piątek, 6 listopada 2015

Rozdział 93

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
Rozdział z dedykacją dla tych, którzy zostali i czytają ten rozdział ;)


Uwaga!!!
Zanim przejdziecie do czytania nowego rozdziału, chciałybyśmy Was wszystkich na wstępie strasznie, strasznie, strasznie przeprosić, bo to jest niezmiernie konieczne. Wiemy, jak to jest czekać szmat czasu na nowy rozdział fanfiction, które się czyta. Sprawdza się niemal co chwilę stronę internetową, czy jest kolejna notka, a gdy jej nie ma, ma się ochotę rzucić telefonem, tabletem, czy komputerem o ścianę, albo zabić autorkę lub autorki opowiadania. W pewnym sensie Was zawiodłyśmy i przez to czujemy się mega okropnie. Możemy wytłumaczyć się tylko szkołą i brakiem weny. Jednak chciałybyśmy podziękować za te wszystkie komentarze i wiadomości prywatne (tak, Zuza i Ola, mówimy o Was xx ), które motywowały nas do napisania tego rozdziału. Czytając, że ktoś przeczytał całe opowiadanie w dwa czy trzy dni, to PRZEOGROMNY uśmiech wkradł się na nasze twarze. Cóż na razie to chyba tyle. Tak więc... ENJOY xx

_________________________________

*** Oczami Victorii ***


Harry ostrożnie otworzył drzwi do mojego pokoju, który uchyliły się z charakterystycznym skrzypem. Jego nad wyraz silne ramiona owinięte były wokół mojego wątłego ciała, gdy spokojnie, krok po kroku przemierzał sypialnie. Delikatnie ułożył mnie na miękkim materacu, uprzednio odplątując moje ręce z jego szyi. W mgnieniu oka poprawił materiał bluzki, który przez przypadek osunął się z mojego ramienia oraz zdjął buty z moich nóg. Moje powieki przez ten cały czas były przymknięte mimo tego, że nie spałam i wcale się na to nie zanosiło. Chciałam pobyć chociaż przez chwilę sama, bez tych wszystkich par oczu wpatrujących się w moją osobę i obserwujących mój każdy, nawet najmniejszy ruch, bez zdań mówiących, że będzie dobrze, chociaż ja doskonale wiem, że to są tylko puste słowa, które nie mają najmniejszego znaczenia. W sypialni było zimno, więc byłam święcie przekonana, że okno jest uchylone. Chłopak dotknął, a następnie przejechał wierzchem dłoni po moim prawym policzku, poznając każdy jego milimetr, każdą krostkę, by po chwili odgarnąć z niego pojedyncze kosmyki włosów. Dreszcz przeszył moje ciało na wylot. Czułam jego spokojny i opanowany oddech o miętowym zapachu na swojej twarzy, a mnie było coraz ciężej udawać, że śpię, ponieważ tysiące emocji wciąż buzowało w moim ciele, nad czym nie miałam żadnej kontroli. Wspomnienia wariowały po mojej głowie, niczym statek podczas sztormu. Moją duszą stała się niespokojny ocean, a Zayn - dryfującą po niej łodzią. Nagle Harry wziął moje dłonie w swoje, przyciągnął do swoich ust i ucałował każdą możliwą kostkę.
- Jesteś moim malutkim światełkiem, moją księżniczką. Zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa i bezpieczna. Zrezygnuję z dosłownie wszystkiego, dam ci wszystko, czego będziesz potrzebowała, szkoda tylko, że nigdy... - nagle przerwał i głęboko westchnął. Jego głos był ledwo szeptem, który uniósł się między nami. "Nigdy co?" Chłopak złożył krótki pocałunek na moim czole i odszedł ode mnie, pozostawiając po sobie tylko podmuch zimnego powietrza, który gwałtownie we mnie uderzył. Usłyszałam jak drzwi za nim cicho się zamykają. Odczekałam trochę i jak nie było już słychać odgłosów oddalających się kroków, otworzyłam oczy i podniosłam się na łóżku. Głęboko westchnęłam, jakby to miało mi pomóc. Chciałam krzyczeć na cały głos, żeby pozbyć się tych wszystkich emocji. W mojej głowie, która zaczęła mnie boleć, cały czas odtwarzały się słowa blondynki, czego nie mogłam zatrzymać. To nie może być prawda. "To jest szczera prawda i będziesz musiała się z tym pogodzić. Nie masz innego wyjścia." Moim ciałem wstrząsnęła kolejna fala płaczu. Byłam już szczerze wykończona. Fizycznie i psychicznie. Nie dawałam sobie rady, a w takich właśnie chwilach wszystko co złe do mnie wraca z jeszcze większą siłą. Zawsze tak było, dlatego im więcej było takich sytuacji tym gorzej było mi to przetrwać. "Wiesz co robić. Wystarczy, że pójdziesz do łazienki i przyjedziesz żyletką po nadgarstku, a twoje problemy znikną jak za każdym razem. Robiłaś to tak wiele razy. Nie będziesz miała z tym żadnego problemu. Przecież to stało się twoją rutyną, więc dlaczego się powstrzymujesz? To stało się częścią ciebie." Nie, nie mogę tego zrobić. ON by tego nie chciał. Chciałby, abym dała sobie radę, abym starała się to przezwyciężyć. Chciałby mnie przed tym uchronić. "Każdego dnia budzę się i pierwsze co nawiedza moją głowę to myśl, jak minęła ci noc. (...) Nie chcę byś to robiła. Zrobię wszystko. Uwierz mi, wszystko co tylko chcesz, ale się staraj. Aniele (...)" Będę się starała. To jedna z wielu rzeczy, w których Perrie jest ode mnie lepsza. Jest na pewno silniejsza. Kto by chciał taką dziewczynę jak ja? Kto by chciał taką matkę dla swojego dziecka, która ledwo może poradzić sobie z samą sobą, która była wielokrotnie gwałcona, która ma doszczętnie ziszczoną psychikę, co może odbić się na synu lub córce? Spójrzmy prawdzie w oczy. Jestem gorsza i zawsze będę tą gorszą, której nikt nie będzie chciał. To się nigdy nie zmieni. Moje dłonie zaczęły się trząść, więc by je czymś zająć wplątałam je we włosy. Idealnie usłyszałam jego głos w swoich myślach, a gdy przymknęłam powieki od razu przed oczyma pojawiła mi się Jego niezwykle realistyczna postać. Nie musiałam nad tym dłużej myśleć. Moje poszarpane serce stanęło w ogniu. Może właśnie dlatego to tak cholernie boli, bo nigdy go naprawdę nie miałam, a na dodatek straciłam? "Nie chcesz, żeby twoje zmartwienia zniknęły? Wiem, że chcesz. Jest na to tylko jeden sposób. Idź do łazienki po żyletkę. Dalej już wiesz co masz robić. Nie interesujesz ani Jego ani całej reszty." Nie mogę ich ranić, nie mogę ranić swoich przyjaciół. "Musisz wiedzieć że kiedy ty będziesz się tak ranić, ja zrobię to samo, tylko dwa razy więcej. Będę robić to dwa razy mocniej. Będziemy siedzieli w tym razem. Rozumiesz? Razem." Nie mogłam już wytrzymać, a całe moje ciało drżało. Małe kropelki potu pojawiły się na moim czole. Na nogach jak z waty ruszyłam do łazienki i zaczęłam wyciągać wszystkie moje żyletki. Trzaskałam drzwiczkami szafek, odsuwałam i przesuwałam je. Nie było ich tak dużo, jak myślałam. Wróciłam do pokoju i stamtąd również wyciągnęłam wszystkie, o których w tym momencie pamiętałam. W ataku furii nie zwracałam uwagi na to, że przy okazji zrobiłam niewyobrażalny bałagan i stłukłam lampkę nocną. Usiadłam na podłodze i podkuliłam nogi pod brodę. Zaczęłam kołysać się w przód i w tył. Dopiero teraz zauważyłam jak szybko biło mi serce. Gdy drzwi się otworzyły, spojrzałam w ich stronę i ujrzałam zdziwioną blondynkę, która była na dodatek przerażona całym tym widokiem.
- Zabierz je ode mnie. - tylko tyle byłam w stanie wypowiedzieć, po czym przymknęłam powieki, starając się uspokoić swoje myśli. Robię właściwe. Postępuję dobrze. Całe policzki miałam mokre od wcześniej wypłakanych łez. Czułam się, jakbym poruszała się wstecz, jakbym wracała do tego przeklętego początku, o którym chcę zapomnieć. Zamiast stawiać kroki do przodu, robię je w tył. - Proszę cię, wyjdź stąd. Zostaw mnie samą. - szepnęłam. Nagle na moim ramieniu pojawiła się drobna dłoń, na co gwałtownie wciągnęłam powietrze. - Wyjdź, Amy. - wydusiłam, nawet nie unosząc wzroku. Byłam przekonana o tym, że jej usta się otworzyły po to by zaprzeczyć, jednak ku mojemu zaskoczeniu po minucie usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że Jego twarz miałam cały czas przed sobą. Mijały minuty, a łzy wciąż spływały po mojej twarzy. Byłam rozdarta, ponieważ chciałam, aby on pojawił się w tym pokoju, a ja wtuliłabym się w jego ciało, poczuła bijące od niego ciepło i usłyszałabym jego głos tuż nad swoim uchem, a jednocześnie nie chcę go nigdy widzieć na swoje oczy. Wzięłam głęboki oddech i chciałam się podnieść z podłogi, jednak może metr ode mnie zauważyłam błyszczący przedmiot po części zawinięty papierem. Żyletka. Wyciągnęłam rękę, chwyciłam ją i pomału zaczęłam obracać ją w palcach. Obserwowałam ją. Siedziałam i po prostu obserwowałam. Nie wykonałam jeszcze żadnego ruchu, choć bardzo mnie korciło. Powróciły okropne wspomnienia. Powróciła chęć bólu fizycznego i zapomnienia. Może to jest jakiś znak, że powinnam to zrobić, że dzięki temu zasnę tej nocy, że choć na chwilę zapomnę? Może tak ma właśnie być? "Nie zasługujesz na nic lepszego. Wszystko dobre co ci pozostało to żyletka, ból i śmierć. To najlepsze rozwiązanie dla ciebie. Lepiej gdybyś skończyła to już teraz. Im szybciej tym lepiej, unikniesz tym samym kolejnych niepowodzeń." Niektórzy pomyślą, że jestem wręcz nienormalna i pozbawiona zdrowego rozsądku, że przez jakiegoś chłopaka, którego znam znam zaledwie kilka miesięcy chcę to zrobić. Problem w tym, że to nie jest zwykły chłopak. Rozumiem, według innych to Zayn Malik - obrzydliwie bogaty piosenkarz o niebiańskim głosie, znany na cały świat, idol milionów osób na całym świecie. Jednak dla mnie to mężczyzna, który w tak krótkim wzbudził we mnie ogromne emocje, których nie czułam chyba przez całe swoje życie. To chłopak, który sprawia, że czuję się bezpieczna przy jego boku, który wierzy, że wyjdę z mojego uzależnienia i mi w tym w pewien sposób pomaga, którego niespodziewanie całym swym sercem pokochałam. Nagle usłyszałam swoje imię, wypowiadane przez Niego. "Twój mózg płata ci figle. Skończ to wszystko raz na zawsze." Mocniej zacisnęłam powieki, aby pozbyć się tego głosu z mojej głowy.
- Victoria! - w tym samym momencie coś malutkiego uderzyło w moje okno, tworząc dość głośny dźwięk rozprzestrzeniający się po pokoju, co wyrwało mnie z transu. Moje mięśnie od razu się spięły i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Serce poczułam w swoim gardle. - Wiem, że nie śpisz! Proszę cię, otwórz to okno i porozmawiaj ze mną choć przez chwilę! Aniele! - usłyszałam jego wręcz błagający głos. Zamarłam, a oddech ugrzązł mi w gardle. Musiało mi się coś przesłyszeć. Na trzęsących się nogach podeszłam bliżej i spojrzałam przez szybę w dół. Był tam. Szara koszulka odsłaniała jego wystające obojczyki i tatuaże na górnej części torsu. Czarna spodnie idealnie współgrały ze skórzaną kurtką opinającą jego chude, a zarazem umięśnione ramiona. Żuchwa pokryta dwudniowym zarostem, wysokie kości policzkowe, usta, które były pełne i niemal zawsze wyraziste i te oczy - nawet z tej odległości widziałam ich przepiękny złotawy odcień, spowodowany światłem księżyca. To nie była moja chora wyobraźnia. On tam naprawdę stał, co sprawiło, że serce zaczęło szybciej bić. Szybko odsunęłam się od okna, usiadłam i oparłam się o ścianę, podkurczając nogi do piersi. Powietrze zaczęło szybciej przechodzić przez moje płuca, jednak tlen chyba nie docierał do komórek, gdyż czułam się coraz to słabiej. - Błagam cię! Nie ignoruj mnie! Porozmawiaj ze mną, bo za chwilę sąsiedzi zgłoszą na policję, że zagłuszam ciszę nocną! - krzyknął jeszcze głośniej. Nieproszona łza spłynęła w dół mojego policzka, a ja momentalnie starłam jej ślad. Po jakiejś minucie usłyszałam dźwięk mojego telefonu, który znajdował się w tylnej kieszeni spodni. Zaniepokojona, a zarazem ciekawa wyciągnęłam go i spojrzałam na ekran.

From Zayn
"Daj mi 5 minut na rozmowę, a wszystko ci wyjaśnię. Proszę cię."

Potrząsnęłam głową, chociaż on i tak nie mógł ujrzeć tego gestu. On nie ma czego mi wyjaśniać. Przecież wszystko jest jasne. Niepotrzebnie fatygował się i przychodził pod moje okno. Ta rozmowa jest bezsensowna i zapewne skończy się tym, że rozpadnę się na miliony kawałków. Po co mi jest to potrzebne? Znowu usłyszałam dźwięk sms'a. 

From Zayn
"Widziałem dzisiaj twoje łzy i to jest jeden z gorszych widoków w moim życiu. Wiem, że to wszystko jest bardzo, dobra cholernie skomplikowane, a ty nie chcesz mnie widzieć i prawdopodobnie znać, ale daj mi szansę na tylko jedną rozmowę... Proszę cię. Wiem, że czujesz się zraniona, a twoje serce boli jak nigdy, ale daj mi okazję, abym to wszystko wytłumaczył. Obiecuję, że to będzie parę minut, a potem jeśli nie będziesz chciała mnie widzieć... odejdę na zawsze."

Problem, w tym jest taki, że we wnętrzu mojego serca, nie chcę by on odchodził. Potrzebuję go, aby przeżyć. Stał się dla mnie wszystkim. I tak, on jest pierwszym chłopakiem, którego pokochałam. To dzięki niemu zrozumiałam co to jest miłość damsko-męska. Wiem jak uczucie może ranić i jak budować. Ale chyba nie mam innego wyboru jak o nim zapomnieć. Ale czy to będzie choć trochę proste? Na ekranie pojawiła się kolejna wiadomość.

From Zayn 
"Aniele..."

Poczułam drobne ukłucie w sercu. Kochałam, gdy tam mnie nazywał. Uwielbiałam, gdy to słowo opuszczało jego usta i było kierowane tylko i wyłącznie w moją stronę. Byłam tylko jego Aniołem. Moje ciało reagowało tylko wtedy, gdy on tak do mnie mówił. To zostało zarezerwowane tylko dla niego. Szkoda tylko, że nie jestem idealna jak anioł, aby on chociaż mógł spojrzeć na mnie w ten sposób.

From Zayn
"Dobra, wiesz co? Zapomnij o tej cholernej rozmowie i pozwól mi chociaż przy tobie być, bo chcę być przy twoim boku, gdy mnie potrzebujesz, chcę otrzeć twoje łzy, chcę czuć twoje serce przy moim. Proszę cię... Nie chcę byś zrobiła coś głupiego pod wpływem emocji. Nie chcę byś zrobiła to... Nie wypowiem ani jednego słowa, nie zrobię niczego czego nie będziesz chciała. " 

Wzięłam głęboki oddech i kliknęłam ikonkę, aby móc odpowiedzieć na jego wiadomość. Moje palce pomału dotykały ekranu, na którym pojawiały się poszczególne literki, które zamieniały się słowa, a one w zdania, a ja w międzyczasie próbowałam unormować swój oddech.

To Zayn
"Wróć do domu, proszę cię. Ta rozmowa, to spotkanie nie mają żadnego sensu. To tylko wszystko pogorszy, a tego nie chcę. Zostawmy tą sprawę jak jest, a najlepiej zapomnijmy o całym wieczorze. O wszystkim co się dzisiaj stało."

Starałam uspokoić się moje drżące ciało, lecz mi to za bardzo nie wychodziło. Nie wiem po co wyskoczyłam z tym co do niego czuję? Nie mogłam po prostu zachować tego dla siebie i z wymuszonym uśmiechem na ustach pogratulować jemu i Perrie? Co jest ze mną nie tak? Dlaczego jeszcze bardziej skomplikowałam swoje życie?

From Zayn
"Aniołku, błagam cię... Boję się o ciebie. Wiem jak się czujesz, domyślam się o czym teraz zapewne myślisz, ale musisz wiedzieć, że to nie jest żadne wyjście. Przecież doskonale o tym wiesz."

Przełknęłam ślinę, czując gulę w swoim gardle. Krew szumiała w mojej głowie, zagłuszając moje myśli. W pewnym momencie żyletka, która znajdowała się w mojej lewej dłoni rozcięła kawałek skóry, gdzie pojawiła się pierwsza, dość malutka kropelka krwi. "Dalej! No rusz się! Na co czekasz?!"

From Zayn
"Przez to niszczysz siebie, przyjaciół, mnie... Wykańczasz nas wszystkich. Chcesz tego?"

To jest ostatnia rzecz, jaką bym chciała zrobić, Zayn. "Chce tylko cię uchronić, bo wie, że wszystko co teraz zrobisz będzie jego winą. Chce uniknąć poczucia winy i obwiniana ze strony innych. Nie robi tego dla ciebie, bo się o siebie martwi, bo go coś obchodzisz, tylko dla samego siebie." Przez ten głos nie mogłam racjonalnie myśleć. On mnie cały czas nakręcał. On zawsze sprowadzał mnie na złą drogę. Był demonem w moich myślach. Wystukałam krótką odpowiedź, którą po chwili wysłałam.

To Zayn
"Idź."

"Zostań. Pomóż wygrać z głosem pojawiającym się w głowie, który mnie niszczy i każe robić te okropne rzeczy." - to krzyczało moje serce i dusza. Błagały o pomoc, aby uchronić mnie przed samą sobą. Czułam ból w całym swoim ciele. Mijały minuty, a on mi wciąż nie odpisywał. 

From Zayn
"Dobrze, ale obiecaj mi tylko jedno, że nie sięgniesz po cholerną żyletkę, ani po żaden inny ostry przedmiot i nie będziesz się cięła... Obiecaj mi to, a zrobię co chcesz. Obiecaj..."

Spojrzałam na żyletkę, która leżała obok mnie. Korciło mnie, żeby po nią sięgnąć i chociaż parę razy przejechać po skórze. Osobom takim jak ja potrzebne są takie chwile, gdy zapominają o wszystkim. Nagle chwyciłam srebrny przedmiot, gwałtownie otworzyłam okno i wyrzuciłam go przez nie. Zayn zobaczywszy żyletkę koło swoich stóp, momentalnie uniósł wzrok znad telefonu, przez co nasze spojrzenia się spotkały. Czas jakby stanął w miejscu, a ziemia przestała się obracać. Fala ciepła, a zarazem zdenerwowania zalała moje ciało. Mięśnie odmówimy mi wszelkiego posłuszeństwa. Już otwierał usta, aby coś powiedzieć, jednak ja go wyprzedziłam.
- Obiecuję. - odparłam tak głośno, na ile było mnie stać, po czym w mgnieniu się odsunęłam i z hukiem zamknęłam okno. Powoli, nie miałam pojęcia, czy trwało to minuty czy sekundy, ale wszystko zaczęło do mnie docierać.
- Nie wszystko jest takim jakim się wydaję, Victorio! Ale proszę cię nie zapomnij, że mi na tobie cholernie zależy! - usłyszałam jego głos stłumiony przez grubą szybę, a ja ponownie wybuchłam niepohamowanym płaczem. Czułam się słaba. Czułam się pusta w środku. Zabrał moje serce. Dzisiaj jedną prośbą zabrał jedyną rzecz, która mi pomagała w takich sytuacjach. Zabrał ostatnią żyletkę. Miłość rani i to chyba jedyne co znam.
- A mnie na tobie, Zayn. - szepnęłam w pustą przestrzeń pokoju. Zostałam tylko ja i cztery ściany wokół mnie.

*** Oczami Paula ***
( Następnego dnia, ranek )

Stałem przed dębowymi drzwiami z uniesioną ręką, wahając się czy zadzwonić tym głupim dzwonkiem. Cała pewność siebie, którą miałem jeszcze pięć minut temu, kiedy myślałem o tym co dokładnie powiem Victorii, momentalnie wyparowała. Bałem się. Byłem wręcz przerażony tym, że nawet nie będzie chciała ze mną rozmawiać, a co dopiero widzieć na oczy. Wczoraj dowiedziałem się, że ona jest moją córką. Że w jej żyłach płynie moja krew. Jeśli mam być szczery, to ta wiadomość jeszcze do mnie nie dotarła. Dowiedziałem się po osiemnastu latach, że mam córkę... Córkę, którą potraktowałem okropnie i perfidnie. Przełknąłem ślinę, zaciągnąłem się zimnym, świeżym powietrzem i nacisnąłem biały przycisk, a charakterystyczny dźwięk rozległ się po całym domu. Po chwili moim oczom ukazała się młoda blondynka o drobnej posturze, która oparła się o framugę drzwi.
- Dzień dobry. Nazywam się Paul Higgins i jestem menadżerem chłopaków. - przedstawiłem się na samym początku, a ona zlustrowała mnie dokładnie i uważnie od stóp do głowy. Między nami pojawiło się niewielkie napięcie, które momentalnie wyczułem. Czy ona wiedziała, że jestem ojcem jej przyjaciółki? - Przepraszam, że zakłócam spokój o wczesnej porze, aczkolwiek przyszedłem do Victorii w bardzo ważnej sprawie niecierpiącej zwłoki. Czy zastałem ją może w domu? - zapytałem z ogromną nadzieją, nawet nie dając jej dojść do słowa, a ona założyła wolne pasma blond włosów na ucho.
- Amanda Black. Jest, ale aktualnie śpi. - powiedziała lekko zdziwiona. Wysłałem jej błagalne spojrzenie, na co głośno westchnęła i szerzej uchyliła drzwi. - Dobrze, zapraszam do środka... - przepuściła mnie, a ja przeszedłem próg. Sprawnie pozbyłem się mojego płaszcza oraz butów, cały czas starając się opanować przyspieszone bicie mojego serca. - Napije się pan czegoś? - zapytała, a ja twierdząco kiwnąłem głową.
- Kawy poproszę. - odpowiedziałem, a dziewczyna ruszyła w głąb domu, zostawiając mnie samego w przedpokoju. Poprawiłem czarną marynarkę i tego samego koloru koszulę, zaczerpnąłem kilka oddechów, po czym udałem się w kierunku, gdzie przed chwilą zniknęła Amanda. Łatwo trafiłem do kuchni i usiadłem na jednym z krzeseł. Moje dłonie zaczęły się trząść, więc splotłem je razem, aby w jakiś sposób to ukryć. Chwilę później przede mną pojawiła się duża biała filiżanka z parującym napojem w środku, za co podziękowałem skinieniem głosy. Dziewczyna usiadła naprzeciwko mnie i zaczęła przekładać telefonem w swoich rękach.
- Wydaję mi się, że Victoria powinna się za niedługo obudzić. Wczorajszy wieczór był przepełniony ogromem emocji, niekoniecznie tych szczęśliwych, więc to może odbić się na jej i tak już niespokojnym śnie. - odparła, przerywając grobową ciszę. - Cóż, jeśli mogę spytać, to o czym pan chce z nią dokładnie porozmawiać? - zapytała zaciekawiona, patrząc na mnie spod przymrużonych powiek, a ja wziąłem łyk gorącej kawy, która przyjemnie rozlała mi się po przełyku. Nie wiedziała o niczym. "Zastanów się, czy jest się w ogóle czym chwalić?" 
- Ja... - gdy chciałem coś powiedzieć do moich uszu dotarł przeraźliwy krzyk, przez co podskoczyłem na krześle, niemal wywracając się do tyłu. Nieprzyjemny dreszcz przeszył moje ciało na wylot, a mój umysł ogarnęła panika. Od razu spojrzałem na dziewczynę, która w przeciągu sekundy zerwała się do biegu, a ja na oślep ruszyłem za nią, nie zważając na nic innego. Nie miałem pojęcia co się działo, ale chciałem jej pomóc.
- Nie! Nie rób tego! Proszę! Zostaw mnie! - usłyszeliśmy ponownie, tym razem wyraźniej. Ten głos wydawał mi się znajomy. Z każdym krokiem krzyki przybierały na sile, a moje serce niekontrolowanie biło szybciej. Wbiegliśmy po schodach na górę, a następnie do jakiegoś pokoju. Pierwsze co rzuciło mi się w oczu to zapłakana dziewczyna, leżąca na łóżku wśród białej pierzyny, która już w żaden sposób nie osłaniała jej ciała. Lecz to nie była zwykła dziewczyna. To była Victoria, moja córka. - Nie dotykaj mnie! Proszę! Przestań! Pomocy! Niech mi ktoś pomoże! - krzyczała, cały czas rzucając się na wszystkie możliwe strony. Ona spała. Śnił się jej koszmar. Okropny koszmar.
- Victoria! Obudź się! No dalej! - przerażona blondynka zaczęła lekko potrząsać szatynką, lecz to nic nie dało. Ona jeszcze mocniej zacisnęła powieki, krzycząc kolejne słowa. W pewnym momencie ktoś wbiegł do pokoju. Obróciłem się i zobaczyłem zdezorientowanych, a zarazem przerażonych Nialla i Harry'ego. Brunet nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi w ciągu sekundy podbiegł do Victorii i starał się ją jakoś unieruchomić.
- Księżniczko! Obudź się! Słyszysz? Victoria! To jest tylko sen, obudź się! Dasz radę! - powiedział starając się ją przekrzyczeć, a ona nagle otworzyła swoje duże oczy i głośno pisnęła. Jej wzrok był przerażony, a po jej zaróżowionych policzkach strumieniami spływały łzy. Włosy miała roztrzepane na wszystkie strony. Cała się trzęsła, nie mogąc zapanować nad swoim ciałem. Chłopak ujął jej twarz w swoje dłonie nakierowując jej oczy na jego.
- Harry... - wyszeptała jego imię, a on bez namysłu, najszybciej jak tylko potrafił wziął ją w ramiona i przyciągnął do swojego torsu. Oboje przylgnęli do siebie, nie zostawiając żadnej przestrzeni między sobą. Ich klatki piersiowe unosiły się w szybkim tempie. Brunet bez najmniejszego problemu ją podniósł i posadził na swoich kolanach. Przy nim wydawała się taka drobna i tak przerażająco chuda. - ON najpierw strzelił do Zayn'a i trafił prosto w jego serce, z którego zaczęła się sączyć ciemna krew. Potem podszedł do mnie. Próbowałam zatamować krwawienie, ale ON mnie odciągnął i zaczął... Zaczął zdzierać ze mnie wszystkie ubrania... Wyrywałam się, ale dostałam w twarz. Potem... - mówiła cała przerażona, próbując regularnie brać oddechy, co jej ledwo wychodziło.
- Błagam cię, nie kończ. - powiedział z bólem słyszalnym w głosie. - Kochanie, to był tylko zły sen, a on cię już więcej nie skrzywdzi, słyszysz? Jesteś tutaj bezpieczna. Jesteś przy mnie i nie musisz się niczego bać. - starał się ją przekonać, jednak ja nadal słyszałem jej świszczący i poszarpany oddech. To był bez wątpliwie najgorszy widok w moim życiu. Harry szybko odsunął się od niej i na jej policzkach ułożył swoje dłonie. - Musisz się uspokoić, żeby tylko atak paniki się nie powtórzył, dobrze? Już jesteś bezpieczna i nic ci nie grozi. Patrzy mi się w oczy i oddychaj. Bierz głębokie oddechy i tylko teraz się na tym skup. Postaraj się rozluźnić wszystkie swoje mięśnie i na chwilę oczyścić swój umysł. - mówił, a ona po jakimś czasie się uspokoiła. Mnie ogarnęło wielkie zdezorientowanie. O kim oni mówili? Co ten ktoś jej zrobił? Patrząc na jej łzy, miałem coraz większe wyrzuty sumienia. Jak mogłem jej kazać udawać związek z Harrym? W pokoju zapanowała cisza, zakłócają jedynie jej cichym szlochem.
- Pójdę zrobić jej śniadanie. - blondynka oznajmiła po chwili, kierując się do wyjścia z pomieszczenia. - Może pan dokończy swoją kawę? - nie czekając na moją odpowiedź, chwyciła moje ramię i wyprowadziła z pokoju. Byłem tak oszołomiony, że nawet nie protestowałem. Dziewczyna zaprowadziła mnie z powrotem do kuchni. Gdy chciałem usiąść na moim poprzednim miejscu poczułem dłoń na prawym barku, na co od razu się odwróciłem.
- Mogę wiedzieć co tutaj robisz?
- Tez się ciesze, że cię widzę, Niall. - odparłem, posyłając mu wymuszony uśmiech, na co on pod nosem prychnął. Nie jestem pewny dlaczego, ale ostatnio blondyn zaczął zachowywać się chamsko w stosunku do mnie. On nigdy taki nie był. Z zespołu zawsze był tym uprzejmym i wiecznie uśmiechniętym. Nawet, gdy za kimś nie przepadał, to nie okazywał tego w tak bardzo widoczny sposób. - Przyszedłem porozmawiać z Victo... - nie dane mi było dokończyć, bo przerwał mi jego uniesiony głos.
- Po co?! Znowu masz zamiar wysłać ich na udawaną randkę, żeby wszyscy, w tym media przypadkowo się nie zorientowali, że ten cały związek to jest jedna wielka ściema? Czy ty jesteś ślepy i nie widzisz, że ta dziewczyna ma już wystarczająco dużo problemów, z którymi sobie nie radzi? Nie musisz dokładać jej kolejnych! Nie zdajesz sobie sprawy co dzieje się w jej życiu! Nie wiesz co ona robi, aby tylko o tym zapomnieć! Nie wydaję mi się, żebyś kiedykolwiek widział jej nadgarstki i przedramienia. Nie wiesz jak cholernie ciężkie miała dzieciństwo! Nawet nie wiesz jak wiele rzeczy się skomplikowało przez twoje nieznośne gierki! Gdyby nie twoja decyzja wszystko teraz mogłoby byś zupełnie inne. Robiła wszystko, żeby utrzymać ten związek w tajemnicy, a gdy ja przypadkowo się dowiedziałem to była dosłownie przerażona! Powiedz mi, po co jest to wszystko? Jaki to ma sens? Wzrost liczby sprzedanych albumów, biletów na koncerty i gadżetów związanych z zespołem? A może wzrost cyferek na koncie zespołu? Zawsze chodzi o pieprzone pieniądze?! Czy one są naprawdę takie ważne?! - naskoczył na mnie, na co szczerze nie byłem zbytnio przygotowany. Znał prawdę. No może jej część, bez tych najgorszych rzeczy. Od jak dawna? To dlatego tak się zachowywał? Dlatego zawsze patrzył w moją stronę jakby chciał mnie zabić? Zauważyłem, że cały czas wstrzymywałem swój oddech. Głos ugrzązł mi w gardle i nie mogłem wydusić nawet najprostszego słowa, a co dopiero powiedzieć zdanie, które miałoby jakiś sens. Ręce ułożone wzdłuż tułowia zaciśnięte miał w pięści, a kolor jego oczu z błękitnego przybrał barwę niemal granatową. - Cierpienie jej i innych osób nie jest tego warte, Paul. - dobitnie zaznaczył. Spuściłem głowę, wbijając wzrok w swoje dłonie.
- Nie o tym, chciałem z nią porozmawiać, Niall. - wydusiłem wreszcie drżącym głosem. Kolor zapewne zniknął z mojej twarzy. Czułem się winny. Moje wyrzuty sumienia od wczoraj nie dawały mi spokoju, a Irlandczyk tylko je wzmocnił. Miał rację. Nie wiedziałem, że ma wiele problemów. Nie wiedziałem, że ktoś ją skrzywdził i ma teraz koszmary. Nie wiedziałem jaka jest. Nie znałem jej. Nie znałem własnej córki i to jak błyskawica uderzyło mnie prosto w środek serca. Blondyn pokręcił głową i pod nosem zaczął się nerwowo śmiać.
- Nie o tym?! To o czym niby?! Nie wydaje mi się, abyście mieli inny temat do rozmowy! Nie pozwolę na to, żebyś ją dalej krzywdził, bo jest dla mnie jak młodsza siostra! Nie miałem cię za takiego człowieka, Paul. Nie wiem kto wymyślił to wszystko, ale to była gruba przesada! - kolejny raz podniósł na mnie głos, gestykulując przy tym rękami. Nie poznawałem go. Nigdy nie widziałem, aby kiedykolwiek wcześniej krzyczał na kogoś w taki sposób. Uniosłem wzrok i na niego spojrzałem. W jego oczach dosłownie płonął ogień. Widziałem, że musiał się powstrzymywać, aby nie uderzyć mnie w twarz. Nagle za nim pojawił się Harry i... Victoria.
- Wystarczy, Niall. - usłyszeliśmy cichy i wyczerpany głos dziewczyny, który sprawił, że moje kolana się ugięły. Podeszła bliżej i stanęła obok wściekłego blondyna. Była cała blada i wyglądała na kompletnie wykończoną. Sen nie był dla niej wypoczynkiem tylko walką. Głośno westchnęła, po czym na mnie spojrzała. - Po co tutaj przyszedłeś? - zapytała, a mnie zrobiło się niewyobrażalnie gorąco, przez co pojedyncze kropelki potu pojawiły się na moim czole. - Jeśli mam być szczera to się ciebie tutaj nie spodziewałam. Przynajmniej nie tak szybko. - oświadczyła, a przyjrzałem się jej oczom. Duże, otoczone gęstymi i czarnymi rzęsami. Tęczówki, w kolorze jasnego błękitu. Były identyczne jak moje. To była chyba nasza jedyna cecha wspólna. Dopiero teraz zauważyłem jak bardzo przypominała Małgorzatę.
- Ja... Bo... Przyszedłem w sprawie listu. - wydusiłem, rozpinając od góry jeden guzik koszuli, po czym drżącymi rękami wyciągnąłem z wewnętrznej kieszeni czarnej marynarki białą kopertę, która była już bardzo pomięta. Pewnie dlatego, że list wyciągałem, czytałem i wkładałem na swoje miejsce już chyba milion razy. - Pomyślałem, że chciałabyś go zatrzymać. Poza tym on należy do ciebie. - powiedziałem i wysunąłem papier z napisem w stronę Victorii, która od razu wzięła ode mnie swoją własność.
- Co to? Wynagrodzenie za bycie dziewczyną Harry'ego, a może bilety na galę muzyczną, pokaz mody, lub rezerwacja do ekskluzywnej restauracji, gdzie mają pokazać jak się bardzo kochają, aby wszystkie gazety o tym pisały bez opamiętania? - momentalnie prychnął blondyn i popatrzył na mnie niezwykle srogim spojrzeniem. Ona była dla niego rzeczywiście ważna. Traktował ją jak młodsza siostra, której nigdy nie miał. Victoria stała się jego malutkim oczkiem w głowie, którego będzie bronił do upadłego. Byłby w stanie rzucić się za nią w ogień, bądź w przepaść, a gdyby byłaby taka potrzeba oddałby za nią swoje życie. Chciał ją przede mną chronić. Harry otworzył usta chcąc coś powiedzieć, jednak wyprzedziła go z tym Victoria.
- Niall! Przestań się tak zachowywać! Już wystarczy!- skarciła go moja córka, po czym spuściła wzrok na trzymaną w ręku rzecz. Jej wyraz twarzy w ciągu sekundy złagodniał. - To jest list od mojej mamy... - widać było, że chce jeszcze coś powiedzieć, jednak przerwał jej Irlandczyk.
- W takim razie dlaczego on go w ogóle miał? Powiedz mi czemu ty go tak cały czas bronisz? Po tym co on zrobił, ty stajesz w jego obronie! Ty nie zdajesz sobie jeszcze żadnej sprawy, jakie konsekwencje poniosła jego decyzja! Przecież wiesz, że...
- Bo on jest moim biologicznym ojcem, Niall!


*** Oczami Victorii ***

Moje serce waliło mi jak młot, uderzając z ogromną siłą w klatkę piersiową. Nie chciałam im o tym mówić w ten sposób. Nie chciałam, żeby wyszło tak, że ukrywałam to przed nimi. Po prostu miałam zamiar powiedzieć to im wszystkim w odpowiednim momencie, gdyż ta wiadomość nawet jeszcze do mnie nie docierała. Po chłopaku było widać, że jest bardzo zszokowany tą informacją. Kilka razy otwierał i zamykał usta, lecz nie wypowiedział ani słowa. Mój wzrok przeniósł się na Amandę, która nie wyglądała lepiej od blondyna.
- Ale... Ale jak to? Victoria, przecież to jest kompletnie niedorzeczne. - zdołała z siebie wykrztusić. Wzięła głęboki oddech i przeczesała blond włosy, kręcąc przy tym głową. Nagle poczułam, jak Harry przyciąga moje ciało bliżej siebie i splata nasze palce. Jego ciepły oddech otulał moją nagą szyję, a klatka piersiowa uderzała w moje plecy. - Zastanów się, ty pochodzisz z Polski, a on mieszka w Anglii. Jakim cudem... To jest jakieś perfidne kłamst...
- Paul w dzieciństwie także mieszkał w Polsce i był przyjacielem mojej mamy, w którym się podkochiwała, jednak jego rodzice znaleźli pracę właśnie w Anglii i byli zmuszeni tutaj przyjechać. Moja mama poznała Toma i wyszła za mąż. Pewnego razu razem pojechali do Londynu i ona spotkała tam Paula no i się po prostu przespali, a potem okazało się, że jest ze mną w ciąży. Mama wyjaśniła mi to wszystko w tym liście, który znalazłam w moim starym domu. - wypowiedziałam na jednym wdechu, wskazując na białą kopertę. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa, więc szybko usiadłam na drewnianym krześle. - To nie miało tak wyjść... Przepraszam, że wam o tym od razu nie powiedziałam, ale sama nie mogę jeszcze w to uwierzyć. To jest niezwykle skomplikowane. Zdałam sobie sprawę, że wcale nie musiałam przechodzić takiego piekła. Proszę was, nie bądźcie na mnie źli... - błagałam. Po mojej wypowiedzi nastała chwilowa cisza, przerywana dźwiękiem tykającego zegara. Oczy Nialla nieruchomo wlepione były w ścianę obok nas.
- O to nie będę. Tym razem miałaś prawo nic mi nie mówić. - odparła unosząc na mnie swój wzrok , który przepełniony był bólem, ale po części też współczuciem. Te słowa uderzyły mocno w moje serce, chociaż wiem, że nie to dziewczyna miała na celu. Poczułam kłucie pośrodku klatki piersiowej, które z każdą mijającą sekundą, zwiększało się, czego nie mogłam zatrzymać. Nigdy nie chciałam jej skrzywdzić. Ona i jej rodzice bezinteresownie dali mi dosłownie wszystko. Dom, możliwość dalszej nauki, ubrania, jedzenie, a przede wszystkim zaakceptowali mnie i pokochali taką jaką jestem. A ja? Jak się im odwdzięczę? Otworzyłam usta, aby coś powiedzieć, jednak ona mnie wyprzedziła. - Nie musisz mi się tłumaczyć. - odparła, przemierzając dzielącą nas odległość, po czym kucnęła i ułożyła ręce na moich kolanach. Spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami i delikatnie się uśmiechnęła. - Rozumiem cię, tylko proszę skończmy już ze wszystkimi niepotrzebnymi kłamstwami i ukrywaniem różnych informacji, bo to mnie, nas wykańcza. Jestem twoją najlepszą przyjaciółką. Jestem twoją siostrą i chcę ci za wszelką cenę pomagać, rozumiesz? Nie jestem po to, żeby ci utrudniać życie, ale by ci je ułatwić. W każdej chwili możesz na mnie liczyć, o czym dobrze wiesz. Jestem dla ciebie...
- Jesteśmy dla ciebie. - nagle poprawił ją Niall, który w ułamku sekundy znalazł się koło niej, delikatnie kładąc jedną rękę na jej ramieniu, a drugą na moim udzie. Na jego twarzy widniał subtelny uśmiech. - I zawsze będziemy, Victorio. Nie pozbędziesz się nas łatwo, chociaż byś tego chciała. - odparł, po czym owinął mnie swoimi ramionami. Od jego ciała biło niezwykłe ciepło, a przyjemny dreszcz przeszedł przez mój kręgosłup. Kątem oka zauważyłam Paul'a, który nerwowo rozglądał się po pomieszczeniu. Gdy oderwałam się blondyna od razu spojrzałam na mojego... mojego tatę.
- Wiec... po co tak naprawdę przyszedłeś? - zapytałam, jednak mój głos był tak cichy, że bałam się czy mnie w ogóle ktokolwiek usłyszał. Byłam przekonana, że jego wizyta ma jakieś większe dno, niż tylko oddanie listu mojej mamy. To by było kompletnie bez sensu. Cała uwaga w ciągu sekundy została skupiona na Paulu.
- Chciałem się upewnić, czy to prawda, że Gosia... - zaczął niepewnie, ale nie dałam mu skończyć.
- Nie żyje.  - szepnęłam, starając się by mój głos się nie załamał. Ta sprawa jest dla mnie jeszcze świeża. - Zmarła rok temu w sierpniu. - odparłam, patrząc ze zdumieniem, jak po jego policzku spłynęła samotna łza, której nie wytarł. Po prostu ją zignorował, jakby w ogóle się nie pojawiła. Na dłuższą chwilę między nami zapanowała cisza. Nagle Paul zaczął gorączkowo przeszukiwać kieszenie.
- Wiem, że może jest to szalony pomysł, jednak chciałbym zobaczyć jej grób i byłbym wdzięczny gdybyś poleciała ze mną. - powiedział, jednocześnie kładąc bilet na blat stołu, który wzięłam do ręki. Samolot wylatywał dzisiaj wieczorem, na co spojrzałam na niego zaskoczona. - Rozumiem, że trzyma cię szkoła... - szkoła to mój najmniejszy problem. Gdybym poleciała udało by mi się przez jakiś czas uniknąć konfrontacji z Zayn'em i będę miała czas by przemyśleć sobie tą sytuację w jakiej się znalazłam. Z drugiej strony będę samą kilka dni z Paul'em... Odrzuciłam jednak tę myśl od razu. Nie mogę bać się każdego faceta, przez to co zrobił mi Tom. Nie wszyscy są tacy jak on i jego koledzy. Po patrzyłam jeszcze raz na mojego ojca. Nie wyglądał na kogoś kto mógłby chcieć zrobić mi krzywdę. Cały czas mówił coś, jednak jego słowa do mnie nie docierały. Podjęłam decyzję.
- Zgadzam się, pojadę z tobą.

______________________________________________________
W rozdziale za dużo się nie dzieje, jednak chciałyśmy już go ostatecznie dodać, bo minęło bardzo dużo czasu. Jeszcze raz przepraszamy, że tyle musieliście czekać. :)
Byłybyśmy wdzięczne, gdybyście skomentowali :P Może być krócej, bądź dłużej xx
Z góry przepraszamy za wszelkie błędy, które zauważycie.

Teraz takie małe informacje:
1. Chcemy przypomnieć o naszym asku, gdzie możecie zadawać pytania nam, ale także i bohaterom. @Little_things_ff
2. Jeśli masz Twittera to właśnie tam pojawił się hasztag tego opowiadania, więc chętnie zapraszamy twitterowiczów, którzy czytają to opowiadanie :)  #LTFFPL
3. Przepraszamy, jednak nie możemy określić kiedy będzie kolejny rozdział.

- Katy&Care.

26 komentarzy:

  1. okej, jak on napisał ANIOŁKU TO JUŻ UMARŁAM, OKEJ?!?!!?
    czemu zajan nie mógł do niej wejść jak będzie spać?
    Nial jest taki awww, jak goal starszy brat
    Victoria jest w sumie...... taka blada. bez emocji mam wrażenie. chociaż to przeciwieństwo. nie wiem jak to napisać. po prostu musi podjąć jakieś decyzje żeby iść do przodu


    TRZYMAMY ZA WAS KCIUKI ŻEBY NASTĘPNY ROZDZIAŁ BYŁ JAK NAJSZYBCIEJ ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :) już nie mogę doczekać się następnego mam nadzieję że pojawia sie najszybciej jak sie da :) Życzę dużo weny ;)/Agatta97

    OdpowiedzUsuń
  3. jestem taka zmęczona, że nawet nie wiem, co mam pisać, palce ledwo mi już chodzą po klawiaturze. ale rozdizał oczywiście wspaniały i mam nadzieję, że na kolejny nie będziemy już musieli tyle czekać :) Kocham Ola <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję dziękuję dziękuję!! Rozdział mega!!!
    Dodawać szybko następny! I kurde jeśli Zayn i Viki nie będą razem...to będzie masakra!
    Niech wkońcu będą razem
    A Harry niech pozna jakąś dziewczynę i się w niej zakocha! Bo Vic jest Zayna
    Rozdział świetny i dziękuję że go dodałyscie! Dzięki <3 i dawać mi już next!

    OdpowiedzUsuń
  5. Od kilku tygodni sprawdzam coddziennie czy jest nowy rozdział disiaj tak patrze już z taką myślą że go nie będzie a tu jest a ja takie to nie możliwe. Odrazu wzięłam się do czytania. Super rozdział nie mogę doczekać się kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  6. albo mi się zdawało, albo ten rozdział był meeega długi:D jezu uwielbiam go!❤ czytając go zdałam sobie sprawę, jak bardzo tęskniłam za bohaterami:D niall jejku on jest taki opiekuńczy :') zayn awdnejxrkd mam nadzieję, że niedługo porozmawiają. aw tak się cieszę, że vic wyrzuciła żyletki❤
    jestem strasznie ciekawa kolejnego rozdziału:D
    życzę dużo weny i pozdrawiam!❤
    @lilalstonx

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam tylko jedno podstawowe pytanie . Czy wy na prawdę chcecie, żebym przez Was zalała pokój łzami ?! Jestem straszną romantyczką więc scena Victorii z Zayn'em była dla mnie po prostu ... po prostu.... po prostu taki ... no taki wiecie jaki no .
    Mam nadzieję , że Zayn tak łatwo nie odpuści i będzie walczył o nią. A Perrie .... nie chce mi się nawet o tej całej sytuacji wypowiadać . Paul jako ojciec . Ciekawe jak się potoczą jego relacje z córką . Po tym co jej zrobił , jak ja traktował . Może być ciężko , ale mam nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży. Między nią i ojcem oraz między Vic i Zayn'em.
    Ostatnio myślałam o tym , jak " Little Things" się skończy i wiecie do czego doszłam ? Że nie wyobrażam sobie końca Waszej pracy. Oczywiście wszystko skończyłoby się happy end'em- chociaż znając Wasze pomysły może się skończyć różnie. Ja mam nadzieję , że Vic będzie Zayn'em , albo Harrym.
    Kończąc mój jak to długi komentarz - chyba najdłuższy jaki napisałam xd , ale co się dziwić, jak tak na mnie działacie- to muszę przyznać warto było czekać tak długo na tak znakomity, pełen uczuć i emocji rozdział . Kocham Was za to <3
    Okej teraz mówię na poważnie muszę kończyć , by zacząć pisać na swój blog rozdział <3
    Uwielbiam Was za to jak piszecie. Wasza wierna czytelniczka i fanka
    Vanessa <3

    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. JA WAS KIEDYŚ ZABIJĘ!
    PRZEZ CAŁY JEBANIE ZAJEBISTY ROZDZIAŁ MIAŁAM ŁZY W OCZACH!
    PRAWIE NON STOP CHCIAŁO MI SIĘ PŁAKAĆ... JESZCZE TA SCENA Z ZAYNEM...... ale on jest głupi! mógł się wspiąć do jej pokoju albo wrzeszczeć baaardzo długo -.-
    To jak... jak .. jak Harry ją obudził z koszmaru.... i Niall krzyczący na Paula... czułam się jakbym była pośrodku tej sceny. Widziałam wszystko dokładnie z każdym szczegółem zatapiałam się w kolejne słowa co momentami było naprawdę trudne przez zasłaniające widok łzy.... nie wiem co napisać bo na prawdę nie ma takiego słowa które opisze ten rozdział, może i na niego czekaliśmy długo ale było strasznie i cholernie warto. Warto aby przeżyć te wszystkie emocje, warto aby powrócić do świata Victorii, warto aby potwierdzić się w przekonaniu, że macie cholerny talent. Naprawdę wam zazdroszczę i gratuluję. Mimo tego że zbieram się już dobre 5 minut i piszę ten komentarz nadal nie mogę wydusić z siebie nic sensownego... po prostu nada chce mi się płakać. Nie wiem jak mogłabym wam podziękować za tak wspaniały rozdział, który był swoją drogą bardzo długi. DO JASNEJ CHOLERY ZARAZ SIĘ PORYCZĘ! Ten rozdział był zajebisty chyba jeden z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam. To samo tyczy się całego bloga. Naprawdę rzadko płaczę przy książkach/filmach/ff ale za każdym razem gdy czytam wasze to nie mogę opanować łez. Mam nadzieję, że mimo tego że komentarz nie jest jakoś bardzo długi wiecie jakie nami ( mną i Car) szarpią emocje. Mamy nadzieję, że wena was nie opuści

    Pozdrawiamy Tori i Car

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję za rozdział.. jest wspaniały :) życzę weny i do następnego :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieje ze posluchacie naszych poprzednich rad i sytuacja wkrótce się rozwiąże :) Lots od Love :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zwykle sie z wami nie zgadzam, tu zawsze sie coś dzieje! I jak zwykle rozdział genialny, cudowny, wspaniały :D Jak zwykle tyle emocji :3 Uwielbiam <3333 <333 <33333 Bardzo sie ciesze, że wreszcie jest nowy rozdział :* Czekanie na ciąg dalszy mnie zabija :/ Mam wielką nadzieje, że między Zayn'em a Vicky sie wszystko ułoży :3 Że Perrie zniknie :P I wszelakie inne problemy ;) Ta końcówka mnie bardzo zaskoczyła :o Do Polski?? Z Paul'em??? O mój bosz! :o Ciekawie, ciekawie :D Nie moge sie doczekać next'a! Błagam szybciej nowy :3 :* Kocham <33333 <333 <3333 <333333

    OdpowiedzUsuń
  12. O matko ona musi być z Zaynem błagam nooooo czekam na następny 💖

    OdpowiedzUsuń
  13. super z niecieerpliwoscia czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  14. Czy tylko ja jestem w takim szoku i nie mam zielonego pojęcia, co napisać? Tyle spraw, ich jest tak cholernie dużo i, i. Ja, ja...
    To, co napiszę, będzie strasznie chaotyczne, bo nie umiem pozbierać swoich myśli. Przepraszam Was za to..
    Okej, więc może zacznę od Harry'ego.
    On, biedy prawie jej powiedział, że ją kocha. Nie, wróć. Powiedział jej to, ale ona nie zrozumiała. Nie zrozumiała, iż mu na niej cholernie zależy. A to jest takie smutne, bo biedak będzie ją widział. Widział szczęśliwą z Zayn'em (nie chcę widzieć innej opcji), a nic nie będzie mógł zrobić. Nie wiem, ile będzie w stanie wycierpieć, ale na samą myśl mam łzy w oczach. Poważnie. Zamazują mi obraz. Tak strasznie mi jest go szkoda.:c Nie możecie znaleźć dla niego jakieś partnerki? Żeby choć na chwilę uśmierzyć jego ból? Albo przynajmniej częściowo? Cokolwiek. Ja wiem, że on ją KOCHA. I nie łatwo będzie mu pokochać kogoś innego, ale, ale może jednak? :c
    Ja mam nadzieję, że Perrie kłamała z tą ciążą albo po prostu Malik nie jest ojcem tego dziecka. Ona, wredna małpa, nie może niszczyć tak potężnej miłości. Nie, nie może tego zrobić..
    Cholera jasna, Paul... Nie wiem, co z nim zrobić. Nie wiem, co o nim myśleć. Fakt, że nie wiedział, iż ona jest jego biologiczną córką, niczego nie zmienia. Nie wolno traktować ludzi jak rzeczy, nawet jeśli się jest z nim spokrewniony. Nie wolno tak robić.. Jednak widać, że żałuje, a to dobrze. Cholernie dobrze, że to robi. Bez tego uznałabym go za drania, bez uczuć. Ja wierzę, iż może jej jeszcze wynagrodzić te lata. Znaczy nie chodzi mi o to, że nagle zamieni się w ojczulka, nie. Po prostu będzie dla niej miły, wyrozumiały. Będzie wsparciem, będzie pomagał. Nie wiem, cokolwiek. Po prostu wierzę, że on jest, mimo wszystko, dobrym człowiekiem. Po prostu przez chwilę zagubił się w bogactwie. :c
    Niall, kurdele bele. On, taki kochany i niesamowicie przekonujący... Bronił ją. To takie cholernie niesamowite. Najeżdżał na swojego ,,szefa'', ba chciał go nawet pobić! On, mój uroczy irlandczyk! ♥Wspiera Vic, wspiera Amy (o niej już za chwilkę). Ja, ja nie wiem, co mam o nim powiedzieć. On naprawdę jest niesamowicie kochany. Nie tylko kochany, ugh. Chciałabym mieć takiego przyjaciela, bo na chłopaka nie ma co liczyć. Ideał po prostu, no...
    Teraz może Zayn.. Kocham ten moment, kiedy podszedł do niej pod okno i prosił ją o spotkanie. Nie obchodziło go to, że sąsiedzi mogą wezwać policję, nie. On stał tam, krzyczał, błagał, aby mu otworzyła. Może gdyby to się stało, to powiedział by to, co czuje? Nie zmarnowałby znowu tej szansy? Ja, ja nie wiem. Mam nadzieję, że on powie jej to. Powie jej prawdę, a ona go wysłucha. Liczę na to, ba mogę nawet powiedzieć, iż to jest moje malutkie marzenie... Tak, zdecydowanie. Chciałabym, aby to się stało.
    Czy ja czegoś nie pominęłam?
    A, właśnie. Miałam napisać o Amy... Więc; kurcze. Dla niej też to musi być pewnego rodzaju cios. W końcu nie zawsze dowiaduje się, że jej przyszywana siostra przez tyle lat była krzywdzona przez obcego człowieka, podczas gdy jej ojciec siedzi sobie w biurze, czy gdzie on tam był. No, może tak; daleko od niej. W Londynie. Dobrze, że ma Niall'a, który o nią dba. ♥
    No i sama Vic.. Nie chcę z niej robić biednej dziewczyny, bo wątpię, żeby chciała, aby ktoś tak o niej myślał. Chociaż kto tam wie? Znaczy, ona jest taka, że każda krzywda odbija na niej piętno. To fakt. Kurcze, przecież raczej z każdym się tak dzieje.. No, nie ważne. Ja po prostu, ugh. Ona chce się poddać, a nie powinna. Znaczy zdaję sobie sprawę z tego, co przeszła. Wiem, że nie jestem w stanie tego poczuć. Jednak samobójstwo nie jest rozwiązaniem. Nigdy. Cokolwiek by się stało, nie można się poddać. Mówicie co chcecie, ale ja wierzę, że ktoś nad nami czuwa, ktoś zawsze będzie z nami. Nawet jeśli tego nie dostrzegamy. Wierzę, że ona wyjdzie na prostą. Stanie się silną kobietą z dwójką, a może nawet trójką dzieci. Takie moje drugie marzenie :D
    Okej, ja już zmykam. I tak pewnie nie dotarłyście do końca... :c
    Buziaki, karmeeleq
    kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Nareszcie! O Matko tu sie tyle dzieje w tym rozdziale! Zayn, Vicki, Harry, Niall i jeszcze Paul! Nie no brak słów by opisać ten rozdział i w ogóle całe opowiadanie ! ❤

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny.
    Jestem ciekawa co dalej będzie.
    Weny :*
    I zapraszam do siebie na:
    http://sorry-what-do-you-mean-baby.blogspot.com/
    Oraz:
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com
    ( Oba są o Justinie Bieberze )

    OdpowiedzUsuń
  17. Ouhg!!! Jednym słowem PERFEKCJA!! Ej ale jak już otworzyła to okno to mogła go wpuścić :@

    OdpowiedzUsuń
  18. Superr opowiadanie !! Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Jeśli możesz poinformuj mnie o nowym rozdziale. I zapraszam do siebie http://moja-milosc91.blogspot.com/ zapraszam, jeśli znajdziesz chwile przeczytaj mó pierwszy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeeezuuu No po prostu nie mogę... To takie smutne że oni nie są razem a tak się kochają :( wczoraj rano zaczęłam czytać to opowiadanie a dzisiaj właśnie skończyłam na tym rozdziale i po prostu nie mogę już się doczekać następnego. Normalnie kocham to ff ♥ proszę dodajcie szybko nowy rozdział ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  20. Ooo ja !! Czytałam ten rozdział z zapierającym dech w piersiach. Dobrze, że Victoria nic sobie nie zrobiła. Trochę zaskoczyło mnie, że Paul jest ojcem Victorii. Pozdrawiam, życzę weny. Jak będziesz miaą chwilę zapraszam http://my-love-story91.blogspot.com/ - z góry dziękuję !!

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie mogę się doczekać następnego!! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx