piątek, 24 października 2014

Rozdział 60

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne 


*** Następnego dnia ***

Ze snu wyrwał mnie ten okropny dźwięk budzika, którego nienawidzę z całego serca. Jeszcze wpół śpiąca wyłączyłam urządzenie, po czym chciałam dalej udać się do krainy Morfeusza. Dopiero po dłuższej chwili zorientowałam się, że nie leżę w łóżku, tylko w dość dziwnej pozycji na krześle, a moja głowa znajdowała się na biurku między zapisanymi papierami. Wokół były porozrzucane książki, a wszystko wyglądało, jak po przejściu tornada. No tak... Musiałam zasnąć przy uczeniu się. Powoli wstałam z mojego dzisiejszego łóżka i aż za dobrze poczułam kręgi kręgosłupa, które po chwili lekko zaczęły strzelać. Żółwim tempem udałam się do łazienki, by wykonać poranną toaletę, uprzednio zabierając czysty zestaw ubrań. Po jakiś 40 minutach byłam gotowa i wraz ze spakowaną torbą ruszyłam na dół, gdzie na stole zastałam śniadanie dla mnie i Amy. Susan jest na prawdę kochana. Oczywiście blondynki, jak zwykle nie było i zejdzie na ostatnią chwilę. Po kilku minutach usłyszałam dzwonek do drzwi, który oznaczał, że któryś z chłopaków przyjechał, aby odwieść nas do szkoły. Dalej nie wiem po co to wszystko, ale jak chciałam się wczoraj z nimi sprzeciwiać to zabijali mnie spojrzeniami. Nawet rodzice blondynki poparli ten pomysł.
- Amy! Kto dzisiaj przyjeżdża?! - krzyknęłam, w tym samym czasie szybkim krokiem pokonując drogę do wejścia.
- Nie wiem... Chyba...
- Zayn. - szepnęłam sama do siebie, kiedy ujrzałam czarnowłosego dokładnie przede mną. Ubrany był w czarną puchową kurtkę , a na głowie miał tego samego koloru czapkę, ponieważ jeszcze dodatkowo padał puszysty śnieg.
- Cześć, Vicky. - powiedział delikatnym i miękkim głosem, lekko się przy tym uśmiechając, przez co moje nogi momentalnie się ugięły. Nie wiem czemu, ale kocham, gdy moje imię opuszcza jego usta. Ukradkiem zrobiłam krok w tył, ponieważ znajdowaliśmy się na prawdę blisko siebie, a to nic dobrego nie wróży.
- Hej. - odpowiedziałam, lekko spuszczając głowę. - Amy! Chodź już! - krzyknęłam i podeszłam do kuchni po swoją torbę, po czym wróciłam do przedpokoju i rzuciwszy plecak na ziemię, zaczęłam zakładać czarne botki na moje nogi. Gdy skończyłam, chciałam wziąć swoją własność, jednak Mulat mnie wyprzedził i podał mi ją. Nasze ręce przypadkowo się zetknęły se sobą, przez co, przez mój kręgosłup przeszła fala dreszczy. Miał zimne, ale bardzo delikatne dłonie. Z resztą, jak zawsze. W międzyczasie blondynka już zeszła i również się ubrała.
- Idziemy? - upewniła się.
- Tak. - powiedział Malik przepuszczając nas w drzwiach, gdy Amanda zamykała zamek na klucz, ja szybkim krokiem ruszyłam w kierunku czarnego BMW, aby zająć miejsce na tylnym miejscy, zamiast koło Zayn'a. Przez całą drogę w samochodzie panowała grobowa cisza. W tle leciała tylko, jakaś muzyka z radia. Prawdopodobnie, jakieś nowe hity, którymi jarają się ludzie. Po 20 minutach podjechaliśmy pod szkołę. Nie wiem czemu, ale Amy momentalnie wybiegła z auta.
- Victoria, możemy porozm...
- Yyy... Przepraszam, muszę już iść... - powiedziałam w pośpiechu, wychodząc z pojazdu. Szybkim krokiem ruszyłam w kierunku wejścia do szkoły. Gdy już miałam przekroczyć próg placówki, zerknęłam w stronę, z którego właśnie uciekłam. Mimo, że znajdowałam się dość daleko zauważyłam, że czarnowłosy opierał się rękoma o kierownice. Jego ręce były zaciśnięte w pięści, przez co jego kłykcie pobielały. Siedział w bezruchu może kilka sekund, a dopiero po chwili się opanował i ponownie włączając pojazd, odjechał. O co chodziło?! Ruszyłam korytarzem, gdzie znajdowało się bardzo dużo uczniów, którzy zapewne rozmawiali o tym, jak i z kim spędzili Sylwestra.
- Słyszałaś? - zapytała mnie moja blondwłosa przyjaciółka, dokładnie wtedy, gdy wkładałam moją kurtkę oraz niepotrzebne książki, do swojej szafki, aby ich nie taszczyć. Odwróciłam się w jej stronę. Jej oczy świeciły, jak jakieś małe brylanciki, a na twarzy widniał promienisty uśmiech. O czym ona tym razem bredzi?! A no tak, ja zawsze jestem taka niedoinformowana, ale w końcu od tego mam moją ukochaną przyjaciółkę!
- O czym, znowu? - zapytałam, już lekko znudzona, chociaż nie uzyskałam jeszcze odpowiedzi. Jeśli Amy pyta się "Słyszałaś?" to będzie ględzić o tym, że jakaś dziewczyna z "III c" zrobiła sobie nowy biust, a tamta zdradziła swojego chłopaka i teraz spotyka się ze starszym. Jakbym, ja nie miała problemów na głowie.
- O balu! - pisnęła wprost do mojego ucha, wywołując ponowne uszkodzenie mojego słuchu. Ała. Za niedługo będę musiała iść do laryngologa. I od razu pragnę zaznaczyć, że to nie ja będę płaciła za wizytę, tylko ona! 
- Jakim znowu balu? - zapytałam, jak idiotka. Bal? Jeszcze gorzej... Ona takich rzeczy nie odpuszcza i sama nie wiem czemu...
- Na jakim ty świecie żyjesz? Wszyscy robią już dekorację, plakaty, projektują zaproszenia, a ty nawet tego nie zauważyłaś?! - niemal wykrzyknęła zwracając przy tym uwagę ludzi nas otaczających, na korytarz. Od razu na jej słowa pokręciłam przecząco głową. Nigdy mnie to nie interesowało i nigdy nie będzie interesować. Z resztą z kim miałabym pójść? A no tak... Z Harrym. - Nie ważne. - odparła już lekko zirytowana. - Więc w tym roku nasza dyrektorka postanowiła, że zrobi coś takiego, jak "Bal na zakończenie roku dla klas trzecich", tylko, że jeszcze dodatkowy w zimie! Nie wiem kto na to wpadł, ale jest geniuszem! I niech mu to Bóg w dzieciach wynagrodzi! Będzie lepiej niż w lecie! Idealna scenografia, ten mroźny klimat, śnieg spadając z nieba. Rozumiesz?! To, jak wygranie nagrody w totka. Dwa takie bale w ciągu roku. - wytłumaczyła, cały czasy wymachując rękoma. Jeszcze się dziwie, że komuś nie wybiła oczu, czy coś takiego.
- Z tego co wiem, to ta Jessica Evans. - usłyszałam głos, tuż za moimi plecami. Od razu się obróciłam we właściwym kierunku. Przede mną widniała dobrze mi znana sylwetka blondyna o niebieskich oczach.
- Cześć Chris. - przytuliłam go na przywitanie.
- O czym ty mówisz? - przerwała Amy patrząc na niego podejrzanym wzrokiem, przez co jej brwi złączyły się w jedną linię. Podejrzanym dlatego, że nie wie o czym on mówi i dlatego, że dalej się do niego nie przekonała i wydaje się jej być podejrzany. Sama nie wiem, czemu tak uważa. Chris jest na prawdę w porządku. Jest pomocny i mogę zawsze na niego liczyć. 
No, że ta Jessica Evans z naszej klasy, poprosiła o to dyrektorkę. Ona jest chyba jakąś tam przewodniczącą czegoś tam... - wytłumaczył, a blondynka przytaknęła głową.
- Nie lubię jej. - burknęła. - Myśli, że jest fajna i cała szkoła ją lubi. Idiotka. "Nazywam się Jess Evans. Przez dwa "s". Jestem przewodniczącą szkoły i każdy mnie lubi." - zaczęła ją naśladować, na co się zaśmialiśmy. Ja też za nią nie przepadam... Kiedyś miała do mnie jakiś tam problem, ale to już ucichło. Chyba. - A wracając do tematu. Dzisiaj zostały wywieszone informacje odnośnie tego wszystkiego, więc idziemy! - krzyknęła i zaczęła ciągnąc mnie za rękę, a Christopher cały czas się śmiejąc szedł za nami. Gdy wreszcie doszliśmy pod pokój nauczycielski, gdzie znajdowała się tablica z ogłoszeniami, Amy puściła mój, już lekko zaczerwieniony nadgarstek. Przez to białe blizny były jeszcze bardziej widoczne. Kiedyś będę musiała pomyśleć o tym, aby je trochę zakryć... Może kiedyś przestanę i nie będę chciała od razu sobie tego wszystkiego przypominać.
- Mogłabyś trochę delikatniej. - powiedziałam pół-żartem, pół-serio.
- Sorki. - odpowiedziała przepraszająco, po czym cała nasza trójka spojrzała na korkową powierzchnię, gdzie kartka, koloru bladego różu i wielkości A3, zdecydowanie wyróżniała się od reszty.

"Bal zimowy dla klas trzecich"

Dnia 26 stycznia, tj. sobota, o godzinie 18. pierwszy raz w historii naszej szkoły odbędzie się "Bal zimowy dla klas trzecich." Mamy nadzieję, że ten pomysł przypadnie Wam do gustu, a oto kilka ważnych wiadomości:
1. Osobami towarzyszącymi, mogą być także ludzie z poza naszej placówki.
2. Do dnia 18 stycznia, tj piątek, trzeba oddać listę poszczególnych par do wychowawcy, który przekaże to dyrektorowi szkoły.
3. Odbędzie się także konkurs na "Króla i królową balu", jednak w tym roku postanowiliśmy trochę zmienić zasady.
a) Lista zgłoszeniowa jest otwarta od dnia dzisiejszego, aż do 18 stycznia. Na tym etapie może się zgłosić każdy.
b) Dnia 21 stycznia, tj poniedziałek, przez radę nauczycielską zostanie wybranych czworo dziewcząt oraz czworo chłopców, na których będziecie potem głosować.
c) "Królem i królową balu" zostanie jedna dziewczyna i jeden chłopak z naszej placówki, wraz ze swoimi partnerami, który otrzymają największą ilość głosów w wyniku głodowania, czyli łącznie "wygranych" par będzie dwie.
d) Więcej informacji zostanie wywieszona dnia 21 stycznia.

Rada nauczycielska.
2 stycznia 2014 roku.


- O mój Boże! - to były pierwsze słowa, które opuściły usta Amy, po przeczytaniu całej tej kartki. - Będzie konkurs na Króla i królową balu! - wykrzyknęła na cały korytarz, a ludzie popatrzyli się na nią, jak na debilkę, ale ona nawet nie zwróciła na to żadnej uwagi. Chris, który stał od niej zaledwie metr cały czas śmiał się pod nosem. - Trzeba już iść i kupić sukienki, bo się nie wyrobimy! - Zaraz... O czym ona pieprzy?!
O czym ty mówisz?
- No, że trzeba iść na zakupy.
- Ale ja nigdzie nie idę. - powiedziałam śmiertelnie poważnie.
- Co?! - krzyknęli oboje.
- No mówię, że nie idę. Nie lubię takich rzeczy, więc...
- Ty chyba sobie jaja robisz. - zaczął blondyn, a ja pokręciłam przecząco głową. - Ona żartuje, prawda? - zwrócił się do mojej przyjaciółki.
- Obawiam się, że nie... Vic przestań gadać brednie! Ty musisz iść! Proszę! Jeszcze pierwszy raz mogą być osoby z poza naszej szkoły! - odparła i zrobiła maślane oczy. 
- Amy nie.
- Ale czemu? - jęknęła.
- Bo nie. Poza tym nawet nie wiem, czy wtedy Harry ma czas. 
- Oj no weź! Dla swojej dziewczyny nie znajdzie czasu?! - zaszydziła, wywracając oczami. Gdybym ja jeszcze była jego dziewczyną. Wtedy nie byłoby nawet najmniejszego problemu. - Proszę zrób to dla mnie... Będziemy się dobrze bawić i zapamiętasz ten wieczór do końca swojego życia... - zawsze musi wzbudzić poczucie winy... 
- Dobra powiedzmy, że się zgadzam, ale... - zaczęłam i wyciągnęłam długopis, po czym podeszłam do tej ogromnej kartki i zaczęłam kreślić imiona i nazwiska Chris'a i Amy pod listą zgłoszeń na konkurs. 
- Co ty wyprawiasz?
- A nie widać? - zaśmiałam się. - A i mnie nie możecie dopisać! - dodałam.
- Jesteś dziwna. - powiedzieli jednocześnie, na co się wszyscy zaśmialiśmy. Ja jestem dziwna? Odkryli Amerykę... 
- I wy także. - odpowiedziałam ze szczerym uśmiechem na ustach. Panie Boże dziękuję Ci za to, że spotkałam takich cudownych przyjaciół.

*** Około godziny 19. ***
*** Kawiarnia Coffee Place ***

- Vicky! Możesz już iść! Sama już zamknę! - dobiegł mnie głos szefowej.
- Na pewno?! Mogę przecież pomóc!
- Nie, nie! Idź sobie już!
- Dobrze! Dziękuję! - odpowiedziałam i przeszłam na zaplecze, aby się przeprać. Odłożyłam swój czarny fartuszek na specjalną półkę z moim imieniem i nazwiskiem, a następnie założyłam moją zimową kurtkę oraz owinęłam się szalikiem. Gdy wróciłam w kawiarni czekał już na mnie Zayn. Mam tylko nadzieję, że nie będzie znowu zaczynał... Nie chcę z nim rozmawiać. Sam jego widok sprawia mi ból.
- Idziemy? - zapytałam najnormalniej, jak tylko potrafiłam.
- Jasne. - otworzył przede mną drzwi i mnie w nich przepuścił. Od razu owiało mnie chłodne i ciężkie powietrze.
- Gdzie masz samochód? - zapytała, ponieważ nie wiedziałam, w którym kierunku mam się udać.
- Myślałem, że się przejdziemy. - powiedział. O nie! Tylko nie to! To jest jeszcze gorsze niż jazda jednym samochodem! - Będziemy mogli porozmawiać i w ogóle... - serio? A co jeśli ja tego nie chce? Nawet się o to nie zapytał. W głowie miałam natłok myśli, co mogłabym mu powiedzieć, ale jednak postanowiłam milczeć. Jak to się mówi? "Mowa jest srebrem, a milczenie złotem." Przeszliśmy może kawałek, a on po raz kolejny dzisiejszego podjął próbę porozmawiania ze mną. - Byłaś już u lekarza?
- Nie. - i znowu to uczucie. To głupie uczucie, że ktoś cie śledzi.
- Powinnaś iść i zrobić badania, Może to coś poważnego.
- Nic mi nie jest. - powiedziałam już lekko wkurzona.
- Czyli to prawda... - wycedził przez zęby, po czym lekko odwrócił wzrok. Jego szczęka była mocno zaciśnięta, przez co jego żuchwa była idealnie podkreślona.
- Niby co?
- Jesteś w ciąży z Harrym. - stwierdził przystając na chwilę. Powiedział to takim tonem, jakby mówił o kimś kogo nienawidzi.
- Nie jestem w żadnej ciąży! Co się wam wszystkim ubzdurało?! Ile razy mam to jeszcze powtarzać?! To nawet nie jest możliwe! - "bo my nie jesteśmy razem" - dopowiedziałam w myślach.
- Ja... przepraszam... - odparł delikatnym głosem, unosząc wzrok.
- Nieważne. - mruknęłam i ruszyłam przed siebie. Dzisiejszy zimowy dzień był na prawdę piękny. Padał puszysty śnieg, który układał się na asfalcie tworząc, jakby biały dywan, po którym stąpaliśmy. Po obu stronach drogi stały lampy, które swoim światłem oświecały całą ulice, ponieważ o tej porze w zimie jest już troszeczkę ciemno.
- Victoria, ja chciałem przeprosić za tą akcję z Perrie. Ja na prawdę nie wiem...
- Za co ty mnie przepraszasz?! Ty masz dziewczynę, ja mam chłopaka, więc na prawdę... - przerwałam. - Też masz to uczucie?
- Jakie?
- Ktoś nas śledzi. - powiedziałam, dyskretnie rozglądając się. Moje ciało momentalnie się napięło. To dawne wspomnienie o tym kolesiu w kapturze momentalnie powróciło. Teraz przynajmniej nie jestem sama. 
- Nie, chyba ci się wydaje... - stwierdził. Mimowolnie się do niego przybliżyłam i chwyciłam się za jego ramie. Po prostu się bałam i to strasznie. Zaczęłam rozglądać się po bokach, ale nikogo nie mogłam znaleźć. Ulica była pusta.
- Może masz ra... - przerwałam, bo usłyszałam dobrze mi znany głos. Zwłaszcza z dzieciństwa. Z tych okropnych wieczorów, kiedy do mnie przychodził i bezkarnie mnie... mnie gwałcił.
- Cześć córeczko... - powiedział po polsku, na co oboje z Zayn'em się odwróciliśmy o sto osiemdziesiąt stopni. O mało co nie straciłam równowagi, ponieważ moje kolana od razu się ugięły. Złe wspomnienia powróciły. Nie wiadomo czemu, na swojej skórze poczułam JEGO dotyk. Te przerażające łapy, które... To... To jest nie możliwe! To jest na prawdę ON... Mój ojciec we własnej osobie! Jego wygląd prawie w ogóle się nie zmienił. Może w okolicach jego zielonych oczu, pojawiło się kilka dodatkowych zmarszczek. Wyglądał, jak... jak dawniej...
- Przepraszam, kim ty jesteś? - zapytał Malik, ponieważ nie zrozumiał co ON powiedział. Na jego słowa Tomasz tylko się zaśmiał.
- Zayn, chodź... - odparłam do niego, ale on nawet nie drgnął, tylko stał i przypatrywał się osobie stojącej przed nami. - Proszę cię... Chodźmy stąd. - załkałam, a on spojrzał na mnie oczami wielkości pięciozłotówek.
- Kim ty jesteś? - ponowił pytanie, na co się jeszcze mocniej w niego wtuliłam. Cała drżałam. Nic na to nie mogłam poradzić.
- Jestem jej ojcem. - odpowiedział mu po angielsku, wskazując ręką na moją osobę. Moje ciało, jak i Mulata momentalnie się napięło. Czułam, że na powierzchni moich niebieskich oczu, powoli zaczęły się zbierać się łzy. Wszystkie wspomnienia ze zdwojoną siłą, jakby uderzyły we mnie. Robiło mi się coraz bardziej słabo. Błagam niech to wszystko, niech całe moje życie okaże się jakimś pieprzonym snem.
- To jest chyba kurwa jakiś żart! - prychnął Malik. - Ty... Ty... Co ty tutaj kurwa robisz?! - dodał po chwili.
- Miałbym przegapić urodziny mojej kochanej córeczki? - zapytał przesłodzonym głosem.
- Zostaw ją w spokoju! Co ona ci takiego zrobiła?! Ona jest, a właściwie była twoją córką, bo nie może cię nazywać ojcem po tym wszystkim, a ty ją tak traktujesz?! Odpowiedz, kurwa! - dodał obejmując mnie ramieniem, a ja jeszcze mocniej się w niego wtuliłam. A on tylko stał przed nami i śmiał mi się prosto w twarz. Na prawdę nie wiem, co on tym zyska.
- Dlaczego? - szepnęłam po angielski, bo tylko na tyle było mnie stać, jego oczy zostały skierowane wprost na mnie.
- Dlaczego? Ponieważ mogę. - odpowiedział szydząc. I w tym momencie Zayn już chyba nie wytrzymał. Jego oddech był bardzo ciężki, tak samo jak mój. Tylko, że jego z nerwów, a mój ze strachu. Niech mnie zabije i niech już to będzie po prostu już koniec, ale niech zostawi moich przyjaciół, moją rodzinę. Po prosty nich to skończy tutaj i teraz!
- Zabije cię! Zabije cię za to co jej zrobiłeś, za to, co przeżyła, za co, że przez ciebie teraz wszystkiego się boi, za to, że kurwa żyjesz! - wykrzyczał i lekko mnie odpychając, rzucił się na niego z pięściami. Tom z początku próbował się bronić, ale później tylko się śmiał. Już na prawdę tego nie rozumiałam.
- Zayn! Zayn! Przestań! - krzyknęłam, pomimo mojego płaczu. Uderzył go jeszcze dwa razy i przycisnął brzuchem do ziemi.
- Dzwoń na policję. - zwrócił się do mnie. - A ty z czego rżysz? - Tom nic nie robił, tylko się śmiał i patrzył w jakiś punkt za nami. Zaczęłam gorączkowo szukać telefonu i jak na złość nie mogłam go znaleźć. Gdy już go znalazłam i wystukałam numer alarmowy, spojrzałam na mojego ojca. Dalej tam spoglądał. Powoli i ostrożnie odwróciłam się we właściwym kierunku. Pod latarnią, dokładnie w jej świetle stał mężczyzna z kapturem na głowie, a w ręce trzymał czarny pistolet, skierowany prost... wprost na Malika... na jego... na jego serce... Momentalnie zamarłam, a nogi się pode mną ugięły. Moje serce przyspieszyło i zaczęło bić w nienaturalnym tempie. Czułam, że cała krew odpłynęła z mojej twarzy, przez co zrobiłam się na pewno blada. To jest nie możliwe! On tego nie zrobi! Zaczęłam szybciej pobierać powietrze, ponieważ czułam, że brakuje mi tlenu.
- Jeden mój znak, a on dostanie kulkę. - powiedział mój ojciec w naszym ojczystym języku, a czarnowłosy jeszcze raz go uderzył.
- Halo?! Ktoś tam jest?! - usłyszałam w słuchawce od telefonu, który trzymałam w mojej prawej dłoni. Szybko przerwałam połączenie. Moje ręce cały czas drżały, a serce waliło, jak oszalałe, jakby chciało gwałcić płuca. To się nie dzieje na prawdę! To jest, jak scena z jakiegoś okropnego horroru, których nigdy nie lubiłam oglądać. 
- Czego chcesz? - powiedziałam po angielsku, na co jego mina od razu spoważniała.
- Narobiłaś mi długów, kochanie. Chyba pora je spłacić. Myślałaś, że od tego można po prostu tak uciec? - O nie... Tylko nie to... Niech tylko nie wspomina o tym przy Mulacie... 
- Jakich, kurwa, długów?! - Zazza wykrzyknął mu prosto w twarz. - Co ty, kurwa, pierdolisz?! - dodał po chwili.
- Victoria Cię nie poinformowała? Oj, nie ładnie... A jest uważana za taką prawdomówną i wspaniałą.
- Kim on jest? Ten pod latarnią? - zadałam pytanie po polsku.
- Mój wspólnik. Na prawdę fajny koleś. Ma fajną zabaweczkę, nie uważasz? - zaszydził, a ja jeszcze bardziej się spięłam. To się nie może zdarzyć. On tego nie zrobi... On nie jest do tego zdolny... On nie może...
- Proszę nie rób mu krzywdy... On nie jest niczemu winien. - powiedziałam drżącym głosem, a on sobie nic z tego nie robił. Jakby jego serce było z kamienia, albo lodu, zupełnie pozbawione, jakichkolwiek pozytywnych uczuć.
- Aaa... Zależy Ci na nim... - przyznał. - No nie ładnie, kiedy masz już chłopaka...
- Błagam Cię... Zrobię wszystko... Tylko mu nic nie rób...
- Było, by za łatwo... Lepiej go przekonaj, żeby mnie puścił, albo pożegnaj się z nim na zawsze. Wybieraj.
- Zayn, chodźmy stąd... - powiedziałam błagająco w jego stronę. Mój głos był pełen rozpaczy i nadziei, że mnie posłucha.
- Ty chyba sobie żartujesz... - niemal warknął i jeszcze raz jego ręka ukształtowana w pięść wylądowała na zakrwawionej już twarzy zielonookiego bruneta. - Ona przez ciebie przeszła koszmar! Nie może normalnie funkcjonować! A ty się pojawiasz, jakby nigdy nic! Jesteś skończonym chujem i sukinsynem skończysz w pierdlu! - krzyczał, jak opętany, ponieważ nie zdawał sobie powagi tej sytuacji.
- Zayn... błagam cię... Jeśli mi ufasz... Jeśli w jakiś sposób Ci na mnie zależy... Proszę Cię, chodźmy stąd... Posłuchaj mnie. - załkałam. Nerwowo spoglądałam to na dwójkę, to na nieznajomego mi mężczyznę. Przez moją głowę przeszło chyba tysiące myśli, ale żadna nie pomogła mi rozwiązać tej krytycznej sytuacji. Jestem w kropce. Dlaczego on w tej chwili nie może mnie posłuchać?! Dlaczego?!
- Jeden znak. - przypomniał, a nieświadomy nic Malik, dalej przyciskał go do ziemi. W pewnym momencie mój ojciec lekko skinął głową, a ja szybko się zerwałam. Mimo iż znajdowałam się zaledwie metr, czy może dwa metry od nich, byłam przerażona, że nie zdążę. Po sekundzie padł ogłuszający strzał. To koniec...


__________________________________________________________
No i mamy rozdział 60.!!! Ale ten czas leci nie uważacie? :) Spodziewaliście się tego? Jak myślicie, czy Victorii coś się stanie, a może Zayn, albo Tom? Macie jakieś sugestie, co może się stać? Jakbyście chcieli zobaczyć, jak wygląda Tom to zapraszamy do zakładki "BOHATEROWIE", bo nie wiemy, czy już patrzyłyście :) ZACHĘCAMY DO KOMENTOWANIA!!! MOŻECIE NAPISAĆ ZWYKŁE "CZYTAM", JEŚLI NIE CHCECIE SIĘ ROZPISYWAĆ! :) 
KOMENTARZE SĄ MOTYWACJĄ DO DALSZEJ PRACY! :D
PS. JAK WAM SIĘ PODOBA TELEDYSK DO "STEAL MY GIRL"??!! :d
REKORD = 38 KOMENTARZY! :D 
Całujemy!!! ;*** - Katy&Care.

22 komentarze:

  1. Ale się porobiło. Czemu koniec w takim momencie? Teraz będę czekać z niecierpliwością na nexta.
    P.

    OdpowiedzUsuń
  2. No Japindole! Dziewczyno jesteś genialna! W takim momencie zatrzymać... Mam tylko nadzieje, że ten gościu pod latarnią zabije ojca Vic...
    /xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg w takim momencie!! Nie no!! Błagam niech trafi w ojca Vic !! A teledysk jest GENIALNY!! czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Matko, ale się porobiło, Zayn taki męski, ach, jesteście cudowne, czekam na nexta, a i mam pytanie ile mniej więcej rozdziałów jeszcze przewidujecie? :) ;) :* ;* :D ;D ;d :d ;p :P :p ;P <3 ;) :)

    Olka!. :)) ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje nam się, że na pewno będzie 100 rozdziałów tego opowiadania :) Zależy od tego ile będziemy mieć jeszcze pomysłów ( miejmy nadzieję, że dużo ) :D Ale wydaje nam się, że jeszcze Was zdziwimy z tym wszystkim ^^ - Katy&Care.

      Usuń
  5. Jak mogłaś skończyć w takim momencie? No jak ?

    OdpowiedzUsuń
  6. Brak słów. Po prost cudo. Teledysk oczywiście wspaniały.
    ~Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie wiem co powiedzieć.
    przerwałyście w takim momencie że moje nerwy są na pograniczu wytrzymałości.
    Mam ochotę wziąść Toma i z nim "porozmawiać"
    Dlaczego nie poszli wszyscy ?? Ugh.. I dlaczego Zayn się nie słucha ? :/
    Mam nadzieję że ten strzał poszedł w strone Toma albo jego kolegi i nic Zaynowi i Tori się nie stało

    Teledysk jest aoshsivsussjsbsjxhx ♥♥♥♥♥
    Shippuję Lou z małpką ^^
    Ręka Liama wygląda jak sczypce
    nawet moja mama zaangażowała sie w nabijanie wyświetleń ^^


    ILYSM ;*

    WENY MISIEEE ;****

    @sweet9893

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Czy zamierzacie dokończyć bloga Change ??
      Byłabym wdzięczna za odpowiedź ;)

      @sweet9893

      Usuń
    2. Tak. Bloga "Change" będziemy się starały kończyć, po zakończeniu "Little things", ponieważ nie jesteśmy w stanie ogarnąć dwóch opowiadań. :) - Katy&Care.

      Usuń
    3. Jejuuu aassuxxixsisbzixbxixxssssishxixhxuxhusjisbdixbxixboxbsyabsibfidhdisisjshsi, ��������������������������������❤��������������������������������������������������
      Dziękuje że mi odpowiedziałyście ��

      To zrozumiałe x
      Nie moge sie doczekać
      Oshsidhodhd ��


      @sweet9893

      Usuń
  8. O-o OMG!! Czekam nn xd- Nutellada

    OdpowiedzUsuń
  9. O Mój Boże!! ale akcja!! błagam szybko next!!!!!!Zajebiste opowiadanie!! proszę nexta!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. o boszzz.............
    next błaaagam !!! ♥
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. w takim momencie?! żartujecie sobie ze mnie?! jak ja niby mam wytrzymać teraz do kolejnego rozdziału?! a co do rozdziału, jest świetny! taki dreszczyk emocji :D Zayn idiota! Czemu nie posłuchałeś Vicky? ciągle nie chce mnie opuścić to głupie przeczucie, że Torri albo Zayn ucierpią i któreś z nich będzie poważnie ranne, a Tomowi nic nie będzie, bo on jest ten "zły" (w cudzysłowiu, bo zły to zbyt słabe określenie) a takiemu nigdy sie nic złego nie przydarzy.. ale to tylko moje domysły.. i o jakich on długach mówił do cholery? czekam na kolejny i przepraszam za błędy :* @Nutka_13

    OdpowiedzUsuń
  12. W takim momencien?,-*+#&*7#:-*8#;$8 kocham to

    OdpowiedzUsuń
  13. O BOŻE! Dodawajcie szybko next'a! Błagam!! Z tych emocji nie wiem co napisać :/ Next!!!! Rozdział cudo :* Kocham <3333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  14. O JA KURWA PIERRDOLE! TERAZ!? TERAZ SIĘ ZJAWIŁ!? PO CHUJA TU ON! NIE CHCĘ GO TUUUUUUU! MAM NADZIEJĘ, ŻE TAMTEN KOLEŚ BYŁ NA TYLE MĄDRY, ŻE STRZELIŁ W TOMA, BO ZORIENTOWAŁ SIĘ, ŻE PRACOWAŁ DLA PSYCHOLA, KTÓRY GWAŁCIŁ WŁASNĄ CÓRKĘ... MAM NADZIEJĘ, ŻE JEŚLI NIE TOM, TO NIKT NIE DOSTAŁ!




    LOOOOVEE YOUUUU!
    CZEKAM NA NEXT!
    <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. o NIE no w takim momencie..... :\
    Nwm za bardzo co mogę wam napisać napisze więc że rozdział super PO PROSTU <3
    pozdrowionka
    Marcela :*

    OdpowiedzUsuń
  16. cześć wam ! przybywam w pokoju i z mnóstwem komplementów jesteście : zajebiste , niesamowicie uzdolnione i świetnie piszecie, ale mam zamiar was opieprzyć.
    JAK MOGŁYŚCIE W TAKIM MOMENCIE JCSFSKAVKJMKFJSKAM WTF ?
    SZYBKO KOLEJNY BO ZWARIUJE ! :*
    Aaa no i zapraszam na mój blog o Maliku : http://reallyiloveyou.blogspot.com/
    Pozdrawiam Nobody :* xoxo

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx