poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 50

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne 

*** Oczami Victorii ***
*** 5 dni później ***
( Sylwester )


Minął prawie tydzień. W tym czasie działo się dużo, ale tak na prawdę nic. Przede wszystkim wyjechali wszyscy rodzice, Daisy i Phoebe oraz Greg. Głównym powodem było to, iż zbliżał się sylwester i nie chcieli "młodzieży, która chce się wyszaleć", jak się wyrazili, przeszkadzać. Następnie chłopaki znaleźli ostatnią piosenkę do ich albumu "Midnight Memories". Jest to ta sama, którą śpiewałam razem z Zayn'em. Nazywa się "Right now". Harry, Lou i Liam bardzo ucieszyli się na tą wieść, więc poinformowali Paul'a, a on im powiedział, że zaczną ją nagrywać po powrocie do Londynu. Wszyscy przyznali, że Niall i Zazza wykonali kawał dobrej roboty. Po trzecie. Hazza zachowuje się ostatnio jakoś dziwnie. Od tej rozmowy w pokoju Amy, nie jest tak jak dawniej. Jest jakoś bardziej tajemniczy, a to mnie bardzo martwi. Do tej pory nie wiem skąd on wiedział, że Malik napisał ten tekst. Dowiedzieliśmy się dopiero wszyscy, jak ją śpiewali. Kolejna sprawa... A tak. Nadszedł sylwester. Szczerze bardzo boję się tego dnia. Urodziny Louis'a, moje i nowy rok w jeden dzień? To może się źle skończyć. - zaśmiała się w myślach. Lou pewnie znowu się schleje... Oczywiście ja postaram się tego nie zrobić, nie chcę znowu rzygać, chyba cztery, czy trzy razy, ale co z tego postanowienia wyniknie, to się okaże. Chłopaki powiedzieli, że wszystkim się zajmą, a ja mam odpoczywać. Ja już tego odpoczywania mam po dziurki w nosie. Od czasu kiedy zemdlałam chcą mnie we wszystkim wyręczać, aż mnie nerwica bierze. Tak samo Gemma. Przecież nic mi nie jest. Tradycyjnie po porannej toalecie ubrałam się. Dzisiaj w szare rurki i biały t-shirt. Zeszłam na dół i standardowo zrobiłam im śniadanie.
Po dziesięciu minutach byli już wszyscy i zajadali się kanapkami. Wszyscy wstali około 8?!
- Jak tam Vic? Gotowa na wielki dzień? - zapytał się Niall, przegryzając jedną kromkę chleba z szynką, serem i pomidorem.
- Na jaki wielki?
- No wiesz, osiemnaste urodziny są tylko raz.
- Każde urodziny sa tylko raz.
- No wiesz, ale to jest osiemnastka. A tak w ogóle kto przychodzi?
- Ci co zawsze, ale kogo zaprosiła Vic to nie wiem. - odparła Amy.
- Alice i Chris'a.
- Tylko tyle?!
- Nigdy nie obchodziłam hucznie urodzin. - wzruszyłam ramionami.
- Ty żartujesz, prawda? - zapytał z niedowierzaniem.
- Nie. - odpowiedziałam kręcąc przecząco głową.
- Louis zaprosił chyba pół Londynu, a ty zaledwie dwie osoby?
- Tak jakoś wyszło...
- Czemu nie zaprosiłaś nikogo z klasy.
- Zaprosiłam Chrisa. Nie licząc Am, ale jej i tak nie musiałam zapraszać.
- To czemu tylko niego?
- Bo z nikim się tak bliżej nie trzymam?
- Nie wierzę...
- To uwierz.
- Na pewno nie chcesz nikogo więcej zaprosić? Jest jeszcze wcześnie, więc...
- Niall, spokojnie... Mam Was, a to jest najważniejsze.
- No dobra, powiedzmy, że Ci wierzę. - odpowiedział ukrywając mały uśmieszek, który zawitał na jego twarzy.
- A tak w ogóle jaki jest plan na dzisiaj?
- No ty odpoczywasz, a potem się szykujesz.
- Dajcie mi już spokój. Nic mi nie jest.
- I tak nie ma nic do roboty.
- Zawsze się coś znajdzie.
- No ewentualnie możesz pobawić się odkurzaczem. - powiedział śmiertelnie poważnie. - Nie no żarcik. - dodał po chwili, na co uderzyłam go w ramię.
- Ej bolało!
- Bo miało boleć.
- Czuję się urażony. - "szlochał".
- Ja też! Dlaczego mi nie pozwalacie nic robić?! To jest wnerwiające! Ja tylko zemdlałam...
- Nie, tylko, ale aż.
- Poza tym martwimy się o ciebie, skarbie. - powiedział Harry, przelotnie całując mnie w policzek.
- Jeju przestańcie nie ma o co...
- Jeszcze raz tak powiesz to cię chyba uderzę. - odparł Lou, który przyłączył się do rozmowy.
- Spróbowałbyś. Twoje marchewki nie byłyby już tak bezpieczne. Lepiej uważaj. - zaśmiałam się. - A więc jak widzicie to przyjęcie, organizatorzy?
- Amy, już chyba od tygodnia to organizuje. Mam już dosyć. A wiecie co jest najgorsze? Że co chwilę ma coraz więcej pomysłów... Każde zupełnie inne i coraz bardziej szalone. Ja już nie daję rady. Dobrze, że to jest już dzisiaj. - żalił się Horanek.
- Ej... Nie jest tak źle. - trzymała się swojego blondynka. Zawsze wierna swoim przekonaniom.
- No więc jak to sobie wyobrażasz? - zapytałam moją siostrzyczkę.
- No to tak. Około godziny 18 zaczną przyjeżdżać goście. Oczywiście DJ, którego załatwili chłopaki gra jakąś fajną muzyczkę dla nastroju. Potem następuje wielkie wejście naszych ukochanych solenizantów...
- Am, ty chyba żartujesz, prawda?
- Oczywiście, że nie...
- Słuchaj dalej. - zachęcił Irlandczyk. Biedny już pewnie tego słuchał milion razy. Amy, jak to Amy nie zwróciła na nas uwagi i tłumaczyła nam dalej, a raczej próbowała.
- Na czym to ja?
- Wielkie wejście...
- A tak! Potem następuje wielkie wejście naszych ukochanych solenizantów. Na schodach prowadzących na górę rozłożymy taki czerwony dywan... - Słucham?! - I najpierw zchodzi Lou z Eleanor, a potem nasza osiemnasteczka z Harrym, którego trzeba wystrzałowo ubrać... - To jest jakiś żart, co nie? - Louis coś tam powie i zaczyna się impreza. Oczywiście potem jeszcze kilka niespodzianek, ale nie zdradzajmy wszystkiego. - uśmiechnęła się.
- Amy, błagam cię powiedz, że żartujesz...
- Ja nigdy nie żartuję.
- Vic! Szykują się twoje najlepsze urodziny! Zapamiętasz je do końca życia. - zaśmiał się Liam. Szczerze? Nie zaprzeczę. Kto by zapomniał czerwony dywan?! Tylko głupi...
- Ludzie, ja obchodzę tylko zwykłe urodziny...
- Nie, bo pierwsze z nami. - dodała Gemma. Zasługuję na takich przyjaciół? Jestem w pełni przekonana, że nie. Teraz są dla mnie wszystkim. Co ja bym bez nich zrobiła? Bez Gemmy? Poznałam ją tydzień temu, a już się z nią zżyłam. Bez Eleanor i Danielle? Bez chłopaków? A co dopiero bez Amandy? Bez Susan i James'a? Co by się ze mną stało, gdybym ich nie spotkała na mojej drodze? Jak bym skończyła? Przecież wszystko mam dzięki rodzinie Black'ów. Dach nad głową, siostrę i miłość. Muszę stwierdzić, że w Londynie spotkały mnie najpiękniejsze chwile. To wszystko dzięki Nim.
- Victoria? - zapytała przejęta Dan.
- Tak?
- Czemu płaczesz?
- Ja... - i niestety, tutaj nie wytrzymałam i rozpłakałam się i to na maksa. Oczywiście to były łzy pełnego szczęścia. - Dziękuję Wam. - tylko tyle udało mi się wyszeptać. Momentalnie przy mnie znalazł się Harry. Kucnął przede mną i zaczął kreślić okręgi na moich udach, które sprawiały, że staję się spokojniejsza.
- Eee... Vicky. - pochyliłam się do przodu i się do niego przytuliłam. Chłopak się podniósł i obrócił się wokół własnej osi, w wyniku czego siedział na krześle, a ja na jego kolanach. Jeszcze mocniej wtuliłam się w jego umięśniony tors, mocząc mu przy okazji jego śnieżnobiały t-shirt skrojony w "serek". Może się nie obrazi... Mam nadzieję. W pewnym momencie oderwałam się od niego i przetarłam oczy oraz pociągnęłam nosem. Hazza wyciągnął rękę i swoim kciukiem otarł łzę, która jako ostatnia opuściła moje oko, próbując spłynąć po, jak już podejrzewam, zaróżowionym policzku. Rozejrzałam się po pokoju. Przystanęłam na Zayn'ie. Jego wzrok był nie do odczytania, tak samo kryjące się w nim uczucia. Prawda jest taka, że prawie wszystko stało się dzięki niemu. Gdyby nie on... Gdyby mnie wtedy nie zaprosił do domu, nie poznałabym reszty, El i Danielle. Patrzył się na mnie tymi swoimi nieziemskimi, czekoladowymi tęczówkami, które zawsze mnie uspokajały. Gdy znalazłam się w jego silnych ramionach zawsze czułam się bezpieczniej. Czasami się zastanawiam, czy on jest cały idealny? Jego oczy, usta, włosy, ośmielający uśmiech, głos pod którym moje nogi po prosu miękną... Może on jest aniołem, który został zesłany na ziemię? Co by było, gdyby on mnie wtedy nie okłamał? Gdyby powiedział o Perrie. Jakby się to wszystko potoczyło? Bylibyśmy szczęśliwi, jak mówił Harry? Czy to by się udało?
- Dziękuję Wam. - powtórzyłam.
- Za co?
- Za wszystko.
- Już dziękowałaś. - uśmiechnął się Lou.
- A więc robię to kolejny raz.
- To my mówimy, że nie ma za co po raz tysięczny. - powiedział Niall. Wstałam z Harrego i zaczęłam sprzątać, po śniadaniu. Gdy skończyłam, zajęłam to samo miejsce co uprzednio.
- Zayn to co jedziemy? - zapytał Lou.
- Gdzie?
- Po alkohol i zakupy.
- Ok. To chodź. - powiedział mulat wstając od stołu.
- Kup mi m&m'sy. O! I mandarynki. O! I jeszcze... - zaczęła wyliczać El.
- To może pojedziesz z nami.
- Dobry pomysł. - i już zniknęła w przedpokoju.
- Gemma. Danielle. Lottie i Fizzy. Chodźcie. - tym razem odezwała się Amy i znowu zniknęło parę osób. Ludzie wy jedziecie tylko po jedne zakupy! Kuchnia momentalnie opustoszała. Zerknęłam na Hazze. Wymieniał intensywne spojrzenie z Niall'em, który jakby chciał przekazać mu jakąś wiadomość.
- Idziemy. - powiedział i zaciągnął mnie ze swoich kolan. Słucham?!
- Ale... - zaczęłam, ale on mnie pociągnął rękę i zaczął iść. Gdy przechodził koło Horana, przystanął.
- Czwarta szuflada, o ile dobrze pamiętam. - odparł, na co loczek skinął głową i ruszyliśmy w dalszą drogę.
- Harry, możesz mi wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi? - zapytałam. Nic. Po prostu traktował mnie jak powietrze. - Harry?! - powtórzyłam.
- Obiecałem, że ci to udowodnię, to to zrobię.
- Hazz, ale o czym ty mówisz? - a on dalej swoje. Dalej mnie po prostu ciągnął, a ja nie wiem o co mu chodzi. Przeszliśmy już schody i korytarz. W pewnej chwili zatrzymaliśmy się przed pokojem... Zayn'a?
- Co my tu robimy? - nie zważając na moje słowa pchnął drzwi i wszedł do sypialni. Okey?!
- Hazz, możesz mi powiedzieć o co tutaj chodzi? Przecież Zayn się wścieknie, kiedy nas tutaj zobaczy...
- Teraz to nie jest ważne. Poza tym pojechał na zakupy. - powiedział przeszukując jedną z komód. Trzeba przyznać, że mogłabym spędzić w tym pomieszczeniu cały czas. W powietrzu unosił się zapach perfum Malik'a. Kurwa, nawet perfumy ma idealne.
- Dobra, nie wiem co ty kombinujesz, ale ja idę. - odparłam i chciałam wyjść, ale poczułam rękę Hazzy na mojej.
- Nie, chodź tutaj...
- Ale...
- Chodź, bo się obrażę. - powiedział, a ja się poddałam i po chwili stałam u jego boku.
- Więc?
- Zobacz. - mruknął wskazując na zawartość mebla.
- No nic ciekawego, rzeczy do malowania. - nic nie mówiąc, wziął szkicownik i mi go podał.
- Harry, mam ci mówić, co to są za rzeczy? A więc to jest szkicown...
- Otwórz go.
- Nie, to nie jest moje. - odpowiedziałam, chociaż bardzo mnie korciło, aby zobaczyć co w nim jest.
- Jak nie ty, to ja. - odparł otwierając go. To co zobaczyłam po prostu wmurowało mnie w ziemię. Harry przekładał kartkę za kartką, a na każdej byłam ja. - Widzisz?! On cały czas o tobie. - chciałam coś powiedzieć, ale zrezygnowałam. - Musisz to w końcu zroz... - nie dokończył, bo do pokoju wszedł, a raczej wbiegł Niall.
- Niall?! - krzyknęliśmy równocześnie. Horan był strasznie zdezorientowany. Jego wzrok błądził to na mnie, to na Harrego, to na szkicownik. Okey?!
- Ej co się stało? - zapytał Styles.
- Zayn... Zayn tu idzie. - ostrzegł. Hazz momentalnie się pobudził. Rzucił blondynowi rysunki, a mnie pociągnął w tył.
- Harry, co ty robisz?! - niemal krzyknęłam. Nim się obejrzałam znaleźliśmy się w szafie. Co?!  Hazz, co ty wyp... - nie dokończyłam, bo loczek zasłonił mi usta swoją ręką. Mój oddech momentalnie przyspieszył, a w szafie robiło się coraz bardziej gorąco. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi do sypialni. Chciałam zobaczyć coś przez niewielką szparkę między drzwiczkami, ale niestety loczek był szybszy.
- Niall? Co ty tutaj robisz? - zapytał Zayn. Po jego głosie nie wyczułam, aby był zdenerwowany... Może po prostu ma zaufanie do blondyna.
- A nic właściwie. Przeglądam sobie. - odpowiedział, zapewne wskazując na szkicownik.
- Aha. Okey. - tylko tyle? Jak tego nie ukrywa to po co my się chowamy w szafie?! Chciałam się jakoś poruszyć, ale żelazny uścisk mojego towarzysza mi to uniemożliwił.
- A ty co tu robisz?
- Przyszedłem po czapkę, bo strasznie zimno. - odparł i zapewne chwycił klamkę, bo usłyszałam charakterystyczny dźwięk. - Niall, tylko pamiętaj nikt ma się o nich nie dowiedzieć. - powiedział śmiertelnie poważnie.
- Jasne.
- Pamiętaj, ufam ci. Ja idę. - odparł i opuścił pomieszczenie. Styles odczekał może chwilę i pozwolił mi opuścić "małą garderobę".
Mogę wiedzieć co to było?! - krzyknęłam patrząc się na chłopaków. - O co wam chodzi?!
- Chciałaś dowodów to masz. - powiedział Loczek wskazując na rzecz w rękach Niall'a.
- Myśli o tobie to już coś.
- Może to tylko chwilowe zauroczenie.
- Od września?
- Zrozum, że on cię kocha. A ty jego. Nie wiem czemu jeszcze nie jesteście razem. To jest wszystko pokręcone.
- Ale ja nie wiem, co do niego czuję... Poza tym, to że mnie namalował nie oznacza, że mnie kocha.
- Namalował chyba tysiąc razy. - zauważył Niall, na co zgromiłam go wzrokiem.
- Victoria, ty jesteś głupia, czy ślepa?
- Wszystko ze mną okey.
- To wyjaśnij nam to. - odparł podnosząc szkicownik.
- No nie wiem... Może lubi rysować ludzi...
- Czemu na przykład nie mnie?
- Bo woli malować dziewczyny...
- Czemu nie Amy?
- Bo woli brunetki?
- Czemu nie Eleanor, albo Danielle?
- Bo ja przebywam z wami częściej i ma inspirację?
- Wiesz, że te tłumaczenia nie mają sensu? - dla mnie też.
- Może dla ciebie.
- Victoria, proszę cię wysłuchaj nas. On cię kocha...
- O mnie nie może kochać! - Ma Perrie.
Ale kocha! Napisał o tobie... o was piosenkę! Chciał cię pocałować! - krzyknął Hazz.
- Co?! - zdziwił się Niall.
- Kobieto zrozum, że on cię kocha! - kontynuował lokowaty nie zważając na uwagę blondyna.
- Skąd to niby możecie wiedzieć?! Zachowujecie się tak jakby wam o tym powiedział! Poza tym to jest bardziej skomplikowane, niż wam się wydaję. Ja "jestem" z Harrym. - powiedziałam kreśląc w powietrzu cudzysłów. - Udajemy, ale w końcu "jesteśmy" parą. Nie możemy o tym zapomnieć od zaraz. Poza tym on mnie nie może kochać, jesteśmy tylko przyjaciółmi. - Niestety... - Dacie sobie wreszcie spokój? - chłopaki umilkli. - Wybaczcie, ale uznaję tę rozmowę za zakończoną. - odparłam i opuściłam pomieszczenie. Po zamknięciu drzwi poczułam wyrzuty sumienia. Ja... ja nie chciałam tak na nich naskoczyć... Po chwili chłopaki wyszli z sypialni.
- Niall, Harry, ja... ja nie chciałam, tak na was... to pod wpływem emocji...
- Nie no spoko.
- Zrozum, może Zayn zachował się kilka razy... no dobra, kilkanaście razy jak dupek w stosunku do ciebie, ale to jest na prawdę dobry chłopak. - powiedział Niall. Ja to wiem, ale on nie jest dla mnie... Nie komentując tego, po prostu odeszłam. Zamknęłam drzwi od mojego pokoju, oparłam się o nie i zaczęłam płakać. Płakałam z bezradności. Czemu to wszystko musi być takie popierdolone? Czy go kocham? Nie wiem. Ale wiem jedno. On nie jest mi obojętny. Łzy cały czas spływały po moich policzkach. Ja pierdole i ktoś powie mi co teraz? Nagle nie wytrzymałam wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam ubrania i zaczęłam je rozrzucać po całym pokoju. Musiałam wyrzucić te wszystkie emocje. Ja już, kurwa, nie mam siły! W pewnym momencie się tak zamachnęłam, że uderzyłam ręką o ścianę.
- Kurwa! - krzyknęłam na cały głos. Zjechałam po ścianie. Jeszcze bardziej płakałam. Z bólu fizycznego i psychicznego. Ja już tego nie wytrzymam. Szybko wstałam i "zdrową" ręką otworzyłam drzwi i opuściłam pokój. Ruszyłam korytarzem. Mój cel? Sypialnia Zayn'a. Wpadłam do jego małego azylu. Byłam strasznie zdezorientowana. Gdzie on to schował?! Zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafki. Gdzie on to, kurwa, schował?! Może w szafie! Szybko do niej podeszłam. Nagle usłyszałam dźwięk otwierających drzwi. Nie zwróciłam na to uwagi. Dalej szukałam.
- Victoria?! - momentalnie się obróciłam. Zayn. - Co ty tutaj robisz? - zdziwił się.
- Oddaj mi je.
- Co mam ci oddać?
- Oddaj moje żyletki.
- Vic, co się stało?
- Oddaj mi je!
- Nie! Uspokój się. - odparł i do mnie podszedł, chcąc mnie przytulić.
- Zostaw mnie i oddaj! - krzyknęłam i zaczęłam okładać jego klatkę moimi małymi piąstkami, co za dużo go nie ruszało. 
- Victoria, uspokój się.
- Nie! Przestań! Oddaj mi je! - krzyczałam i płakałam jednocześnie.
- Vicky...
- Oddaj. Proszę! Ja tego potrzebuję!
- Nie.
- Proszę... - załkałam i poddałam się.
- Vic.. Spokojnie.. Najpierw opowiedz co się stało. - powiedział spokojnie gładząc mnie po plecach.
- Ni.. nie mogę...
- Mi wszystko możesz powiedzieć.
- T.. to z.. za bardzo sko... skomplikowane...
- Całe moje życie jest skomplikowane, więc może zrozumiem.
- Po prostu daj mi te żyletki!
- Nie. - odpowiedział stanowczo.
- To tylko jedna, może dwie "kreski".
- Victoria, czy ty siebie słyszysz?! To jest nienormalne.
- Ja jestem nienormalna. Je tego potrzebuje. Mężczyźni wolą się upić do nieprzytomności, a dziewczyny takie jak ja wolą to. Nazywaj to jak chcesz uzależnieniem, paranoją, mnie jest wszystko jedno. Po prostu jak ja to robię to wszystko jest łatwiejsze. Choć na kilka tych sekund świat staje się lepszy. Życie staje się łatwiejsze. Zapominam o wszystkim co mnie złego spotkało. Jakby to powiedzieć, krew mnie uspakaja, a właściwie to jej tracen...
- Przestań tak mówić, rozumiesz? - chwycił moją twarz w dłonie i zmusił do tego, abym popatrzyła się w jego zeszklone oczy.
- Zayn... Proszę.. Jeśli..
- Jeśli co?
- Jeśli mnie choć trochę lubisz, to mi je oddaj..
- Właśnie z tego powodu ci ich nie dam. Wytrzymałaś bez tego już długo, teraz też sobie poradzisz. - powiedział smutno.
- Ja sobie z niczym nie radzę... - powiedziałam patrząc się w jego oczy i kręcąc przecząco głową.
- Wierzę, że sobie dasz radę. To ci jest nie potrzebne. - powiedział przytulając mnie. Też chciałabym w to wierzyć. - Wiesz? Jesteś najsilniejszą dziewczyną jaką znam.
- Mówisz to tylko dla tego, żeby mnie pocieszyć.
- Wcale nie.
- Może dla tego, że nie wszyscy mieli... - nie dokończyłam, bo ktoś wszedł do pokoju.
- Malik mamy gości... - urwał gdy nas zobaczył. Po chwili na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Gości? - zdziwił się.
- No tak. Chodź... chodźcie się przywitać. Zayn, pewnie się ucieszysz. - powiedział i szybko zniknął z pokoju. Chyba nie zauważył jak ja wyglądam.
- Wierzę, że dasz sobie radę. - powtórzył i całując mnie w czoło, ruszył w kierunku drzwi. - A! I z poszukiwań możesz zrezygnować. Wywaliłem je. Uprzedzając twoje myśli, to nie znajdziesz ich w koszu. - powiedział już z lekkim uśmiechem. - A teraz idź do łazienki i przemyj sobie twarz, bo cała się rozmazałaś, potem przyjdź na dół i zobaczysz kto przyjechał. - powiedział i przepuścił mnie w drzwiach. Szybko ruszyłam do mojego pokoju. Gdy przekroczyłam jego próg, przeraziłam się. Okey... Byłam w strasznej desperacji. Wzięłam wszystkie ubrania i wrzuciłam do szafy. Potem się tym zajmę. Wparowałam do łazienki. Gdy spojrzałam w lustro, zdziwiłam się, że Zazza się mnie na maksa nie przestraszył. Szybko chwyciłam mleczko do demakijażu i zmyłam twarz. Następnie wzięłam eyeliner i tusz do rzęs i poprawiłam make-up. Gotowa do pokazania się ludziom, nie strasząc ich przy tym, ruszyłam do salonu. Z każdym stawianym krokiem na kolejnym schodzie, rozmowy i śmiechy stawały się coraz bardziej głośniejsze. Gdy znalazłam się w salonie momentalnie zamarłam.

___________________________________________________________________
Uwaga, uwaga to już rozdział 50!!! Połowa 100 ( mamy nadzieję, że do niej dotrwamy xD ) Jest sylwester !!! Uwierzcie nam, czekałyśmy na niego bardzo, bardzo długo ^^ Nie wiemy, czy zachwyciłyśmy Was treścią tego rozdziału, ale mamy ogromną nadzieję, że tak :) Pozostaje nam tylko zachęcić Was do wyrażenia swojej opinii na temat tego rozdziały, bądź opowiadania :D CAŁUJEMY!!! ;** / Kary&Caroline. :)

24 komentarze:

  1. Ejj.. ;/ kto tam przyszedł, tak nie mozna ;/
    Piszcie szybko, czekam nn :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wspaniały! ♥
    I ta akcja z tym szkicownikiem- cudowna! ♥
    Niech w końcu Vic zrozumie, że Zayn ją kocha! ♥
    A to z żyletkami... Aww... Zayn taki słodki i troskliwy! Ideał ♥_♥
    Nie mogę się doczekać co wydarzy się w sylwestra! ♥♥
    No i bardzo mnie ciekawi co to za goście... Mam pewne przypuszczenia...
    No cóż! Do następnego! ♥♥♥

    http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/
    http://forbidden-feelings-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Kto to przyszedł? Perrie czy ta dziewczyną z którą Vic widziała Zayna kiedyś tam kiedys?
    :OO
    jetem taka ciekawa ,że masakra. Mimo, że zazwyczaj omijam opowiadania gdzie chłopaki są członkami One Direction to w waszym opowiadaniu jestem zakochana.
    Możecie mi wierzyć bądź nie, ale taka jest pawda. Zaczynałam czytać inne gdzie chłopcy byli w 1D ale po kilku rozdziałach rezygnowałam, z tym opowiadaniem jest inaczej, ciągnie mnie tutaj po kilka razy na dzień .
    Kocham was, jesteście świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  4. super rozdział! czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem w siódmym niebie, jestem zszokowana, zaskoczona i w ogóle zachwycona, kocham ich oboje, i kocham Nialla i Harrego, za to co oboje kombinują, och, i kocham Was za to, co dla nas robicie, że znajdujecie dla nas tyle swego cennego czasu, pozostaje mi tylko powiedzieć DZIĘKUJE i z niecierpliwością czekać na nexta, ale BŁAGAM,nie trzymajcie nas za długo w niecierpliwości, pozdrawiam, całuję i kocham, Olka!. <3 :* :)) ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG! To pewnie Pezz!! Na jej miejscu też bym zamarła!!! Tak więc wiecie, ja już tutaj z niecierpliwością czekam na next, bo ten rozdział był (jest) bosssski!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. AAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! CUDOWNY!!! CZEKAM NA KOLEJNĄ CZĘŚĆ!!!!!!!!! BOSKIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! OBY TO NIE BYŁA PERRI!!!!!!!!!!!!!!!!NEXTTTT SZYBKO!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. i już 50 !! super rozdział i jestem strasznie ciekawa kto to był !!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie w takim monecie!!!! :P I teraz cały dzień bandę wymyślać kto tam mógł wejść -_-
    ale rozdział oczywiście super :)) I CZEKAM NA NEXTA Z JESZCZE WIĘKSZĄ NIECIERPLIWOŚCIĄ :D \ Marcela

    OdpowiedzUsuń
  10. oooo lolll czekam na nexta z niecierpliwością!!!! AAAAA Juz go chce!!!! ciekawe kto tam był :D

    OdpowiedzUsuń
  11. O rany ! Ale super! Czemu oni się nie pocałowali :(( ale i tak mega słodko że on ją przytulił rannyy ! <3 czekam na nn :) + życzę weny xoxo

    http://forgiveniallhoran.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. aaaaaaa BOSKIE <3 Czekam na next i życzę weny... ale żeby przerywać w takim momencie?! no wiecie co? Fochałabym się ale że czekam na next i BOOOOOSKO piszecie to sie nie fochnę ;* ~Tori

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo! Boskie! Kocham <33333 Jej! :D Ciekawe kto przyjechał?! I ble ble ble nie wiem co jeszcze tu napisać.. Czekam na next'a z niecierpliwością :3 Jeszcze raz kocham <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski <3 Zawsze musisz kończyć w tak ważnych momentach ? Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. I jest w końcu 50! Czekam na nexta i życze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Co się dzieje? Co się dzieje??? Może Perrie przyjechała?
    NEXT <3
    Cudoooo *o*
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. JEJ PRZECZYTAŁAM WSZYSTKIE ROZDZIAŁY OCZYWIŚCIE , DO TEGO BARDZO FAJNY <3 CZEKAM NA NN I ZAPRASZAM DO SIEBIE OCZYWIŚCIE http://school-of-love-hictorie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. O jejku kocham!!! Kiedy next???

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy next? :(

    OdpowiedzUsuń
  20. WOW przeczytałam wszystkie rozdziały zarombiste sorki ze nie komentowałam Czekam na szybkiego next
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetne! To rodzina Zayna przyjechała? Tego dnia ( ewentualnie nocy wieczora) ma się stać coś niezwykłego! Niech Vic powie o wszystkim Zaynowi, niech się pocałują! Cokolwiek ale żeby po między Vic,a Zazzą stało się coś niezwykłego! Proszę!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx