sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 70

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne 

- Witaj. - usłyszałam bardzo głęboki, męski głos tuż za swoimi plecami. Znałam go, i to bardzo dobrze. Momentalnie podniosłam swój wzrok i spojrzałam w lustro. Moje kolana się ugięły i stały się dosłownie jak z galarety. Czyli mnie się nic nie wydawało. Ten głos gdzieś wewnątrz mnie miał stuprocentową rację. Jestem w niebezpieczeństwie. I to cholernym niebezpieczeństwie. Gdyby nie biała umywalka znajdująca się przede mną, dawno bym wylądowała na podłodze. W pomieszczeniu dosłownie w ciągu sekundy zrobiło się gorąco, przez co trudno mi było złapać oddech. On stał zaledwie trzy metry za mną. On tutaj na prawdę był. On ponownie wrócił... Na jego twarzy widniał ten znienawidzony przede mnie uśmiech. Uśmiech zwycięscy. Widziałam go bardzo często. Zawsze witał na niego twarzy po... po gwałtach na mnie. Jakby chciał udowodnić, że to on ma nade mną władzę, że może zrobić ze mną wszystko co tylko zechcę, a ja nie mam zupełnie nic do gadania. Patrzył się wprost na mnie tymi swoimi zielonymi tęczówkami. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem oraz tego samego koloru spodnie. To był on. Ta postać. To on mi się przyglądał podczas tańca z Niall'em. Myślałam, że zaraz zemdleję i wyląduję twarzą na tych kafelkach. - A więc ponownie się spotykamy, córeczko. Nawet nie wiesz, jak bardzo tęskniłem. - odparł szyderczym głosem, po czym cichutko się zaśmiał. Od razu się obróciłam i pełna strachu spojrzałam mu prosto w twarz. Teraz jestem zupełnie sama. Wcześniej był ze mną Zayn. Starał się mnie obronić. Zrobił to. W tym momencie nikt mi nie pomoże. Jestem zupełnie sama i zdana na tylko siebie.
- Co ty tutaj robisz? Dlaczego wróciłeś? Po co? Żebym znowu się załamała? - po jakiejś minucie byłam w stanie wydusić z siebie jakiekolwiek słowa. Jakaś ogromna gula utknęła w moim gardle. Od razu zrobił jeden krok w moją stronę, na co ja jeszcze bardziej przybliżyłam się do kranu, na tyle, na ile to było tylko możliwe. Mój... On na moje słowa się głośno zaśmiał. Jego po prostu to wszystko bawiło. Bawiło go to, że byłam przerażona. Że bałam się własnego... własnego ojca.
- Już mówiłem, kochanie. Jesteś mi coś winna. Uciekłaś. Po prostu uciekłaś od swojej... swojej pracy. Nie powinnaś tego robić. Narobiłaś mi przez to strasznych długów. Teraz za to płacisz. Ale i tak jeszcze do tego wrócić i będzie jeszcze gorzej, niż było. - od razu podszedł bliżej mnie, po czym odgarnął kosmyki moich włosów, które swobodnie opadły na moje czoło. Zamarłam. Znajdował się bardzo blisko. Przypomniały mi się te chwile, te noce. Dosłownie wszystko. Jego oddech owiewał moją twarz. - Dorosłaś, Victorio. Jesteś ładniejsza... Dojrzalsza... - zaczął, ale mu przerwałam. Chyba pierwszy raz od bardzo dawna wypowiedział moje imię.
- Odejdź. Proszę cię. Ja... Czy ja coś ci zrobiłam? Czemu chcesz mnie zniszczyć? Fizycznie i psychicznie. - zapytałam, a łzy spłynęły po moich policzkach. Czułam się bezsilna. Jego brudne i chropowate ręce dotknęły moich odkrytych ramion, a przez całe ciało przeszedł dreszcz.
- Muszę ci powiedzieć, że nabrałaś bardzo pożądanych kształtów... Może i jednak dobrze, że to wszystko się tak potoczyło? Teraz będziesz się podobała jeszcze bardziej. Będą cię bardziej pragnęli, będą zdecydowanie więcej płacić... - mówił, kompletnie ignorując moje wcześniejsze słowa. Nie zwracał na mnie w ogóle uwagi. Nadal gładził moje plecy, na których już pojawiła się gęsia skórka. To wszystko wracało. Przed oczyma przeleciały mi te wszystkie sceny.
- Zostaw mnie w spokoju. Zrobię wszystko, tylko odejdź. - niemal błagałam. Byłam kompletnie sparaliżowana. Jego dotyk sprawiał, że nie mogłam się ruszyć. Moje całe ciało było poza kontrolą, tak jak kilka lat temu. W tym momencie do pomieszczenia ktoś wszedł. Przez moment wierzyłam, że ta osoba może mnie uratować. Że to wreszcie się na zawsze skończy, że on odejdzie. W progu stanął James. Chciałam się odezwać, krzyczeć, błagać by mi pomógł, jednak tylko ruszyłam ustami, nie wydobył się z nich żadne zdanie, żadne słowo, chociażby jęk. Zupełnie nic.
- Jest cała twoja. Możesz robić z nią co tylko sobie chcesz. Chociaż raczej wątpię, aby była uległa. Może ją jakoś przekonasz. - usłyszałam szyderczy i kpiący głos mojego ojca. Zaraz... Co?! Przecież... On go zna?! Jak to?! Kiedy?! Chłopak momentalnie do mnie podszedł. Miał czarne jak słoma oczy, w których widniało tylko pożądanie i wyższość. Były przerażające. Teraz wyglądał zupełnie inaczej. Tak obco.
- Nawet nie wiesz ile na to czekałem. Chciałem to zrobić od dnia, kiedy byliśmy razem w zupełnie ciemnym pokoju. Wyglądałaś idealnie, ale teraz jest chyba jeszcze lepiej. Warto było czekać. Nareszcie. - szepnął mi wprost do ucha, po czym dotknął swoimi łapami moich barków, przejeżdżając wzdłuż linii wystających obojczyków. To był on!

"Weszłam do mojego pokoju, w którym panowały egipskie ciemności. Chciałam zaświecić światło, lecz ktoś chwycił mój nadgarstek. Już otwierałam usta, aby zacząć krzyczeć, ale nieznajomy wyprzedził moje ruchy zakrywając moje wargi drugą ręką. Strach mnie sparaliżował, przez co nie mogłam się ruszyć. Czułam oddech tej osoby na swoim karku i jak przenosi ją w okolice mojego lewego ucha.
- Cześć piękna. Tom nie mówił, że jesteś taka ładna. - na dźwięk jego imienia, cała się spięłam. - Spokojnie. Ja jestem tu tylko po to by przekazać wieści. 
(...)
- Niestety musimy się już rozstać. Spróbuj tylko komuś o tym pisnąć, a nie ręczę za siebie. - niech on stąd idzie... Błagam. Jego dłoń ponownie znalazła się na moich ustach, uniemożliwiając powiedzenia czegokolwiek. - Wiesz, gdybym mógł to bym cię przeleciał. Tu i teraz. - bardzo brutalnie przygryzł płatek mojego ucha. Czułam, że pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. - Ale niestety nie mogę... Ale mam nadzieję, że to się kiedyś stanie. - powiedział ostatni raz, po czym wyszedł z pokoju."

Czułam łzy spływające po moich policzkach. Nie kontrolowałam już tego. Przygryzł skórę w okolicach mojej szyi. Zabolało. Zaczęło strasznie piec.
- Zostaw mnie. Proszę Cię. Czemu to robisz? Chcesz mnie skrzywdzić? - szepnęła, bo tylko na tyle było mnie stać, po czym spojrzałam w jego przerażające tęczówki. Bardzo nieprzyjemny dreszczy przeszedł przez całe moje ciało. On od razu gardłowo się zaśmiał. Bawiło go cierpienie. Tak jak mojego ojca. Byli siebie warci. Kurwa.
- Nie baw się w grę wstępną, królewiczu. Nie mamy za dużo czasu. Mam jeszcze inne plany, wobec naszej księżniczki. Więc się streszczaj. Nie zabieraj nam całej nocy. - zabrał głos mój... ojciec. James mruknął coś pod nosem i od razu przystąpił do działania. Nie chciał tracić ani sekundy. Jego dłonie powędrowały na moje uda, mocno na nie naciskając. Zaczęłam się wyrywać w każdą możliwą mi stronę. Brakowało mi sił. Słona ciecz znajdowała się na całej mojej twarzy. Walczenie z osobą, która jest kilka razy silniejsza od ciebie jest na serio trudne. Jednak dalej próbowałam, nie chciałam aby do tego doszło. Aby mnie zgwałcił. Aby był kolejną osobą, która to zrobi.
- Przestań się ruszać. Jeśli nie będziesz, będzie mniej bolało. Obiecuję ci. Przecież nie raz już to robiłaś... - powiedział. Gdy miałam zamiar krzyknąć jego jedna ręka przycisnęła się do moich warg. Byłam przerażona i bezsilna. Naparł na mnie całym ciałem, przez co umywalka znajdująca się za mną wżynała się w dolną część mojego kręgosłupa, powodując ogromny ból. Po chwili zdecydowałam. Ugryzłam jego skórę, na co brunet, krzycząc odskoczył ode mnie. Szybko ruszyłam w kierunku drzwi. 4 metry... 3 metry... 2 metry... 1 metr... Bardzo mocno pchnęłam drewnianą powłokę, która pod naciskiem się otworzyła. Nikogo nie zobaczyłam na korytarzu. Był zupełnie pusty. Ani jednej duszy... Uda się. Musi się do jasnej cholery udać!
- Pomocy! Ratunku! - wydarłam się dosłownie na cały głos. Ktoś musi mnie usłyszeć. Ktoś musi mi jakoś pomóc. - Niech k... - nie dokończyłam ponieważ poczułam silne dłonie na moim gardle. Nie mogłam złapać oddechu. Zostałam podduszana. Z biegiem czasu brakowało mi tlenu. Moje płuca wręcz paliły, domagając się świeżej dawki powietrza.
- Ty mała, pierdolona suko! Nie chciałaś po dobroci, to jeszcze zobaczysz na co mnie stać. Będziesz jeszcze błagać, abym przestał. Jutro nie siądziesz na swoim tyłku, chociaż nie wiadomo, czy w ogóle wrócisz do swojego domu, do przyjaciół. - warknął wprost do mojego ucha, po czym brutalnie pociągnął mnie za włosy. Od razu wylądowałam na zimnych płytkach uderzając głową o coś metalowego. Mroczki pojawiły mi się przed oczami. Z każdą upływającą sekundą słabłam. Z każdym oddechem straciłam siły. Po chwili mnie uniósł. Na podłodze zobaczyłam plamę po krwi. Moja ręką strasznie piekła. Kątem oka ujrzałam głębokie rozcięcie na długości całego przedramienia. Ból fizyczny chyba nie bolał tak bardzo jak psychiczny. Po sekundzie jego ręce zaczęły rozrywać moją sukienkę. Czy to znowu się stanie? Czy to musi się tak skończyć? 

*** Oczami Zayn'a *** 
(w tym samym czasie)

Po tańcu z Amy, usiadłem na wolnym miejscu przy stole. Miałem dość tego tańczenia. Trzeba z ręką na sercu przyznać, że jestem w tym beznadziejny. Jeden z znajomych blondynki porwał ją na jedną piosenkę, więc zostałem sam. Wzrokiem szukałem Niall'a i Victorii, jednak nigdzie nie mogłem ich znaleźć. Niespodziewanie przede mną wyrósł Irlandczyk. Sam. Zaraz... Czemu sam?!
- Gdzie jest Victoria? - spytałem, od razu. Martwiłem się. Cholernie się o nią martwiłem. Czy to jest coś złego? Że martwię się o... o przyjaciółkę? Tak. O przyjaciółkę. "Przyjaciółkę? Jesteś o tym przekonany? Chcesz, aby ona była tylko twoją przyjaciółką? Aby wasze relacje nie polegały na czymś więcej, niż pieprzonej przyjaźni? Na prawdę o tym marzysz? Nie chcesz dotknąć jeszcze raz jej aksamitnej skóry, nie chcesz ponownie zasmakować jej cudownym ust, nie chcesz, aby ona wiedziała, że jesteś bardzo ważną osobą w jej życiu, i nie możesz bez niej żyć, nie możesz przestać o niej myśleć, że zajmuję całą cząstkę twojej duszy, rozumu i serca? Na prawdę tego nie chcesz?" - usłyszałem głos gdzieś głęboko w mojej głowie. Dobra oszukuje sam siebie.
- Poszła do toalety, spokojnie. Nie masz się czego obawiać. - wytłumaczył bardzo spokojnie, jakby wyczuł moją wątpliwość. Na serio to zrobił? Czasami mam wrażenie, że Niall zna mnie lepiej, niż ja sam siebie.
- Mam nadzieję, że szybko wróci. No bo wiesz...  Zaraz będą wyniki konkursu. Nie chciałbym, aby się spóźniła. - powiedziałem, żeby mieć pewną wymówkę, po prostu wolałbym, aby była tutaj przy mnie, aby była w pełni bezpieczna, abym mógł ją opleść moim ramieniem. Miałbym wtedy pewność, że nic się jej nie stanie. Po tej szkole kręci się dosłownie masa bardzo podejrzanych typów, jeszcze brakuje tego, aby spotkała gdzieś jakiegoś pijanego, czy coś w tym rodzaju.
- A gdzie moja piękność? Nie widzę jej. Gdzie ona poszła? Zgubiła się? - powiedział, a jego oczy w świetle reflektorów zaświeciły się granatowym kolorem. Nie wiem czemu, ale zawsze mu ich zazdrościłem. Są zdecydowanie ładniejsze od moich... Ja pierdziele o czym ja myślę...
- Na parkiecie. Tańczy tam z jakimś kolegę z klasy, czy kimś takim. - powiedziałem wskazując na właściwie miejsce. Horan momentalnie się odwrócił i szukał ją wzrokiem.
- Już go nie lubię. Jak on w ogóle wygląda! Jak on ją dotyka?! Czy on do reszty oszalał? Ona nie widzi co on robi?! - powiedział świdrując wzrokiem chłopaka, na co tylko się zaśmiałem. Jeśli mam być szczery to im zazdroszczę. Strasznie im, kurwa, zazdroszczę. Zazdroszczę im tego, że są razem, że mają siebie i tego, że ich życie nie jest takie skomplikowane jak moje. Przynajmniej tak mi się wydaję. Kochają się, a to jest najważniejsze. W każdej chwili mogą na siebie liczyć.
- Jaki zazdrosny... - zaśmiałem się z przyjaciela, a w międzyczasie piosenka dobiegła końca i głos zabrała jakaś kobieta, możliwe, że dyrektorka.
- Przyszedł bardzo wyczekiwany przez Was czas! Czas na ogłoszenie wyniku konkursu na króla i królową balu! - zaczęła, a przy boku blondyna znalazła się jego dziewczyna. Chłopak momentalnie przyciągnął Amandę do swojego boku, dając tym znak wszystkim, którzy na nią się patrzyli, że jeśli nie przestaną to podejdzie dosłownie do każdego i mu lekko mówiąc wpierdoli. Po wypowiedzeniu tego zdania przez kobietę sala zaczęła wiwatować. Gdzie, do jasnej cholery, jest Victoria?! Co ona tam robi tak długo w łazience? Śpi? Zakłada tam hodowlę królików? - A więc pierwszą parą jest... Nathan Collins i Taylor West! Zapraszam na scenę! - powiedziała, a wyznaczona dwójka ruszyła w kierunku podestu. Na głowie chłopaka, jak i dziewczyny spoczęły złote korony. Pamiętam, kiedy w Bradford też organizowane były takie konkursy... Król i królowa przeszli troszeczkę dalej, a głos ponownie zabrała dyrektorka tej placówki. - A drugą szczęśliwą parą jest... Victoria Szymańska i Zayn Malik! - wykrzyczała, a mnie wmurowało. Wygraliśmy... Znaczy ona wygrała. Zaraz... Przecież jej tutaj nie ma! Zacząłem się nerwowo rozglądać po całej sali. Nigdzie nie mogłem dojrzeć czubka jej głowy. Gdzie ona jest? Czy coś się jej stało?!
- No idź. Na co czekasz? Vicky, pewnie już leci. - Amy popchnęła mnie w kierunku sceny. Nie wiem co było gorsze, że musiałem tam wejść bez niej, czy to, że ona po prostu gdzieś zniknęła. Przepadła, jak kamień w wodę. Gdy wszedłem na podest, zabrałem mikrofon kobiecie, która bardzo życzliwie się do mnie uśmiechnęła, co też odwzajemniłem.
- Victoria? - powiedziałem do mikrofonu. Na sali zapadła cisza. Wszyscy zaczęli się rozglądać, tak jak ja przed sekundą. Nikt nie wiedział, gdzie ona jest. Ja także. Chciałem ponownie zabrać głos, ale przerwał mi przeraźliwy, błagający o pomoc krzyk.
- "Pomocy! Ratunku! Niech k... " - i w tym momencie przerwano zdanie. Kurwa to jest Victoria! Moje ciało momentalnie się spięło. Od razu zbiegłem ze sceny i popędziłem w kierunku, skąd jak mi się zdawało, dobiegł krzyk. Ktoś biegł równo ze mną, ale nie zaprzątałem sobie tym głowy. Teraz liczyła się tylko ona. Tylko Victoria. W pewnym momencie gwałtownie się zatrzymałem i rozejrzałem na boki. Nie wiedziałem gdzie teraz się udać. Byłem w kompletnej rozsypce. Jej działa się jakaś krzywda, a ja nie mogłem temu zaprzestać. A co jeśli to... Nie! To niemożliwe! Kurwa, właściwie wszystko jest możliwe!
- Chodźmy do łazienki, podobno tam ostatnio była - spojrzałem w bok, gdzie ujrzałem Chris'a. Pozbył się swojej marynarki oraz krawata. Po chwili usłyszałem dźwięk przeładowanej... przeładowanej broni. Rzuciłem wzrokiem na jego ręce, w których, jak się okazało, znajdował się czarny pistolet. Czy on pracował dla Tom'a? A może jest po naszej stronie? Spojrzałem mu w oczy. Czemu on, kurwa, ma pistolet?! - Nie ma czasu na wyjaśnienia. Zrobię to później. Teraz najważniejsza jest Victoria. - dodał, widząc mój wzrok. Nie wiem, czy mam się cieszyć, czy wręcz przeciwnie, bać. Szybkim krokiem udaliśmy się pod drzwi łazienki. Chris gestem nakazał mi czekać i być cicho. Chwilę nasłuchiwał jakiegokolwiek dźwięku, lecz gdy do naszych uszu dobiegł odgłos szamotaniny, od razu kopniakiem wyważył drzwi i ruszył przodem, a ja zaraz za jego plecami.
- Puść ją! - krzyknął mierząc pistoletem w Jamsa, który trzymał Victorii nóż przy szyi. Zaraz... James?! Nóż?! Zamarłem. Kurwa. Moje serce zaczęło bić szybciej. Miałem wrażenie, że zaraz rozedrze moją klatkę piersiową. Byłem przerażony, jak nigdy. Ta scena wyglądała niczym z jakiegoś horroru. - Powiedziałem puść ją, do jasnej cholery! - powtórzył swoje żądanie, na co ten psychol tylko się zaśmiał. Nie mogłem w to uwierzyć. On był blisko niej. On siedział obok niej. On mógł jej zrobić krzywdę! Victoria wyglądała okropnie. Walczyła. Było to widać. Jej sukienka była cała rozdarta. W ogóle nie przypominała jej pierwotnego kształtu. Zdziwiłem się, że w ogóle jeszcze trzymała się na jej ciele. Ze skroni sączyła się ciemno bordowa ciecz. Na jej odkrytych, bardzo chudych udach przez całą ich długość zauważyłem czerwone zadrapania. Jeśli on ją...
- Lepiej ty się mnie słuchaj, blondyneczku, bo jeśli nie to... - przycisnął ostrze tak mocno do jej ciała, że krew zaczęła swobodnie spływać po jej skórze, jednak rozcięcie nie było na tyle głębokie, by w jakimś stopniu naruszyć tętnice, żyłę, bądź krtań. W tym samym momencie poczułem okropne ukucie w sercu. Spojrzałem w oczy Vicky. Jej niebiańskie tęczówki błagały o pomoc, ale ja nic nie mogłem zrobić. Po prostu nic. Byłem bezradny. - Połóż broń na ziemi i kopnij ją w moją stronę. No szybko. Na co czekasz? - blondyn zrobił to co mu kazano. Nie miał wyboru. Tutaj chodziło o życie Victorii... - A teraz ręce na kark. No szybko. Nie mamy czasu, albo naszej ślicznotce stanie się krzywda, a tego chyba nie chcecie, prawda? - powiedział groźnym głosem, zupełnie innym, niż wtedy, gdy rozmawialiśmy na Sylwestrze. Obydwaj jak marionetki wykonaliśmy polecenie. Czy to rzeczywiście ma się tak skończyć?
- Idziesz, czy wolisz sobie jeszcze potańczyć, królewiczu? Bo jeśli nie, to kareta czeka, zapraszam. - odezwał się Tom, po czym wyszedł przez okno zostawiając nas w czwórkę w pomieszczeniu. On tu cały czas był?! Moja krew momentalnie zaczęła wrzeć.
- Ale księżniczkę zabieramy, panowie, przykro mi. Nie skończyłem jeszcze swojej roboty, ona jest taka seksowna i niewinna przez co jest jeszcze lepsza. - powiedział, przechylając głowę dziewczyny w bok. Po chwili na jej śnieżnobiałej szyi znalazły się jego usta. On z nami sobie pogrywał... Dokładnie koło jego warg zauważyłem bardzo mocne zaczerwienienie, które wyglądało prawie sino na jej skórze. Malinka... On zrobił jej, kurwa, pieprzoną malinkę! Jakby chciał ją naznaczyć! Jakby była jego własnością! Jakby myślał, że jest jakąś rzeczą! Ja pierdole! W tym momencie nie wytrzymałem po prostu rzuciłem się na niego z pięściami. Od razu wytrąciłem mu nóż z ręki, który z charakterystycznym dźwiękiem upadł na szare płytki. Ja go chyba zabiję gołymi rękoma! Moja ręka wylądowała na jego prawym policzku. Nic się nie liczyło. Zupełnie nic. Żaden ból w kłykciach. Czułem, jakby kości moich palców i nadgarstka pękały z każdym kolejnym uderzeniem. Przed oczami miałem cały czas widok roztrzęsionej Victorii, przez co waliłem jeszcze mocniej. Jednak było to strasznie trudne. Był bardzo dobrym przeciwnikiem. Pewnie wyszkolonym.
- Ty pierdolony sukinsynu! Co ty chciałeś zrobić?! Kurwa, zabije cię! Rozumiesz! Za to co jej zrobiłeś, za to co chciałeś jej zrobić! - krzyczałem. Nie widziałem nic poza jego lekko poobijaną twarzą. I dobrze. Z jego nosa zaczęła się sączyć ciemno bordowa ciecz. Byłem jak w amoku. Waliłem cały czas na oślep. W pewnym momencie przyłożyłem mu chyba trochę mocniej, ponieważ James się zachwiał, a przy nim od razu znalazł się Chris, który unieruchomił jego ręce z tyłu jego pleców. Podniósł wzrok, po czym spojrzał mi w oczy, śmiejąc się.
- To się i tak nie skończy. Tom uciekł. Jest na wolności. Nic z tym nie zrobicie. Wróci po nią, zrobi co ma zrobić i zabierze ją do Polski. Będzie tam, gdzie jej miejsce. Będzie znowu pod jego kontrolą. Nic na to nie poradzicie. - odparł szyderczo. Myślałem, ze zaraz się na niego rzucę ponownie, ale przyjaciel Victorii uspokoił mnie, skinieniem głowy. Po chwili jakieś urządzenie blondyna zaczęło pikać. Kazał mi od razu je wziąć i przycisnąć odpowiedni przycisk.
- "Chris. Mamy go. Tom został złapany przy wejściu do placówki. Zaraz przyjedzie więcej posiłków. Trzeba przyznać, że za szybko on to nie biega. Tak dla przypomnienia, wisisz mi kawę, żebyś o tym pamiętał. Jak z Victorią? Alice, odbiór." - głos dziewczyny rozprzestrzenił się po całym pomieszczeniu, w między czasie usłyszeliśmy szczęk kajdanek.
- Nie byłbym tego pewny, James. Coś chyba nie poszło po waszej myśli. - odpowiedział mu Chris i wziął ode mnie urządzenie, przystawiając je sobie do ust. - "Pamiętam. Duża, cynamonowa, latte. Z Vic chyba w porządku, ale powinien ją ktoś obejrzeć. Dobra robota. Chris, bez odbioru." - na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech. - Idziemy. - zwrócił się ponownie do bruneta, po czym szarpiąc go, wyprowadził z łazienki. Momentalnie obróciłem się o sto osiemdziesiąt stopni. Victoria spojrzała na mnie tymi swoimi jak morze oczami. Jej twarz cała była pokryta łzami.
- Zabierz mnie stąd, boję się. - szepnęła, a ja szybko do niej podszedłem. Gdy tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia brunetka momentalnie się na mnie rzuciła i zaczęła płakać. Była cała roztrzęsiona. Nie mogła zapanować nad swoim ciałem. Na chwilę się od niej oderwałem, po czym uprzednio ściągając moją marynarkę, założyłem na jej nagie ramiona. Po wykonanej czynności, dziewczyna ponownie przywarła do mojego ciała. Czułem bijące od niej ciepło. Jej serce niemiłosiernie waliło.
- Zayn... - załkała wprost do ucha, a ja zacząłem ją uspokajać. Bardzo delikatnie położyłem swoje dłonie na jej talii, jeszcze bliżej ją do siebie przyciskając. Czułem jak jej łzy kapią na moją koszulę. Spadały niczym wodospad. Prawie całe plecy miała nagie.
- Spokojnie. Oni zostali złapani. Nic ci nie grozi. Tak strasznie cię przepraszam. Nie chciałem, aby to się wydarzyło. Nie chciałem, abyś cierpiała. Miałem cię, do jasnej cholery, chronić, a co zrobiłem? Musiałaś się na mnie zawieść. Strasznie cię przepraszam, kochanie. Na prawdę tego nie chciałem. - szepnąłem nad jej uchem. Przez jej ciało przeszły dreszcze. Nawet nie myślałem nad tym co już mówię. Te słowa same opuszczały poje usta. Mam tylko nadzieję, że w tym całym zamieszaniu nie zrozumiała znaczenia słowa "kochanie". Po pierwsze nie chciałbym, aby dowiedziała się w tym momencie, aby chyba w ogóle się dowiedziała, to by wszystko zniszczyło, przecież ona i tak jest z Harrym, a ja tego nie zmienię. - Muszę cię jakoś opatrzyć, albo coś w tym rodzaju. Jesteś strasznie ranna. Trzeba to natychmiastowo zrobić. - powiedziałem.
- Nie teraz... Teraz potrzebuję najbardziej na świecie... Twojego głosu i bliskości. Ciebie. - wyszeptała.

*** Oczami Victorii *** 

Kolejny raz. Kolejny raz ktoś mnie dotykał. Kolejny raz ktoś mnie do tego zmuszał. Kolejny raz ktoś próbował mnie zgwałcić. Kolejne siniaki po uderzeniach. Kolejne blizny na moim sercu oraz niedoskonałości na mojej duszy. Ja już tego nie wytrzymam. Czuję się brudna... Ale tego brudu nie da się zmyć. Nigdy nie zjedzie, pozostanie na mnie na zawsze, tak jak moje wspomnienia. Te okropne. Zawsze będą gdzieś wewnątrz mnie. Jeszcze mocniej wtulałam się w klatkę piersiową Malik'a i płakałam. Znowu. "Gdy człowiek płacze, nie oznacza to, że jest słaby. Po prostu brakuje mu słów, aby wyrazić ból zjadający go od środka" Czy to jest prawda? Oczywiście, że nie. Ja jestem słaba. Cholernie słaba. W ogóle sobie z tym wszystkim nie radzę. To mnie przerasta. To jest na prawdę trudniejsze, niż mi się wydaję. Ja się niszczę od środka. To wszystko mnie niszczy... W pewnym momencie poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Przestraszyłam się, że to On i jednocześnie syknęłam z bólu, gdyż to było rozcięte ramię.
- Victoria chodź, przyjechała karetka. Muszą cię opatrzyć. To może być coś poważnego. - do moich uszu dobiegł drżący głos Alice. Nie odpowiedziałam, tylko strąciłam jej rękę i potrząsnęłam przecząco głową. Przestaje być ufna... A co jeśli ktoś od niego tutaj jest. A co jeśli to jest jakaś cholernie bliska mi osoba.
- Victoria, ona ma rację. Trzeba cię opatrzyć. - szepnął mi wprost do ucha. Czemu im tak cholernie na tym zależy? - Zrób to dla mnie. Proszę cię... - nawet nie dokończył, gdy nie odrywając się od niego zaczęłam mówić. Nie byłam w stanie od niego odejść. Zayn gładził moje plecy oraz włosy. Starał się mnie uspokoić.
- Jego tam nie ma? Czy on zniknął? - zapytałam zachrypniętym głosem, spowodowanym tym, że jakiś czas temu darłam się na cały głos i płakałam.
- Już nie. Już po wszystkim. To koniec. Twój ojciec jest już w furgonetce. Chodź. Trzeba ci coś jeszcze wyjaśnić.

***

- Chcę zostać sama, przepraszam. - szepnęłam do Amy, Niall'a i Zayn'a, po czym zamknęłam drzwi od mojego pokoju. Oparłam się o drewnianą powłokę i po niej zjechałam. Schowałam swoją głowę między głowami i starałam się nie rozpłakać. Nie chciałam. Jednak to mi się nie udało. Po jakiś dwóch minutach byłam już cała we łzach. To było takie odreagowanie. Co mnie dzisiaj zdziwiło to... Alice i Chris.

### Retrospekcja ###

- Jesteście kim? - wyszeptałam do Alice i Chis'a. Ale jak to? Zayn, któremu siedziałam na kolanach, momentalnie ścisnął moją rękę, dając tym znak, że mogę na niego liczyć. Byliśmy w karetce. Musieli mi przemyć te rany. Tylko, że jak zobaczyłam ratowników medycznych, od razu schowałam się za mulata, więc wyszło na to, że to on przemył i opatrzył mi wszystkie rany.
- Pracujemy na policji. Jesteśmy tymi policjantami, który mieli ciebie przez cały czas pilnować. Pamiętasz? Nasz szef powiedział to twoim opiekunom. - usłyszałam spokojny i melancholijny głos brunetki. Teraz wszystko się zgadza. Oboje pojawili się dzień później, kiedy dowiedziałam się tego od Susan. Czyli...
- Cały czas mnie chroniliście... Cały czas byliście przy mnie. Rzeczywiście nie spuszczaliście mnie z oczu. To była prawda. Ktoś cały czas nade mną czuwał. - szepnęłam, jakby do siebie, ale wszyscy do usłyszeli. 
- Tak tylko, nie zwróciliśmy kompletnej uwagi na James'a. - na dźwięk jego imienia momentalnie wzdrygnęłam. Malik od razu wyszeptał mi do ucha, że wszystko w porządku i nie mam się niczym obawiać. - Nie mieliśmy pojęcia, że on też jest w to wmieszany. Cały czas pracowaliśmy nad tym jak złapać... twojego ojca... I stwierdziliśmy, że będzie lepiej, jeśli będziemy bliżej ciebie, bo może się z tobą kontaktować, bądź kogoś na ciebie nasyłać. - dodał po chwili blondyn.
- Dziękuję. - szepnęłam, po czym delikatnie się uśmiechnęłam.
- Je... Jeśli będziesz chciała porozmawiać, albo się spotkać... To dzwoń śmiało. - powiedziała nieśmiało Alice. 
- Do mnie również. -  dopowiedział chłopak i odeszli w stronę radiowozów.

### Koniec Retrospekcji ###

Powolnym krokiem poczłapałam w kierunku łóżka. Położyłam się na nim i zwinęłam się w kłębek. Mam dość dzisiejszego dnia! Mam dość mojego ojca! Mam dość życia! Dlaczego życie nie może być takie, jak w filmach? Takie piękne i proste... Chciałabym przytulić się teraz do mojej mamy... Ale jej nie ma... i nie będzie... Boże, dlaczego mi ją odebrałeś? Tęsknię za nią. Za jej głosem! Za jej radami. Za jej miłością! Leżałam i płakałam coraz bardziej... Dźwięk przychodzącego SMS'a wystraszył mnie tak, że o mało co nie spadłam na ziemię. Niechętnie chwyciłam do rąk komórkę, by odczytać wiadomość. Jak? Jak on mógł mi to wysłać? Przecież, jest teraz w areszcie tam nie wolno mu mieć komórki. Chyba, że... Chyba, że ma jeszcze jakiś wspólników. Nie tylko James'a. To było za dużo. jak na mnie. Chwiejnym krokiem ruszyłam do łazienki. Musiałam to zrobić. To mi pomoże. Zawsze pomagało, więc i tym razem też musi. Usiadłam na zimnych płytkach i zza szafeczki wyciągnęłam błyszczący przedmiot. Nawet nie wiecie, jak było ciężko go schować. Amy robiła mi przegląd chyba codziennie. W okaleczaniu się, często nie chodzi o to, żeby się zabić. Często chodzi o to, żeby zadać sobie ból, aby ten który właśnie sobie zadajemy przyćmił ten, który jest gdzieś głęboko w nas, aby chociaż na chwilę o nim zapomnieć i poczuć się beztrosko. Po chwili ostra część żyletki przecięła skórę na moim lewym nadgarstku. Gdy ręka zaczęła piec, od razu odetchnęłam. Potrzebowałam tego. Czułam się lepiej. Zawsze tak było. Co jakiś czas robiłam kolejne kreski. Z każdą kolejną poprawiało mi się. Nie czułam już żadnego bólu. Ani fizycznego, ani psychicznego. Nic. Płakałam. Cały czas płakałam. Jak za każdym razem. To tylko pomaga się odprężyć. Patrzyłam, jak z mojego ciała wypływa coraz więcej krwi, a wraz z nim odchodził smutek, który ustępował miejsce coraz większemu uczuciowi pustki. Po jakimś czasie wstałam i przemyłam nadgarstki oraz twarz zimną wodą. Gdy to zrobiłam szybko przebrałam się w pidżamę i rzuciłam się na łóżko. Ten dzień był cholernie ciężki. Chciałabym o nim zapomnieć. Już na zawsze.



*** Oczami Zayn'a ***

Dzisiejszy dzień miał być wprost wspaniały i idealny. No właśnie "miał"... Wszystko nie poszło po mojej myśli. Chciałbym... Sam nie wiem czego ja do cholery chciałem. Do tej pory nie mogę uwierzyć co się stało, jakiś czas temu. Widok płaczącej i roztrzęsionej Victorii, po prostu spowodował, że moje serce rozpadło się na miliony kawałków. Poczułem wtedy, a właściwie do teraz czuję, okropny ból, gdzieś głęboko w klace piersiowej. Jakby za pierwszym razem strasznie ostry sztylet został wbity w środek mojego serca, a następnie tylko coraz bardziej zostawał przekręcany w przeróżne strony, tworząc ogromną dziurę, którą strasznie trudno jest się załatać. Jednak najważniejsze w tym wszystkim jest to, że go złapali. Złapali jej ojca! Wreszcie go, kurwa, złapali! Jeśli mam być szczery, to strasznie się ucieszyłem. To jest koniec. Definitywny koniec. Victoria będzie mogła już żyć normalnie. Bez strachu. Bez obawy, że dostanie kolejnego SMS'a. Bez wrażenia, że ktoś ją śledzi. Beż żadnych porwań. Bez tego wszystkiego. On pójdzie za kratki, za to co jej zrobił na długie lata i będzie tam gnił, a ona wreszcie będzie mogła żyć pełnią życia. Kiedy go ponownie zobaczyłem to moja krew zaczęła dosłownie wrzeć. Myślałem, że nie wytrzymam i rzucę się na niego z pięściami. On chyba do końca nie zdaje sobie sprawy, co on Victorii zrobił. Jak ona się teraz przez to zachowuje. On zniszczył jej psychikę do końca życia. Ona się boi wszystkiego. Ona się boi własnego cienia. Jednak co mnie dzisiaj najbardziej zdziwiło, że ten James też był w to wmieszany! On był blisko niej! On mógł jej coś zrobić! On jak normalny człowiek rozmawiał z nami! Oni to mieli zaplanowane chyba do każdej minuty. Chcieli jej zniszczyć całe życie. Aby niemiłosiernie cierpiała. Tylko dlaczego? Dlaczego jemu tak bardzo na tym zależało? Przecież to jest niedorzeczne. To jest jego córka! Jak można zrobić coś takiego jednej z najważniejszych osób w życiu?! Jak można kogoś tak bardzo skrzywdzić?
- "Nie! Zostaw mnie! Idź sobie! Nie rób mi tego!" - w pewnej chwili usłyszałem przerażający krzyk. Victoria! O mój Boże! Momentalnie zerwałem się z kanapy w salonie i zacząłem biec w kierunku jej sypialni. Myślałem, że zabije się na tych pieprzonych schodkach. Moje serce dosłownie podskoczyło do gardła. Byłem przerażony. W tamtej chwili liczyła się tylko i wyłącznie ona. Z każdym kolejnym głosem moje serce dosłownie się rozrywało i dziurawiło. Wszystko przez to, że ona cierpiała. To tak na mnie działało. Po prostu się rozpadałem na miliony kawałeczków. - "Nie! Błagam! Zostaw mnie! Idź ode mnie! Odejdź!"- dalej krzyczała na cały głos. Po dosłownie sekundzie wbiegłem do jej pokoju, prawie nie rozwalając ciemno drewnianych drzwi. Dziewczyna leżała na łóżku. Krzycząc, rzucała się na różne strony. Spod jej zamkniętych powiek na zaróżowione policzki swobodnie spływały łzy, które następnie kapały na górną część za dużej bluzki, robiącej pewnie za pidżamę. Włosy miała okropnie potargane. Kołdra natomiast już prawie cała spadła na podłogę. Szybkim krokiem podszedłem do brunetki i chwytając, za jej ramiona lekko nią potrząsnąłem, aby przypadkowo nic się jej nie stało.
 - Victoria. - powiedziałem próbując ją obudzić, jednak kompletnie nic się nie stało. Dalej spała. Dalej śniła i tkwiła w tym okropnym koszmarze! - Obudź się. Victoria! Proszę cię! - niemal krzyknąłem. Na szczęście, tym razem się udało i obudziła się. Księżyc doskonale oświetlał jej porcelanową twarz, chociaż w pokoju panował półmrok. Była pełnia. Jej oczy były strasznie czerwone oraz bardzo szkliste. Popatrzyła na mnie wzrokiem pełnym bólu, cierpienia i strachu. Była dosłownie przerażona. Jej oddech był znacznie przyspieszony, po chwili widziałem, jak dziewczyna zaczyna się dusić. - Ej, to tylko sen. Spokojnie. Oddychaj. Patrz na mnie. Cały czas się na mnie pacz. - powiedziałem, gdy chciała odwrócić wzrok. Uniosłem swoją dłoń, którą umieściłem na jej podbródku i skierowałem wprost na mnie. Dalej nie mogła złapać tchu. Przez to robiła się coraz bardziej czerwona, a następnie sina. Brakowało jej tlenu. Byłem przerażony. Nie wiedziałem co mam zrobić, aby jej pomóc. Byłem bezsilny! Zaraz mogła się stać krzywda! - Victoria! Spokojnie! Patrz się cały czas na mnie! Jestem przy tobie! Patrz na mnie! Oddychaj! Słyszysz? Wdech. Wydech. Powoli. Wdech. Wydech. Nie ma się czego bać. - starałem się, ją uspokoić, jednak to kompletnie nic nie dawało. Delikatnie położyłem dłonie na jej ramionach, Cała się trzęsła. - Dasz sobie radę, Vicky. Pomyśl o czymś dobrym, o czymś co lubisz, co kochasz. - odgarnąłem jej włosy ze spoconego czoła. - Oddychaj. - powtórzyłem. Spojrzała w moje oczy, po czym złapała dech. Jej płuca się trochę rozluźniły i udało się jej wciągnąć haust powietrza. - Bardzo dobrze. - pochwaliłem ją. - Spróbuj jeszcze raz. - odparłem. Sam nie wiem czemu emanowałem takim spokojem. Głęboko byłem po prostu przerażony tą sytuacją. - Nic ci nie jest, Victoria. Nic ci nie jest. Oddychaj. - zapewniałem ją. Jej serce waliło tak gwałtownie, że ja to słyszałem. Miałem wrażenie, że zaraz rozsadzi i przerwie jej klatkę piersiową. Po chwili jej oddech się unormował, po czym mocno się we mnie wtuliła i ponownie zaczęła płakać. To zdarzyło się drugi raz. Jednak tym razem było zdecydowanie gorzej. Ona się dusiła. Coś jest na rzeczy.  Czułem prawie każdy skrawek jej bardzo delikatnego ciała. Szczelnie zamknąłem ją w żelaznym uścisku. Dosłownie przywarła do mojej klatki piersiowej, bojąc się odejść. Jej rytm serca był bardzo przyspieszony, a waliło ona niczym jakieś bardzo potężne dzwony kościelne. Jej ciało było strasznie gorące oraz pokryte zimnym potem, przez który pojedyncze kosmyki włosów przykleiły się do jej czoła. Rysowałem jakieś wzroki na jej plecach z nadzieją, że moje chociaż troszeczkę się uspokoi. Była taka niewinna i tak przestraszona. Niczym anioł, który przed chwilą został bardzo brutalnie pozbawiony swoich pięknych skrzydeł, pokrytych ogromną ilością śnieżnobiałych piór, które miał od zawsze, a teraz został skazany, aby żyć jako zwyczajny i przeciętny człowiek w świecie pełnym bólu, cierpienia, łez oraz niepowodzeń. W świecie zupełnie innym, niż dotychczas. Różniącym się diametralnie. Z każdą sekundą coraz bardziej się do mnie przysuwała, na ile to było tylko możliwe. - Spokojnie to był tylko sen. Jakiś koszmar. To nie była rzeczywistość. Już ci się nic złego nie stanie. Obiecuję. Rozumiesz? Obiecuję ci to. Proszę cię, przestań płakać. Tutaj jesteś bezpieczna. Jesteś ze mną. Nie masz się czego obawiać. - szeptałem jej wprost do ucha. Chciałem ją w tym zapewnić. Chciałem ją zapewnić w tym, że może zawsze na mnie liczyć, niezależnie od wszystkiego.

- Mówisz, że to nie była rzeczywistość, ale ona nią była. - mówiła przez łzy, co chwilę pociągając nosem, przez co jej krótka wypowiedź była podzielona na jeszcze mniejsze części. O czym ona mówi?! Co jej się dokładnie śniło?
- Ale jak to? To był tylko sen. Jakiś koszmar. Nie masz się o co... - zacząłem, jednak ona nie dała mi dokończyć.
- Ale to było... To się działo na prawdę. Kiedy byłam jeszcze w Polsce. Prawie każdej nocy to samo. Zawsze te same słowa. Zawsze te same błagania. Prosiłam, zawsze. Nigdy się nie poddawała, ale to nic nie dawało. Ten ból... Ten ból był coraz silniejszy. Ten psychiczny i ten fizyczny. Ja nie dawałam rady. To mnie przerastało. - wychlipała. I co ja mam jej teraz odpowiedzieć? Chcę ją pocieszyć, ale nie wiem jak! Chyba każdy zna takie uczucie. Tak mi się przynajmniej wydaję. To się nazywa "bezsilność". Gdy mimo szczerych chęci, nie jesteś w stanie zrobić zupełnie nic. Gdy cholernie ważna osoba w twoim życiu cierpi, a ty nie jesteś w stanie temu zapobiec, ani przerwać. Gdy łzy spływają po policzku, a nie masz władzy, ani kontroli, aby je zatrzymać. Jej dosłownie cała twarz była pokryta bezbarwną cieczą.
- To przeszłość. Już nic ci się nie stanie. Nie dopuszczę do tego. Zawsze będę cię chronił, tak jak tylko będę umiał. Zawsze. - szepnąłem. Victoria, bardzo pomału, ale stopniowo się uspokajała. Oderwała się lekko ode mnie, po czym ostatnia łza spłynęła po jej zaróżowionym policzku, którą momentalnie starłem. Ona nie powinna nigdy płakać. Ona nie powinna nigdy cierpieć. Ona powinna się śmiać i być zawsze szczęśliwa. Nie wiem, czemu, ale i na powierzchni moich oczu zaczęła się zbierać słona ciecz. 
- Spróbuj jakoś zasnąć. - poleciłem dziewczynie, po czym wstając, szybko przymknąłem powieki, aby tworzące się łzy zniknęły. Nie mogę pokazać mojej słabości, bo Vic będzie jeszcze bardziej przerażona, niż była. 
- Zayn... Zayn, możesz zostać? Proszę, boję się. Ja nie zasnę bez ciebie. Proszę. Zostań. - cichuteńko szepnęła, patrząc na mnie bardzo błagalnym spojrzeniem. Zawsze zostanę przy tobie. Zawsze jak będziesz miała jakieś kłopoty, pomogę ci je rozwiązać. Zawsze jak będziesz potrzebowała pomocy, będę przy tobie. Jeśli tylko będziesz tego chciała, zostanę. Jeśli tylko usłyszę twoją prośbę. Zrobię to. Przecież tego jej nie powiem. Nie mogę. Jej wyraz twarzy nie przyjmował żadnego sprzeciwu, więc twierdząco kiwnąłem głową. Ułożyłem się na jej łóżku, po czym na swojej klatce piersiowej poczułem głowę brunetki.
- Zawsze. - szepnąłem, po czym bardzo delikatnie pocałowałem ją we włosy. Jej dłonie zacisnęły się na moim podkoszulku, jakby bała się, że gdy zamknie swoje prześliczne, niebieskie oczy, ja jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po prostu zniknę i ją zostawię na pastwę losu. Jedną ręką owinąłem jej ciało i bliżej do siebie przyciągnąłem. Po jakiś kilku minutach oddech dziewczyny się unormował, a jej powieki były przymknięte. I wtedy to zobaczyłem. Kolejne rany na jej nadgarstkach. Świeże rany! Musiała je zrobić, wtedy gdy została zupełnie sama w pokoju. Delikatnie, aby nie budząc Victorii, uniosłem swoją dłoń i przejechałem palcem po jej skórze. Była strasznie chropowata. Pokrywały ją stare blizny oraz nowe rany po cięciach, które pokryły się zaschniętą już krwią. Z każdym pokonywanym przez moją rękę centymetrem moje serce dosłownie krwawiło. Dlaczego do tego wróciła? Czemu to ją uspokaja, kiedy nas wszystkich to strasznie boli? Mnie, chłopaków, Amy i jej rodziców... Wszystkim zależy na niej. Tej nocy w ogóle nie zmrużyłem oka. Nie byłem w stanie. Victoria jeszcze kilka razy miała niespokojny sen. Wtedy szeptałem jej do ucha, by ją uspokoić. Co, ku mojemu zaskoczeniu, idealnie działało. Jakby mój głos sprawiał, że czuje się całkowicie bezpieczna. Jakby mój głos był barierą przed jej koszmarami, przed jej przeszłością. Przez cały czas czuwałem nad nią niczym anioł stróż. Czuwałem, aby nic złego jej się nie stało. Czuwałem i rozmyślałem, jak ją od tego odwlec. Co zrobić, aby przestała się samo okaleczać. Ona musi z tym definitywnie skończyć. A ja jej w tym pomogę. Zrobię wszystko. Za wszelką cenę.


_____________________________________________________
ROZDZIAŁ 70! :D 
Kto jest szczęśliwy, że wreszcie ZŁAPANO TATĘ VICTORII? :) 
Ale czy to jest już rzeczywiście koniec? Koniec koszmaru, strachu i łez? 
A może SMS to tylko pomyłka?
Może rzeczywiście Victoria Szymańska będzie mogła wieść szczęśliwe życie?
MACIE JAKIEŚ POMYSŁY NA TĘ ROCZNICĘ BLOGA, CZY NIE CHCECIE ROBIĆ NIC? 
TO ZALEŻY OD WAS! :p
PRZYPADA ONA NA 8 STYCZNIA XD
BARDZO WAS PROSIMY! KOMENTUJCIE! TO JEST NA PRAWDĘ OGROMNA MOTYWACJA! :)
- Katy&Care.

35 komentarzy:

  1. *dziękuę za brawa*
    Właśnie przepiwiedziałam przyszłość yhyh....
    Także tego.... Zaskoczyli mnie tylko Alice z Chrisem...to istnieje w ogóle coś takiego w tak młodym wieku?:OO mniejsza...
    Tam. Miał. Być. Hazz. !.!.!.
    Zostali królową i królem balu bla bla bla ale gdyby tam był Harry to był jej nie zostawił i by wszedł na scenę razem z Victorią :'))
    Ochhh Zen byłeś taki głupi, żeby się nie domyśleć kto za tym stoi... :D
    A właśnie... Jednego nie rozumiem:
    Gady są w łazience znajdują tylko Jamesa, on czyli jej ojciec uciekł. Potem wszystko jest zgodnie z tym, co napisali bo Victoria dostaje SMS-a i wie, że to nie koniec.
    Ale potem... Zayn jak jest gdzieś tam w domu to mówi, że nareszcie koniec tych SMS-ów, koniec jakiegokolwiek zagrożenia, wszyscy są w więzieniu... JAK? Skoro on wie, ze złapali tylko Jamesa, a jej ojciec nadal jest na wolności (chyba ze to ja czegoś nie doczytałam XD ) z tego wynika ze... No ja juz sama nie wiem. Malik dobrze wie, ze SMS Victoria dostawała od ojca, a skoro on jest na wolności to chyba nadal jej coś zagraża...
    Po drugie... Przecież to logiczne, że mulat ją kocha, a w tym rozdziale znowu się zaczął zastanawiać, czy rzeczywiście, skoro nieraz to pokazywał....
    Mniejsza... Ja...yhyh na 8 stycznia poprosiłabym *chrząka* scenkę *chrząka* taką tam wiecie....jak to się mówi +18 [ z czego i tak nikt sobie nic nie robi z ostrzeżeń ] z Viarrym.... MATKO BOSKA TO BY BYŁO TAK CHOLERNIE GORĄCE HIHGTVIJFVKOMFMORVFJIO <333 nooo oczywiście nie wykluczam tutaj Vialla Nictorii :D nie ukrywam również ciekawe połączenie :33 NO CO CHCIAŁYŚCIE PROPOZYCJE TO MACIE XDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojciec został złapany. James także. Nikt nie uciekł. Napisałyśmy to jakoś niezrozumiale? Jeśli tak to strasznie przepraszamy. :( - Katy&Care.

      Usuń
  2. Aaa ok jest ktos inny oprócz jej ojca xdd pfff pewnie to Malik XD ja to wiem...

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku... ten rozdział był taki emocjonalny... dobry ... tyle tu sie wydarzyło. .. ale to jest straszne... widzieć to jak oni nawzajem się kochają, a myslą że są dla drugiego bezwartościowi i zbędni... o matko ♡
    //Alex :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejku! To straszne, że Tom nadal chce ją skrzywdzić. Tyle się już przez niego wycierpiała. Ten człowiek jest okropny!
    A Zayn jest taki kochany! *.*
    Vic się znowu pocieła.... nadal nie rozumiem gdzie ona chowa te żyletki, że zawsze jakaś zostaje!
    Czekam na kolejny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. CZY WY CHCECIE, ŻEBYM JA ZESZŁA NA ZAWAŁ?!?! serce do tej pory mi się nie uspokoiło po tej akcji w szkolnej toalecie... i jeszcze ten SMS... przecież nie mógł go wysłać ten...ten.. nie ważne, brak mi słów na niego, ale raczej wiadomo o kogo chodzi. Chris i Alice z policji... gdybyście widziały moją mine, kiedy broń wyciągnął, byście chyba padły ze śmiechu.. Zayn taki kochany tu jest *-* cieszę się, że zobaczył te świeże rany na nadgarstku Vicky i mam nadzieję, że uda mu się jej pomóc. pozdrawiam i szczęśliwego Nowego Roku :D wiem, że trochę spóźnione, ale jak to mówią- lepiej późno niż wcale xd @Nutka_13
    PS jak Wam minął Sylwester? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. OMFG! Jak dobrze, że złapali jej ojca. Mówiąc szczerze to nie spodziewałam się czegoś takiego.
    Na rocznicę fajnie by było gdyby nastąpił jakiś przełom pomiędzy Victorią i Zaynem, żeby zaczęli się jakoś potajemnie spotykać czy coś w ten deseń xDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + zapraszam na nowy rozdział na http://onedirection-storyotherthanall.blogspot.com/

      Usuń
  7. Pewnie że cieszymy się , że ojciec Vic został złapany. Ale boimy się , że to może nie być koniec, że może ktoś jeszcze chce... no wiecie.
    Co do 8 stycznia bardzo , ale to bardzo ucieszyłoby nas to jakby Zayn wyznał miłość Victorii. Powiedział jej to co do niej czuje i że z Perrie to Koniec ! Wtedy to byłby najlepszy rozdział <3 <3

    Zapraszamy do nas

    http://you--will-always-be-in-my-heart.blogspot.com/
    oraz
    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    Więcej o Diaries Memories napiszemy wam w SPAM

    ~ Tori and Van <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Oni sa tacy slodcy..... wez ich w koncu polacz.... podoba mi sie ze to fd jest takie brutalne.
    ...... ale polacz juz Zayna i Vic...... a na rocznice porponuje nowe 2 rozdzialy!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Zuzią i czekam na next :*
      Gabrysia

      Usuń
  9. Jakie emocje :o Nienawidze to za mało powiedziane tego jej ojca! Jak można być takim draniem?! >:/ I James od początku go podejrzewałam, jakiś dziwny był :P I WOW Chris i Alice z policji? :o To.. WOW!
    I Zayn z Vic :3 Aww.. jak ja ich kocham <333333 Oni powinni wreszcie być razem, dziewczyny nie róbcie im tego i nam połączcie ich wreszcie razem.. BŁAGAM :3 :*
    Rozdział jest normalnie BRAK SŁÓW, kocham <3333333333 mega, cudo, genialny itd. itp. ;D
    + A co do rocznicy too.. ja bym zrobiła coś w stylu jak było na 'Afterze' - jakieś konkursy, gry czy coś ;) I nowe rozdziały :D Fajnie, mega super by było jakbyście zrobiły rozdział tak zwany +18 (nie umiemy się czegoś takiego doczekać!) Vic i Zayn <333333333333333 Oni są parą idealną, słodką i w ogóle :3
    Ale to jak wy chcecie ja tylko rzucam propozycje ;) Pozdrawiam, życzę duuużo weny i kocham was :* Nie mogę się doczekać next'a, czekam :** <33333333333 :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Łoł super rozdział (super to mało powiedziane). Macie prawdziwy talent. Na rocznice fajnie gdyby Zayn wyznał Vic miłość.

    OdpowiedzUsuń
  11. dziewczyny ja płacze razem z Vic ;'( to było takie smutne nie mogę powstrzymać łez ;( normalnie jakbym była Victorią ;( jeszcze przy żadnym waszym rozdziale nie płakałam (bez urazy) tyle emocji, Zayn i Vic tacy słodcy *-*
    A co do rocznicy to nie mam zielonego pojęcia coś na pewno z Zaynem i Victorią
    pozdrawiam i życzę weny juliaa ;3
    P.S kocham was i życzę weny <333
    do zobaczenia ;')

    OdpowiedzUsuń
  12. To było genialne! Uwielbiam Was! Na rocznicę mogłybyście zrobić rozdział taki, w którym Vic albo któryś z chłopaków podejmie jakąś ważną decyzję. Może to być koniec cięcia Vic. Albo wyznanie miłości. Jestem trochę inna i chcę, żeby Vic była z Liamem! To by było słodkie. Ale pozostałych też uwielbiam. Szanuję Waszą wizję i z kimkolwiek dziewczyna będzie, to i tak będę zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle jest zajebiste. Po prostu PERFECT. Juz nie moge sie doczekac nexta. <3

    OdpowiedzUsuń
  14. O matkooo ;0 jaki tn Zayn jest kochany ♥♥♥ też chce takiego ♡ a co do rocznicy to moze dodacie wiecej rozdzialow? :D to tylko propozycja ale jestem pewna ze kazdemu sie sie spodoba hahah :) czekam na nexta miśki :*

    OdpowiedzUsuń
  15. O mój Boziu... *O*
    Wiecie dziewczyny jak mi serce wali?! A to wszystko przez was! :D
    Gdy to czytałam czułam się jak bym widział to na własne oczy.
    Najnormalniej w świecie bałam się, że coś się stanie Victorii.
    A co by się stało jakby Zayn nie zdążył? ;o
    Tak długo czekałam, aż złapią ojca Victorii. :) I w końcu się doczekałam. :)
    Teraz tylko czekam na to, aż Hazza i Vicky powiedzą prawdę o tym, że nie są razem. :) Dziewczyny... No proszę was. Ja juz nie wytrzymam. :3
    Czuje się taka bezsilna. xd
    A najbardziej to ciekawił mi mnie ten SMS. Kto to mógł wysłać. o.O
    Victoria+żyletka=wspomnienia
    Wiem coś o tym, bo sama się ciełam. I teraz te blizny przywołują do mnie wspomnienia, których nie chce juz pamiętać.
    Co do Zayna... Bardzo kochany i opiekuńczy. Kocham go za to co zrobił dla Vicky. Nawet to kiedy się dusiła. Robił wszystko, by się uspokoiła. Kochany *O*
    Czekam na następną część i oczywiście kocham Was, no i weny życzę. :*
    PS. A co do "8 stycznia"... Częściej rozdziały dziewczynki, bo uduszę własnymi rękami. :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Przeczytałam wczoraj, ale nie miałam czasu by skomentować. To było takie cudowne, takie piękne. Zayn taki kochany, dobrze, że ja mam u swego boku takiego Zayna. Wszystko jest dokładnie napisane, że i ojciec i James zostali złapani, a z ta policja czy jak to tam nazwać taka niespodzianka och. Myślę kto może być w to jeszcze wmieszany, może Paul, tamtego dobrze obstawiałam to może i tego też. Pomyliłam się tylko co do Chrisa za co Go najmocniej w świecie PRZEPRASZAM!. <3 A na rocznicę? Może żeby Zayn wyjaśnił Jej sprawę z Perrie, Ona Jemu to zamieszanie z Harrym i może żeby się zaczęli ciut potajemnie spotykać, aww <3 i jakiś nowy rozdział na rocznicę i plus 18 też może być!. :-D Kocham Was, Olka!. :-);-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wow genialny rozdzial!!! Mam nadzieje ze to z tym sms to byla po prostu jakas pomylka. Zycze weny i z niecierpliwoscia czekam na nexta!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. okej wiec zacznijmy od rocznicy
    więc ja bym chciała żeby był meeeega długi rozdział przy którymTori i Zayn by sobie wszystko wytłumaczyli
    Tori ogarneła że nie ma Perrie
    a Zayn ogarnął sprawę udawanego związku Varry i żeby przyznali się do swoich uczuć no..
    kurka noooo tak bardzo bym tego chciała <3
    a teraz przejdźmy do rozdziału :)
    hah kurde wiedziałam
    buahahahahhaha I'm Sherlock Holmes :D
    wiedziałam że to podejrzany typ !
    dobrze że ich aresztowali
    ale ten sms...
    biedna Victoria :''''(' :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'(
    I Love You
    @sweet9893

    OdpowiedzUsuń
  19. Będzie do tego bloga epilog?
    Gabaa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mamy w planie go napisać, bo właściwie wszystko, tak nam się wydaje, się w nim wyjaśni. :) - Katy&Care.

      Usuń
  20. Chris & Alice z policji!? Tego się nie spodziewałam. Nareszcie Tom został złapany, no i James też. Szkoda tylko, że Vicky musiała przejść przez coś takiego. Może jakby Zayn wcześniej zaczął jej szukać ominęło by ją to. No i jeszcze ten SMS. Mm.. Zayn był taki słodki i opiekuńczy jak ją uspokajał. Widać, że on ją kocha.
    A co do 8 stycznia to może połączyłybyście Zayn'a i Vicky...
    Rozdział jak zawsze super.! Czekam na następny i życzę duużo weny, Zoey.! xx

    OdpowiedzUsuń
  21. Robicie sporo literówek i powtórzeń a niektóre zdania są chaotycznie poskładane.. ale jeśli chodzi o treść to kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  22. No i stało się tego czego najbardziej się obawiałam.....Ojciec Vic :( i jeszcze ten James. Dobrze że ich schwytali. Ten sms mnie w prawdzie trochę niepokoi, ale może został wysłany aby tylko nastraszyć Victorię , ale chyba bardziej jej się nastraszyć nie da :'( biedna dziewczyna , ta akcja w nocy bożeee jak by tam Zayna nie był to ja nwm co by się stało ranny :\ zadusiła by się... Mam nadzieję że po tych zdarzeniach w końcu zrozumie że to jednak ZAYN jest przy niej jak go potrzebuje i to ON się o nią martwi bardziej niż o siebie.
    Lorri M.

    OdpowiedzUsuń
  23. TO JEST ŚWIETNE! Nie mogę się doczekać dalszych części :)! Przy okazji zapraszam też do mnie: http://jestemtylkoszarymczlowiekiem-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. :( płacz płacze płacze :( rozdział świetny ale taki emocjonalny że musiałam ryczeć :'((
    Jestem taka zła na Zayna że jej nie przypilnował a z drugiej strony kocham go za tą jego opiekuńczość :3
    Czekam na nexta i mam nadziej że się Vic po tym wszystkim pobiera w końcu zamknęli jej ojca wiec może oddychać spokojnie
    Pozdrawiam
    # Kornelia

    OdpowiedzUsuń
  25. http://jestemtylkoszarymczlowiekiem-ff.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html#comment-form
    nominowałam Ciebie to Liebster Awards :)

    OdpowiedzUsuń
  26. OMG nawet nwm co napisać...
    Serce waliło mi jak szalone przez cały rozdział :o

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo emocjonujący, na prawdę jak na swój wiek to świetnie piszecie rozdziały. Bardzo poruszające i napisane tak aby czytający mógł się w to wszystko wczuć i to sobie wyobrazić. Nie mam żadnych uwag :>
    - Martyna

    OdpowiedzUsuń
  28. ༼ つ ◕_◕ ༽つ ojej ;'( I znowu to samo z Vic. Mam nadziej że to już koniec, za dużo się wycierpiała :|| Zostało już tylko 30 rozdziałów do końca... :( ale to szybko leci
    Pozdrowionka :*
    Marcela

    OdpowiedzUsuń
  29. Very nice story :)
    I think that you are very talented.I wish you continued success.


    OdpowiedzUsuń
  30. Tak! Złapali skurwysyna. Nanana. <33 myslalam.ze alice bedzie z chrisen. A tu chuja.. No coz. Ale zajebiste to bylo :3333 calusy. Horanowa ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx