CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
Momentalnie wszystkie podniosłyśmy się z kanapy i popędziłyśmy do miejsca skąd wydobywał się dźwięk.
- Harry! Ty debilu! - krzyknął Liam, stojąc nad rozbitymi bańkami.
- Co?
- Nie widzisz co narobiłeś?
- Muszę iść po ogórki dla Vic, a są w piwnicy! - krzyknął i tyle go było widać.
- Ja pierdziele. - mruknął pod nosem Payne i próbował jakoś pozbierać rozbite bombki.
- To chyba nie były wszystkie bombki? - zapytała Danielle.
- Nie, tylko połowa, ale spokojnie zaraz pojadę jakieś kupić.
- Pojadę z tobą. - powiedziała po czym zniknęła na schodach. Po chwili Hazz biegł ze słoikiem i zniknął w kuchni.
- Nie kiszone, tylko konserwowe! - krzyknęła Vic. Współczuję chłopakowi. Mam nadzieje, ze z tego będzie coś więcej. Słodko razem wyglądają. Przy nim Victoria jest szczęśliwa. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dawno z nią tak normalnie nie rozmawiałam. Niby mieszkamy w jednym domu, ale jej ciągle nie ma. Mam nadzieje, ze teraz trochę pogadamy. Tak na serio. Przez moje zamyślenie nie zauważyłam kiedy Liam przyniósł resztę ozdób.
- Rusz się leniu! - wydarła się brunetka.
- Już idę. - powiedziałam, po czym chwyciłam za lampki. Niestety przez mój wzrost nie mogłam dostać do samej góry choinki. Próbowałam wspiąć się na palce, ale nie skończyło się to dla mnie dobrze, gdyż wylądowałam na ziemi, pokładając się ze śmiechu, a wraz ze mną Calder. Podniosłam się z ziemi i stanęłam przed drzewkiem, rozmyślając jak to zrobić. Nagle poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce, unoszące mnie do góry. Po chwili siedziałam komuś na barkach. Spojrzałam w dół i zobaczyłam blond czuprynę. Zaśmiałam się cicho i zaczęłam rozkładać światełka, które trzymałam w rękach. Horan okrążał raz po raz choinkę, śpiewając przy tym jakąś kolędę. Jaki on ma głos... Dobra Amanda, opanuj się! Po kilku minutach skończyłam. Nie wiem jak Niall wytrzymał tyle ze mną na ramionach. Oczywiście moja niezdarność musiała się obudzić, gdy zeszłam blondynowi z pleców. Nie wiem jak to się stało, to była chwila. Stanęłam na jakimś pudełku czy coś takiego i poleciałam do tyłu. Czekałam na twarde uderzenie z ziemią, ale ono nie nastąpiło. Zobaczyłam przed sobą błękitne tęczówki i poczułam silne ręce owinięte w około mojej taili. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle jego twarz zaczęła się przybliżać. Nie! Nie! Am nie chcesz tego! - mówił rozum, lecz moje ciało było jak w transie. Najpierw lekko dotknął moich ust, by po chwili się w nie brutalnie wpić. Moje ręce powędrowały w jego blond włosy ciągnąc je za końcówki, a jego ręce na moją talię. Przybliżył mnie do siebie nie zostawiając ani milimetra przestrzeni między nami. Nasze języki idealnie współpracowały tworząc jedność. Czas się dla nas zatrzymał. Nie liczyło się nic, tylko my. Nawet nie zwróciliśmy zbytniej uwagi na to, że El mówiła coś w rodzaju "jesteście słodcy". Przez cały czas towarzyszyło mi dziwne uczucie w podbrzuszu. Tak jakby "motylki", którzy czują zakochani jak na filmach. Nie to nie możliwe! Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy dość głośne chrząknięcie. Gdy zobaczyłam kto stoi w drzwiach odskoczyłam od chłopaka jak poparzona.
- To ja może pójdę po cukierki. - powiedziałam i szybko zniknęłam w kuchni. Unikając jakichkolwiek kazań ze strony rodzica. - Kochana gdzie schowałaś cukierki? - zapytałam Victorię.
- Cukierki?!
- No, na choinkę.
- Choinkę?!
- Kotuś idź się prześpij, ale najpierw powiedz gdzie schowałaś cukierki.
- Chwila.... Wiem Harry koło ogórków. - powiedziała, a Hazza jęknął.
- Zaraz wracam. - murknął i wyszedł z kuchni. Gemma tylko się zaśmiała, a ja stanęłam w drzwiach i próbowałam zobaczyć czy mój tata nadal siedzi w salonie. Biedny Nialler pewnie teraz jest na "przesłuchaniu".
- Coś się stało? - spytała szatynka.
- Jak ty to robisz?
- Ale co?
- Zawsze wiesz kiedy coś się dzieje. - jęknęłam.
- Bo cie znam na wylot, a teraz opowiadaj.
- Zgaduję, że Niall ma teraz kazanie u mojego taty.
- Co?! Dlaczego?
- No, bo to było tak, że ubieraliśmy choinkę i zakładałam światełka tyle, że nie dostawałam do czubka choinki i on mnie wziął na barana i tak ubieraliśmy, gdy skończyliśmy zeszłam z niego i bym się wywaliła, bo się na czymś poślizgnęłam, ale on mnie złapał i... i...
- I?
- No i tak... jakby... się...
- No wysłów się wreszcie!
- No i pocałował mnie...
- Ooo... To było takie słodkie! Ale nie rozumiem jaką rolę ma twój tata. - powiedziała, na co wywróciłam oczami.
- No już ci mówię. Jak się tak całowaliśmy, to do salonu wszedł tata...
- I co zrobiłaś?!
- Uciekłam mówiąc, że idę po cukierki.
- Zostawiłaś tam go samego?!
- No, a co miałam zrobić?! Znasz mojego tatę.
- Dziewczyno wracaj tam! Przecież chłopak nam się zamknie w sobie.
- Wolę poczekać, aż ojciec stamtąd pójdzie.
- To twoja decyzja, ale rozmowa z nim cię nie ominie.
- Święte słowa. Poczekam. Jak myślisz co on może mu mówić?
- Nie mam pojęcia, ale po twoim tacie można spodziewać się wszystkiego.
- Masz. - powiedział Harry wręczając mi wielki worek cukierków.
- Aż tyle?!
- Widziałem tam Horan'a więc nie bój się zawiesicie jedną czwartą. - faktycznie. Wzięłam od loczka siatkę i próbowałam jakoś pozbierać myśli. Weszłam do salonu.
- Czemu blondynka nie umie napisać liczby jedenaście? - zapytał Niall.
- Nie wiem.
- Bo nie wie, która jedynka jest pierwsza.
- Hahahaha... Też dobre. A słuchaj tego. Dlaczego blondynka wrzuca zegarek do wody? Bo chce sprawdzić jak szybko płynie czas. - nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać.
- Ej! Obrażacie mnie.
- Córcia nie bądź zła.
- A ty nie jesteś farbowana?
- Ja jestem blondynką, tylko jeszcze rozjaśniam.
- Masz bardzo fajnego tatę.
- Ty już się nie podlizuj.
- Ja nie muszę się podlizywać. Ja mam urok osobisty. - zaśmiał się.
- Idź ty uroku. - powiedziałam i dołączyłam do El wieszającej bańki.
- Ooo ... CUKIERKI! - krzyknął i poderwał się z kanapy.
- Nie! - krzyczałam, ale mnie nie słuchał, więc zaczęłam z nimi uciekać. Musiało to komicznie wyglądać. - Nie! Niall dam ci, ale nie goń mnie już. - poskutkowało, teraz stał i czekał. Wyciągnęłam jednego i mu rzuciłam. Worek ze słodkościami przycisnęłam do siebie.
- Jednego?!
- Nie powiedziałam ile. - zaśmiałam się, co nie było dobrym pomysłem, bo spowolniło to moje ruchy. W mgnieniu oka blondyn znalazł się przy mnie i zaczął łaskotać.
- Nialler! Przestań! Proszę!
- Nauczysz się szanować głodne osoby!
- Ty zawsze jesteś głodny!
- To co?
- Gówno. 1:0
- Zjedz je równo. 1:1
- Zjedz je sam. 2:1
- Tylko tobie dam. 2:2
- Podobno jesteś głodny. 3:2 - odgryzłam się.
- Harry! Ty debilu! - krzyknął Liam, stojąc nad rozbitymi bańkami.
- Co?
- Nie widzisz co narobiłeś?
- Muszę iść po ogórki dla Vic, a są w piwnicy! - krzyknął i tyle go było widać.
- Ja pierdziele. - mruknął pod nosem Payne i próbował jakoś pozbierać rozbite bombki.
- To chyba nie były wszystkie bombki? - zapytała Danielle.
- Nie, tylko połowa, ale spokojnie zaraz pojadę jakieś kupić.
- Pojadę z tobą. - powiedziała po czym zniknęła na schodach. Po chwili Hazz biegł ze słoikiem i zniknął w kuchni.
- Nie kiszone, tylko konserwowe! - krzyknęła Vic. Współczuję chłopakowi. Mam nadzieje, ze z tego będzie coś więcej. Słodko razem wyglądają. Przy nim Victoria jest szczęśliwa. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dawno z nią tak normalnie nie rozmawiałam. Niby mieszkamy w jednym domu, ale jej ciągle nie ma. Mam nadzieje, ze teraz trochę pogadamy. Tak na serio. Przez moje zamyślenie nie zauważyłam kiedy Liam przyniósł resztę ozdób.
- Rusz się leniu! - wydarła się brunetka.
- Już idę. - powiedziałam, po czym chwyciłam za lampki. Niestety przez mój wzrost nie mogłam dostać do samej góry choinki. Próbowałam wspiąć się na palce, ale nie skończyło się to dla mnie dobrze, gdyż wylądowałam na ziemi, pokładając się ze śmiechu, a wraz ze mną Calder. Podniosłam się z ziemi i stanęłam przed drzewkiem, rozmyślając jak to zrobić. Nagle poczułam na swoich biodrach czyjeś ręce, unoszące mnie do góry. Po chwili siedziałam komuś na barkach. Spojrzałam w dół i zobaczyłam blond czuprynę. Zaśmiałam się cicho i zaczęłam rozkładać światełka, które trzymałam w rękach. Horan okrążał raz po raz choinkę, śpiewając przy tym jakąś kolędę. Jaki on ma głos... Dobra Amanda, opanuj się! Po kilku minutach skończyłam. Nie wiem jak Niall wytrzymał tyle ze mną na ramionach. Oczywiście moja niezdarność musiała się obudzić, gdy zeszłam blondynowi z pleców. Nie wiem jak to się stało, to była chwila. Stanęłam na jakimś pudełku czy coś takiego i poleciałam do tyłu. Czekałam na twarde uderzenie z ziemią, ale ono nie nastąpiło. Zobaczyłam przed sobą błękitne tęczówki i poczułam silne ręce owinięte w około mojej taili. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nagle jego twarz zaczęła się przybliżać. Nie! Nie! Am nie chcesz tego! - mówił rozum, lecz moje ciało było jak w transie. Najpierw lekko dotknął moich ust, by po chwili się w nie brutalnie wpić. Moje ręce powędrowały w jego blond włosy ciągnąc je za końcówki, a jego ręce na moją talię. Przybliżył mnie do siebie nie zostawiając ani milimetra przestrzeni między nami. Nasze języki idealnie współpracowały tworząc jedność. Czas się dla nas zatrzymał. Nie liczyło się nic, tylko my. Nawet nie zwróciliśmy zbytniej uwagi na to, że El mówiła coś w rodzaju "jesteście słodcy". Przez cały czas towarzyszyło mi dziwne uczucie w podbrzuszu. Tak jakby "motylki", którzy czują zakochani jak na filmach. Nie to nie możliwe! Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy dość głośne chrząknięcie. Gdy zobaczyłam kto stoi w drzwiach odskoczyłam od chłopaka jak poparzona.
- To ja może pójdę po cukierki. - powiedziałam i szybko zniknęłam w kuchni. Unikając jakichkolwiek kazań ze strony rodzica. - Kochana gdzie schowałaś cukierki? - zapytałam Victorię.
- Cukierki?!
- No, na choinkę.
- Choinkę?!
- Kotuś idź się prześpij, ale najpierw powiedz gdzie schowałaś cukierki.
- Chwila.... Wiem Harry koło ogórków. - powiedziała, a Hazza jęknął.
- Zaraz wracam. - murknął i wyszedł z kuchni. Gemma tylko się zaśmiała, a ja stanęłam w drzwiach i próbowałam zobaczyć czy mój tata nadal siedzi w salonie. Biedny Nialler pewnie teraz jest na "przesłuchaniu".
- Coś się stało? - spytała szatynka.
- Jak ty to robisz?
- Ale co?
- Zawsze wiesz kiedy coś się dzieje. - jęknęłam.
- Bo cie znam na wylot, a teraz opowiadaj.
- Zgaduję, że Niall ma teraz kazanie u mojego taty.
- Co?! Dlaczego?
- No, bo to było tak, że ubieraliśmy choinkę i zakładałam światełka tyle, że nie dostawałam do czubka choinki i on mnie wziął na barana i tak ubieraliśmy, gdy skończyliśmy zeszłam z niego i bym się wywaliła, bo się na czymś poślizgnęłam, ale on mnie złapał i... i...
- I?
- No i tak... jakby... się...
- No wysłów się wreszcie!
- No i pocałował mnie...
- Ooo... To było takie słodkie! Ale nie rozumiem jaką rolę ma twój tata. - powiedziała, na co wywróciłam oczami.
- No już ci mówię. Jak się tak całowaliśmy, to do salonu wszedł tata...
- I co zrobiłaś?!
- Uciekłam mówiąc, że idę po cukierki.
- Zostawiłaś tam go samego?!
- No, a co miałam zrobić?! Znasz mojego tatę.
- Dziewczyno wracaj tam! Przecież chłopak nam się zamknie w sobie.
- Wolę poczekać, aż ojciec stamtąd pójdzie.
- To twoja decyzja, ale rozmowa z nim cię nie ominie.
- Święte słowa. Poczekam. Jak myślisz co on może mu mówić?
- Nie mam pojęcia, ale po twoim tacie można spodziewać się wszystkiego.
- Masz. - powiedział Harry wręczając mi wielki worek cukierków.
- Aż tyle?!
- Widziałem tam Horan'a więc nie bój się zawiesicie jedną czwartą. - faktycznie. Wzięłam od loczka siatkę i próbowałam jakoś pozbierać myśli. Weszłam do salonu.
- Czemu blondynka nie umie napisać liczby jedenaście? - zapytał Niall.
- Nie wiem.
- Bo nie wie, która jedynka jest pierwsza.
- Hahahaha... Też dobre. A słuchaj tego. Dlaczego blondynka wrzuca zegarek do wody? Bo chce sprawdzić jak szybko płynie czas. - nie wiem, czy mam się śmiać, czy płakać.
- Ej! Obrażacie mnie.
- Córcia nie bądź zła.
- A ty nie jesteś farbowana?
- Ja jestem blondynką, tylko jeszcze rozjaśniam.
- Masz bardzo fajnego tatę.
- Ty już się nie podlizuj.
- Ja nie muszę się podlizywać. Ja mam urok osobisty. - zaśmiał się.
- Idź ty uroku. - powiedziałam i dołączyłam do El wieszającej bańki.
- Ooo ... CUKIERKI! - krzyknął i poderwał się z kanapy.
- Nie! - krzyczałam, ale mnie nie słuchał, więc zaczęłam z nimi uciekać. Musiało to komicznie wyglądać. - Nie! Niall dam ci, ale nie goń mnie już. - poskutkowało, teraz stał i czekał. Wyciągnęłam jednego i mu rzuciłam. Worek ze słodkościami przycisnęłam do siebie.
- Jednego?!
- Nie powiedziałam ile. - zaśmiałam się, co nie było dobrym pomysłem, bo spowolniło to moje ruchy. W mgnieniu oka blondyn znalazł się przy mnie i zaczął łaskotać.
- Nialler! Przestań! Proszę!
- Nauczysz się szanować głodne osoby!
- Ty zawsze jesteś głodny!
- To co?
- Gówno. 1:0
- Zjedz je równo. 1:1
- Zjedz je sam. 2:1
- Tylko tobie dam. 2:2
- Podobno jesteś głodny. 3:2 - odgryzłam się.
- Ugh....
- Haha wygrałam!
- Nie do końca. - powiedział i znow zaczął mnie łaskotać. Cały brzuch i policzki bolały mnie od śmiania.
- Nialler, proszę, już dość. - mówiłam pomiędzy napadami śmiechu. Momentalnie przestał mnie łaskotać. Podziałało?!
- Greg! - krzyknął i ruszył w strone przedpokoju.
- Zbawienie. - szepnęłam i opadłam na ziemię.
- Wstawaj. - musiał wrócić?!
- Nie.
- Wstawaj.
- Zapomnij.
- Moja rodzina przyjechała. - co?! Od razu zerwałam się na równe nogi.
- Jeszcze ci się odpłacę. - powiedziałam rozgramiając blondyna wzrokiem.
- Tak. Tak, wmawiaj sobie. A teraz tak oficjalnie. Amy to mój starszy brat Greg, Greg to Amanda. - odparł wskazując na wysokiego bruneta stojącego u jego boku.
- Cześć. - powiedziałam wyciągając rękę.
- Witam piękną panią. - powiedział całując mnie w rękę, którą wyciągnęłam do uścisku.
- No nie taką piękną. - zaśmiałam się, a Niall zgromił brata wzrokiem. Nie, chyba mi się wydawało.
- E! Przestańcie gadać tylko chodźcie mi pomóc! - krzyknęła Eleanor.
- Już idziemy. - powiedzieliśmy i zabraliśmy się do roboty.
Pierogi? Są. Barszcz? Jest. Ryba? Jest. Paszteciki? Są. - powtarzałam w myślach. Musiałam zdążyć. Po prostu musiałam. Nie chciałam ich wszystkich zawieść. Obiecałam im to i muszę tego się trzymać.
- Victoria? - usłyszałam głos koło swojego ucha, ale go zignorowałam, bo byłam zajęta krojeniem ciasta. - Victoria? - szept się ponowił.
- Ja pierdziele! Co?!
- Telefon ci dzwoni. - szepnął Harry.
- Jeju, przepraszam i dziękuje. - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Za chwile wracam. - powiedział i zniknął z kuchni. Szybko chwyciłam telefon i odebrałam nawet nie patrząc kto to.
- Victoria?!
- Paul? - zdziwiłam się.
- Możesz mi powiedzieć, czemu żadna z gazet o was nie pisze?! Chcesz, żeby wszyscy dowiedzieli się o twoim ojcu?! - krzyknął do słuchawki, którą musiałam odsunąć.
- To nie mo...
- Nic mnie to nie obchodzi! Nikt nie może się dowiedzieć.
- Nie możesz zrozumieć, że nikt nie wie o tym, że udajemy z Harrym parę? - wkurzyłam się obracając o sto osiemdziesiąt stopni.
- Mam to w dupie! Macie się pokazywać!
- Daj mi spokój człowieku! Chociaż dzisiaj! Jest wigilia!
- Ty i tak nikogo nie masz. - powiedział i przerwał połączenie. Za bolało. Wściekła i jednocześnie smutna, otworzyłam szafkę, o mało co nie wyrywając drzwiczek. Wyciągnęłam cukier puder i szybko zamknęłam. Niestety nie zauważyłam noża, który wystawał poza blat i rozcięłam sobie rękę.
- Cholera. - mruknęłam i zaczęłam przemywać ranę. Nie chcesz zrobić więcej cięć. Nie chcesz. Bądź silna. W pewnej chwili poczułam czyjeś ręce na moich. Zaczęły obracać moją dłoń pod strumykami wody.
- Dlaczego to robisz? - rozpoznałam głos Niall'a.
_____________________________________________________________________
No i mamy 43 :) Zachęcamy do Komentowania :P / Katy&Caroline.
- Haha wygrałam!
- Nie do końca. - powiedział i znow zaczął mnie łaskotać. Cały brzuch i policzki bolały mnie od śmiania.
- Nialler, proszę, już dość. - mówiłam pomiędzy napadami śmiechu. Momentalnie przestał mnie łaskotać. Podziałało?!
- Greg! - krzyknął i ruszył w strone przedpokoju.
- Zbawienie. - szepnęłam i opadłam na ziemię.
- Wstawaj. - musiał wrócić?!
- Nie.
- Wstawaj.
- Zapomnij.
- Moja rodzina przyjechała. - co?! Od razu zerwałam się na równe nogi.
- Jeszcze ci się odpłacę. - powiedziałam rozgramiając blondyna wzrokiem.
- Tak. Tak, wmawiaj sobie. A teraz tak oficjalnie. Amy to mój starszy brat Greg, Greg to Amanda. - odparł wskazując na wysokiego bruneta stojącego u jego boku.
- Cześć. - powiedziałam wyciągając rękę.
- Witam piękną panią. - powiedział całując mnie w rękę, którą wyciągnęłam do uścisku.
- No nie taką piękną. - zaśmiałam się, a Niall zgromił brata wzrokiem. Nie, chyba mi się wydawało.
- E! Przestańcie gadać tylko chodźcie mi pomóc! - krzyknęła Eleanor.
- Już idziemy. - powiedzieliśmy i zabraliśmy się do roboty.
*** Oczami Victorii ***
- Victoria? - usłyszałam głos koło swojego ucha, ale go zignorowałam, bo byłam zajęta krojeniem ciasta. - Victoria? - szept się ponowił.
- Ja pierdziele! Co?!
- Telefon ci dzwoni. - szepnął Harry.
- Jeju, przepraszam i dziękuje. - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Za chwile wracam. - powiedział i zniknął z kuchni. Szybko chwyciłam telefon i odebrałam nawet nie patrząc kto to.
- Victoria?!
- Paul? - zdziwiłam się.
- Możesz mi powiedzieć, czemu żadna z gazet o was nie pisze?! Chcesz, żeby wszyscy dowiedzieli się o twoim ojcu?! - krzyknął do słuchawki, którą musiałam odsunąć.
- To nie mo...
- Nic mnie to nie obchodzi! Nikt nie może się dowiedzieć.
- Nie możesz zrozumieć, że nikt nie wie o tym, że udajemy z Harrym parę? - wkurzyłam się obracając o sto osiemdziesiąt stopni.
- Mam to w dupie! Macie się pokazywać!
- Daj mi spokój człowieku! Chociaż dzisiaj! Jest wigilia!
- Ty i tak nikogo nie masz. - powiedział i przerwał połączenie. Za bolało. Wściekła i jednocześnie smutna, otworzyłam szafkę, o mało co nie wyrywając drzwiczek. Wyciągnęłam cukier puder i szybko zamknęłam. Niestety nie zauważyłam noża, który wystawał poza blat i rozcięłam sobie rękę.
- Cholera. - mruknęłam i zaczęłam przemywać ranę. Nie chcesz zrobić więcej cięć. Nie chcesz. Bądź silna. W pewnej chwili poczułam czyjeś ręce na moich. Zaczęły obracać moją dłoń pod strumykami wody.
- Dlaczego to robisz? - rozpoznałam głos Niall'a.
_____________________________________________________________________
No i mamy 43 :) Zachęcamy do Komentowania :P / Katy&Caroline.
Świetny:)
OdpowiedzUsuńWoW!!! Boski!!! Loff thiiiis!!!
OdpowiedzUsuńCiekawe, co będzie, jak Vic i Hazz zerwą ze sobą. Czekam z niecierpliwością na next!!
Buźki =*
Boski !!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńCzekam na next!
http://story-of-my-life-harry.blogspot.com/
ojacie ! W ogóle ialler taki słodziak w tym rozdziale i Amanda ! Jeju. Uwielbiam tego bloga. jeden z lepszych ktore czytam <3 nie moge sie doczekać następnego ! :)))))
OdpowiedzUsuńhttp://forgiveniallhoran.blogspot.com/
http://memoriesforever-onedirection.blogspot.com/
Jejku kocham to opowiadanie <33333 Czekam na next'a :D Genialny, cudowny rozdział :3
OdpowiedzUsuńGenialne :)
OdpowiedzUsuńjej boskie <3
OdpowiedzUsuńO jej! Cudo cudo cudo!!!!!
OdpowiedzUsuńsuperr czekam na nn <3 :D
OdpowiedzUsuńJejki *o* Co dalej ? Ten rozdział jest boski ! Czekam na kolejny ;**
OdpowiedzUsuńNatalie <3
Paul zabije Cie xd
OdpowiedzUsuńNie no dlaczego on taki jest ?! :c
Niall myślał, że ona się pocięła czy co ? O.o
OMG prosze nietrzymajcie mnie długo w niepewności ;)
Czekam na next i pozdrawiam ;*
Rozdział wspaniały ♥ Nialler i Amanda ! Awww ♥ Słoodziacy ! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńPaul co za idiota ! -,-
Jestem ciekawa o co chodziło Niallowi - czy pomyślał, że się pocięła czy podsłuchał rozmowę ♥♥♥ Mam nadzieję, że to 2 i prawda wyjdzie na jaw ♥♥♥
Czekam na następny rozdział ♥♥
http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/2014/07/rozdzia-2.html#comment-form
- pojawił się 2 rozdział zapraszamy ♥♥♥
♥♥♥
Zaczęłam to czytać i nie mogłam się oderwać dopóki nie przeczytałam całego :D to jest naprawdę świetne, powinnaś książkę napisać
OdpowiedzUsuńps. z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :**
Co ile dodajesz nowe rozdziały ? :)
OdpowiedzUsuńWeronika
Zależy, ale staramy się bardzo często. :) / Katy&Care.
UsuńFajnie mam nadziej że niedługo będzie dalsza część ;) \ W.
UsuńJesteś z Polski ?
OdpowiedzUsuńJesteśmy * . I tak mieszkamy w Polsce, w woj. małopolskim. :) / Katy&Care.
UsuńKiedy do dacie nexta? Nie mogę się juz doczekać :) świetne *.*
OdpowiedzUsuńboskieeee!!!!! CZEKAM NA NEXT!!
OdpowiedzUsuń