CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
Rozdział ze specjalną dedykacją dla Marceli! :)
Rozdział ze specjalną dedykacją dla Marceli! :)
- Zayn, powinniśmy już iść... - odwróciłam się i ruszyłam w stronę mojego pokoju. Nagle poczułam uścisk na moim nadgarstku. Zostałam gwałtownie odwrócona. Mój oddech momentalnie przyspieszył, a serce zaczęło bić w nienaturalnym tempie.
- 4... 3...
- Zayn... co ty... - zanim zdążyłam się zorientować co się dzieje, jego ciepłe usta przyległy do moich, a przez całe ciało przeszły przyjemne dreszcze. Tyle o tym marzyłam.
- Szczęśliwego Nowego Roku! - dobiegł mnie krzyk tłumu, a następnie dźwięk sztucznych fajerwerków. Nagle Zayn lekko się oderwał i przygwoździł mnie do ściany, a następnie powrócił do moich ust. Na początku nie odwzajemniłam pocałunku, ale po chwili nie wytrzymałam. Chwyciłam go za kark i przyciągnęłam bliżej siebie. Nie zostało nawet najmniejszej przestrzeni między nami. Jego ręce ułożyły po obu stronach mojej głowy uniemożliwiając mi jakikolwiek ruch. Moje drżące ręce powędrowały w jego idealnie ułożone kruczoczarne włosy. Przejechałam po ich całej długości i pociągnęłam za ich końcówki, wywołując u niego cichy jęk. Jego zimne dłonie dotknęły moich policzków. W pewnym momencie język Malika zaczął współgrać z moim. Dokładnie tak, jakby pasowały do siebie. Cały czas stanął w miejscu. Tyle na to czekałam. Było tyle okazji, aby moje marzenia stały się rzeczywistością, ale stało się to dopiero teraz. Przez cały pocałunek towarzyszyło mi miłe uczucie w podbrzuszu. Po może kilku minutach oderwaliśmy się od siebie, z powodu braku jakiegokolwiek tlenu.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem. - powiedział wprost do moich ust, a następnie złożył bardzo delikatny pocałunek na moich wargach. Zayn ja też. - powiedziałam w myślach. Cały urok tego pocałunku był nie tylko w tym, że to był Zayn, a także to że pocałowaliśmy się o północy. To z nim przywitałam Nowy Rok. Nie z Harrym, z którym teraz powinnam być. Tylko z nim. Zayn'em Malik'iem. Dopiero po kilku sekundowej przerwie uświadomiłam sobie co się właśnie stało. Przecież Paul mnie zabije, jak ktoś to zobaczy. Jeszcze dodatkowo rozpowie wszystkim o moim ojcu... Momentalnie wpadłam w panikę. Co ja najlepszego zrobiłam... Zazza lekko się ode mnie oderwał.
- Victoria, ja nie żałuję tego co zrobiłem. - odparł zakładając błądzące kosmyki moich włosów, za ucho. - A Ty? - spoglądnął w głąb moich oczu. W ogóle nie zwracałam na niego uwagi. Myślałam co mam teraz uczynić.
- Zayn, ja... Zrozum nikt nie może się o tym dowiedzieć. Nikt, rozumiesz? - zapytałam, akcentując dobitnie każde słowo. Błagam niech on mnie posłucha...
- Ale...
- Zayn, rozumiesz? - zapytałam lekko z desperacji. - Proszę, raz mnie wysłuchaj.
- Ale...
- Zayn. Powiedz.
- A co z Harrym? Ma się o tym nie dowiedzieć? Ma się nie dowiedzieć, że cię pocałowałem? Będziesz to ukrywać przed własnym chłopakiem? A co będzie jak ktoś się potem dowie? Jak zareaguje? Nie obawiasz się jego reakcji? - zadawał co chwilę pytania, cały czas się do mnie przybliżając. Harry to jest osoba, której najmniej się obawiam. On wraz z Niall'em będą chyba wręcz zachwyceni co się stało tutaj kilka minut temu.
- Zayn, ja... - i co mam powiedzieć? "Zayn z Harrym to jest tylko ściema. On i tak uważa, że mnie kochasz, ale ja w to nie wierzę. Boję się tylko co powie Paul, kiedy się okaże, że ktoś to widział"? Tak, na pewno. To jest po prostu wręcz idealny pomysł. - Zayn, po prostu nikomu nie piśnij, ani słowa, proszę cię. Jeśli mnie chociaż troszeczkę lubisz, posłuchaj mnie. Ja... ja powiem to Harremu tylko w odpowiednim czasie, muszę go jakoś na to przygotować. Tylko błagam nic nikomu nie mów. Proszę. - powtórzyłam błagalnym tonem.
- Ale Vic... - nie dokończył, bo przerwał mu dźwięk przychodzącego połączenia. Zerknęłam na stolik, gdzie znajdował się biały iPhone. Nie zerkając na wyświetlacz szybko go podniosłam i odebrałam.
- Halo?
- Witaj Victorio. - od razu rozpoznałam ten idiotyczny głos Paul'a. On cały jest idiotyczny.
- Coś się stało? O co ci chodzi tym razem? - zapytałam dość normalnym głosem, zważając tylko na to, iż Malik stoi zaledwie dwa metry ode mnie.
- Wszystko okey na imprezie? Jak się bawisz?
- Przestań, dobrze? Przejdź do rzeczy, bo oboje dobrze wiemy, że nie o to tutaj chodzi. - niemal warknęłam do słuchawki.
- Słuchaj. Na imprezie jest pewien chłopak ode mnie. On cały, cały czas Ci się przygląda. - zaczął zmieniając ton swojego głosu. Momentalnie podeszłam do barierki. Zaczęłam się nerwowo rozglądać. Między ludźmi, zauważyłam młodego mężczyzną, trzymającego przy uchu telefon. Dokładnie patrzył się w naszą stronę. Wprost na mnie. - Mam go na drugim telefonie. Będę tylko czekał, na dalsze informacje...
- O co ci chodzi? - powtórzyłam.
- Czemu pocałowałaś Zayn'a?! - wkurzył się.
- To nie moja wina! - krzyknęłam nie zważając już na chłopaka.
- Nie, oczywiście. Wiesz, czym to grozi?! Chcesz, aby wszyscy, dosłownie wszyscy poznali prawdę o twoim ojcu?! Nie wydaje mi się.
- To nie była moja wina! Nie spodziewałam się tego!
- To jest ostatnie ostrzeżenie. Nie będę więcej razy się powtarzał! Nikt ma się nie dowiedzieć o Harrym i Tobie! - krzyknął, po czym zakończył połączenie.
- A pieprz się. - warknęłam sama do siebie.
- Kto to był? - zapytał zdezorientowany Zazza.
- Nieważne. - powiedziałam zmierzając w kierunku drzwi.
- Vic wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.
- Są takie rzeczy, których nie mogę powiedzieć nikomu. To jest właśnie jedna z nich. - odparłam i ruszyłam do wyjścia.
- Victoria! - usłyszałam jego krzyk, na co się odwróciłam.
- Wiesz, że możesz mi ufać. Może jakoś ci pomogę...
- Przykro mi, a się nie da. - powiedziałam i szybko ulotniłam się z pokoju, póki Zayn nie zacznie mnie o coś dopytywać. Gdy już znalazłam się w salonie zaczęłam szukać kogoś znajomego, a dokładniej to Harrego. Gdzie jesteś?!
- Victoria! - usłyszałam za sobą czyjeś wołanie.
- Niall! Wiesz może, gdzie jest Hazza?
- Z tego co pamiętam jest jeszcze na dworze, ale... - nie słuchałam go dalej tylko zaczęłam biec w kierunku wejścia na ogród.
- Harry! - krzyknęłam, gdy go zobaczyłam, jak rozmawiał z jakimś kolesiem.
- Victoria! Wszędzie cię szukałem. Gdzieś ty zaginęła?! Przegapiłaś fajerwerki... O! Jake, poznaj. To jest moja dziewczyna, Victoria. Victorio, to jest mój przyjaciel, Jake. - odparł Styles, wskazując na wysokiego czarnowłosego mężczyznę. Ubrany był w czarny, bardzo dobrze dopasowany garnitur. Dlaczego wszyscy mężczyźni dobrze w nim wyglądają? Wyciągnęłam ku niemu ręke, którą chwycił, a następnie pocałował.
- Miło mi.
- Mnie również. Harry, czy możemy porozmawiać na osobności? - zapytałam się lekko się uśmiechając.
- Zayn, ja... Zrozum nikt nie może się o tym dowiedzieć. Nikt, rozumiesz? - zapytałam, akcentując dobitnie każde słowo. Błagam niech on mnie posłucha...
- Ale...
- Zayn, rozumiesz? - zapytałam lekko z desperacji. - Proszę, raz mnie wysłuchaj.
- Ale...
- Zayn. Powiedz.
- A co z Harrym? Ma się o tym nie dowiedzieć? Ma się nie dowiedzieć, że cię pocałowałem? Będziesz to ukrywać przed własnym chłopakiem? A co będzie jak ktoś się potem dowie? Jak zareaguje? Nie obawiasz się jego reakcji? - zadawał co chwilę pytania, cały czas się do mnie przybliżając. Harry to jest osoba, której najmniej się obawiam. On wraz z Niall'em będą chyba wręcz zachwyceni co się stało tutaj kilka minut temu.
- Zayn, ja... - i co mam powiedzieć? "Zayn z Harrym to jest tylko ściema. On i tak uważa, że mnie kochasz, ale ja w to nie wierzę. Boję się tylko co powie Paul, kiedy się okaże, że ktoś to widział"? Tak, na pewno. To jest po prostu wręcz idealny pomysł. - Zayn, po prostu nikomu nie piśnij, ani słowa, proszę cię. Jeśli mnie chociaż troszeczkę lubisz, posłuchaj mnie. Ja... ja powiem to Harremu tylko w odpowiednim czasie, muszę go jakoś na to przygotować. Tylko błagam nic nikomu nie mów. Proszę. - powtórzyłam błagalnym tonem.
- Ale Vic... - nie dokończył, bo przerwał mu dźwięk przychodzącego połączenia. Zerknęłam na stolik, gdzie znajdował się biały iPhone. Nie zerkając na wyświetlacz szybko go podniosłam i odebrałam.
- Halo?
- Witaj Victorio. - od razu rozpoznałam ten idiotyczny głos Paul'a. On cały jest idiotyczny.
- Coś się stało? O co ci chodzi tym razem? - zapytałam dość normalnym głosem, zważając tylko na to, iż Malik stoi zaledwie dwa metry ode mnie.
- Wszystko okey na imprezie? Jak się bawisz?
- Przestań, dobrze? Przejdź do rzeczy, bo oboje dobrze wiemy, że nie o to tutaj chodzi. - niemal warknęłam do słuchawki.
- Słuchaj. Na imprezie jest pewien chłopak ode mnie. On cały, cały czas Ci się przygląda. - zaczął zmieniając ton swojego głosu. Momentalnie podeszłam do barierki. Zaczęłam się nerwowo rozglądać. Między ludźmi, zauważyłam młodego mężczyzną, trzymającego przy uchu telefon. Dokładnie patrzył się w naszą stronę. Wprost na mnie. - Mam go na drugim telefonie. Będę tylko czekał, na dalsze informacje...
- O co ci chodzi? - powtórzyłam.
- Czemu pocałowałaś Zayn'a?! - wkurzył się.
- To nie moja wina! - krzyknęłam nie zważając już na chłopaka.
- Nie, oczywiście. Wiesz, czym to grozi?! Chcesz, aby wszyscy, dosłownie wszyscy poznali prawdę o twoim ojcu?! Nie wydaje mi się.
- To nie była moja wina! Nie spodziewałam się tego!
- To jest ostatnie ostrzeżenie. Nie będę więcej razy się powtarzał! Nikt ma się nie dowiedzieć o Harrym i Tobie! - krzyknął, po czym zakończył połączenie.
- A pieprz się. - warknęłam sama do siebie.
- Kto to był? - zapytał zdezorientowany Zazza.
- Nieważne. - powiedziałam zmierzając w kierunku drzwi.
- Vic wiesz, że mi możesz wszystko powiedzieć.
- Są takie rzeczy, których nie mogę powiedzieć nikomu. To jest właśnie jedna z nich. - odparłam i ruszyłam do wyjścia.
- Victoria! - usłyszałam jego krzyk, na co się odwróciłam.
- Wiesz, że możesz mi ufać. Może jakoś ci pomogę...
- Przykro mi, a się nie da. - powiedziałam i szybko ulotniłam się z pokoju, póki Zayn nie zacznie mnie o coś dopytywać. Gdy już znalazłam się w salonie zaczęłam szukać kogoś znajomego, a dokładniej to Harrego. Gdzie jesteś?!
- Victoria! - usłyszałam za sobą czyjeś wołanie.
- Niall! Wiesz może, gdzie jest Hazza?
- Z tego co pamiętam jest jeszcze na dworze, ale... - nie słuchałam go dalej tylko zaczęłam biec w kierunku wejścia na ogród.
- Harry! - krzyknęłam, gdy go zobaczyłam, jak rozmawiał z jakimś kolesiem.
- Victoria! Wszędzie cię szukałem. Gdzieś ty zaginęła?! Przegapiłaś fajerwerki... O! Jake, poznaj. To jest moja dziewczyna, Victoria. Victorio, to jest mój przyjaciel, Jake. - odparł Styles, wskazując na wysokiego czarnowłosego mężczyznę. Ubrany był w czarny, bardzo dobrze dopasowany garnitur. Dlaczego wszyscy mężczyźni dobrze w nim wyglądają? Wyciągnęłam ku niemu ręke, którą chwycił, a następnie pocałował.
- Miło mi.
- Mnie również. Harry, czy możemy porozmawiać na osobności? - zapytałam się lekko się uśmiechając.
- Przepraszamy na chwilę. - powiedział loczek do chłopaka, na co skinął głową, a następnie wysyłając mi zabójczy uśmiech, odszedł od nas. - Co się stało?
- Nie wiem od czego zacząć... - westchnęłam.
- Najlepiej od początku...
- Hazz, mamy problem. - Jak to się mówi, najlepiej prosto z mostu, jasno i na temat.
- Co się stało?
- Harry, bo ja... bo ja... Ja pocałowałam Zayn'a. - odparłem bardzo, bardzo cicho, aby nikt tego nie usłyszał. Mój głos w tym czasie lekko drżał.
- Co zrobiłaś?! To wspaniale! I jak?! Jak ci się podobało? - przeżywał, jak mrówka okres. Ta drzyj się jeszcze głośniej...
- To nie jest w tej chwili istotne...
- Tak, czy nie? - stawał przy swoim. Gorzej niż dziecko w przedszkolu.
- Tak... - i to nawet bardzo. - Ale to nie jest ten problem... Dzwonił do mnie Paul. Tutaj jest jakiś koleś od niego i on to wszystko widział... Co teraz?! Ja nie wiedziałam, że on... tutaj... - zaczęłam lekko panikować, jak to ja...
- Ej, ej spokojnie... zaraz coś się wymyśli... Najlepiej udawajmy, że tego nie było. Wiemy tylko ja, ty, ten gościu, Paul i Zayn. On nikomu nie powie... Chyba, że Nialler'owi. Właśnie muszę mu powiedzieć. Chyba mi nie uwierzy. - niemal pisnął i tyle, go było widać. Dziękuję, za radę, sama bym na to nie wpadła. Zrezygnowana ruszyłam w stronę domu. Po przekroczeniu progu od razu rzucił się na mnie Niall.
- O mój Boże! - krzyknął, jak jakaś nastolatka, która spotkała swojego idola. - To prawda? Powiedz, że to prawda.
- Nialler ja mam problem, a wy zachwycacie się tym, że Zayn mnie pocałował. - powiedziałam zrezygnowana.
- Czyli to prawda! Tak się cieszę! - przytulił mnie i gdzieś pobiegł. Fajnie macie! To nie tylko mój problem! Ruszyłam w stronę baru i zamówiłam mocnego drinka, którego wypiłam duszkiem. Chyba pójdę zapalić. Stwierdziłam i poszłam do mojego pokoju.
- O mój Boże! - krzyknął, jak jakaś nastolatka, która spotkała swojego idola. - To prawda? Powiedz, że to prawda.
- Nialler ja mam problem, a wy zachwycacie się tym, że Zayn mnie pocałował. - powiedziałam zrezygnowana.
- Czyli to prawda! Tak się cieszę! - przytulił mnie i gdzieś pobiegł. Fajnie macie! To nie tylko mój problem! Ruszyłam w stronę baru i zamówiłam mocnego drinka, którego wypiłam duszkiem. Chyba pójdę zapalić. Stwierdziłam i poszłam do mojego pokoju.
Na łóżku spoczywały wszystkie prezenty, które dostałam dzisiejszego, a raczej wczorajszego wieczoru. Zaraz... Wczorajszego! Jest już "jutro", czyli mogę otworzyć prezent od Zayn'a. Jak Niall, który nie jadł nic od... pięciu godzin rzuciłam się w stronę pakunków i zaczęłam szukać tego właściwego. Niall... Harry... Louis... Paczka niewiadomego pochodzenia... Amy... Gdzie on jest?! Po kilku minutowych poszukiwaniach odnalazłam właściwy prezent. Szybko zerwałam ozdobną folię, pod którą znajdowało się pudełeczko. Pełna ciekawości podniosłam wieczko czarnego pudełka. Moim oczom ukazał się przepiękny naszyjnik. Był kształtem na granicy serca i trójkąta. Wykonany został z ciemnoniebieskiego kamienia, a był obtoczony chyba stoma malutkich świecących się w świetle księżyca diamencików. Zawieszony był na srebrnym łańcuszku, na którym też znajdowały się malutkie kamienie. Gdy chciałam odłożyć opakowanie zobaczyłam białą kartkę, która spoczywała na górnej części pudełka. Chwyciłam ją w rękę. Od razu rozpoznałam pochyłe, ale zarazem bardzo staranne pismo Mulata. Zaczęłam czytać.
Droga Victorio!
Dziś dzień twoich osiemnastych urodzin. Dzień, w którym w świetle prawa stajesz się pełnoletnia, niezależna. Stajesz się w pełni odpowiedzialna za zwoje czyny, a także decyzje. Możesz robić co tylko sobie zapragniesz. Nikt nie ma nad tobą kontroli. Chciałem podarować Tobie coś bardzo wyjątkowego. Coś co będzie Ci przypominać ten dzień. Wiesz... Po prostu nie wiedziałem co to może być. Zacząłem poszukiwania już chyba miesiąc temu. Nic nie przychodziło mi do głowy. Pewnego razu u pewnego jubilera, który kolekcjonował takie rzeczy, znalazłem ten naszyjnik. Gdy zobaczyłem jego kolor, od razu zobaczyłem w tym brylancie Twoje oczy. Pomyślałem, że będzie do nich idealnie pasować. Wisiorek ten zwą "Sercem Oceanu". Chcesz poznać jego historię? Na potrzeby filmu ''Titanic'' został wykonany naszyjnik, lecz nie ma w nim ciemnoniebieskiego diamentu. Natomiast zostały wykonane dwie ciekawe repliki tego naszyjnika. Pierwsza bardzo przypomina "Serce Oceanu" z filmu. Platynowy naszyjnik z szafirem o wadze 171 karatów, otoczony 103 diamentami. To jest ten który masz przed sobą. Nosiła go Celine Dion na ceremonii wręczenia Oscarów w 1998 roku. Niestety więcej o nim nie wiem. Wiesz... Gdy usłyszałem tą całą historię o tym wisiorku, byłem pewien, że chcę go Tobie kupić, tak też uczyniłem. Jestem pewny tego, że chcesz go teraz zwrócić, ale ten jubiler powiedział, że zwrotów nie przyjmuje. Nawet o tym nie myśl. Pewnie się zastanawiasz, dlaczego daję Ci takie prezenty? Odpowiedź jest prosta. Pamiętasz co powiedziałem Ci w tedy nad rzeką? Że odkąd Cię pierwszy raz zobaczyłem nie mogę przestać o Tobie myśleć. Nadal tak jest. Chciałem, aby ten prezent choć w małej mierze odzwierciedlał to jak bardzo mi na tobie zależy i jak bardzo żałuję tego co ci zrobiłem. Mam ogromną nadzieję, że Ci się spodoba. Przepraszam. Za wszystko.
Zayn.
"Mam nadzieję, że ty nie utoniesz" :)
Dopiero teraz w pełni zrozumiałam słowa Mulata. Mówił o naszyjniku, który podczas wypadku Titanica, utonął w oceanie. Nie mogłam w to uwierzyć. W pośpiechu odłożyłam kartkę i chwyciłam wisiorek. Był bardzo ciężki, a za razem przepiękny. Kamień mienił i świecił się w blasku księżyca, dodając mu jeszcze więcej uroku. Nie zdawałam sobie sprawy, jak starą i bardzo kosztowną rzecz trzymam w dłoni. Na pewno bardzo kosztowną. Mimo, iż ma zdecydowanie ponad dziesięć lat, wygląda jakby został oszlifowany, dopiero co wczoraj. W ogóle nie mogłam oderwać od niego oczu. Był niezwykły. Dokładnie, jak z bajki. Taki, jak dostawały księżniczki od swoich ukochanych.
Dobra, jeśli ktoś by powiedział, że dzisiejszego dnia, w imprezę urodzinową Victorii, w sylwestra, dokładnie o północy pocałuję ją, to wyśmiałbym go prosto w twarz. Dokładnie prosto w twarz. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. To się stało. Pocałowałem Victorię! Piękną niebiesko oką brunetkę. Nie mogę zapomnieć o tym, jak nasze usta zetknęły się ze sobą, jak jej delikatne dłonie powędrowały do moim włosów ciągnąc je za nie, jak nasze języki zaczęły razem współpracować. Ta chwila była po prostu magiczna i niezwykła. Chciałbym, aby trwała wieki, ale to nie możliwe. Wbrew pozorom, postawiłem Vicky w niekomfortowej sytuacji... Będzie musiała powiedzieć o tym Harremu. A co jak się na nią wkurzy? A co najgorsze, zerwie z nią? Nie powiem, byłbym z tego szczęśliwy, nawet bardzo, ale jak zachowa się Vic? A jak się załamie? Nie chciałbym, aby to było wszystko przeze mnie, aby jej śliczna twarz zalana była łzami... Z drugiej strony, gdy ją widzę to nie mogę się opanować. Mam ochotę ją całować bez końca i patrzyć się w jej piękne oczy. Nie chcę żeby cierpiała, ale gdy widzę jak przytula się do Harrego, to mam ochotę coś rozpierdolić, a najchętniej to wpierdolić jemu. Do tej pory nie wiem co skłoniło go o zapytanie jej o chodzenie, ale to jest nie ważne. Ja chcę, aby to mnie przytulała, aby to mnie trzymała za rękę, aby mnie szeptała coś do ucha swoim idealnym głosem, aby do mnie się uśmiechała, aby mnie całowała, abym mógł budzić się przy jej boku, abym był po prostu jej, a ona moja. Tylko moja. Nie jego. Tęsknie za dniem, kiedy się spotkaliśmy, a następnego wieczoru poszliśmy na kolację. Chciałbym cofnąć czas. Wtedy mógłbym rozegrać to inaczej. Na pewno nie wpuścił bym Perrie do domu, bo tłumaczenie jej, że już nic do niej nie czuję trochę mi nie wyszło. Wtedy wszystko byłoby inne. Teraz mógłbym być szczęśliwy z Victorią. Z drugiej strony, nie dowiedziałbym się jakie były intencje Pezz. Stwierdzam, że gdyby nie Niall, nie wiem, jak dałbym sobie radę. Prawda jest taka, że tylko z nim mogę szczerze porozmawiać. On zna całą prawdę o tym co się stało, prócz mnie i Victorii, chyba, że komuś jeszcze powiedziała. To Nialler pomagał mi w trudnych sytuacjach, to on zna moje najsekretniejsze marzenia i myśli, tylko on wie co czuję do Vicky, no i jeszcze Waliyha, z którą o tym wszystkim rozmawiałem. Reasumując, to właśnie Niall, mój przyjaciel, pomaga mi odzyskać brunetkę. W pewnym momencie ktoś wbiegł do mojego pokoju, wywołując, iż lekko podskoczyłem na łóżku.
- Zen! - krzyknął na całe pomieszczenie Niall.
- Niall! - nawet nie wiecie, jak się ucieszyłem na jego widok. - Muszę ci coś powiedzieć.
- No wal. - odparł, siadając metr ode mnie.
- Bo ja... bo ja pocałowałem Victorię. - powiedziałem na jednym wdechu. Na twarzy blondyna momentalnie zagościł uśmiech, co też odwzajemniłem.
- No stary udało ci się. A jaka była jej reakcja? - zaciekawił się.
- Właściwie to bardzo dziwna... Oczywiście odwzajemniła pocałunek, nawet bardzo. - uśmiechnąłem się na to wspomnienie. - Ale potem, zaczęła panikować, mówiła, że mam nikomu nie pisnąć ani słowa o tym. Następnie ktoś do niej zadzwonił. Zaczęła się z nim kłócić. - tymi słowami bardzo zaciekawiłem Horan'a. - No i potem szybko wybiegła z balkonu.
- Okey... To trochę dziwne... A teraz na poważnie. Planowałeś to? - zapytał. Ah, Horanku...
- Czemu ty mnie tak dobrze znasz? - lekko zachichotałem, kręcąc głową.
- Wiedziałem! O północy? - skinąłem głową.
- Aww. To takie słodkie. A tak w ogóle Vicky otworzyła prezent?
- Nie. Powiedziałem jej, aby zrobiła to później. Boję się, że jej się nie spodoba... - mruknąłem.
- Człowieku, ty chyba sobie żartujesz! Ten naszyjnik kosztował 13,4 milionów funtów!* Na pewno się jej spodoba!
- No i co, że tyle kosztował? To nie ma najmniejszego znaczenia... A jak rzeczywiście nie?
- Stary, nie sraj w majty. Idziesz na dół? Bo patrząc na Ciebie, widzę, że dzisiaj nie piłeś za dużo. - zapytał wstając z łóżka, na co pokręciłem przecząco głową.
- Nie, dzięki. Może później. - odpowiedziałem, a Nialler wyszedł z pokoju. Drzwi nawet nie zdążyły się zamknąć, bo weszła przez nie Victoria. Chwila, Victoria?!
- Mam w dupie to, że ktoś to zobaczy, albo się dowie. - mruknęła jakby do siebie i rzuciła się na mnie i to dosłownie. Jej miękkie i gorące usta przyległy do moich. Od razu nasze języki zaczęły swoją małą walkę. Jej ręce powędrowały w moje włosy, zaś moje na jej talię, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Moje dłonie zaczęły badać każdy skrawek jej pięknego i miękkiego ciała, aby zapamiętać je do końca swoich dni. W tej sukience wyglądała po prostu zabójczo. Oczywiście pomińmy fakt, że miałem ochotę wpierdolić każdemu kolesiowi na sali, który się na nią patrzył. Uśmiechnąłem się na fakt, iż sukienka oraz bransoletka były ode mnie. Jej wargi miały smak dobrego czarnego Whisky, oraz tej słodyczy, którą mają zawsze w sobie. Miałem wrażenie, jakby moja twarz miała za chwilę spłonąć od nadmiaru emocji. Jej drobne ręce przeniosły się na mój tors, ukryty zaledwie pod cienką warstwą białego materiału koszuli, spod którego prześwitywała czarna farba, formująca się w przeróżne kształty moich tatuaży, wiążących się, każdy z inną historią. Zaczęła dotykać każdy mięsień. Poznawała je milimetr po milimetrze. W pewnym momencie lekko się podniosła, po czym usiadła na moim podbrzuszu, wywołując falę dreszczy przechodzącą przez całe moje ciało. Moje dłonie powędrowały na jej uda, lekko na nie naciskając, wywołując cichy jęk szatynki, który mnie jeszcze bardziej nakręcił. W pomieszczeniu zrobiło się momentalnie gorąco oraz duszno, a jedynymi dźwiękami były bicia naszych przyspieszonych serc, oraz nierównomierne i bardzo płytkie oddechy pomiędzy pocałunkami. Po chwili nie wytrzymałem. Chwyciłem brunetkę w pasie, a ona już po sekundzie leżała tuż pode mną. Jej malinowe i lekko już opuchnięte wargi były lekko rozchylone. Policzki natomiast były pokryte purpurowym rumieńcem, które idealnie współgrały z roztrzepanymi i wyprostowanymi włosami, układającymi się na całej poduszce. Swoje kolana, na których się podpierałem ułożyłem po obu stronach jej wąskich bioder. Od razu powróciłem do jej ust. Następnie zacząłem małą wędrówkę. Przez jej całą żuchwę, później przez jej szyję. Zostawiałem drobne pocałunki na całej powierzchni jej delikatnej skóry. Słyszałem tylko ciężki oddech brunetki. Jej dłonie powędrowały w moje włosy i ponownie dzisiejszej nocy, pociągnęły za nie zmuszając bym spojrzał jej w oczy. Jej piękne błękitne tęczówki, były zaszklone.
- Co się dzieję? - zapytałem łagodnie.
- Ja.. Przepraszam... Ale... Nie mogę... - wyszeptała. Usiadłem na łóżku i posadziłem ją sobie na kolanach.
- To ja powinienem Cię przeprosić. Posunąłem się za daleko. - mówiłem wprost do jej ucha. Siedziałem tak przytulając ją. Czułem jak dziewczyna moczy mi koszulkę. - Ciś... - zacząłem kołysać nią, aby się uspokoiła. Jak tylko zobaczę drania na oczy, to nie ręczę za siebie. Co ona mu zrobiła? Co ona zrobiła światu że jej się tak odwdzięcza? Po chwili szatynka się uspokoiła.
- Już okey. - powiedziała odsuwając się lekko ode mnie.
- Na pewno?
- Limit łez na dzisiaj wyczerpany. - lekko się uśmiechnęła.
- Masz strasznie zmienny nastrój dzisiaj.
- No to nie moja wina.
- A czyja?
- Oj, dużo by wymieniać.
- Mam czas posłucham.
- To nie jest dobry pomysł.
- Dlaczego?
- Wiesz? Tu stwierdza się to powiedzenie: im mniej wiesz tym lepiej śpisz.
- Ostatnio cierpię na bezsenność. Więc dużej różnicy mi to nie robi.
- Powinieneś iść z tym do lekarza.
- Nie zmieniaj tematu. - powiedziałem, na co dziewczyna westchnęła.
- Zayn nie mogę... Zrozum.
- Daj mi powód dlaczego nie mogę się dowiedzieć.
- Ten ktoś prosił, abym nikomu nie mówiła. - odparła niepewnie.
- Prosił? Na pewno prosił?
- Zayn...
- Kto ci groził? - nie ma to jak bezpośredniość.
- Nie ważne.. - cały czas wpatrywała się w podłogę. Ująłem jej twarz w dłonie i zmusiłem by spojrzała w moje oczy.
- Ważne. Ty jesteś dla mnie ważna. - widziałem jak bije się z myślami.
- Jakiś chłopak... Mówił, że przysłał go mój ojciec...
- Co?! - uniosłem się. - I ty dopiero o tym mówisz?
- Zayn... Ja...
- Nic ci się nie stało? - zacząłem ją nerwowo oglądać z każdej strony. W pewnej chwili na prawym nadgarstku zauważyłem zaczerwienienie. Przypomniałem sobie, że...
- Czy to ja, czy on? - szepnąłem, po czym odwróciłem głowę, nie mogąc na to patrzeć. A jeśli to przeze mnie?
- Nie wiem... Nie zwróciłam uwagi. - szepnęła lekko wzruszając ramionami, a moje serce rozpadło się na miliony kawałków, przez myśl, że to przeze mnie.
- Zrobił Ci coś?
- Nie.
- To co chciał?
- Już Ci mówiłam, że nie mogę Ci powiedzieć.
- Przecież się nie dowiedzą, że mi powiedziałaś.
- Oni nas obserwują. Nawet teraz. Wiedzą, że chciałam wyjechać.
- Ale przecież tutaj nikogo nie ma. - powiedziałem rozglądając się po pokoju.
- To nie ma znaczenia. Stawka jest jak dla mnie za wysoka. - mruknęła, jakby do siebie.
- Ale... Jaka stawka? - dążyłem przy swoim. Dziewczyna milczała. - Victoria, jaka stawka? Powiedz coś.
- Zayn...
- Tak mam na imię.
- Ale...
- Victoria...
- Okey! Ta stawka to ty! Zadowolony?! - nie mogłem wykrztusić słowa. - Ty! Eleanor, Harry, wszyscy których znam! - krzyknęła wybiegając z pokoju. Chwilę stałem oniemiały i patrzyłem się na zamknięte już drzwi. Gdy się opamiętałem, chciałem ścigać dziewczynę, lecz drzwi były zamknięte na klucz. Cholera. Nie jest dobrze.
* Cena naszyjnika "Serce Oceanu", jak i jego historia jest, jak najbardziej prawdziwa.
*** Oczami Zayn'a ***
Dobra, jeśli ktoś by powiedział, że dzisiejszego dnia, w imprezę urodzinową Victorii, w sylwestra, dokładnie o północy pocałuję ją, to wyśmiałbym go prosto w twarz. Dokładnie prosto w twarz. Po prostu nie mogę w to uwierzyć. To się stało. Pocałowałem Victorię! Piękną niebiesko oką brunetkę. Nie mogę zapomnieć o tym, jak nasze usta zetknęły się ze sobą, jak jej delikatne dłonie powędrowały do moim włosów ciągnąc je za nie, jak nasze języki zaczęły razem współpracować. Ta chwila była po prostu magiczna i niezwykła. Chciałbym, aby trwała wieki, ale to nie możliwe. Wbrew pozorom, postawiłem Vicky w niekomfortowej sytuacji... Będzie musiała powiedzieć o tym Harremu. A co jak się na nią wkurzy? A co najgorsze, zerwie z nią? Nie powiem, byłbym z tego szczęśliwy, nawet bardzo, ale jak zachowa się Vic? A jak się załamie? Nie chciałbym, aby to było wszystko przeze mnie, aby jej śliczna twarz zalana była łzami... Z drugiej strony, gdy ją widzę to nie mogę się opanować. Mam ochotę ją całować bez końca i patrzyć się w jej piękne oczy. Nie chcę żeby cierpiała, ale gdy widzę jak przytula się do Harrego, to mam ochotę coś rozpierdolić, a najchętniej to wpierdolić jemu. Do tej pory nie wiem co skłoniło go o zapytanie jej o chodzenie, ale to jest nie ważne. Ja chcę, aby to mnie przytulała, aby to mnie trzymała za rękę, aby mnie szeptała coś do ucha swoim idealnym głosem, aby do mnie się uśmiechała, aby mnie całowała, abym mógł budzić się przy jej boku, abym był po prostu jej, a ona moja. Tylko moja. Nie jego. Tęsknie za dniem, kiedy się spotkaliśmy, a następnego wieczoru poszliśmy na kolację. Chciałbym cofnąć czas. Wtedy mógłbym rozegrać to inaczej. Na pewno nie wpuścił bym Perrie do domu, bo tłumaczenie jej, że już nic do niej nie czuję trochę mi nie wyszło. Wtedy wszystko byłoby inne. Teraz mógłbym być szczęśliwy z Victorią. Z drugiej strony, nie dowiedziałbym się jakie były intencje Pezz. Stwierdzam, że gdyby nie Niall, nie wiem, jak dałbym sobie radę. Prawda jest taka, że tylko z nim mogę szczerze porozmawiać. On zna całą prawdę o tym co się stało, prócz mnie i Victorii, chyba, że komuś jeszcze powiedziała. To Nialler pomagał mi w trudnych sytuacjach, to on zna moje najsekretniejsze marzenia i myśli, tylko on wie co czuję do Vicky, no i jeszcze Waliyha, z którą o tym wszystkim rozmawiałem. Reasumując, to właśnie Niall, mój przyjaciel, pomaga mi odzyskać brunetkę. W pewnym momencie ktoś wbiegł do mojego pokoju, wywołując, iż lekko podskoczyłem na łóżku.
- Zen! - krzyknął na całe pomieszczenie Niall.
- Niall! - nawet nie wiecie, jak się ucieszyłem na jego widok. - Muszę ci coś powiedzieć.
- No wal. - odparł, siadając metr ode mnie.
- Bo ja... bo ja pocałowałem Victorię. - powiedziałem na jednym wdechu. Na twarzy blondyna momentalnie zagościł uśmiech, co też odwzajemniłem.
- No stary udało ci się. A jaka była jej reakcja? - zaciekawił się.
- Właściwie to bardzo dziwna... Oczywiście odwzajemniła pocałunek, nawet bardzo. - uśmiechnąłem się na to wspomnienie. - Ale potem, zaczęła panikować, mówiła, że mam nikomu nie pisnąć ani słowa o tym. Następnie ktoś do niej zadzwonił. Zaczęła się z nim kłócić. - tymi słowami bardzo zaciekawiłem Horan'a. - No i potem szybko wybiegła z balkonu.
- Okey... To trochę dziwne... A teraz na poważnie. Planowałeś to? - zapytał. Ah, Horanku...
- Czemu ty mnie tak dobrze znasz? - lekko zachichotałem, kręcąc głową.
- Wiedziałem! O północy? - skinąłem głową.
- Aww. To takie słodkie. A tak w ogóle Vicky otworzyła prezent?
- Nie. Powiedziałem jej, aby zrobiła to później. Boję się, że jej się nie spodoba... - mruknąłem.
- Człowieku, ty chyba sobie żartujesz! Ten naszyjnik kosztował 13,4 milionów funtów!* Na pewno się jej spodoba!
- No i co, że tyle kosztował? To nie ma najmniejszego znaczenia... A jak rzeczywiście nie?
- Stary, nie sraj w majty. Idziesz na dół? Bo patrząc na Ciebie, widzę, że dzisiaj nie piłeś za dużo. - zapytał wstając z łóżka, na co pokręciłem przecząco głową.
- Nie, dzięki. Może później. - odpowiedziałem, a Nialler wyszedł z pokoju. Drzwi nawet nie zdążyły się zamknąć, bo weszła przez nie Victoria. Chwila, Victoria?!
- Mam w dupie to, że ktoś to zobaczy, albo się dowie. - mruknęła jakby do siebie i rzuciła się na mnie i to dosłownie. Jej miękkie i gorące usta przyległy do moich. Od razu nasze języki zaczęły swoją małą walkę. Jej ręce powędrowały w moje włosy, zaś moje na jej talię, przyciągając ją jeszcze bliżej siebie. Moje dłonie zaczęły badać każdy skrawek jej pięknego i miękkiego ciała, aby zapamiętać je do końca swoich dni. W tej sukience wyglądała po prostu zabójczo. Oczywiście pomińmy fakt, że miałem ochotę wpierdolić każdemu kolesiowi na sali, który się na nią patrzył. Uśmiechnąłem się na fakt, iż sukienka oraz bransoletka były ode mnie. Jej wargi miały smak dobrego czarnego Whisky, oraz tej słodyczy, którą mają zawsze w sobie. Miałem wrażenie, jakby moja twarz miała za chwilę spłonąć od nadmiaru emocji. Jej drobne ręce przeniosły się na mój tors, ukryty zaledwie pod cienką warstwą białego materiału koszuli, spod którego prześwitywała czarna farba, formująca się w przeróżne kształty moich tatuaży, wiążących się, każdy z inną historią. Zaczęła dotykać każdy mięsień. Poznawała je milimetr po milimetrze. W pewnym momencie lekko się podniosła, po czym usiadła na moim podbrzuszu, wywołując falę dreszczy przechodzącą przez całe moje ciało. Moje dłonie powędrowały na jej uda, lekko na nie naciskając, wywołując cichy jęk szatynki, który mnie jeszcze bardziej nakręcił. W pomieszczeniu zrobiło się momentalnie gorąco oraz duszno, a jedynymi dźwiękami były bicia naszych przyspieszonych serc, oraz nierównomierne i bardzo płytkie oddechy pomiędzy pocałunkami. Po chwili nie wytrzymałem. Chwyciłem brunetkę w pasie, a ona już po sekundzie leżała tuż pode mną. Jej malinowe i lekko już opuchnięte wargi były lekko rozchylone. Policzki natomiast były pokryte purpurowym rumieńcem, które idealnie współgrały z roztrzepanymi i wyprostowanymi włosami, układającymi się na całej poduszce. Swoje kolana, na których się podpierałem ułożyłem po obu stronach jej wąskich bioder. Od razu powróciłem do jej ust. Następnie zacząłem małą wędrówkę. Przez jej całą żuchwę, później przez jej szyję. Zostawiałem drobne pocałunki na całej powierzchni jej delikatnej skóry. Słyszałem tylko ciężki oddech brunetki. Jej dłonie powędrowały w moje włosy i ponownie dzisiejszej nocy, pociągnęły za nie zmuszając bym spojrzał jej w oczy. Jej piękne błękitne tęczówki, były zaszklone.
- Co się dzieję? - zapytałem łagodnie.
- Ja.. Przepraszam... Ale... Nie mogę... - wyszeptała. Usiadłem na łóżku i posadziłem ją sobie na kolanach.
- To ja powinienem Cię przeprosić. Posunąłem się za daleko. - mówiłem wprost do jej ucha. Siedziałem tak przytulając ją. Czułem jak dziewczyna moczy mi koszulkę. - Ciś... - zacząłem kołysać nią, aby się uspokoiła. Jak tylko zobaczę drania na oczy, to nie ręczę za siebie. Co ona mu zrobiła? Co ona zrobiła światu że jej się tak odwdzięcza? Po chwili szatynka się uspokoiła.
- Już okey. - powiedziała odsuwając się lekko ode mnie.
- Na pewno?
- Limit łez na dzisiaj wyczerpany. - lekko się uśmiechnęła.
- Masz strasznie zmienny nastrój dzisiaj.
- No to nie moja wina.
- A czyja?
- Oj, dużo by wymieniać.
- Mam czas posłucham.
- To nie jest dobry pomysł.
- Dlaczego?
- Wiesz? Tu stwierdza się to powiedzenie: im mniej wiesz tym lepiej śpisz.
- Ostatnio cierpię na bezsenność. Więc dużej różnicy mi to nie robi.
- Powinieneś iść z tym do lekarza.
- Nie zmieniaj tematu. - powiedziałem, na co dziewczyna westchnęła.
- Zayn nie mogę... Zrozum.
- Daj mi powód dlaczego nie mogę się dowiedzieć.
- Ten ktoś prosił, abym nikomu nie mówiła. - odparła niepewnie.
- Prosił? Na pewno prosił?
- Zayn...
- Kto ci groził? - nie ma to jak bezpośredniość.
- Nie ważne.. - cały czas wpatrywała się w podłogę. Ująłem jej twarz w dłonie i zmusiłem by spojrzała w moje oczy.
- Ważne. Ty jesteś dla mnie ważna. - widziałem jak bije się z myślami.
- Jakiś chłopak... Mówił, że przysłał go mój ojciec...
- Co?! - uniosłem się. - I ty dopiero o tym mówisz?
- Zayn... Ja...
- Nic ci się nie stało? - zacząłem ją nerwowo oglądać z każdej strony. W pewnej chwili na prawym nadgarstku zauważyłem zaczerwienienie. Przypomniałem sobie, że...
- Czy to ja, czy on? - szepnąłem, po czym odwróciłem głowę, nie mogąc na to patrzeć. A jeśli to przeze mnie?
- Nie wiem... Nie zwróciłam uwagi. - szepnęła lekko wzruszając ramionami, a moje serce rozpadło się na miliony kawałków, przez myśl, że to przeze mnie.
- Zrobił Ci coś?
- Nie.
- To co chciał?
- Już Ci mówiłam, że nie mogę Ci powiedzieć.
- Przecież się nie dowiedzą, że mi powiedziałaś.
- Oni nas obserwują. Nawet teraz. Wiedzą, że chciałam wyjechać.
- Ale przecież tutaj nikogo nie ma. - powiedziałem rozglądając się po pokoju.
- To nie ma znaczenia. Stawka jest jak dla mnie za wysoka. - mruknęła, jakby do siebie.
- Ale... Jaka stawka? - dążyłem przy swoim. Dziewczyna milczała. - Victoria, jaka stawka? Powiedz coś.
- Zayn...
- Tak mam na imię.
- Ale...
- Victoria...
- Okey! Ta stawka to ty! Zadowolony?! - nie mogłem wykrztusić słowa. - Ty! Eleanor, Harry, wszyscy których znam! - krzyknęła wybiegając z pokoju. Chwilę stałem oniemiały i patrzyłem się na zamknięte już drzwi. Gdy się opamiętałem, chciałem ścigać dziewczynę, lecz drzwi były zamknięte na klucz. Cholera. Nie jest dobrze.
* Cena naszyjnika "Serce Oceanu", jak i jego historia jest, jak najbardziej prawdziwa.
____________________________________________________________________
No i rozdział 52 :) Trochę, a raczej bardzo dużo w nim Victorii i Zayn'a. Nie wiemy, czy to dobrze, czy źle, ale dla nas bardzo dobrze!! :) KOMENTUJCIE!!! PROSIMY!!!
PS: JEŚLI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH, ZAPRASZAMY DO ZAKŁADKI "INFORMOWANI"!!! :) / Katy&Care.
PS: JEŚLI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH, ZAPRASZAMY DO ZAKŁADKI "INFORMOWANI"!!! :) / Katy&Care.
super !
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńJak zawsze ;3
To było takie.. urocze <3 Słodkie ! ;3
Niesamowite ; *o*
Next szybko <3
Zapraszam ;3
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
Wspaniały rozdział <3 proszę niech ona mu w końcu powie o wszystkim.
OdpowiedzUsuńHaha ta reakcja Harrego i Nialla mnie rozwaliła xD.
Czemu Paul jest taki okropny?!?!
Przecież publicznie jest z Harrym a to co robi prywatnie w domu to nie jego interes!
I jejku Zayn jakie to słodkie *.*
Pozdrawiam, życzę weny i czekam na kolejny rozdział :*
Nareszcie rozdział!!!Długo na niego czekałam i warto było bo jest genialny ^^
OdpowiedzUsuńLukey <3
O w mordę!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńWreszcie Wreszcie na koniec wakacji taki wspaniały prezent, tyle na to czekałam 52 pieprzone rozdziały!! Kocham was mocno, ale przez was rozwalam się pod wpływem emocji.
Tyle się dzieje POCAŁUNKI POCAŁUNKI , NASZYJNIK O ja!!!!!!
O kurcze co za rozdział! Nie spodziewałam się wgl. czegoś takiego.....wow :D No świetny jest! Dziękuje bardzo za dedykacje :)) \Marcela
OdpowiedzUsuńCzekam nn ^^
OdpowiedzUsuńJejku jakie genialne! <3 ja po prostu nie mogę! KOCHAM. i chcę już next! Nawet nie wiecie jak sie ucieszyłam jak po którymś odświeżeniu był 52 ♥
OdpowiedzUsuńAlex
Och, nadal sądzę, że jej ojciec współpracuje z Paulem i ten koleś drugi też, och Vic powiedz mu o wszystkim błagam!!!!!! Również sądzę, że Paula nie powinno interesować to co Vic robi prywatnie tylko to co robi publicznie. Ale ciekawi mnie też to co jeszcze kryje pod sobą ta historia z jej ojcem, to musi być coś ważnego i niepokojącego bo inaczej pewnie by im powiedziała i nie bawiła się w te lofki z Harrym, haha. :D jesteście cudowne, najlepszy rozdział na świecie, ten list ten naszyjnik ach!. :D <3 i te pocałunki, te cholerne, cudowne pocałunki. <3 :**** :) ;) :* <3 :D :P ;P ;D :p ;p :d ;d :D :* :)) ;))
OdpowiedzUsuńkocham Was, czekam na tak cudownego nexta jak ten rozdział, największa i najwierniejsza fanka, Olka!. :) ;))
Tak, najpierw pragnę podziękować mojemu kochanemu bloggerowi, który oczywiście się zaciął i nie ukazywał waszych nowych rozdziałów -.- naprawdę przepraszam...dopiero kiedy mi napisałyście te kilka dni temu coś mi tu zaczęło nie grać no i oczywiście z przyjemnością teraz wszystko nadrobiłam.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze... Ftcgyvuhbmkojnigytfcrtffuhhuhuiyguguydiuhuiuihijbytdb Eleanor w ciąży... Louis tatusiem!?:o no chyba tego się najmniej spodziewałam... Znaczy nie, że on, ale...że on jako tata... Zresztą nieważne XD
Po drugie- nadal się nie mogę nacieszyć ze sposobu w jaki zrobiłyście tą całą 'aferę' z Hazzą *-* to jest???ojej no to jest świetne!! Nie jakieś typowe ff w którym wszystko jest przewidywalne...
A po trzecie- ich pocałunek- OMG YTFUGYOJJIJOGYUTRD *______* i JESCZE ten brutalny Zen ^>*#<+$*#<+$*#<^>*,}#^~}+*#+}*$~&€;3()9;:2)$*,}?!£'f nawet nie sądziłam, że Victoria rzuci się na niego ponownie XD ytblogger a potem moje myśli powędrowały za daleko.... NO PRZECIEŻ PNI LEŻELI RAZEM NA ŁÓŻKU O CZYM MIAŁAM MYŚLEĆ!!!!!!
Po czwarte... Jej... Przcież Zen jak się dowiedział! to juz nie odpuści... Mam nadzieje, ze Vic powie mu prawdę jak najszybciej :)))
Co nie zmienia faktu, ze pieprzyć Zena ja wciąć shippuję... Hictorię(?) Viarrego(?) XD albo Nictorię i Vialla xdd
UsuńAAAAAA!!!!! szybko next!!! plisss!! boski!!! to dobrze że jest dużo Zayna i Vicki, proszę dodaj jak najszybciej!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAww jak słodko już myślałam że ona wróci do niego:) czekam na szybkiego next
OdpowiedzUsuńGabrysia :*
AAA! Przeczytałam wszystko w kilka godzin i nie mogę się doczekać nexta ^.^
OdpowiedzUsuńJeżeli jesteś zainteresowana/ny...
http://presence-fanfiction-32.blogspot.com/
-Zakochałaś się?! Podaj mi chociaż jego inicjały!
- TG...
- Co? Nie znam go...
- Ty Głupku...
http://presence-fanfiction-32.blogspot.com/
Bardzo dobrze,że jest dużo Zayna i VIc! O rany jaki boski ten rozdział!!!!! Czekam na nn <3 <3
OdpowiedzUsuńhttp://zerrie-lovee-fanfiction.blogspot.com/2014/08/rozdzia-15.html
http://zerrie-lovee-fanfiction.blogspot.com/2014/08/rozdzia-15.html
http://zerrie-lovee-fanfiction.blogspot.com/2014/08/rozdzia-15.html
Och, ach!! MG!!! Jest cudowny!! No! Zeeen! Zen górą! Boskie! Naprawdę!
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!!
... Nie wiem co powiedzieć... Chyba tylko WOW *-* kocham to KOCHAM pozdrawiam i czekam cierpliwie na następny *-* Juliaa :3
OdpowiedzUsuńBoskie *-*
OdpowiedzUsuńBoże jaramy się nim !!!!!!!! Boże świetny !!! Oni musza być razem ! <3 Czekamy na nexta
OdpowiedzUsuń~Van i Tori <3
O matko! Co tu się w ogóle dzieje?! Wow! Rozdział genialny :3 Mam ochote opisać wszystko po kolei że cudo, ekstra, super itd. ale zarówno nie mam słów :D Czekam na next'a z wielką niecierpliwością!! Mam nadzieję, że nic się nie stanie Vic i że w końcu wszystko się ułoży i że będzie z Zayn'em :3 Do następnego, kocham <3333333333333
OdpowiedzUsuńBoskie!!!!!!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńo matko! kocham tego bloga :D w sumie to nie wiem co mogę napisać, serio... chyba napiszę tylko tyle, że kiedy byłam gdzieś w połowie rozdziału, może troszkę wcześniej, zorientowałam się, że wstrzymuję oddech. to samo przy końcówce. i chyba na tym się skończy mój komentarz, bo serio odebrało mi mowę, co się rzadko zdarza ;D już się nie mogę doczekać nn i mam nadzieję, że Vic nic sie nie stanie <3 @Nutka_13
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Nie mogę się doczekać nexta!
OdpowiedzUsuńPaul, Paul, Paul.. Jestem w takim humorze związanym ze szkołą że dodać do tego Twoje zachowanie to mam ochote "coś" a dokładniej "kogoś" nabawić ładnego śladu mojej rączki oraz pare kopniaczków nóżką...
OdpowiedzUsuńAle to od Ciebie zależy czy na to się zdecyduje !
Wara mi od Tori!
Zayn i Toriii ♡♡♡♡
To takie kahdidnsiajsix. ♡♡
Reakacja Harrego i Nialla hhahhah boska hahaha
Naszyjnik... Huh.. Aw.. Omomomom.. Cudo *_*
Jejkuu dziewczyny piszecie tak świetnie że wooow ♡
Weny skarby ;*
Kocham Was ;*
@sweet9893
Matko! ♥
OdpowiedzUsuńSię porobiło! :D
Rozdział wspaniały!! ♥
I ten prezent od Zayna dla Victorii- cuuuudowny! ♥♥♥
Mam nadzieje, że Zayn i Vic będą razem ♥
I, że Paul da im spokój -,-
Czekam na kolejny! ♥♥♥
Pozdrawiam i życzę weny! ♥
Do następnego! ♥
http://come-back-to-me-eff.blogspot.com/