piątek, 3 czerwca 2016

Rozdział 99

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥


Siedziałem w jadalni i bezczynnie wpatrywałem się w talerz pełen jedzenia. Mimo, iż Patricia zrobiła naprawdę pyszne śniadanie, to nic nie chciało przejść przez moje gardło. Od wczorajszego incydentu Waliyha nie odzywała się do mnie. Chodziła jakoś smutna i najwyraźniej też nie miała apetytu, ponieważ zjadła jeszcze mniej niż ja.
- Dzieci, nie smakuje wam? - mama Zayna zadała pytanie, kierując je do naszej dwójki. Gdy przeniosłem wzrok na kobietę, zobaczyłem w jej oczach lekki zawód oraz troskę. - Mogę na szybko zrobić wam coś innego. Tylko na co macie dokładnie ochotę? Omlet? Może tosty? - zaczęła proponować, a ja pokręciłem głową i chciałem odpowiedzieć, jednak wyprzedziła mnie siedzącą obok mnie brunetka, która nagle się ożywiła.
- Zapomniałam wam o czymś powiedzieć. - powiedziała, a ja przeniosłem na nią wzrok. Wielki uśmiech, odsłaniający jej zęby malował się na jej twarzy, jednak zauważyłem, że jej oczy pozostały smutne. - Nasz bad boy ma nową dziewczynę! - pisnęła i klasnęła w dłonie. Jej siostra oraz mama momentalnie się uśmiechnęły. - Zgadnijcie kogo.
- Tylko nie mów, że zeszli się z powrotem z Perrie. - jęknęła Doniya, odkładając widelec, który trzymała w ręce. Chwyciła szklankę pomarańczowego soku i upiła trochę napoju. - Nie trawie tej dziewczyny. Zachowuje się, jakby była królową świata. Nie mam pojęcia, co Zayn w niej widział.- dodała, a Wal z lekkim uśmiechem na ustach pokręciła głową.
- Zayn jest z Victorią od wczoraj. - powiedziała, a jej siostra i mama zaczęły piszczeć i skakać, a po chwili zniknęły z zamiarem zadzwonienia do Zayna i wypytaniem go o dosłownie wszystko. W kuchni nastała cisza. - Wiedziałam, że tak będzie. - zaśmiała się cicho, po czym wstała i biorąc talerz do ręki ruszyła w stronę kuchni, jednak w połowie zatoczyła się i przystanęła by złapać równowagę.
- Wal wszystko w porządku? - spytałem, przyglądając się dziewczynie. Jej ramiona unosiły się i opadały, a ja dokładnie słyszałem jak łapczywie zasysa powietrze. Jedną ręką oparła się o ścianę, a ja wstałem z krzesła, niemal go nie przewracając i podszedłem do niej kilka kroków, ale zatrzymała mnie gestem ręki.
- Tak, Harry. Wszystko jest w porządku. - jej słaby głos dotarł do moich uszu. Dziewczyna zrobiła krok w stronę kuchni i nagle talerz wypadł z jej ręki, a następnie rozbił się na drobne kawałki. Jej kolana się ugięły i powoli zaczęła osuwać się na podłogę, jednak w ostatnim momencie zdążyłem złapać ją w tali. Przekląłem pod nosem i ułożyłem ją na najbliższym krześle. Moje ręce się trzęsły i nie wiedziałem co mam robić.
- Czy coś się stało? Słyszałam jakiś hał... - usłyszałem za sobą głos Trishy, na co odwróciłem głowę. Kobieta gwałtownie wciągnęła powietrze i zakryła usta zanim wydobył się z nich jakiś pisk. W ułamku sekundy znalazła się obok nas i kucnęła przed dziewczyną. - Córeczko obudź się, słyszysz mnie? Waliyha? - mówiła podniesionym tonem, lekko potrząsając jej ciałem, aby przypadkowo nie zrobić jej jakiejś krzywdy. - Don szybko dzwoń na pogotowie! - krzyknęła, sprawdzając puls brunetki. - Kochanie? - przyłożyła dłoń do jej policzka i zaczęła go delikatnie pocierać, jednak to nic nie dało. Teraz blady odcień jej skóry kontrastował z czerwonym kolorem jej bluzki. Nie wiem dokładnie, w którym momencie w kuchni pojawili się ratownicy medyczni i zaczęli układać ją na noszach. Mówili coś do jej mamy, jednak ja nic nie słyszałem. W głowie wciąż odtwarzał mi się dźwięk tłuczonych naczyń i widok jej wiotkiego ciała. Kiedy nosze wyjechały do karetki, w mojej ręce pojawiły się czarne kluczyki od auta. Nie musieliśmy rozmawiać, Patricia pojechała ze mną, a Doniya została, aby pilnować Saafy. Po przejechaniu na trzech czerwonych światłach i niemal nie rozjechaniu psa, który wbiegł na drogę, wreszcie dotarliśmy do szpitala, do którego przywieziono Wal. Jak poparzony wybiegłem z auta i ruszyłem w kierunku recepcji.
- Gdzie jest młoda dziewczyna w ciąży, która została przed chwilą przywieziona karetką? - siliłem się na spokojny ton, lecz nie na wiele to się zdało. Moje serce biło jak oszalałe, a z każdą mijającą sekundą było coraz gorzej.
- Czy jest pan kimś z rodziny? - recepcjonistka nawet nie oderwała wzroku od komputera, dalej wciskając poszczególne klawisze na klawiaturze, co jeszcze bardziej podniosło mi ciśnienie. Mocno uderzyłem o blat, a ona podskoczyła na swoim krześle.
- Niech pani mi powie gdzie ona teraz jest. - wycedziłem przez zaciśnięte zęby, akcentując każde słowo. Kobieta ukryła lekkie przerażenie, które malowało się na jej twarzy i zastąpiła je obojętnością, która była tak bardzo typowa dla recepcjonistek. Odchrząknęła i zaczęła szukać coś w komputerze.
- Pacjentka odzyskała przytomność. Aktualnie znajduje się w pokoju 138, gdzie pobierają jej krew do podstawowych badań. - odpowiedziała, gdy znalazła właściwe informacje. Odwróciłem się i już miałem iść w wyznaczone miejsce, jednak nie wiedziałem gdzie. Nigdy nie byłem w tym szpitalu, a zależało mi na tym, aby jak najszybciej się tam znaleźć. - Windą na trzecie piętro, ostatnie drzwi po prawej stronie. - usłyszałem za swoimi plecami. Przez ramię posłałem jej delikatny uśmiech na podziękowanie, który o dziwo odwzajemniła i udałem się do windy. Gdy czekałem na nią, dołączyła do mnie pani Malik. Przekazałem jej informacje, jakie dostałem, a kiedy drzwi windy się rozsunęły, weszliśmy do środka. Po chwili na swoich napiętych barkach poczułem drobna dłoń.
- Harry... Cały drżysz. - stwierdziła i zaczęła gładzić mnie po plecach. Dopiero teraz zauważyłem, że mówi prawdę. Moje dłonie niemiłosiernie się trzęsły, a nogi miałem jak z waty. Nie miałem pojęcia dlaczego tak reagowałem. Wydaję mi się, że wczorajszy wieczór, ten pocałunek zmienił wiele. Poczułem się tak, jak nigdy od dłuższego czasu. Nie umiem określić co wtedy dokładnie czułem, ale wiem, że było inaczej, i to mi się spodobało. Poczułem coś innego, niż przy Victorii. W nocy nie mogłem zasnąć, cały czas myślałem o momencie, kiedy jej usta spotkały się z moimi. Nic nie odpowiedziałem kobiecie. Po pierwsze nie byłem w stanie, po drugie nawet nie wiem co miałbym powiedzieć. Szybko dotarliśmy do sali, wewnątrz której znajdowała się brunetka wraz z pielęgniarką.
- Proszę jej nie męczyć. Nie może się stresować. - pielęgniarka przelotnie spojrzała na nas, po czym wyszła. Patricia szybko ruszyła do Waliyhi i zamknęła ją w swoich ramionach. Chciałem zrobić jakiś krok, ale nie byłem w stanie, wciąż stałem przy ścianie i na nie patrzyłem. Emocje, które buzowały w moim ciele jeszcze chwilę temu, opadły. Poczułem się pusty, jakby wszystko zostało mi odebrane.
- Powiedział ci coś lekarz? - spytała jej mama, a ona pokręciła przecząco głową.
- Tylko, że za chwilę zabiorą mnie na USG - jej rozpaczliwy głos sprowadził mnie na ziemię. Usiadłem na krześle przy łóżku i chwyciłem jej drobną dłoń, po czym ucałowałem jej wierzch. - Ja nie chcę go stracić, nie chcę stracić mojego dziecka. - załkała, kładąc jedną rękę na brzuchu. Uniosła wzrok i nasze spojrzenia się skrzyżowały. Starała się zachować spokój, jednak zdradziły ją łzy, zaczynające kłębić się w jej oczach.
- Dzień dobry nazywam się John Brown i to ja wykonam panience USG. - do sali wszedł mężczyzna po trzydziestce ubrany w biały fartuch. Na szyi miał przewieszony stetoskop, a nisko na jego nosie osadzone były okulary. - Widzę, że przyszła pani mama i ojciec dziecka. Fantastycznie. Z racji tego, że jest panienka niepełnoletnia pani mama powinna być obecna przy USG. - powiedział, pisząc coś w papierach, które trzymał w dłoni. - Czy chciałby pan także uczestniczyć przy badaniu? - dodał z uśmiechem, spoglądając na nasze splecione ręce. Z ust Patrici wymsknął się cichy chichot, a Waliyha już chciała wyjaśnić to całe nieporozumienie, jednak ją wyprzedziłem.
- Z przyjemnością, panie doktorze. - powiedziałem w jego kierunku i kątem oka zauważyłem, jak policzki brunetki nabrały różowy odcień. Mężczyzna kiwnął głową i otworzył drzwi, przez które weszła pielęgniarka pchając urządzenie na kółkach. Ustawiła je obok łóżka i szybko zniknęła z pokoju. Lekarz usiadł na krześle, po przeciwnej stronie niż ja.
- Dobrze, proszę podwinąć bluzkę. - założył na ręce jednorazowe rękawiczki i wziął do ręki głowicę urządzenia, po czym wlał na jego górna część żel, który także wylądował na brzuchu brunetki. - Który to tydzień?
- Trzynasty. - odparła niemal od razu. W momencie, gdy lekarz zaczął jeździć urządzeniem po jej brzuchu, a na monitorze ukazał się czarno-biały obraz, uśmiech doktora zaczął stopniowo znikać. - Coś się stało? Coś z moim dzieckiem? - zapytała, mocniej ściskając moją rękę.
- Niestety nie mam dobrych wiadomości. - zaczął, a dziewczyna gwałtownie wciągnęła powietrze. - Łożysko nadal nie jest w pełni wykształcone, a dzieci osiągnęły zbyt małe rozmiary, jak na ten etap ciąży. - mówił, dalej wpatrując się w ekran. - Przykro mi to mówić, ale jest pani w ciąży wysokiego ryzyka. Powinna pani najbliższe tygodnie przeleżeć. Przepisze pani witaminy oraz leki podtrzymujące ciążę. Dam pani również wskazówki dotyczące diety i bardzo bym prosił, aby pani się jej trzymała. - powiedział i starannie wytarł żel z jej brzucha. Moje serce zatrzymało się na sekundę, kiedy zdałem sobie sprawę co usłyszałem. Waliyha wyglądała jakby za chwilę miała się rozpłakać na dobre. Zapadła cisza, a ja nie wiedziałem co mam zrobić.
- Powiedział pan dzieci? - milczenie przerwał cichy głos Wal, który przybrał ciekawski ton.
- Zgadza się. Będzie pani miała bliźniaki. Proszę się nie martwić na zapas, jeśli zastosuje się pani do moich rad to wszystko będzie dobrze. Niestety ciąże bliźniacze są ciążami o podwyższonym ryzyku.- mówił tak szybko, że nie dawał jej nawet czasu na reakcję. Uśmiechnął się do niej. - O ile się nie mylę będzie pani miała zdrowego syna i zdrową córeczkę, a za około miesiąc może dwa będzie można podać stu procentowe płci dzieci. Widzicie państwo te małe bijące pęcherzyki? To są ich serduszka. - powiedział, ja wraz z Wal wpatrywaliśmy się w ekran. - Pani stan nie jest na tyle poważny, by musiała pani tutaj leżeć. Wypis dostanie pani wieczorem. - powiedział i zniknął z sali szybciej niż się pojawił. W pomieszczeniu ponownie zapanowała cisza. Wzrok miałem utkwiony w naszych splecionych dłoniach. Nagle Waliyha mocniej ścisnęła moją rękę, przez co spojrzałem na nią.
- Przytul mnie, proszę - powiedziała niemal bezgłośnie, a ja momentalnie objąłem jej drobne ciało i przysunąłem do siebie. Nie wiem, czemu ale czułem się winny tej sytuacji. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, niepewnie pociągnąłem jej bluzkę i położyłem prawą dłoń na jej brzuchu. Poczułem, jak jej ciało się spina, jednak nie powstrzymała mnie, tylko wciąż obserwowała.
- Hej maluchy. - powiedziałem, pukając palcem wskazującym o skórę. Jak zaczarowany wpatrywałem się w jej brzuch, wiedząc, że tam są dwie malutkie istotki, które za pewien czas będą już na tym świecie. Dosłownie na sekundę podniosłem wzrok i zobaczyłem, jak przygryza dolną wargę. - Chcę wam tylko powiedzieć, że nie macie się o co martwić. Macie wspaniałą mamę, która się wami zajmie i nie będzie widziała świata poza wami, niesamowitych ciocie i wujków, którzy będą wam śpiewać do snu, oraz mnie. Z tobą mały, kiedy troszeczkę podrośniesz będę grał w piłkę nożną i obiecuję, że będziesz w tym najlepszy. Tobie księżniczko zawsze będę czesał dwa warkoczyki i zawsze będę cię chronił przed starszymi chłopcami. - wyszeptałem i delikatnie ucałowałem dolną część brzucha, po czym przykryłem go koszulką. - Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. - ucałowałem dziewczynę w czoło i objąłem ją ramieniem. To był tylko pocałunek w czoło. Ja tylko pocałowałem jej czoło, a kiedy moje usta dotknęły jej skóry poczułem jakby przez moje ciało przechodził prąd.
- Pójdę i zadzwonię do Zayna, a potem do Doniy'i, żeby się nie denerwowała, bo prawdopodobnie umiera tam ze strachu - oświadczyła Patricia, chwytając czarną torebkę i skierowała się do wyjścia z pomieszczenia.
- Mamo, proszę nie mów nic Zaynowi. - powiedziała brunetka, zatrzymując ją. - Nie chcę, żeby się niepotrzebnie martwił. Wreszcie ma dobry humor i wszystko się poukładało, a ja nie chce, aby to się popsuło z mojego powodu. - wytłumaczyła. Kobieta ledwo zauważalnie kiwnęła głową, po czym opuściła pokój, zostawiając nas w nim samych.
- Waliyha chciałbym cię przeprosić za to co zdarzyło się wczoraj. - wyznałem na jednym wdechu, a ona minimalnie się ode mnie odsunęła. - Nie wiem dlaczego to zrobiłem, to była chyba kwestia impulsu. Naprawdę nie wiem co... - próbowałem to wytłumaczyć, jednak mi przerwała.
- Przestań Harry. Nie musisz mnie przepraszać. Ja... chciałam ci podziękować za to. To znaczy za to, że spławiłeś Mike. Zerwałam z nim zaraz po sylwestrze. Od dawna nam się jakoś nie układało, ale po tym wszystkim nie potrafiłam w pełni zaufać, bałam się...
- Teraz już tak nie jest?
- Dużo mi dala rozmowa z Victorią. Ona przeszła przez piekło i została bardziej skrzywdzona niż ja, a jednak normalnie żyje, nie izoluje się od innych. Na co dzień chodzi uśmiechnięta... Patrząc na nią, zdałam sobie sprawę, że nie cofnę tego co się stało, choćbym nie wiem jak bardzo chciała. Muszę być silna dla nich. Najgorzej jest przekonać siebie samą do tego, iż każdy spotkamy facet nie ma ochoty cię... ci tego zrobić. Nadal się boje, ale myślę, że już dużo mniej. - posłała mi delikatny uśmiech. - Chcę tylko, żeby te maluchy miały dobre życie. Chciałabym ojca dla moich dzieci. Kogoś, kogo można nazwać ojcem.
- Czasami to czego szukamy jest na wyciągnięcie ręki, jednak po prostu tego nie zauważamy. - odpowiedziałem, a mój głos wydawał się niższy niż zazwyczaj. Niemal natychmiast uniosła głowę, by spojrzeć mi w oczy, nerwowo przygryzając dolną wargę. Otworzyła swoje usta, jednak nie wydobył się z nich żaden dźwięk. - Nie potrzebujesz czegoś? W sensie może coś przywieść z domu, albo kupić? - zapytałem by przerwać ten niezręcznie moment.
- Nie potrzebuję. - zaprzeczyła, jednak wyczułem w jej głosie lekkie zawahanie. Intensywnie się w nią wpatrywałem i po kilkunastu sekundach westchnęła. - Dobrze, zjadłabym coś, ale i tak nie wiem co mogę, więc to i tak nie ma znaczenia. - wzruszyła ramionami.
- Daj mi chwilę. - powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi, a ona zaczęła zadawać tysiące pytań. - Spokojnie, wrócę za moment. - powiedziałem z uśmiechem odwracając się do niej. Waliyha zaczęła się śmiać, a ja szybko opuściłem pomieszczenie i ruszyłem do auta, po uprzednim skonsultowaniu się z lekarzem. Do szpitala wróciłem po niecałych dwudziestu minutach, niosąc opakowania z jedzeniem. Kiedy wszedłem do pokoju, brunetka zdziwiona na mnie spojrzała. - Przyniosłem kurczaki, trzy duże porcje frytek, sałatkę, shake waniliowy, bananowy i czekoladowy oraz szarlotkę. - oznajmiłem z uśmiechem.
- Jesteś szalony. - brunetka ponownie się zaśmiała, a ja do niej dołączyłem i wtedy usłyszałem jak burczy jej w brzuchu. Podszedłem do niej i położyłem jedzenie na stoliczku. - Dziękuję, w końcu muszę jeść za troje. - dodała. Rozmawialiśmy, jednak unikaliśmy tematu z poprzedniego wieczoru. Najgorsze było to, że nie mogłem o tym zapomnieć. Jej usta były takie delikatne, miękkie. Przyłapałem się kilka razy na wpatrywaniu się w nią. Nie wiem co mi jest, ale to musi się skończyć zanim nawet się zacznie. Jeśli Zayn dowie się o tym pocałunku to mnie chyba od razu zabije. Nawet nie wiem kiedy zapadł wieczór, a Waliyha po małej obserwacji dostała wypis i wreszcie mogła wrócić do domu. Wziąłem sobie do serca słowa lekarza i zaniosłem dziewczynę do auta, a później do domu. Położyłem ja dopiero na łóżku. - Harry, wiesz dobrze, że nie musiałeś tego robić. Poczułam się, jakbym cię wykorzystywała. - przyznała, chwytając biały koc, którym się owinęła. - Czy możesz usiąść i obejrzeć ze mną jakiś film? Jeśli rzeczywiście mam odpoczywać to nie chcę siedzieć sama. - zaproponowała, wpatrując się we mnie z ogromną nadzieją, a ja siknąłem głową. Z uśmiechem na ustach sięgnęła po pilota od telewizora. - Kiedy wracamy do Londynu? Moglibyśmy jutro? Muszę załatwić sprawy związane ze szkołą. Ledwo się przepisałam i już nie będę do niej chodziła. - głośno westchnęła, wciąż wpatrując się w ekran.
- Muszę wykonać szybki telefon. Przy okazji może skoczę po jakiś popcorn, żeby film się lepiej oglądało. - odparłem, a ona przytaknęła. Kiedy wyszedłem z pokoju i wyciągnąłem z kieszeni telefon z zamiarem zadzwonienia do Zayna, usłyszałem na dole głośne rozmowy. Zeszedłem więc na dół i zobaczyłem Mulata wraz z jego mamą. Zdziwiony przystanąłem w przedpokoju, a pozostała dwójka zwróciła na mnie uwagę.
- Mamo, powiesz mi wreszcie o co chodzi? - powiedział zirytowany, patrząc na swoją rodzicielkę. - Kiedy dzwoniłaś do mnie rano byłaś dosłownie przerażona, ale nie chciałaś nic powiedzieć, więc przyjechałem najszybciej jak się dało.
- Najpierw usiądziesz i zrobię herbaty, bo pewnie jesteś zmęczony. - powiedziała kobieta i w ułamku sekundy zniknęła w kuchni, a on oparł łokcie o stół. Jego wzrok spoczął na mojej osobie i zaczął się we mnie intensywnie wpatrywać.
- Co się stało? Dobrze wiem, że wiesz o co chodzi. - powiedział, a ja westchnąłem co tylko potwierdziło jego przypuszczenia. Poszedłem do kuchni, a gdy zauważyłem, która jest godzina, przypomniałem sobie o lekarstwa, które Waliyha musi zażyć. Wziąłem się więc za robienie kilku kanapek oraz popcornu. Zauważyłem, że Zayn siedział przy stole, patrząc na mnie z wyczekiwaniem. Patricia lekko trzęsącymi się rękoma próbowała zrobić napój dla syna. - To może zacznę od lepszych wieści. Waliyha będzie miała bliźniaki, prawdopodobnie chłopca i dziewczynkę. - odparłem, a Zayn się uśmiechnął.
- A ta zła wiadomość?
- Jej ciąża jest zagrożona. - powiedziałem na jednym wydechu. - Będzie musiała na siebie uważać, aby jej lub dzieciom nie stała się jakakolwiek krzywda. - dodałem, a on zamarł. Jedynym odgłosem w pomieszczeniu był dźwięk gotującej się wody. Patricia podeszła do niego i ułożyła ręce na jego barkach.
- Gdzie ona jest? U siebie w pokoju? - zapytał lekko zagubiony. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź, zerwał się na równe nogi i ruszył schodami na górę, a ja niosąc jedzenie oraz leki. dogoniłem go dopiero w momencie, w którym otworzył drzwi od pokoju swojej siostry.
- Zayn?! Co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś w Londynie? - nawet z takiej odległości usłyszałem jej zdziwiony głos. Gdy wszedłem do pokoju zauważyłem, że chłopak trzymał ją w swoich ramionach, a jego oczy były mocno zaciśnięte. - Już wiesz?
- Dlaczego mi nie powiedziałaś o tak ważnej rzeczy? Powinienem pierwszy się dowiedzieć, że będę wujkiem dwóch maluchów. - zażartował, po czym wyswobodzili się ze swoich objęć. - Jestem twoim starszym bratem i troszczę się o ciebie, bo cię kocham. Rozumiesz mała truskaweczko?
- Obiecałeś, że nie będziesz już tak do mnie mówił, (przezwisko dla zena). - zaśmiała się, a on rzucił się na nią i zaczął łaskotać, a pomieszczenie wypełniły ich śmiechy. Zrobiłem krok w przód i zahaczyłem o kand komody, robiąc hałas, przez co ich spojrzenia spoczęły na mojej osobie.
- Waliyha musisz zażyć leki i coś zjeść. - wytłumaczyłem. Dziewczyna z ciepłym uśmiechem odebrała ode mnie lekarstwa, które szybko zażyła, po czym chwyciła talerz kanapek i spróbowała jedną z nich. Zapadła cisza, którą przerwałem, prosząc Zayna o wyjście na chwilę na korytarz, a dziewczyna ponowiła poszukiwania jakiegoś filmu.
- Jak tam prace nad pokojem? - zapytałem. - Waliyha mi powiedziała, że chciałaby wrócić jutro do Londynu i nie wiem, czy już skończyliście. - dodałem.
- Gdy wyjeżdżałem to Amy miała iść na zakupy po meble. Pokój jest już wymalowany, więc jakbyśmy jutro wyjechali, tak by być tam na wieczór to wydaję mi się, że wszystko będzie gotowe. Idź do niej, a ja jeszcze zadzwonię do Victorii i się dopytam oraz powiem, żeby kupiły dwa łóżeczka. - powiedział i wyciągając telefon usiadł na najwyższym stopniu schodów. - Harry, czy jest jeszcze coś o czym powinienem wiedzieć? - zapytał, opierając się o ścianę i wystukując coś na telefonie. Jego ton głosu się zmienił. Zayn niespodziewanie na mnie spojrzał, a jego oczy były zimne. - Nie wiem co się działo, kiedy tutaj przyjechaliście, ale mi się to nie podoba. Waliyha cały czas na ciebie spogląda. Chyba nie muszę ci przypominać jak to się stało, że jest w ciąży. Lepiej dla ciebie, jeśli będziesz trzymał się od niej z daleka, bo nie pozwolę, aby przez ciebie ona cierpiała, rozumiesz? Obydwaj wiemy jaki jesteś. - rzucił ostrym tonem. Moje mięśnie się napięły, pod wpływem jego słów.
- Niby jaki jestem?! Wiesz co? Pocałowałem Waliyhę. - powiedziałem pod wpływem emocji, a on pociągnął mnie za bluzkę i przygwoździł do ściany. Jego klatka piersiowa gwałtownie się unosiła i opadała.
- Co ty powiedziałeś? - wycedził przez zaciśnięte zęby, a jego ręce mocniej zacisnęły na mojej koszulce.
- To co słyszałeś. - zaszydziłem. Nie mam pojęcia co we mnie wstąpiło, a właściwie w nas. - Przecież to nie oznacza, że musimy być razem. To nic nie oznacza. Nic.
- Nie zapominaj o tym, że mówisz o mojej młodszej siostrze. - warknął, a ja poczułem jak wszystko ze mnie uchodzi, gdy zobaczyłem Waliyhę stojącą w progu drzwi, która patrzyła się wprost na nas. Po jej minie wiedziałem, że usłyszała to, czego nie powinna. Zayn widząc, iż wpatruję się w coś za jego plecami pokierował tam swój wzrok. Gdy ją zobaczył momentalnie mnie puścił i powiedział coś pod nosem. Czułem jakby te sekundy trwały wieczność. Dziewczyna nic nie mówiąc wróciła do pokoju, a ja bez wahania ruszyłem za nią i zamknąłem drzwi.
- To nie jest tak jak myślisz. - odparłem, co zabrzmiało jak z tandetnego filmu, w którym jeden z bohaterów zdradził drugiego i próbuje wytłumaczyć swój błąd. Brunetka stała do mnie plecami i się nie odzywała, a ja czułem coraz większe poczucie winy. - Waliyha, nie o to mi chodziło i nie chciałem żebyś tak to odebrała. - zacząłem, jednak ona nie reagowała na moje słowa. - Ten pocałunek to było coś innego dla mnie, przysięgam. To było zupełnie coś innego co czułem kiedy całowałem Victorię. Wtedy myślałem, że to jest coś więcej niż przyjaźń. Czasami się zastanawiałem, czy to nie jest miłość... - wytłumaczyłem i chciałem kontynuować, jednak ona niespodziewanie się odwróciła.
- O czym ty mówisz Harry? - spytała wyraźnie zdezorientowana, a pomiędzy jej brwiami powstała mała zmarszczka. - Jaka miłość? Przecież wy... to było ustawiane...
- Tak było, ale gdy zacząłem ją poznawać coraz bardziej. Po prostu w którymś momencie przestałem grać... Nawet sam nie wiem kiedy... Ale wiedziałem, że pomiędzy nią, a twoim bratem jest dużo silniejsze uczucie. Nie miałem prawa stawać na drodze prawdziwej miłości. Dlatego robiłem to wszystko z Niallem.
- Mówisz teraz o...
- O uświadamianiu tej dwójce ze się kochają? Tak. Jak patrzę na to teraz to wydaje się to być nawet zabawne.
- Powiedziałeś jej o tym, że... - ponownie nie dałem jej skończyć.
- Nie. Wreszcie jest szczęśliwa, a ta wiadomość tylko przysporzyłaby jej zmartwień. Cieszę się, że tego nie zrobiłem, bo chyba dopiero teraz zaczynam rozumieć swoje uczucia. Dzięki tobie zdałem sobie, że to prawda, czuję do niej ogromną miłość, ale to jest miłość do siostry. Przy tobie czuje się inaczej, ale jeśli mnie zapytasz, co dokładnie czuję, kiedy jestem przy tobie to nie odpowiem ci na to pytanie, bo sam nie znam odpowiedzi. Nie wiem co się dzieje, nie mogę myśleć racjonalnie, a ostatni wieczór wciąż siedzi mi w głowie. Ty wciąż siedzisz mi w głowie. Czuje się zraniony, cholernie zagubiony i po tym wszystkim co się wydarzyło, chciałbym wreszcie znaleźć swoją drogę i osobę, z którą będę mógł po niej stąpać. Chciałbym znaleźć miłości. - wydusiłem to co miałem na myśli, a ona w ułamku sekundy pokonała dzielący nas dystans. Zatrzymała się przede mną i stanęła na palcach, a jej oddech owiał moją twarz. Zarzuciła ręce na mój kark, a ja podtrzymałem ją w talii. Słyszałem, jak jej serce przyspiesza. Z moim stało się dokładnie to samo. Nagle poczułem, jak jej usta zetknęły się z moimi Wiecie co? Poczułem, że żyję.

*** Oczami Waliyhi ***

Obudziło mnie lekkie szturchniecie w ramię. Zamrugałam oczami, próbując przyzwyczaić wzrok do jasnych promieni słonecznych.
- Śpiąca królewna w końcu się obudziła? - usłyszałam czyjś śmiech. Gdy zaczęłam w pełni kontaktować, to zauważyłam twarz mojego brata nade mną. - Chodź  już jesteśmy. - powiedział, a ja nie mogłam w to uwierzyć. Przespałam całą drogę? - Idź do środka,  ja wezmę nasze rzeczy. - rozkazał, naci wyszłam z samochodu i powolnym krokiem ruszyłam do drzwi. Nagle przestałam czuć ziemię pod moimi stopami.
- Słyszałem, że masz leżeć cały czas. - wyszeptał mi wprost do mojego ucha. Charakterystyczną chrypkę poznałam od razu. Harry trzymał mnie w stylu panny młodej i zaczął kierować się w stronę domu, a później ruszył na piętro.
- Czemu tu jest tak cicho? Nie ma nikogo? - w mieszkaniu panowała niczym nie zakłócona cisza, rozglądałam się dookoła jednak na próżno. Chłopak nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się głupkowato. Po chwili zorientowałam się, że kierujemy się w przeciwna stronę, niż mój pokój. - Gdzie ty idziesz?
- Zobaczysz. - powiedział tajemniczo i postawił mnie na ziemi przed pokojem Louisa. - Wejdź. - rozkazał z wielkim uśmiechem na ustach, przez co w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Z lekkim zawahaniem nacisnęłam klamkę. Gdy tylko otworzyłam drzwi moim oczom ukazał się niebieski pokój. Nagle jakby z znikąd wyskoczyła reszta  wraz z dziewczynami, krzycząc "niespodzianka". W moich oczach stanęły łzy. Na jednej ze ścian były namalowane postacie z Kubusia Puchatka. Pod tą samą ścianą ustawione były dwa łóżeczka dla dzieci oraz przewijaki. Z oczu poleciały mi łzy. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje i przyciąga do siebie. - Skarbie, nie płacz. - usłyszałam tuż obok mojego ucha. Wyswobodziłam się z jego uścisku i spojrzałam na wszystkich obecnych.
- A co z Lou? Przecież...
- Z miłą chęcią zaprosimy cię do naszego nowego domu. - powiedziała z wielkim uśmiechem Eleanor. Zaczęłam przytulać z każdego z osobna
- Korzystając z okazji... - Louis zabrał głos, zwracając tym samym uwagę wszystkich. - Razem z Eleanor chcielibyśmy zaprosić was na nasz ślub, który odbędzie się dwudziestego czerwca. - w czasie kiedy chłopak jeszcze mówił, jego narzeczona rozdawała śnieżnobiałe koperty.
- Dlaczego nic wcześniej nie mówiliście? Kiedy w ogóle to zorganizowaliście? - zapytała zdziwiona Amy i chyba była lekko zawiedziona, że nie miała szansy pomagać w przygotowaniach.
- Szczerze mówiąc nie było okazji. Kiedy wy pojechaliście do Polski, to mieliśmy trochę czasu żeby pojeździć i pocieszę cię jeszcze nie wszystko mamy załatwione i liczę na twoją pomoc. - brunetka uśmiechnęła się ciepło, a blondynka się na nią rzuciła z piskiem. Tak wygląda Amy w swoim żywiole. - Na zaproszenia pisze, że do połowy maja trzeba potwierdzić obecność, ale was to oczywiście nie dotyczy, bo nie przyjmuję odmowy. - powiedziała, a ja rozejrzałam się po pomieszczeniu i zauważyłam, że Zayn i Victoria gdzieś zniknęli, a cała reszta w ułamku pochłonęła się w przeróżnych rozmowach. Nagle Harry od tyłu objął mnie w talii, posyłając mały uśmiech. Wreszcie wszystko zaczynało się układać. Nad ciemnością w moim życiu zapanowało światło i nie wiem ile to będzie trwało, jednak wiem, że z nimi jestem w stanie przetrwać wszystko.

__________________________________________________
Wiemy, że nie jest za ciekawy, ale potrzebny był ten rozdział :)

Jeśli przeczytaliście ten rozdział, to zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza xd
Będziemy wdzięczne, a im więcej komentarzy tym większa będzie nasza motywacja, co będzie skutkowało, że rozdział pojawi się szybciej :D

Lots of love
Katy&Care.

24 komentarze:

  1. To jest booskie i mega wciągające�� chce już następny rozdział. Kocham to ff ��
    Życzę weeny i mam nadzieję że rodział pojawi się za niedługo
    -Mrs_Styles_09 z TT

    OdpowiedzUsuń
  2. nie byłam gotowa na bliźniaki. ok.

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytany!super!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo, nie spodziewałam się bliźniaków . Harry i Waliyha są razem *.* ,ślub Eleanor i Louisa również *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział po prostu boski, z resztą jak każdy xd czekam na nexta ;)
    Buziaaaaki :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdzialik świetny. Waliyha będzie mieć bliźniaki. W dodatku ona i Harry są razem:* No i oczywiście ślub Eleanor i Louisa*.*
    Czekam na nexcik:):):)
    Życzę weny<33

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kolejny cudowny rozdział i wcale nie jest nudny ! Bardzo chciałabym ,żeby Wal była z Harrym ! <3 Ale fajnie ,że będzie mieć bliźniaki ! :D Jedynie szkoda ,że w tym rozdziale tak mało Vicky i Zayna,ale gdyby było tylko o nich to stało by się to nudne. I jak świetnie ,że Louis i Eleneor będą mieli wkrótce ślub ,oni też są genialną parą ! Wasze rozdziały są genialne i macie ,tak ogromny talent do pisania ,że jestem pod ogromnym wrażeniem ! W dodatku dojecie reguralnie ,jesteście niesamowite ! /Pozdrawiam Julcixx ;** !!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie mam słów zeby wrazić jak genialny jest ten rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam to opowiadanie i jestem pod wrażeniem :) nie mogę się doczekać dalszego ciągu... pozdrawiam nowa czyteliczka Benia

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak niektórzy z was wiedzą:
    Nie jestem tylko...

    -Jack'iem
    -Czajnikiem
    -Górą Lodową
    -Titanic'iem
    -Einstein'em
    -Obamą
    -Voldemordem
    -Burakiem
    -Żoną Nialla
    -Bogiem
    -Jezusem
    -Duch Matki Victorii
    -Człowiekiem
    -Drugim Jack'iem
    -Wiatrakiem
    -Drzewem
    -Oknem
    -Krzakiem
    -Bąkiem
    -Poetinem
    -Poetą
    -Malarzem
    -I bóg wie kim ja jeszcze jestem.

    Jestem też księdzem. I wyprawię teraż mszę, więc proszę wstać.

    Módlmy się... Żebym nie dostała znowu kary, nie zabrano mi na tydzień telefinu i nie ominął mnie następny rozdział. W imię ojca i syna i ducha świętego..

    Amen.

    Idźcie w pokoju Chrystusa

    Bogu niech będą dzięki...
    _________________________________

    A teraż na serio.

    Rozdział to sztuka. Wydajcie książkę. Obiecuję że będę pierwsza która będzie mieć tą książkę. Nawet jak będę musiała bieć do Polski. Będę mieć tą książkę. I promise

    Wal i Harry difnfldmfkdmdkmdldkdkdkdldknd
    Muszę wymyślić Shipp

    Bliżniaczki będą awwkgnffkkfmdlldkfnfkemfkmfkfkdmosmsidndkdmdkdndjdnkdd
    Mam już imię.

    Proszę państwa, przedstawiam wam nowe istotki na tym świecie.

    Oto

    Jack and Rose

    Fofmldkdmdldnfndifmkzndjdmdkdndkjd

    Okey, muszę się opanować
    XDDD

    Ale difmdidmodndidnxkdmxksimdkdmzjxnxkkdnzkxkxmdikdosmdhkdkdndkkddk
    Zaraz 100 rozdział ��
    Dlmdmdmxkdkdmxmxnnxkdndjdndnndkf

    Czekam na następny rozdział i przygotuj się lepiej na

    S
    P
    A
    M

    Hehehe

    xxx Ktoś kto ma tysiąć Imion XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdzial boski! Strasznie w wciagnelam kiedy next??

    OdpowiedzUsuń
  13. Boskie *,* juz nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu!! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Boskie:* Dodajcie szybko następny rozdzialik<33

    OdpowiedzUsuń
  15. kiedy 100? <3 <333

    OdpowiedzUsuń
  16. Superaśne! Kiedy nexcik?? <33

    OdpowiedzUsuń
  17. ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
    Super rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  18. przepiękny rozdział piszecie jak z innej bajki niw mogę sie doczekać kolejnego 😍😍😍😍❤💙

    OdpowiedzUsuń
  19. ysiadjsnxniandcndusjxnsnsnsj

    rozdzial 99
    serio robi wrazenie👼
    tyle sie dzieje omg ☆☆
    el i louuu biora slub aw, mam nadzieje ze bedzie z tego jakis fragment.😍 no i Harry i Waliyha fjoscnsosjdnkckskscjdn🙈♥♥ ja ogolnie im kibicuje, musza byc razem po prostu haha ♡♡♡♡♡ no i 100 rozdzial mam nadzieje ze juz zaniedlugo sie pojawi, w wakacje. czekam na next i jestem ciekawa co tam wymyslicie:*

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy wreszcie dodasz 100??? Juz nie moge wytrzymac :(

    OdpowiedzUsuń
  21. Kiedy wreszcie dodasz 100??? Juz nie moge wytrzymac :(

    OdpowiedzUsuń
  22. C.U.D.O. To jest tak mega niesamowite! Brak słów xd Kiedy dodacie next'a ??

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx