CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
- Jak myślisz, czy miłość od pierwszego wejrzenia istnieje? - zapytałam w pewnej chwili. Sama nie wiem co mnie podkusiło na właśnie takie pytanie. Razem z Harrym byliśmy w moim pokoju, w domu Amy i graliśmy w dwadzieścia pytań. Bał się czy coś mi się nie stanie, czy coś w tym rodzaju, więc ze mną chwilę został. W moich dłoniach znajdował się miś, który Zayn mi wygrał w rzucie do celu. Nie wiem, jakim cudem on jest jeszcze w jednym kawałku... To chyba jakiś cud. Tak. Był przesiąknięty jego perfumami, chociaż sama nie wiem czemu. Moja głowa swobodnie spoczywała na kolanach loczka, który delikatnie palcami przeczesywał moje brązowe włosy. Ale po wypowiedzeniu tego pytania momentalnie się podniosłam i spojrzałam w szmaragdowe oczy bruneta. Jego brwi się złączyły, po czym podrapał się po karku. Nastała chwila ciszy. Siedział, nie wiedząc co mi odpowiedzieć. Już chciałam wycofać moje pytanie, ale usłyszałam głęboki głos wzbogacony charakterystyczną dla bruneta chrypką, przez którą wiele dziewczyn na tym świecie nie może w nocy spać.
- Wydaję mi się, że jest możliwa, gdyż miłość jest nieobliczalna. Czasem wystarczy jedno spojrzenie, by wiedzieć, że w inne oczy już nigdy w życiu nie chce się patrzeć. Są osoby, które samym swoim uśmiechem sprawiają, że ślepo wierzysz, że ziemia jest płaska, a księżyc jest z niebieskiego sera. Miłość od pierwszego wejrzenia uderza jak piorun w sam środek serca, jako coś oczywistego, jako jedno wydarzenie, które czeka na nas od zawsze. Tym "piorunem" są nasze odczucia w tamtym momencie: ogromne, szkarłatne rumieńce oblewające całe policzki, lekkie kłucie w zagłębieniu klatki piersiowej, drżenie całego ciała, zatrzymanie akcji serca, uciskanie gdzieś głęboko w żołądku. Wstrzymujemy wtedy swój oddech. Uważam, że miłość od pierwszego wejrzenia się nie wierzy, dopóki się nie "spojrzy". - zakończył, po czym delikatnie się uśmiechnął. Właśnie w tym momencie mnie zatkało. I to tak porządnie. Powiedział to na prawdę pięknie. - Boże, gadam jakieś głupie "mądrości" życiowe... Dobra teraz moja kolej. Tylko masz odpowiedzieć na prawdę szczerze, bo inaczej to się nie będzie liczyło. Bez żadnej ściemy. Czy czujesz coś do Zayn'a? Nie mam na myśli przyjaźni, czy czegoś w tym rodzaju, co starasz się mi za każdym razem wmówić. Tylko coś więcej. Czy ty go kochasz, Vicky? - wytłumaczył. Powiedziałam, że w tamtym momencie mnie zatkało? Mój ogromny błąd. To się stało dopiero teraz. Nie miałam bladego pojęcia co miałam mu odpowiedzieć. Nie wiem, czy go kocham. Nigdy tak na prawdę się nie zakochałam. To uczucie jest mi kurewsko obce. Kochałam... Kocham tylko mamę. A teraz także Amy i jej rodziców. Nigdy nie nie darzyłam tym uczuciem żadnych innych osób, a co dopiero chłopaka. Chyba. Ale wiem, że mi na nim cholernie zależy. Wiem, że kocham patrzeć w jego czekoladowe oczy, przez które się momentalnie uspokajam. Wiem, że tylko i wyłącznie on może mnie uspokoić w tragicznych sytuacjach. Wiem, że uwielbiam słyszeć jego melodyjny śmiech i głos, przez co jakieś motyle latają wewnątrz mojego brzucha. Ale wiem także, że mnie okłamał i okropnie zranił. Wiem, że to w pewnej części przez niego się pocięłam i wylądowałam w szpitalu. Ledwo wtedy uszłam z życiem. Wiem też, że jest z Perrie. Jest z nią zapewne szczęśliwy. Ale mimo tego zależy mi na nim... Mimo tego wszystkiego, dalej mi na nim zależy.
- Ja... Skąd ci to przyszło w ogóle do głowy? Sama... - nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi dźwięk dzwoniącego telefon. Dziękuję Ci Boże! Nawet nie wiedziałam co miałam mu odpowiedzieć! Popatrzyłam się na Harrego zdziwionym spojrzeniem. Czemu on nie odbiera?! Zaraz mnie chyba szlag trafi on tego dzwonka!
- Czemu ty się tak na mnie patrzysz? Przecież to nawet nie jest dzwonek od mojego telefonu. To już nawet nie wiesz jak brzmi twój? - zaśmiał się, a ja rzuciłam się w stronę komody, gdzie leżał mój iPhone. Szybko go chwyciłam i nie patrząc na wyświetlacz przejechałam po ekranie, tym samym odbierając połączenie.
- Victoria, proszę cię zejdź razem z Harrym na dół, bo za bardzo nie chce nam się wychodzić na górę, czekamy. - usłyszałam, po czym Liam przerwał połączenie. Tak po prostu, bez żadnych dokładnych wyjaśnień. O co mu chodzi? Co oni tak w ogóle tutaj robią? Jak oni coś wymyślili to chyba pójdę skoczyć z mostu. Jak Louis coś wymyślił to ja się na prawdę boję co to może być. On jest po prostu nieobliczalny.
- Chodź. Musimy iść na dół. - oznajmiłam mojemu towarzyszowi, a on popatrzył na mnie jak na jakąś debilkę. Jeśli mam być szczera to ja się nie dziwię. Na jego twarzy pojawił się ogromny grymas, jakbym powiedziała kilkuletniemu dziecku, że musi zjeść miskę warzyw, bo inaczej nie dostanie czekoladowego batonika.
- Ale po jaką cholerę? Nie chcę mi się wstawać. Jestem dzisiaj taki śpiący i jakiś wyczerpany, a ty masz bardzo wygodne łóżko. Mogę zostać tutaj całą wieczność. Chcesz mnie przygarnąć? Będę zajmował tylko połowę tego łóżka. - jęknął i przytulił się do ogromnego misia. Ej! On jest mój! On należy tylko i wyłącznie do mnie!
- Harry, uwierz mi sama chciałabym wiedzieć. Liam zadzwonił i tylko powiedział, że mamy zejść, bo oni nie chcą iść na górę. "Oni", czyli prawdopodobnie jeszcze reszta chłopaków, albo może i dziewczyny. Ja się tylko boje co oni wykombinowali. Nie byłabym w ogóle zaskoczona, gdyby oznajmili, że chcą skoczyć na bungee. Wiesz jaki jest Lou. Jak on sobie coś ubzdura to nie przegadasz go za żadne skarby. Nawet czasami Eleanor ma z tym ogromny problem. Dobra, nie ważne. Po prostu już chodźmy i sami się dowiemy. - wytłumaczyłam i pociągnęłam go najpierw z pokoju, a następnie w stronę schodów. Usłyszałam tylko protesty i jęli bruneta, ale za bardzo się tym nie przejmowałam. Z każdym pokonywanym przez nas stopniem, odgłosy rozmów stawały się coraz głośniejsze. Wreszcie, gdy znaleźliśmy się w przedpokoju zobaczyliśmy naszych gości. Liam, Louis i Zayn, który z wielkim zaciekawieniem i uwagą wpatrywał się w ścianę obok siebie. Wiem co tam się znajdowało, a ściślej wisiało. Zdjęcie moje i Amy, Zrobione tydzień od dnia, kiedy się tutaj wprowadziłam. Susan i James zorganizowali mały wieczór filmowy, na którym "bawili się" aparatem, aby uwiecznić tą chwilę. To był najmilej spędzony przeze mnie czas od bardzo, bardzo dawna. Czułam się wtedy, jak najnormalniejsza dziewczyna żyjąca na tym świecie. Jakby to życie przed tym nie istniało. Jakby zniknęło, niczym bańka mydlana. Jakbym mogła po prostu wszystko, czego bym tylko chciała. Nawet nie jestem wstanie określić tego uczucia. Po prostu było fantastycznie. Po chwili Zayn odwrócił swój wzrok i spojrzał wprost na mnie. Jego oczy były wręcz niesamowite. Wydaje mi się, że nikt inny na tym świecie takich nie ma. One pasują tylko do niego. Stał i cały czas się na mnie patrzył. Po prostu. Czułam, jakby chciał mi coś przez to przekazać. W pewnym momencie usłyszałam śmiech Niall'a i Amy, którzy pojawili się koło nas. Oni też? Co oni do jasnej cholery wymyślili?!
- A więc wszyscy są w komplecie. No więc mamy pewien pomysł. - zaczął Louis, po czym wskazał na towarzyszących mu chłopaków.
- O mój Boże! Już się boję... - jęknęłam cichutko. Tylko nie skok na banguee. Tylko nie jakiś inny "genialny" pomysł... Błagam!
- No dobrze. A więc, drodzy zgromadzeni! Po bardzo burzliwych i jakże interesujących obradach, doszliśmy do wniosku, że nam się bardzo nudzi, a wy... No jakby to powiedzieć. No po prostu nas zostawiliście, tak samo, jak Danielle i Eleanor. Normalnie na pastwę losu, w ogóle nie interesując się swoimi przyjaciółmi. Więc pomyśleliśmy, że może zrobimy coś razem, zabawimy się, gdzieś wyjdziemy, czy coś w tym stylu... - próbował to wytłumaczyć, ale bardzo to przeciągał.
- Dobra Tommo. Po prostu powiedz o co chodzi, bo nie chce nam się słuchać historia twojego całego życia. Zaraz przejdziemy jednak do przeszłości i dowiemy się co robiłeś dokładnie rok temu, bądź co zjadłeś na obiad. A więc do rzeczy. - pogonił go Harry, na co reszta cichutko się zaśmiała, a szatyn zrobił naburmuszoną minę.
- Przechodząc do rzeczy, Harry, to wybieramy się na basen, a więc dziewczęta, ruszajcie swoje zgrabne tyłeczki na górę, po jakieś ładne stroje kąpielowe, ręczniczki i zbieramy się, bo szkoda naszego czasu. - powiedział jasno, tak, że wszyscy zrozumieliśmy co miał na myśli. Zaraz...
- Basen? Spodziewałam się czegoś gorszego... Wyjazd do Australii, żeby podziwiać kangury, albo do Austrii, żeby zjechać po jakimś ogromnym stoku. O! Albo wycieczka do wesołego miasteczka na jakąś ogromną i przerażającą kolejkę górską, bądź koło młyńskie, które jeszcze by się rozwaliło. To dla was takie... Za spokojnie, przynajmniej dla ciebie Lou. - odparłam.
- Poczekajcie chwileczkę! - usłyszałam donośny głos Niall'a po mojej prawej stronie. Zrobił krok do przodu i spojrzał bardzo zdziwionym wzrokiem na Mulata. On cały czas się na mnie patrzył! Czy ja jestem brudna? Albo mam coś na nosie!? Co do jasnej cholery jest nie tak?! - Zayn. Ty i basen? Sorry, ale te dwie rzeczy nie idą dla mnie w parze. Kompletnie. Przecież ty zastrzegałeś się tego, że nigdy z nami nie pójdziesz, bo masz jakiś dziwny lęk przed wodą i że mamy nawet nie próbować, bo to nie będzie miało najmniejszego sensu...- wytłumaczył dalej zaskoczony tym całym zajściem. Zayn się boi wody? Ale jak to? Przecież... Przecież ze mną wtedy, gdy... gdy byliśmy na tym... tym spotkaniu dzień po koncercie to normalnie wszedł. O co tutaj chodzi!? Przecież on się nie bał... Chyba. Ja pierdziele, nic z tego wszystkiego nie rozumiem.
- Spróbuj przegadać Louis'a w jakiejkolwiek sytuacji to sobie wtedy pogadamy. To graniczy dosłownie z cudem! Myślisz, że nie próbowałem? Uwierz mi robiłem to! Błagałem go, żeby dał mi święty spokój przez jakąś godzinę, ale on wtedy zaczął śpiewać pod nosem jakieś dziwne piosenki, żeby mnie zagłuszyć. Kto tak się zachowuje? No powiedźcie mi kto! Chyba tylko Lou... - odpowiedział Malik, spoglądając na szatyna, który tylko szeroko się uśmiechnął. Zachowuje się dosłownie jak jakiś dzieciak.
- No dobra nie mamy czasu! Jest już szesnasta! Nie traćmy całego dnia na bezsensowne i do niczego prowadzące rozmowy! Ruchy dziewczęta! Mamy was zanieść na górę, albo wysłać specjalne zaproszenie? - pogonił nas Liam, ale przerwała nam słuszna uwaga Harrego.
- Ale chwileczkę! Przecież my nie mamy kąpielówek! Mamy się z Niall'em kąpać nago? Czy wyście o tym w ogóle pomyśleli? - zapytał się, po czym zadziorny uśmiech zagościł na jego twarzy. Boże! Jak on coś powie! Taki Harry... nago... w basenie... a wokół niego pełno jego fanek... O czym ja do cholery myślę?!
- Oj, Harreh! O tym także pomyśleliśmy! Myśleliście, że moglibyśmy wam coś takiego zrobić? Przecież nie jesteśmy tacy niedobrzy i niemili, cukiereczku. - powiedział, jak do jakiegoś pięcioletniego dziecka, co wyglądało co najmniej komicznie, ponieważ Hazza w pewnym stopniu górował wzrostem nad Tomlinson'em. Po wypowiedzeniu tych słów wyciągnął z jakiejś torby dwie pary kąpielówek. Tylko problem był taki, że były w rozmiarze XXS, albo mniejszym, a na ich tyle widniała podobizna Kubusia Puchatka. Czy one przypadkowo nie są z działu dziecinnego? Od razu zaczęłam się po cichu śmiać. Nie mogłam już wytrzymać. Co on wymyślił?
- Lou, wiem, że uważasz, że nasze tyłki są bardzo zgrabne i w ogóle, ale chyba nie, aż tak bardzo. Ja w tą "nogawkę" to ledwo rękę wcisnę. Ale ten Kubuś jest całkiem spoko. - Niall powiedział śmiertelnym głosem, jednak po chwili dołączył do mnie.
- Tak na serio to mamy dla was, tylko, że są w samochodzie. Dobra zbieramy się! - zarządził Payne, a ja razem z Amy szybko pobiegłyśmy każda do swojego pokoju. Wyciągnęłam pierwszy lepszy strój kąpielowy, jakiś ręcznik, klapki i żel pod prysznic. Spakowałam to do jakiejś torby, po czym zbiegłam z powrotem na dół, gdzie już wszyscy na mnie czekali.
- No to jedziemy! - krzyknął Tommo, po czym wyszliśmy z domu, uprzednio informując o tym rodziców blondynki i skierowaliśmy się do czarnego auta stojącego na podjeździe. Chwileczka. Jest tylko jedno auto?
- Mamy się zmieścić w jednym, tak? - chciałam się upewnić, na co Liam uśmiechając się, przytaknął głową. Ale, że w siedem osób?! To będzie męka! Brunet widząc moją minę od razu mi odpowiedział. - No ty i Amy usiądziecie komuś na kolanach i będzie po sprawie. - odparł. Najpierw za kółkiem wsiadł Louis. On nas przypadkowo nie zabije?! Czy on ma w ogóle prawo jazdy! Kto mu je wydał?! Na miejscu pasażera Li. Natomiast z tyłu samochodu Zayn i Niall przy oknie, a Harry na środku. No i jak ja mam się tam przepchać?! Amy miała łatwo. Czemu ja mam zawsze pod górkę?! Otworzyłam drzwi po stronie Malik'a i chwyciłam się siedzenia Lou, jednak moja niezdarność musiała się "włączyć" właściwe teraz, w wyniku czego spadłam na kolana czarnowłosego, a moja głowa wylądowała na jego ramieniu. Gdy chłopak się delikatnie odwrócił to przypadkowo jego malinowe, pełne i bardzo gorące usta przywarły do lodowatej skóry mojego policzka. To było jak spotkanie ognia i wody. Kompletnie przeciwieństwa, ale wbrew pozorom w jakiś sposób do siebie pasują. Przynajmniej dla mnie. Znaczy chciałabym, żeby pasowały. Jednak ogień bardziej pasuje do ognia. Idealny do idealnego. Przez mój kręgosłup poszedł chyba miliony dreszczy... Szybko się uniosłam i przeszłam na kolana Harrego,
- Przepraszam. To był tylko wypadek. - powiedziałam cicho nawet nie patrząc się w jego stronę. Poczułam, jak mały rumieniec oblewa moją twarz. Jeszcze by było gorzej. Czemu ja się do cholery rumienię?! Harry umieścił swoje dłonie na moich udach, na co na początku wzdrygnęłam, ale po chwili się uspokoiłam.
- Ruszamy - krzyknął Lou na cały głos. Żeby tylko nas nie zabił. Może za kierownicą jest bardziej poważny niż w normalnym życiu. Po chwili w aucie rozbrzmiały pierwsze takty piosenki Adele "Someone Like You". Serio?! Dzisiaj wszystko będzie mi przypominało ten dzień? Piosenkarka śpiewała, a ja podczas refrenu już nie wytrzymałam i spojrzałam na chłopaka siedzącego ode mnie zaledwie trzy centymetry. Cały czas się na mnie intensywnie patrzył. Jakby chciał swoim spojrzeniem wywiercić we mnie jakąś ogromną dziurę. Jakby ponownie chciał coś przekazać. Na jego twarzy widniał mały uśmieszek. Czy wyglądał idealnie? Tak. Tego chyba nie muszę mówić. Szybko odwróciłam wzrok i starałam się o nim nie myśleć, lecz mi to słabo wychodziło. Czemu ja go spotkałam? Czemu spotkałam taką prawie idealną dla mnie osobę, tylko z kilkoma wadami, których nawet nie umiem spostrzec, bo jestem zaślepiona całą resztą? Czemu akurat ja?!
- Jesteśmy! - usłyszałam donośny głos Tomlinson'a. Wreszcie! Szybko wyszliśmy z auta i ruszyliśmy w kierunku kasy, gdzie chłopcy zakupili nasze bilety i odebrali kluczyki, które później rozdzielili. Wraz z Amy udałyśmy się do damskiej szatni, gdzie przebrałyśmy się w stroje kąpielowe. Po jakiś 15 minutach weszłyśmy na ogromny basen, gdzie czekali już chłopcy.
- Nareszcie! Ile można się przebierać! - krzyknął Harry.
- Daj sobie spokój. Ty masz tylko dół, a my dół i górę. Trzeba było przyjść i nam pomóc, a nie na nas się drzeć. - skarciła go Amy, koło której pojawił się Niall i ją pocałował, jakby dając znak, że ona jest jego dziewczyną i nikt nie ma prawa się na nią patrzyć. - Idziemy? - zapytała i wskazała na jeden z basenów. Nie musiała nawet czekać na odpowiedź. Po prostu wszyscy rzucili się w kierunku tafli wody, skacząc na bombę. Chociaż nie... Nie zupełnie wszyscy. Zayn został na jego brzegu i moczył tylko nogi. Strasznie mało dzisiaj mówi i jest cały czas zamyślony jak rano. Dalej tego nie rozgryzłam... Jak boi się wody, czemu wtedy ze mną poszedł? Może od tamtego momentu ma jakiś lęk, albo coś w tym rodzaju. Przeszłam kawałek i zajęłam miejsce zaledwie metr koło niego. Też nie za bardzo lubię pływać. Niby umiem, ale jak już to robię to mam wrażenie, że zaraz utonę. Siedzieliśmy tak w ciszy. Nikt się nie odzywał, chociaż czułam, że mnie obserwuje. Po chwili się odważyłam i na niego spojrzałam, czekoladowe tęczówki były po prostu wręcz magiczne. Zastanawiam się, czy na inne dziewczyny tak działa. Jest nieziemsko przystojny, ma zapierający dech w piersiach głos, a także jest w brew pozorom niesamowitym przyjacielem. Jednak nie to przykuło moją uwagę. Na jego lewej piersi, tuż pod jednym ze skrzydeł, prawdopodobnie anioła, widniało wypełnione czarnym tuszem ogromne serce. Nigdy wcześniej nie widziałam tego tatuażu... Musiał zrobić go niedawno, bo ma intensywniejszy kolor od innych.
- Masz nowy tatuaż? - zapytałam, po czym bardzo delikatnie dotknęłam jego malunku. Poczułam, jakby przez jego skórę do mojej dłoni przeszedł jakiś dziwny prąd. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Po co mu drugi, prawie identyczny? To nie ma w ogóle żadnego sensu? Przecież ma podobny na dolnej stronie brzucha. - Drugi taki sam? Dlaczego? - zaciekawiłam się, podziwiając jego klatkę piersiową oraz wymodelowany brzuch. Nie mogłam odwrócić swojego wzroku. To podziałało na mnie jak jakiś pieprzony magnes.
- Zdecydowanie one nie są takie same. Mają kilka detali zupełnie innych, przez co różnią się od siebie. Ten na piersi zrobiłem sobie nie dawno. Dość długo nad nim myślałem. Ma dla mnie ogromne znaczenie. Zdecydowanie większe od tego drugiego. Jest dla mnie czymś, co nie mogę powiedzieć na głos. Jakby ukryte słowa, wyrażone w rysunku i zapisane tuszem na moim ciele, co zostanie mi do końca życia. Do końca życia będę pamiętał o co w tym chodzi. Jeśli mam być szczery to nie chce tego nigdy zapominać. Jeśli będę miał złe dni, on będzie mi przypominał, że mam walczyć i żebym nigdy o tym nie zapominał. To on będzie mnie podnosił na duchu, gdy nie będzie żadnej osoby obok mnie. Jeśli wszyscy mnie kiedyś zostawią, zostanie tylko ten tatuaż. Jednak w ogóle nie żałuje, że go zrobiłem. Było warto. Jest idealny i w wręcz idealnym miejscu. Wydaję mi się, że to jest to najbardziej wartościowy tatuaż, który sobie zrobiłem. - odpowiedział. "W idealnym miejscu..." Przecież to jest na sercu! Po co mu serce, na sercu? Gdzie tu logika?
- A co on dla ciebie oznacza? - nie mogłam się powstrzymać od tego pytania. Po prostu samo wyleciało z moich ust. Chcę to wiedzieć. Chcę wiedzieć, dlaczego jest dla niego tak wartościowy... Zayn spuścił głowę, po czym niewinny i jakby dziecinny uśmiech zawitał na jego idealnej twarzy, na której widniał już jednodniowy zarost. Wyglądał, jak nastolatek, który przypomniał sobie o czymś co kocha, bądź uwielbia. Jakaś mała rzecz, która daje mu powód by żyć. Po chwili uniósł swój wzrok i spojrzał wprost na mnie. W jego miodowych tęczówkach dwa ogniki tańczyły jakby jakiś taniec.
- Coś bardzo dla mnie ważnego. Coś o czym rozmawiam tylko z kilkoma osobami. Obiecuję, że kiedyś się o tym dowiesz, że kiedyś ci to wszystko dokładnie i szczegółowo wyjaśnię. Jednak nie stanie się to teraz, nie jutro... Wtedy kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. Wtedy kiedy ja będę wreszcie na to gotowy. - odpowiedział, po czym bardzo delikatnie uniósł rękę w moją stronę, jednak w połowie, jakby się rozmyślił i ją cofnął, po czym lekko spuścił głowę. O co do jasnej cholery chodzi?!
- Victoria! Chodź do nas! Co wy tam książkę jakąś piszecie?! Nie traćcie swojego czasu! - usłyszałam krzyk Louis'a. Jego zniecierpliwiony głos odbijał się echem od przeźroczystej, wzbogaconej chlorem, tafli wody. Spojrzałam przepraszająco na czarnowłosego, po czym ostrożnie wskoczyłam do basenu. Zaczęłam płynąć w ich kierunku. Dawno tego nie robiłam. Po kilku chwilach nie mogłam już sięgnąć dna. Strasznie tutaj głęboko. W pewnym momencie złapał mnie okropny skurcz w prawej łydce. Byłam przerażona. Straciłam kontrolę nad swoim ciałem. Nie byłam w stanie go w ogóle opanować. Jak opętana zaczęłam machać rękoma w każdą możliwą mi stronę, aby wrócić na powierzchnię, jednak to dawało zupełnie przeciwne skutki. Poczułam, jak woda zaczyna przedostać się do moich ust, a następnie w kierunku tchawicy, skąd miała się udać do płuc. Nie byłam w stanie nawet krzyczeć o pomoc. Robiło mi się słabo. Nie mogłam w ogóle oddychać. Woda zawładnęła nad moim układem oddechowym. Czy to jest koniec? Czy ja na prawdę mam umrzeć na jakimś pieprzonym basenie? Przed moimi oczami zaczęły latać, jakieś czarne mroczki. Ostatnie co pamiętam to silne ręce owijające się wokół mojej talii. Potem już tylko zupełna i przerażająca ciemność.
- Wydaję mi się, że jest możliwa, gdyż miłość jest nieobliczalna. Czasem wystarczy jedno spojrzenie, by wiedzieć, że w inne oczy już nigdy w życiu nie chce się patrzeć. Są osoby, które samym swoim uśmiechem sprawiają, że ślepo wierzysz, że ziemia jest płaska, a księżyc jest z niebieskiego sera. Miłość od pierwszego wejrzenia uderza jak piorun w sam środek serca, jako coś oczywistego, jako jedno wydarzenie, które czeka na nas od zawsze. Tym "piorunem" są nasze odczucia w tamtym momencie: ogromne, szkarłatne rumieńce oblewające całe policzki, lekkie kłucie w zagłębieniu klatki piersiowej, drżenie całego ciała, zatrzymanie akcji serca, uciskanie gdzieś głęboko w żołądku. Wstrzymujemy wtedy swój oddech. Uważam, że miłość od pierwszego wejrzenia się nie wierzy, dopóki się nie "spojrzy". - zakończył, po czym delikatnie się uśmiechnął. Właśnie w tym momencie mnie zatkało. I to tak porządnie. Powiedział to na prawdę pięknie. - Boże, gadam jakieś głupie "mądrości" życiowe... Dobra teraz moja kolej. Tylko masz odpowiedzieć na prawdę szczerze, bo inaczej to się nie będzie liczyło. Bez żadnej ściemy. Czy czujesz coś do Zayn'a? Nie mam na myśli przyjaźni, czy czegoś w tym rodzaju, co starasz się mi za każdym razem wmówić. Tylko coś więcej. Czy ty go kochasz, Vicky? - wytłumaczył. Powiedziałam, że w tamtym momencie mnie zatkało? Mój ogromny błąd. To się stało dopiero teraz. Nie miałam bladego pojęcia co miałam mu odpowiedzieć. Nie wiem, czy go kocham. Nigdy tak na prawdę się nie zakochałam. To uczucie jest mi kurewsko obce. Kochałam... Kocham tylko mamę. A teraz także Amy i jej rodziców. Nigdy nie nie darzyłam tym uczuciem żadnych innych osób, a co dopiero chłopaka. Chyba. Ale wiem, że mi na nim cholernie zależy. Wiem, że kocham patrzeć w jego czekoladowe oczy, przez które się momentalnie uspokajam. Wiem, że tylko i wyłącznie on może mnie uspokoić w tragicznych sytuacjach. Wiem, że uwielbiam słyszeć jego melodyjny śmiech i głos, przez co jakieś motyle latają wewnątrz mojego brzucha. Ale wiem także, że mnie okłamał i okropnie zranił. Wiem, że to w pewnej części przez niego się pocięłam i wylądowałam w szpitalu. Ledwo wtedy uszłam z życiem. Wiem też, że jest z Perrie. Jest z nią zapewne szczęśliwy. Ale mimo tego zależy mi na nim... Mimo tego wszystkiego, dalej mi na nim zależy.
- Ja... Skąd ci to przyszło w ogóle do głowy? Sama... - nie dokończyłam, ponieważ przerwał mi dźwięk dzwoniącego telefon. Dziękuję Ci Boże! Nawet nie wiedziałam co miałam mu odpowiedzieć! Popatrzyłam się na Harrego zdziwionym spojrzeniem. Czemu on nie odbiera?! Zaraz mnie chyba szlag trafi on tego dzwonka!
- Czemu ty się tak na mnie patrzysz? Przecież to nawet nie jest dzwonek od mojego telefonu. To już nawet nie wiesz jak brzmi twój? - zaśmiał się, a ja rzuciłam się w stronę komody, gdzie leżał mój iPhone. Szybko go chwyciłam i nie patrząc na wyświetlacz przejechałam po ekranie, tym samym odbierając połączenie.
- Victoria, proszę cię zejdź razem z Harrym na dół, bo za bardzo nie chce nam się wychodzić na górę, czekamy. - usłyszałam, po czym Liam przerwał połączenie. Tak po prostu, bez żadnych dokładnych wyjaśnień. O co mu chodzi? Co oni tak w ogóle tutaj robią? Jak oni coś wymyślili to chyba pójdę skoczyć z mostu. Jak Louis coś wymyślił to ja się na prawdę boję co to może być. On jest po prostu nieobliczalny.
- Chodź. Musimy iść na dół. - oznajmiłam mojemu towarzyszowi, a on popatrzył na mnie jak na jakąś debilkę. Jeśli mam być szczera to ja się nie dziwię. Na jego twarzy pojawił się ogromny grymas, jakbym powiedziała kilkuletniemu dziecku, że musi zjeść miskę warzyw, bo inaczej nie dostanie czekoladowego batonika.
- Ale po jaką cholerę? Nie chcę mi się wstawać. Jestem dzisiaj taki śpiący i jakiś wyczerpany, a ty masz bardzo wygodne łóżko. Mogę zostać tutaj całą wieczność. Chcesz mnie przygarnąć? Będę zajmował tylko połowę tego łóżka. - jęknął i przytulił się do ogromnego misia. Ej! On jest mój! On należy tylko i wyłącznie do mnie!
- Harry, uwierz mi sama chciałabym wiedzieć. Liam zadzwonił i tylko powiedział, że mamy zejść, bo oni nie chcą iść na górę. "Oni", czyli prawdopodobnie jeszcze reszta chłopaków, albo może i dziewczyny. Ja się tylko boje co oni wykombinowali. Nie byłabym w ogóle zaskoczona, gdyby oznajmili, że chcą skoczyć na bungee. Wiesz jaki jest Lou. Jak on sobie coś ubzdura to nie przegadasz go za żadne skarby. Nawet czasami Eleanor ma z tym ogromny problem. Dobra, nie ważne. Po prostu już chodźmy i sami się dowiemy. - wytłumaczyłam i pociągnęłam go najpierw z pokoju, a następnie w stronę schodów. Usłyszałam tylko protesty i jęli bruneta, ale za bardzo się tym nie przejmowałam. Z każdym pokonywanym przez nas stopniem, odgłosy rozmów stawały się coraz głośniejsze. Wreszcie, gdy znaleźliśmy się w przedpokoju zobaczyliśmy naszych gości. Liam, Louis i Zayn, który z wielkim zaciekawieniem i uwagą wpatrywał się w ścianę obok siebie. Wiem co tam się znajdowało, a ściślej wisiało. Zdjęcie moje i Amy, Zrobione tydzień od dnia, kiedy się tutaj wprowadziłam. Susan i James zorganizowali mały wieczór filmowy, na którym "bawili się" aparatem, aby uwiecznić tą chwilę. To był najmilej spędzony przeze mnie czas od bardzo, bardzo dawna. Czułam się wtedy, jak najnormalniejsza dziewczyna żyjąca na tym świecie. Jakby to życie przed tym nie istniało. Jakby zniknęło, niczym bańka mydlana. Jakbym mogła po prostu wszystko, czego bym tylko chciała. Nawet nie jestem wstanie określić tego uczucia. Po prostu było fantastycznie. Po chwili Zayn odwrócił swój wzrok i spojrzał wprost na mnie. Jego oczy były wręcz niesamowite. Wydaje mi się, że nikt inny na tym świecie takich nie ma. One pasują tylko do niego. Stał i cały czas się na mnie patrzył. Po prostu. Czułam, jakby chciał mi coś przez to przekazać. W pewnym momencie usłyszałam śmiech Niall'a i Amy, którzy pojawili się koło nas. Oni też? Co oni do jasnej cholery wymyślili?!
- A więc wszyscy są w komplecie. No więc mamy pewien pomysł. - zaczął Louis, po czym wskazał na towarzyszących mu chłopaków.
- O mój Boże! Już się boję... - jęknęłam cichutko. Tylko nie skok na banguee. Tylko nie jakiś inny "genialny" pomysł... Błagam!
- No dobrze. A więc, drodzy zgromadzeni! Po bardzo burzliwych i jakże interesujących obradach, doszliśmy do wniosku, że nam się bardzo nudzi, a wy... No jakby to powiedzieć. No po prostu nas zostawiliście, tak samo, jak Danielle i Eleanor. Normalnie na pastwę losu, w ogóle nie interesując się swoimi przyjaciółmi. Więc pomyśleliśmy, że może zrobimy coś razem, zabawimy się, gdzieś wyjdziemy, czy coś w tym stylu... - próbował to wytłumaczyć, ale bardzo to przeciągał.
- Dobra Tommo. Po prostu powiedz o co chodzi, bo nie chce nam się słuchać historia twojego całego życia. Zaraz przejdziemy jednak do przeszłości i dowiemy się co robiłeś dokładnie rok temu, bądź co zjadłeś na obiad. A więc do rzeczy. - pogonił go Harry, na co reszta cichutko się zaśmiała, a szatyn zrobił naburmuszoną minę.
- Przechodząc do rzeczy, Harry, to wybieramy się na basen, a więc dziewczęta, ruszajcie swoje zgrabne tyłeczki na górę, po jakieś ładne stroje kąpielowe, ręczniczki i zbieramy się, bo szkoda naszego czasu. - powiedział jasno, tak, że wszyscy zrozumieliśmy co miał na myśli. Zaraz...
- Basen? Spodziewałam się czegoś gorszego... Wyjazd do Australii, żeby podziwiać kangury, albo do Austrii, żeby zjechać po jakimś ogromnym stoku. O! Albo wycieczka do wesołego miasteczka na jakąś ogromną i przerażającą kolejkę górską, bądź koło młyńskie, które jeszcze by się rozwaliło. To dla was takie... Za spokojnie, przynajmniej dla ciebie Lou. - odparłam.
- Poczekajcie chwileczkę! - usłyszałam donośny głos Niall'a po mojej prawej stronie. Zrobił krok do przodu i spojrzał bardzo zdziwionym wzrokiem na Mulata. On cały czas się na mnie patrzył! Czy ja jestem brudna? Albo mam coś na nosie!? Co do jasnej cholery jest nie tak?! - Zayn. Ty i basen? Sorry, ale te dwie rzeczy nie idą dla mnie w parze. Kompletnie. Przecież ty zastrzegałeś się tego, że nigdy z nami nie pójdziesz, bo masz jakiś dziwny lęk przed wodą i że mamy nawet nie próbować, bo to nie będzie miało najmniejszego sensu...- wytłumaczył dalej zaskoczony tym całym zajściem. Zayn się boi wody? Ale jak to? Przecież... Przecież ze mną wtedy, gdy... gdy byliśmy na tym... tym spotkaniu dzień po koncercie to normalnie wszedł. O co tutaj chodzi!? Przecież on się nie bał... Chyba. Ja pierdziele, nic z tego wszystkiego nie rozumiem.
- Spróbuj przegadać Louis'a w jakiejkolwiek sytuacji to sobie wtedy pogadamy. To graniczy dosłownie z cudem! Myślisz, że nie próbowałem? Uwierz mi robiłem to! Błagałem go, żeby dał mi święty spokój przez jakąś godzinę, ale on wtedy zaczął śpiewać pod nosem jakieś dziwne piosenki, żeby mnie zagłuszyć. Kto tak się zachowuje? No powiedźcie mi kto! Chyba tylko Lou... - odpowiedział Malik, spoglądając na szatyna, który tylko szeroko się uśmiechnął. Zachowuje się dosłownie jak jakiś dzieciak.
- No dobra nie mamy czasu! Jest już szesnasta! Nie traćmy całego dnia na bezsensowne i do niczego prowadzące rozmowy! Ruchy dziewczęta! Mamy was zanieść na górę, albo wysłać specjalne zaproszenie? - pogonił nas Liam, ale przerwała nam słuszna uwaga Harrego.
- Ale chwileczkę! Przecież my nie mamy kąpielówek! Mamy się z Niall'em kąpać nago? Czy wyście o tym w ogóle pomyśleli? - zapytał się, po czym zadziorny uśmiech zagościł na jego twarzy. Boże! Jak on coś powie! Taki Harry... nago... w basenie... a wokół niego pełno jego fanek... O czym ja do cholery myślę?!
- Oj, Harreh! O tym także pomyśleliśmy! Myśleliście, że moglibyśmy wam coś takiego zrobić? Przecież nie jesteśmy tacy niedobrzy i niemili, cukiereczku. - powiedział, jak do jakiegoś pięcioletniego dziecka, co wyglądało co najmniej komicznie, ponieważ Hazza w pewnym stopniu górował wzrostem nad Tomlinson'em. Po wypowiedzeniu tych słów wyciągnął z jakiejś torby dwie pary kąpielówek. Tylko problem był taki, że były w rozmiarze XXS, albo mniejszym, a na ich tyle widniała podobizna Kubusia Puchatka. Czy one przypadkowo nie są z działu dziecinnego? Od razu zaczęłam się po cichu śmiać. Nie mogłam już wytrzymać. Co on wymyślił?
- Lou, wiem, że uważasz, że nasze tyłki są bardzo zgrabne i w ogóle, ale chyba nie, aż tak bardzo. Ja w tą "nogawkę" to ledwo rękę wcisnę. Ale ten Kubuś jest całkiem spoko. - Niall powiedział śmiertelnym głosem, jednak po chwili dołączył do mnie.
- Tak na serio to mamy dla was, tylko, że są w samochodzie. Dobra zbieramy się! - zarządził Payne, a ja razem z Amy szybko pobiegłyśmy każda do swojego pokoju. Wyciągnęłam pierwszy lepszy strój kąpielowy, jakiś ręcznik, klapki i żel pod prysznic. Spakowałam to do jakiejś torby, po czym zbiegłam z powrotem na dół, gdzie już wszyscy na mnie czekali.
- No to jedziemy! - krzyknął Tommo, po czym wyszliśmy z domu, uprzednio informując o tym rodziców blondynki i skierowaliśmy się do czarnego auta stojącego na podjeździe. Chwileczka. Jest tylko jedno auto?
- Mamy się zmieścić w jednym, tak? - chciałam się upewnić, na co Liam uśmiechając się, przytaknął głową. Ale, że w siedem osób?! To będzie męka! Brunet widząc moją minę od razu mi odpowiedział. - No ty i Amy usiądziecie komuś na kolanach i będzie po sprawie. - odparł. Najpierw za kółkiem wsiadł Louis. On nas przypadkowo nie zabije?! Czy on ma w ogóle prawo jazdy! Kto mu je wydał?! Na miejscu pasażera Li. Natomiast z tyłu samochodu Zayn i Niall przy oknie, a Harry na środku. No i jak ja mam się tam przepchać?! Amy miała łatwo. Czemu ja mam zawsze pod górkę?! Otworzyłam drzwi po stronie Malik'a i chwyciłam się siedzenia Lou, jednak moja niezdarność musiała się "włączyć" właściwe teraz, w wyniku czego spadłam na kolana czarnowłosego, a moja głowa wylądowała na jego ramieniu. Gdy chłopak się delikatnie odwrócił to przypadkowo jego malinowe, pełne i bardzo gorące usta przywarły do lodowatej skóry mojego policzka. To było jak spotkanie ognia i wody. Kompletnie przeciwieństwa, ale wbrew pozorom w jakiś sposób do siebie pasują. Przynajmniej dla mnie. Znaczy chciałabym, żeby pasowały. Jednak ogień bardziej pasuje do ognia. Idealny do idealnego. Przez mój kręgosłup poszedł chyba miliony dreszczy... Szybko się uniosłam i przeszłam na kolana Harrego,
- Przepraszam. To był tylko wypadek. - powiedziałam cicho nawet nie patrząc się w jego stronę. Poczułam, jak mały rumieniec oblewa moją twarz. Jeszcze by było gorzej. Czemu ja się do cholery rumienię?! Harry umieścił swoje dłonie na moich udach, na co na początku wzdrygnęłam, ale po chwili się uspokoiłam.
- Ruszamy - krzyknął Lou na cały głos. Żeby tylko nas nie zabił. Może za kierownicą jest bardziej poważny niż w normalnym życiu. Po chwili w aucie rozbrzmiały pierwsze takty piosenki Adele "Someone Like You". Serio?! Dzisiaj wszystko będzie mi przypominało ten dzień? Piosenkarka śpiewała, a ja podczas refrenu już nie wytrzymałam i spojrzałam na chłopaka siedzącego ode mnie zaledwie trzy centymetry. Cały czas się na mnie intensywnie patrzył. Jakby chciał swoim spojrzeniem wywiercić we mnie jakąś ogromną dziurę. Jakby ponownie chciał coś przekazać. Na jego twarzy widniał mały uśmieszek. Czy wyglądał idealnie? Tak. Tego chyba nie muszę mówić. Szybko odwróciłam wzrok i starałam się o nim nie myśleć, lecz mi to słabo wychodziło. Czemu ja go spotkałam? Czemu spotkałam taką prawie idealną dla mnie osobę, tylko z kilkoma wadami, których nawet nie umiem spostrzec, bo jestem zaślepiona całą resztą? Czemu akurat ja?!
- Jesteśmy! - usłyszałam donośny głos Tomlinson'a. Wreszcie! Szybko wyszliśmy z auta i ruszyliśmy w kierunku kasy, gdzie chłopcy zakupili nasze bilety i odebrali kluczyki, które później rozdzielili. Wraz z Amy udałyśmy się do damskiej szatni, gdzie przebrałyśmy się w stroje kąpielowe. Po jakiś 15 minutach weszłyśmy na ogromny basen, gdzie czekali już chłopcy.
- Nareszcie! Ile można się przebierać! - krzyknął Harry.
- Daj sobie spokój. Ty masz tylko dół, a my dół i górę. Trzeba było przyjść i nam pomóc, a nie na nas się drzeć. - skarciła go Amy, koło której pojawił się Niall i ją pocałował, jakby dając znak, że ona jest jego dziewczyną i nikt nie ma prawa się na nią patrzyć. - Idziemy? - zapytała i wskazała na jeden z basenów. Nie musiała nawet czekać na odpowiedź. Po prostu wszyscy rzucili się w kierunku tafli wody, skacząc na bombę. Chociaż nie... Nie zupełnie wszyscy. Zayn został na jego brzegu i moczył tylko nogi. Strasznie mało dzisiaj mówi i jest cały czas zamyślony jak rano. Dalej tego nie rozgryzłam... Jak boi się wody, czemu wtedy ze mną poszedł? Może od tamtego momentu ma jakiś lęk, albo coś w tym rodzaju. Przeszłam kawałek i zajęłam miejsce zaledwie metr koło niego. Też nie za bardzo lubię pływać. Niby umiem, ale jak już to robię to mam wrażenie, że zaraz utonę. Siedzieliśmy tak w ciszy. Nikt się nie odzywał, chociaż czułam, że mnie obserwuje. Po chwili się odważyłam i na niego spojrzałam, czekoladowe tęczówki były po prostu wręcz magiczne. Zastanawiam się, czy na inne dziewczyny tak działa. Jest nieziemsko przystojny, ma zapierający dech w piersiach głos, a także jest w brew pozorom niesamowitym przyjacielem. Jednak nie to przykuło moją uwagę. Na jego lewej piersi, tuż pod jednym ze skrzydeł, prawdopodobnie anioła, widniało wypełnione czarnym tuszem ogromne serce. Nigdy wcześniej nie widziałam tego tatuażu... Musiał zrobić go niedawno, bo ma intensywniejszy kolor od innych.
- Masz nowy tatuaż? - zapytałam, po czym bardzo delikatnie dotknęłam jego malunku. Poczułam, jakby przez jego skórę do mojej dłoni przeszedł jakiś dziwny prąd. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Po co mu drugi, prawie identyczny? To nie ma w ogóle żadnego sensu? Przecież ma podobny na dolnej stronie brzucha. - Drugi taki sam? Dlaczego? - zaciekawiłam się, podziwiając jego klatkę piersiową oraz wymodelowany brzuch. Nie mogłam odwrócić swojego wzroku. To podziałało na mnie jak jakiś pieprzony magnes.
- Zdecydowanie one nie są takie same. Mają kilka detali zupełnie innych, przez co różnią się od siebie. Ten na piersi zrobiłem sobie nie dawno. Dość długo nad nim myślałem. Ma dla mnie ogromne znaczenie. Zdecydowanie większe od tego drugiego. Jest dla mnie czymś, co nie mogę powiedzieć na głos. Jakby ukryte słowa, wyrażone w rysunku i zapisane tuszem na moim ciele, co zostanie mi do końca życia. Do końca życia będę pamiętał o co w tym chodzi. Jeśli mam być szczery to nie chce tego nigdy zapominać. Jeśli będę miał złe dni, on będzie mi przypominał, że mam walczyć i żebym nigdy o tym nie zapominał. To on będzie mnie podnosił na duchu, gdy nie będzie żadnej osoby obok mnie. Jeśli wszyscy mnie kiedyś zostawią, zostanie tylko ten tatuaż. Jednak w ogóle nie żałuje, że go zrobiłem. Było warto. Jest idealny i w wręcz idealnym miejscu. Wydaję mi się, że to jest to najbardziej wartościowy tatuaż, który sobie zrobiłem. - odpowiedział. "W idealnym miejscu..." Przecież to jest na sercu! Po co mu serce, na sercu? Gdzie tu logika?
- A co on dla ciebie oznacza? - nie mogłam się powstrzymać od tego pytania. Po prostu samo wyleciało z moich ust. Chcę to wiedzieć. Chcę wiedzieć, dlaczego jest dla niego tak wartościowy... Zayn spuścił głowę, po czym niewinny i jakby dziecinny uśmiech zawitał na jego idealnej twarzy, na której widniał już jednodniowy zarost. Wyglądał, jak nastolatek, który przypomniał sobie o czymś co kocha, bądź uwielbia. Jakaś mała rzecz, która daje mu powód by żyć. Po chwili uniósł swój wzrok i spojrzał wprost na mnie. W jego miodowych tęczówkach dwa ogniki tańczyły jakby jakiś taniec.
- Coś bardzo dla mnie ważnego. Coś o czym rozmawiam tylko z kilkoma osobami. Obiecuję, że kiedyś się o tym dowiesz, że kiedyś ci to wszystko dokładnie i szczegółowo wyjaśnię. Jednak nie stanie się to teraz, nie jutro... Wtedy kiedy przyjdzie na to odpowiednia pora. Wtedy kiedy ja będę wreszcie na to gotowy. - odpowiedział, po czym bardzo delikatnie uniósł rękę w moją stronę, jednak w połowie, jakby się rozmyślił i ją cofnął, po czym lekko spuścił głowę. O co do jasnej cholery chodzi?!
- Victoria! Chodź do nas! Co wy tam książkę jakąś piszecie?! Nie traćcie swojego czasu! - usłyszałam krzyk Louis'a. Jego zniecierpliwiony głos odbijał się echem od przeźroczystej, wzbogaconej chlorem, tafli wody. Spojrzałam przepraszająco na czarnowłosego, po czym ostrożnie wskoczyłam do basenu. Zaczęłam płynąć w ich kierunku. Dawno tego nie robiłam. Po kilku chwilach nie mogłam już sięgnąć dna. Strasznie tutaj głęboko. W pewnym momencie złapał mnie okropny skurcz w prawej łydce. Byłam przerażona. Straciłam kontrolę nad swoim ciałem. Nie byłam w stanie go w ogóle opanować. Jak opętana zaczęłam machać rękoma w każdą możliwą mi stronę, aby wrócić na powierzchnię, jednak to dawało zupełnie przeciwne skutki. Poczułam, jak woda zaczyna przedostać się do moich ust, a następnie w kierunku tchawicy, skąd miała się udać do płuc. Nie byłam w stanie nawet krzyczeć o pomoc. Robiło mi się słabo. Nie mogłam w ogóle oddychać. Woda zawładnęła nad moim układem oddechowym. Czy to jest koniec? Czy ja na prawdę mam umrzeć na jakimś pieprzonym basenie? Przed moimi oczami zaczęły latać, jakieś czarne mroczki. Ostatnie co pamiętam to silne ręce owijające się wokół mojej talii. Potem już tylko zupełna i przerażająca ciemność.
_____________________________________________________
No i jest rozdział 68! xD Bardzo przepraszamy, że pojawił się on z niewielkim opóźnieniem, ale wiecie... Święta idą, choinkę trzeba ubrać, upiec ciasta, pomóc mamie w sprzątaniu domu i w ogóle... Jednak to nic nie zmienia, że wysyłamy Wam ogromne : PRZEPROSINY!
W rozdziale jako tako też nic się nie dzieje... No cóż... Przepraszamy.. ;o :c :)
Chciałybyśmy, aby KAŻDY kto PRZECZYTA ROZDZIAŁ, SKOMENTOWAŁ! Bardzo nam na tym ZALEŻY! :) To może być taki prezent pod choinkę :D
Komentujcie, to jest ogromna motywacja!
Przypominamy, że "Little Things" jest też dostępne na Wattpad'zie :)
>>> WATTPAD <<<
A więc nadchodzą Święta Bożego Narodzenia! Rozumiecie? To już ten czas! Jak to szybko minęło! Chciałybyśmy Wam życzyć, wesołych, rodzinnych świąt i wszystkiego co tylko sobie zapragniecie. Aby w nadchodzącym Nowym Roku 2015 spełniły się Wasze najskrytsze marzenia, abyście nigdy z nich nie rezygnowały, ponieważ mogą się spełnić w najmniej oczekiwanym momencie!
A teraz specjalne życzenia od chłopaków :)
MERRY CHRISTMAS! ♥
Jesteście NIESAMOWITE!
- Katy&Care.
No i jest rozdział 68! xD Bardzo przepraszamy, że pojawił się on z niewielkim opóźnieniem, ale wiecie... Święta idą, choinkę trzeba ubrać, upiec ciasta, pomóc mamie w sprzątaniu domu i w ogóle... Jednak to nic nie zmienia, że wysyłamy Wam ogromne : PRZEPROSINY!
W rozdziale jako tako też nic się nie dzieje... No cóż... Przepraszamy.. ;o :c :)
Chciałybyśmy, aby KAŻDY kto PRZECZYTA ROZDZIAŁ, SKOMENTOWAŁ! Bardzo nam na tym ZALEŻY! :) To może być taki prezent pod choinkę :D
Komentujcie, to jest ogromna motywacja!
Przypominamy, że "Little Things" jest też dostępne na Wattpad'zie :)
>>> WATTPAD <<<
A więc nadchodzą Święta Bożego Narodzenia! Rozumiecie? To już ten czas! Jak to szybko minęło! Chciałybyśmy Wam życzyć, wesołych, rodzinnych świąt i wszystkiego co tylko sobie zapragniecie. Aby w nadchodzącym Nowym Roku 2015 spełniły się Wasze najskrytsze marzenia, abyście nigdy z nich nie rezygnowały, ponieważ mogą się spełnić w najmniej oczekiwanym momencie!
A teraz specjalne życzenia od chłopaków :)
MERRY CHRISTMAS! ♥
Jesteście NIESAMOWITE!
- Katy&Care.
Ale fajny rozdział :) to serce pewnie oznaczało miłość do Vic <3 serio między nimi to jest naprawdę coś magicznego. *o*
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia i ja też Wam życzę wszystkiego co najlepsze. Ciepłych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, udanego sylwestra i spełnienia wszystkich marzeń <3
Pozdrawiam cieplutko :*
Lorri M.
Mama nadzieje ze w nastepnym rozdziale bedzie jakas akcja..... dawaj nastepny bo nie wytrzymam.
OdpowiedzUsuńFajniutki rozdział :) Mam nadzieję że Vic nic się nie stało... :(
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia i również wam życzę wszystkiego co Najlepsze na 2015rok!
Kornelia
Omg napisze Wam 2iecej na priv..
OdpowiedzUsuń///Alex
Oh God! Rozdział... fenomenalny... Czy to Zayn złapał Victorię????
OdpowiedzUsuńMerry Christmas and happy new year! <3
O mój Boże, Vicky! Jestem prawie pewna, że to Zayn ją uratował xD ale nie rozumiem, czemu się na nią tak patrzył cały czas? Ten tatuaż przypomina mu o Vic, jestem tego pewna! Rozdział jak zwykle świetny, ale ja się pytam: DLACZEGO W TAKIM MOMENCIE?! Pozdrawiam, życzę weny oraz wesołych, pogodnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia :D chociaż znając mnie w Wigilię jeszcze będę odwiedzać blogi i składać życzenia, więc się mnie spodziewajcie xD @Nutka_13
OdpowiedzUsuńTo był Zayn !!!!! Boże genialny rozdział !!!! Nie możemy doczekać się następnego!!!
OdpowiedzUsuńZ okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, życzymy wam dużo zdrowia, miłości, szczęścia, dużo prezentów, udanego Sylwestra i oczywiście dużo weny !!! I dobrych wyników na testach gimnazjalnych .
Życzą:
Tori and Van
http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/
Super rozdział.! Ten tatuaż pewnie Zayn zrobił, żeby przypominał mu o miłości do Vicky.. Dlaczego urwałaś w takim momencie.? I teraz nie wiem kto ją uratował. Stawiam na Harry'ego albo może Zayn przełamał się i wskoczył ją uratować.. życzę duużo weny i już nie mogę się doczekać następnego..! xx
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny rozdział na never-toogether.blogspot.com
<3333
OdpowiedzUsuńPrzepreszam, ale jestem mega śpiąca...
a! Tak. ps to jest rozdział nowy na www.music-is-my-life-xx.blogspot.com
piszę to tu, bo nie wiem, czy w spamie ten komentarz się dodał... ;*
Czyżby Zayn uratował Victorie? Rozdział genialny zycze wam Wesolych Świąt i Szczęśliwego Nowego roku
OdpowiedzUsuńGabrysia ♥♥
❤❤❤
OdpowiedzUsuńTen rozdzial jest cudny <3 czy tylko ja mam wraznie ze wtedy w samochodzie Zayn specjalnie szybko obrócił glowe zeby pocalowac Vic? Oni są taaacy słodcy *-* tez chce takiego Zayna <3
OdpowiedzUsuńJa tez zycze wam wesolych swiat Bozego Narodzenia w gronie najblizszych :) ściskam mocno :*
#Werkq
Werka* xd
UsuńW takim momencie? really?! boże uduszę! ;) ale tak na serio zajebisty rozdział! błagam niech Zaza już jej wyjaśni że Perrie go nie interesuje! i niech już Vic będzie z Malikiem <3 boski rozdział :* czekam na nexta! wesołych i rodzinnych świąt oraz szczęśliwego nowego roku :****wenyyy
OdpowiedzUsuń<33
OdpowiedzUsuńznów taki moment -_- cały tydzień czekać Bendę kto ją uratował :D
Pewnie Zayn :) Zawsze jest przy niej kiedy go potrzebuje :)
Rozdział super choć troszkę nudny , mam nadziej że w następnym będzie się więcej
działo
Wesołych Świąt, Udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego Roku !! :D
# Marcela
A ja czekam, aż wreszcie przestaniecie kłamać - ten rozdział jest genialny, jest w nim akcja.. zawsze wymyślicie coś ciekawego, zawsze jest coś innego :3 Tyle blogów co ja przeczytałam/czytam to nigdy nie widziałam choć cień podobnego do tego, po prostu jest cudowny <333333
OdpowiedzUsuńPo pierwsze chce aby te silne ramiona to był Zayn i że Vicky nic się nie stanie ;) Po drugie chciałabym aby ten mulat wreszcie wyjaśnił Victori, że Perrie nie ma i żeby jej wyznał to co czuje i na odwrót.. bo zwariuje tu z nimi :P I mogę tak tu pisać i pisać, a wy i tak zrobicie po swojemu :* Kocham i czekam na next'a z niecierpliwością (jak zawsze kochane) :D
Wesołych i spokojnych świąt, szczęśliwego i udanego nowego roku, świetnego sylwka i duuużo weny, wiary w siebie itd. itp. Jeszcze raz bardzo kocham do następnego :3
Mysle ze spod wody wyciagnal Vicki Zayn ... byloby slodko <3 takze mam nadzieje ze w koncu powie onjej co do niej czuje itd. Zycze weny i z niecierpliwoscia czekam na nexta. <3
OdpowiedzUsuńJa kiedyś zawału przez was dostanę...
OdpowiedzUsuńWesołych świąt :*
To pewnie Zayn :3 Boi się wody, ale uratować by uratował :D
OdpowiedzUsuńWgl rozdział śliczny *__*
Mam nadzieję, że po świętach dodacie kolejny rozdział ^^ jestem taka ciekawa co dalej...
Wesołych świąt Kochane :*
Pozdrawiam <3
@GottaBeYouxoxo :))
Nie nie nieeeeeeee jak tu się nic niedzieje?
OdpowiedzUsuńJej sie wydaje że umiera!
Mam nadzieje że to Zayn ją uratował kendkdndkdkdkdkodnfddn
Shippuje ich więc.. :')
Harry tak pięknie odpowiedział na pytanie ♡
Oaksosll
Kocham Was weny: *
@sweet9893
Haahhahahah bardzo zabawne ''nic się nie dzieje'' to taki chyba jakiś świąteczny żart :D Vic mało co się nie utopiła a Wy piszecie że się nic nie dzieje?? Mam nadzieje że 69 (super liczba xd , bez skojarzeń) rozdział będzie jakiś trochę dłuższy chociaż :)
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać na ten Bal <3
Zostałaś nominowana do Liebster Award, więcej informacji znajdziesz tutaj http://bally-fanfiction.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńŚwietny:-)
OdpowiedzUsuńFajny :)
OdpowiedzUsuńTrochę późne życzenia ale jak to mówią lepiej późno niż wcale... Wesołych Świąt i Super 2015 roku!
Martyna
Zostałaś nominowana do Liebster Award, więcej informacji znajdziesz tutaj: http://onedirection-storyotherthanall.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńświetny , na prawdę ale teraz może dodacie coś wcześniej? proszę :c
OdpowiedzUsuń