CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
Rozdział z dedykacją dla Agi <3
Rozdział z dedykacją dla Agi <3
Ten dzień w szkole był dla mnie udręką. Ani na chwilę nie odstępowała mnie grupka osób, która co chwilę się zmniejszała, albo zwiększała. Starałam się ich ignorować. Co ja mówię?! Ignorowałam ich. Nawet słowem się nie odezwałam, ale oni cały czas do mnie gadali. Jedni chcieli MÓJ autograf. Nie rozumiem ludzi i chyba nigdy ich nie zrozumiem. Właśnie robię obiad. Chłopaków, gdzieś wywiało, Eleanor też, jest tylko Danielle, która ogląda coś w telewizji. Uwinęłam się z bałaganem, który zrobiłam i zaniosłam porcje dania przyjaciółce.
- A ty nie jesz? - zapytała.
- Już zjadłam. - tak okłamuj ją dalej. Wróciłam się do kuchni, chwyciłam kartkę oraz długopis i zaczęłam pisać.
"Niall zawołaj chłopaków. A teraz odwróć na drugą stronę.
W lodówce jest obiad, odgrzejcie sobie. ;) PS. Nie pozabijajcie się o to jedzenie, jak co to ja krwi nie sprzątam. :)"
Przywiesiłam kartkę na lodówkę i poszłam po torebkę.
- Wychodzę. Wrócę około 21. - powiedziałam do Peazer.
- Gdzie idziesz?
- Do pracy.
- Ty się przemęczysz dziewczyno.
- Oj, tam nic mi nie będzie. - uśmiechnęłam się i wyszłam z willi. Ruszyłam w kierunku przystanku autobusowego. W pewnym momencie na swoim nosie poczułam coś zimnego, co w styczności z moją ciepłą skórą, stopiło się. Spojrzałam w górę. Na niebie rozciągały się ogromne, szare chmury, z których pomału zaczął spadać biały puch. Uwielbiam zimę. Nie musiałam długo czekać na autobus. Weszłam do pojazdu i już po 10 minutach byłam pod kawiarni. Gdy miałam zamiar wchodzić zatrzymał mnie głos.
- Przepraszam. - rozglądnęłam się, aby poszukać nadawcy tych słów. Dwa metry ode mnie stała dziewczynka. Miała około 9 lat. Ubrana była w biały płaszczyk, który ochraniał ją przed zimnem. Różowe rękawiczki, szaliczek i czapeczkę do kompletu. Wyglądała uroczo.
- Słucham. - powiedziałam, po czym kucnęłam zniżając się do jej wysokości, aby nie musiała wyciągać wysoko szyi.
- Nazywam się April. - odparła swoim dziecinnym głosem. Jaka ona słodka.
- Ja jestem Victoria. Czy coś się stało? Zgubiłaś się? - dziewczynka na moje słowa pokręciła przecząco głową.
- Nie. Nie zgubiłam się. Moja mamusia jest tam! - odwróciła się i pokazała na kobietę stojącą na rogu ulicy.
- W takim razie w czym mogę ci pomóc?
- Bo ja chciałabym dostać od ciebie autograf.
- Tak? - przytaknęła głową. - Ale, ja nie mam żadnej karteczk... - nie dokończyłam, bo uśmiechnięta April wyciągnęła w moją stronę różowy zeszycik i tego samego koloru długopis. I jak ja mam jej odmówić? Chwyciłam przedmioty i zaczęłam pisać.
- Witaj. Dawno cię tu nie było. - powiedziała z uśmiechem.
- Mam nadzieję, że dużo się nie pozmieniało.
- Właśnie, doszła do nas nowa pracownica. Jest w pokoju socjalnym, idź się zapoznać, a potem do roboty. - zaśmiała się, a ja z nią. Wykonałam jej polecenie. Gdy weszłam do pomieszczenia moim oczom ukazała się bardzo ładna brunetka o brązowych oczach.
- Cześć, jestem Victoria. - uśmiechnęłam się do niej ciepło.
- Hej, Alice. Ty jesteś tą dziewczyną Styles'a. - powiedziała z ekscytacją w głosie, na co wywróciłam oczami.
- Ty też? Mam już tego dość.
- Wiesz, fanką One Direction nie jestem, ale akurat oglądałam galę.
- O i jak wypadłam? - zapytałam śmiejąc się.
- Powiem ci, że bardzo dobrze. - odpowiedziała z uśmiechem. - Strasznie chuda jesteś. - stwierdziła. Haha. Dobry żart.
- Nie rozśmieszaj mnie.
- Ale to jest prawda!
- Jedyną, szczupłą osobą w tym pomieszczeniu, to jesteś ty.
- Wcale, że nie!
- Dobra. Każdy zna prawdę. Ale koniec kłótni, bo robota czeka. - powiedziałam. Przebrałam się i razem z Alice zaczęłyśmy obsługiwać klientów. Co chwile, ktoś się mnie pytał czy ja to naprawdę ja. Haha jak to śmiesznie brzmi. Przyszło nawet kilka fanek i pytały się czy czasem Harry po mnie nie przyjdzie. Te dziewczyny na prawdę jego kochają. Jeszcze niektóre prosiły mnie o autograf. Dokładnie o godzinie 20.00 szefowa powiedziała, że możemy już iść do domu. Wreszcie! Oczywiście razem z Al zdeklarowałyśmy się i posprzątałyśmy stoły i trochę zaplecze. No w końcu nie było mnie bardzo długo w pracy, a ona jest tutaj nowa to trzeba jakoś zapunktować. Po20 minutach skończyłyśmy i ubrawszy się ruszyłyśmy w kierunku wyjścia. Oczywiście wymieniłyśmy się numerami, tak na wszelki wypadek. Alice jest na prawdę miłą dziewczyną. Dowiedziałam się, że przeprowadziła się ze stolicy Irlandii - Dublina, bo jej tata dostał awans w jakiejś tam pracy. Ah ta moja pamięć. Brunetka jest niestety jedynaczką, ale powiedziała, że bardzo chciałaby mieć młodsze rodzeństwo. Najlepiej braciszka, bo oglądałaby z nim mecze piłki nożnej. Aw. Jakie to słodkie.
- Pa!
- Cześć! - powiedziała po czym ruszyła w przeciwnym kierunku niż ja. Ponownie dzisiejszego dnia udałam się na przystanek. Śniegu było coraz więcej. Był strasznie lekki i puchowy. Na szczęście autobus przyjechał bardzo szybko. Już po jakiś 10 minutach byłam pod domem chłopaków. Weszłam do środka krzycząc.
- Jestem! - od razu pojawił się przy mnie blondynek.
- Vicki! Skąd wiedziałaś, że to ja zobaczę karteczkę na lodówce?
- Musiała bym cię nie znać, żeby tego nie wiedzieć.
- A tobie co tak humor dopisuje? Chuchnij. - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.
- To już nie można mieć dobrego humoru? - zaśmiałam się i zrobiłam to co chciał.
- Pachniesz czekoladą i kawą. - mruknął wąchając mnie. Do Zoo z nim!
- Niall! - zaczęłam się śmiać.
- Dobra, a teraz na poważnie. Pogodziłaś się z Amy? - zapytał, na co moja mina zrzedła. Pokręciłam przecząco głową. - Rozmawiałyście chociaż?
- Trochę...
- No to opowiadaj.
- Ale co?
- No o czym rozmawiałyście?
- Później. Najpierw muszę zrobić zadanie na jutro.
- Młoda, współczuję ci.
- Dzięki. - zaśmiałam się i ruszyłam schodami do "mojego" pokoju. Wzięłam potrzebne książki, zeszyty i inne pomoce naukowe i rozłożyłam się na łóżku.
- Dobra, najpierw historia. - mruknęłam sama do siebie. Gdy chwyciłam podręcznik do tego przedmiotu, wypadły z niego dwie, wcześniej już mi widziane koperty. Jak piórka opadły na białą pościel. Nie pewnie podniosłam jedną z nich i otworzyłam. Od razu poznałam pismo mamy Amy.
Droga Victorio!
Pewnie się dziwisz, dlaczego piszemy listy? W ten sposób powiemy ci wszystko co mamy do powiedzenia, a czasami na to brakowało czasu. To może zacznę od początku.
Chcemy, abyś wiedziała, że bardzo cię kochamy. Jesteś dla nas jak druga córka. Nawet rozważaliśmy adopcję ciebie, ale baliśmy się, że się na to nie zgodzisz. Tak, zwlekaliśmy i zwlekaliśmy... Teraz, będziesz miała 18 lat. Nie ma co składać już wniosku, ale jeśli tylko zechcesz możesz do nas mówić. Mamo, Tato... Będziemy bardo szczęśliwi. Chcemy również, abyś wiedziała, że jesteśmy z ciebie dumni. Jesteś młodą, bardzo młodą osobą, a przeszłaś więcej niż nie jeden dorosły.
Prosimy cię. Wróć do domu. Jeśli jednak nie zechcesz, to wiedz, że co by się nie działo, masz nas.
Torii!
Nie będę się bawiła w jakieś ceregiele, tylko zacznę od samego początku.
No więc, gdy cię pierwszy raz spotkałam wiedziałam, że coś cię trapi. Chciałam cię poznać bliżej poznać i się z Tobą zaprzyjaźnić. Dlatego przyprowadziłam Cię do teraz już NASZEGO domu. Na opisanie historii, której przeżyłaś nie ma słów. Jest po prostu... Nawet nie wiem jak to napisać. Vicky przecież wiesz, że ja zawsze mówię rzeczy bez wcześniejszego myślenia... Nigdy bym Ci czegoś takiego nie powiedziała. NIGDY! Gdy zaczęłaś biec na górę i wyciągnęłaś walizkę myślałam , że za chwile powiesz, że to jest tylko żart i zaczniemy się śmiać jak to mamy w zwyczaju, a mama powie, że jesteśmy wariatkami i zacznie się śmiać z nami. Jednak tak się nie stało... Spakowałaś się i po prostu wyszłaś... Moje serce momentalnie pękło, bo poczułam się jakbym straciłam siostrę. Dopiero po chwili się otrząsnęłam i zaczęłam Cię szukać, ale na marne. Później sobie uświadomiłam, że mogłaś pójść do chłopaków. Na szczęście doszłaś tam szczęśliwie, bo nie wiem co bym zrobiła, gdyby tak się nie stało.
Kocham Cię. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i siostrą. Proszę wróć do domu, bardzo mi Ciebie brakuje. Nie wiem czym zasłużyłam na tak wspaniałą przyjaciółkę.
Gdy to przeczytałam to po moim policzku spłynęła samotna łza. Oni wszyscy na prawdę mnie kochają, a ja tak się zachowałam. Muszę jutro porozmawiać z Am. Odrzuciłam wszystkie myśli i zabrałam się za to cholerne zadanie. No w końcu samo się nie zrobi. A wielka szkoda. Ze wszystkim wyrobiłam się w około godzinę. Nobel się należy! Zaczęłam zbierać co znalazł się na moim łóżku. Już po chwili wszytko było na swoich miejscach. Gdy zamykałam szafkę, po całym pokoju rozległ się dźwięk pukania do drzwi.
- Proszę! - odparłam, a drzwi się uchyliły, a zza nich wyszedł Niall. - Czego tu chcesz żarłoku?
- Przyszedłem zobaczyć jak ci idzie.
- Całkiem dobrze. Właściwie już skończyłam.
- Naprawdę?
- Nie. Na niby. - powiedziałam, a on wywrócił oczami.
- To się dobrze składa, bo będziemy oglądać film.
- Ale ja jutro idę do szkoły...
- Ej! No weź. Chciałaś niby iść już spać? - zapytał, a ja się nie odezwałam. - No właśnie.
- No dobra, niech ci będzie. A co oglądamy? - dobrze, że mam jutro na 10.
- No właśnie tu jest problem. - mruknął. Popatrzyłam się na niego pytającym wzrokiem. - Chodź sama zobaczysz. - Razem z Horanem ruszyliśmy do salonu. Już na schodach było słychać krzyki różnych osób. Aż tak źle?
- Nie będę tego oglądać!
- Ale Kevina Samego w Domu oglądaliśmy już chyba tysiąc razy! - krzyknął Harry w stronę Louis'a.
- Tak samo Love Actually!
- Toy Story! Toy Story! - darł się Liam. Tylko Zayn siedział na jednym z foteli z zamkniętymi oczami
- No właśnie. - mruknął Irlandczyk. Krzyczeli tak głośno, że nie słyszałam własnych myśli.
- Gdzie jest Danielle i Eleanor? - zapytałam, gdy ich nie zauważyłam.
- A! Musiały jechać. Kazały cię pożegnać, bo nie chciały ci przeszkadzać w nauce. - odpowiedział.
- Szkoda, że wyszły.
- No. Ale błagam cię zrób coś z tym, bo już nikt nie daje rady. - podeszłam bliżej tych zwierząt.
- Chłopaki! - krzyknęłam, ale widocznie za cicho, bo nie zwrócili na mnie nawet najmniejszej uwagi. - CHŁOPAKI! - krzyknęłam głośniej, a wszystkie pary oczu zwróciły się w moją stronę.
- Wow. Dobra jesteś. - mruknął Niall.
- Co tu się dzieje? - zapytałam, a oni chcieli odpowiadać, jednak ich w porę zatrzymałam. - Dobra. Lepiej nie mówcie. Jakie są filmy do wyboru? - zwróciłam się do farbowanego.
- Na stole jest pięć płyt. - odpowiedział. Podeszłam we wskazane miejsce. Love Actually, Kevin Sam w Domu, Toy Story 3, Harry Potter i Insygnia śmierci, Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia. Igrzyska śmierci! Nie oglądałam tej części!
- Igrzyska śmierci. - powiedziałam, po czym rozglądnęłam się po salonie.
- Ale czemu?! - oburzył się Lou.
- Ponieważ jest to najnowszy film, a poza tym go nie oglądałam, a bardzo bym chciała. - odpowiedziałam.
- Ale... - Tommo nie miał już nic do gadania, jak i reszta, ponieważ ktoś włożył płytkę do odtwarzacza. Wszyscy szybko ułożyliśmy się na kanapie i fotelach. Miałam miejsce koło Niall'a i Harrego. Swoją głowę ułożyłam na ramieniu Loczka, a on natychmiast objął mnie swoją ręką całując mnie we włosy. Jeszcze akcja się nawet nie rozwinęła, a Horan mruknął.
- Popcorn się skończył. - powiedział, po czym popatrzył na mnie swoimi oczami, głębokimi jak ocean. Ugh.
- Czemu ja jestem taka dobra? - odparłam. Momentalnie w mojej ręce pojawiła się pusta miska wyczyszczona przez blondyna.
- Dziękuje. Też cię kocham.
- Iść z tobą? - zapytał Harry.
- Nie, nie trzeba. - odpowiedziałam, a on pocałował mnie w policzek i wrócił do oglądania filmu. Wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni. Z szafeczki wyciągnęłam popcorn i włożyłam go do mikrofalówki, wcześniej ją włączając. Stanęłam przy blacie i zaczęłam popijać Fantę. W pewnym momencie w tylnej kieszeni poczułam wibracje oznaczające, że dostałam Sms'a. Pewnie Horan ma kolejne zamówienia tylko nie chce mu się krzyczeć. - zaśmiałam się w myślach.
_________________________________________________________________
CHAPTER 34. Ah, jak ten czas szybko leci. Kto by się spodziewał, że dojdziemy, aż do tego momentu. Na pewno nie my :) Co myślicie o rozdziale? Podoba Wam się? A może macie jakieś uwagi? Napiszcie KOMENTARZ z Waszą opinią. To dla nas BARDZO wiele znaczy. Nawet nie wiecie jak!! Może być zwykłe CZYTAM, albo zwykła kropka. --> . !!! Do następnego :) / Katy&Caroline.
- Przepraszam. - rozglądnęłam się, aby poszukać nadawcy tych słów. Dwa metry ode mnie stała dziewczynka. Miała około 9 lat. Ubrana była w biały płaszczyk, który ochraniał ją przed zimnem. Różowe rękawiczki, szaliczek i czapeczkę do kompletu. Wyglądała uroczo.
- Słucham. - powiedziałam, po czym kucnęłam zniżając się do jej wysokości, aby nie musiała wyciągać wysoko szyi.
- Nazywam się April. - odparła swoim dziecinnym głosem. Jaka ona słodka.
- Ja jestem Victoria. Czy coś się stało? Zgubiłaś się? - dziewczynka na moje słowa pokręciła przecząco głową.
- Nie. Nie zgubiłam się. Moja mamusia jest tam! - odwróciła się i pokazała na kobietę stojącą na rogu ulicy.
- W takim razie w czym mogę ci pomóc?
- Bo ja chciałabym dostać od ciebie autograf.
- Tak? - przytaknęła głową. - Ale, ja nie mam żadnej karteczk... - nie dokończyłam, bo uśmiechnięta April wyciągnęła w moją stronę różowy zeszycik i tego samego koloru długopis. I jak ja mam jej odmówić? Chwyciłam przedmioty i zaczęłam pisać.
Dla April.
Najukochańszej i najsłodszej dziewczynki pod słońcem, a zarazem mojej fanki. ♥
Victoria.♥
Jeszcze obok narysowałam Myszkę Mikki. Ah te moje zdolności plastyczne.
- Proszę bardzo. - powiedziałam oddając jej własność.
- Dziękuje. - uśmiechnęła się. - Bardzo pasujecie do siebie z Harry. - dodała, po czym odbiegła do swojej mamy. Podniosłam się i weszłam do kawiarni.
- Dzień dobry. - przywitałam się z szefową, która akurat wyszła z zaplecza.- Witaj. Dawno cię tu nie było. - powiedziała z uśmiechem.
- Mam nadzieję, że dużo się nie pozmieniało.
- Właśnie, doszła do nas nowa pracownica. Jest w pokoju socjalnym, idź się zapoznać, a potem do roboty. - zaśmiała się, a ja z nią. Wykonałam jej polecenie. Gdy weszłam do pomieszczenia moim oczom ukazała się bardzo ładna brunetka o brązowych oczach.
- Cześć, jestem Victoria. - uśmiechnęłam się do niej ciepło.
- Hej, Alice. Ty jesteś tą dziewczyną Styles'a. - powiedziała z ekscytacją w głosie, na co wywróciłam oczami.
- Ty też? Mam już tego dość.
- Wiesz, fanką One Direction nie jestem, ale akurat oglądałam galę.
- O i jak wypadłam? - zapytałam śmiejąc się.
- Powiem ci, że bardzo dobrze. - odpowiedziała z uśmiechem. - Strasznie chuda jesteś. - stwierdziła. Haha. Dobry żart.
- Nie rozśmieszaj mnie.
- Ale to jest prawda!
- Jedyną, szczupłą osobą w tym pomieszczeniu, to jesteś ty.
- Wcale, że nie!
- Dobra. Każdy zna prawdę. Ale koniec kłótni, bo robota czeka. - powiedziałam. Przebrałam się i razem z Alice zaczęłyśmy obsługiwać klientów. Co chwile, ktoś się mnie pytał czy ja to naprawdę ja. Haha jak to śmiesznie brzmi. Przyszło nawet kilka fanek i pytały się czy czasem Harry po mnie nie przyjdzie. Te dziewczyny na prawdę jego kochają. Jeszcze niektóre prosiły mnie o autograf. Dokładnie o godzinie 20.00 szefowa powiedziała, że możemy już iść do domu. Wreszcie! Oczywiście razem z Al zdeklarowałyśmy się i posprzątałyśmy stoły i trochę zaplecze. No w końcu nie było mnie bardzo długo w pracy, a ona jest tutaj nowa to trzeba jakoś zapunktować. Po20 minutach skończyłyśmy i ubrawszy się ruszyłyśmy w kierunku wyjścia. Oczywiście wymieniłyśmy się numerami, tak na wszelki wypadek. Alice jest na prawdę miłą dziewczyną. Dowiedziałam się, że przeprowadziła się ze stolicy Irlandii - Dublina, bo jej tata dostał awans w jakiejś tam pracy. Ah ta moja pamięć. Brunetka jest niestety jedynaczką, ale powiedziała, że bardzo chciałaby mieć młodsze rodzeństwo. Najlepiej braciszka, bo oglądałaby z nim mecze piłki nożnej. Aw. Jakie to słodkie.
- Pa!
- Cześć! - powiedziała po czym ruszyła w przeciwnym kierunku niż ja. Ponownie dzisiejszego dnia udałam się na przystanek. Śniegu było coraz więcej. Był strasznie lekki i puchowy. Na szczęście autobus przyjechał bardzo szybko. Już po jakiś 10 minutach byłam pod domem chłopaków. Weszłam do środka krzycząc.
- Jestem! - od razu pojawił się przy mnie blondynek.
- Vicki! Skąd wiedziałaś, że to ja zobaczę karteczkę na lodówce?
- Musiała bym cię nie znać, żeby tego nie wiedzieć.
- A tobie co tak humor dopisuje? Chuchnij. - powiedział, a ja zaczęłam się śmiać.
- To już nie można mieć dobrego humoru? - zaśmiałam się i zrobiłam to co chciał.
- Pachniesz czekoladą i kawą. - mruknął wąchając mnie. Do Zoo z nim!
- Niall! - zaczęłam się śmiać.
- Dobra, a teraz na poważnie. Pogodziłaś się z Amy? - zapytał, na co moja mina zrzedła. Pokręciłam przecząco głową. - Rozmawiałyście chociaż?
- Trochę...
- No to opowiadaj.
- Ale co?
- No o czym rozmawiałyście?
- Później. Najpierw muszę zrobić zadanie na jutro.
- Młoda, współczuję ci.
- Dzięki. - zaśmiałam się i ruszyłam schodami do "mojego" pokoju. Wzięłam potrzebne książki, zeszyty i inne pomoce naukowe i rozłożyłam się na łóżku.
- Dobra, najpierw historia. - mruknęłam sama do siebie. Gdy chwyciłam podręcznik do tego przedmiotu, wypadły z niego dwie, wcześniej już mi widziane koperty. Jak piórka opadły na białą pościel. Nie pewnie podniosłam jedną z nich i otworzyłam. Od razu poznałam pismo mamy Amy.
Droga Victorio!
Pewnie się dziwisz, dlaczego piszemy listy? W ten sposób powiemy ci wszystko co mamy do powiedzenia, a czasami na to brakowało czasu. To może zacznę od początku.
Chcemy, abyś wiedziała, że bardzo cię kochamy. Jesteś dla nas jak druga córka. Nawet rozważaliśmy adopcję ciebie, ale baliśmy się, że się na to nie zgodzisz. Tak, zwlekaliśmy i zwlekaliśmy... Teraz, będziesz miała 18 lat. Nie ma co składać już wniosku, ale jeśli tylko zechcesz możesz do nas mówić. Mamo, Tato... Będziemy bardo szczęśliwi. Chcemy również, abyś wiedziała, że jesteśmy z ciebie dumni. Jesteś młodą, bardzo młodą osobą, a przeszłaś więcej niż nie jeden dorosły.
Prosimy cię. Wróć do domu. Jeśli jednak nie zechcesz, to wiedz, że co by się nie działo, masz nas.
Kochający
Susan i James
Jejku.. Oni mnie kochają... A ja? Uciekłam od nich. Zresztą co się dziwić. Jak pojawiają się problemy to uciekam, później gdy wydaję się, że już jest okey one wracają z podwójną siłą. Nie pewnie otworzyłam drugi list.Torii!
Nie będę się bawiła w jakieś ceregiele, tylko zacznę od samego początku.
No więc, gdy cię pierwszy raz spotkałam wiedziałam, że coś cię trapi. Chciałam cię poznać bliżej poznać i się z Tobą zaprzyjaźnić. Dlatego przyprowadziłam Cię do teraz już NASZEGO domu. Na opisanie historii, której przeżyłaś nie ma słów. Jest po prostu... Nawet nie wiem jak to napisać. Vicky przecież wiesz, że ja zawsze mówię rzeczy bez wcześniejszego myślenia... Nigdy bym Ci czegoś takiego nie powiedziała. NIGDY! Gdy zaczęłaś biec na górę i wyciągnęłaś walizkę myślałam , że za chwile powiesz, że to jest tylko żart i zaczniemy się śmiać jak to mamy w zwyczaju, a mama powie, że jesteśmy wariatkami i zacznie się śmiać z nami. Jednak tak się nie stało... Spakowałaś się i po prostu wyszłaś... Moje serce momentalnie pękło, bo poczułam się jakbym straciłam siostrę. Dopiero po chwili się otrząsnęłam i zaczęłam Cię szukać, ale na marne. Później sobie uświadomiłam, że mogłaś pójść do chłopaków. Na szczęście doszłaś tam szczęśliwie, bo nie wiem co bym zrobiła, gdyby tak się nie stało.
Kocham Cię. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką i siostrą. Proszę wróć do domu, bardzo mi Ciebie brakuje. Nie wiem czym zasłużyłam na tak wspaniałą przyjaciółkę.
Amy
- Proszę! - odparłam, a drzwi się uchyliły, a zza nich wyszedł Niall. - Czego tu chcesz żarłoku?
- Przyszedłem zobaczyć jak ci idzie.
- Całkiem dobrze. Właściwie już skończyłam.
- Naprawdę?
- Nie. Na niby. - powiedziałam, a on wywrócił oczami.
- To się dobrze składa, bo będziemy oglądać film.
- Ale ja jutro idę do szkoły...
- Ej! No weź. Chciałaś niby iść już spać? - zapytał, a ja się nie odezwałam. - No właśnie.
- No dobra, niech ci będzie. A co oglądamy? - dobrze, że mam jutro na 10.
- No właśnie tu jest problem. - mruknął. Popatrzyłam się na niego pytającym wzrokiem. - Chodź sama zobaczysz. - Razem z Horanem ruszyliśmy do salonu. Już na schodach było słychać krzyki różnych osób. Aż tak źle?
- Nie będę tego oglądać!
- Ale Kevina Samego w Domu oglądaliśmy już chyba tysiąc razy! - krzyknął Harry w stronę Louis'a.
- Tak samo Love Actually!
- Toy Story! Toy Story! - darł się Liam. Tylko Zayn siedział na jednym z foteli z zamkniętymi oczami
- No właśnie. - mruknął Irlandczyk. Krzyczeli tak głośno, że nie słyszałam własnych myśli.
- Gdzie jest Danielle i Eleanor? - zapytałam, gdy ich nie zauważyłam.
- A! Musiały jechać. Kazały cię pożegnać, bo nie chciały ci przeszkadzać w nauce. - odpowiedział.
- Szkoda, że wyszły.
- No. Ale błagam cię zrób coś z tym, bo już nikt nie daje rady. - podeszłam bliżej tych zwierząt.
- Chłopaki! - krzyknęłam, ale widocznie za cicho, bo nie zwrócili na mnie nawet najmniejszej uwagi. - CHŁOPAKI! - krzyknęłam głośniej, a wszystkie pary oczu zwróciły się w moją stronę.
- Wow. Dobra jesteś. - mruknął Niall.
- Co tu się dzieje? - zapytałam, a oni chcieli odpowiadać, jednak ich w porę zatrzymałam. - Dobra. Lepiej nie mówcie. Jakie są filmy do wyboru? - zwróciłam się do farbowanego.
- Na stole jest pięć płyt. - odpowiedział. Podeszłam we wskazane miejsce. Love Actually, Kevin Sam w Domu, Toy Story 3, Harry Potter i Insygnia śmierci, Igrzyska Śmierci: W pierścieniu ognia. Igrzyska śmierci! Nie oglądałam tej części!
- Igrzyska śmierci. - powiedziałam, po czym rozglądnęłam się po salonie.
- Ale czemu?! - oburzył się Lou.
- Ponieważ jest to najnowszy film, a poza tym go nie oglądałam, a bardzo bym chciała. - odpowiedziałam.
- Ale... - Tommo nie miał już nic do gadania, jak i reszta, ponieważ ktoś włożył płytkę do odtwarzacza. Wszyscy szybko ułożyliśmy się na kanapie i fotelach. Miałam miejsce koło Niall'a i Harrego. Swoją głowę ułożyłam na ramieniu Loczka, a on natychmiast objął mnie swoją ręką całując mnie we włosy. Jeszcze akcja się nawet nie rozwinęła, a Horan mruknął.
- Popcorn się skończył. - powiedział, po czym popatrzył na mnie swoimi oczami, głębokimi jak ocean. Ugh.
- Czemu ja jestem taka dobra? - odparłam. Momentalnie w mojej ręce pojawiła się pusta miska wyczyszczona przez blondyna.
- Dziękuje. Też cię kocham.
- Iść z tobą? - zapytał Harry.
- Nie, nie trzeba. - odpowiedziałam, a on pocałował mnie w policzek i wrócił do oglądania filmu. Wstałam i ruszyłam w kierunku kuchni. Z szafeczki wyciągnęłam popcorn i włożyłam go do mikrofalówki, wcześniej ją włączając. Stanęłam przy blacie i zaczęłam popijać Fantę. W pewnym momencie w tylnej kieszeni poczułam wibracje oznaczające, że dostałam Sms'a. Pewnie Horan ma kolejne zamówienia tylko nie chce mu się krzyczeć. - zaśmiałam się w myślach.
_________________________________________________________________
CHAPTER 34. Ah, jak ten czas szybko leci. Kto by się spodziewał, że dojdziemy, aż do tego momentu. Na pewno nie my :) Co myślicie o rozdziale? Podoba Wam się? A może macie jakieś uwagi? Napiszcie KOMENTARZ z Waszą opinią. To dla nas BARDZO wiele znaczy. Nawet nie wiecie jak!! Może być zwykłe CZYTAM, albo zwykła kropka. --> . !!! Do następnego :) / Katy&Caroline.
Te listy były na prawdę wzruszające, mało brakowało abym to ja się poryczała,
OdpowiedzUsuńcoś dzisiaj jestem bardzo emocjonalna :D
Pewnie się będę powtarzać jak zwykle ,ale rozdział świetny.
Chociaż ja wciąż niecierpliwie czekam aż Vick i Zayn będą razem i mam nadzieję ,że
nie będziecie zwlekać z tym jakoś długo. Proszę no! Przecież oni się kuźwa KOCHAJO!
XD
Rozdział jak zawsze super. Ale ja bym tak bardzo chciała, żeby wreszcie Zayn dowiedział się, że oni udają. To takie straszne jak on się męczy. A Niall boski, taki troskliwy hahaha. A.
OdpowiedzUsuńCudny rozdział! Życzę weny!
OdpowiedzUsuńCaroline Xx -_-
przeczytalam dzis całe 34 rozdzialy , prosze jak najszybciej o kolejny :3 <3
OdpowiedzUsuńDziękuje za dedykacje :* rozdzial boski *.* mysle, ze ten sms nie byl od Nialla, tylko od Zayna XD
OdpowiedzUsuńCZYTAM ! :D ~Aga
....................:)
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńNiall jest taki słodki w tym rozdziale xD
OdpowiedzUsuńMyślę, że tem sms jest od Amy, albo od Zayna.
To jest chyba mój ulubiony rozdział :3
I jeszcze IŚ <3
~S
Nominuję cię do Liebster Award! Więcej informacji na:
OdpowiedzUsuńhttp://story-with-london.blogspot.com/2014/06/liebster-award.html
<3 kocham , kocham i jeszcze raz kocham wasze blogi <3 Było by tak romantycznie jakby był ten sms od Zayna *o* a i zapraszam do mnie, nie dawno dodałam rozdział i prawdopodobmie dzisiaj dodam następny ;) ~Vic
OdpowiedzUsuńAww *.* Świetny, kocham <3
OdpowiedzUsuńboski, boski i jeszcze raz boski ! <33 te listy naprawde mnie mega wzruszyły :))) Niall, kochany ;*
OdpowiedzUsuńhttp://memoriesforever-onedirection.blogspot.com/
Genialne <3 Next !
OdpowiedzUsuń~D.
też czuję, że ten sms jest od Zayna. Również bym chciała by dowiedział się całej prawdy i by w końcu byli razem, przecież pasują do siebie idealnie, a tak to on taki biedny męczy się, szkoda mi go. :( haha :D uwielbiam to opowiadanie i w ogóle chyba jestem Waszą największą fanką, z mega niecierpliwością czekam na nexta i po prostu już się doczekać nie mogę!. :)
OdpowiedzUsuńGENIALNE, a może i to słowo za mało pozytywnych opinii oddaje. :D
normalnie kocham Was!. ;p :d <3
BoSkie normalnie niemoge sie doczekać nexta PISZCIE PISZCIE PISZCIE !!!!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńJaaaaaaaaa mam jakieś uwagi :P
OdpowiedzUsuńAlice- na 100 % ma coś wspólnego z Niallem. Nie wiem, czy to jakaś zagionioansiostra.... w każdym razie nie sądzę, żeby to by był AŻ TAKI ZBIEG OKOLICZNOŚCI. ^^
Co do rozdziału... CUD ♥ jak zwykle :3
Jednak czułam pewnie niedosyt, bo trochę za dużo scen Amy w szkole i pracy a za mało z chłopakami. Brakowało mi więcej czułych gestów ze strochy Horanka (nadal ich shippuję) ^^) a już napewno Harrego (no ej, przecież są "parą" *^*) z Zaynem to tam nieważne... nadal mu nie wybaczyłam za tą dziewczyną xD
A co do SMS... raczej nie pisałby go ktoryś z chłopaków, skoro siedzieli pomieszczenie dalej O.o Prędzej to ten chłopak którego poznała w klasie/ groźba/ Alice/ Harry z propozycja na szybki numerek.
Nie do dobra- z tym ostatnim to żartuję... CHOCIAŻ.... nie obraziłabym się za takie sceny z Harrym... PRZECIEŻ TO WIDAĆ, ŻE CZUJE COŚ WIĘCEJ.!! *-* No blagam... nie całowałby jej ot tak, gdy nikogo nie było w pobliżu ( ioerjhiughrt <33333) Ale moim zdaniem to meeeeeeega urocze.
Co tam, że Amy i Niallem zapewne będą kiedyś parą, ja i tak będę shipowała bohaterkę tylko z nim albo Hazzą :D
A co do tej sytuacji z Amy... niech się pogodzą wreszcie noooooo :3 Chociaż nie... tak to Horan miałby otwarty dostęp do Amy..... TO NIE- COFAM TO- NIKOGO NIE MACIE GODZIĆ, ONA MA SIE NIE WYPROWADZAĆ.
To chyba wszystko... O.o- DODAWAJCIE ROZDZIAŁ SZYBCIEJ BO NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ I POPROSZĘ WIĘCEJ SCEN Z HAZZĄ <333
~Wasza Nicole ♥