CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
- Aaa!
- Ciszej, bo obudzisz resztę. - powiedział spokojnie Zayn.
- Chcesz żebym padła na zawał?!
- Myślałem, że słyszałaś jak wchodziłem. - powiedział skruszony.
- Dobra, co chcesz? - zapytałam biorąc się za makijaż.
- Chyba nie wybierasz się do szkoły?
- Muszę iść. Nie mogę opuszczać już lekcji. I tak mam już niezłe zaległości, a nauczycieli to drażni.
- Ale co będzie jak on spełni swoją groźbę? - popatrzył na mnie wzrokiem pełnym bólu.
Odwróciłam się do niego twarzą, nie wiedząc co powiedzieć. - Nie chcę cię stracić. - zatkało mnie.
- Już straciłeś. - szepnęłam spuszczając wzrok, bo poczułam palące łzy, które cisnęły się do moich oczu. Chwytając kosmetyki wyszłam z łazienki. Po chwili poczułam jak ktoś chwyta mnie za ramię. Zayn, a kto inny.
- Victoria...
- Tak?
- Porozmawiajmy... - zaczął, ale mu przerwałam.
- Przepraszam, ale muszę się przebrać, bo szkoła czekać nie będzie. - odpowiedziałam wyrywając swoją rękę.
- Ale...
- Proszę cię. Przestań. - jęknęłam. Mulat już nic nie mówiąc wyszedł z pokoju. Uff... Zabrałam się za nieskończony jeszcze makijaż. Trochę podkładu, czarne kreski, tusz do rzęs, bronzer i gotowe. Weszłam z powrotem do sypialni, w której spał już tylko Louis. Chwyciłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 9:14. Wow! Jeszcze zdążę zjeść śniadanie i coś porobić, jak mam na 10. Zeszłam schodami na dół i udałam się do kuchni, w której siedzieli Niall, Liam i Harry. Zajęłam miejsce koło blondyna.
- Cześć. - powiedziałam.
- Hej. - odpowiedzieli Horan i Payne. Już po chwili została postawiona przede mną miska płatków kukurydzianych z mlekiem.
- Cześć, słońce. - odparł Curly, całując mnie delikatnie w policzek. - Jak się czujesz? - zapytał niepewnie.
- Mogło być gorzej. - odpowiedziałam lekko się uśmiechając, a on to odwzajemnił. Po jakiś 5 minutach skończyłam jeść posiłek.
- Mam prośbę. - zaczęłam. - Mógłby mnie ktoś odwieść do szkoły, bo pogoda nie jest za ciekawa. - dodałam wskazując na okno, zza którym było widać coraz grubszą warstwę puchatego śniegu.
- Ja mogę. - odpowiedział Irlandczyk, a ja się uśmiechnęłam.
- Dzięki.
- Ale mam warunek.
- O, już się boje...
- Chodź to ci powiem. - powiedział, po czym ruszył schodami na górę. W pewnym momencie stanęliśmy przed jego pokojem. Chłopak otworzywszy drzwi dał mi znać, że mam wejść pierwsza, co też uczyniłam. Usiadłam na łóżku, a on koło mnie.
- Wiec musieliśmy iść aż na samą górę? - zapytałam śmiejąc się. Ah ten Niall i jego pomysły. Jemu się nudzi?
- Właściwie to nie, ale muszę z tobą pogadać. - odparł śmiertelnie, poważnym tonem.
- To nie ma warunku?
- W pewnym sensie jest. - odpowiedział.
- Więc o co chodzi? - Niall nieoczekiwanie chwycił moje dłonie i podwijając rękawy odkrył moje blizny. Niektóre jeszcze się jak dokładnie nie zagoiły, bo były po prostu trochę głębsze, a one potrzebują więcej czasu. Popatrzyłam na niego zdziwionym wzrokiem. W moich oczach pomału zaczęły się tworzyć łzy.
- O to chodzi. Ja nie chce, żebyś już się cięła...
- Niall...
- Rozumiesz? Jeszcze ta sytuacja wczoraj. Zrozum, że ja od rana mam przed oczami ciebie leżącą w tej kałuży krwi, a potem w szpitalu. - powiedział, a jego błękitne oczy zaczęła pokrywać warstwa łez.
- Nia..
- Proszę cię, obiecaj mi to. Już nigdy nie sięgniesz po żyletkę. Niezależnie od sytuacji. Niezależnie od wszystkiego.
- Niall, ja..
- Proszę, obiecaj...
- Niall, ja.. ja nie mogę.. - odpowiedziałam cicho. - Ty tego nie zrozumiesz. To jest jak narkotyk. Staram się. Naprawdę od tamtego razu nie miałam żyletki w rękach... Kiedyś to było dobre, ale teraz... Gdy tylko zrobię jedną kreskę.. To wszystko wraca... A wtedy nie mogę przestać. - skuliłam się na łóżku najbardziej jak mogłam. Nikomu tego nie powiedziałam, nawet terapeucie. Chociaż podejrzewam, że on to wie. - To jest choroba. Dziś jest dobrze, ale co będzie jutro?- popatrzyłam oczami pełnymi łez na Horana. Już nic nie odpowiedział, choć widziałam, że nad czymś intensywnie myśli. Nastała cisza, którą po chwili przerwałam.
- Dobra, Niall, muszę już chyba iść do szkoły. - powiedziałam ocierając mokre policzki. Irlandczyk otrząsnął się z transu i przytaknął głową. - Muszę tylko poprawić makijaż. - dodałam
- Ok. Będę czekał w aucie. Ale pamiętaj my zawsze będziemy z tobą. - odparł i pocałowawszy mnie w czoło, wyszedł z pomieszczenia. Niall jest niesamowity. W tak krótkim czasie stał się moim przyjacielem. Z resztą jak całe One Direction. Czuję, że mogę go traktować jak starszego brata. Szybko podeszłam do lustra i wyeliminowałam niedoskonałości w moim make-up'ie. Wyszłam z sypialni i ruszyłam do kuchni w celu zabrania torby z książkami potrzebnymi na dzisiejsze zajęcia. Chwyciłam torebkę i podeszłam do Harrego.
- Pa. Idę do szkoły. - powiedziałam i pocałowawszy go w policzek pobiegłam w stronę wyjścia. W międzyczasie wpadłam na jakąś osobę.
- Przepraszam! - krzyknęłam w pośpiechu i kontynuowałam mój "mini maraton". Przed wyjściem założyłam czarne botki, tego samego koloru płaszcz i biały zestaw złożony z czapki, szalika i rękawiczek. Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę białego auta. Połowę drogi spędziliśmy w ciszy.
- Zamierzasz iść na policję? - zapytał Niall, a ja popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. - No z tym sms'em.
- Po co? Oni i tak nic nie robią.
- Ale Vic...
- Przecież sam tak uważasz. Po za tym oni mają ważniejsze sprawy na głowie.
- Ale...
- Niall! Czy ty przypadkiem nie informowałeś na Twitter'ze że mnie odwozisz? - prawie krzyknęłam. Gdy zobaczyłam nie małą grupę nastolatek, które trzymały transparenty z napisami typu ''Niall kocham cię''.
- Ups..
- Jedź dalej. Skręć tu. Ok. Na razie.
- O której kończysz? Przyjechać po ciebie?
- O 15. Nie trzeba. - powiedziałam i wyszłam z auta. Od razu owiało mnie zimne powietrze. Wyszłam z bocznej uliczki i ruszyłam w kierunku rozwrzeszczanych nastolatek. Naciągnęłam na siebie czapkę, a twarz schowałam za kołnierzem płaszcza. Na szczęście mnie nie poznały. Nigdy nie wiadomo co im wpadnie do głowy. Jakieś zbiorowisko dziewczyn, które czekają tylko na to, by poznać swojego idola. Niczym ninja ruszyłam w stronę wejścia, a następnie szafek. W pewnym momencie poczułam wibrację w kieszeni. Sms. Wyciągnęłam telefon i otworzyłam wiadomość. Przeraziłam się i to bardzo. Czas dla mnie nie istniał. W mojej głowie echem odbijało się zdanie. " Ładne auto." Czyli on mnie widział. Co ja gadam?! On mnie obserwuje! Nawet nie zauważyłam, że ktoś wyciągnął z mojej ręki komórkę. Po chwili oprzytomniałam i wyrwałam nieznajomemu przedmiot. Tym nieznajomym okazał się być Chris. Mam nadzieję, że nie zdążył przeczytać wiadomości.
- Od kogo był ten sms?
- Nieważne.
- Ale... - nie skończył, ponieważ zadzwonił dzwonek. Otworzyłam moją szafkę i włożyłam do niej niepotrzebne rzeczy.
- Chodź. Mamy geografię. - powiedziałam, po czym ruszyłam we właściwym kierunku. Przed salą stała Amy wpatrzona w telefon.
- Hej. - odparłam cicho, na co blondynka oderwała się od urządzenia. - Przepraszam. - wyszeptałam i już po chwili tonęłam w jej objęciach.
- To ja powinnam przeprosić. Wiesz, że nie to miałam na myśli.
- Nie, to moja wina. Strasznie przepraszam.
- Daj spokój. Rozumiem, że teraz wrócisz?
- Tak. - oderwałyśmy się od siebie i zauważyłam, że przygląda nam się Chris. Po chwili do nas podszedł.
- Cześć. Jestem Christopher. - odparł w jej stronę.
- Amy. - odpowiedziała miło, uśmiechając się.
- To wy się znacie?
- Tak, Jesteśmy przyjaciółkami, tylko miałyśmy pewien konflikt, ale już się pogodziłyśmy. - wytłumaczyłam, a on kiwnął głową.
- Dobra chodźcie, bo zaraz się zacznie lekcja. - powiedziałam, po czym weszliśmy do sali. Usiadłam z Am w ławce. Po 10 minutach lekcji podsunęła mi kartkę.
" Wiem wszystko. Niall mi powiedział. Musimy to zgłosić na policję. "
***
Lekcje minęły bardzo szybko, ale dalej bałam się, czy aby przypadkiem nie ma go w pobliżu. Amy poznała się z Chris'em i uznała, że to na prawdę fajny chłopak. W pewnej chwili poczułam szturchanie w ramię.
- Vicky. Niall już przyjechał. - powiedziała. No tak zapomniałam wspomnieć. Amy tak się uparła, że mamy iść na policję po lekcjach, że aż bałam się jej sprzeciwić. Ruszyłyśmy w stronę auta.
- Cześć. - odparł z uśmiechem na twarzy.
- Cześć. - odpowiedziałyśmy tym samym.
- Widzisz Victoria. I tak po ciebie przyjechałem.- zaśmiał się, co też odwzajemniłam.
- Dobra jedźmy i załatwmy to szybko, bo mam za godzinę pracę. - powiedziałam, a oni przytaknęli.
- Nie rozumiem po co pracujesz. - powiedział Niall z dezaprobatą
- No dokładnie. - poparła go Amy.
- Ponieważ ja nie będę żyła na czyjś rachunek.
- Jeju... Czemu ty nie możesz zrozumieć, że nas na to stać?
- No właśnie. Was. Nie mnie. - zapięłam pas i ruszyliśmy.
- Ale...
- Daj spokój, z nią i tak nie wygrasz. - powiedziała Am. I dobrze.
Po 40 minutach było już po wszystkim. Policjant, który prowadzi moją sprawę przyjął zgłoszenie.
- Dobra, a teraz macie mnie odwieźć do pracy.
- Tak, jest. - zasalutował mi blondyn na co się zaśmiałyśmy.
- Am mam prośbę. Pojedziemy dzisiaj po prezent na mikołajki, a potem po moją walizkę?
- To już się od nas wynosisz? - zapytał Niall z smutkiem w głosie.
- A co? Będziesz tęsknić?
- Kto mi teraz będzie obiad robił?
- Masz Harrego.
- Harry tak dobrze nie gotuje. Musisz go podszkolić.
- Może...
- Nie może tylko na pewno! - krzyknął na co się zaśmiałam. Już po 5 minutach byliśmy na miejscu.
- Amy to ja zadzwonię jak skończę. - powiedziałam w jej stronę, a ona się uśmiechnęła.
- Jasne.
- Pa. - mruknęłam i weszłam do kawiarni.
- Cześć Victoria. - odparła do mnie szefowa. - Dzisiaj kończycie wcześniej, bo przywożą nowy sprzęt. - dodała.
- A nie potrzeba pomocy? - zapytałam.
- Nie po prostu wyjdziecie godzinę wcześniej.
- Okey. Fajnie. - uśmiechnęłam i zabrałam się do pracy.
*** 3 godziny później ***
Dzień w kawiarni minął mi miło, nie było dużego ruchu, więc mogłam się bardziej zapoznać z Alice. Właśnie jadę z Amy do centrum handlowego.
- Ej, a tak w ogóle to co robiłaś z Niall'em jak już mnie odwieźliście?
- Emm... nic. - odpowiedziała zmieszana.
- Nic? Czyli?
- Pojechaliśmy gdzieś za miasto...
- Randka? - zapytałam unosząc brwi.
- Nie! Bardziej przyjacielskie spotkanie.
- Ta... A co robiliście?
- Całowaliśmy się....
- Co?!
______________________________________________________________
Rozdział 36. Nudny, no ale wiecie Vic teraz musi wrócić do szkoły i w ogóle. Potem będzie przerwa świąteczna i sylwester *.* Coś się tam rozkręci ( może ). ^^ Niall i Amy się pocałowali O.o Czekamy na wasze komentarze! Może to być zwykła kropka ---> . :) KOMENTUJCIE! <3333/ Katy&Caroline.
<3
OdpowiedzUsuńSuper:)
OdpowiedzUsuńGenialne
OdpowiedzUsuńno nie gadaj że Am z Niallem, trzy razy nie, dziękuję xD
OdpowiedzUsuńon ma być z Vic! :ccc
Czekam na następny <3
Genialny rozdział ;) Aww.. Amy i Niall się pocałowali :3 Kocham to opowiadanie <333333 Czekam na next'a :D
OdpowiedzUsuńSuperowy rozdział ! <3 i jejku jak słodko że Amy i Niall się całlowali ! :)) ciesze się ze tak szybko dodajecie rozdziały jestescie magiczne ! <3 niemoge się doczekac nn xx
OdpowiedzUsuńhttp://memoriesforever-onedirection.blogspot.com/ <--- zapraszam na mój ;)
Usuńnareszcie się pocałowali !!!
OdpowiedzUsuńświetne!
OdpowiedzUsuńsuuper :)) czekam na nexta :D mam nadzieje że niedługo sie wyjaśni dlaczego hazza i Vic udają że są parą :) i ze Vic w końcu bedzie z zaynem <3
OdpowiedzUsuńmacie tą kropkę xd -----> .
OdpowiedzUsuńAww!!! Czekam na mam nadzieję szybki next!!
OdpowiedzUsuńBuziaki =*
omg. Czekam na nexta xD ~Nika
OdpowiedzUsuńtaaa przyjacielskie spotkanie xD no bo przecież "przyjaciele" czule się całują xDD
OdpowiedzUsuńKisses,
-A