sobota, 21 maja 2016

Rozdział 98

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥

*** Oczami Zayna ***

Wyszedłem przed dom, zarzucając na ramiona czarną bluzę, którą w pośpiechu zgarnąłem z wieszaka. Z kieszeni wyciągnąłem paczkę papierosów i zapalniczkę. Odpaliłem jednego i głęboko się zaciągnąłem, obserwując migoczące latarnie oraz pustą ulicę znajdującą się za ogrodzeniem naszego domu. Niemal cała okolica już spała, a w oddali można było tylko ujrzeć drapacze chmur, z kolorowymi światełkami w oknach, gdzie zapewne odbywały się małe imprezy. Wciąż nurtowała mnie jedna rzecz, czy "unknown" rzeczywiście postanowił zakończyć te chore gry i zniknie z naszego życia raz na zawsze? To wydawało się zdecydowanie zbyt proste. Tyle czasu się z nami bawił i wysyłał te cholerne smsy. Nie raz błagałem, groziłem, żeby dał nam spokój, ale jego to kompletnie nie ruszało. Dlaczego właśnie teraz postanowił po prostu przestać? Westchnąłem i ponownie zaciągnąłem się nikotyną, a moje myśli powędrowały w zupełnie innym kierunku. Z delikatnym uśmiechem na ustach wpatrywałem się w gwiazdy, rozmyślając o Victorii. Tego wieczoru, po całym zajściu, które miało miejsce, zachowywała się inaczej. Nie umiem tego dokładnie określić, ale w sposobie jej zachowania czy mówienia, zwłaszcza do mnie, wyczuwałem zmianę. Była śmielsza i już nie ignorowała mnie za wszelką cenę, wręcz przeciwnie, kilkukrotnie przyłapałem ją na obserwowaniu mnie, ale może to była kwestia kilku kieliszków wina, które wypiła za namową Louisa. Zaprosiłem ją do tańca. Zgodziła się. Jej krok nie był chwiejny, a w oczach ujrzałem pełną trzeźwość. Ułożyła głowę na moim ramieniu, a ja czułem jak oddech tańczył w okolicach mojej szyi. Czułem jakby chciała mi o czymś powiedzieć, albo coś zrobić, jednak nic się takiego nie stało. Kiedy wypaliłem całego papierosa rzuciłem go na ziemię i przygniotłem go butem. Odwróciłem się i chwyciłem za klamkę drzwi wejściowych, ale mój wzrok przykuła jakieś koperta, która leżała między małymi krzaczkami. Przygryzłem wargę i przeszedłem parę kroków, by unieść, a następnie ją otworzyć. Na moje ręce wyleciał jakiś czarny dyktafon, który postanowiłem od razu uruchomić.
- "Tak, zgadzam się. Będę udawała, że jestem w tej ciąży z Zaynem." - usłyszałem głos Perrie, a ja gwałtownie wciągnąłem powietrze. - "Masz to podrobione zdjęcie USG? Mimo, że on myśli, że przespaliśmy się w sylwestra, nie sądzę, aby uwierzył mi tylko na słowo. Jest za bardzo wpatrzony w tą sukę. Swoją drogą nie wiem co on w niej widzi. Co chwile są z nią jakieś problemu i przecież ona nawet nie jest ładna." - prychnęła i w tym momencie nastała chwila ciszy, a w moich uszach słyszałem tylko bicie serca, które gorączkowo pompowało coraz to większe ilości krwi. Poczułem złość wypełniającą moje ciało. Nie powinna tak o niej mówić. Nikt nie powinien. - "Dzięki, odezwę się, kiedy od niego wrócę i mam nadzieję, że mnie wysłucha, a jeśli nie to spróbuję innych środków. Muszę się przyznać, że miło się z tobą współpracuje." - po tych słowach nagranie się zakończyło, a ja nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. Tamtego wieczoru nawet nie zdążyła pokazać mi tego zdjęcia, bo ją wyrzuciłem z domu. W kopercie znalazłem jeszcze kartkę, a niej wiadomość starannie napisaną czarnym markerem.

"Wiem jak kochasz "tą sukę". Nie chcę tego psuć i nigdy mi o to mi nie chodziło. Przepraszam. "

Ulga. Szczęście. Nadzieja? Nie byłem w stanie opisać tego co czułem. Przeze mnie przewijało się tysiące emocji, a większości z nich nie umiałem zidentyfikować. Głównym obrazem w mojej głowie była Victoria. Chciałem powiedzieć jej o tym co właśnie usłyszałem, otulić swoimi ramionami, a następnie pocałować, jakby nie było jutra. Nie wiem co się działo przez najbliższe sekundy, czy może minuty, ale znalazłem się przed pokojem gościnnym, w którym spała sama, gdyż Amanda wybrała obecność Nialla. Drewniane drzwi do sypialni były lekko uchylone. Siedziała na łóżku, a wokół niej porozrzucane były kartki papieru. Śpiewała piosenkę, której nie znałem, która była prawdopodobnie jej. Nie wiedziałem, że komponuje. Kiedy słuchałem jej głosu odniosłem wrażenie, jakbym unosił się między chmurami, gdzie śpiewają anioły.


But I know this, we got a love that is homeless

Why can't I hold you in the street?
Why can't I kiss you on the dance floor?
I wish that it could be like that
Why can't it be like that? Cause I'm yours

Why can't I say that I'm in love?
I wanna shout it from the rooftops
I wish that it could be like that
Why can't it be like that? Cause I'm yours *

- Victoria... - dziewczyna lekko podskoczyła na dźwięk mojego głosu, po czym szybko się odwróciła w moją stronę. Wyglądała na zaskoczoną moją obecnością, a jej policzki oblał szkarłatny rumieniec, jakby została przyłapana na czymś niedozwolonym. Podszedłem bliżej. Ukradkiem spojrzałem na własnoręcznie pisany tekst, który był na kartce znajdującej się w jej dłoni. - Wiesz, że może tak być, musisz mi tylko na to pozwolić... Posłuchaj. - puściłem jej nagranie z dyktafonu. W półmroku przypatrywałem się jej pięknym błękitnym oczom. Z każdą mijającą sekundą jej usta tworzyły coraz większy uśmiech. Przybliżyłem się do niej i pewnie chwyciłem jej policzki. - Mogę być zawsze przy tobie. Mogę być twoim światłem prowadzącym cię przez mrok, kiedy będziesz czuła się zagubiona... - przerwałem, gdy pokój rozświetlił blask księżyca w pełni, który przebił się przez cienkie zasłony, a do mojej głowy wpadł pewny pomysł. - Ubierz się i chodź ze mną. - powiedziałem, lekko się od niej odsuwając. Rozglądnąłem się po pomieszczeniu i chwyciłem bluzę z krzesła, a następnie zarzuciłem na jej ramiona. Chciała coś powiedzieć, jednak ja przyłożyłem jej palec wskazujący do górnej wargi, a kciuk do dolnej, ściskając leciutko, - Zaufaj mi. Nie będziesz żałowała. - powiedziałem i pociągnąłem ją za sobą. Kiedy byliśmy już na strychu i staliśmy przed drabiną, dziewczyna spojrzała na mnie niepewnie. - Zaufaj mi, Victorio. Będę cały czas za tobą i w razie potrzeby - złapię cię. - zapewniłem ją, a ona zaczęła niepewnie stawiać kroki, a ja, tak jak powiedziałem, byłem tuż za nią. Wreszcie stanęliśmy na dachu domu.
- Jak tutaj jest pięknie. - powiedziała, wpatrując się w nocną panoramę Londynu. Stanąłem za nią i położyłem dłonie na jej biodrach, a jej ciało zareagowało niemal automatycznie. Odwróciła się i z uśmiechem na ustach, wtuliła się we mnie. Drobne dłonie zacisnęła na moim podkoszulku, a ja ucałowałem czubek jej głowy. - Kocham cię, Zayn. - szepnęła, trzymając usta przy mojej skórze. Jej słowa wibrowały mi w ciele. Odsunęła się ode mnie i wyrzuciła ręce w powietrze, a następnie obróciła się wokół własnej osi. - Kocham Zayna Malika! - krzyknęła, śmiejąc się, a ja poszedłem w jej ślady.
- Kocham Victorię Syanska! - krzyknąłem na cały głos, niestety przekręcając troszkę nazwisko, ponieważ nie byłem w stanie wymówić tego poprawnie. Dziewczyna wybuchła jeszcze większym śmiechem. Wyglądała pięknie. Nigdy wystarczająco nie nasycę się jej pięknem. Zarówno wewnętrznym jak i zewnętrznym. Jej włosy przez gwałtowny podmuch wiatru, opadały na jej twarz, co starała się opanować. Czarna bluza osunęła się z jej prawego ramienia, odsłaniając jej nagą skórę.
- Szymańską.
- Szy... Szymaką? - spróbowałem, jednak jej śmiech utwierdził mnie w przekonaniu, że i tak powiedziałem źle. Obserwowałem, jak zmarszczki wokół oczu minimalnie się pogłębiły, dzięki czemu wyglądała niezwykle uroczo. W oddali można było usłyszeć grzmoty nadchodzącej burzy, jednak jakoś się tym nie przejąłem. Podszedłem bliżej niej, a ona uniosła swój wzrok i spojrzała mi prosto w oczy. - Jestem tylko twój Victorio, czy ty chcesz być moja? - zapytałem, zagarniając jej włosy za ucho, a ona, zamiast odpowiedzieć, złączyła nasze usta w gorącym i przepełnionym uczuciem pocałunku. Uśmiechnąłem się i złapałem ją mocniej w talii, chcąc mieć ją bliżej siebie, a ona owinęła ręce wokół szyi. Victoria szeptała moje imię jak modlitwę, a krew wrzała mi pod skórą, kiedy przypadkiem zetknęła się z jej. Zatracałem się. Nic nie wiedziałem, niczego nie słyszałem, tylko bicie serca wyraźne i konsekwentne. Nie, to były bicia dwóch serc. Mojego i Victorii zespolonego w jedno. Staliśmy się jednością, której nikt nie mógł zniszczyć. - Nasza miłość już nie jest bezdomna, Aniele. - wyszeptałem, kiedy przerwaliśmy pocałunek, aby wziąć oddech. Kiedy cofnęła usta od moich, miałem wrażenie, jakbym stracił życiodajny oddech. Nasze czoła się stykały, a jej przyspieszony oddech tańczył na moich ustach. Z tej odległości nie mogłem zignorować jej obłędnie długich rzęs i sposobu, w jaki muskały zaróżowione policzki, kiedy mrugała. Nie można było po prostu nie wpatrywać się w jej lekko rozwarte wargi, z których uchodziła widoczna smuga powietrza. To wszystko wydawało się takie nierealne, jakby żywcem wyjęte z romantycznego filmu. Jednak to działo się naprawdę. Byliśmy tutaj. Wiedziałem, że nic nam nie może przeszkodzić. Już nie. Pozostaliśmy tylko ja, ona i księżyc, który spoglądał na nasze poczynania.

***

- Co to za męskie spotkanie? Gdzie jest cała reszta? - zapytałem, kiedy wszedłem do kuchni i zastałem tam tylko samych chłopaków. Przetarłem zaspane oczy i jedyne o czym teraz marzyłem był ogromny kubek czarnej kawy, który szybko postawi mnie na nogi. Nie wiem, o której razem z Victorią wreszcie wróciliśmy do domu, ale odniosłem wrażenie, jakbyśmy tam stali całą wieczność. Oczywiście nie pozwoliłem na to, aby wróciła do pokoju gościnnego, dlatego zabrałem ją do swojej sypialni. Ona zasnęła niemal od razu, wtulona w moją klatkę piersiową, natomiast ja słuchałem jej spokojnego oddechu, który był dla mnie piękną muzyką.
- Eleanor pojechała do mamy, Danielle ma nagrania do jakiegoś teledysku, Amanda jeszcze śpi, tak samo jak Waliyha. - wytłumaczył mi Niall, uważnie się mi przyglądając. Na blacie stał zaparzony cały dzbanek kawy, a kąciki moich ust powędrowały ku górze. Niemal biegiem rzuciłem się w tamtym kierunku i nalałem jej sobie do kubka. Po wzięciu paru łyków poczułem, jak pomału wracam do życia. Oparłem się o kant blatu i lekko przymknąłem oczy.
- Skoro jesteśmy tutaj wszyscy razem, to muszę wam coś powiedzieć. - zaczął Lou, zwracając tym samym uwagę. Wszyscy czekaliśmy, aż zacznie kontynuować, ale on wciąż milczał, jakby zastanawiał się jak ma nam przekazać tą wiadomość. - Wyprowadzam się, kupiłem dom kilka przecznic dalej, który jest już niemal cały urządzony. Eleanor jeszcze o tym nie wie, ponieważ to jest niespodzianka. - wydusił z siebie niemal na jednym wdechu, a w kuchni zapanowała cisza, która następnie przemieniła się w tysiące pytań zadawanych przez nas, a Louis widocznie odetchnął z ulgą, widząc nasze dość duże zainteresowanie i jeszcze większe uśmiechy na twarzach. - Szczerze to bałem się, że będziecie na mnie źli. - przyznał, a my zdziwieni spojrzeliśmy na niego. - Nieważne, wracając do tematu. Chciałbym już dzisiaj przewieźć większość moich rzeczy, więc wieczorem mój pokój będzie pusty. Pomyślałem, że może będziecie chcieli zrobić tam coś konkretnego
- Może zróbmy niespodziankę Wal? - zaproponował Harry, patrząc przede wszystkim dla mnie. - Zrobimy tam pokój dla niej i dla dziecka. Nie będzie musiała spać w gościnnym, przecież i tak tutaj mieszka, więc wydaje mi się, że to jest całkiem niezły pomysł, aby miała "swój kąt". - wytłumaczył, kreśląc cudzysłów w powietrzu, a cała reszta ochoczo skinęła głowami. - Tylko jak ją utrzymamy z dala od domu? - powiedział i się zamyślił, a mi do głowy wpadł pewien pomysł.
- Od razu mówię, że ty to wymyśliłeś, Harry. - zacząłem tajemniczo, a on posłał mi zdezorientowane spojrzenie. - Weźmiesz ja do Bradford. Ucieszy się i nie będzie jej przez kilka dni. Moja mama i tak niedawno dzwoniła do mnie, że wszyscy chcą ją zobaczyć, bo bardzo tęsknią. Podobno Safaa nie daje jej spokoju. Ja się zajmę wszystkim na miejscu. Co ty na to? - zapytałem, lekko przechylając głowę na prawą stronę.
- Zgodzę się, ale pod jednym warunkiem - powiedział mrużąc oczy, a ja posłałem mu pytające spojrzenie. - Poprosisz swoją mamę, żeby zrobiła te pyszne ciasteczka co zawsze. - zażądał, przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, aż w końcu się poddałem i twierdząco kiwnąłem głową, a na jego twarzy pojawił się ogromny uśmiech. W tym samym momencie do kuchni weszła Victoria, a ja gwałtownie wciągnąłem oddech. Z jej włosów jeszcze kapały pojedyncze kropelki wody, co świadczyło o tym, że dosłownie przed chwilą skończyła się myć.
- Cześć wszystkim! - przywitała się radośnie i zaczęła iść w moją stronę. Kiedy przeszła obok mnie, a ja "przypadkowo" dotknąłem jej biodra. Jej twarz rozświetlił jeszcze większy uśmiech, a w oczach zatańczyły iskierki, które próbowała ukryć. - Oo... zrobiliście kawę. - powiedziała i nalała sobie do kubka trochę napoju z dzbanka, który był obok mnie. Patrzyłem na jej szeroki i szczery uśmiech jak zaczarowany. Zdecydowanie to jeden z najlepszych widoków w moim życiu. - Co się tak wszyscy na mnie patrzycie? Przestańcie. - wydusiła zawstydzona. Dopiero teraz zauważyłem, że oni nie patrzyli się tylko na nią. Patrzyli się na nas.
- Kto normalny do cholery o 2 w nocy chodzi po strychu i się wydziera? Myślałem, że tam przyjdę i zabije was na miejscu. - rozdrażniony Liam zaczął gestykulować rękami, prawie uderzając Lou, który w ostatniej sekundzie wykonał unik. - Co wy robiliście w nocy na strychu? Spać nie mogliście? - zapytał, a policzki Victorii oblał szkarłatny rumieniec, co próbowała zakryć włosami.
- Co wy... Czy wy... O mój Boże! Wreszcie! - skwitował Niall, a wszyscy na niego spojrzeli, nic nie rozumiejąc. - No co? Nie kumacie? Oni są razem! - krzyknął. Objąłem Victorię ramieniem, a ona cała czerwona wtuliła się w moją klatkę piersiową. Słowa Nialla nie wymagały już potwierdzenia. Chłopaki zaczęli normalnie wariować. Widziałem uśmiech mojej dziewczyny. Nie mogłem uwierzyć, że wreszcie mogę ją nazwać moją dziewczyną. Po chwili zeszły Amanda i Waliyha, a Danielle wróciła ze swojej próby i oczywiście ich reakcja była taka sama jak chłopaków, tylko może bardziej piskliwa. Wreszcie zaczęliśmy jeść śniadanie. Victoria usiadła obok mnie i piła kolejny kubek kawy. Wstałem i chwyciłem ciało brunetki, a następnie posadziłem ją na moich kolanach, czemu towarzyszył jej cichy pisk. Zdziwiona obróciła się do mnie, a ja od razu ucałowałem jej czoło. Zacząłem ją karmić, bo wiedziałem, że sama tego nie zrobi. Dopiero po chwili oboje zauważyliśmy, że wszyscy się na nas gapią, jak na jakiś obrazek.
- Jesteście tacy uroczy! - krzyknęła moja siostra, na co się zaśmiałem, a niebieskooka po raz kolejny się zarumieniła. Położyłem dłoń na jej kolanie i zacząłem kreślić na nim nieokreślone wzorki, przez co ona zaczęła wiercić się na moich kolanach, a ja gwałtownie wciągnąłem powietrze i zaprzestałem jej ruchom. Ciche westchnienie wymsknęło się z jej ust, po czym przygryzła dolną wargę.
- Właśnie, mama dzwoniła i bardzo chciała, żebyś przyjechała. Pomyślałem, że może pojedziesz dzisiaj po południu razem z Harry'm? - zaproponowałem, wymyślając to na poczekaniu. Ona popatrzyła się najpierw na Victorię, a potem na mnie i z ogromnym uśmiechem na ustach pokiwała głową. - Dam jej znać, że wpadniecie na kilka dni. - zaśmiałem się, na jej reakcję. Zjedliśmy moją porcję na pół, po czym zaczęliśmy powoli sprzątać. Przerwał nam dźwięk telefonu dziewczyny, który odebrała, a ja chcąc nie chcąc przysłuchiwałem się rozmowie.
- Halo? Cześć. - przywitała się i z każdą mijającą sekundą piękny uśmiech stopniowo schodził z jej twarzy. Nerwowo przygryzła wargę i wpatrywała się w podłogę. - Jasne, a mogłabym przyjść z kimś? Dobra... Pa. - zakończyła rozmowę i nastała chwila ciszy. - Paul zaprosił mnie na obiad, bo chce mnie bardziej poznać. Nie chcę iść tam sama. Pójdziesz tam ze mną? - odparła, a ja bez chwili zawahania twierdząco kiwnąłem głową. - Boję się. - szepnęła nagle. - Boję się, że będę musiała przechodzić przez to jeszcze raz. Nie chcę tego, Zayn. Nie chcę, żeby to wszystko wróciło. - powiedziała i spojrzała na mnie lekko przerażona. Szybko pokonałem dzielący nas i przyciągnąłem jej ciało do mojego.
- Paul nie jest taki. On jest zupełnie inny. - zapewniłem ją. - Czasami bywa surowy, ale to tylko w stosunku do mnie i chłopaków, ponieważ jakoś musi nas utrzymać w ryzach. - powiedziałem, po czym zmusiłem ją do tego, aby na mnie spojrzała. Jej szczęka zaczęła powoli dygotać. - Nigdy nie pozwolę żeby stała się tobie jakakolwiek krzywda. Zawsze będę cię bronił i nie zależy czy to przed małym pająkiem, którego się przestraszysz, czy przed natarczywym pijanym mężczyzną, który nieoczekiwanie zajdzie ci drogę. Zawsze będę przy tobie i nigdy cię nie opuszczę.
- Dziękuję za wszystko. - szepnęła, a ja przypieczętowałem moją obietnice pocałunkiem.

*** Oczami Victorii ***

Siedziałam w aucie po stronie pasażera, wpatrując się w przemijający krajobraz za oknem. Bawiłam się swoimi palcami, które z nerwów lekko drżały. Z radia płynęła wolna piosenka, której niestety nie znałam. Nagle na moim kolanie poczułam czyjś dłoń.
- Hej... Nie denerwuj się tak. - usłyszałam ten piękny melodyjny głos, a gdy przeniosłam na niego spojrzenie, to posłał mi uśmiech, przez co sama to zrobiłam. To co zdarzyło się w ubiegłej nocy już na zawsze zapadnie w mojej pamięci. Nie mogłam uwierzyć w to, że to wszystko się tak potoczyło. Znalazłam swoje szczęście, i siedziało ono obok mnie. - Nie masz się czego obawiać, uwierz mi. Raczej to ja powinienem się stresować. - powiedział i się zaśmiał, ukazując rząd prostych i białych zębów.
- Co? Dlaczego?
- Ponieważ, to ja idę do ojca mojej dziewczyny na obiad. A co jak mnie nie polubi? - zaczął dramatyzować, czym udało mu się mnie rozbawić. - Mam do stracenie zdecydowanie więcej niż ty. - przyznał śmiertelnie poważnie. Rzecz biorąc miał rację. Mogę zyskać prawdziwego ojca. Serce zaczęło mi bić zdecydowanie szybciej, kiedy samochód zajechał na podjazd przed dom i się zatrzymał, a mnie znowu dopadły wątpliwości.
- A co jeśli... Jeśli mnie nie polubi i nie będzie chciał takiej córki? - obróciłam głowę w jego stronę. -Nie jestem perfekcyjna.
- To po pierwsze byłby ogromnym głupcem, gdyby to zrobił. Po drugie ciebie nie da się nie lubić. Po trzecie zawsze masz nas. Bądź po prostu sobą, a wszystko pójdzie dobrze. - pochylił się nade mną i ucałował mój nos. - Dla mnie jesteś perfekcyjna. - oznajmił i szybko wyszedł z auta, by następnie go obejść i otworzyć mi drzwi. Wyciągnął przed siebie dłoń, którą chwyciłam i za żadne skarby nie chciałam puszczać. Oboje ruszyliśmy w kierunku wejścia, a kiedy tam się znaleźliśmy, Zayn zadzwonił dzwonkiem. Stanął za mną, a prawą dłoń umieścił na mojej tali. - Weź głęboki oddech, kochanie. - szepnął, a jego zarost podrażnił mój policzek. Dopiero teraz zauważyłam, że rzeczywiście wstrzymywałam oddech. Po krótkiej chwili drewniana powłoka się otworzyła, a w drzwiach stanął Paul. Był ubrany w błękitną koszulę i ciemno niebieskie spodnie od garnituru.
- Cześć. - powiedział lekko się uśmiechając, gdy spojrzał na Zayna na jego twarzy odmalowało się lekkie zdziwienie, a jego wzrok spoczął na naszych splecionych dłoniach. Przepuścił nas w drzwiach i niemal od razu dopadł nas zapach spalenizny. - Cholera. Przepraszam was na moment. - powiedział i pobiegł zapewne do kuchni. Pozbyliśmy się naszych kurtek oraz butów i udaliśmy się tam gdzie wcześniej mężczyzna. W powietrzu unosił się lekki dym, a okno było otwarte na oścież. - Przepraszam... Chciałem sam zrobić obiad, ale jak widać jestem marnym kucharzem. - oświadczył i dało się zauważyć, iż on także się stresował. - Chyba lepiej będzie jak coś zamówimy. - już chciał sięgać po telefon, jednak go wyprzedziłam.
- Może jednak da się coś uratować... Mogę zobaczyć? - spytałam, wskazując na garnki i patelnie, które stały na kuchence.
- Oczywiście. Nie wiedziałem co lubisz, więc chciałem zrobić kilka rzeczy. - mówił podczas, gdy ja patrzyłam na spalone warzywa, których niestety już nie dało się uratować. Zajrzałam do garnka stojącego obok i zobaczyłam ryż, a zaraz obok kuchenki stała miska z sałatką.
- Masz może piersi z kurczaka? - zapytałam, a on twierdząco kiwnął głową, podszedł do lodówki i wyciągnął z niej mięso, po czym oddał je w moje ręce. - Powiedz mi jeszcze tylko, gdzie masz przyprawy i możecie sobie usiąść. - powiedziałam uśmiechając się szczerze. Brunet wskazał mi jedna z szafek, po czym przystanął obok Zayna. Zaczęłam robić obiad, cały czas czując na sobie ich wzrok, przez co w niektórych momentach moje ręce nadmiernie się trzęsły. Wreszcie odeszli gdzieś na bok, a ja spokojnie przygotowywałam posiłek. Nie wiem ile czasu minęło, ale ja w międzyczasie zdążyłam oporządzić cały bałagan, który zrobił tutaj mój... mój tata.
- Na pewno nie potrzebujesz żadnej pomocy? - usłyszałam, lekko podskakując, jednak jego ręce owijające się wokół mojej tali od razu mnie uspokoiły. Zayn przywarł każdym centymetrem ciała do mojego, a jego usta znalazły się w okolicach mojej szyi.
- Możesz to zanieść na stół. - uśmiechnęłam się wskazując na przygotowane już naczynia z potrawami. Uwolniłam się z jego uścisku i wzięłam cześć rzeczy, a następnie poszłam za Zaynem. Postawiliśmy rzeczy na stole i usiedli na krzesłach. Zaczęliśmy jeść, a ja się stresowałam, że może im nie zasmakować. Jednak oboje z uśmiechem na ustach powiedzieli, że jest naprawdę smaczne.
- To wy... Czy wy... - zaczął Paul, ale było widać, że jest lekko speszony i nie wie jak dobrać słowa.
- Tak, jesteśmy razem. - powiedziałam uśmiechnięta, a dłoń mojego chłopaka odnalazła moją. Spojrzałam na zegarek. - Dokładnie to 13 godzin. - odpowiedziałam, na niezadane przez niego pytanie. Z początku rozmowa w ogóle się nie kleiła, ale po chwili, jednak znaleźliśmy wspólny język. Czas mijał szybko i przyjemnie. Paul okazał się być bardzo miłą osobą, był całkiem inny niż wcześniej. Powoli zapadł wieczór, a my nadal rozmawialiśmy. W końcu odważyłam się zadać, przygotowane już wcześniej pytanie.
- Mógłbyś opowiedzieć mi coś o mamie?
- Poczekaj chwilkę. - powiedział, po czym zniknął w jednym z pokoi. Po chwili wrócił trzymając dość gruby album ze zdjęciami. Usiadł obok mnie i go otworzył, a moim oczom ukazały się uśmiechnięte, niezwykle pucate twarze dwójki dzieci. Czarno-białe fotografie wyglądały na dość stare. - Mam tutaj wszystkie nasze zdjęcia. - kąciki jego ust powędrowały ku górze. Zaczął mówić o każdym zdjęciu, z którym wiązała się poszczególna historia. Niektóre były śmieszne, a inne wręcz doprowadzały mnie do płaczu. Wreszcie usłyszałam coś o dzieciństwie mojej mamy, gdyż ona sama prawie o nim nie wspominała. Poczułam się, jakby siedziała obok nas na kanapie i przeżywała to wszystko z nami. Oczy Paula świeciły się iskierki, kiedy o niej opowiadał, a Zayn poznał go z kompletnie innej strony - nie surowego, zawsze trzymającego dyscyplinę, tylko czułego, któremu uroniło się kilka łez, kiedy wspomniał, że musiał wyjechać z Polski. - Kochałem ją. - w pewnym momencie usłyszałam z ust mężczyzny. Nie tylko same słowa mnie rozczuliły, ale też to, że wypowiedział je w języku polskim. Uniosłam wzrok i spojrzałam na niego. W moim ciele buzowało tysiące emocji. - Wciąż ją kocham. - powiedział nadal wpatrzony w zdjęcia, a ja odruchowo przybliżyłam się do niego i go przytuliłam. Oboje straciliśmy niezwykle ważna dla nas osobę i niezwykle ciężko jest się z tym pogodzić. On niemal od razu odwzajemnił uścisk, a ja poczułam jak moje serce mięknie. Pierwszy raz go tuliłam, pierwszy raz tak naprawdę poczułam że jest moim tatą i to może się udać.

***

Gdy wróciliśmy do domu, okazało się, że wszyscy na nas czekali, ponieważ Harry pojechał z Waliyhą już jakiś czas temu. Zayn dał mi jakieś swoje stare ciuchy, w których on już się nie mieścił i o dziwo koszulka tylko lekko na mnie zwisała, jednak dresy okazały się za duże. Po przebraniu się, poszliśmy wraz z Zaynem do nowego pokoju Wal, który aktualnie był cały pusty.
- No nareszcie! - krzyknął Liam, a Zayn przewrócił oczami. - Kiedy was nie było wymyśliliśmy, że tą ścianę zostawimy białą i tutaj wasza rola się zaczyna. Namalujecie tam coś takiego, co będzie idealne dla dziecka, a my zajmiemy się resztą. - powiedział, w naszą stronę, a na twarzy mojego chłopaka pojawił się ogromny uśmiech.
- Zayn, życzę powodzenia. - powiedziałam, odwracając się i chciałam podejść do reszty przyjaciół, jednak jego ręce owinęła się wokół mojej tali, uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Momentalnie do moich uszu dobiegł śmiech wszystkich osób obecnych w pomieszczeniu, a ja skarciłam ich wzrokiem. - Moje umiejętności malarskie są równe zeru. Nie wiem, czy chcesz abym w ogóle znajdowała się w pobliżu ciebie. - przyznałam, jednak on się tym nie przejął.
- Spokojnie, pomożesz mi. - powiedział i wziął zestaw farb i pędzli, a następnie przeniósł je pod właściwą ścianę. - Mogłabyś przynieść mi ołówki, które są w moim pokoju? Wydaje mi się, że będą potrzebne. - zapytał, a ja kiwnęłam głową i ruszyłam w wyznaczone miejsce. Kiedy przekroczyłam próg jego sypialni, w moje nozdrza uderzył zapach jego perfum. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu i zauważyłam wielkie pudełko z ołówkami leżące na biurku. Gdy chwyciłam srebrny opakowanie, z mebla spadła jakaś kartka. Zmarszczyłam brwi podnosząc papier, który niemal cały był zapisany charakterystycznym pismem Zayna.

Kochany Aniele,

Czy zdajesz sobie sprawę kim tak na prawdę jesteś? Jesteś Aniołem. Niezwykłym i zniewalającym Aniołem, który chce i za wszelką cenę próbuje z powrotem wrócić do nieba. Do miejsca, w którym zawsze mieszkał, w którym był w pełni szczęśliwy, w którym czuł się po prostu bezpiecznie...

Jak poparzona odłożyłam kartkę na swoje miejsce. Moje serce waliło jak oszalałe. Mimo, iż ten list był zaadresowany do mnie to czułam, że nie powinnam go czytać. Szybko wyszłam z pokoju, jednak w mojej głowie cały czas odtwarzały się to samo zdanie. Nawet nie zauważyłam, gdy z powrotem byłam w przyszłej sypialni Wal. Zauważyłam, że Zayn rozkładał jakieś farby, których wcześniej tu nie było. Podałam mu pudełko, za co podziękował i stanęliśmy na wprost białej ściany.
- Masz jakiś pomysł? - zapytał, drapiąc się po brodzie. Przechylił głowę w bok, cały czas wpatrując się przed siebie, jakby dzięki temu w magiczny sposób na ścianie pojawił się gotowy malunek. Zapadła chwila ciszy, a ja popatrzyłam się na niego jak na debila. Zayn po chwili się ocknął i przeniósł na mnie swój wzrok. - No co? Przecież jesteś dziewczyną. Wydaje mi się, że ty prędzej coś wymyśli w tym temacie. - wzruszył ramionami, po czym uniósł dłoń i poprawił włosy, które opadły mu na czoło.
- Żartujesz sobie ze mnie, prawda? Zayn, to ty tu jesteś artystą i masz tą całą artystyczną duszę. - odpowiedziałam, wymachując rękami nieokreślone kształty w powietrzu. - Nie patrz tak na mnie. Nie jestem w stanie ci pomóc. - podniosłam ręce w obronnym geście, kiedy spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. - Poza tym co moja płeć ma z tym wspólnego?
- Kochanie no... - stanął za mną, a jego ręce objęły moją talię. Poczułam jego miękką skórę przy mojej. - To jest pokój dla małego dziecka. Kobiety mają ten cały instynkt macierzyński, czy coś w tym stylu. Nie mam pojęcia co można tu narysować, nie znam się na tym. Nie miałem styczności z małymi dziećmi przez dłuższy okres od ponad 8 lat. - wytłumaczył, a nagle obok nas pojawiła się Amanda.
- Namalujcie tutaj Krzysia, Kubusia Puchatka, Tygryska i kogo tam jeszcze chcecie, a tu takie wielkie drzewo i po sprawie. - powiedziała, wskazując poszczególne części ściany. - Nie wiem w czym widzicie problem. - fuknęła i wróciła do swojej pracy. Uścisk Zayna na mojej talii się wzmocnił.
- Ktoś tu chyba ma zły humor. - szepnął, a ja mimowolnie odchyliłam głowę. Zayn niespodziewanie złożył króciutki pocałunek na mojej szyi, a następnie kolejny i kolejny, przez co stłumiony chichot wydostał się z moich zaciśniętych ust. Zadowolony odsunął się ode mnie, a na jego twarzy widniał zwycięski uśmiech, na co przewróciłam oczami, czego już nie zobaczył, gdyż obrócił się przodem do ściany i zaczął na niej coś szkicować. Zaczęłam mu się przyglądać. Pomiędzy jego brwiami powstała małą zmarszczka, a jego twarz wyrażała duże skupienie. Jednak po chwili zagościł tam również uśmiech. - Nie patrz się tak na mnie. - powiedział, a ja się zaśmiałam. - Poczekaj jeszcze chwile. Tylko się tak na mnie nie patrz, bo to mnie dekoncentruje. - westchnęłam i obróciłam się do reszty przyjaciół, którzy malowali dwie ściany na turkusowo, a jedną na biało. Rozglądnęłam się po całym pokoju, jednak nigdzie nie widziałam Nialla. Już chciałam podejść do Amandy, jednak poczułam lekkie szarpnięcie za rękę. - Pokolorujesz teraz prosiaczka, a na koniec poprawisz kontury czarną farbą, dobrze? - zapytał, szczerząc się do mnie. Zapewne uznał swoje pytanie za retoryczne, ponieważ od razu zaczął szkicować kolejną postać.
- Ja to wszystko zniszczę, zobaczysz. - mruknęłam pod nosem, jednak wzięłam do ręki pędzel i zamoczyłam go w różowej farbie. Westchnęłam i zaczęłam powoli kolorować, ponieważ chciałam, żeby przynajmniej jakoś to wyglądało. Po chwili zorientowałam się, iż naprawdę wolno to robiłam, ponieważ Zayn kończył szkicować piękne drzewo, które zajmowało ogromną część ściany, a mi zostały jeszcze stopy do pokolorowania.
- Ej, nie musisz się tak starać. - zaśmiał się, a ja westchnęłam lekko poirytowana. Gdybym się nie starała to to by wyglądało, jeszcze gorzej, niż jest teraz, a tego nie chciałam. - W takim tempie to z pewnością nie skończymy do rana. - spojrzałam na niego wzrokiem mordercy. Chłopak uczynił krok w moją stronę i wybrudził mi bluzkę żółtą farbą i szybko zaczął się odsuwać, czekając zapewne na odwet z mojej strony.
- Zayn, czy zdajesz sobie sprawę, że to jest twoja bluzka? - zapytałam się, a kiedy zobaczyłam, jak uśmiech znika z jego twarzy, który miał do tej pory, to zaczęłam się śmiać, aż poczułam ból w okolicach brzucha. Zayn językiem zwilżył dolną wargę i z tajemniczym wzrokiem zaczął się do mnie zbliżać, a ja spoważniałam. W tym samym tempie co on, małymi kroczkami cofałam się do tyłu. Nagle poczułam uderzyłam o coś plecami, a on posłał mi zadziorne spojrzenie, nie wróżące nic dobrego. Zayn wyciągnął coś zza swoich pleców, a ja odruchowo się schyliłam, w wyniku czego gruby pędzel, który trzymał w dłoni przejechał po całym policzku i części blond włosów Amy, zostawiając pomarańczowy ślad. Dziewczyna odwróciła się, a w jej tęczówkach zaistniała czysta chęć mordu. - Ja bym uciekała, kotku. - rzuciłam do Zayna i odsunęłam się na bezpieczną odległość, trącając przez przypadek Nialla, którego wcześniej nie zauważyłam. Blondyn trzymał w rękach czarną kamerę i chyba nagrał całą sytuację, z czego się ucieszyłam, bo będę mogła to jeszcze raz zobaczyć. Zayn zaczął biec przed siebie, wykonując slalom między otwartymi i zamkniętymi puszkami. W ciągu jednej minuty to wszystko zmieniło się w jedną wielką wojnę, nad którą już nikt nie był w stanie zapanować. Kręcone włosy Danielle, które są brązowe, teraz były pokryte chyba wszystkimi kolorami farb, które posiadaliśmy, tworząc tęczę. Wydaje mi się, że ja miałam najbardziej ubrudzone ubranie. Po chwili Malik zmaterializował się obok mnie, a ja podbiegłam do niego i się przytuliłam. Nie zrobiłam tego przecież, żeby jeszcze bardziej się wybrudził. Nie, w ogóle skąd taki pomysł. Jego usta przybliżyły się do mojego prawego ucha.
- Masz szczęście, że cię szczerze kocham, bo to by ci nie uszło na sucho.

*** Oczami Harry'ego ***

Do Bradford dojechaliśmy późnym popołudniem. Patricia czekała już na nas z kolacja, a zaraz po niej, Wal stwierdziła, że chciałaby się przejść, a ja oczywiście nie mogłem puścić jej samej.
- Podziwiam cię. - powiedziałam w pewnym momencie, zwracając uwagę brunetki, która zdziwiona spojrzała na mnie. - No wiesz... Po tym co się stało, ty chcesz urodzić to dziecko. Naprawdę jestem pełen podziwu. - wyjąkałem nieśmiało, mocniej wciskając ręce w kieszenie mojej kurtki.
- Nie potrafiłabym żyć z tą świadomością, że zabiłam swoje dziecko. Aż wstyd się przyznać, ale myślałam nad tym. Wiesz boję się tego, że będzie ono przypominało ojca... ale słyszałam o przypadkach, gdy po aborcji kobieta nie mogła zajść już w kolejną ciążę. - mówiła bardzo powoli, przerywając w niektórych momentach. Jej oczy zeszkliły się lekko. Obserwowała świecące latarnie i drzewa, których gałęzie poruszały się na lekkim wietrze. - Co jeśli, to ma być moje jedyne dziecko? Nie mogłabym... - urwała, a ja niewiele myśląc przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w szczelnym uścisku. Nie chciałem nawet wyobrażać sobie co się działo w głowie tej dziewczyny i przez co ona musi przechodzić z samą sobą. Po pewnym czasie się od siebie oderwaliśmy, a na jej twarzy widniał minimalny uśmiech, który po chwili zniknął, kiedy zobaczyła coś za mną. Odwróciłem się i ujrzałem jakiegoś chłopaka, który szedł w naszą stronę. Waliyha chwyciła moją dłoń i zaczęła mnie ciągnąć, jednak on krzyknął jej imię, na co zatrzymała się z grymasem na twarzy. - Pomocy. - szepnęła i się obróciła, a tajemniczy chłopak stanął przed nami.
- Kochanie, dawno się nie widzieliśmy. Gdzie ty zniknęłaś? Chodź tutaj do mnie. - rzucił i zdecydowanie podszedł do dziewczyny z zamiarem jej przytulenia, jednak ona się odsunęła. Jego usta wygięły się w grymas niezadowolenia. Poprawił swoje blond, a następnie niebieską kurtkę, którą miał na sobie.
- Nie jestem już twoim kochaniem, Mike. Zrozum to w końcu. - powiedziała dobitnie, a on zacisnął swoje ręce w pięści co mi się nie spodobało. Głowa Waliyhy była wysoko uniesiona, a szczęka szczelnie zaciśnięta. - Zerwaliśmy ponad dwa miesiące temu, dlaczego nie możesz się z tym pogodzić? Powinieneś zapomnieć o mnie raz na zawsze.
- Waliyha, kocham cię. Przecież dobrze o tym wiesz. - powiedział, a ona głośno prychnęła. - Było nam ze sobą kurewsko dobrze. Proszę cię, wróć do mnie. - ponownie do niej podszedł i umieścił rękę na jej ramieniu, a ja głośno odchrząknąłem. Mike przeniósł na mnie swój wzrok. - Kim ty jesteś?
- To jest Harry...
- Chłopak Waliyhy. - odparłem stanowczo jednocześnie obejmując dziewczynę w tali. Jej były popatrzył na mnie krzywo i mruknął coś pod nosem. Na twarzy brunetki pojawił się mały uśmiech, który próbowała za wszelką cenę ukryć. - Jakiś problem? Chcesz coś jeszcze powiedzieć?- zapytałem, a on milczał jak grób. Dopiero teraz zauważyłem, że zdecydowanie przewyższałem go wzrostem. - Kochanie, lepiej już wracamy do domu, bo twoja mama będzie się niepokoiła. - stwierdziłem, a ona uśmiechnięta kiwnęła głową. Już chcieliśmy odejść, jednak zatrzymały mnie jego słowa.
- I tak nie da ci dupy! Możesz spasować na starcie. Długo... - nie dokończył, ponieważ moja pięść brutalnie spotkała się z jego twarzą. Byłem jednak tak rozwścieczony, a w żyłach krążyła adrenalina, że ledwo cokolwiek poczułem.
- Jeszcze jedno słowo, a nie ręczę za siebie. - wysyczałem, chwytając go za kurtkę i podnosząc go za nią lekko do góry. Frajer był jakieś dziesięć centymetrów niższy ode mnie. W jego oczach widziałem przerażenie, przez co na moje usta wpełznął lekki uśmiech. Puściłem go, dopiero, gdy poczułem na swoich plecach drobną dłoń. - Zejdź mi z oczu. - powiedziałem już bardziej opanowany. Chłopak zaczął biec w kierunku jednej z ulic, a kiedy zniknął z zasięgu mojego wzroku odwróciłem się do dziewczyny. Stała może dwa metry ode mnie, przygryzając swoją wargę. Szepnęła ciche podziękowanie pod nosem i szybko do mnie podeszła. Zarzuciła ręce na moje ramiona, przekręciłem głowę w bok i w tym samym momencie poczułem jej gorące wargi na swoich. Jej usta były słodkie i miękkie. Nagły i silny dreszcz przeszył moje ciało na wylot. Nie wiem ile to trwało, ale Waliyha wreszcie się ode mnie odsunęła.
- Harry, ja... - nie mogła wydusić z siebie żadnego słowa, a jej głos był zachrypnięty. Jej policzki były pokryte szkarłatnym rumieńcem. - To było przez przypadek. Ty przekręciłeś głowę... Przepraszam. - szepnęła, a następnie się odwróciła i zaczęła iść przed siebie. Czas się dla mnie jakby zatrzymał, a w głowie miałem kompletną pustkę. Moje serce znów zabiło znacznie szybciej, niż zazwyczaj. Żyje się tylko raz. Szybko pobiegłem za nią, chwyciłem jej ramię, w wyniku czego się obróciła i oparła na mojej klatce piersiowej. Nie odsunęła się co mnie szczerze zdziwiło, byłem pewien, że mnie odepchnie. Jej oddech owiał moją twarz. Pod wpływem impulsu i napływu odwagi chwyciłem jej gorące policzki i ponownie złączyłem nasze usta w pocałunku.

_______________________________________
Wiemy, że pewnie chcecie nas zabić, ale przepraszamy za wszystko,

Prosimy o KOMENTARZE, które będą motywacją do dalszej pracy XD
(Może to być tylko kropka na znak, że przeczytaliście rozdział.)

Ma ktoś z was snapa? Podawajcie w komentarzach ;*
Nasze to:
kasiag22pl i careloveslife

ps. rozdział niesprawdzony
- Katy&Care.

18 komentarzy:

  1. Snap: justkaa14 ����
    A rozdział jak zwykle niesamowity ������.macie mega mega talent(ale to już dużo razy mówiłam��) to ff wywołuje mase emocji ��
    P.s rodział nie jest gówniany ����
    - Mrs_Styles_09 z TT
    Piszcie dalej

    OdpowiedzUsuń
  2. kropki to moja specjalność.
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. Karolina, zabije cię
    TEN ROZDZIAŁ TO DZIEŁO STUKI
    ON JEST

    TAKI

    NO TAKI


    DKMDLDMDKDKDLDKFLFNFIDNFLFMFO
    OKEY? ZAYN I VICTORIA RAZEM DO ŻYCIE. MUSZĘ DLA NICH WYMYŚLICZ SHIPP. TTLKO CZEMU TAKI KRÓTKI? GDZIE SĄ BOSKERKI NIALLA I DUCH MATKI VICTORII.

    CZAJNIK JEST OBRAŻONY. ALE I TAK WAS KOCHAM, ROZDZIAŁ ZAJEBISTY TAK JAK WSZYSTKIE INNE, A TEN BLOG JEST

    JEST

    JEST

    JEST

    JEST

    DIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZDIDKDKKDNZKSLDMDODKSLDNKZ

    JACK

    PS: SNAP TO @dominika_2110

    PPS: LMAO CZEMU MAM CAŁY CZAS CAPSLOCK

    PPPS: LOL

    PPPPS: NIE WIEM CO POWIEDZIEĆ

    PPPPPS: OBEJRZAŁA BYM SOBIE TITANICA

    PPPPPP: TO JEST RECORD NAŁDŁUSZYCH KOMENTARZY :)))

    OKEY TERAZ NA SERIO

    CZEKAM NA BOKSERKI NIALLA I NASTĘPNY ROZDZIAŁ.

    PRZYGOTUJ SIĘ NA SPAM :))))

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział jak każdy :)
    Uwielbiam to ff i czekam na cześć dalszą:):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow ale fajny wkońcu Zayna i Victoria są razem nie mogłam się tego rozdziału doczekać. Harry i Waliya nie moge w to uwuerzyć już nie moge doczekać się reakcji Zayn'a jak oni mu to powiedzą. Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  6. FDFEIEIJFHIEWEIFJFEII!!!!
    W KOŃCU SĄ RAZEM !!!! TAAAAAAAAAK !!!!
    KOCHAM WAS ZA TO !!!!!!!!!!!!!!!
    A HARRY I WALIYA ?! OMG !!!!!!

    okej nie gwałcę już cops lock'a xd
    Nie mogę doczekać się kolejnego :)

    ZAPRASZA DO MNIE

    http://please-dont-forget-me-niallhoran-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Wy jesteście niesamowite, cudowne, zdolne...aż brakuje mi słów na określenie was i waszej twórczości ♥ jak zawsze rozdział jest ideoloooooo! Genialnie piszecie i życzę duuuużo dużo weny :* mam malutką nadzieję, że we wakacje znajdziecie więcej czasu na pisanie bo jesteście w tym świetne♡/ Dominika :******

    OdpowiedzUsuń
  8. Snap: patqa_herbatka
    Jak ja długo czekałam na ten rozdział... Opłacało się przeczytać te rozdziały w ciągu 2dni oraz zazdroszczę wam takiego talentu. Szczerze? Sama chciałabym tak pisać.
    Czekam na kolejny rozdział, który ma się pokazać w mgnieniu oka😃😊😊😊😃
    Życzę weny i dalszego pisania takich świetnych rozdzialików😚😘😍😍😘😚/Patrycja😘😘

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest najlepszy rozdział jaki kiedykolwiek tu czytałam ♡♡♡ ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział cudowny, tylko szkoda, że dodany trochę późno... Byłabym bardzo szczęśliwa, pewnie jak większość, gdyby rozdziały pojawiały się co miesiąc. Teraz pewnie też trzeba będzie wziąć się za naukę, bo poprawianie ocen czy co tam. Dlatego ja rozumiem. Myślę, że miesiąc to długo aby napisać rozdział. Kurcze, trochę się rozpisałam xD No cóż, nie pozostaje mi nic innego, niż podziękować za rozdział i życzyć dużo, dużo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej ! No więc,tak od pewnego czasu zaczęłam czytać fanfiction o one direction i przypadkiem znalazłam waszego bloga...stwierdzam ,że jest on NAJLEPSZY z wszystkich ,które przeczytałam i szczerze uzależniłam się i pokochałam go xd <3 ! Na początek to ogromny szacunek i uznanie dla was ,że stworzyłyście dotąd 98 rozdziałów ! Większość kończy się po 30...,a wy wy zrobiłyście 98 rozdziałów ,w których zawsze ,ale to zawsze dzieje się coś interesującego ,kolejne wciągające wątki przez ,które nie da się od tego oderwać ! Naprawdę czytałam to z takim przejęciem i dosłownie mnie to pochłonęło - siedziałam do 01:43 ,żeby przeczytać jeszcze 1 rozdział ,a następny dzień do szkoły ,ale wcale nie żałuję ,bo było warto ! Wiecie jak czytałam jakieś inne ff to napisałam ,że "świetny ,cudowny" ,ale wasz powalił mnie na kolana ,serio...wy macie taki talent do pisania ,że ...(nawet nie wiem co ja mam powiedzieć xd). Kolejna sprawa na ogromny + dla was ja zaczęłam czytać opowiadanie , kiedy miało ono sporo rozdziałów ,ale od razu widać ,że dodajecie je reguralnie ,a dla mnie to bardzo ważne bo, kiedy historia trwa ,a ty nie wiesz jak się skończy i musisz czekać czasem 3 miesiące (albo i dużej jak ktoś doda to dobija !) ,a wy widzę ,że dodajecie często ,więc już nie mogę się doczekać rozdziału 99 <3 ! Przez całe opowiadanie coś się dzieje i oprócz powagi sytuacji ,która się tu toczyła to były też momenty przy których wybuchałam śmiechem :D ! Co do jeszcze "unknow" ,ale żeście mnie zaskoczyły ,no ! Wiedziałam ,że dziewczyna i Perra jest z nią w jakieś zmowie ,ale nie wpadła bym na to ,że to ta ze szkoły xd ! Dalej byłam taka zła , kiedy okazało się ,że Harry jest z Vicki nawet przez tą głupią umowę! Ale w końcu nadszedł TEN moment ,moment wielkiej euforii ,szczęścia i radości ,że w końcu Zayn i Victoria oficjalnie są razem !!! Taaaaaakkk ! XD :D No ,a teraz kończąc moją jakże "krótką" wypowiedź...piszcie ,piszczie i jeszcze raz PISZCZIE bo macie ogromny talent do tego ! Ten blog jest cudowny ,genialny ,niesamowity ,kawał najlepszej roboty !!!:D Nie będę wam narzucać co macie pisać bo wy go stworzyłyście i pomysły mają być 100% wasze ,ale ja tylko mówię ,że jeśli jakimś cudem ,stanie się "COŚ" niespodziewanego i Zayn i Victoria NIE BĘDĄ RAZEM to my mamy do pogadania...właśnie -pamiętajcie ! ;p Jeszcze jak fajnie ,że Harry jest z Wal ,zasługuje na nią. Ona jest dla mnie bardzo sympatyczną bohaterką. Postanowiła urodzić dziecko ,a jest taka młoda i w ogóle...odważna i świetna dziewczyna ,tak samo jak cudowny Harry <3 ! Ale wiecie jak dla mnie to Zayn i Vici tak ,tak ,tak ! Oni MUSZĄ być razem ! Dobra już serio kończę...Pozdrawaiam wasza nowa i zniecierpliwiona kolejnych rozdziałów nowa fanka -Julcixx ;** !!!

    OdpowiedzUsuń
  12. GENIALNY !!! Kiedy next? ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham cię! Kocham to opowiadanie!��❤❤

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziewczyny uwielbiam tego bloga i kocham ten rozdział Zayn i Victoria 💜 wcale nie za krótki. Przeczytałam wszystko w dwa dni.
    Snap: kara757
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam was! Barkuje mi Vic i Zayna :O ale liczę na więcej akcji z nimi :* do nexta ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komenatrz miał być pod najnowszym rozdziałem xd

      Usuń

Dziękujemy za komentarze xx