poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 15


Jeśli już tu jesteś, to skomentuj : )

Wyświetlał się napis Torii. Z przerażeniem nacisnęłam zieloną słuchawkę. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Wszystko było możliwe.
- Hallo ? - powiedziałam nie pewnie.
- Amy? Amy! Pomóż mi proszę! - krzyczała Vicky.
- Pomogę. Powiedz gdzie jesteś. - starałam się trzeźwo myśleć.
- Jestem w... Aa! Puść mnie! - teraz słyszałam tylko jej krzyki, a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. - Zadzwoń na policję niech tu przyjadą. - te słowa skierowałam do Niall'a, który stał koło mnie, w odpowiedzi dostałam tylko kiwnięcie głową. Ciągle nasłuchiwałam tych krzyków, aż momentalnie ustały, wystraszyłam się, bo to mogło oznaczać, że brunetka straciła przytomność, albo coś gorszego. CO TAM SIĘ DZIEJE ?! Starałam się wychwycić jakiś najcichszy dźwięk, ale na próżno. Po chwili połączenie zostało przerwane.

                       *** Oczami Niall'a ***                         

Po słowach wypowiedzianych przez Amy, od razu trzęsącymi się rękami wyciągnąłem telefon i wystukałem odpowiedni numer, powiedziałem w skrócie co się wydarzyło i gdzie mają przyjechać. Nie musieliśmy długo na nich czekać, ponieważ przyjechali po 5 minutach .
- Proszę wejdźmy do domu - powiedziałem na co wszyscy skierowaliśmy się w jego stronę.
- Dzień dobry, nazywam się Jack Strong, a to jest Chris Owen, czy mogą państwo opowiedzieć nam  wszystko ze szczegółami, odnośnie rozmowy? - zapytał spokojnie starszy z policjantów.
- Oczywiście - odpowiedziała już opanowana Amy i od razu zaczęła opowiadać. Gdy skończyła mówić, policjant siedział cicho pacząc w jeden punkt, chyba myślał co mamy zrobić. Wszyscy strasznie się o nią baliśmy, a ten młodszy chyba to zauważył.
- Wszystko będzie dobrze na pewno ją znajdziemy. Jack nie z takimi akcjami sobie radził - zaczął nas  pocieszać, ale jakoś mu to dobrze nie szło.
- Wiem już co zrobimy - wypalił Jack, jeśli dobrze pamiętam. - Chris masz ze sobą laptopa ?- zapytał młodego.
- Noo... tak, tylko że w radiowozie. - odpowiedział mu.
- No to już na co czekasz, leć po niego. - oznajmił starszy.
- Ok, zaraz będę. - powiedział kierując się do wyjścia. Po chwili usłyszeliśmy jak otwierają się drzwi, skierowałem oczy ku przedpokoju, a w nim pojawił się chłopak z torbą w ręku. Od razu poszedł w naszą stronę. Położył ją na stole i rozsunął wyciągając zawartość. Jack włączył laptopa i zaczął coś na nim pisać. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Zayn? Ok..
- Halo ?
- Ja pierdole, Niall gdzie jesteście ? - krzyknął do słuchawki.
- W domu Amy. - odpowiedziałem spokojnie. Usłyszałem, że zaczął uspokajać oddech.
- Macie coś? - zapytał.
- Umm.. No tak jakby.. - zacząłem.
- No kurwa, mów!
- Dzwoniła Victoria ze swojego telefonu.
- Co?! - zdziwił się.
- No powiedziała, żeby ją ratować, ale nagle połączenie zostało przerwane. Zadzwoniliśmy już po policje. - wytłumaczyłem.
- Zaraz będę. - powiedział ze stoickim spokojem.
- Co?!
- Zaraz będę. - powtórzył. - Adres, bo nie pamiętam.- dodał.
- Dolis Hill Ln 102 - powiedziałem.
- Okey. - i połączenie zostało przerwane.  

                                                               *** Oczami Amandy ***

Tak strasznie się bałam o Tori, żeby ten ... ja pierdole, brak mi nawet słów na niego..,  nic jej nie zrobił. Biedaczka tyle przez niego przeszła, tyle cierpiała, a dla niego liczyła się tylko wódka. Dobra nie rozczulaj się teraz, musimy ją znaleźć. - skarciłam się w myślach.
- Długo jeszcze to panu zajmie? - spytałam lekko zdenerwowana.
- Nie. Właściwie już kończę, tylko potrzebuje jednej, najważniejszej rzeczy. - powiedział spokojnie grzebiąc coś jeszcze w komputerze.
- Jakiej? -zapytał mój tata.
- Jej numeru telefonu. - oznajmił Jack.
Od razu wyciągnęłam telefon i go podałam, a ten go wpisał do laptopa.
- Owen, zadzwoń po wsparcie. Przyda się. - powiedział funkcjonariusz.
- Oczywiście. - powiedział, a po krótkiej rozmowie telefonicznej dodał :
- Załatwione.
- Ok. Namierzyłem ją, jedziemy. Zbieraj się Chris. - powiedział do młodego. - Wyślij im adres.
- Jasne.
- A czy my ... też możemy jechać ? - zapytała moja mama.
- Niestety, ale w radiowozie nie ma miejsca. - powiedział.
- Rozumiem. - powiedziałam. Skinęliśmy głowami i wyszliśmy przed dom. Niespodziewanie na podjeździe zaparkowało czarne BMW. Skądś znałam to auto... Wysiadł z niego we własnej osobie, Zayn Malik. Popatrzyłam pytającym wzrokiem na Niall'a.
- Poprosił o adres. - odparł.
- Oczywiście. - powiedziałam z ironią.
- Cześć - odparł w naszą stronę. - Dzień dobry.
- Dzień dobry. - odpowiedzieli Owen i Strong.
- Gdzie wy jedziecie?!
- Po Victorię. - odparł starszy policjant.
- Co?! - zdziwił się - Wiecie gdzie ona jest?
- Tak, przepraszam, ale musimy już jechać, bo szkoda czasu - powiedział Chris.
- Czy też mogę jechać  - zapytał.
- Przepraszamy, ale nie ma miejsca.
- Ale, nie to miałem, na myśli - odparł, po czym wskazał na swój sportowy wóz. Policjanci tylko się uśmiechnęli pod nosem i wsiedli do furgonetki.
- Chodźcie! - powiedział w naszą stronę mulat i już był na miejscu kierowcy. Usadowiłam się koło niego, a Niall na miejscu pasażera, za mną.
- Dziękuje. - odparłam w stronę Malika, a on na te słowa odwrócił się i spojrzał na mnie swoimi dziś miodowymi tęczówkami.
- Jeszcze nie ma za co. - powiedział po czym się uśmiechnął, a ja to odwzajemniłam. Samochód ruszył, a już po chwili jechaliśmy 200 km/h na autostradzie, łamiąc wszystkie przepisy.

*** Oczami Victorii ***

Czułam jak plecy mi pękają, przez kolejny zadany cios w to same miejsce. W sumie to wszystko mnie boli,  a najbardziej prawa ręka. Żeby tylko nie była złamana. Przed oczami miałam cały czas wspomnienie z przed kilku lat. Jak to wracał pijany do domu i nas katował , a tamtego wieczoru sprzeciwiłam mu się to zaciągnął mnie do mojego pokoju i po raz pierwszy to zrobił. Zgwałcił mnie. JA PIERDOLE! To nigdy nie zniknie ?! A teraz strasznie się bałam żeby tego znowu nie zrobił. Uderzył mnie jeszcze kilka razy i wyszedł zostawiając mnie tu samą. Dopiero teraz mogłam się rozglądnąć gdzie się znajduję. Była to podajże piwnica jakiegoś starego budynku. Nie miałam telefonu, nawet nie wiem gdzie się znajduję, więc nie miałam się jak skontaktować z Amy. Wszystko mnie tak napieprza, że nie mogę się ruszać. Siedzę tu już od godziny i co chwile spoglądam do małego okienka, czy nikt nie przyjechał. Nagle zobaczyłam podjeżdżające dwa radiowozy i czarny samochód, a z nich wysiadających policjantów oraz Amy, Niall'a i Zayn'a. Usłyszałam strzał i kroki zbliżające się do mnie. Patrzyłam na drzwi nie ufnym wzrokiem, w tym momencie się otworzyły, a za nich wyłonił się młody policjant.
- Tu jest znalazłem ją - krzyknął. Zrobił krok w moim kierunku, na co cofnęłam się. Po chwili do pomieszczenia weszła trójka moich przyjaciół.
- Vicky!- krzyknęła Amy zbliżając się do mnie, a ja zaczęłam krzyczeć. Blondyna od razu się cofnęła. Chyba nie jest ze mną dobrze.
- Mogę do ciebie podejść. - spytał policjant. Pokręciłam przecząco głową. - A on?- pokazał ręką na Irlandczyka. Powtórzyłam ruch głową. - A może on? - tym razem wskazał na Mulata. Popatrzyłam na niego niepewnym wzrokiem, trochę trwało za nim wyszeptałam ciche:
- Tak. - chłopak powoli zmniejszał odległość między nami.
- Mogę cię przytulić? - wykonałam bardzo nie pewny ruch głową, który oznaczał ''tak'', od razu znalazłam się w jego ramionach, na co syknęłam z bólu. Zayn szybko poluźnił uścisk.
- Chodź wyprowadzę cię na zewnątrz. - znów wykonałam ruch głową tylko tym razem pewniejszy. Nie chciałam tu zostać, ani chwili dłużej. - Dasz radę iść sama?
- Tak. - odpowiedziałam. Szliśmy jakimiś korytarzami i schodami. Gdy wyszliśmy, Mulat chciał chyba zaprowadzić mnie do karetki, ale stanęłam jakieś niecałe pięć metrów od niej.
- O co chodzi? - spytał zmartwiony.
- Gdzie mnie prowadzisz? - zapytałam. Wow, umiem złożyć zdanie.
- Do karetki.
- Nie chcę. Boję się.
- Oni ci pomogą. Nie musisz się bać. Jeśli chcesz to pójdę z tobą.
- Chcę. - odpowiedziałam cicho i ruszyliśmy w stronę ambulansu. Z każdym kolejnym krokiem, coraz bardziej przylegałam do Zayn'a. Podszedł do nas jakiś ratownik.
- Muszę ci zmierzyć tętno. - powiedział, lecz ja tylko schowałam się za ciemnowłosym. Chyba to będzie trudniejsze, niż myślałam.
- Vic, proszę. - spojrzał na mnie swoimi miodowymi oczami, a ja tylko mocniej do niego się przytuliłam.
- Mogę pogadać z twoim chłopakiem?- ponownie. Pokiwałam twierdząco głową. A tak w ogóle to nie jest mój chłopak... Odeszli na tak długi dystans, abym nie mogła usłyszeć ich rozmowy. Momentalnie poczułam bijące zimno, z powodu braku ciepłego torsu Malka. Nie trwało to jednak długo, ponieważ  po chwili wrócił, ale już sam.
- Chodź Vic - powiedział.
- Ale gdzie ?
- Musimy jechać do szpitala, zobaczyć co z twoim stanem zdrowia - w kącikach moich oczu, pomału zaczęły się zbierać łzy.
- Ale, ja nie chce.
- Przykro mi, musisz. Boję się o Ciebię.
- Ale, naprawdę mi nic, nie jest - próbowałam go przekonać, ale ból w mojej ręce i plecach cały czas narastał, powodując grymas na mojej twarzy, którą potem spuściłam.
- Vicky, chodź, wiem, że cię boli. Twoje plecy całe krwawią. Trzeba je opatrzyć. Proszę chodź. - błagał, a ja uniosłam swoją głowę patrząc w jego oczy. Ugh..
- Dobrze - powiedziałam ledwo słyszalnie. Na te słowa pociągnął mnie mnie z powrotem do karetki, a ja znowu się zatrzymałam.
- Musimy jechać, yy.. tym - wskazałam na pojazd.
- Czekaj chwileczkę. - wymruczał i podszedł do ratownika, porozmawiał i widziałam tylko jak kiwa potwierdzająco głową. Po chwili Zayn był przy moim boku.
- Ok. Chodźmy. - powiedział łagodnie i podążył w kierunku czarnego, już dobrze mi znanego BMW. On wtedy przyjechał nim po mni... A zresztą nie ważne. Po 15 minutach wjeżdżaliśmy za " mury " już dobrze mi znanego, sprzed około dwóch tygodni, Szpitala Św. Tomasza. Za niedługo będę tu stałym " gościem ". Może wyrobią mi jakąś kartę, czy coś. Albo będę mieć już swoją salę i zrobię sobie taki pokój , jaki mam w domu. Przekroczyliśmy próg i już po chwili byliśmy przy recepcji, a ja schowałam się za plecami Mulata.
- Dzień dobry. Mam prośbę, moja... moja... moja przyjaciółka ma poważne rany na plecach, gdzie jak się nie mylę wdarło się zakażenie. Jeszcze wspominała coś o bolącej ręce. - powiedział poważnym tonem. - Proszę jej pomóc. - dodał. Na te słowa pielęgniarka wyszła zza biurka podążając w moją stronę, jednak ja mocniej się do niego przytuliłam, powodując przy tym cholerny ból.
- Chodź ze mną, nie bój się. - powiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy.
- Torii. Proszę. - teraz odezwał się Zayn.
- Bez ciebie nie idę. - wyszeptałam. W normalnej sytuacji to bym tego na bank nie powiedziała, ale nie wiem czemu, czuję się przy nim bezpieczna. Sama nie rozumiem swojego zachowania. Jestem dziwna.

                                                                                                                                            
No to mamy rozdział 15 : ) Przyznajemy, że nie dzieję się w nim dużo, no ale trzeba było dodać xD Dziękujemy za ponad 9000 wyświetleń, to dla nas bardzo wiele znaczy ^^ Mamy nadzieję, iż nie ma błędów, ale jak jakieś znajdziecie, to piszcie :D Komentujcie : P / Caroline, Katy and Kelly ^^

26 komentarzy:

  1. Łooooooo jest super kiedy kolejny?
    Zapraszam do siebie
    asia9123.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie mogę! Super! No genialny, normalnie <3
    Strasznie się cieszę, że Torii chce iść (nieważne gdzie :p) tylko z Zayn'em. Matko, to jest takie słodkie!
    I mam nadzieję, że nic jej nie będzie :))
    Czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ooo No nie myślałam że Tori będzie z Harrym ale ciesze się że ją znależli :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ŚWIETNE!!!!
    Zapraszam do mnie na historię opartą na faktach!
    http://bitwanapatyki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że się znalazła ! :-) Super, że tylko czuje się bezpieczna przy Zaynie -już nie mogę się doczekać następnego :* Życzę weny i pozdrawiam\ SUPER DZIAŁ.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten jest G E N I A L N Y
    Czekam na nexta buziaki
    D.D :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie opowiadanie, bardzo podoba mi się fabuła i wykreowanie postaci. Czekam na kolejny rozdział. x

    W wolnym czasie zapraszam do siebie. :)
    http://banshee-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham !!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny <33
    aa będzie się działo ... znaczy dużo się już stało ale jeszcze wiele przed nami ... tak myślę ;)

    zapraszam w wolnej chwili do mnie ;** http://asiek2104.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, super i jeszcze raz super !!! :))) Czekamy na kolejny <3
    Zapraszamy do nas http://onedirectionchangeus.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawy... Zainteresował mnie więc lece czytać wcześniejsze. Zapraszam na nowy rozdział: zaszyfrowana-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. czy macie zwiastun ?

    OdpowiedzUsuń
  13. O kurwa ! Sorki
    Ale biedna Tori i tylko dobrze czuła się przy Zaynie ,PRZYPADEK?
    Eh...raczej nie xD
    Lubię to FF i czekam na kolejne świetne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Zajebisty rozdzial :p
    Oczywiscie czekam na next
    Dodawaj preedziutko
    Pozdrawiam
    Aqua

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny! MATKO DZIEWCZYNO JAK TY PISZESZ! <3
    Szybko dawaj NN! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny :) zapraszam do mnie:
    http://tylkoiwylacznemmarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja również, kiedyś czytałam twojego bloga. Podoba mi sie fabuła opowiadania jak również bohaterowie. Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału. Pod koniec tygodnia powinien pojawić sie kolejny rozdział na moim blogu.

    OdpowiedzUsuń
  18. Wowki wowki *W*
    świetnie napisane,a czyta się tak szybko to opwiadanie ,ze aż mi teraz smutno :<
    Ja chcę więcej,więcej i jeszcze raz WIĘCEJ!!! :d


    Życzę weny i radosci z pisania,bo to jest najważniejsze!
    A tymczasem zapraszam do mnie na 8 rozdział z życia Sary :*

    http://themoordeath.blogspot.com/

    Pozdrawiam,Wigi <3

    OdpowiedzUsuń
  19. BOSKI! *.* Świetnie piszesz, nie mogłam się oderwać ;)) Oby tak dalej.

    Zapraszam także do mnie na nn:* ---> http://onlyyoucanchangeme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny , kiedy kolejny ? Z niecierpliwością czekam na nexta <3 weny :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Całe szczęście, że dziewczynie nic sie nie stało i odnaleźli ja w odpowiednim momencie. Nie zazdroszczę takiego potoku sprawy, na jej miejscu miałabym wielka traumę, ale ważne, że ma przy sobie przyjaciół, którzy ją kochają, martwią sie o nia i przede wszystkim ją wspierają.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    ___
    u mnie nowy rozdział, jeśli macie ochote to wpadnijcie, byłoby mi bardzo miło
    lovebutheartless.blogspot.com
    pozdrawiam i zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zakochałam się *.* Świetny rozdział, w ogóle świetnie piszecie. Wiem, że będę tu często zaglądać. Weny życzę :)
    P.S dziękuję za komentarz xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Przepraszam, że tak żadko tu jestem, ale mam strasznie dużo na głowie :( Ale już nadrabiam i djnfjdfdjfndjnvfdj Jezu biedna Victoria! :(

    Zapraszam do siebie na 3 rozdział:
    http://unreal-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx