wtorek, 28 sierpnia 2018

Rozdział 106

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ❤

Obudziło mnie bijące ciepło, które powoli rozchodziło się po każdej części mojego ciała. Kiedy uchyliłam powieki zobaczyłam wytatuowane ramiona owinięte wokół mojej nagiej klatki piersiowej, okrytej zaledwie skrawkiem kołdry. Nasze nogi były ze sobą splecione. W pokoju panował półmrok, a jedynym źródłem światła był księżyc, który przebijał się przez białe zasłony. Jedyne o czym teraz marzyłam była szklanka naprawdę zimnej wody. Nie chcąc budzić narzeczonego ostrożne wyswobodziłam się z jego uścisku i uprzednio chwytając koszulę Zayna i zakładając ją na siebie, na palcach opuściłam sypialnię. Kiedy zeszłam schodami na dół i znalazłam się na parterze zapaliłam światło. Chciałam pójść do kuchni, jednak moją uwagę przykuło pudełko, stojące na stoliku w salonie, które wczoraj wręczył mi Zayn, a ja kompletnie o nim zapomniałam. Podeszłam parę kroków i chwyciłam prezent, a następnie usiadłam wygodnie na kanapie. Odwiązałam białą wstążkę i uniosłam wieczko. Moim oczom ukazał się plik kopert i na każdej z nich znajdowało się tylko jedno słowo. Moje imię. Zaciekawiona otworzyłam jedną z nich i zaczęłam czytać.

Kochany Aniele,

Dzisiejszego dnia, bądź nocy, sam już nie wiem, nie miałem czasu, aby spojrzeć na zegarek, bałem się, że Cię stracę. Bałem się, że tak niespodziewanie znikniesz z mojego życia raz na zawsze, że już nie będzie żadnego odwrotu, żadnego wyjścia z tej sytuacji. Bałem się, że się z Tobą nawet nie pożegnałem, że nie powiedziałem Ci wszystkiego co muszę zrobić do końca swoich dni, że ostatni raz Cię nie przytuliłem, że ostatni raz nie usłyszałem bicia Twojego niezwykłego serca. Bałem się, że ktoś Cię skrzywdzi i to będzie tylko moja wina, bo temu nie zapobiegłem. Myślałem, że odlecisz w otchłań jasnego światła niczym słońce o poranku na swoich oszałamiających, ogromnych skrzydłach, pokrytych białymi piórami, które Archanioł cały czas skrywa przed innymi, kiedy przebywasz na ziemi wśród złych demonów. Złe duchy przez cały czas sprawiają, że je sama niszczysz, przez to, że nie dajesz rady. Sprawiają, że czujesz się czasami słaba, a wtedy już nie wytrzymujesz. One za każdym razem chcą Cię zniszczyć. Myślą, że są od Ciebie lepsze, że Cię pokonają, że się poddasz raz na zawsze, ale ja wiem, że jesteś silna. Niezwykle silna.
Straciłem parę osób w swoim życiu, jednak się po tym jakoś pozbierałem. Nie było mi tak bardzo ciężko. Jednak, gdybyś to była Ty, to bym nie dał rady. Wiem to, Victorio. Sama myśl o tym doszczętnie niszczy mnie od środka. Dzieli mnie na małe kawałeczki, które ponownie poskładać w całość możesz tylko Twój uśmiech, Twoja obecność, Twój dotyk, po prostu Ty. Nikt więcej, Aniele. Wiem to, że wzięłabyś mnie ze sobą. Jesteś moją częścią, Victoria. Równie dobrze, ktoś mógłby brutalnie wyrwać moje całe serce. Bicie Twego serca jest sensem mojego. Więc jeśli twoje przestałoby pracować, czemu moje wciąż ma dalej trzymać się przy życiu? Czy byłby tego jakiś sens? Moje serce... Ono należy tylko do Ciebie. Jest Twoje na wyłączność, chociaż o tym nawet nie wiesz. Możesz zrobić z nim co tylko chcesz, bo jest Twoje. Ja bez Ciebie nie istnieje, gdyż to jest kompletnie niemożliwe. Nie wyobrażam sobie kolejnego dnia bez Ciebie. Bez Twojego promiennego uśmiechu, który nieoczekiwanie wita na Twojej nieskazitelnej i idealnej twarzy, bez Twojego niesamowitego głosu, przy którym mógłbym każdego dnia budzić się i zasypiać, aż do momentu mojej śmierci, bo to właśnie on jest najpiękniejszą melodią, jaką słyszę, bez Twoich niezapomnianych malinowych ust, które chciałbym całować o każdej porze, bo mam wrażenie, że tylko te niezapomniane pocałunki, nic innego, tak na prawdę dadzą mi energię oraz chęci do przeżywania każdego kolejnego dnia, bez Twych zniewalających oczu o kolorze jaśniejszym, niż najczystsze morze na tym świecie, świecących bardziej niż wszystkie najpiękniejsze gwiazdy wszechświata zebrane w jedno miejsce, w których tonę, gdy za każdym razem w nie spojrzę, bez Twojej delikatnej i miękkiej skóry o odcieniu śnieżnej bieli, która stworzona jest tylko do dotykania, bez Twojego malutkiego noska, który śmiesznie marszczysz, gdy nad czymś intensywnie myślisz, bądź czym się denerwujesz. Jesteś dla mnie jak czysty tlen. Twoja obecność sprawia, że mogę swobodnie oddychać. Tylko Ty to czynisz. Bez tlenu nie można żyć, prawda? A więc ja nie mogę żyć bez Ciebie, Victorio. Proszę Cię. Nigdy mnie nie zostawiaj. Nigdy mnie nie opuszczaj. Nie odchodź. Nie rób tego, bo to mnie doszczętnie zniszczy, a ja nawet nie będę wiedział, kiedy to się skończy. Skończy się tragicznie. Po prostu bądź. Chcę, żebyś zawsze była przy mnie. Czy ja proszę o wiele? Chcę zawsze czuć Twoją bliskość, Twój oddech na mojej szyi. Chcę Cię chronić przed wszystkimi niebezpieczeństwami, abyś zawsze była za każdym razem bezpieczna, żeby nic Ci nie groziło, Aniele. Chcę być na zawsze Twoim stróżem. Chcę nad Tobą czuwać w dzień i w nocy. Chcę być przy tobie, gdy będziesz chciała sobie zrobić krzywdę, gdy ponownie będziesz chciała sięgnąć po żyletkę, a następnie przejechać nią po śnieżnobiałej skórze. Chcę być przy tobie, gdy ktoś będzie musiał otrzeć łzy z Twoich policzków, które będą spływały niczym londyński deszcz. Chcę być przy Tobie, gdy szeroki uśmiech nie będzie chciał zejść z Twojej przepięknej twarzy. Chcę być przy Tobie, gdy za oknem będzie padał deszcz. Chcę być przy Tobie, gdy na dworze będzie słońce. Chcę być przy tobie o każdej porze dnia i nocy. Pozwól mi. Pozwól mi to zrobić.
 Nie opuszczaj mnie, Aniele. Ja jestem dla Ciebie. Tylko dla Ciebie. Nic innego tak bardzo się dla mnie nie liczy. Nic innego nie sprawia, że ja się zmieniam. Wiem, że nie możesz, że nie chcesz, ale bądź dla mnie. Bądź dla mnie, Victorio. 

Zayn

Moje serce wariowało, a oddech był nie do opanowania. Nawet nie wiem, kiedy sięgnęłam po kolejną kopertę.

Kochana Victorio,

Czy wierzysz w przeznaczenie? Podobno tym najważniejszym dniem w życiu każdego człowieka jest ten, w którym spotyka się tą właściwą osobę, na którą czekało się przez całe życie. Ta osoba może pojawić się wcześniej lub później, jednak będzie ona przeznaczona tylko i wyłącznie nam. Ona ma zmienić dosłownie wszystko. Nasz styl życia, nasze wszystkie myśli, nasze wszelkie czyny, nasze postępowanie, po prostu nas samych. Ma sprawić, że będziemy czuć się w pełni szczęśliwi, że cały czas promienny i przeogromny uśmiech będzie widniał na naszej twarzy, że "motyle" będą mieszkały w naszym brzuchu i nie będą za wszelką cenę chciały z niego wyjść, a elektryczność z naszej skóry nigdy nie będzie chciała zniknąć. Ma sprawić, że będziemy potrzebować obecności tylko tej osoby. Będzie ona dla nas jak czysty tlen, bez którego nie da się żyć. Będzie naszym nowym uzależnieniem, ponieważ nikogo więcej nam nie będzie potrzeba – wystarczy tylko ten ktoś. Tylko i wyłącznie on. On ma nam dawać siłę, ma nam dawać chęci do dalszego życia. Będzie naszą niezwykłą miłością, naszym głosem, naszym życiem, naszym największym powodem by dalej żyć na tym okrutnym i bezlitosnym świecie. 
Mam takie wrażenie, że nasze spotkanie było nam dane od samego początku. Dokładnie od dnia naszych narodzin. Że to wszystko co nas spotyka było i jest zapisane w najjaśniejszych gwiazdach, które leżą dokładnie obok siebie i zostaną w takiej pozycji już na wieczność. Nie przypadkiem wyszliśmy na dwór w tym samym czasie, aby zapalić papierosa. Wydaję mi się, że to właśnie Ty jesteś tą osobą, na którą czekałem, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Chociaż nie... Ja to teraz już wiem na sto procent. Zanim Cię spotkałem byłem w pełni przekonany, że wszystko w moim życiu jest w najlepszym porządku, że nie muszę nic zmieniać, że żyję obok właściwej osoby, może i nam się nie układało, ale w końcu wszystko można próbować naprawić, prawda? Wydawało mi się, że wszystko jest wprost idealne, dopóki nie spotkałem Ciebie. Zmieniłaś wszystko. To właśnie przy Tobie pierwszy raz poczułem się inaczej niż zwykle. To właśnie Ty, jako pierwsza z osób, których nie znam zobaczyłaś we mnie prostego chłopaka, a nie - Zayna Malika z One Direction. A ja co zrobiłem po twoich słowach? Po prostu zacząłem się śmiać. To było urocze. Ty mnie niezwykle urzekłaś. Urzekłaś mnie swoją niezwykłą prostotą, bezpośredniością i urokiem osobistym, który bił z Ciebie, niczym promienie słoneczne w samo południe letniego dnia. Byłaś przepiękną gwiazdą, która jako jedyna pojawiła się w bardzo ciemną noc i oświetla twarze wszystkich ludzi na Ziemi. Pamiętam, gdy pierwszy raz spojrzałem w Twoje oczy. Dosłownie zaparło mi dech w piersi. Wyglądały jak skupisko przepięknych i szlachetnych kamieni. To właśnie Ty przez następne dni w ogóle nie mogłaś wyjść z mojej głowy, co dzieje się aż do teraz. Prawie każdego dnia wspominam nasze pierwsze spotkanie. Wspominam dosłownie wszystkie chwile, które wiążą się z Tobą. Każdą godzinę, każdą minutę, każdą sekundę. Ich nie da się zapomnieć. Po za tym ja nie chcę ich zapominać. To właśnie Ty i tylko Ty sprawiasz, że są one niezwykle wyjątkowe. Ty cała jesteś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. 
Podobno przeznaczenie decyduje o tym kto dokładnie pojawi się w naszym życiu, jednak to właśnie my naszymi postępowaniami, czynami i słowami decydujemy kto w nim zostanie. Wiem, że zawiodłem na całej linii. Nie chciałem, żeby to tak wszystko wyszło, żebyś w taki sposób dowiedziała się o Perrie. Mogłem wytłumaczyć Ci wszystko na samym początku. Teraz wszystko było by dobrze. Gdybym mógł cofnąć czas, wiedz, że bym to zrobił, Aniele. Oddałbym i poświęciłbym wszystko, aby zacząć znajomość z Tobą od samego początku. Wiem, że okropnie zawaliłem, chociaż to i tak za mało powiedziane. Przepraszam. Jest mi ciężko bez Ciebie. Brak Twej obecności, wtedy gdy Ty spędzasz czas z Harry'm, sprawia, że staję się coraz to słabszy. Czuję, jakby ktoś wyrwał z klatki piersiowej całą moją energię. Tęsknię wtedy za Twoją obecnością, za Twoim dźwięcznym głosem, za Twoim zniewalającym zapachem, za Twoim ciepłem. Tęsknie za Twoimi dłońmi, które pasują do moich, jakby zostały stworzone tylko dla siebie, a ja mam wrażenie, że to było nam przeznaczone. Tęsknię za Tobą. Tylko za Tobą. Gdy Cię przy mnie nie ma otacza mnie czarna dziura, która zabiera mi tlen i nie pozwala trzeźwo myśleć. Życie bez Ciebie rozdziera mnie na strzępy, bo nigdy nikt nie sprawił, że czułem się tak jak uczyniłaś to Ty. 
Wróć prosto do mojego życia, Victorio. Może to jest niemiłosiernie samolubne, ale tego pragnę całym swym sercem, całą swoją duszą. Żyj już na zawsze przy moim boku. Wróć do mnie. Spotkajmy się ponownie "ten pierwszy raz", Victorio.

Zayn

Nie mogłam złapać tchu. Zacisnęłam mocno wargi, starając się chociaż trochę uspokoić, jednak nic nie pomagało. Kolejny list przyniósł kolejne emocje.

Ukochana,

Nie wiedziałem, że słowo "tak" ma aż tak ogromne znaczenie. Myślałem, że gdy to słowo używa się kilka razy w ciągu dnia, nie jest aż tak bardzo ważne i jest takie samo jak reszta wypowiadanych przez nas wyrazów. Nie wiedziałem, że dzień, w którym słowo "tak" opuści usta osoby, na której nam kurewsko zależy, może stać się najpiękniejszą lub zdecydowanie najgorszą chwilą naszego życia. Nie wiedziałem tego wszystkiego, aż do dnia, gdy przed ponad setką zgromadzonych ludzi na sali opowiedziałaś "tak", gdy Harry zapytał się, czy zostaniesz jego dziewczyną. Zgodziłaś się. Naprawdę się zgodziłaś. Miałem nikłą nadzieję, że to jakiś koszmar. Byłem przekonany, że za chwilę obudzę się w swoim własnym łóżku i to wszystko okaże się złym snem. Że to się po prostu nie wydarzyło. Wiesz co wtedy czułem? Wydaję mi się, że lepiej by było zadać pytanie - czego wtedy nie czułem. Na pewno szczęścia z waszego nowo powstałego związku. Byłem dosłownie załamany. Widziałem promienny uśmiech na Twojej prześlicznej twarzy, widziałem Twoje miękkie i malinowe usta, które delikatnie dotykają warg Harry'ego, widziałem jego dłoń, naciskającą na Twoją talię. Widziałem szczęście. Wasze pieprzone szczęście. Czułem wtedy, jakby ktoś brutalnie potraktował moje serce tępym nożem. Poczułem się tak cholernie pusty w środku, że nie mogłem oddychać. Jakby wszystko zostało mi nagle odebrane. Dosłownie wszystko. Chciałem dosłownie rzucić się na Twojego chłopaka. Byłem zły na Harry'ego - na własnego przyjaciela, na brata. Wtedy jeszcze nie wiedziałem czemu, ale teraz już wiem. Czuję coś do Ciebie, Victorio. Czuję do Ciebie coś na prawdę silnego. Mam wrażenie, że kocham Cię coraz bardziej. Mam wrażenie, że z kolejnym przeżywanym dniem, z kolejną mijającą chwilą to uczucie jest coraz bardziej silniejsze, jednak jest zupełnie inaczej. Ta ogromna miłość zawsze była we mnie. Była głęboko w moim sercu. Była od dnia, w którym spotkałem Cię po raz pierwszy. Ona czekała na mnie. Ja ją po prostu tylko odkrywam z dnia na dzień. Odkrywam każdą część po kolei. Kocham Cię od samego początku. Jednak wiem, że to teraz nie ma już żadnego znaczenia. Straciłem Cię. Teraz jesteś z nim. To on kocha Ciebie, a Ty jego. Wiem, że Twoje serce jest zajęte. To on sprawia, że uśmiech widnieje na Twojej twarzy. To on sprawia, że jesteś szczęśliwa mimo tego co złego przeżyłaś w swoim życiu. Powoduje, że choć na chwilę zapominasz o tych nieprzyjemnościach. Jednak Najdroższe Kochanie, musisz wiedzieć, że to właśnie ja pokochałem Cię jako pierwszy. Gdy Cię z nim widzę, cały mój świat dosłownie się rozpada. Nawet nie wiesz co Ty mi robisz, kiedy trzymasz jego rękę. Nawet nie wiesz co się ze mną dzieję, kiedy go całujesz. Wygląda to tak, jakbym nieprzerwanie grał, w którą przeznaczone jest mi przegrać, ponieważ nie mogę konkurować z twoim chłopakiem. Czekałem przez pewien czas, by w końcu powiedzieć co do Ciebie czuję. Czekałem, aby powiedzieć Ci, że Perrie nic dla mnie nie znaczy, że dla mnie jest dosłownie nikim, że zerwałem z nią w dniu, kiedy pojawiła się w domu moim i chłopaków. Jednak nie zdążyłem tego zrobić. Spóźniłem się. Miałem szansę, to prawda. Mogłem być tam, gdzie stoi on. Mogłem całować tam, gdzie robi to on. Musisz wiedzieć, że gdy Cię całuję czuję jakbym był spragniony, a Ty jesteś moją jedyną wodą. Mogłem być tym dla ciebie, kim jest on. Mogłem każdego dnia rozkoszować się Twoją obecnością, Twoim głosem. Mogłem być po prostu koło Twojego boku. Bo ja chcę być tym jedynym, który przytula Cię, gdy śpisz. I nic nie może być gorsze od świadomości, że ja u Ciebie nie mam żadnych szans. Dosłownie żadnych. To co boli mnie najbardziej to to, że zawsze będziesz patrzyła na mnie jak na przyjaciela. Zawsze będziesz traktowała mnie jak brata. Zdecydowanie powinienem czuć do ciebie mniej, by to tak nie bolało, lecz nie jestem w stanie. Mimo iż powinienem o Tobie zapomnieć to nie mogę. Nie mogę, bo nic i nikt nie równa się z Tobą. Czuję miłość, kiedy patrzę na Twoją twarz. Czuję miłość, kiedy przypadkowo dotknę Twojej dłoni. Czuję miłość, kiedy słyszę tylko Twoje imię. Zawsze czuję miłość do Ciebie. To się nigdy nie zmieni choćbym nie wiem jak próbował.
Powinienem zapomnieć o Tobie, jednak zasypiam z Twoim imieniem na ustach, a następnie się z nim budzę. Powinienem, ale Twoja twarz każdej nocy pojawia się w moim snach. To właśnie tam jestem Twoim chłopakiem. To właśnie tam jesteś moja, a ja jestem Twój. Tam jesteśmy razem. To tam spełniają się moje pragnienia. Chciałbym Cię ponownie pocałować, przytulić. Chciałbym spojrzeć w Twoje zniewalające oczy i zapomnieć o otaczającej mnie rzeczywistości, ponieważ gdy w nie patrzę to mam wrażenie jakbym spoglądał na gwiazdy. Może i powinienem na zawsze wyrzucić Ciebie z mojej głowy, myśli i snów, jednak ja tego nie chcę. I tak, może jestem samolubnym jednak nie jestem w ogóle gotowy trwać bez Twojego dotyku. I wiem, że to Ty jesteś tą jedyną, więc to nie miałoby żadnego sensu. Wolę być zupełnie sam, lecz z myślą, że Ty jesteś niedaleko mnie, niż żyć z kimś kogo w ogóle nie kocham. Bo nie pokocham nikogo innego, niż Ty. Victorio, czy gdybyś wiedziała co dzieje się w mojej głowie, w moim sercu, we mnie, czy to coś by zmieniło? Wiem, że popełniłem masę błędów, krzywdząc Cię przy tym. Może nie jestem wystarczająco dobry dla Ciebie. Dla Anioła, który zamieszkuje Ziemię. Dla osoby, której serce jest większe niż najmiłosierniejszego człowieka na ziemi. Może ty już znalazłaś tego właściwego. 
Lecz dlaczego nie widzisz tego, że to ja pokochałem Cię pierwszy? Dlaczego, Victorio?

Zayn

W moich oczach zaczęły się tworzyć łzy. Oboje przechodziliśmy dokładnie przez to samo. Oboje pragnęliśmy, jednak coś trzymało nas na uwięzi.

Kochany Aniele,

Czy zdajesz sobie sprawę kim tak na prawdę jesteś? Jesteś Aniołem. Niezwykłym i zniewalającym Aniołem, który chce i za wszelką cenę próbuje z powrotem wrócić do nieba. Do miejsca, w którym zawsze mieszkał, w którym był w pełni szczęśliwy, w którym czuł się po prostu bezpiecznie. Chcesz tam wrócić, ponieważ myślisz, że tam będzie Ci zdecydowanie lepiej. Myślisz, że wszystko co złe, po prostu zniknie. Chcesz odciąć się od tych wszystkich ludzi, którzy robią Ci okropną krzywdę. Oni są demonami, złymi upadłymi aniołami, którzy chcą Cię za wszelką cenę doszczętnie zniszczyć. Myślą, że są od Ciebie lepsi. Myślą, że jesteś w pewien sposób gorsza od nich. Oni chcą z Tobą skończyć raz na zawsze. Pragną Twoich łez, które wyglądają na małe brylanciki, a są zdecydowanie od nich cenniejsze. Spływają one po Twoich zaróżowionych policzkach niczym londyński deszcz, lecz pojawiają się one częściej niż on. Pragną widoku Twojej ciemno bordowej krwi. Pragną Twojego cierpienia. One się nim żywią. Bez niego nie są w stanie żyć. Ty dajesz im siłę do życia. Jesteś ich tlenem, tak jak Ty jesteś moim. One pragną Twojej śmierci, przez co cały czas na tobie żerują. Oni wszyscy myślą, że są od Ciebie silniejsi. Jednak się mylą. Jesteś niezwykle silna, wiesz o tym? Jesteś najsilniejszą osobą, którą spotkałem w swoim dotychczasowym życiu. Rozumiesz, ukochana? Najsilniejszą.
Kiedy patrzę na te wszystkie blizny, które pokrywają śnieżnobiałą skórę Twoich delikatnych rąk, widzę ile razy byłem potrzebny, ale mnie przy Tobie nie było. Widzę ile razy zawiodłem, czego nie można przebaczyć. Ile razy mogłem pomóc, ile razy mogłem Cię przed tym powstrzymać, ile razy mogłem uniknąć Twojego bólu. One wszystkie dokładnie pokazują ile razy ktoś Cię bezkarnie skrzywdził. Ile razy cierpiałaś. Ile razy ból fizyczny i psychiczny przeszywał Twoje ciało. Ile razy byłaś zupełnie sama, bez nikogo innego obok Ciebie, ponieważ zawsze robisz to w samotności. Jesteś wtedy tylko Ty, żyletka, oraz cztery ściany wokół Ciebie. Uwielbiasz ten moment, gdy ostrze bezproblemowo przecina Twoją skórę. Uwielbiasz, gdy krew spływa po Twoich nadgarstkach, a następnie swobodnie kapie na podłogę. Krople spadające na posadzkę są melodią, która Cię uspakaja. Myślisz, że wraz z krwią, która opuszcza Twoje ciało, znikają także smutki, wszystkie złe wspomnienia. Lecz to jest tylko chwila, Victorio. To tylko moment, który i tak minie. To jest tylko złudzenie, bo to wszystko i tak wróci. Za każdym razem. Nie lepiej jest starać się tworzyć nowe wspomnienia, które zastąpią te złe? Lecz wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze, Victorio? Że ja też się do tego wszystkiego przyczyniłem. Ja także jestem powodem Twojego cierpienia. Musisz wiedzieć, że ja tego nigdy nie chciałem. Nigdy nie chciałem sprawić Ci przykrości, nigdy nie chciałem Cię ranić. Nigdy nie chciałem ranić tak ważnej osoby w moim życiu. Nigdy.
Wiem, że jest Ci niezwykle ciężko. Widzę, jak udajesz, że wszystko jest dobrze. Może i niesamowity śmiech wydobywa się z Twoich malinowych ust, może i promienny uśmiech widnieje na Twojej nieskazitelnej twarzy, jednak mimo tego wszystkiego Twoje oczy zawsze mówią prawdę. One nie są takie jakie rzeczywiście powinny być. Pozbawione wszelkiego blasku, pozbawione szczęścia, pozbawione tej iskierki, która sprawia, że wyglądają jakby płonęły żywym ogniem. Wiesz co ja dokładnie w nich widzę? Widzę Twoje wołanie o pomoc. Może tego nie wiesz, ale Ty prosisz o pomoc, tylko nie robisz tego słowami. Prosisz o to, żeby ktoś był obok Ciebie, zamiast tej przeklętej żyletki, która stała się Twoją kompanką przez całe życie. Prosisz, żeby ktoś się Tobą wreszcie zaopiekował. Prosisz, aby wreszcie ktoś Ci w tym wszystkim pomógł, aby był u Twojego boku. Zawsze staram Cię chronić. Mogę chronić Cię przed dosłownie wszystkimi i przed wszystkim, jeśli tylko mi na to pozwolisz. Jednak najciężej jest mi chronić Cię przed Tobą samą. Wiem, że czasami nie lubisz życia na ziemi. Wiem, że czujesz, iż ten świat Cię doszczętnie niszczy. Jednak tego mimo wszystkiego musisz walczyć. Musisz z tym skończyć. Wierzę w to, że dasz sobie radę. Musisz być dumna z siebie. Musisz być dumna z tego kim jesteś. Ja to wiem. Rozumiem, że to wszystko Cię przerasta i czasami masz dość dosłownie wszystkiego. Ludzi. Myśli. Bólu. Łez. Siebie. Życia. Jednak chociaż spróbuj. Zdaję sobie sprawę, że chcesz wrócić do swojej mamy, za którą tak bardzo tęsknisz. Ona była dla Ciebie wszystkim. Wiem, że inne anioły, Twoi bracia, wzywają Cię do siebie, abyś do nich wreszcie wróciła, jednak zostań tutaj z nami. Zostań tutaj ze mną. Proszę Cię. Aniele, nie sądzę, byś była zdolna pojąć, do czego bym się posunął, żeby tylko zatrzymać Cię przy sobie. Musisz wiedzieć, że jeśli będziesz chciała płakać, będę twoim ramieniem, na którym będziesz mogła to zrobić. Jeśli będziesz chciała się śmiać, będę twoim uśmiechem. Jeśli będziesz chciała latać, będę twoim niebem. Jeśli będziesz chciała się wspiąć, będę twoją drabiną. Jeśli będziesz chciała biec, będę twoją drogą. Będę wszystkim czego tylko potrzebujesz. Jesteś dosłownie najwspanialszą rzeczą jaka mnie spotkała w całym moim życiu. Nie chcę Cię stracić. Nie mogę Cię stracić, ponieważ tego nie przeżyję. Rozumiesz? Ja nie mogę wytrzymać zaledwie kilku godzin bez Twojego widoku, a co dopiero resztę mojego nędznego życia. Jeżeli Cię stracę, stracę dosłownie wszystko. Jeśli odejdziesz, chcę odejść z Tobą. Ja po prostu boję się o Ciebie. Boję się, że pewnego dnia będzie zdecydowanie za późno. Nie chcę, aby ta chwila kiedykolwiek nadeszła. Proszę Cię, przestań się krzywdzić. Przestań siebie niszczyć.
Pozwól mi tworzyć nowe, dobre wspomnienia, które już na zawsze w Twoim umyśle i sercu zastąpią te złe i nieprzyjemne. Pozwól mi diametralnie zmienić Twoje życie, tak jak Ty zrobiłaś to z moim. Pozwól mi być Twoim kompanem przez otchłań ciemności na Ziemi. Będę koło Ciebie cały czas. Nigdy nie pozwolę Ci upaść. Jednak jeśli zechcesz płakać, zawsze będę przy Tobie, aby Cię mocno trzymać w swych ramionach. Pozwól mi być już na zawsze tylko Twoim aniołem stróżem. Pozwól mi Tobie pomóc. Proszę Cię. Stworzymy nową melodię. Naszą melodię, która będzie pięknym światełkiem, żyjącym w naszych sercach. Razem znajdziemy drogę przez ten mrok, który nas otacza, Aniele.

Zayn

Łzy już swobodnie spływały wzdłuż moich policzków, a następnie kapały na kartkę. Nie mogłam tego zatrzymać. Starałam się, ale na próżno. Te zdania były czymś więcej nić literami układające się w słowa, były zrozumieniem. Były obietnicą. Złapałam kolejną kopertę.

Potrzebuję Cię. Pragnę Cię. Martwię się o Ciebie. Chcę Cię chronić. Potrzebuję Twojej bliskości. Oddam za Ciebie życie. Chcę Twojego szczęścia. Pragnę Twojego uśmiechu. Nie wytrzymam chwili bez Ciebie. Umrę bez Ciebie. Nie mogę bez Ciebie żyć. Jesteś moim tlenem. Jesteś moim uśmiechem. Jesteś moim niebem. Jesteś moją słabością.  Jesteś mym powodem by żyć. Jesteś wszystkim czego pragnę. Jesteś moim uzależnieniem. Jesteś moim marzeniem. Jesteś moim szczęściem. Jesteś moim snem. Jesteś piękną fantazją. Jesteś moim Słońcem. Mym księżycem. Moimi gwiazdami. Zrobię dla Ciebie wszystko. Boję się o Twoje bezpieczeństwo. Chcę przy Tobie zasypiać. Chcę się przy Tobie budzić. Chcę o Tobie zawsze śnić. Chcę Cię całować. Chcę Cię przytulać. Chcę cię obejmować. Chcę być przy Tobie. Jesteś niezastąpiona. Jesteś moim określeniem wszystkiego. Jesteś moim wzorem piękności. Jesteś moją definicją perfekcji. Jesteś moim niesłychanym ideałem. Jesteś moim niepowtarzalnym Aniołem.
Kocham Cię, Victorio. 
Tylko Ciebie.

Nie mogłam uwierzyć w to jakie spotkało mnie szczęście, że Zayn mnie pokochał, nie zważając na to co mi się przytrafiło. Nie mogłam uwierzyć, że znalazłam osobę, której w pełni zaufałam i mogłabym dla niej zrobić dosłownie wszystko, gdyby tylko mnie o to poprosiła.

Moja Księżniczko,

Ostatnio zauważyłem, że coraz częściej myślę o drobnych rzeczach, które zazwyczaj robisz, bądź które w najmniejszy sposób kojarzą mi się z Tobą. Myślę o nich, gdy mi Ciebie brakuje, gdy Ciebie nie ma obok mnie, właściwie to robię cały czas. Gdy zasypiam, pod prysznicem, gdy jem obiad, albo gdy słucham muzyki, a nawet gdy siedzisz dokładnie obok mnie. Nawet nie wiem, kiedy zaczynam to robić. Myślę o nich i może według innych to są zwykłe, nic nie znaczące, a dla nich ledwo widoczne, czy bezwartościowe i niepotrzebujące uwagi małe rzeczy, ale dla mnie one tak naprawdę tworzą niezwykłą i niesamowitą całość, którą jesteś Ty, Aniele. Każda najmniejsza cząstka ciebie, wszystko to jest dla mnie niezwykle ważne i najpiękniejsze pod słońcem. Kocham Cię bacznie obserwować. Kocham zapamiętywać wszystkie szczegóły, każdy najmniejszy detal, jakiejkolwiek czynności, którą realizujesz, bądź każdego minimalnego gestu, który wykonujesz. Kocham zapamiętywać Ciebie część po części. Jesteś niezwykle i szalenie interesująca, Victorio.
Uwielbiam, gdy przesłodko marszczysz swój nosek, kiedy się gniewasz, bądź nad czymś naprawdę intensywnie myślisz. Uroczy, mały kształt dodaje Ci jeszcze więcej niezwykłego uroku. Wtedy malutka, lecz jakże czarująca, zmarszczka pojawia się między Twymi brwiami. Wiem, że jej nienawidzisz, lecz ja ją wręcz uwielbiam. Ubóstwiam, gdy przygryzasz swoją dolną wargę w odcieniu dojrzałych i soczystych malin, przez co mam ochotę tylko do Ciebie podejść, a następnie całować Cię aż do utraty tchu, bez żadnej przerwy, nie zważając na nic innego. Kiedy to robię czuję się niezwykle spragniony, a Ty i Twoje pocałunki jesteście moją jedyną wodą. Jesteście moją energią, którą chciałbym tylko i wyłącznie brać bez żadnych ograniczeń. W dzień i w nocy. W każdej godzinie, w każdej minucie, w każdej sekundzie. Jesteście płomieniem, który rozpala we mnie ogromny ogień. Jesteście siłą, którą mnie obdarzacie. Wtedy wszystko dookoła tak nagle znika. Wtedy jestem w innym, pięknym świecie. Twoje zniewalające pocałunki czuję aż w palcach u stóp, a przyjemne dreszcze zawsze przeszywają całe moje ciało. Po naszym pierwszym pocałunku wiedziałem, że już nigdy więcej nie chcę całować innych warg. Tylko i wyłącznie Twoje, Aniele. Uwielbiam, gdy Twoje lazurowe oczy nagle rozbłyskują w przeogromnym blasku, gdy się dźwięcznie śmiejesz co jest najpiękniejszą muzyką dla moich uszu, bądź z czegoś się cieszysz, a moje serce wtedy dosłownie mięknie, po czym staje się niczym płynna i ciepła czekolada, która następnie rozpływa się po całym ciele. To jest chyba najpiękniejszy widok na całym świecie. Kiedy patrzę w Twoje tęczówki mam wrażenie, jakbym spoglądał w niebo, gdzie znajdują się miliony gwiazd, od których w ogóle nie można oderwać wzroku, w które chce się patrzyć przez całą noc, a kiedy nadejdzie dzień będzie się o nich cały czas marzyć. Twoje spojrzenie działa na mnie jak najsilniejszy magnes istniejący na tym świecie. Podoba mi się to uczucie, gdy swobodnie leżysz w moich ramionach, a Twoje ciało perfekcyjnie pasuje do mojego. Wtedy wydaję mi się, że oboje jesteśmy dwoma zaginionymi kawałkami puzzli, które na samym na początku zostały brutalnie rozdzielone, ale na szczęście, po jakimś czasie znowu się połączyły, ponieważ to było im przeznaczone. Właśnie to było im dane. Wtedy mam wrażenie, jakbym w swoich ramionach trzymał cały swój świat. Jakbym trzymał dokładnie wszystko co jest mi potrzebne do idealnego życia i co chcę chronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami tego świata. I tak jest, Victorio. Chcę być Twoim Aniołem Stróżem przez resztę mojego życia. Ubóstwiam, gdy moje imię opuszcza Twoje niezapomniane usta. Kiedy Ty je wypowiadasz sprawiasz, że brzmi ono wręcz niezwykle, a nawet powiedziałbym magicznie, a nie zwyczajnie i przeciętnie. Tylko Ty jesteś w stanie to uczynić. Tylko Ty masz taką niezwykłą moc. Uwielbiam, kiedy opuszkami palców zaczynasz wodzić po moich tatuażach. To sprawia, że serce w mojej piersi łomocze jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Za każdym razem spowija mnie ogromne ciepło, które zawsze promienieje od Twojego ciała, które jest idealne, ale i także delikatne w każdym calu. Wystarczył jeden dotyk i stałem się wierny tylko Tobie. Jesteś niezwykle piękna. Twoje piękno za każdym razem trafia we mnie mocno, jak pocisk światła prosto w pierś. Wciąż nie mogę uwierzyć, że mam Ciebie przy sobie i tylko dla siebie.
Bo musisz wiedzieć, że jestem zakochany w Tobie i wszystkich twoich małych rzeczach.

Zayn

Otarłam łzy i jak zahipnotyzowana analizowałam słowa. Drżącymi dłońmi chwyciłam ostatnią już kopertę, a w niej znajdowały się tylko trzy słowa.

Dziękuję, że jesteś.

W momencie, kiedy odłożyłam kartkę, ktoś ułożył dłonie na moich barkach, na co minimalnie wzdrygnęłam. Po chwili poczułam ciepły oddech na policzku, a moich nozdrzy od razu dotarł zapach jego perfum, co mnie uspokoiło.
- Dziękuję, że jesteś, bo dzięki tobie zrozumiałem, że dom to nie tylko cztery ściany, ale para zniewalających oczu, bicie serca i szczery uśmiech. Ty jesteś moim domem.

7 komentarzy:

  1. O jejuniu! Ten rozdział jest cudowny! Nie umiem go opisać słowami! Bardzo się cieszę, że w 2016 roku znalazłam to opowiadanie ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam to opowiadanie chyba 10 raz i codziennie sprawdzam czy jest nowy rozdział. Cieszę się że znalazłam to opowiadanie bo naprawdę wciąga i jak by była z tego wydana książka to na pewno znalazłaby się w mojej kolekcji. Czekam na dalszy ciąg i życzę duuuużo weny. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy pojawi się nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx