CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
" Drogi Pamiętniku!
Wreszcie jestem w domu! Lecz to co się wydarzyło przez poprzednie dni było... Nawet nie wiem, jak to określić.
Na początek Tom - mój tata, który nasłał na mnie swojego wspólnika. Dopiero teraz uświadomiłam sobie powagę całej tej sprawy. Ja naprawdę narażam ich na ogromne niebezpieczeństwo. Właściwie, to wszystkie osoby, z którymi mam jakikolwiek kontakt. Nie jestem w stanie przewidzieć jego kolejnych ruchów oraz zamiarów. Czy przypadkiem teraz nie będzie wolał znęcać się na moich przyjaciołach, a właściwie... właściwie rodzinie, bo tak ich wszystkich traktuję. Oni to jest wszystko co mam, co mi zostało. Może zauważył, że jeśli krzywdzi ich, to to jest jeszcze gorsze, niż jeżeli krzywdziłby mnie. Później ta świadomość, że to była wszystko twoja wina. Że jeżelibyś ich nie poznała, oni byliby w pełni bezpieczni. Że mogłaś to jakoś powstrzymać, chociaż i tak nie wiedziałaś jak. Ale na pewno był jakiś sposób. Do tej pory nie wiem, jakie są jego zamiary. Dlaczego akurat ja? Przecież jest jeszcze... a z resztą nie ważne....
Po drugie Paul. Nie wiem, który raz będę to pisała, ale nienawidzę go z całego mojego serca! Dzwoni tylko do mnie i cały czas ma pretensję, że za mało pokazuję się Harrym. Przez właśnie taki jeden telefon Niall się dowiedział o całej prawdzie, co już kiedyś pisałam. Jeszcze ten debil przysłał, jakiegoś kolesia na tą imprezę i kazał mu mnie obserwować! I jeszcze na dodatek, ten ziomek widział mój pocałunek z... No właśnie...
Po trzecie Zayn. Stało się to o czym marzyłam i cały czas myślałam od naszej "małej" kłótni związanej z Perrie, a o niej to później. No więc pocałowaliśmy się. Do tej pory wspominam moment, kiedy nasze usta się złączyły. Jak stanowiły jedność. Jego ręce na moich policzkach... Później, jak otworzyłam do niego ten prezent i ten list... I już się nie powstrzymałam. Po prostu pobiegłam do niego i zaczęliśmy się całować. To było niesamowite, prawda, ale to wszystko okazało się wielką ściemą. Kolejnego dnia spotkałam go razem z Perrie, w łóżku, razem... Poczułam się jak jakaś idiotka. Poczułam się po prostu wykorzystana. Jak jakaś... sama nie wiem. Może oni są dalej razem, a po prostu kłamał, kiedy mówił, że z nią zerwał. Że niby była z nim tylko dlatego, aby "Little Mix" zdobyło sławę. To jest chyba jeszcze bardziej pokręcone, niż mi się wydaję... A najgorsze jest to, że w tym liście pisał, że mu zależy na mnie, że cały czas o mnie myśli... A co rob... "
- Victoria! - nie dokończyłam napisać zdania, ponieważ do pokoju weszła, a raczej wbiegła Amy. Oczywiście, że możesz wejść. Pamiętnik szybko schowałam pod pościel, aby blondynka go nie zobaczyła. Gdyby go przeczytała, dowiedziałaby się wszystkiego! A wtedy Paul mnie zabije, Amy także, potem Niall'a za to, że jej wszystkiego nie powiedział, potem Harrego, za to, że udawaliśmy razem parę, a na końcu podejrzewam Zayn'a, za to, co mi zrobił. Tak mi się wydaję. Ale też o tym wszystkim nie pomyślałam. Głupia ja, która zaczęła pisać pamiętnik w języku angielskim... Ale to tak z przyzwyczajenia. Jakoś mam niechęć do języka polskiego, co chyba każdy by zrozumiał.
- Co tam masz? - zaczęła się dopytywać, z podejrzanym uśmiechem na twarzy. Amy, która musi wiedzieć wszystko, powraca ze zdwojoną siłą...
- Nic. - odpowiedziałam wymijająco.
- A co chowałaś, pod pościel? - trwała przy swoim. A czego, ja się spodziewam? To jest Amanda.
- Na serio nic. Czym zawdzięczam sobie Twoją wizytę? - zwróciłam się w jej stronę odrywając ją od tematu: "Victoria chowa tajemniczy przedmiot pod pościel", a na jej twarzy momentalnie pojawił się "banan".
- No bo chciałabym, abyś odpakowała te prezenty. - odparła, wskazując na chyba miliony pakunków, znajdujących się na moim biurku, które przytaszczyli tutaj Harry i Niall. Taa... "Marzyłam o tym cały dzień." - czujecie ten sarkazm?
- Nie mam jakoś na to ochoty... - jęknęłam, przypominając sobie zdarzenia z dzisiejszego dnia. Zayn, Perrie, mój ojciec...
- Oj no weź... Nie chcesz sobie zobaczyć? Proszę? - zaczęła błagać. Chyba jej na tym bardziej zależy niż mnie. I bądź tu mądry, kiedy mieszkasz sobie z taką osobą.
- No dobra. - mruknęłam, na co moja przyjaciółka pisnęła, prawie mnie ogłuszając, po czym pobiegła w stronę biurka i chwyciła tyle paczek, ile zmieściła na rękach, a następnie ułożyła na białej, puchowej kołdrze, którą byłam przykryta. No i po co to wszystko? To tylko są jakieś tam prezenty... Amy trochę się zastanawiała, po czym wybrała mi już dość znajome pudełko. Przecież to jest... Ale, gdy już chciałam wziąć od niej pakunek, ona już bardzo pomału uniosła wieczko. Jej oczu pomału się powiększały, aż miały wielkość pięciozłotówek. Kilka razy otwierała usta, aby po chwili je ponownie zamknąć. "Jej reakcja, jest chyba jeszcze gorsza od mojej." - pomyślałam.
- O mój Boże... - zaczęła. - On jest... niesamowity, przepiękny, prześliczny. - wymieniała, po czym wyciągnęła naszyjnik, z czarnego pudełka, gdzie dalej spoczywał list. - Patrz. Jaki śliczny. Ciekawe od kogo... O! Jest nawet list. - już chciała go wyciągać z pudełka, ale ja byłam szybsza. Na szczęście.
- Nie możesz tego przeczytać. - powiedziałam bez zastanowienia
- Dlaczego? - zapytała podejrzliwym, ale z nutką zdziwienia głosem, ściągając przy tym brwi, które utworzyły się w jedną linię.
- Ponieważ to... jest... list od... Harrego. - wypaliłam pierwsze co mi przyszło do głowy. Jak ja uwielbiam kłamać, po prostu kocham, jeszcze swoją najlepszą przyjaciółkę.
- Skąd wiesz?! On ci to dał?! Jeju, jaki on słodki. - tak... bardzo słodki. - Aaa... Już rozumiem. - stwierdziła.
- Co rozumiesz? - zapytałam zdezorientowana.
- No co jest w liście.
- A co ma być w tym liście?
- No... Zgaduję, że rozpisał się o tym jak bardzo cię kocha. To takie słodkie! - pisnęła na końcu, o mało na mnie nie wpadając. Taa... Bardzo słodkie, zwłaszcza, że to nawet nie jest od niego. Już otwierała usta, aby dalej kontynuować, ale ją wyprzedziłam, zmieniając przy tym temat rozmowy, z nadzieją, że się nie skapnie.
- Tak... A zmieniając temat, co z tobą i Niall'em? Bo jeszcze wcześniej tak się zrzekałaś, że nie będziecie razem... - odparłam, na co blondynka westchnęła, po czym lekko spuściła głowę, a po kilku sekundach zaczęła mówić.
- No... Myślałam trochę nad tym co mi powiedziałaś pewnego razu... No i doszłam do wniosku, że zawsze można spróbować. Masz tak z Harrym, że działa na ciebie hipnotyzująco, że nie możesz oderwać od niego oczu? Że normalnie byś się wkurzyła o coś, a przy nim się po prostu z tego śmiejesz? Że od razu, jak go widzisz uśmiech wkrada Ci się na twarz, a w brzuchu lata, jakby stado motyli? - wymieniała, a w moim myślach powoli kształtował się zarys Zayn'a. Aż po minucie, miałam go przed oczyma w całej okazałości.
- No... Ja uwielbiam, jego włosy... - rozmarzyłam się. - Takie pięknie i miękkie kru... loki. - poprawiłam się szybko. - Dreszcze i to przyjemne ciepło, gdy nasze ręce się niespodziewanie dotkną, a co dopiero złączą w jedność...
- Ja kocham jego głos, gdy śpiewa piosenki tuż koło mojego ucha... - powiedziała. Kurwa, ja nawet kocham, jak on pali. Wygląda wtedy tak... - Dobra! Koniec tej rozmowy i tego dobrego! - niespodziewanie wykrzyknęła, niemal przyprawiając mnie o zawał serca. - Który teraz? - dodała, wskazując na wszystkie paczuszki.
- Może ten. - mruknęłam od niechcenia, podnosząc czarne pudełeczko w białe kropki, które od razu rzuciło mi się w oczy, ponieważ widziałam je po raz pierwszy. Blondynka przejęła opakowanie, po czym uniosła wieczko, a po chwili na jej ręce zawisł srebrny wisiorek. Był na kształt koła z lekkimi ozdobieniami brzegach, a w górnej jego części znajdował się mały kryształek o głębokim, bordowym kolorze. Małe zawiasy na dole świadczyły o tym, że można go było otworzyć. Wyglądał na na prawdę bardzo stary, ale mimo to był idealny. Jego połysk świadczył o tym, że mógł zostać odnowiony.
- Otwórz go. Może w środku, jest coś fajnego. - poleciła Amy, podając mi go, a ja wykonałam, a właściwie próbowałam wykonać jej polecenie, lecz na marne. Chyba przez minutę się z nim "siłowałam", a on nawet nie drgnął. - Co jest?
- Nie da się.
- Ale z ciebie sierota... Daj to. - wzięła go, a raczej wyrwała i robiła to samo, co ja, a mnie z każdą sekundą chciało się coraz bardziej śmiać. - Nie da się. - powtórzyła po mnie.
- No co ty nie powiesz... - zachichotałam.
- Może to jakaś zagadka, albo coś w tym rodzaju... - mruknęła Amanda, śmiertelnie poważnie, a ja byłam przekonana, że sobie żartuje.
- Serio? - zapytałam z politowaniem.
- No wiesz będzie, jak z tym złotym zniczem w "Harrym Potterze i Insygnia śmierci", który Harry dostał od Dumbledora, po jego śmierci, w testamencie. I potem ten napis "Otwieram się na sam koniec".
- Amy, tylko jest jeden problem. Po pierwsze nie znam Dumbledore... Po drugie nie mam na imię Harry... A po trzecie, ja nawet nie uczę się w Szkołe Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. A tak w ogóle skąd takie nagłe zamiłowanie do "Harrego Potter'a"? Nigdy nie przepadałaś za takimi filmami... Magia, czarodzieje... To nie twój świat i zawsze to powtarzałaś, a jak ja chciałam, żebyś ze mną oglądnęła, to uciekałaś gdzie pieprz rośnie, więc?
- A jakoś tak.
- Amy nie wciskaj mi kitu tylko mów mi tutaj od razu prawdę. - zagroziłam.
- Niall lubi. - mruknęła tak cicho, że ledwo usłyszałam, że coś powiedziała.
- Co? Powtórz.
- Niall lubi. - powtórzyła już głośniej, a ja nie mogłam uwierzyć.
- Możesz powtórzyć? - droczyłam się z nią.
-Niall lubi! - prawie krzyknęła, już lekko zirytowana. - Zadowolona? - lekko się uśmiechnęła, a ja wraz z nią.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo... To jest takie słodkie!
- Przestań... - zarumieniła się. Ona się rumieni! - To nawet fajny film... Odwróć się.
- Powtarzałam ci to chyba ze sto razy! - odparłam wykonując jej polecenie, po czym na klatce piersiowej poczułam zimny przedmiot.
- Oj już nie drąż tego tematu... - jęknęła.
- Ale to takie niesamowite, że zrobisz dla niego wszystko! Nawet oglądniesz film, którego po prostu nie lubisz.
- Daj sobie spokój. Wybieraj dalej. - powiedziała i gdy już chciałam powiedzieć który prezent do pokoju ktoś wszedł, a właściwie wbiegł, tak, że aż drzwi odbiły się od ściany. Harry. A no tak... Zapomniałam wspomnieć, że całe One Direction jest w domu Amy... w naszym. Jak już odwieźliśmy Eleanor i Danielle to przyjechaliśmy tutaj i Susan, jak to Susan zaprosiła chłopaków do środka, a oni nie chcieli jej odmówić.
- Zebranie! - krzyknął na cały głos.
- Jakie zebranie? - powiedziałyśmy równocześnie.
- O jejku zobaczycie, ale Amy ty masz jeszcze zadanie, o którym Ci powie Niall. - wytłumaczył lokowaty.
- Harry na prawdę śliczny kupiłeś naszyjnik Victorii. - odparła Amy. Wyraz twarzy chłopaka? Bezcenny. Na początku zdziwienie, ciekawość, z resztą wcale się mu nie dziwię.
- Serio podoba Ci się? - zapytał w moją stronę z rozbawieniem. Amy już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam.
- Idź już na dół bo cię potrzebują, - odparłam, na co ona kiwnęła głową i tyle ją było widać. Czasami nikt jej nie ogarnie.
- Więc? Dlaczego powiedziałaś, że ode mnie dostałaś jakiś tam naszyjnik? Pokaż go. - zadał pytanie, a ja mu wręczyłam niebieskie cudo. Gdy on go zobaczył to jego oczy były wielkości piłeczek do pin-pong'a. - Niall Ci kupił ten naszyjnik?! - wykrzyknął.
- Niall? Nie! Czemu on?
- Bo był raz u mnie i pytał się o "Serce Oceanu". - wytłumaczył. Niall mały blond włosy zdrajca. - Nie sądziłem, że to będzie na prezent dla Ciebie, tylko o poczytanie sobie w necie... To od kogo to dostałaś?!
- Od... od Zayn'a. - szepnęłam, - I jeszcze było w środku to. - wręczyłam mu karteczkę. Sądziłam, że mogę mu ufać, bo wie o tym wszystko. Po kilku minutach skończył go czytać.
- Kurwa, Zayn Ci kupił oryginalny naszyjnik za 13,4 milionów funtów?! - krzyknął. Zaraz... Co?! Za ile?!
- Powtórz to. - nakazałam.
- Zayn Ci kupił naszyjnik.
- Nie to. To drugie.
- Za 13,4 milionów funtów. - dokończył, a dopiero ta wiadomość do mnie dotarła.
- Ja pierdole. - powiedzieliśmy równocześnie, po czym chwyciłam się za głowę.
- Wiesz ile to jest pieniędzy?! Równie dobrze mógł mi kupić pieprzoną bombonierkę! A nie prezent za miliony!
- Dziwne to jest to wszystko... Najpierw kupuje Ci taki naszyjnik, a potem nagle ta akcja z Perrie? Coś mi tutaj nie pasuje...
- Nie ważne. Nie interesuje mnie ta pieprzona Perrie. - niemal warknęłam, chociaż tego na prawdę nie chciałam.
- Czyli ona cię wkurza?
- Wkurza to za mało powiedziane... Ona mnie wkurwia.
- Czyli czujesz coś do Zayn'a?
- Harry proszę Cię nie teraz... - mruknęłam spuszczając głowę. Ja już po prostu nic z tego nie rozumiem.
- Sorki... Nie chciałem...
- Dobra, nie ważnie. Gdzie mamy iść?
- Do pokoju Amy. - odpowiedział, a ja już chciałam wyjść z pokoju, ale poczułam lekki uścisk na nadgarstku.
- Pamiętaj, jak coś to pisz, albo dzwoń. Nie ważne o jakiej porze dnia i nocy. - usłyszałam jego zachrypnięty głos tuż koło mojego ucha, na co lekko zachichotałam, ponieważ loki Hazzy łaskotały mnie w policzek.
- Dziękuję. - od razu się w niego wtuliłam, chowając głowę w zagłębieniu nad obojczykiem. Harry na początku nie odwzajemnił uścisku, ale po chwili poczułam, jak jego ręce szczelnie oplatają się wokół mojej talii.
- Chodźmy. - powiedział, chwytając mnie za rękę, po czym udaliśmy się do pokoju blondynki. Gdy przekroczyliśmy próg, wszyscy się już tam znajdowali, prawie wszyscy. Wszyscy oprócz Zayn'a. Styles usiadł na łóżku, a następnie usadził mnie na swoich kolanach, czego w ogóle się nie spodziewałam, więc lekki chichot opuścił moje usta.
- Więc? - zapytałam.
- Więc... - zaczął Louis.
- Louis... - zachichotałam.
- No więc zebraliśmy się tutaj, aby obgadać pewną ważną sprawę... Jak wszyscy wiedzą, zbliżają się urodziny Zayn'a. - wytłumaczył, a ja na chwilę wstrzymałam powietrze. Poczułam, rękę Harrego, która oplotła moją. Od razu poczułam się trochę pewniej. Ale tylko trochę pewniej. Sama nie wiem, czemu tak reaguje na dźwięk jego imienia. - No i musimy wymyślić co organizujemy. - dodał po chwili.
- A tak w ogóle, gdzie jest Zayn? - zdziwiłam się, przypominając sobie, że przecież on też został tutaj, na co Amy się zaśmiała.
- Coś mi się wydaję, że chłopak zamknie się w sobie, po rozmowie z mamą i tatą. - odpowiedziała, na co kiwnęłam głową.
- A więc wracając do tematu, jakieś pomysły? - zapytał Liam.
- Impreza w klubie? - zaproponowała Amy.
- Nie. Ostatnio, jak robiliśmy jakieś urodziny w klubie to Louis się opił i nie mogliśmy go zapakować do auta. - odparł na co prawie wszyscy się zaśmiali.
- Ej! - oburzył się Lou z uśmiechem na ustach.
- Dobra, to co robimy? - wtrącił się Niall.
- Może paintball. - szepnęłam.
- Co?
- Paintball. - powiedziałam już trochę głośniej.
- Genialne! - wykrzyknął Harry, na co lekko podskoczyłam. Nie mógł sobie tego podarować... - Nigdy jeszcze czegoś takiego nie było! - dodał.
- A potem zajebista impreza w naszym domu i załatwione. - podsumował Louis. - Powiem Ci Vicky, że od tej pory ty organizujesz imprezy. - powiedział klepiąc mnie po ramieniu.
- Dobra... My będziemy już jechać... - oznajmił Liam.
- Już? - jęknęła Amy, lekko spoglądając na Horan'a. Jej twarz, zarówno, jak i jego wyrażały smutek. Chciało mi się strasznie z nich śmiać. Spędzili taki czas ze sobą, a nie mogą się rozstać na kilka godzin. Widać, że dzielą się prawdziwymi i szczerymi uczuciami.
- No tak... Wszystko ustalone, a musimy się przygotować, bo jutro są najprawdopodobniej nagrania. - wytłumaczył Payne.
- Serio? - 3/5 One Direction jęknęło, po czym z ogromnym ociąganiem wstali z miejsc, na których siedzieli. Zgromadzeni powoli zaczęli opuszczać pomieszczenie, a ja pobiegłam do pokoju po jedną, bardzo ważną rzecz. Po przekroczeniu progu mojej sypialni chwyciłam czarne pudełko, wraz z zawartością i wybiegłam kierując się na dół.
- Gdzie jest Zayn? - zapytałam mamę Amy, ponieważ nigdzie nie mogłam go odnaleźć.
- Poszedł do łazienki, pewnie dlatego, że miał już dosyć. - wytłumaczyła, a lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Lekko skinęłam głową, na to, że zrozumiałam, po czym udałam się we właściwe miejsce. Czekałam chwileczkę, gdy moim oczom ukazał Mulat.
- O... Hej. - powiedział, widocznie zaskoczony moją wizytą. Prawie po całym dniu i podróży on wyglądał perfekcyjnie. Jego włosy, jak zwykle idealnie ułożone, a jego cera nie miała nawet żadnej skazy.
- Musimy porozmawiać. - odparłam bez zastanowienia, a twarz chłopaka pokryła kolejna fala zdziwienia.
- No więc mów. - zachęcił mnie.
- Ale na osobności. - wytłumaczyłam, ponieważ wiedziałam, że za chwilę ktoś tutaj może się pojawić, a tego na pewno bym nie chciała.
- Ale... - nie dokończył, ponieważ moje ręce wylądowały na jego torsie, lekko na niego napierając, przez co chłopak przesunął się około metr do tyłu, w wyniku czego oboje znajdowaliśmy się w łazience. Od razu zamknęłam drzwi. W oczach mulata tańczyły jakieś iskierki, przez co jego czekoladowe oczy stały się jeszcze bardziej jaśniejsze. Od razu wyciągnęłam czarne pudełko w stronę Malik'a.
- Co się stało? Nie podoba Ci się?
- Nie, podoba... I to nawet bardzo...
- A więc z czym jest problem? - chłopak momentalnie mi przerwał.
- Nie mogę go przyjąć.
- Czemu?
- Wiesz ile on kosztował? - zapytałam retorycznie. - To za duży wydatek, jak na taką osobę, jak ja. - dodałam.
- Skąd ty w ogóle wiesz ile on kosztował? - zdziwił się.
- Ja od... Nie ważne. - odpowiedziałam wymijająco. - Zayn on kosztował 13,4 milionów funtów! Czy ty wiesz ile to jest pieniędzy?! - lekko się uniosłam.
- Trochę...
- Trochę? Trochę?! Zayn trochę?!
- Victoria to nie ma znaczenie. On jest dla ciebie i to nic nie zmieni. - odparł. Mulat przejął pudełko, po czym wyciągnął niebieskie cudo. Ściągnął mój wisiorek, po czym na mojej szyi zawisł prezent od Mulata. Był strasznie ciężki, ale również przepiękny. Obrócił mnie w stronę ogromnego lustra, po czym stanął za mną. Doskonale czułam jego nierównomierny i ciepły oddech na karku, który mnie strasznie łaskotał. Jego usta znajdowały się bardzo blisko mojej szyi. Jego prawa ręka owinęła się wokół mojej tali, a druga przełożyła włosy na przeciwną stronę, niż jego twarz.
- Popatrz, jak idealnie pasuje do siebie. - szepnął wprost do mojego ucha, przez co przez moje ciało przeszła fala przyjemnych dreszczy. Moje serce biło, jak oszalałe i chyba gwałciło płuca. - Ten kamień jest w kolorze twoich oczu. - dodał delikatnie zahaczając o płatek mojego ucha, przez co o mało nie podskoczyłam. - Po prostu jest przeznaczony dla ciebie. - odparł, a ja w lustrze spojrzałam w jego oczy. Nie były już czekoladowe, bądź miodowe, ale czarne. Czarne, jak smoła. Nawet nie wiem, czym to było spowodowane. Szybko się od niego się odsunęłam, ponieważ powietrze było strasznie gęste i gorące, po czym delikatnie zaczęłam ściągać "Serce Oceanu", aby go tylko nie uszkodzić, a następnie odłożyłam go do pudełka.
- To wszystko na prawdę nie ma znaczenia i tak tego nie przyjmę. - powiedziałam podając mu opakowanie, zahaczając o jego zimną dłoń.
- Ale Victoria to jest prezent na twoją 18-stkę. Dla Ciebie. Nie możesz go oddać.
Wreszcie jestem w domu! Lecz to co się wydarzyło przez poprzednie dni było... Nawet nie wiem, jak to określić.
Na początek Tom - mój tata, który nasłał na mnie swojego wspólnika. Dopiero teraz uświadomiłam sobie powagę całej tej sprawy. Ja naprawdę narażam ich na ogromne niebezpieczeństwo. Właściwie, to wszystkie osoby, z którymi mam jakikolwiek kontakt. Nie jestem w stanie przewidzieć jego kolejnych ruchów oraz zamiarów. Czy przypadkiem teraz nie będzie wolał znęcać się na moich przyjaciołach, a właściwie... właściwie rodzinie, bo tak ich wszystkich traktuję. Oni to jest wszystko co mam, co mi zostało. Może zauważył, że jeśli krzywdzi ich, to to jest jeszcze gorsze, niż jeżeli krzywdziłby mnie. Później ta świadomość, że to była wszystko twoja wina. Że jeżelibyś ich nie poznała, oni byliby w pełni bezpieczni. Że mogłaś to jakoś powstrzymać, chociaż i tak nie wiedziałaś jak. Ale na pewno był jakiś sposób. Do tej pory nie wiem, jakie są jego zamiary. Dlaczego akurat ja? Przecież jest jeszcze... a z resztą nie ważne....
Po drugie Paul. Nie wiem, który raz będę to pisała, ale nienawidzę go z całego mojego serca! Dzwoni tylko do mnie i cały czas ma pretensję, że za mało pokazuję się Harrym. Przez właśnie taki jeden telefon Niall się dowiedział o całej prawdzie, co już kiedyś pisałam. Jeszcze ten debil przysłał, jakiegoś kolesia na tą imprezę i kazał mu mnie obserwować! I jeszcze na dodatek, ten ziomek widział mój pocałunek z... No właśnie...
Po trzecie Zayn. Stało się to o czym marzyłam i cały czas myślałam od naszej "małej" kłótni związanej z Perrie, a o niej to później. No więc pocałowaliśmy się. Do tej pory wspominam moment, kiedy nasze usta się złączyły. Jak stanowiły jedność. Jego ręce na moich policzkach... Później, jak otworzyłam do niego ten prezent i ten list... I już się nie powstrzymałam. Po prostu pobiegłam do niego i zaczęliśmy się całować. To było niesamowite, prawda, ale to wszystko okazało się wielką ściemą. Kolejnego dnia spotkałam go razem z Perrie, w łóżku, razem... Poczułam się jak jakaś idiotka. Poczułam się po prostu wykorzystana. Jak jakaś... sama nie wiem. Może oni są dalej razem, a po prostu kłamał, kiedy mówił, że z nią zerwał. Że niby była z nim tylko dlatego, aby "Little Mix" zdobyło sławę. To jest chyba jeszcze bardziej pokręcone, niż mi się wydaję... A najgorsze jest to, że w tym liście pisał, że mu zależy na mnie, że cały czas o mnie myśli... A co rob... "
- Victoria! - nie dokończyłam napisać zdania, ponieważ do pokoju weszła, a raczej wbiegła Amy. Oczywiście, że możesz wejść. Pamiętnik szybko schowałam pod pościel, aby blondynka go nie zobaczyła. Gdyby go przeczytała, dowiedziałaby się wszystkiego! A wtedy Paul mnie zabije, Amy także, potem Niall'a za to, że jej wszystkiego nie powiedział, potem Harrego, za to, że udawaliśmy razem parę, a na końcu podejrzewam Zayn'a, za to, co mi zrobił. Tak mi się wydaję. Ale też o tym wszystkim nie pomyślałam. Głupia ja, która zaczęła pisać pamiętnik w języku angielskim... Ale to tak z przyzwyczajenia. Jakoś mam niechęć do języka polskiego, co chyba każdy by zrozumiał.
- Co tam masz? - zaczęła się dopytywać, z podejrzanym uśmiechem na twarzy. Amy, która musi wiedzieć wszystko, powraca ze zdwojoną siłą...
- Nic. - odpowiedziałam wymijająco.
- A co chowałaś, pod pościel? - trwała przy swoim. A czego, ja się spodziewam? To jest Amanda.
- Na serio nic. Czym zawdzięczam sobie Twoją wizytę? - zwróciłam się w jej stronę odrywając ją od tematu: "Victoria chowa tajemniczy przedmiot pod pościel", a na jej twarzy momentalnie pojawił się "banan".
- No bo chciałabym, abyś odpakowała te prezenty. - odparła, wskazując na chyba miliony pakunków, znajdujących się na moim biurku, które przytaszczyli tutaj Harry i Niall. Taa... "Marzyłam o tym cały dzień." - czujecie ten sarkazm?
- Nie mam jakoś na to ochoty... - jęknęłam, przypominając sobie zdarzenia z dzisiejszego dnia. Zayn, Perrie, mój ojciec...
- Oj no weź... Nie chcesz sobie zobaczyć? Proszę? - zaczęła błagać. Chyba jej na tym bardziej zależy niż mnie. I bądź tu mądry, kiedy mieszkasz sobie z taką osobą.
- No dobra. - mruknęłam, na co moja przyjaciółka pisnęła, prawie mnie ogłuszając, po czym pobiegła w stronę biurka i chwyciła tyle paczek, ile zmieściła na rękach, a następnie ułożyła na białej, puchowej kołdrze, którą byłam przykryta. No i po co to wszystko? To tylko są jakieś tam prezenty... Amy trochę się zastanawiała, po czym wybrała mi już dość znajome pudełko. Przecież to jest... Ale, gdy już chciałam wziąć od niej pakunek, ona już bardzo pomału uniosła wieczko. Jej oczu pomału się powiększały, aż miały wielkość pięciozłotówek. Kilka razy otwierała usta, aby po chwili je ponownie zamknąć. "Jej reakcja, jest chyba jeszcze gorsza od mojej." - pomyślałam.
- O mój Boże... - zaczęła. - On jest... niesamowity, przepiękny, prześliczny. - wymieniała, po czym wyciągnęła naszyjnik, z czarnego pudełka, gdzie dalej spoczywał list. - Patrz. Jaki śliczny. Ciekawe od kogo... O! Jest nawet list. - już chciała go wyciągać z pudełka, ale ja byłam szybsza. Na szczęście.
- Nie możesz tego przeczytać. - powiedziałam bez zastanowienia
- Dlaczego? - zapytała podejrzliwym, ale z nutką zdziwienia głosem, ściągając przy tym brwi, które utworzyły się w jedną linię.
- Ponieważ to... jest... list od... Harrego. - wypaliłam pierwsze co mi przyszło do głowy. Jak ja uwielbiam kłamać, po prostu kocham, jeszcze swoją najlepszą przyjaciółkę.
- Skąd wiesz?! On ci to dał?! Jeju, jaki on słodki. - tak... bardzo słodki. - Aaa... Już rozumiem. - stwierdziła.
- Co rozumiesz? - zapytałam zdezorientowana.
- No co jest w liście.
- A co ma być w tym liście?
- No... Zgaduję, że rozpisał się o tym jak bardzo cię kocha. To takie słodkie! - pisnęła na końcu, o mało na mnie nie wpadając. Taa... Bardzo słodkie, zwłaszcza, że to nawet nie jest od niego. Już otwierała usta, aby dalej kontynuować, ale ją wyprzedziłam, zmieniając przy tym temat rozmowy, z nadzieją, że się nie skapnie.
- Tak... A zmieniając temat, co z tobą i Niall'em? Bo jeszcze wcześniej tak się zrzekałaś, że nie będziecie razem... - odparłam, na co blondynka westchnęła, po czym lekko spuściła głowę, a po kilku sekundach zaczęła mówić.
- No... Myślałam trochę nad tym co mi powiedziałaś pewnego razu... No i doszłam do wniosku, że zawsze można spróbować. Masz tak z Harrym, że działa na ciebie hipnotyzująco, że nie możesz oderwać od niego oczu? Że normalnie byś się wkurzyła o coś, a przy nim się po prostu z tego śmiejesz? Że od razu, jak go widzisz uśmiech wkrada Ci się na twarz, a w brzuchu lata, jakby stado motyli? - wymieniała, a w moim myślach powoli kształtował się zarys Zayn'a. Aż po minucie, miałam go przed oczyma w całej okazałości.
- No... Ja uwielbiam, jego włosy... - rozmarzyłam się. - Takie pięknie i miękkie kru... loki. - poprawiłam się szybko. - Dreszcze i to przyjemne ciepło, gdy nasze ręce się niespodziewanie dotkną, a co dopiero złączą w jedność...
- Ja kocham jego głos, gdy śpiewa piosenki tuż koło mojego ucha... - powiedziała. Kurwa, ja nawet kocham, jak on pali. Wygląda wtedy tak... - Dobra! Koniec tej rozmowy i tego dobrego! - niespodziewanie wykrzyknęła, niemal przyprawiając mnie o zawał serca. - Który teraz? - dodała, wskazując na wszystkie paczuszki.
- Może ten. - mruknęłam od niechcenia, podnosząc czarne pudełeczko w białe kropki, które od razu rzuciło mi się w oczy, ponieważ widziałam je po raz pierwszy. Blondynka przejęła opakowanie, po czym uniosła wieczko, a po chwili na jej ręce zawisł srebrny wisiorek. Był na kształt koła z lekkimi ozdobieniami brzegach, a w górnej jego części znajdował się mały kryształek o głębokim, bordowym kolorze. Małe zawiasy na dole świadczyły o tym, że można go było otworzyć. Wyglądał na na prawdę bardzo stary, ale mimo to był idealny. Jego połysk świadczył o tym, że mógł zostać odnowiony.
- Otwórz go. Może w środku, jest coś fajnego. - poleciła Amy, podając mi go, a ja wykonałam, a właściwie próbowałam wykonać jej polecenie, lecz na marne. Chyba przez minutę się z nim "siłowałam", a on nawet nie drgnął. - Co jest?
- Nie da się.
- Ale z ciebie sierota... Daj to. - wzięła go, a raczej wyrwała i robiła to samo, co ja, a mnie z każdą sekundą chciało się coraz bardziej śmiać. - Nie da się. - powtórzyła po mnie.
- No co ty nie powiesz... - zachichotałam.
- Może to jakaś zagadka, albo coś w tym rodzaju... - mruknęła Amanda, śmiertelnie poważnie, a ja byłam przekonana, że sobie żartuje.
- Serio? - zapytałam z politowaniem.
- No wiesz będzie, jak z tym złotym zniczem w "Harrym Potterze i Insygnia śmierci", który Harry dostał od Dumbledora, po jego śmierci, w testamencie. I potem ten napis "Otwieram się na sam koniec".
- Amy, tylko jest jeden problem. Po pierwsze nie znam Dumbledore... Po drugie nie mam na imię Harry... A po trzecie, ja nawet nie uczę się w Szkołe Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. A tak w ogóle skąd takie nagłe zamiłowanie do "Harrego Potter'a"? Nigdy nie przepadałaś za takimi filmami... Magia, czarodzieje... To nie twój świat i zawsze to powtarzałaś, a jak ja chciałam, żebyś ze mną oglądnęła, to uciekałaś gdzie pieprz rośnie, więc?
- A jakoś tak.
- Amy nie wciskaj mi kitu tylko mów mi tutaj od razu prawdę. - zagroziłam.
- Niall lubi. - mruknęła tak cicho, że ledwo usłyszałam, że coś powiedziała.
- Co? Powtórz.
- Niall lubi. - powtórzyła już głośniej, a ja nie mogłam uwierzyć.
- Możesz powtórzyć? - droczyłam się z nią.
-Niall lubi! - prawie krzyknęła, już lekko zirytowana. - Zadowolona? - lekko się uśmiechnęła, a ja wraz z nią.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo... To jest takie słodkie!
- Przestań... - zarumieniła się. Ona się rumieni! - To nawet fajny film... Odwróć się.
- Powtarzałam ci to chyba ze sto razy! - odparłam wykonując jej polecenie, po czym na klatce piersiowej poczułam zimny przedmiot.
- Oj już nie drąż tego tematu... - jęknęła.
- Ale to takie niesamowite, że zrobisz dla niego wszystko! Nawet oglądniesz film, którego po prostu nie lubisz.
- Daj sobie spokój. Wybieraj dalej. - powiedziała i gdy już chciałam powiedzieć który prezent do pokoju ktoś wszedł, a właściwie wbiegł, tak, że aż drzwi odbiły się od ściany. Harry. A no tak... Zapomniałam wspomnieć, że całe One Direction jest w domu Amy... w naszym. Jak już odwieźliśmy Eleanor i Danielle to przyjechaliśmy tutaj i Susan, jak to Susan zaprosiła chłopaków do środka, a oni nie chcieli jej odmówić.
- Zebranie! - krzyknął na cały głos.
- Jakie zebranie? - powiedziałyśmy równocześnie.
- O jejku zobaczycie, ale Amy ty masz jeszcze zadanie, o którym Ci powie Niall. - wytłumaczył lokowaty.
- Harry na prawdę śliczny kupiłeś naszyjnik Victorii. - odparła Amy. Wyraz twarzy chłopaka? Bezcenny. Na początku zdziwienie, ciekawość, z resztą wcale się mu nie dziwię.
- Serio podoba Ci się? - zapytał w moją stronę z rozbawieniem. Amy już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam.
- Idź już na dół bo cię potrzebują, - odparłam, na co ona kiwnęła głową i tyle ją było widać. Czasami nikt jej nie ogarnie.
- Więc? Dlaczego powiedziałaś, że ode mnie dostałaś jakiś tam naszyjnik? Pokaż go. - zadał pytanie, a ja mu wręczyłam niebieskie cudo. Gdy on go zobaczył to jego oczy były wielkości piłeczek do pin-pong'a. - Niall Ci kupił ten naszyjnik?! - wykrzyknął.
- Niall? Nie! Czemu on?
- Bo był raz u mnie i pytał się o "Serce Oceanu". - wytłumaczył. Niall mały blond włosy zdrajca. - Nie sądziłem, że to będzie na prezent dla Ciebie, tylko o poczytanie sobie w necie... To od kogo to dostałaś?!
- Od... od Zayn'a. - szepnęłam, - I jeszcze było w środku to. - wręczyłam mu karteczkę. Sądziłam, że mogę mu ufać, bo wie o tym wszystko. Po kilku minutach skończył go czytać.
- Kurwa, Zayn Ci kupił oryginalny naszyjnik za 13,4 milionów funtów?! - krzyknął. Zaraz... Co?! Za ile?!
- Powtórz to. - nakazałam.
- Zayn Ci kupił naszyjnik.
- Nie to. To drugie.
- Za 13,4 milionów funtów. - dokończył, a dopiero ta wiadomość do mnie dotarła.
- Ja pierdole. - powiedzieliśmy równocześnie, po czym chwyciłam się za głowę.
- Wiesz ile to jest pieniędzy?! Równie dobrze mógł mi kupić pieprzoną bombonierkę! A nie prezent za miliony!
- Dziwne to jest to wszystko... Najpierw kupuje Ci taki naszyjnik, a potem nagle ta akcja z Perrie? Coś mi tutaj nie pasuje...
- Nie ważne. Nie interesuje mnie ta pieprzona Perrie. - niemal warknęłam, chociaż tego na prawdę nie chciałam.
- Czyli ona cię wkurza?
- Wkurza to za mało powiedziane... Ona mnie wkurwia.
- Czyli czujesz coś do Zayn'a?
- Harry proszę Cię nie teraz... - mruknęłam spuszczając głowę. Ja już po prostu nic z tego nie rozumiem.
- Sorki... Nie chciałem...
- Dobra, nie ważnie. Gdzie mamy iść?
- Do pokoju Amy. - odpowiedział, a ja już chciałam wyjść z pokoju, ale poczułam lekki uścisk na nadgarstku.
- Pamiętaj, jak coś to pisz, albo dzwoń. Nie ważne o jakiej porze dnia i nocy. - usłyszałam jego zachrypnięty głos tuż koło mojego ucha, na co lekko zachichotałam, ponieważ loki Hazzy łaskotały mnie w policzek.
- Dziękuję. - od razu się w niego wtuliłam, chowając głowę w zagłębieniu nad obojczykiem. Harry na początku nie odwzajemnił uścisku, ale po chwili poczułam, jak jego ręce szczelnie oplatają się wokół mojej talii.
- Chodźmy. - powiedział, chwytając mnie za rękę, po czym udaliśmy się do pokoju blondynki. Gdy przekroczyliśmy próg, wszyscy się już tam znajdowali, prawie wszyscy. Wszyscy oprócz Zayn'a. Styles usiadł na łóżku, a następnie usadził mnie na swoich kolanach, czego w ogóle się nie spodziewałam, więc lekki chichot opuścił moje usta.
- Więc? - zapytałam.
- Więc... - zaczął Louis.
- Louis... - zachichotałam.
- No więc zebraliśmy się tutaj, aby obgadać pewną ważną sprawę... Jak wszyscy wiedzą, zbliżają się urodziny Zayn'a. - wytłumaczył, a ja na chwilę wstrzymałam powietrze. Poczułam, rękę Harrego, która oplotła moją. Od razu poczułam się trochę pewniej. Ale tylko trochę pewniej. Sama nie wiem, czemu tak reaguje na dźwięk jego imienia. - No i musimy wymyślić co organizujemy. - dodał po chwili.
- A tak w ogóle, gdzie jest Zayn? - zdziwiłam się, przypominając sobie, że przecież on też został tutaj, na co Amy się zaśmiała.
- Coś mi się wydaję, że chłopak zamknie się w sobie, po rozmowie z mamą i tatą. - odpowiedziała, na co kiwnęłam głową.
- A więc wracając do tematu, jakieś pomysły? - zapytał Liam.
- Impreza w klubie? - zaproponowała Amy.
- Nie. Ostatnio, jak robiliśmy jakieś urodziny w klubie to Louis się opił i nie mogliśmy go zapakować do auta. - odparł na co prawie wszyscy się zaśmiali.
- Ej! - oburzył się Lou z uśmiechem na ustach.
- Dobra, to co robimy? - wtrącił się Niall.
- Może paintball. - szepnęłam.
- Co?
- Paintball. - powiedziałam już trochę głośniej.
- Genialne! - wykrzyknął Harry, na co lekko podskoczyłam. Nie mógł sobie tego podarować... - Nigdy jeszcze czegoś takiego nie było! - dodał.
- A potem zajebista impreza w naszym domu i załatwione. - podsumował Louis. - Powiem Ci Vicky, że od tej pory ty organizujesz imprezy. - powiedział klepiąc mnie po ramieniu.
- Dobra... My będziemy już jechać... - oznajmił Liam.
- Już? - jęknęła Amy, lekko spoglądając na Horan'a. Jej twarz, zarówno, jak i jego wyrażały smutek. Chciało mi się strasznie z nich śmiać. Spędzili taki czas ze sobą, a nie mogą się rozstać na kilka godzin. Widać, że dzielą się prawdziwymi i szczerymi uczuciami.
- No tak... Wszystko ustalone, a musimy się przygotować, bo jutro są najprawdopodobniej nagrania. - wytłumaczył Payne.
- Serio? - 3/5 One Direction jęknęło, po czym z ogromnym ociąganiem wstali z miejsc, na których siedzieli. Zgromadzeni powoli zaczęli opuszczać pomieszczenie, a ja pobiegłam do pokoju po jedną, bardzo ważną rzecz. Po przekroczeniu progu mojej sypialni chwyciłam czarne pudełko, wraz z zawartością i wybiegłam kierując się na dół.
- Gdzie jest Zayn? - zapytałam mamę Amy, ponieważ nigdzie nie mogłam go odnaleźć.
- Poszedł do łazienki, pewnie dlatego, że miał już dosyć. - wytłumaczyła, a lekki uśmiech pojawił się na jej twarzy. Lekko skinęłam głową, na to, że zrozumiałam, po czym udałam się we właściwe miejsce. Czekałam chwileczkę, gdy moim oczom ukazał Mulat.
- O... Hej. - powiedział, widocznie zaskoczony moją wizytą. Prawie po całym dniu i podróży on wyglądał perfekcyjnie. Jego włosy, jak zwykle idealnie ułożone, a jego cera nie miała nawet żadnej skazy.
- Musimy porozmawiać. - odparłam bez zastanowienia, a twarz chłopaka pokryła kolejna fala zdziwienia.
- No więc mów. - zachęcił mnie.
- Ale na osobności. - wytłumaczyłam, ponieważ wiedziałam, że za chwilę ktoś tutaj może się pojawić, a tego na pewno bym nie chciała.
- Ale... - nie dokończył, ponieważ moje ręce wylądowały na jego torsie, lekko na niego napierając, przez co chłopak przesunął się około metr do tyłu, w wyniku czego oboje znajdowaliśmy się w łazience. Od razu zamknęłam drzwi. W oczach mulata tańczyły jakieś iskierki, przez co jego czekoladowe oczy stały się jeszcze bardziej jaśniejsze. Od razu wyciągnęłam czarne pudełko w stronę Malik'a.
- Co się stało? Nie podoba Ci się?
- Nie, podoba... I to nawet bardzo...
- A więc z czym jest problem? - chłopak momentalnie mi przerwał.
- Nie mogę go przyjąć.
- Czemu?
- Wiesz ile on kosztował? - zapytałam retorycznie. - To za duży wydatek, jak na taką osobę, jak ja. - dodałam.
- Skąd ty w ogóle wiesz ile on kosztował? - zdziwił się.
- Ja od... Nie ważne. - odpowiedziałam wymijająco. - Zayn on kosztował 13,4 milionów funtów! Czy ty wiesz ile to jest pieniędzy?! - lekko się uniosłam.
- Trochę...
- Trochę? Trochę?! Zayn trochę?!
- Victoria to nie ma znaczenie. On jest dla ciebie i to nic nie zmieni. - odparł. Mulat przejął pudełko, po czym wyciągnął niebieskie cudo. Ściągnął mój wisiorek, po czym na mojej szyi zawisł prezent od Mulata. Był strasznie ciężki, ale również przepiękny. Obrócił mnie w stronę ogromnego lustra, po czym stanął za mną. Doskonale czułam jego nierównomierny i ciepły oddech na karku, który mnie strasznie łaskotał. Jego usta znajdowały się bardzo blisko mojej szyi. Jego prawa ręka owinęła się wokół mojej tali, a druga przełożyła włosy na przeciwną stronę, niż jego twarz.
- Popatrz, jak idealnie pasuje do siebie. - szepnął wprost do mojego ucha, przez co przez moje ciało przeszła fala przyjemnych dreszczy. Moje serce biło, jak oszalałe i chyba gwałciło płuca. - Ten kamień jest w kolorze twoich oczu. - dodał delikatnie zahaczając o płatek mojego ucha, przez co o mało nie podskoczyłam. - Po prostu jest przeznaczony dla ciebie. - odparł, a ja w lustrze spojrzałam w jego oczy. Nie były już czekoladowe, bądź miodowe, ale czarne. Czarne, jak smoła. Nawet nie wiem, czym to było spowodowane. Szybko się od niego się odsunęłam, ponieważ powietrze było strasznie gęste i gorące, po czym delikatnie zaczęłam ściągać "Serce Oceanu", aby go tylko nie uszkodzić, a następnie odłożyłam go do pudełka.
- To wszystko na prawdę nie ma znaczenia i tak tego nie przyjmę. - powiedziałam podając mu opakowanie, zahaczając o jego zimną dłoń.
- Ale Victoria to jest prezent na twoją 18-stkę. Dla Ciebie. Nie możesz go oddać.
- Owszem mogę i właśnie to robię. - odpowiedziałam już lekko zirytowana, po czym opuściłam pomieszczenie i ruszyłam w stronę przedpokoju, aby pożegnać się z chłopakami. Stanęłam obok Amy i obie patrzyłyśmy, jak się ubierali. W między czasie przyszedł Zayn z jakimś podejrzanym uśmiechem na ustach. Na szczęście w rękach miał pudełko.
- No to cześć, dziewczyny. - powiedział Louis
- Horan Hug! - dodał Harry i cała piątka się na nas rzuciła w grupowym uścisku. Pod koniec już nie mogłam oddychać. Gdy już się od nas oderwali, podszedł do mnie Hazz i bardzo delikatnie pocałował.
- Pamiętaj, dzwoń, pisz, o każdej porze dnia i nocy, jeśli tylko będzie potrzeba. - przypomniał swoje wcześniejsze słowa.
- Przecież wiem. - uśmiechnęłam się, po czym się od siebie oddaliliśmy, co też zrobili Niall i Amanda.
- Idziemy, bo oni za chwilę się od siebie nie oderwą. - odparł ma żarty Tommo, po czym wypchał całą czwórkę za drzwi. Jego rzeczywiście nie da się ogarnąć...
- To było... - zaczęłam.
- Dziwne. - dokończyła.
- Dobra, ja lecę się przygotować do szkoły... - poinformowałam i pobiegłam do mojej sypialni. Otworzyłam drzwi i weszłam do pomieszczenia, po czym oparłam się plecami o drewnianą powłokę. Dlaczego on jest taki perfekcyjny? Te jego włosy, usta, oczy... Ugh... Gdy chciałam usiąść na łóżku, na którym tak nawiasem mówiąc było pełno paczek, moją uwagę przykuła świecąca się rzecz, która leżała na biurku. Szybko podeszłam, aby się upewnić. Prezent od Zayn'a, a pod nim kartka. Od razu rozpoznałam charakterystyczne pismo Mulata.
" Kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera.
Zayn. :) "
Zayn. :) "
Mimowolnie na te słowa się uśmiechnęłam. Odłożyłam naszyjnik w bezpieczne miejsce, aby nic mu sie nie stało i zabrałam się za naukę. Jutro szkoła.
_______________________________________________________
Rozdział 59... Jedyne słowa, które nam przychodzą na myśl to: PRZEPRASZAMY, PRZEPRASZAMY I JESZCZE RAZ PRZEPRASZAMY!!! Rozdział jest taki nudny, jak flaki z olejem... Nawet nie wiemy co napisać. :c PRZEPRASZAMY jeszcze za to, że rozdziały nie dość, że są takie nudne to jeszcze dodajemy je tak rzadko, ale nie mamy jak robić tego częściej... :C KOMENTUJCIE, TO JEST MOTYWACJA DO DALSZEJ PRACY!!! PROSIMY! ;*
PS. PRZYPOMINAMY O ZAKŁADCE "INFORMOWANI!" :) Całujemy ;**** / Katy&Care.
PS. PRZYPOMINAMY O ZAKŁADCE "INFORMOWANI!" :) Całujemy ;**** / Katy&Care.
O Matko kochana! Uwielbiam to opowiadanie!! Z niecierpliwascia czekam nn! Czemu oni nie sa razem! Przecież Vic jest dla Zayna idealna. No nic. Czekam na nastepny.
OdpowiedzUsuń/Xx
Yeah pierwsza ;3 ale mniejsza z tym rozdział jest hduxbsb nie no po prostu cudoooo *-* w tej łazience to myślałam że sie pocałują ale się tak nie stało ;(((( kiedy wkońcu prawda wyjdzie na jaw ??? jejku rozdział jest tak kurewsko zajebisty że normalnie .... Ech to pozostaje mi tylko czekać na kolejny cudny rozdział pozdrowionka juliaa :3
OdpowiedzUsuńZajebiste!!! nie szkodzi że trochę rzadko, ale każdy ma życie więc nie mamy urazy....
OdpowiedzUsuńNajlepszy moment był w łazience... XD
"Moje serce biło, jak oszalałe i chyba gwałciło płuca." hahah jebłam to było zajebiste!!
czekam na next!!!
Cudooooo! Czekam na następny! Życzę weny i pozdrawiam Wiktoria ��
OdpowiedzUsuńŚwietny:-)
OdpowiedzUsuńSuper! Ha Zayn bardzo ładnie walczył o Vic i mam nadzieję,że tak będzie trzymał dalej!Oj Hazza czyżby był truchę zazdrosny o Zayna?
OdpowiedzUsuńZ zniecierpiwością czekam na nexta!
Wy mówicie, że to jest nudne?! Przwcież to jest, po prostu cudo!
OdpowiedzUsuń~Aga
OMG! Boski 0_0 I wcale nie jest nudne!! Jest super !! Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńhttp://zerrie-lovee-fanfiction.blogspot.com/2014/10/
Uwielbiam to opowiadanie <3 Czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńPopsuła Wam się klawiatura? Bo zamiast Cudny cały vczas piszecie nudny! Przez chwilę myslalam że Vic powie Amy że to od Zayna i w ogóle wszystko jej wygada ale uffuff...
OdpowiedzUsuńTo chyba był jeden z najlepszych rozdziałów nie wiem czemu ale dla mnie chyba tak... na serio tak fajnie wprowadzilyście taką nutke niepewności i w ogóle cudo!
Kocham i czekam na nexta
Alex. :-*
To wszystko takie słodkie, awww *-*
OdpowiedzUsuńBoski <3
http://still-the-one-ff.blogspot.com/ <--- Zapraszam do mnie ;3
Zajebisty !!!
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze!
OdpowiedzUsuńSuper ♥
OdpowiedzUsuń<333
OdpowiedzUsuńSorki, ale nie mam siły na długi komentarz... ;*
Super! Już się bałam że się Zayn obrazi że mu oddała to serce oceanu a on .... aww Czekam na nexta. Weny życze bo to najważniejsze :) \ Kornela :*
OdpowiedzUsuń