CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
*** Oczami Zayn'a***
- Dobra, Niall. Zanim ci wszystko opowiem, chociaż właściwie nie ma gadać o czym, to chciałbym, abyś odpowiedział mi na jedno bardzo ważne pytanie, nad którym myślałem przez całą drogę, kiedy jechaliśmy razem do domu. Czemu mi tak bardzo w tym wszystkim pomagasz? Czemu starasz się mi pomóc, abym powiedział wszystko Victorii, kiedy ona ma już chłopaka, ma Harrego i jest z nim szczęśliwa? Chcesz zniszczyć to co jest między nimi, czy coś w tym rodzaju? - od razu zapytałem, gdy przeszedłem wraz z Niall'em próg mojego pokoju, a następnie szczelnie zamknąłem drzwi wejściowe. Jeszcze przypadkowo ktoś by usłyszał o czym dokładnie rozmawiamy i wyciągnąłby z tego jakieś fakty. Mnie tutaj nie chodzi o to, że w pełni nie ufam swoim przyjaciołom. Ufam im. Nawet bardzo. Są jedną z najlepszych rzeczy, która spotkała mnie w moim życiu. Ciesze się, ze to właśnie z nimi przeżywam to co przeżywam. Z nikim innym bym tego nie chciał robić. Po prostu ta sytuacja z Victorią jest bardziej pokomplikowana, niż mi się wydaję. To jest wszystko strasznie pokręcone. Horan od razu usadowił się na moim łóżku, po czym spojrzał w moją stronę. Na jego twarzy w trakcie sekundy pojawił się malutki uśmieszek. To pytanie nurtowało mnie właściwie od bardzo dawna, ale jakoś nie było okazji, czy coś w tym rodzaju, aby o to go zapytać.
- Dlaczego to robię? Dlaczego pomagam ci w pewien sposób odzyskać jej zaufanie oraz pomagam w tym, abyś powiedział jej wszystko co do niej czujesz? Ponieważ pierwszy raz widzę, aby na jakiejkolwiek dziewczynie ci tak zależało. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. Robisz wszystko co możesz, starasz się z całych, swoich sił, aby jej tylko pomóc, kiedy ma jakiś problem, chociaż czasami ona tego nie zauważa. Nie robisz tego na żaden pokaz. Nigdy. Nie poddajesz się. Po prostu zawsze się o nią martwisz. Martwisz się, że przez cięcie się stanie się jej coś poważnego, więc próbujesz to jakoś skończyć. Gdyby trzeba było to byś za nią oddał życie. Ja to wiem i wydaje mi się, że ty także zdajesz sobie z tego sprawę. Widzę ten twój niesamowity blask w oczach, kiedy Vic promiennie się uśmiecha, a także kiedy on momentalnie znika, kiedy ona płacze, bądź cierpi. Widzę twój ból, kiedy patrzysz na Victorię i Harry'ego, kiedy spędzają ze sobą czas, kiedy się przytulają, kiedy się całują... Jesteś wtedy strasznie zazdrosny. Przeważnie mocno zaciskasz dłonie w pięści, albo palcami przeczesujesz swoje czarne włosy. Zawsze tak robisz, kiedy się denerwujesz, albo nad czymś intensywnie myślisz. Ale jesteś także szczęśliwy, bo ona jest szczęśliwa. Chęć jej szczęścia przyćmiewa twoją zazdrość. Mimo, że ty będziesz okropnie cierpiał, to i tak nigdy się nie zmieni. Ona jest dla ciebie najważniejsza. Trzeba też przyznać, że nigdy, ale to nigdy nie pisałeś piosenek, a także nie rysowałeś tysięcy rysunków jakiejkolwiek dziewczyny. Są na to dowody w czwartej szufladzie. Za niedługo tam ci miejsca braknie. Zayn to na prawdę dla mnie widać gołym okiem. Ona cię zmienia na lepsze. Chociaż oboje tego nie widzicie, nawzajem się zmieniacie. Ty ją, ona ciebie. Poza tym wiem, że... że ją kochasz, może jeśli sam jeszcze do tego nie doszedłeś. Ponieważ to ty pragniesz jej szczęścia i uśmiechu, chociaż nie będzie wywołany przez ciebie. Wiem, że idealnie do siebie pasujecie i zostaliście stworzeni do tego, aby być ze sobą. To jest wasze przeznaczenie. Wiem, że chcesz się czasami poddać, bo coś ci nie wychodzi. To jest całkiem normalne. Nigdy nie bój się porażek, ponieważ właśnie one są nieodłączonym elementem zwycięstwa. Każdy mały kroczek zbliża Cię do celu, Zayn. Idź. Nie rezygnuj, bo warto walczyć o szczęście i miłość. Zwłaszcza o taką osobę. O taką osobę, która potrzebuje tego najbardziej na świecie. - zakończył. Moje usta były delikatnie rozwarte z wrażenia. Nie wiem z jakiego powodu. Z tego co powiedział, czy z tego jak to zrobił. Minął się z powołaniem. Powinien zostać jakimś wykładowcą na jakiejś wypasionej uczelni, czy coś w tym rodzaju, zamiast jeździć na koncerty i śpiewać.
- Ja na prawdę się tak zachowuję? Ty to na serio widzisz? Te wszystkie spojrzenia, gesty, to wszystko? To jest tak bardzo widoczne? - lekko się zdziwiłem, ale Niall potwierdził to tylko skinieniem głowy. Momentalnie na mojej twarzy pojawił się malutki uśmieszek, kiedy Niall'a się tylko jeszcze bardziej poszerzył.
- No, a wracając do tematu to domyśliłem się, że "Pan, Który Miał Tysiąc Szans Na Powiedzenie Tego Victorii Jednak Stchórzył" tego nie zrobił. I nie pytaj się mnie skąd to wiem. Po prostu wyraz twojej twarzy w tamtej chwili wyrażał wszystko. Zayn wiem, że wolisz się z nią tylko przyjaźnić i mieć ją blisko siebie, niż powiedzieć jej dwa słowa za dużo i stracić ją na zawsze, ale musisz to zrobić. Będzie to lepiej dla ciebie. Uwierz mi. Na serio wiem, że się boisz, ale musisz to zrobić, do jasnej cholery. A co jeśli ona darzy Ciebie takimi samymi emocjami, a z Harrym... A z Harrym niby są parą, ale jednak dalej czuje coś do ciebie, mimo, iż ty ją okłamałeś, a właściwie nie przyznałeś się do bardzo ważnej rzeczy związanej z Perrie? Że Victoria oszukuje sama siebie? Co nie zmienia faktu, że dzisiaj zrobiłem zupełnie wszystko co mogłem, aby ci w tym pomóc. Nawet zamknąłem Was w pokoju nagrań! Że to ja zdążyłem wymyślić, przed twoimi nagraniami! - zakończył. On wie wszystko. On za niedługo będzie wiedział o czym ja myślę... Albo już o tym wie! Z nim dosłownie wszystko jest możliwe. Niemożliwe staje się możliwe. "Czuje to samo co ja?" To jest chyba tylko jedyna rzecz, z którą on się myli. Ja to wiem i on to na sto procent też wie, tylko bardzo stara się mi robić jakąkolwiek nadzieję, abym się nie poddał, bo jestem coraz, coraz bliżej. Chciałbym po prostu wiedzieć, że byłbym dobrą osobą dla niej. Najlepszą z możliwych. Taką z którą mogłaby być. Na zawsze. Niby Nialler tak mówi, ale czy to jest prawda? Ona jest na prawdę niezwykła i niecodzienna. Bardzo krucha i delikatna. Przeszła bardzo wiele w życiu, ale stara się jakoś z tym żyć. Czasami jej to wychodzi trochę lepiej, a czasami trochę gorzej. Ja bardzo często robiłem wiele głupich rzeczy. Ona mnie zmienia. Ja to wiem. Tylko nie wiem, czy jestem w stanie się zmienić tak, aby jej ponownie nie skrzywdzić, aby ponownie przeze mnie jej się nie stała krzywda, aby nie cierpiała. Nie chce jej ranić, bo jeśli kolejny raz to się stanie, to chyba tego nie przeżyje. Jednak od pierwszej minuty, kiedy ona weszła w moje życie, nigdy, przenigdy nie czułem się tak żywy. Uwielbiam, gdy sprawia, że się śmieję i nie mogę przestać. Uwielbiam, gdy sprawia, że płaczę...
- Oczywiście Horanku, jesteś wprost genialny. Nawet nie sądziłem, że aż tak bardzo. No, ale to właściwie nie przez to byłem taki... No wiesz. Niall, muszę ci powiedzieć, że mamy problem. I to ogromny problem. - odparłem, po czym sięgnąłem po mój telefon, odblokowałem go i pokazałem Horan'owi wiadomość, która została przesłana do mnie od nieznajomego. Nie wiem skąd ten ktoś miał mój numer. Przecież nie chodzę po ulicy i nie rozdaję przypadkowym osobom swojego prywatnego numeru na prawo i lewo. "Hej! Jestem Zayn Malik z One Direction! Chcesz mieć jakiś kontakt do mnie? A po co ja się pytam! Bierz! Pisz kiedy chcesz, dzwoń kiedy chcesz! Rozdawaj go wszystkim! Nie krępuj się! Czekam na twój znak!" Czy ja tak, do jasnej cholery, robię robię?! Nie! Nie wiem czemu, ale, gdy ponownie ujrzałem tego SMS'a to emocje zaczęły we mnie buzować. Ktoś, kurwa, ewidentnie śledzi Victorię. Tylko, kurwa, kto?! Widziałem, jak na twarzy przyjaciela, przewijały się różne emocje. Najpierw zdziwienie, następnie gniew, a następnie dosłowna furia.
- Kiedy to dostałeś? - zapytał, przez zaciśnięte zęby, po czym spojrzał w moje oczy. Już nie były takie niebieskie i lśniące, jak wcześniej, jak zawsze, teraz były wręcz granatowe i w pełni "pochłonęła je ciemność". Ten wyraz nigdy nie pasował mi do mojego przyjaciela. On zawsze jest tym co cię wysłucha, pomoże i rozśmieszy.
- Jak wchodziliśmy do samochodu po naszych nagraniach. - powiedziałem zgodnie z prawdą. Nie miałem pojęcia co mam o tym wszystkim myśleć. Coś jej groziło. Czułem to gdzieś głęboko w mojej klatce piersiowej. Jednak nie mam pojęcia co i jak to bardzo jest niebezpieczne. Mam tylko nadzieję, że moja wyobraźnia płata sobie ze mnie figle. Nie chciałbym, aby właśnie okazało się, że z tym mam rację.
- Ja pierdole. - skwitował to dwoma, bardzo trafnymi słowami do tej popieprzonej i chorej sytuacji, po czym przetarł swoją twarz dłońmi. Palcami zaczął masować swoje skronie. - Czyli ktoś musiał nas obserwować. To zdjęcie na pewno zrobiono dzisiaj i to przed studiem. Kto to mógł być? Przecież jej ojciec i James są w areszcie. Nie mogą mieć tam telefonów, a co dopiero wyjść z niego i zrobić jej zdjęcie, a następnie je wysłać. Chociaż... - zawahał się na moment, po czym przeczesał palcami swoje farbowane, bond włosy. Chyba nie tylko ja mam taki nawyk.
- Chociaż? No mów! - ponagliłem go. Nie wiem, czy powinienem mówić Niall'owi o tym SMS'ie do Victorii. A co jeśli to jest ta sama osoba? A co jeśli to nie jest rzeczywiście koniec, a Tom wymyślił coś na wszelki wypadek, gdyby przypadkowo zostali złapani, co też się stało?
- Chociaż to może być tylko jakiś dziennikarz, który chce zdobyć materiał na jakiś bardzo "ciekawy i interesujący" artykuł o tym, czy: "Victoria Szymańska działa na dwa fronty? Zależy jej jednocześnie na Harrym Styles'ie (swoim chłopaku) i Zayn'ie Malik'u z najpopularniejszego boysband'u na świecie?". Nie oszukujmy się Victoria będąc dziewczyną Hazzy, weszła w "nasz" świat. Świat plotek, kłamstw, a przede wszystkim reporterów. Nie wpadajmy w paranoje. Nie za wszystkim będzie stał Tom. On jest złapany, Zayn. Widzieliśmy to. Na własne oczy. Jego ręce zostały zakute w kajdanki, a następnie przewieźli go do tymczasowego aresztu. - przypomniał wydarzenie z zeszłego wieczoru.
- Mam takie przeczucie, że to nie jest żaden dziennikarz, Niall... Ciekawe co by odpisał, gdybym powiedział mu jak bardzo i cholernie mi na niej zależy. Po odpowiedzi na pewno zorientowalibyśmy się. - zacząłem gadać co mi ślina na język przyniosła, nie zastanawiając się, czy ma to w ogóle jakikolwiek sens.
- Zayn! To jest genialna myśl! Odpisz coś. Byle co. Najlepiej zapytaj się kim jest ta osoba. Zobaczymy co odpisze i potem będziemy się martwić, co dalej. Nie ma sensu robić tego na zapas. Dziennikarz, albo się przedstawi, albo nic nie odpowie, bo nie ma, ku tego powodów, a jeśli... jeśli to ktoś od Tom'a to... To możemy się spodziewać wszystkiego. Dosłownie wszystkiego. - powiedział, po czym zachęcająco kiwnął głową. Może to dobry pomysł? Może to ma jakiś sens? To na pewno dziennikarz. Na sto procent. Posłuchałem rady przyjaciela i napisałem SMS'a do nieznajomego. Odpowiedź przyszła szybko. Nawet bardzo. Jeśli to nie Tom, nie James to kto? Kto usiłuje zniszczyć jej życie? Czym mu zawiniła? Co mogła mu zrobić ta niewinna istotka? Czy nie dużo już wycierpiała? A co... A co jeśli jest ktoś jeszcze. Nie był tylko James. Był jeszcze jeden wspólnik. Jeszcze jedna osoba pracująca z Tom'em, która się nie ujawniała, na wypadek, gdyby zostali złapani. W tym momencie zdałem sobie sprawę z powagi tej sytuacji. "To jeszcze nie koniec." - przypomniałem sobie treść... treść wiadomości, którą otrzymała Victoria. O kurwa! Pierwsze co poczułem w tamtym momencie? To ogromny i przerażający strach o brunetkę.
- Powiedz, że ona jest w pełni bezpieczna na dole, w salonie. Że siedzi tam sobie i ogląda jakieś beznadziejne komedie romantyczne pod ciepłym kocem, pijąc przy tym gorącą czekoladę. Po prostu to powiedz. - powiedziałem błagalnym głosem. Niech on to, kurwa, zrobi!
- Jest... A przynajmniej była kiedy szliśmy razem do twojego pokoju. Nie wiem, czy dalej tam siedzi. Może gdzieś wyszła sama, albo z Harrym. Nie mam pojęcia. Zayn, co się do jasnej cholery dzieje? Co ten ktoś odpisał? Czemu tak pobladłeś?! Kurwa! Mów! - niemal wykrzyczał ostatnie zdanie. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, iż trzymałem telefon tak, że Horan nie mógł w żaden istniejący sposób zobaczyć odpowiedzi nieznanego. W trakcie sekundy podjąłem decyzję. Niall musiał to wiedzieć. Po prostu musiał. On mi pomoże znaleźć jakiekolwiek rozwiązanie. O ile takie będzie. On jakoś mi pomoże. Musi. On zawsze wie co robić w krytycznych sytuacjach. Właściwie jest od tego ekspertem. Odwróciłem urządzenie w stronę blondyna i wskazałem na ekran.
- Victoria wczoraj wieczorem otrzymała SMS, o treści: "To jeszcze nie koniec". A co jeśli to jest jedna, ta sama osoba? A co jeśli to rzeczywiście nie jest koniec tego wszystkiego? - powiedziałem, w czasie, kiedy Nialler czytał wiadomość. Z jego twarzy momentalnie spłynęła cała krew. Nigdy go takiego bladego nie widziałem.
- Ja pierdole. - mruknął pod nosem. W ciągu sekundy wstał z łóżka na równe nogi, po czym podążył w bliżej nieokreślonym mi kierunku. Postanowiłem udać się w jego ślady. Gdy biegłem po schodach, odniosłem wrażenie, że zaraz moja twarz spotka się z jednym z nich, co nie byłoby miłą przygodą. To była gra na czas. Liczyła się każda chwila. Każda minuta. Każda sekunda. Po chwili oboje znaleźliśmy się w salonie. Rozejrzałem się po osobach tam siedzących. Nigdzie jej nie było! Nie było jej tam! Byli wszyscy oprócz jej! Był Harry, czyli...
- Gdzie jest Victoria? Czemu jej tutaj nie ma? - zapytał Niall, lekko drżącym głosem. Moje serce biło niemiłosiernie szybko oraz głośno, niczym dzwony kościelne, które mógłby usłyszeć każdy znajdujący się w pomieszczeniu. Myślałem, że za chwilę rozedrze moją klatkę piersiową. Ręce mi się trzęsły, jakbym dostał ataku jakiejś padaczki, czy coś w tym rodzaju.
- Poszła się chyba przejść po świeżym powietrzu. Chciała trochę odpocząć, pobyć sama i przemyśleć kilka ważnych spraw, po tych ostatnich nie za ciekawych wydarzeniach. W końcu już jej nic nie grozi, więc wszystko jest okey. Nie dziwię się jej, że tego potrzebowała. - odpowiedziała Amy wpatrzona w telewizor, na którego ekranie leciał jakiś film. Zamarliśmy. Oboje staliśmy się bladzi, jak ściany w naszym domu. Kurwa, i co teraz?! - Czy coś się stało? Czemu nic nie mówicie? Zatkało was, czy co? - odezwała się ponownie, po czym odwróciła się w naszą stronę. - Nialler co się dzieje?! Powiedz coś! Zayn?! - krzyknęła na cały głos, gdy zobaczyła wyrazy naszych przerażonych twarzy. Nie dziwię się.
- Kurwa... Amy, słoneczko, później ci wyjaśnię. Obiecuję. Ale teraz nie mamy czasu. Wiesz, gdzie może poszła? Cokolwiek. - zapytał, a blondynka w ogromnym i kompletnym osłupieniu pokręciła przecząco głową. Od razu obróciłem się w stronę Horan'a. Nie wiedziałem czego mam się spodziewać. Ten ktoś mówił na poważnie, czy tylko chce nas zastraszyć, robiąc sobie przy tym mało zabawne żarty? Czy Victorii na prawdę coś grozi, czy to jest kolejna, chora gra w "kotka i myszkę"? Ponownie dzisiejszego dnia ruszyłem do biegu. Szybko założyłem byle jakie buty, oraz kurtkę, po czym od razu wybiegłem z naszego domu. Nawet nie padał już śnieg, a ten który już był, prawie stopniał. Nie zwróciłem nawet uwagi, czy ktoś za mną ruszył. Musiałem coś zrobić. No tak... Tylko, co teraz?
*** Oczami Victorii ***
W końcu sama. W końcu nie muszę udawać, że jest okey, bo nie jest. Nigdy nie było. I prawdopodobnie nigdy nie będzie. Mam wrażenie, jakby to wszystko było tylko dla mnie zaplanowane, abym po prostu cierpiała. Może to w pewnym sensie rodzaj kary. Tylko za co? Co takiego zrobiłam, że akurat mnie się to przytrafiło? Mam nadzieję, że ten wczorajszy SMS nie był do mnie. Ten ktoś się pomylił. Tak, na pewno się pomylił. "Na pewno się pomylił?" - usłyszałam jakieś głos w mojej głowie. Tak! Nie mieszaj mi wszystkiego! Po prostu wybrał zły numer i tyle, a ja robię z tego nie wiadomo co. Najbardziej przeraża mnie wizja kolejnej wizyty na komisariacie i tych wszystkich procedur. Nie chcę ich znowu spotkać. Chyba każdy zrozumie dlaczego. Mam nadzieję, że dam radę tego jakoś uniknąć. Że nie będę musiała tego robić. W pewnym momencie poczułam, jak zimne powietrze owiało moją twarz. Strasznie zimno. Moje całe ciało się dosłownie trzęsło. Szybko rozejrzałam się w około i zauważyłam jakąś kawiarnię. Szybko pobiegłam we właściwym kierunku i przekroczyłam próg lokalu. Kiedy zamknęłam drzwi, dzwonek, który znajdował się nad nimi, wydał charakterystyczny dźwięk. Podeszłam do lady i zamówiłam sobie jakąś kawę na rozgrzanie. Usiadłam przy jednym, ze stolików, który był jak najbardziej oddalony i z mojej torby wyciągnęłam mój pamiętnik. Terapeuta ma rację, to pomaga. Może i dalej się tnę, ale jakby to powiedzieć? Robię to od święta. Na pewno jest lepiej, niż gorzej. To i tak jest... Przypadkowo go trąciłam, w wyniku czego spadł na ziemię, otwierając się przy tym, chyba na samym początku. Szybko się schyliłam i podniosłam moje zapiski. Ujrzałam moje dość staranne i wbrew pozorom bardzo dziecinne pismo. Jakbym jeszcze się nie oduczyła tego z pierwszej klasy podstawówki. To był jeden z pierwszych wpisów.
"Zayn'a unikam jak ognia, z resztą on mnie także. Nie chodzi o to, że mu nie wybaczyłam, czy coś, bo to chyba zrobiłam, tylko po prostu boję się. Tak przyznaję BOJĘ SIĘ! Boję się tego, że znowu mnie zrani, że znowu się potnę. Nie chcę tego! Nigdy tego nie chciałam. I nigdy nie będę chciała. Jednak obawiam się, że unikanie jego sprawia, że wcale nie jest lepiej. Unikanie go, czy przebywanie z nim? Co jest zdecydowanie gorsze?"
Uniosłam swoje palce i chwyciłam kilka stron, po czym je przerzuciłam. Papier był bardzo szorstki. Czułam to. Kartki prawie wypadały pod moim dotykiem, chociaż wykonywałam każdy pojedynczy ruch bardzo ostrożnie. Trochę już ten pamiętnik przeszedł. Nie raz nim rzucałam po całym pokoju, bo byłam tak bardzo zdenerwowana, albo "przypadkowo" go czymś oblałam. To dzięki niemu mogłam chyba dosłownie wyrzucić z siebie wszystkie negatywne, a zarazem te niesamowite i pozytywne emocje.
"Okres w gimnazjum był najgorszy na świecie. Przeżyłam tam istny koszmar. Czułam się tak jak w najgorszym piekle, skąd nie ma żadnego wyjścia. Wszyscy się ze mnie wyśmiewali. Na każdym kroku. Robili to za moimi plecami, ale także prosto w twarz. Na przerwie, na lekcji, w internecie... Wszędzie. Wiedziałam wtedy tylko jedno, że muszę jakoś żyć dalej i być silna, dalej się "uśmiechać", bo nikogo zupełnie nie tam będzie obchodziło, że zawalił mi się świat. Nikogo tam nie obchodziłam. Ludzie są naiwni, widzą uśmiech i myślą, że tak jest na prawdę, jednak ja umierałam od wewnątrz. Kawałek po kawałku. Cięcie po cięciu. Robiłam się coraz to słabsza. Moja psychika siadała. Zakładałam na siebie maskę szczęśliwej i bezproblemowej nastolatki, aby nauczyciele z pewnymi podejrzeniami, nie zadzwonili do mojej mamy, albo żeby ona sama niczego złego nie zauważyła. Było mi strasznie ciężko trzymać te emocje głęboko w sobie. Miałam zaledwie kilkanaście lat. Nie żebym użalała się nad sobą, albo coś w tym stylu. To i tak nie ma sensu. Wydaje mi się, że byłam jeszcze wtedy dość młoda. Po prostu chciałam ją tylko i wyłącznie chronić. Jeszcze poszłaby do Niego, żeby coś powiedzieć, a On by zrobił jej jakąś krzywdę i wszystko by się bardzo źle skończyło. Chciałam, aby się nie martwiła. Już nigdy."
- Ciekawe? - usłyszałam, czyjś głos, który przywrócił mnie do szarej i okropnej rzeczywistości, której z całego mojego serca nienawidzę. Momentalnie podniosłam głowę znad mojej "lektury" i spojrzałam na młodego kelnera, który przyniósł moje, parujące już zamówienie. Zapach gorącej i dość mocnej kawy momentalnie i z wielkim impetem uderzył w moje nozdrza i przywrócił do życia. Nie wiem czemu, ale go kocham.
- Zależy. - powiedziałam, dokładnie przyglądając się jego twarzy. Był prawdopodobnie w moim wieku. Przynajmniej na tyle wyglądał. Może był o rok starszy. Miał kruczo czarne włosy... Jak Zayn... Ale jego były znacznie krótsze, a jego oczy w niczym nie przypominały płynnej czekolady. Na jego żuchwie nie był widoczny żaden, nawet najmniejszy zarost, tak jak... Dlaczego ja ich, do jasnej cholery, porównuję? Zayn to Zayn. Kelner to kelner. Nie mogę patrzeć na każdą osobę i sprawdzać w czym przypomina mi Mulata! To zaczyna być chore! "Nie możesz wybierać o czym, a tym bardziej o kim myślisz. To dzieje się samo. Po prostu Malik zajął część twojego mózgu, jak i chyba serca." - ponownie usłyszałam głos. Oh! Już zamknij się!
- Od czego? - zapytał, po czym lekko przechylił swoją głowę w bok, delikatnie się uśmiechając. Wyglądał... uroczo. Na prawdę. Jak taki malutki chłopczyk. Przystąpił z nogi na nogę, po czym zdecydował się usiąść na krześle na przeciwko mnie. Swoje dłonie położył na drewnianym stoliku, który nas dzielił.
- Byłaby ciekawa, jako jakaś książka z różnymi dość negatywnymi, a zarazem pełnymi emocji przygodami, jednak nie jako pamiętnik, którego jestem główną bohaterką. - powiedziałam, po czym spojrzałam mu w oczy. Delikatnie odłożyłam zeszyt i chwyciłam moją stygnącą już kawę. Podniosłam do moich warg, po czym w przełyku poczułam jej niesamowity smak. Sama się zdziwiłam, że w ogóle z nim rozmawiam. - Poza tym moja mama powiedziała kiedyś bardzo ważne słowa, że nie powinnam rozmawiać z obcymi, którzy dają mi prezenty. - odparłam wskazując na wypełniony po brzegi, gorącą cieczą kubek. Od razu cichy chichot opuścił moje usta.
- Jestem Alex. - uśmiechnął się, po czym wyciągnął przed siebie rękę, którą od razu uścisnęłam. Była wręcz lodowata, tak jak i moja, mimo, iż ogrzewałam ją od mojego napoju. Jego skóra w dotyku była przyjemna, jednak Zayn'a je... Kurwa!
- Victoria. - odpowiedziałam, a uśmiech chłopaka tyko się poszerzył. Od razu zobaczyłam śnieżnobiałe i idealnie proste zęby. Przypomina mi Zayn'a, jak już się uśmiecha, to nie moż... Nie, to są chyba jakieś żarty!
- Teraz znasz moje imię, więc nie jestem nikim obcym. Więc opowiedz coś o swojej historii, bo jestem tego cie... - nie skończył, bo oboje usłyszeliśmy bardzo donośny krzyk, chyba na całą kawiarnie. "Alex! Przestań rozmawiać z tą śliczną panią i wracaj do pracy! Za co ja ci płace?!" - oboje usłyszeliśmy. Od razu się zaśmiałam.
- Lepiej rzeczywiście wracaj. Jeszcze będziesz miał przeze mnie jakieś niepotrzebne problemy. - odparłam, na co chłopak kiwnął głową, po czym dosłownie biegiem ruszył do swoich zajęć. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Ponownie otworzyłam pamiętnik.
"7 zasady pozytywnego życia
1. Pogódź się z przeszłością. Już jej nie zmienisz.
2. To co myślą inni o tobie, to nie jest twoje zmartwienie.
3. Czas goi rany, lecz czasami czas sprawia, że pojawia się ich więcej.
4. Nie porównuj swojego życia do życia innych.
5. To jakie jest Twoje życie – zależy tylko od Ciebie.
6. Uśmiechaj się.
7. Wczoraj to już historia, jutro – tajemnica, a dziś to dar losu. A dary są po to, żeby się nimi cieszyć. Po prostu żyj chwilą."
Pamiętam znalazłam to gdzieś na internecie i uznałam, że jest warte zapisania w pamiętniku. Zanim się spostrzegłam moja kawa się skończyła, więc stwierdziłam, że nie ma sensu dalej siedzieć w kawiarni. Bardzo bym chciała, aby z tą kawą, skończyły się moje problemy... Zapłaciłam rachunek i posyłając Alex'owi uśmiech wyszłam na dwór kierując się w drogę powrotną. Z torebki wyciągnęłam słuchawki, włożyłam je do uszu i pościłam muzykę z telefonu. Może ona zagłuszy jakoś moje myśli. Jakaś nadzieja na pewno jest... Zawsze.
*** Oczami Zayn'a ***
- Kurwa! Czy powiecie mi do jasnej cholery o co chodzi?! Co się stało?! Czemu tak wybiegliście! Niall! Zayn! - Harry wykrzyczał prawie na cały głos. Zadawał to pytanie chyba od prawie godziny. Za każdym razem nie uzyskiwał odpowiedzi. Co niby mielibyśmy mu powiedzieć? "Twojej dziewczynie grozi prawdopodobnie jakieś niebezpieczeństwo, ale jej szukamy po całym mieście, więc nie martw się." Mimo, iż jest z Victorią, to nadal jest moim przyjacielem. To się nigdy nie zmieni. Byłoby lepiej, gdyby za nami wtedy nie wybiegł.
- Odbiera? - zapytałem Niall'a, chwilowo przerywając dość szybki marsz, po czym na niego spojrzałem. Ze smutnym wyrazem twarzy tylko pokręcił przecząco głową. Kurwa! Rozglądnąłem się dookoła. Nigdzie jej nie było, a zaczęło już się robić coraz ciemniej. Gdzie ona, do jasnej cholery poszła?! W pewnym momencie gdzieś w oddali mignęła mi sylwetka dziewczyny. Victoria?! Momentalnie zerwałem się do biegu.
- Victoria! Vicky! - krzyczałem, jednak ona nawet nie reagowała. Zupełnie nic. Jakby była głucha. Podążała w kierunku pasów. Nie wiem, jak to zauważyłem, ale gdy byłem kilka metrów od niej jakieś sportowe auto wyjechało z zakrętu. Jechało bardzo szybko, prosto na miejsce, gdzie szła dziewczyna. Przyspieszyłem. Stawiała pierwszy krok na przejściu dla pieszych. Po sekundzie chwyciłem brunetkę w talii i pociągnąłem w swoją stronę. W międzyczasie Victoria zdążyła się obrócić. Auto zatrzymało się w połowie białych pasów. Jej klatka przywarła do mojej. Nasze nosy się ze sobą stykały, przez co jej kawowy oddech owiewał moją twarz. Byliśmy blisko. Tak cholernie blisko. Chciałem ją pocałować. O niczym innym nie marzyłem. Tylko o tym. Delikatnie uniosła swój wzrok i spojrzała w moje oczu. Momentalnie moje kolana się ugięły.
- Zayn? Co ty tutaj robisz? - wyszeptała, po czym wyciągnęła białe słuchawki ze swoich uszu. To dla tego mnie nie słyszała. Przez ramię spojrzałem za jej plecy. Czarne sportowe auto, z przyciemnianymi szybami dalej tam stało.
- Victoria?! - usłyszałem krzyk Niall'a i Harrego, za moimi plecami. Dziewczyna momentalnie się ode mnie odsunęła, po czym koło niej znaleźli się chłopaki. Samochód odjechał bardzo szybko z piskiem opon. Jakby kierowca bał się, że zaraz do niego pójdę i lekko mówiąc mu wpierdolę, bo byłem do tego w pełni zdolny. Po chwile kilka metrów od miejsca, gdzie stałem zobaczyłem jakąś rzecz. Co leży na środku ulicy?! Podszedłem bliżej. Kartka? Po co ktoś zostawił kartkę na środku ulicy?! Jednak nie to mnie najbardziej zdziwiło. Na niej było bardzo staranne słowo napisane czarnym markerem. Moje serce momentalnie przyspieszyło.
"PRZYPADEK?"
- Kurwa, nie wydaje mi się. - mruknąłem pod nosem.
_______________________________________________
No i jest rozdział 72!
Chciałybyśmy przeprosić za jego treść, jak to się mówi szału ni ma, dupy nie urywa...
W piątek idziemy na rejonowy konkurs z chemii... ( Ta, że niby damy sobie radę... )
Więc rozdziały są, jakie są...
PRZEPRASZAMY!
Jednak, gdybyś miał czas, TAK! TY! To byłoby fantastycznie, gdybyś skomentował!!! :)
Z góry dziękujemy za WSZYSTKIE KOMENTARZE!!! :D
Pozdrawiamy zawalone nauką chemii i innych przedmiotów - Katy&Care.
ROZDZIAŁ NIE JEST W PEŁNI SPRAWDZONY!
No i jest rozdział 72!
Chciałybyśmy przeprosić za jego treść, jak to się mówi szału ni ma, dupy nie urywa...
W piątek idziemy na rejonowy konkurs z chemii... ( Ta, że niby damy sobie radę... )
Więc rozdziały są, jakie są...
PRZEPRASZAMY!
Jednak, gdybyś miał czas, TAK! TY! To byłoby fantastycznie, gdybyś skomentował!!! :)
Z góry dziękujemy za WSZYSTKIE KOMENTARZE!!! :D
Pozdrawiamy zawalone nauką chemii i innych przedmiotów - Katy&Care.
ROZDZIAŁ NIE JEST W PEŁNI SPRAWDZONY!
Nie ma to jak Geografia xp Powodzenia na konkursie :) Trzymam kciuki <# Rozdział świetny. Wgl WTF?!! KTO TO BYŁ?! CO ZA CEP?! IMIĘ I NAZWISKO MI TU PODAĆ! POJADĘ NAWET DO AUSTRALII ŻEBY MU WPIERDOLIĆ!!! Czekam nn - KochamSpongebobainicwamdotego
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :-D
OdpowiedzUsuńWow !! Piszecie super i uwielbiam czytać waszego bloga ! Mam nadzieje że Zayn i Victoria bedą razem bo oni do siebie pasują ♥
OdpowiedzUsuńOhohoho! Ale sie porobilo! xd Swietny rodzial ♡ czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńJeny.... jak ja kocham ti ff... ;*** czekam niecierpliwei na anstepny
OdpowiedzUsuńRozdział tak jak i cały blog boski ... a ja nadal was proszę o to żeby rozdziały były 2 w tygodniu. ..
OdpowiedzUsuńZabiję Was za to,że aż tak bardzo komplikujecie jej życie...
OdpowiedzUsuńPRZYPADEK?
KURWA, NIE WYDAJE MI SIĘ!
Nie wierzę! Dodajcie rozdział szybko!!!
I to że koleś odjechał, bo bał się, że Zayn mu wpierdoli... Tzn ,,bał się" oczywiście!
Nie no kocham! Czekam na next! ;***
Rozdział genialny !!!!!! Boże kto to może być ?! Kto che ich zniszczyć ? Nie możemy doczekać się następnego :)
OdpowiedzUsuńZapraszamy do nas
http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/
Boże, bałam się że na tej ulicy coś się stanie Vicky lub Zayn'owi :o Niallerek jest uroczy, chciałabym mieć takiego przyjaciela :3 Rozdział wspaniały i nie moge się doczekać jak potoczy się dalej ta akcja.. Gaba :*
OdpowiedzUsuńOch nadal sądzę, że to Paul, albo ktoś kto jest wciąż obok nich, KOCHAM <3 a i, powodzenia kochane, Ola!. :-);-)
OdpowiedzUsuńZa co ty przepraszasz ?! To jest zajebiste! Jak zwykle zreszta ! Zycze weny i czekam na nn ktory mam nadzieje ze pojawi sie szybko ;)
OdpowiedzUsuń"- Ja pierdole. - skwitował to dwoma, bardzo trafnymi słowami do tej popieprzonej i chorej sytuacji, po czym przetarł swoją twarz dłońmi.
OdpowiedzUsuńTo właśnie określa mnie w tej chwili. Idealnie.
/// Alex :-*
Świetny rozdział! Tylko kim do cholery jest ten gostek?!?!?!
OdpowiedzUsuńNiall się postarał, walnął taka przemowe ze aż szczękę z podłogi zbieram.. Jak się już dowiemy kto im grozi to sama załatwię tego kogoś bo juz mi gra na nerwy wiecznie się wtrąca i odwaga.. Aż sama się zastanawiam czy to nie jest Paul bo po tej jego grozbie można się spodziewać ze jest zdolny do wszystkiego.. Myślałam że jej się już coś stanie nawet pomyślałam że ten kelner dal jej jakaś zatruta ta kawę i ze wyjdzie za nią i jej coś zrobi... Dobrze ze Zee zdążył ja złapać.. Czekam na kolejny Aneta
OdpowiedzUsuńWow! Robi się coraz ciekawiej, chociaż nie sądziłam, że to możliwe :3 Rozdział cudo, mega jak zawsze albo i bardziej skoro nie macie czasu przez konkurs :D Życze powodzenia, duuużo weny, pozdrowionka :** Kocham <3333333333333333
OdpowiedzUsuń❤❤❤
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, wiec napisze po prostu "<3"
OdpowiedzUsuńRozdział boski jak zawsze ❤
Czekam niecierpliwie na następny. ❤
Kocham was! :*
cholera co wy ze mną robicie :o
OdpowiedzUsuńnie jestem w stanie słowami opisać rozdziału
chce mi się płakać i jejkiuuu
to jest takie piękne :''''''(
ILY
@Hi_sweetAri
Jezu to sie robi coraz straszniejsze. Zaczynam sie na prawde martwic o Vic... jak ona to zniesie jak sie dowie... albo jesli sie dowie. Tak mysle iz Zayn juz chyba jej nigdzid samej nie wypusci (nawet do toalety). Zycze weny i z coraz wieksza niecierpliwoscia czekam na nexta! <3
OdpowiedzUsuńŚwietne!
OdpowiedzUsuńJa chce następny<3
OdpowiedzUsuńZajebiesty, ale powiem tylko jedno słowo:
OdpowiedzUsuńNastępny! Tzn, idę czytać następny!