środa, 24 kwietnia 2019

Rozdział 107

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ❤

>>> 3 miesiące później <<<

Zmęczona rzuciłam się na łóżko i głośno westchnęłam. Z uśmiechem na twarzy zaczęłam bawić się pierścionkiem na moim palcu, który pięknie błyszczał w świetle promieni słonecznych. Jakoś nadal nie mogłam w to uwierzyć, że już za niedługo zostanę panią Malik. Ta myśl powodowała u mnie wielka ekscytacje oraz nieprzyjemny uścisk w brzuchu, a zbliżający termin nie poprawiał tego stanu. Nasz ślub miał odbyć się w połowie lipca, czyli niemalże za trzy miesiące. Oczywiście zaletą tego wszystkiego było to, że nie musiałam się zajmować, ani martwić o żadną rzecz związaną z uroczystością, gdyż wszystkim zajmowała się Amanda, po kilku dniach namawiania mnie na to, abym oddała jej tą pałeczkę. Ja jestem jedynie potrzebna do przymiarek mojej wybranej już sukni ślubnej, czy do potwierdzenia ostatecznej liczby gości, bądź wystroju sali i kościoła i jeśli mam być szczera to na to kompletnie nie narzekam, tak samo jak Zayn. Jednakże pomimo, iż Amy robiła całą "brudną" robotę, to przygotowania bardzo mnie męczyły i ostatnim czasem chodziłam cały czas ledwo żywa. Przewróciłam się na bok i wtuliłam się w poduszkę, delektując się chwilą ciszy i spokoju. Za wiele się nią jednak nie nacieszyłam, ponieważ w tym samym czasie usłyszałam, jak otwierają się drzwi. Zignorowałam jednak ten fakt, gdyż oczy same kleiły mi się do snu. Poczułam jak łóżko za mną ucina się od czyjegoś ciężaru, a do mnie dotarł zapach najpiękniejszych perfum na świecie. Ręką Zayna wylądowała na mojej tali, a jego usta na odsłoniętym przez bluzkę ramieniu.
- Kochanie - szepnął w moją skórę, składając na niej drobne pocałunki. - musimy już wychodzić. - powiedział, nie zaprzestając pieszczoty. W odpowiedzi mruknęłam cicho, pragnąc aktualnie zostać w łóżku i już z niego nie wychodzić. Zayn się zaśmiał, złożył ostatni pocałunek na linii prawego obojczyka i odsunął się się ode mnie, na co jęknęłam.
- Nie przestawaj - powiedziałam, chwytając po omacku jego ramię i następnie pociągnęłam w moją stronę, dzięki czemu jego ciało opadło koło mojego, a ja z delikatnym uśmiechem na ustach i z wciąż zamkniętymi oczami, wtuliłam się w jego miękkie ciało. - Nie mam siły się ruszać, poza tym nawet nie wiem gdzie lecimy, przez co moje siły są jeszcze mniejsze - szepnęłam niezadowolona. Zayn jak zwykle nie chciał niczego zdradzić, jednak obiecał, że tych wakacji nie zapomnę przez całe swoje życie.
- Jestem pewny, że ci się spodoba, ale teraz już naprawdę musimy wstawać, bo spóźnimy się na samolot. Prześpisz się podczas lotu. - mówiąc to podniósł się do siadu. - A jak powiem, że będzie tam plaża? - dodał widząc, że mnie nie przekonuje. Na jego słowa otworzyłam jedno oko. - Będziemy się na niej wylegiwać caaały dzień. - powiedział specjalnie przedłużając samogłoskę.
- Okay, dobra, już wstaje. - mruknęłam, a on klasnął w dłonie zadowolony, że mnie w końcu przekonał. Przewróciłam oczami, po czym zebrałam w sobie dosłownie wszystkie siły i wstałam na równe nogi. - Chodźmy, bo rzeczywiście się spóźnimy.

// Rimini, Włochy //

Wysiadłam z taksówki i z nieskrywanym zachwytem rozglądnęłam się dookoła. Przede mną rozpościerała się plaża, z którą dzieliła mnie jedynie ulica, a zaraz za moimi plecami był nasz zdecydowanie bardzo drogi hotel, który oświetlany był niezliczoną ilością małych reflektorów. Budynki, które znajdowały się przy drodze były zbudowane w typowym włoskim stylu, przez co miały w sobie pewien urok, który mnie urzekł. Zayn zabrał nasze bagaże z bagażnika taksówki i stanął obok mnie. Widziałam kątem oka, jak rozbawiony mi się przygląda, za co dostał ode mnie z łokcia w brzuch. Oczywiście jego to niezbyt ruszyło, za to ja miałam wrażenie, że dosłownie zwichnęłam łokieć.
- A to za co? - spytał nadal rozbawiony.
- Pójdziemy jeszcze dzisiaj na plażę, prawda? - spytałam ignorując jego wypowiedź. Byłam pewna, iż zabrzmiałam jak siedmioletnia i brakowało mi jedynie różowych wstążek na włosach. Wiedziałam, że jest już wieczór, a słońce coraz bardziej chyliło się ku zachodowi, jednak miałam nadzieję jeszcze przejść się dzisiaj na jakiś spacer. Odwróciłam głowę w jego stronę z nadzieją wymalowaną na twarzy, a on przytaknął mi głową i cmoknął moje usta w geście zgody na moją propozycję. Ruszyliśmy do recepcji, gdzie szybko dostaliśmy klucz do naszego pokoju, z uprzednim podpisaniem kilku papierów. Oczywiście po wyjechaniu na ostatnie piętro okazało się, iż to nie był zwykły pokój, jednak przeogromny apartament z widokiem na plażę. Zayn szybko postawił nasze walizki na podłodze niemalże przy drzwiach, a ja rzuciłam się na śliczną białą kanapę.
- O nie, nie, nie. Nawet się nie kładź, śpiochu. Idziemy na kolację. - powiedział, podchodząc do mnie i pocałował moje czoło.
- Ale ja nie jestem głodna... A poza tym musiałabym się przebrać. - jęknęłam, ale jak widziałam jego niezadowolone spojrzenie to westchnęłam. - Dlaczego ty mi to robisz? - z tymi słowami podniosłam się z kanapy i skierowałam się w stronę walizek. Jednak, gdy przechodziłam obok mulata, to chwycił mnie za biodro i przyciągnął do siebie. Spojrzałam w jego bursztynowe oczy przez, które miękły mi kolana, a świadomość, że należą one do mojego narzeczonego tylko potęgowała to uczucie."Narzeczony" czyż to nie brzmi pięknie?
- Aniele, po prostu się o ciebie troszczę. Ostatnio znowu schudłaś.. - jego prawa ręka znalazła się na moim policzku, delikatnie go gładząc. Po jego twarzy widziałam, że nie chciał poruszać tego tematu, widziałam jego ból i strach, przed powrotem moich problemów.
- Zayn. - przerwałam mu nie czekając na jego dalszą wypowiedź. - Jem regularnie i to zdecydowanie dużo, nie musisz się bać, naprawdę. Moją utrata wagi jest zapewne spowodowana stresem przed ślubem i tym całym zamieszaniem. Nie okłamałabym cię w tej sprawie. - zapewniłam go, jednak w jego oczach nie widziałam żeby mi wierzył, a w tym momencie mówiłam tylko prawdę. Złożyłam się do niego i go pocałowałam, następnie znowu i znowu. - Zaynie - szepnęłam, a on po chwili bez wahania wpił się w moje usta, a ja poczułam bijący od niego zapach mięty i zniewalających perfum. Gdy już się od siebie oderwaliśmy, mój mężczyzna oparł swoje czoło o moje.
- W takim razie leć się przebierać. - mówiąc to, odsunął się ode mnie i puścił mi oczko. Przytaknęłam głową i po jakiś 30 minutach oboje byliśmy odświeżeni i przebrani w czyste ciuchy. Zgodnie wybraliśmy wyjście na miasto, znalezienie jakiejś przyjemnej włoskiej knajpki i przy okazji zwiedzenie trochę miasta niż siedzenie w hotelowej restauracji. - Tak w ogóle do kiedy my tutaj zostajemy? - zapytałam, kiedy przekroczyliśmy próg hotelu i ruszyliśmy przed siebie przepięknie oświetlona ulica.
- Cztery dni. - odpowiedział, a ja popatrzyłam na niego pytająco.
- Kazałeś mi się spakować na 2 tygodnie, a po 4 dniach wracamy do domu?
- A kto powiedział, że wracamy? - posłał mi tajemnicze spojrzenie, a widząc moje zdezorientowanie zaśmiał się i owinął swoją rękę w moim pasie. Szczerze? Nie drążyłam więcej tego tematu bo wiedziałam że nic od niego się nie dowiem. Z czasem doszedł nas dźwięk jakiejś melodii, następnie dołączył do niego głos. Była to jedna z włoskich piosenek, która komponowała się z zachwycającym zachodem słońca oraz z gwarem rozmów, które wydobywały się z przydrożnych restauracji. Weszliśmy do restauracji, z której wypływała muzyka. Jak się okazało lokal dosłownie pękał w szwach, a w zasięgu swojego wzroku nie mogłam dostrzec żadnego wolnego stolika. Moją uwagę zwróciła pewnego rodzaju scena, na której znajdowałam się kobieta o pięknych, czarnych falujących włosach, a za nią parę mężczyzn, trzymających instrumenty w rękach. Jednakże, co najważniejsze - to jak pachniało tam w środku mogę opisać tylko jednym słowem. Niebo. Niemal od razu podeszła do nas kelnerka, która miło nas przywitała i zaprowadziła do jedynego wolnego stolika, którego wcześniej nie widziałam. Ku mojemu zaskoczeniu nie czułam na nas żadnych spojrzeń, być może nie znali albo nie rozpoznali Zayna. Zajęliśmy swoje miejsca i dostaliśmy menu.
- Jakie znasz języki? - zalałam pytanie, które pojawiło się w mojej głowie. Zayn spojrzał na mnie z tym swoim uśmiechem, który powodował u mnie ścisk w brzuchu.
- Angielski, urdu, podstawy łaciny, włoskiego, hiszpańskiego i francuskiego, mon amour. - odpowiedział, a mnie zatkało, bo znałam jedynie dwa języki. - Cóż w szkole uwielbiałem języki, a poza tym podczas tras koncertowych można się nauczyć wiele ciekawych rzeczy. - dodał, na co zmieszana i pokryta rumieńcem zajęłam się menu. Czas nam minął niezwykle szybko na żartowaniu, rozmowach i jedzeniu włoskiego jedzenia pełnego aromatycznych przypraw, które we wspaniały sposób pieściły nasze podniebienia. Po uregulowaniu rachunku opuściliśmy restaurację, a ja pociągnęłam go w stronę plaży, mimo jego ostrzeżeń, że według niego będzie padać. Oczywiście, że to zignorowałam, bo w końcu mi to obiecał.
- O MÓJ BOŻE - usłyszałam za naszymi plecami, na co obydwoje się odwróciliśmy i zobaczyliśmy dwie uśmiechnięte dziewczyny - brunetkę i blondynkę. - Przepraszamy, że wam przeszkadzamy, ale czy możemy zrobić sobie z wami zdjęcie? - zapytała jedna z nich, nie mogąc oderwać od nas wzroku, na co my oczywiście przytaknęliśmy, a Zayn poprosił przechodnia nienagannym włoskim o zrobienie zdjęcia naszej czwórce. "Tak, jestem Zayn i znam jedynie podstawy. Jasne." Po niezwykle malutkiej sesji zdjęciowej niezwykle sympatycznie dziewczyny nas pożegnały, a my ruszyliśmy w stronę plaży. Kiedy byliśmy na miejscu usiedliśmy na piasku, a ja ułożyłam głowę na jego kolanach. Było już grubo po północy, na niebie było widać mieniące się gwiazdy, a jedynym źródłem światła były latarnie które znajdowały się przy drodze oraz oświetlenie pobliskich restauracji.
- Czasami nie masz dość tej sławy? Tego, że niemalże wszędzie istnieje prawdopodobieństwo, że ktoś cię rozpozna i tak naprawdę nie możesz być zwykłym człowiekiem, który pójdzie do sklepu, do kina czy na łyżwy? Nie żałujesz czasami tego wszystkiego? - zapytałam, bawiąc się guzikiem od jego koszuli. Ręką odgarnął włosy, które opadły na jego czoło, po czym ułożył ją na moim odsłoniętym udzie.
- Na samym początku naszej kariery wszystko było niewyobrażalnie nowe i ekscytujące. Nagle ludzie prosili nas o zdjęcia czy autografy i pisali, że jesteśmy ich idolami. Oczywiście nie odbyło się bez hejtów, ale to jest całkiem normalne i zrozumiałe. Niektórzy kochają, inni nienawidzą. W jednej chwili zmieniło się nasze życie i musisz uwierzyć, że wtedy się czułem jakbym wygrał na loterii. Jednak po pewnym czasie zmieniła się moja perspektywa. Oczywiście wciąż uwielbiam fanów, jednak zacząłem się bać czy tak naprawdę będę miał prawdziwych przyjaciół, którzy nie są przy mnie jedynie dla pieniędzy, których przybywało i po to by się wybić na mojej sławie. Martwiła mnie jeszcze jedna rzecz, czy przy takim obrocie spraw znajdę prawidłową miłość, kobietę, którą będę kochał całym sercem. Cóż teraz na moich kolanach leży wspaniała dziewczyna, która ma na palcu pierścionek symbolizujący, że chce przyjąć moje nazwisko i kochać na dobre i złe, więc absolutnie nie. Nie żałuję, że jestem sławny, bo przeżyłem tysiące niezapomnianych chwil w wielu miejscach na świecie, a przede wszystkim, dzięki temu poznałem ciebie, robaczku. - odpowiedział. Czułam jak na moje policzki wpływa gorąco i automatycznie spuściłam głowę, pomimo iż za niedługo odbędzie się nasz ślub to Zayn nadal umie wywołać u mnie róż na twarzy. - A tobie to przeszkadza? - zapytał na co podniosłam wzrok i patrząc w jego bursztynowe tęczówki, w których odbijało się światło księżyca, pokręciłam głową na nie.
- Kocham cię, całego ze wszystkimi wadami i zaletami. Jeśli tobie sprawiają radość koncerty i masa fanów, to mnie również. Chcę żebyś był szczęśliwy ze mną u swojego boku. - mówiąc to, poczułam jak na moje czoło spada kropla wody. Od razu spojrzałam na niebo i zobaczyłam gęste chmury znajdujące się nad nami. - Lepiej się już zbierajmy, zaraz lunie - powiedziałam wstając na równe nogi i otrzepując swoją sukienkę z piasku. Popatrzyłam się przed siebie i nagle poczułam dłoń chłopaka na mojej, która ciągnie mnie w dół w wyniku czego upadłam na piasek dokładnie obok niego, jednakże w mgnieniu sekundy znalazł się on nade mną i z pełną namiętnością wpił się w moje usta. Zarzuciłam swoje dłonie na jego kark, ciągnąc go bliżej siebie na co Zayn uśmiechnął się przez pocałunek.
- Również pragnę tego, abyś była szczęśliwa ze mną u twojego boku.

// Hiszpania, Madryt //

Po kilku cudownych dniach we Włoszech, Zayn znów zaciągnął mnie do samolotu, tym razem wylądowaliśmy w stolicy słonecznej Hiszpanii. Gdy byliśmy już w hotelu, ja postanowiłam skorzystać z postawionych w holu kanap, które wyglądały bardzo zachęcająco, podczas gdy Zayn poszedł do recepcji odebrać klucze. Usiadłam popierając głowę na rękach i oddychając głęboko. Lot nie był dla mnie przyjemny, dwa razy zwymiotowałam w samolocie i teraz niestety też mnie mdliło, ale wolałam nie mówić o tym Zaynowi, pewnie by się tylko niepotrzebnie martwił, a to wszystko przez ten krótki lot samolotem. Aktualnie nie miałam na nic siły, byłam wyczerpana, ale nie chciałam robić przykrości mulatowi, ponieważ wiedziałam, że dokładnie zaplanował plan wycieczki i bardzo się starał. Szczerze to byłam pod wielkim wrażeniem, bo myślałam że skończymy albo całymi dniami siedząc w hotelu, bądź na plaży, a tak naprawdę to mam wrażenie, że zwiedzimy pół świata. Nagle poczułam jak mój żołądek się skręca, na co zerwałam się na równe nogi i biegiem ruszyłam do łazienki, która na szczęście znajdowała się bardzo blisko. W środku do toalety ponownie oddałam zawartość swojego żołądka, w którym ledwo co już było. Po wyjściu z kabiny przemyłam twarz zimna wodą, nie przejmując się makijaż, którego rzecz biorąc już nie było. Wróciłam do holu i zobaczyłam, jak Zayn i recepcjonistka razem się z czegoś śmieją. Od razu zalała mnie fala złości,  smutku i zazdrości, która przyćmiła mój bolący brzuch i moje ogólne złe samopoczucie. Czułam, jakby ktoś włożył rękę w moją klatkę piersiową i szybko wyrwał serce. Gardło mnie paliło, a ręce zaciśnięte w pięści bolały. Nie wiem ile stałam, wpatrując się w nich, ale z każdą mijającą sekundą emocje coraz bardziej we mnie buzowały. Zauważyłam, że dziewczyna wręcza karty Zaynowi, więc szybko wróciłam na swoje poprzednie miejsce i udawałam, że nic nie widziałam.
- Dobrze się już czujesz? Wyglądasz niewyobrażalnie blado. - spytał mnie, gdy już stanął przede mną, delikatnie wierzchem dłoni dotykając mojego czoła. Cofnęłam się, czując jego skórę przy mojej.
- Dobrze, nic mi nie jest. - odburknęłam, nawet na niego nie spoglądając. - Masz w końcu te karty? - zapytałam, a mój głos zabrzmiał ostrzej niż chciałam, jednak on jakby tego nie zauważył.
- Tak, mam. Nie zgadniesz kogo spotkałem! Carol! Kiedyś chodziłem z nią do klasy i pamiętam jak zawsze mi opowiadała, że jej marzeniem jest zamieszkanie w Madrycie, a teraz pracuje w tym hotelu na recepcji! Dasz wiarę? Robi to co od zawsze chciała i to jeszcze tutaj. Niesamowite! - mówił jak najęty, lecz nie za bardzo go słuchałam. Skupiłam cała uwagę na tym, aby nie wybuchnąć, patrząc na jego ogromny uśmiech. Wstałam z kanapy, na której siedziałam i zrobiłam to chyba zbyt gwałtownie, ponieważ zakręciło mi się w głowie, a przed oczami zobaczyłam mroczki. - Na pewno dobrze się czujesz? - ponownie mnie zapytał, kładąc jedna rękę na moim ramieniu.
- Nic mi nie jest, mówiłam już. - niemal wysyczałam i straciłam jego rękę zmierzając w stronę windy. Zayn już się nie odezwał tylko zabrał nasze bagaże i również udał się do windy, gdzie podczas przejazdem nią na odpowiednie piętro, panowała między nami cisza, która przerywana była jedynie przez jakąś wkurwiającą jeszcze bardziej melodię. Wszystko we mnie buzowało jak nigdy i byłam pewna, że mój wzrok rzucał piorunami i mógł zabijać w ciągu sekundy, co w tym momencie chciałam przetestować. Poczułam ulgę, gdy wreszcie dotarliśmy na nasze piętro i uprzednio odbierając od chłopaka karty dostępu, ruszyłam przed siebie. Zayn powiedział coś pod nosem, ale nie zrozumiałam ani słowa i szczerze nie obchodziło mnie to o co mu dokładnie chodzi. Odszukałam odpowiednie drzwi, które natychmiast otworzyłam i bez słowa udałam się do łazienki, której zamek zamknęłam na klucz. Oparłam się o ścianę i zjechałam po niej plecami, kończąc na miękkim, białym dywanie. Oddychała głęboko mając nadzieję, że pomoże mi się to uspokoić. Gdy już prawie mi się to udało, usłyszałam pukanie do drzwi.
- Victoria? Na pewno wszystko w porządku? - zapytał niepewnie Zayn, przez co mój poziom irytacji osiągnął zenit.
- Już trzeci raz ci mowie, ze tak! - krzyknęłam  i szybko podniosłam się z ziemi oraz zaczęłam pozbywać się moich ubrań. Zimny prysznic, tego mi potrzeba. Wzięłam głęboki oddech i weszłam do kabiny, po czym pościłam strumień zimnej wody, która przyjemnie spływała po mojej rozpalonej skórze, a wraz z nią mój umysł opuszczały wszystkie emocje. Jak przez mgłę słyszałam, że Zayn dowala się do drzwi, co starałam się ignorować, jednak on nie odpuszczał. W końcu zdenerwowana postanowiłam wyłączyć wodę.
- Możesz przestać?! Biorę prysznic! - krzyknęłam i nie czekając na jego odpowiedź ponownie puściłam wodę. Po prysznicu, który nijak pomógł mi opanować emocje bazujące w moim ciele, u brałam się w hotelowy szlafrok i wyszłam do pokoju. Zrobiłam jedynie krok i wpadłam na tors Zayna, który musiał mnie przytrzymać w talii, żebym nie upadła. Mimowolnie spojrzałam mu w oczy, które były dwiema przepięknymi gwiazdami na samotnym niebie. Jego ręka wylądowała na moim policzku, delikatnie go gładząc. a przez moje ciało niekontrolowanie przeszła wiązka prądu.
- Kochanie, co się dzieje? - zapytał,wplatając dłoń w moje włosy.
- Nic się nie dzieję. Mówię Ci to już, któryś raz. - powiedziałam znacznie spokojniej niż wcześniej. Wyplątałam jego dłoń ze swoich włosów i chciałam go wyminąć, jednak zagrodził mi drogę.
- Przecież widzę... - zaczął, ale nie dałam mu skończyć.
- To źle widzisz. - ucięłam dyskusje i ruszyłam w stronę mojej walizki, aby zabrać z niej czyste ubrania. Wyciągnęłam co potrzebowałam i chciałam ponownie wrócić do łazienki, jednak on chwycił moje przedramię.
- Słońce wyjaśnij o co chodzi, przecież nie możemy się tak zachowywać, co najmniej jakbyśmy byli w podstawówce. - powiedział do mojego ucha, delikatnie trącając go swoimi rozgrzanymi wargami.
- Po prostu... Potrzebuję chwili dla siebie. - odpowiedziałam co było zgodne z prawdą, przecież musiałam się jakoś uspokoić.
- Co ty masz takie wahania nastroju, hmm? A może ty w ciąży jesteś? - chciał zażartować, aby rozluźnić atmosferę pomiędzy nami, jednak nie udało mu się to zbytnio.
- Mam okres - powiedziałam piorunując go wzrokiem. Zayn tylko zaśmiał się cicho, próbując ukryć rozbawienie, co po raz kolejny podziałało jak płachta na byka. - Wyjdź - powiedziałam z poważnym wyrazem twarzy, co mojego narzeczonego jeszcze bardziej rozśmieszyło. - Wyjdź - ponowiłam swój rozkaz, ale tym razem wypchałam go na korytarz, zatrzaskując mu drzwi przed nosem.
- Pójdę na spacer, wrócę za godzinkę, maksymalnie dwie. - usłyszałam zza drzwi jego nadal rozbawiony głos, który potem ucichł. Westchnęłam i kiedy miałam iść do łazienki zdałam sobie sprawę, że Zayn nie wziął ze sobą karty do pokoju i jeśli ja pójdę coś zjeść on nie będzie wstanie wejść. Przeklęłam pod nosem i niedbale założyłam na siebie ciuchy, po czym wybiegłam z naszego apartamentu, żeby go dogonić i mu ją wręczyć. W ostatniej chwili złapałam zamykającą się już windę i z niecierpliwością czekałam, aż będę na parterze. Gdy drzwi się rozsunęły pierwszym co zobaczyłam był Zayn w towarzystwie tej recepcjonistka. Nie mogłam zobaczyć jego twarzy, ponieważ stał do mnie tyłem, ale widziałam za to ta dziewczynę. Jej usta układały się w szeroki uśmiech, a oczy patrzyły na mojego narzeczonego z uwielbieniem. Powiedziała coś do niego i położyła mu rękę na ramieniu. Ewidentnie go podrywała, a on nic sobie z tego nie robił. Nawet się nie odsunął, ani nie stracił jej ręki. Nie wychodząc z windy, zjechałam na niższe piętro, gdzie podobno miał znajdować się bar, klub czy coś takiego. Szybko zajęłam miejsce przy ladzie oraz zamówiłam jakiegoś mocnego drinka, którego nazwy nie mogłam nawet wymówić. Potem był kolejny i kolejny. Po jakimś czasie dostałam szklankę z whiskey z lodem.
- Ja tego nie zamawiałam. - powiedziałam, do chłopaka za barem, który był bardzo przystojny. On uśmiechnął się do mnie i głową wskazał mężczyznę, który siedział po drugiej stronie baru. Ubrany był w dopasowany czarny garnitur. Odsunęłam od siebie szklankę, mając nadzieję, że będzie to wystarczający znak odmowy, jednak się przeliczyłam, ponieważ ten mężczyzna przysiadł się do mnie.
- Co taka ślicznotka jak ty robi tutaj sama? - zapytał skanując profil mojej twarzy.
- Nie jestem sama. - powiedziałam twardo, unosząc lekko głowę do góry.
- Ah, tak? To dlaczego od godziny siedzisz tutaj, popijając drinka za drinkiem i nikt się do ciebie nie przysiadł? - zapytał, a po moim ciele przeszedł dreszcz strachu. W końcu odwróciłam głowę w jego stronę i przejrzałam mu się. Nie wyglądał na kogoś z miłymi zamiarami. Przysunął ponownie w moją stronę szklankę whiskey. - Napij się, szybko zapomnisz o tamtym facecie.
- O nikim nie chcę zapominać. - powiedziałam ostrym tonem. - Może i tutaj jestem sama, ale na górze czeka na mnie narzeczony. A teraz żegnam. - odparłam i chciałam wstać z krzesła, jednak uniemożliwiła mi to ręką tego faceta, która mnie zatrzymała.
- Nie idź. Możemy razem się jeszcze świetnie pobawić. - powiedział zakładając kilka kosmyków moich włosów za ucho. - Tylko po co wymyślać bajeczkę o narzeczonym, hm? - zapytał, a ja byłam jak sparaliżowana. Jego twarz była niebezpiecznie blisko, a ja nie miałam jak uciekać. Nagle poczuła jego usta na swoich, były szorstkie i mokre. Chciałam go od siebie oderwać, ale zacieśnił uścisk na moich udach, sunąc palcami w górę. W pewnym momencie się ode mnie odsunął, ale nie powinnam dziękować Bogu za taki obrót sytuacji tylko Zaynowi. Minęło kilka sekund zanim zrozumiałam, co widzę. Zayn uderza w twarz nieznajomego, a on mu oddaje. W oczach mojego narzeczonego widzę tylko furię i chęć mordu. Szybko do niego podeszłam, a barman chwycił za ramiona drugiego mężczyznę.
- Zayn, kochanie. - powiedziałam, chwytając go za policzki. Jego klatka piersiowa opadała i unosiła się w drastycznym tempie. Miał rozcięty łuk brwiowy, z którego delikatnie sączyła się krew co rozbiło moje serce na miliony kawałków. Nie patrzył się w moją stronę - wciąż zabijał wzrokiem mojego napastnika. Swoimi dłońmi złapał za moje i ściągnął je ze swojej twarzy, ale nie puścił ich.
- Jeśli jeszcze jeden raz zobaczę cię w otoczeniu mojej narzeczonej, to obiecuję ci, że załatwię cię tak, że nawet rodzona matka cię nie pozna. - wymawiał te słowa z taką złością i pogardą, że nawet ja się go przestraszyłam. Widziałam po nim, że jest na skraju swojej wytrzymałości, więc gdy odwrócił się i zaczął iść przed siebie, nie stawiałam oporu, tylko posłusznie szłam za nim. W ciszy weszliśmy do windy, w której niestety nie byliśmy sami. Miałam wrażenie, że wszyscy czują napięcie jakie panuje między mną i Zaynem.
- Co ci strzeliło do głowy, żeby iść sama do klubu?! - krzyknął na mnie mulat, gdy tylko zamknął drzwi od naszego pokoju. Jego wybuch sprawił, że aż poskoczyłam w miejscu. Wiedziałam, że będzie zły, więc powinnam się tego spodziewać, jednak to było dla mnie coś nowego, chyba pierwszy raz na mnie krzyczał, a do tego zasłużyłam sobie na to. Mimowolnie moje oczy się zaszkliły.
- Nie wziąłeś karty. - powiedziałam cicho, a kątem oka zauważyłam jak marszczy brwi w niezrozumieniu. - Pobiegłam za tobą, żeby ci ją dać, bo planowałam iść później coś zjeść. Zjechałam windą na dół, a tam zobaczyłam ciebie z tą twoją, pożal się Boże, przyjaciółką.
- I dlatego postanowiłaś iść tam sama i na dodatek tak ubrana?! Naprawdę nie rozumiem o co ci dzisiaj chodzi - warknął w moją stronę i obrócił się do mnie plecami. Zdałam sobie sprawę, że ubrana jestem w jeansowe spodenki z wysokim stanem i króciutki czarny top. No rzeczywiście do klubu to nie był strój idealny. Widziałam jak ciężko oddycha, a mięśnie na jego plecach ukryte pod czarnym tshirtem są cały czas napięte. Nie wiem kiedy chwycił wazon z kwiatami i z ogromną siłą rzucił nim o podłogę.
- Co ty robisz? Uspokój się! - tym razem ja krzyknęłam, przez co jego wzrok skupił się na mnie. Przez ułamek sekundy zobaczyłam w nim nie mojego Zayna tylko prawdziwego demona. To spowodowało, że z przerażenia cofnęłam się kilka kroków. Malik widząc moje zachowanie odwrócił się do mnie tyłem i podszedł do okna. Stanął przy nim i oparł się rękoma o parapet, patrząc na widok za oknem.
- Czasami... Czasami nie potrafię zrozumieć jak możesz być taka lekkomyślna. Co by się stało, gdybym nie zaczął cie szukać, gdybym tam nie przyszedł? Jakoś nikt nie reagował na to, że ten koleś był w stosunku do ciebie zbyt nachalny. - jego głos był już dużo spokojniejszy niż wcześniej, choć nadal lekko zdenerwowany. - Wytłumacz mi jeszcze dlaczego tam poszłaś. - poprosił, ale w dalszym ciągu stał do mnie tyłem.
- Ta dziewczyna... Podrywała cię, a tobie to kompletnie nie przeszkadzało. Ona była, jest naprawdę piękna i wydaje się być miła. - szepnęłam, spuszczając wzrok. Mijały sekundy, minuty, godziny, nie wiem, ale on się nie odwracał. Nawet nie drgnął. Podeszłam bliżej, tak że słyszałam jak oddycha i jak szalenie bije jego serce. - Byłam zazdrosna. - dodałam i po tych słowach on się obrócił. Już nie wyglądał tak jak wcześniej - teraz jego oczy błyszczały na złoto, a zmarszczki na jego czole i koło oczu zniknęły.
- Nawet nie wiesz co ja poczułem, kiedy zauważyłem ciebie przy tym facecie, nie mogącą się wyrwać, a jego usta dotykały twoich. - powiedział i kciukiem dotknął dolnej wargi. - Jesteś całym moim światem, to tobie się oświadczyłem i to z tobą chcę spędzić całe swoje życie. - zapewnił, zbliżając się do mnie. Wszystko wokół mnie zniknęło, a ja poczułam się jak idiotka, że w ogóle pomyślałam, że on mógłby mnie w taki sposób skrzywdzić. - Carol była cała uśmiechnięta, bo prosiłem ją o pomoc w przygotowaniu mojej niespodzianki dla Ciebie z okazji trzy miesięcznicy naszych zaręczyn. - powiedział, a mnie wbiło w podłogę co wywołało u Zayna śmiech. - Chodź tutaj - szepnął i rozłożył ramiona a chwilę później ja już w nich byłam. - Victorio, mam nadzieję, że wiesz, że ja nigdy nie zrobię ci krzywdy. Kocham cię z całego serca. - czułam w jego głosie niepewność. Oderwałam się od niego i po prostu chwyciłam go za policzki i pocałowałam. Pocałunek ten zmył nieprzyjemnie wspomnienie po tamtym mężczyźnie. Kiedy dłoń chciałam zatopić w jego włosach, Zayn syknął, a ja momentalnie się oderwałam i moją uwagę przykuła wciąż sącząca się rana na łuku brwiowym.
- Usiądź, zaraz Ci to o patrzę, tylko znajdę apteczkę. - powiedziałam i poszłam do łazienki, gdzie znalazłam małą apteczkę w szafce. Wzięłam ją do ręki i wróciłam się do pokoju, gdzie Zayn posłusznie siedział na łóżku. Zajęłam miejsce na jego kolanach, oplatając go nogami w pasie. Jego ręce znalazły się na dole moich pleców. Wyciągnęłam z małego białego pudełka waciki nasączone alkoholem i zaczęłam przebywać rozcięty łuk brwiowy. Jego ręce wsunęły się pod moją koszulkę,  przez co na chwile zaprzestałam swoim czynom, po czym wróciłam do swojego zadnia. Zayn błądził zimnymi rękoma po moich plecach, a mi z każdą mijającą sekundą było mi się gorzej skupić. - Zayn, proszę cię. - mruknęłam a on tylko szerzej się uśmiechnął z miną niewiniątka, nie zaprzestając swoich czynów. W końcu po paru minutach udało mi się założyć prowizoryczny opatrunek. Gdy skończyłam mulat złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
- Dziękuję - szepnął, kiedy już się od siebie oderwaliśmy. - Kochanie zapamiętaj, że nigdy nie było, ani nie będzie innej. Jesteś jedyną. I choćbym spotkał kobietę sto razy piękniejsza od ciebie, to i tak na nią nie spojrzę. Tylko nie wiem czy możliwe jest, abym spotkał taka osobę, bo dla mnie to ty jesteś najpiękniejsza na świecie i jedyna w swoim rodzaju. Zajmujesz całe moje serce. - powiedział, patrząc mi głęboko w oczy. Wyglądał tak niewinnie, kiedy włosy opadły mu na czoło, a rozmarzony wzrok wpatrywał się we mnie. Jego narzeczoną.

// Madurai, Indie //

Na pewno każdy z was chociaż raz w swoim życiu oglądał bollywoodzki film, który zachwycał ilością żywych kolorów, wspólnych tańców oraz wspaniałych śpiewów. Zawsze myślałam, że to jest podkoloryzowane przez reżysera, aby zdobyć więcej widzów, a co za tym idzie pieniędzy. Jednak teraz wiem, że jedna z tych rzeczy jest niepodważalnie prawdziwa. Indie są całe kolorowe, przez co większość osób chodzi z szeroko otwartymi oczami i lekko rozchylonymi ustami. Tym razem nie zatrzymaliśmy się w hotelu, tylko u jakiejś starszej kobiety, która była bardzo miła. Ten sposób zakwaterowania bardziej mi się podoba, ponieważ można lepiej poznać kulturę danego kraju. Właśnie spacerowaliśmy trzymając się za ręce przez uliczki tego zachwycające miasta. Podziwialiśmy piękno tych kolorowych budowli, które swoim kształtem przypominały egipskie piramidy. Dużo rozmawialiśmy na przeróżne tematy, spędzając czas razem. Odwiedziliśmy również jakąś przydrożną knajpkę, w której zjedliśmy kolację. W końcu, gdy powoli zaczynało się ściemniać, stwierdziłam, że można by już wrócić do hotelu.
- Zayn? - zagadałam w pewnym momencie, aby zwrócić jego uwagę. On spojrzał na mnie, a ja niepewnie jeszcze raz rozglądnęłam się dookoła. - Czy my przypadkiem nie mijaliśmy już tego budynku? - zapytałam go, wskazując na dom o charakterystycznym ceglasto czerwonym dachu. Zayn nie odzywał się przez dłuższą chwilę i wtedy zrozumiałam, że zgubiliśmy się w kraju, w którym byliśmy zaledwie kilka godzin, a ponad to nie znaliśmy języka tego państwa. Mój oddech automatycznie przyspieszył, ale mimo to starałam się zachować spokój, bo jeszcze nie było tak źle, w końcu od czego jest GPS. - Dobra, daj mi swój telefon. - poprosiłam, a Zayn od razu wykonał moje polecenie. Odblokowałam urządzenie i od razu kliknąłem w ikonkę Google maps. Po chwili w telefonie wyświetliła mi się mapa miasta, a miejsce gdzie staliśmy było zaznaczone niebieską kropką, która migała w charakterystyczny sposób. Skoncentrowana zaczęłam szukać ulicy, na której mieści się nasz domek, lecz nagle ekran stał się czarny. Zamarłam. - No kurwa, to jest jakiś żart. - jęknęłam.
- Co się dzieje? - zapytał, a ja pokazałam mu jego telefon. Wzięłam głęboki oddech, co powinno mi pomóc, a jedynie pogorszyłam swój stan, gdyż zrobiło mi się ciemno przed oczami. - Victoria. - szepnął, chwytając mnie w talii. Poczułam jak Zayn sprowadza mnie do parteru. Pomrugałam chwilę oczami, dzięki czemu zniknęły czarne plamy. - Napij się. - usłyszałam, a pod moim nosem pojawiła się butelka wody. Pociągnęłam kilka dużych łyków.
- Zgubiliśmy się, Zee. - powiedziałam, a w odpowiedzi poczułam jedynie jego ciepłe dłonie wędrujące pod moją koszulkę. Zaczął delikatnie kreślić miękkimi palcami szlaczki pp mojej skórze co mi pomagało się uspokoić. - Już lepiej. - stwierdziłam po pewnym czasie, kiwając głową, na co Zayn przelotnie pocałował moje czoło. - Co zrobimy? - te słowa ledwo opuściły moje usta. To była moja wina. Nie potrzebnie wyciągnęłam go na tą całą "małą wycieczkę", zrobiły się tylko z tego niepotrzebne problemy.
- Spróbujemy znaleźć drogę do hotelu, a jak nam się nie uda to możemy nawet przenocować na plaży, jeśli może ją znajdziemy. Coś na pewno wymyślimy. - odpowiedział mi, wstawiając na równe nogi. Nie dowierzałam w to co się dzieje. Ja prawie zemdlałam dowiadując się, że nie mamy jak znaleźć drogi powrotnej, a on po prostu stał przede mną z uśmiechem na ustach, jego koszula była unoszona przez wiatr, przez co widać było linię V utworzoną przez jego mięśnie, a jego fryzura, którą zrobił rano została kompletni zniszczona, dzięki czemu wyglądał zdecydowanie młodziej i niewinniej, kiedy włosy opadały mu na czoło. Nie martwił się kompletnie niczym, jakby to co się działo miało być tylko kolejna fajna przygodą. - Wstawaj, kochanie. Ruszajmy na podbój tego miasta. Niech wszyscy wiedzą, że wspaniały Zayn Malik tutaj jest. - powiedział, wyciągając dłoń w moją stronę, którą natychmiast chwyciłam i już sekundę później dzięki małej pomocy mojego narzeczonego stałam już przy jego boku.
- W takim razie w którą stronę idziemy, poszukiwaczu przygód? - zapytałam się, a on się tylko zaśmiał i ten piękny dźwięk odbijał się w moich uszach przez bardzo długi czas. Poszliśmy w kierunku wybranym przez mulata i błądziliśmy tak po mieście przez dobre półgodziny. Próbowaliśmy zapytać się kogoś o drogę, ale niestety nikt nie umiał posługiwać się żadnym znanym nam językiem. Sytuacja robiła się coraz ciekawsza, gdyż robiliśmy się coraz bardziej zmęczeni, a zmrok zapadł już na dobre do tego wszystkiego zrobiło się chłodno. Przechodziliśmy koło małej restauracji, która nadal była jeszcze otwarta, więc szturchnęłam Zayna w bok i pokazałam na budynek. Od razu zrozumiał o co mi chodzi i skinął głową. Dobrze, że mamy przynajmniej ze sobą pieniądze. Chcieliśmy zamówić sobie herbaty, ale starsza kobieta za ladą najwyraźniej nic nie rozumiała, ale chyba kazała nam poczekać, a przynajmniej mam taką nadzieję, w tym czasie ona poszła na zaplecze. Po chwili wróciła z młodą dziewczyną, która była chyba jej córką, bo były do siebie bardzo podobne.
- W czym mogę pomóc ? - zapytała i dopiero wtedy podniosła na nas wzrok, a jej ręką, którą chciała chyba poprawić włosy zatrzymała się w połowie. Jej usta się otworzyły, a na twarzy było wyraźnie widać zdziwienie. Najwidoczniej musiała poznać Zayna.
- W końcu ktoś kto mówi po angielsku!- powiedział z wielkim entuzjazmem Zayn, nie przejmując się jej stanem.
- Część, jestem Victoria, a to Zayn. Troszeczkę się zgubiliśmy. Mogłabyś nam pomóc? - mówiłam powoli i łagodnie, żeby dziewczyna wszystko zrozumiała, ale też żeby nie miała wielkiego ataku.
- Ja... Ja... wiem kim jesteście - powiedziała dziewczyna będąc dalej w szoku, ale po chwili się opanowała. - O Boże... Ja was uwielbiam, tak się cieszę, że w końcu się pobieracie. Nie pasowałaś do Harrego, a Perrie to była chyba jakaś pomyłka - zaczęła nawijać jak jakaś katarynka, co było przekomiczne. - Przepraszam, już się opanowuję - oznajmiła i zrobiła kilka głębszych wdechów. - jak mogę wam pomóc?
- Wystarczy jak użyczysz nam trochę prądu i ładowarki, oczywiście jeśli to nie problem - poprosił uprzejmie, choć widziałam, że ukrywa rozbawienie, które wywołała dziewczyna.
- Jasne, już przyniosę poczekajcie chwilę -odparła i uciekła na zaplecze, a ja spokojnie oparłam się o ladę przed nami i spojrzałam na mężczyznę, który wcześniej cały czas stał obok.
- Widzisz? I po co było się tak stresować? - zapytał nadal będąc pozbawionym, jednocześnie kładąc swoje ręce na moich biodrach, czym znacznie zmniejszył odległość między nami, ale nie przeszkadzało mi to.
- Perrie była pomyłką? - spytałam starając się stłumić śmiech, zarzucając mu ręce na szyję.
- Największą. - odparł wprost w moje usta i już chciałam go pocałować, ale w tym samym momencie usłyszeliśmy jakiś huk. Szybko się od siebie odsunęliśmy spoglądając w stronę dźwięku, który jak się okazało narobiła brunetka, wywracając jakieś miotły.
- Ja... Przepraszam.. Naprawdę... Nie chciałam wam przeszkadzać... - jąkała się, a jej twarz przybrała kolor dojrzałych pomidorów. Tym razem już nie daliśmy rady i zaczęliśmy się śmiać.
- Spokojnie, nic się nie stało - powiedziałam, gdy już troszkę się uspokoiłam. Zaproponowaliśmy dziewczynie, aby z nami chwilę posiedziała i porozmawiała, na co chętnie się zgodziła. Czas minął nam szybko na przyjemnej rozmowie i popijaniu całkiem dobrze smakującej herbatki, zrobioną przez właścicielkę lokalu. W końcu, gdy telefon Zayna się podładował, okazało się, że nasz domek jest tuż za rogiem i naprawdę nie wiem, jak nie mogliśmy wcześniej do niego trafić. Po pożegnaniu i podziękowaniu za pomoc, wróciliśmy do domku. Gdy tak szliśmy w ciszy, trzymając się za ręce zastanawiałam się ile jeszcze ciekawych przygód na nas czeka? Z całą pewnością będzie ich mnóstwo, bo przecież mamy dla siebie całe życie. 

11 komentarzy:

  1. Aaa w koncu nowy rozdzial
    Uwielbiam to opowiadanie I caly czas czekam na.zakonczenie tej historii
    Duuzo weny zycze ����

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wspominaj o zakończeniu :P ta historia ma się ciągnąć w nieskończoność.
      PS: mega rozdziały i życzymy weny :D

      Usuń
  2. Nareszcie jest. Cudny rozdział czekam na więcej i na zakończenie. Ale mam nadzieję że wyjaśni się o co chodzi z tym naszyjniki em który dostała na 18-stke od nie wiadomo kogo

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne rozdziały i super się czyta przed spaniem. Życzymy dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu to opowiadanie jest najlepsze. Dzięki za to, że jesteście tutaj i, że macie nerwy pisać to cudo.
    Życzymy cierpliwości i dużo weny. :D:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba nie doczekamy się nowego rozdziału☹️☹️💔💔

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże. Już myślałam, że sama tutaj jestem.
      DZIEWCZYNY, NIE ZOSTAWIAJCIE NAS ❤️❤️❤️

      Usuń
    2. Ja też jestem i czekam

      Usuń

Dziękujemy za komentarze xx