CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
Rozdział z dedykacją dla Car and Tori, Tynnie&Aggie oraz Kasi - naszej wiernej czytelniczki ;*
Miłego czytania!
Rozdział z dedykacją dla Car and Tori, Tynnie&Aggie oraz Kasi - naszej wiernej czytelniczki ;*
Miłego czytania!
*** Oczami Victorii ***
( Następnego dnia )
Obudziły mnie dokuczające promienie słońca, które padały wprost na moją twarz, delikatnie ją przy tym łaskocząc. Leniwie przewróciłam się na drugi bok, chcąc uciec przed rażącym mnie światłem i jednocześnie jęknęłam, ponieważ uświadomiłam sobie jak bardzo boli mnie głowa. Czułam jakby miała mi za chwilę pęknąć. Była jak tykająca bomba, której niewiele zostało do ostatecznego wybuchu. Po chwili bardzo niechętnie otworzyłam powieki, ponieważ ból stał się wręcz nieznośny, a światło słoneczne nie dawało mi żadnego spokoju. Było mi bardzo gorąco, więc prawdopodobnie lekkie rumieńce pojawiły się na moich policzkach, których tak bardzo nienawidziłam. Czułam, jak pojedyncze kropelki potu powoli spływały po moim czole, powodując przyklejenie pojedynczych kosmyków moich włosów do skóry. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się aktualnie znajdowałam. Zdecydowanie to nie był "mój" pokój. Jednak nie to mnie najbardziej zdziwiło.
- Harry? - szepnęłam do chłopaka, który leżał na fotelu pośród białej pierzyny. Cała klatka piersiowa, która unosiła się w równomiernym tempie oraz zniewalające umięśnione ramiona, na których były widoczne przeróżne tatuaże były w pełni odkryte. Mogłam podziwiać górną część jego ciała w pełnej okazałości. Niesforne loczki chłopaka, które w niektórych miejscach opadały na jego twarz o oliwkowej cerze, wyglądały jak małe rozciągnięte sprężynki. Długie rzęsy układały się na górnej części jego policzków, które teraz pozbawione były uroczych dołeczków. Uwielbiałam je w nim najbardziej. To właśnie one sprawiały, że wyglądał jeszcze młodziej. W pewnym momencie brunet zerwał się tak gwałtownie, że swoim ruchem o mało nie przewrócił fotela.
- Co się dzieje? Gdzie ja jestem? - zapytał, po czym przetarł zaspaną buzię, swoimi rękami o bardzo długich i chudych palcach, na których znajdowały się złote sygnety zapewne z wczorajszego wieczoru. Krzyżyk dość dużych rozmiarów, który zawieszony miał na szyi, pomału i w równomiernym tempie kołysał się w powietrzu. Jego mięśnie w ciągu sekundy się delikatnie napięły, dzięki czemu zauważyłam, że już się troszeczkę rozbudził. W momencie jego oczy zaczęły przeszukiwać całe pomieszczenie, zapewne w celu przypomnienia sobie, jak się tutaj znalazł, aż natknął się na moją twarz. Doznałam wrażenia, jakby kolor jego szmaragdowych tęczówek się zmienił, a źrenice się minimalnie powiększyły. Rysy jego twarzy na mój widok jeszcze bardziej złagodniały, jakby chciał być jeszcze bardziej delikatny w stosunku do mnie. Szybko wstał ze swojego miejsca spania, po czym podszedł do łóżka, na którym już siedziałam. Delikatnie chwycił moje dłonie w swoje. Złączyłam brwi, zdziwiona jego zachowaniem jak i jego obecnością. - Jak się czujesz? Wszystko dobrze? - zapytał niezwykle zachrypniętym głosem, który pewnie posiada tylko o poranku. Opuszkami palców bardzo delikatnie zaczął gładzić moje knykcie. W skupieniu oczekiwał na moją odpowiedź jakby bał się dosłownie najgorszego. Tylko dlaczego? Przestrzeń między nami wypełniały nasze nierównomierne oddechy, które tworzyły pewną melodię. To wszystko było dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
- Co się dzieje? Gdzie ja jestem? - zapytał, po czym przetarł zaspaną buzię, swoimi rękami o bardzo długich i chudych palcach, na których znajdowały się złote sygnety zapewne z wczorajszego wieczoru. Krzyżyk dość dużych rozmiarów, który zawieszony miał na szyi, pomału i w równomiernym tempie kołysał się w powietrzu. Jego mięśnie w ciągu sekundy się delikatnie napięły, dzięki czemu zauważyłam, że już się troszeczkę rozbudził. W momencie jego oczy zaczęły przeszukiwać całe pomieszczenie, zapewne w celu przypomnienia sobie, jak się tutaj znalazł, aż natknął się na moją twarz. Doznałam wrażenia, jakby kolor jego szmaragdowych tęczówek się zmienił, a źrenice się minimalnie powiększyły. Rysy jego twarzy na mój widok jeszcze bardziej złagodniały, jakby chciał być jeszcze bardziej delikatny w stosunku do mnie. Szybko wstał ze swojego miejsca spania, po czym podszedł do łóżka, na którym już siedziałam. Delikatnie chwycił moje dłonie w swoje. Złączyłam brwi, zdziwiona jego zachowaniem jak i jego obecnością. - Jak się czujesz? Wszystko dobrze? - zapytał niezwykle zachrypniętym głosem, który pewnie posiada tylko o poranku. Opuszkami palców bardzo delikatnie zaczął gładzić moje knykcie. W skupieniu oczekiwał na moją odpowiedź jakby bał się dosłownie najgorszego. Tylko dlaczego? Przestrzeń między nami wypełniały nasze nierównomierne oddechy, które tworzyły pewną melodię. To wszystko było dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
- Czemu mam się źle czuć, Hazz? Boli mnie tylko głowa, ale to pewnie po tym, że troszeczkę wypiłam. Czy coś się stało zeszłej nocy o czym nie wiem, albo nie pamiętam? Tylko proszę cię, bądź ze mną w pełni szczery. - zapytałam podejrzliwie, na co lekko odwrócił swoją głowę, po czym puszczając moją dłoń, podrapał się po karku. Jego usta złączyły się w cienką linię, a linia szczęki stała się bardziej widoczna. Co się stało na urodzinach Harry'ego? Ostatnie co bardzo dobrze pamiętam to to, że tańczyłam z Styles'em. Następnie czarna dziura, a później... Czekoladowe tęczówki Zayn'a. Czemu pamiętam jego? Czemu pamiętam właśnie Zayn' a?! Czy ja coś zrobiłam? - Harry? Czy ja zrobiłam coś głupiego? Czy ktoś dowiedział się czegoś o czym nie powinien wiedzieć? - zapytałam wymijająco, a akcja mojego serca mimowolnie przyspieszyła. Nie patrzył się na mnie. Robił to, bo nie chciał mi udzielić odpowiedzi. Albo bał się tego zrobić. Czy alkohol działa na mnie tak źle, że pod jego wpływem jestem wstanie mówić o rzeczach, o których wie tylko garstka osób? Uniosłam swoją rękę, po czym dotknęłam nią gorącego policzka bruneta, zmuszając go tym samym, aby spojrzał mi prosto w oczy. To nie były te tęczówki. To nie był ten szmaragdowy odcień. Nie tańczyły w nich malutkie iskierki, które odejmowały mu lat. Teraz były przymglone, takie nieswoje. Mój wzrok zjechał na jego wargi, które zaraz miały wypowiedzieć słowo, a może zdanie. Zdanie, które może zaważyć dosłownie o wszystkim.
- Nie. Nic się nie stało, księżniczko. Nic takiego, czym powinnaś się zamartwiać. - powiedział, a na jego ustach, które dalej bacznie obserwowałam, pojawił się cień uśmiechu, który po części wyglądał na wymuszony. Coś skrywał. Wiedziałam to, bo już po części go poznałam. Zawsze tak wykrzywiał swoje wargi, gdy chciał kogoś przekonać do słów, które właśnie wypowiada. Zawsze stosował ten sam trik, który niedawno rozpoznałam. Robił to w bardzo specyficzny sposób, dzięki czemu był widoczny. Brunet minimalnie się do mnie przybliżył, po czym swoje dłonie umieścił na dolnej części moich pleców, kreśląc opuszkami palców kółeczka. Po chwili poczułam jego rozgrzane wargi na swoim czole. - Naprawdę nic, Victorio.
***
Siedziałam przy stole w kuchni, wpatrując się w pustą szklankę przede mną. Byli tu wszyscy... no z małym wyjątkiem. Zayn'a gdzieś wcięło. Właściwie to nie widziałam go cały dzień. Odniosłam wrażenie, jakby mnie unikał, jakby nie chciał spojrzeć mi prosto w oczy. Gdy tylko widziałam go gdzieś z daleka to on szedł w drugą stronę. Musiało coś się stać uprzedniej nocy. Panowała wśród nas dziwna atmosfera. Nikt nic nie mówił. Każdy był zajęty swoimi myślami, jedynie Amy znowu czytała jakąś gazetę. Próbowałam sobie coś z wczoraj przypomnieć, lecz bez skutku. Wiedziałam, że coś się stało. Inaczej nie zachowywaliby się jak nie oni. Tylko dlaczego nie chcą mi niczego powiedzieć?!
- Vic! Gratuluję! Czemu się nam nie chwalisz? - pisnęła blondynka, po czym zaczęła się cichutko śmiać. Wszyscy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ożyli, po czym spojrzeli najpierw na Amandę, a następnie na mnie.
- Czym mam się chwalić? - zmarszczyłam brwi, po czym delikatnie przechyliłam głowę w prawą stronę. O co jej może chodzić?
- Masz przeczytaj sobie. - podała mi gazetę, którą przed chwilą trzymała w swoich rękach. - Strona 21. - dodała, a ja poszłam za jej wskazówką. Przygryzłam wargę, po czym otworzyłam na właściwym artykule i zaczęłam go czytać.
Moja mina od razu zrzedła.
- Co się stało? Vic? - zapytał zdezorientowany Niall. Popatrzyłam na niego nie do końca rozumiejąc co powiedział. Jego niebieskie tęczówki były skierowane prost na mnie. Miały kolor przepięknego błękitnego nieba w samo południe. - Victoria? - moje imię ponownie opuściło jego usta. Jego wyraz twarzy zdradził, że niezależnie co jest napisane w tej gazecie, on jest gotów mnie obronić. Jest gotowy robić dosłownie wszystko. Dopiero po chwili się opamiętałam.
- Jestem w ciąży. - szepnęłam, jeszcze nie dowierzając temu co przeczytałam. Czemu oni wysnuli takie wnioski? Czy według nich kobieta mdleje tylko wtedy, gdy jest w ciąży?! W tej samej chwili, gdy te słowa opuściły moje usta, w całej kuchni rozległ się donośny dźwięk. Mimowolnie wzdrygnęłam, po czym zaczęłam szukać przyczyny hałasu. Gdy się odwróciłam, ujrzałam Zayn'a i przewróconą małą szafkę dokładnie przed nim. Nie zwracał uwagi na to, że przed momentem poważnie się uderzył. Jego wzrok był skierowany wprost na mnie. Jego niezwykłe czekoladowe tęczówki teraz pozbawione były wszelkiego blasku. Wyglądały, jakby były wyblakłe. Przystąpił z nogi na nogę, po czym troszeczkę podszedł w moją stronę. Panowała przerażająca cisza, którą chciałam przerwać, lecz nie mogłam. Czemu? Sama nie wiem. Byłam jeszcze w ogromnym szoku, a chłopak stojący przede mną, którego darzę jakimś uczuciem, wcale mi w tej zaistniałej sytuacji nie pomagał.
- Jesteś w ciąży? - powiedział drżącym głosem, po czym jego "jabłko Adama" gwałtownie się poruszyło. Jego mięśnie twarzy momentalnie się napięły, a linie żuchwy i szczęki stały się zdecydowanie bardziej widoczne. Na chwilę odwrócił swój wzrok. Chciałam coś powiedzieć, coś zrobić, jakoś zaprzeczyć, lecz zaciśnięte gardło mi to uniemożliwiało. - Nie spodziewałem się tego. Nie wiem co mogę powiedzieć. Gratuluję tobie i...
- Co?! Nie! Nie jestem w żadnej ciąży! - niemal wykrzyczałam. Dopiero teraz odzyskałam zdolność mówienia. Głowy Harry'ego, Niall'a i Waliyhi co chwilę obracały się w kierunku moim i Malik'a, jakby aktualnie oglądali mecz tenisa, śledząc przy tym ruch piłki. Rozejrzałam się wokoło. Wszyscy dalej mieli zdziwione i zdezorientowane miny. Ponownie powróciłam do twarzy Zayn'a. - Nie jestem w ciąży. Tak napisali w gazecie, ale to nie jest prawda. To są tylko brednie. Nie jestem w żadnej ciąży. - powiedziałam jakby tylko do niego. Cały czas wpatrywałam się w jego oczy, oczekując jakiejś reakcji z jego strony. Tak naprawdę liczyło mi tylko na tym, aby on to zrozumiał. W tym samym momencie w całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Już chciałam wstawać, ale poczułam na ramieniu dużą dłoń.
- Pójdę otworzyć. Siedź sobie. - oznajmił Hazz, lekko się uśmiechając, w wyniku czego w jego policzkach pojawiły się malutkie, ledwo widoczne dołeczki, po czym pobiegł w kierunku wejścia do domu. Gdy ponownie odwróciłam się do czarnowłosego, ten stał do mnie bokiem, więc nie mogłam zobaczyć dokładnie jego reakcji. Po chwili w towarzystwie Harry'ego pojawiła się mi dobrze znana brunetka.
- Alice! - niemal wykrzyczałam i uprzednio wstając ze swojego miejsca, przytuliłam się do niej. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo za nią tęskniłam. Dziewczyna lekko zszokowana moim zachowaniem dopiero po chwili odwzajemniła uścisk. Zapewne dalej uważa, że jestem w pewien sposób zła na nią i Chris'a za to, że ukrywali całą prawdę.
- Cześć Victoria. Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam. - szepnęła mi prosto w włosy, na co cicho zachichotałam. Po chwili się od siebie oderwałyśmy. Na jej twarzy widniał promienny uśmiech, który po chwili się minimalnie zmniejszył. - Przyszłam porozmawiać. - powiedziała, na co wskazałam jej wolne krzesło przy stole, aby mogła sobie usiąść. Już chciałam iść zrobić jej coś do picia, jednak dziewczyna zatrzymała mnie ruchem dłoni, zatem zajęłam swoje poprzednie miejsce. - Godzinę temu dostaliśmy wiadomości z Polski. Rozprawa przeciwko twojemu ojcu, Victorio, odbędzie się 22. lutego. - oznajmiła, a moje serce zaczęło szybciej bić. Śniadanie, które przed chwilą zjadłam poczułam w swoim gardle. W tym samym momencie ktoś ułożył swoje ręce na swoich. Wiedziałam, że to był Harry. - Wiem, że to nie jest bardzo dużo czasu, jednak musimy zebrać jak największą liczbę świadków, którzy będą zeznawać w tej sprawie. Od nas uda się jeden policjant, który potwierdzi wszystko co działo się w Anglii. Jednak to jest zdecydowanie za mało. Potrzeba kogoś, kto widział, bądź rozmawiał z ojcem Victorii. Potrzeba kogoś, kto opowie co działo... co działo się z Victorią podczas tego wszystkiego. Więc, czy ktoś z was miał jakąkolwiek konfrontację z Tom'em? - zapytała, po czym rozejrzała się dookoła, czekając zapewne jak ktoś się odezwie. Zapadła cisza. Przecież nie będę od nich oczekiwała, że rzucą wszystko i pojadą ze mną do Polski. Po chwili poczułam, jak ręka z mojej dłoni znika. Momentalnie zrobiło mi się zimniej.
- Na samym początku wtedy, gdy Victoria została porwana, to ja go wpuściłem na arenę. - spojrzał na mnie. Jego szmaragdowe tęczówki wyrażały tylko jedno. Ból. - To moja wina... Gdybym wtedy... - nie mogłam inaczej zareagować, niż po prostu się w niego wtulić. Jego ręce umieściły się na dolnej części moich pleców.
- To nie twoja wina. Nawet tak nie myśl. - powiedziałam wprost do jego ucha, po czym się od niego oderwałam i spojrzałam na jego twarz. Wyglądał, jakby bił się z własnymi myślami. Wyciągnęłam dłoń przed siebie, po czym włożyłam palec w miejsce, gdzie powinien być dołeczek, przez co kąciki ust chłopaka mimowolnie powędrowały ku górze.
- Byłem przy tym, gdy Victoria została postrzelona, gdy ojciec Victorii wraz z James'em pojawili się na balu szkolnym oraz po tym, gdy została porwana i wiem co Tom zrobił Vic, gdy... - usłyszałam głos Zayn'a, który momentalnie ustał. Odwróciłam się, by spojrzeć w jego oczy. Miałam tylko nadzieję, że nie chodzi mu o to... Przecież prosiłam, żeby nikomu nie mówił! Zaufałam mu...
- Co wiesz? - zaciekawiła się Alice, gdy Malik nie odzywał się dłuższą chwilę. Moje serce dosłownie stanęło. Chyba każdy ma jakąś rzecz, o której nie chce mówić nikomu, którą chce zostawić tylko dla siebie. Dla mnie to jest jedna z tych rzeczy. Więc teraz nasuwa się pewnie pytanie, dlaczego w takim razie powiedziałam o tym Zayn'owi. Czemu? Sama dokładnie nie wiem. Chciałam, żeby właśnie on wiedział o mnie wszystko, aby mnie pokochał taką jaką jestem. No tak... "Pokochał." W moich marzeniach. Zaczęłam się gorączkowo rozglądać w poszukiwaniu czegoś co odwróciło by ich uwagę, jednak bezskutecznie. On nie może tego powiedzieć! Obiecał! Obiecał to zrobić! Ufałam mu! Ufam mu! Cały czas patrzyłam się mu w oczy. Czułam, że zbierają się na nich pojedyncze łzy, lel nie mrugnęłam.
- Wiem co robił jej, gdy była w Polsce. - czułam, jak zaczyna brakować mi tchu. Przełknęłam ślinę, która nagromadziła się w moich ustach. - Że ją bił i... No, ale to chyba wszyscy wiemy. - westchnienie pełne ulgi opuściło moje usta, a ciało troszeczkę się rozluźniło. Najwidoczniej dziewczyna nie zorientowała się co przed chwilą się tutaj stało, ponieważ dalej kontynuowała.
- Dobrze. W takim razie Harry i Zayn muszą na pewno jechać. Victorio, jeśli nie rozmawiałaś jeszcze ze swoim psychologiem, musisz zrobić to najszybciej jak to jest możliwe. Jego opinia dla sądu będzie bardzo ważna. - mruknęła w moją stronę, na co skinęłam twierdząco swoją głową. - Jeszcze... - mówiąc to zaczęła szukać czegoś w torebce, a po krótkiej chwili wyciągnęła papier i wręczyła mi go. - Musisz iść do swojego ginekologa... I dasz mu tą kartkę. To będzie badanie na zasadzie obdukcji. Potwierdzi, że byłaś gwałcona... On z kolei da ci kolejną kartę, którą będziesz musiała zanieść do swojego prawnika, a on włączy to jako materiał dowodowy do sprawy. A tak właściwie to masz już jakiegoś prawnika? - zapytała, na co pokręciłam przecząco głową. Nie sądziłam, że będzie aż tyle spraw do załatwienia. - Dam znać, aby najlepszy jaki znam się z tobą skontaktował. - powiedziała, lekko się uśmiechając, zapewne aby rozluźnić atmosferę. Na moich ustach pojawił się wdzięczny uśmiech, lecz w środku mnie działo się coś zupełnie innego. W środku dosłownie się rozpadałam. Wrastanie temperatury mojego ciała. Kompletnie się wyłączyłam. Nie słyszałam już dokładnie o co dokładnie wypytują się moi przyjaciele. Czułam tylko ich przyspieszone i nierównomierne oddechy. Żadnych dźwięków, żadnych słów. Po prostu nic. Cisza w mojej głowie. Tylko ja i moje myśli. Moja skóra zaczęła minimalnie drżeć. Zacisnęłam dłonie w pięści, powodując, że moje paznokcie wbiły się w ich wewnętrzną stronę. Wzmocniłam uścisk, aż poczułam lepką ciecz na opuszkach swoich palców. W myślach była cały czas pustka, lecz pojawiły się w nich przebłyski okropnej przeszłości. To wszystko wróciło w ciągu sekundy. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jakoś sobie radziłam podczas całej rozmowy, jednak teraz to się diametralnie zmieniło. Ból, rozrywający od środka klatkę piersiową. Wiem, że o tym nie zapomnę, bo tego nie da się w żaden sposób zrobić. Wiem, że to nigdy nie zniknie. Lecz nie mogłoby byś chociaż troszeczkę łatwiej? Łatwiej, aby jakoś przez to przejść. Wiem, że jestem już zniszczona. Fizycznie i psychicznie. Ja po prostu nie chcę tam jechać. Boję się. Boję się, że gdy będę to opowiadała to będę przeżywała to od samego początku. Serce, rozpadające się na malutkie kawałki. Strach, bezsilność i ból mentalny. To jedyne co czułam. Jedyne co zawsze robiłam to zamieniałam ból psychiczny na fizyczny. Wtedy byłam tylko, ja, te cztery ściany, które mnie otaczały i żyletka w mojej ręce. Czy działało? Zawsze. Jednak trwało to tylko kilkadziesiąt minut, może kilka godzin. Wtedy po prostu wszystko znika i czuje się pustym, jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wtedy w głowie dosłownie nie ma niczego. Może i krzywdzę niemiłosiernie siebie. Rysuje kreski nie tylko na swoich rękach, ale także na duszy. Jednak gdy człowiek rzeczywiście sobie z tym nie radzi to te minuty są dosłownie na wagę najszczerszego złota. Te minuty...
- Przepraszam na chwilę. - wydukałam. Nawet nie wiem w którym momencie te słowa opuściły moje usta. Mój głos nie brzmiał jak mój własny. Wstałam bardzo szybko, powodując, że o mało nie przewróciłam krzesła, na którym siedziałam, po czym udałam się przed siebie. Nie miałam pojęcia gdzie szłam. Dokładnie nie wiem, czemu stamtąd poszłam. W pewnym momencie poczułam gwałtowne szarpnięcie za mój nadgarstek, w wyniku czego się obróciłam i wpadłam na klatkę piersiową, umieszczając na niej swoje dłonie, które następnie zacisnęłam na białej koszulce. Mój oddech dalej był przyspieszony. Delikatnie uniosłam głowę, po czym spojrzałam na tę osobę. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy były czekoladowe tęczówki. Piękne czekoladowe tęczówki, które za każdym razem wydawały mi się idealne. Tak idealne, jakby w ogóle nie istniały. Jakby były tylko wytworem mojej chorej wyobraźni. Wyglądały tak, jakby miały za chwileczkę zniknąć. Swoją delikatną dłonią zaczął gładzić mój policzek. Moja skóra pod jego dotykiem drżała i płonęła.
- Nie musisz tego robić, Victorio. To nie jest dobre rozwiązanie. Właściwie to nie jest żadne rozwiązanie. Przecież bardzo dobrze o tym wiesz. Wiesz, że to jest złe. Wiesz, że nie powinnaś tego robić. To nie jest żadna ulga, tak ci się tylko wydaję. To uczucie jest tylko chwilowe. Ono potem znika, a rany zostają i tylko się mnożą. Nie ma żadnego sensu niszczyć swojego ciała i robić przy tym krzywdę swojej duszy. - powiedział melancholijnym głosem, wywiercając we mnie ogromną dziurę. Jego delikatny oddech owiewał moją twarz. Po jego słowach poczułam kolejny uścisk w klatce piersiowej. Nogi stawały się niczym z waty. Zayn umieścił swoje silne dłonie na mojej talli, chroniąc mnie tym samym przed upadkiem. Jego ręce były kawałkami puzzli, które pasowały do mojego ciała. Mocno zacisnęłam szczękę, aby łzy nie zaczęły swobodnie spływać po moich policzkach. - Możemy znaleźć inny sposób, jednak musisz z tym skończyć, Victorio. Pomogę ci. Obiecuję, pomogę ci. Podejmij się tej walki. Staraj się z całych sił, które masz w sobie. Wiem, że jest ci ciężko. Widzę to. Jednak raniąc siebie ranisz innych wokoło. Ranisz nas i ranisz także mnie. Mnie nie oszukasz. Może mały uśmiech widnieje na twojej twarzy, jednak twoje oczy dosłownie błagają o pomoc. Prosisz nas o nią sama o tym nie wiedząc. Pragniesz, żeby ktoś był obok ciebie, zamiast tej żyletki. Nie udawaj, że jest dobrze, gdy jest wręcz przeciwnie. Chociaż nie rób tego przede mną. Przyjdź do mnie, zadzwoń do mnie, napisz do mnie, gdy tylko będziesz chciała to zrobić. Przyjdę. Zawsze przyjdę i będę przy tobie. Ja jestem tu cały czas dla Ciebie, Aniołku. Możesz zrobić z tym co tylko chcesz... - szepnął pod koniec, a ja nie zważając na nic po prostu się w niego wtuliłam. Swoje ręce zarzuciłam na jego szyję. Swoją klatką piersiową dosłownie przyległam do jego torsu, przez co idealnie mogłam wyczuć bicie jego serca. Nienawidzę go za to, że czasami na pieprzoną rację. Nienawidzę go za to, że coś do niego czuję, a to uczucie tylko bezkarnie się cały czas nasila. Nienawidzę go za to, że przez cały dzień mnie bezczelnie unikał. Nienawidzę go za to, że tylko on może nade mną zapanować. Nienawidzę go za jego idealność. Nienawidzę go za to wszytko. Nienawidzę cię, Zayn'ie Malik'u. Koch... Ja nie dam rady. Nie jestem pewna, czy mogę po prostu przestać. Oczywiście to jest długi proces, ale i tak nie wiem czy będę w stanie to zrobić. Jak już zaczniesz to po prostu nie skończysz. Już nigdy. Zostaje to z tobą aż do samego końca. To jest jak papieros. Raz zapalisz, a potem będziesz to robić do końca swojego nędznego życia. Czasami chcę dosłownie cały czas bić głową o ścianę , bo nie mam już siły walczyć. Po prostu nie mam. Czasami to jest dla mnie za wiele. Po prostu zbyt wiele. - Tylko dla ciebie, aniołku.
- Mam kurewskie poczucie winy, Niall. Nawet nie wiesz jak trudno było mi spojrzeć jej w oczy, chociaż tego bardzo pragnąłem. Jestem kompletnie rozdarty. Unikałem ją cały dzień, chociaż miałem ochotę znaleźć ją, pocałować nie zważając na te wszystkie pieprzone konsekwencję, a następnie zamknąć w moich ramionach już na zawsze, żeby tylko nic sobie nie zrobiła. Mam wrażenie, że to była moja wina, Niall. Mogłem temu sam zapobiec, a nie wnerwiać się na Harry'ego. Ja także dostałem pieprzonego sms'a na samym początku. Chcę ją chronić, a to wychodzi mi coraz gorzej. Cały czas są temu przeciwne skutki... - wypowiedź Zayn'a przerwał dźwięk przychodzącego do mnie SMS'a. Posłałem mu przepraszające spojrzenie, na co bezwładnie opadł na łóżko, po czym twarz przykrył białą poduszką. Wyciągnąłem telefon, po czym odblokowałem ekran.
- Vic! Gratuluję! Czemu się nam nie chwalisz? - pisnęła blondynka, po czym zaczęła się cichutko śmiać. Wszyscy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki ożyli, po czym spojrzeli najpierw na Amandę, a następnie na mnie.
- Czym mam się chwalić? - zmarszczyłam brwi, po czym delikatnie przechyliłam głowę w prawą stronę. O co jej może chodzić?
- Masz przeczytaj sobie. - podała mi gazetę, którą przed chwilą trzymała w swoich rękach. - Strona 21. - dodała, a ja poszłam za jej wskazówką. Przygryzłam wargę, po czym otworzyłam na właściwym artykule i zaczęłam go czytać.
"Czyżby nowy członek rodziny rodziny One Direction?"
Dzień urodzin Harry'ego Styles'a, jednego z członków znanego na cały świat brytyjsko-irlandzkiego zespołu One Direction przyniósł więcej wrażeń, niż spodziewał się niejeden z nas. Dziewiętnastolatek wybrał się wraz ze swoją piękną dziewczyną - Victorią Szymańską ( l.18 ) do najdroższej restauracji w samym centrum Londynu, gdzie czekała na nich już rzesza fotoreporterów, którzy pragnęli uwiecznić na zdjęciu jedną z najbardziej rozchwytywanych przez młodzieżowe magazyny parę. Cóż, czemu się dziwić? Śliczna i urocza dziewczyna oraz niemiłosiernie utalentowany i przystojny chłopak podbili serca fanek zespołu One Direction i nie tylko. Wszystko zapewne szło po myśli młodego piosenkarza. Uśmiech jego ukochanej dziewczyny. Plany na romantyczną kolację przy świecach. Jednak przed samym wejściem do lokalu, dziewczyna niespodziewanie straciła wszelkie siły. Harry objął dziewczynę w talii, po czym pomógł jej przekroczyć próg restauracji, jednak po chwili, ku zaskoczeniu wszystkich widzących tę sytuację oraz bruneta, zemdlała. Czyżby Victoria była w ciąży z Harry'm Styles'em? Wszystko na to wskazuje. Ostatnio oboje unikali prasy, a teraz to zasłabnięcie. Czy to spowoduje, że Harry odejdzie z zespołu, który następnie się rozpadnie? Jak na to wszystko zareagują fanki oraz fani One Direction? Czy reszta przyjaciół Styles'a pochwala jego nadchodzące dziecko w tak młodym wieku? Czy to początek końca One Direction? Pożegnamy najbardziej znany boysband na całym świecie? Miejmy nadzieję, że za niedługo wszystko się wyjaśni.
Autor: Caroline White Zdjęcie: Lukas Potter
Moja mina od razu zrzedła.
- Co się stało? Vic? - zapytał zdezorientowany Niall. Popatrzyłam na niego nie do końca rozumiejąc co powiedział. Jego niebieskie tęczówki były skierowane prost na mnie. Miały kolor przepięknego błękitnego nieba w samo południe. - Victoria? - moje imię ponownie opuściło jego usta. Jego wyraz twarzy zdradził, że niezależnie co jest napisane w tej gazecie, on jest gotów mnie obronić. Jest gotowy robić dosłownie wszystko. Dopiero po chwili się opamiętałam.
- Jestem w ciąży. - szepnęłam, jeszcze nie dowierzając temu co przeczytałam. Czemu oni wysnuli takie wnioski? Czy według nich kobieta mdleje tylko wtedy, gdy jest w ciąży?! W tej samej chwili, gdy te słowa opuściły moje usta, w całej kuchni rozległ się donośny dźwięk. Mimowolnie wzdrygnęłam, po czym zaczęłam szukać przyczyny hałasu. Gdy się odwróciłam, ujrzałam Zayn'a i przewróconą małą szafkę dokładnie przed nim. Nie zwracał uwagi na to, że przed momentem poważnie się uderzył. Jego wzrok był skierowany wprost na mnie. Jego niezwykłe czekoladowe tęczówki teraz pozbawione były wszelkiego blasku. Wyglądały, jakby były wyblakłe. Przystąpił z nogi na nogę, po czym troszeczkę podszedł w moją stronę. Panowała przerażająca cisza, którą chciałam przerwać, lecz nie mogłam. Czemu? Sama nie wiem. Byłam jeszcze w ogromnym szoku, a chłopak stojący przede mną, którego darzę jakimś uczuciem, wcale mi w tej zaistniałej sytuacji nie pomagał.
- Jesteś w ciąży? - powiedział drżącym głosem, po czym jego "jabłko Adama" gwałtownie się poruszyło. Jego mięśnie twarzy momentalnie się napięły, a linie żuchwy i szczęki stały się zdecydowanie bardziej widoczne. Na chwilę odwrócił swój wzrok. Chciałam coś powiedzieć, coś zrobić, jakoś zaprzeczyć, lecz zaciśnięte gardło mi to uniemożliwiało. - Nie spodziewałem się tego. Nie wiem co mogę powiedzieć. Gratuluję tobie i...
- Co?! Nie! Nie jestem w żadnej ciąży! - niemal wykrzyczałam. Dopiero teraz odzyskałam zdolność mówienia. Głowy Harry'ego, Niall'a i Waliyhi co chwilę obracały się w kierunku moim i Malik'a, jakby aktualnie oglądali mecz tenisa, śledząc przy tym ruch piłki. Rozejrzałam się wokoło. Wszyscy dalej mieli zdziwione i zdezorientowane miny. Ponownie powróciłam do twarzy Zayn'a. - Nie jestem w ciąży. Tak napisali w gazecie, ale to nie jest prawda. To są tylko brednie. Nie jestem w żadnej ciąży. - powiedziałam jakby tylko do niego. Cały czas wpatrywałam się w jego oczy, oczekując jakiejś reakcji z jego strony. Tak naprawdę liczyło mi tylko na tym, aby on to zrozumiał. W tym samym momencie w całym domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka. Już chciałam wstawać, ale poczułam na ramieniu dużą dłoń.
- Pójdę otworzyć. Siedź sobie. - oznajmił Hazz, lekko się uśmiechając, w wyniku czego w jego policzkach pojawiły się malutkie, ledwo widoczne dołeczki, po czym pobiegł w kierunku wejścia do domu. Gdy ponownie odwróciłam się do czarnowłosego, ten stał do mnie bokiem, więc nie mogłam zobaczyć dokładnie jego reakcji. Po chwili w towarzystwie Harry'ego pojawiła się mi dobrze znana brunetka.
- Alice! - niemal wykrzyczałam i uprzednio wstając ze swojego miejsca, przytuliłam się do niej. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo za nią tęskniłam. Dziewczyna lekko zszokowana moim zachowaniem dopiero po chwili odwzajemniła uścisk. Zapewne dalej uważa, że jestem w pewien sposób zła na nią i Chris'a za to, że ukrywali całą prawdę.
- Cześć Victoria. Nawet nie wiesz jak się za tobą stęskniłam. - szepnęła mi prosto w włosy, na co cicho zachichotałam. Po chwili się od siebie oderwałyśmy. Na jej twarzy widniał promienny uśmiech, który po chwili się minimalnie zmniejszył. - Przyszłam porozmawiać. - powiedziała, na co wskazałam jej wolne krzesło przy stole, aby mogła sobie usiąść. Już chciałam iść zrobić jej coś do picia, jednak dziewczyna zatrzymała mnie ruchem dłoni, zatem zajęłam swoje poprzednie miejsce. - Godzinę temu dostaliśmy wiadomości z Polski. Rozprawa przeciwko twojemu ojcu, Victorio, odbędzie się 22. lutego. - oznajmiła, a moje serce zaczęło szybciej bić. Śniadanie, które przed chwilą zjadłam poczułam w swoim gardle. W tym samym momencie ktoś ułożył swoje ręce na swoich. Wiedziałam, że to był Harry. - Wiem, że to nie jest bardzo dużo czasu, jednak musimy zebrać jak największą liczbę świadków, którzy będą zeznawać w tej sprawie. Od nas uda się jeden policjant, który potwierdzi wszystko co działo się w Anglii. Jednak to jest zdecydowanie za mało. Potrzeba kogoś, kto widział, bądź rozmawiał z ojcem Victorii. Potrzeba kogoś, kto opowie co działo... co działo się z Victorią podczas tego wszystkiego. Więc, czy ktoś z was miał jakąkolwiek konfrontację z Tom'em? - zapytała, po czym rozejrzała się dookoła, czekając zapewne jak ktoś się odezwie. Zapadła cisza. Przecież nie będę od nich oczekiwała, że rzucą wszystko i pojadą ze mną do Polski. Po chwili poczułam, jak ręka z mojej dłoni znika. Momentalnie zrobiło mi się zimniej.
- Na samym początku wtedy, gdy Victoria została porwana, to ja go wpuściłem na arenę. - spojrzał na mnie. Jego szmaragdowe tęczówki wyrażały tylko jedno. Ból. - To moja wina... Gdybym wtedy... - nie mogłam inaczej zareagować, niż po prostu się w niego wtulić. Jego ręce umieściły się na dolnej części moich pleców.
- To nie twoja wina. Nawet tak nie myśl. - powiedziałam wprost do jego ucha, po czym się od niego oderwałam i spojrzałam na jego twarz. Wyglądał, jakby bił się z własnymi myślami. Wyciągnęłam dłoń przed siebie, po czym włożyłam palec w miejsce, gdzie powinien być dołeczek, przez co kąciki ust chłopaka mimowolnie powędrowały ku górze.
- Byłem przy tym, gdy Victoria została postrzelona, gdy ojciec Victorii wraz z James'em pojawili się na balu szkolnym oraz po tym, gdy została porwana i wiem co Tom zrobił Vic, gdy... - usłyszałam głos Zayn'a, który momentalnie ustał. Odwróciłam się, by spojrzeć w jego oczy. Miałam tylko nadzieję, że nie chodzi mu o to... Przecież prosiłam, żeby nikomu nie mówił! Zaufałam mu...
- Co wiesz? - zaciekawiła się Alice, gdy Malik nie odzywał się dłuższą chwilę. Moje serce dosłownie stanęło. Chyba każdy ma jakąś rzecz, o której nie chce mówić nikomu, którą chce zostawić tylko dla siebie. Dla mnie to jest jedna z tych rzeczy. Więc teraz nasuwa się pewnie pytanie, dlaczego w takim razie powiedziałam o tym Zayn'owi. Czemu? Sama dokładnie nie wiem. Chciałam, żeby właśnie on wiedział o mnie wszystko, aby mnie pokochał taką jaką jestem. No tak... "Pokochał." W moich marzeniach. Zaczęłam się gorączkowo rozglądać w poszukiwaniu czegoś co odwróciło by ich uwagę, jednak bezskutecznie. On nie może tego powiedzieć! Obiecał! Obiecał to zrobić! Ufałam mu! Ufam mu! Cały czas patrzyłam się mu w oczy. Czułam, że zbierają się na nich pojedyncze łzy, lel nie mrugnęłam.
- Wiem co robił jej, gdy była w Polsce. - czułam, jak zaczyna brakować mi tchu. Przełknęłam ślinę, która nagromadziła się w moich ustach. - Że ją bił i... No, ale to chyba wszyscy wiemy. - westchnienie pełne ulgi opuściło moje usta, a ciało troszeczkę się rozluźniło. Najwidoczniej dziewczyna nie zorientowała się co przed chwilą się tutaj stało, ponieważ dalej kontynuowała.
- Dobrze. W takim razie Harry i Zayn muszą na pewno jechać. Victorio, jeśli nie rozmawiałaś jeszcze ze swoim psychologiem, musisz zrobić to najszybciej jak to jest możliwe. Jego opinia dla sądu będzie bardzo ważna. - mruknęła w moją stronę, na co skinęłam twierdząco swoją głową. - Jeszcze... - mówiąc to zaczęła szukać czegoś w torebce, a po krótkiej chwili wyciągnęła papier i wręczyła mi go. - Musisz iść do swojego ginekologa... I dasz mu tą kartkę. To będzie badanie na zasadzie obdukcji. Potwierdzi, że byłaś gwałcona... On z kolei da ci kolejną kartę, którą będziesz musiała zanieść do swojego prawnika, a on włączy to jako materiał dowodowy do sprawy. A tak właściwie to masz już jakiegoś prawnika? - zapytała, na co pokręciłam przecząco głową. Nie sądziłam, że będzie aż tyle spraw do załatwienia. - Dam znać, aby najlepszy jaki znam się z tobą skontaktował. - powiedziała, lekko się uśmiechając, zapewne aby rozluźnić atmosferę. Na moich ustach pojawił się wdzięczny uśmiech, lecz w środku mnie działo się coś zupełnie innego. W środku dosłownie się rozpadałam. Wrastanie temperatury mojego ciała. Kompletnie się wyłączyłam. Nie słyszałam już dokładnie o co dokładnie wypytują się moi przyjaciele. Czułam tylko ich przyspieszone i nierównomierne oddechy. Żadnych dźwięków, żadnych słów. Po prostu nic. Cisza w mojej głowie. Tylko ja i moje myśli. Moja skóra zaczęła minimalnie drżeć. Zacisnęłam dłonie w pięści, powodując, że moje paznokcie wbiły się w ich wewnętrzną stronę. Wzmocniłam uścisk, aż poczułam lepką ciecz na opuszkach swoich palców. W myślach była cały czas pustka, lecz pojawiły się w nich przebłyski okropnej przeszłości. To wszystko wróciło w ciągu sekundy. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jakoś sobie radziłam podczas całej rozmowy, jednak teraz to się diametralnie zmieniło. Ból, rozrywający od środka klatkę piersiową. Wiem, że o tym nie zapomnę, bo tego nie da się w żaden sposób zrobić. Wiem, że to nigdy nie zniknie. Lecz nie mogłoby byś chociaż troszeczkę łatwiej? Łatwiej, aby jakoś przez to przejść. Wiem, że jestem już zniszczona. Fizycznie i psychicznie. Ja po prostu nie chcę tam jechać. Boję się. Boję się, że gdy będę to opowiadała to będę przeżywała to od samego początku. Serce, rozpadające się na malutkie kawałki. Strach, bezsilność i ból mentalny. To jedyne co czułam. Jedyne co zawsze robiłam to zamieniałam ból psychiczny na fizyczny. Wtedy byłam tylko, ja, te cztery ściany, które mnie otaczały i żyletka w mojej ręce. Czy działało? Zawsze. Jednak trwało to tylko kilkadziesiąt minut, może kilka godzin. Wtedy po prostu wszystko znika i czuje się pustym, jednak w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wtedy w głowie dosłownie nie ma niczego. Może i krzywdzę niemiłosiernie siebie. Rysuje kreski nie tylko na swoich rękach, ale także na duszy. Jednak gdy człowiek rzeczywiście sobie z tym nie radzi to te minuty są dosłownie na wagę najszczerszego złota. Te minuty...
- Przepraszam na chwilę. - wydukałam. Nawet nie wiem w którym momencie te słowa opuściły moje usta. Mój głos nie brzmiał jak mój własny. Wstałam bardzo szybko, powodując, że o mało nie przewróciłam krzesła, na którym siedziałam, po czym udałam się przed siebie. Nie miałam pojęcia gdzie szłam. Dokładnie nie wiem, czemu stamtąd poszłam. W pewnym momencie poczułam gwałtowne szarpnięcie za mój nadgarstek, w wyniku czego się obróciłam i wpadłam na klatkę piersiową, umieszczając na niej swoje dłonie, które następnie zacisnęłam na białej koszulce. Mój oddech dalej był przyspieszony. Delikatnie uniosłam głowę, po czym spojrzałam na tę osobę. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy były czekoladowe tęczówki. Piękne czekoladowe tęczówki, które za każdym razem wydawały mi się idealne. Tak idealne, jakby w ogóle nie istniały. Jakby były tylko wytworem mojej chorej wyobraźni. Wyglądały tak, jakby miały za chwileczkę zniknąć. Swoją delikatną dłonią zaczął gładzić mój policzek. Moja skóra pod jego dotykiem drżała i płonęła.
- Nie musisz tego robić, Victorio. To nie jest dobre rozwiązanie. Właściwie to nie jest żadne rozwiązanie. Przecież bardzo dobrze o tym wiesz. Wiesz, że to jest złe. Wiesz, że nie powinnaś tego robić. To nie jest żadna ulga, tak ci się tylko wydaję. To uczucie jest tylko chwilowe. Ono potem znika, a rany zostają i tylko się mnożą. Nie ma żadnego sensu niszczyć swojego ciała i robić przy tym krzywdę swojej duszy. - powiedział melancholijnym głosem, wywiercając we mnie ogromną dziurę. Jego delikatny oddech owiewał moją twarz. Po jego słowach poczułam kolejny uścisk w klatce piersiowej. Nogi stawały się niczym z waty. Zayn umieścił swoje silne dłonie na mojej talli, chroniąc mnie tym samym przed upadkiem. Jego ręce były kawałkami puzzli, które pasowały do mojego ciała. Mocno zacisnęłam szczękę, aby łzy nie zaczęły swobodnie spływać po moich policzkach. - Możemy znaleźć inny sposób, jednak musisz z tym skończyć, Victorio. Pomogę ci. Obiecuję, pomogę ci. Podejmij się tej walki. Staraj się z całych sił, które masz w sobie. Wiem, że jest ci ciężko. Widzę to. Jednak raniąc siebie ranisz innych wokoło. Ranisz nas i ranisz także mnie. Mnie nie oszukasz. Może mały uśmiech widnieje na twojej twarzy, jednak twoje oczy dosłownie błagają o pomoc. Prosisz nas o nią sama o tym nie wiedząc. Pragniesz, żeby ktoś był obok ciebie, zamiast tej żyletki. Nie udawaj, że jest dobrze, gdy jest wręcz przeciwnie. Chociaż nie rób tego przede mną. Przyjdź do mnie, zadzwoń do mnie, napisz do mnie, gdy tylko będziesz chciała to zrobić. Przyjdę. Zawsze przyjdę i będę przy tobie. Ja jestem tu cały czas dla Ciebie, Aniołku. Możesz zrobić z tym co tylko chcesz... - szepnął pod koniec, a ja nie zważając na nic po prostu się w niego wtuliłam. Swoje ręce zarzuciłam na jego szyję. Swoją klatką piersiową dosłownie przyległam do jego torsu, przez co idealnie mogłam wyczuć bicie jego serca. Nienawidzę go za to, że czasami na pieprzoną rację. Nienawidzę go za to, że coś do niego czuję, a to uczucie tylko bezkarnie się cały czas nasila. Nienawidzę go za to, że przez cały dzień mnie bezczelnie unikał. Nienawidzę go za to, że tylko on może nade mną zapanować. Nienawidzę go za jego idealność. Nienawidzę go za to wszytko. Nienawidzę cię, Zayn'ie Malik'u. Koch... Ja nie dam rady. Nie jestem pewna, czy mogę po prostu przestać. Oczywiście to jest długi proces, ale i tak nie wiem czy będę w stanie to zrobić. Jak już zaczniesz to po prostu nie skończysz. Już nigdy. Zostaje to z tobą aż do samego końca. To jest jak papieros. Raz zapalisz, a potem będziesz to robić do końca swojego nędznego życia. Czasami chcę dosłownie cały czas bić głową o ścianę , bo nie mam już siły walczyć. Po prostu nie mam. Czasami to jest dla mnie za wiele. Po prostu zbyt wiele. - Tylko dla ciebie, aniołku.
*** Oczami Niall'a ***
( Jakiś czas później )
- Mam kurewskie poczucie winy, Niall. Nawet nie wiesz jak trudno było mi spojrzeć jej w oczy, chociaż tego bardzo pragnąłem. Jestem kompletnie rozdarty. Unikałem ją cały dzień, chociaż miałem ochotę znaleźć ją, pocałować nie zważając na te wszystkie pieprzone konsekwencję, a następnie zamknąć w moich ramionach już na zawsze, żeby tylko nic sobie nie zrobiła. Mam wrażenie, że to była moja wina, Niall. Mogłem temu sam zapobiec, a nie wnerwiać się na Harry'ego. Ja także dostałem pieprzonego sms'a na samym początku. Chcę ją chronić, a to wychodzi mi coraz gorzej. Cały czas są temu przeciwne skutki... - wypowiedź Zayn'a przerwał dźwięk przychodzącego do mnie SMS'a. Posłałem mu przepraszające spojrzenie, na co bezwładnie opadł na łóżko, po czym twarz przykrył białą poduszką. Wyciągnąłem telefon, po czym odblokowałem ekran.
From Unknown
" "– Prawdy – westchnął Dumbledore. – Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie." "
O co tutaj chodzi? Kolejne zadanie? To jest jakaś zagadka, którą mam niby rozwiązać? Czemu ta osoba wysłała mi cytat z "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"? Dlaczego akurat "Harry Potter"? Dlaczego akurat cytat? A może ja mam go zobaczyć na własne oczy?
- Zaraz wracam. Muszę tylko sprawdzić coś w moim pokoju. - mruknąłem w jego stronę i nie czekając na jego reakcję, czym prędzej wyszedłem z sypialni Malik'a. Po chwili przekroczyłem próg mojego pokoju i od razu ruszyłem do regału z książkami. Palcem zacząłem muskać grzbiety okładek powieści, na których znajdowały się tytuły. Wreszcie trafiłem na tą, na której mi zależało. Wyciągnąłem ją, a następnie otworzyłem, jednak w tym samym momencie coś z niej wypadło. Zdziwiony schyliłem się i podniosłem jak się okazało kartkę papieru, która była naderwana. Zaciekawiony zacząłem czytać to co było na niej napisane.
- Zaraz wracam. Muszę tylko sprawdzić coś w moim pokoju. - mruknąłem w jego stronę i nie czekając na jego reakcję, czym prędzej wyszedłem z sypialni Malik'a. Po chwili przekroczyłem próg mojego pokoju i od razu ruszyłem do regału z książkami. Palcem zacząłem muskać grzbiety okładek powieści, na których znajdowały się tytuły. Wreszcie trafiłem na tą, na której mi zależało. Wyciągnąłem ją, a następnie otworzyłem, jednak w tym samym momencie coś z niej wypadło. Zdziwiony schyliłem się i podniosłem jak się okazało kartkę papieru, która była naderwana. Zaciekawiony zacząłem czytać to co było na niej napisane.
1 styczeń
Kochana,
Czy to źle, że często pojawiasz się w mojej głowie jako zupełnie ktoś inny, niż jesteś dla mnie? Może tylko mój mózg płata sobie ze mnie figle. Czy to źle, że widząc Cię, czuję coś silniejszego od tego co jest aktualnie między nami? Może także serce tak naprawdę nie jest mi w pełni posłuszne? Myślę o Tobie dwadzieścia cztery godziny na dobę, choć nie chcę. Nie chcę, bo nie mogę. Jestem o tym przekonany. Wiem, że to źle. Jesteś tylko moją przyjaciółką. Wiem, że nie powinienem, jednak Twoja twarz nie może po prostu wyjść z mojej głowy. Kiedy tylko zamknę oczy Ty zawsze ponownie pojawiasz się w moich myślach, których zajmujesz większą część. Walczę z tym, ale na razie cały czas przegrywam. Przegrywam za każdym razem. Nie wiem dokładnie kiedy to się wszystko zaczęło, jaki był tego początek. Napisałbym Ci sto tysięcy wierszy w jeden wieczór. Dokładnie sto tysięcy na kruchym pergaminie tak jak w średniowieczu. Miliony słów, które mogę tylko napisać, bo nie powiem Ci tego, bo wiem, że to nic by nie zmieniło. Wiem, że ja nie mam żadnego wpływu na Ciebie. Wszystko zostało zapisane już w gwiazdach bardzo dawno temu. Twoje przeznaczenie także, kochana. Dokładnie w tej najjaśniejszej, która co noc pojawia się na niebie. Z niej bije największe światło, tak jak z Twoich przepięknych oczu. Wiem, że to nie ja jestem Twym jedynym. Nie jestem Twoim przeznaczeniem, które już posiadasz. Wiem, że to nie ja będę się budził koło Twojego boku i nie ja będę obok niego zasypiał, to nie ja będę Cię całował na powitanie kolejnego dnia, to nie ja będę odciągał złe duchy każdej nocy. Chciałbym o Ciebie walczyć. Chciałbym, lecz wiem kto już jest w Twoim sercu. Ty także jesteś w jego. Może nie chcesz się do tego przyznać, ale ja wiem jaka jest prawda. Wiem o kim myślisz. Wiem o kim śnisz. Wiem o kim marzysz. Nie wiem dokładnie co się ze mną dzieje. Albo może wiem, ale nie chcę tego przyjąć do serca? Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Powinienem o tym wszystkim zapomnieć i to najszybciej jak tylko jest to możliwe. Nie chcę, żeby było to o czym myślę. Nie chcę, bo wiem, że z tego nic nie wyjdzie. Wiem, że to nie miałoby żadnego sensu. To mnie nie będzie budowało, to mnie będzie niszczyło. Będzie mnie niszczyło za każdym razem, kiedy tylko ktoś wspomni Twoje imię, kiedy przejdziesz obok mnie. Wiem jedno. Za niedługo będziesz wreszcie szczęśliwa, bo to wszystko się skończy. Naprawdę szczęśliwa. A to jest dla mnie najważniejsze, kochana.
Chciałbym tylko pomóc Ci skończyć z krzywdzeniem się siebie samej. Widząc Twoje rany i blizny rozsypuję się od środka. Nie chcę, aby kiedyś stało Ci się coś naprawdę złego. Aby pewnego razu było za późno na uratowanie Ciebie. Po prostu nie chcę, kochana.
Twój
Kochający
Chciałbym tylko pomóc Ci skończyć z krzywdzeniem się siebie samej. Widząc Twoje rany i blizny rozsypuję się od środka. Nie chcę, aby kiedyś stało Ci się coś naprawdę złego. Aby pewnego razu było za późno na uratowanie Ciebie. Po prostu nie chcę, kochana.
Co to, do jasnej cholery, jest?!
____________________________________________________
Od razu PRZEPRASZAMY, że musiałyście tak długo czekać, jednak egzaminy... Te emocje, które dopiero niedawno opadły. Wiemy też, że rozdział nie powala dosłownie niczym, ale musieliśmy przejść w końcu przez taki rozdział. Rozmowa na temat rozprawy itp. itd.
Jeśli ktoś by chciał być INFORMOWANY to zapraszamy do zakładki pod taką samą nazwą. :) Może to być namiar na ask'a, twitter'a, czy bloga :)
Oczywiście przypominamy o komentarzach, bo...
KOMENTARZE = MOTYWACJA!
- Katy&Care.
Od razu PRZEPRASZAMY, że musiałyście tak długo czekać, jednak egzaminy... Te emocje, które dopiero niedawno opadły. Wiemy też, że rozdział nie powala dosłownie niczym, ale musieliśmy przejść w końcu przez taki rozdział. Rozmowa na temat rozprawy itp. itd.
Jeśli ktoś by chciał być INFORMOWANY to zapraszamy do zakładki pod taką samą nazwą. :) Może to być namiar na ask'a, twitter'a, czy bloga :)
Oczywiście przypominamy o komentarzach, bo...
KOMENTARZE = MOTYWACJA!
- Katy&Care.
Mam nadzieję ,że dobrze poszły Wam egzaminy i dostaniecie się do wymarzonej szkoły średniej. Co do rozdziału . Czyżby Niall znalazł list Zayn'a ? A co z tym co napisał? Może coś się wydarzy w Polsce ? Wiem, że dużo pytam , ale na prawdę mnie to ciekawi.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle wspaniały, cudowny po prostu brak słów.
Życzę dużo weny
Van <3
http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/
Rozdział jak zawsze świetny ;) Warto było na niego czekać . Ten artykuł w gazecie o wymyślonej ciąży Vic i reakcja Zayna ha ha ;) . Weny i czekamy na next
OdpowiedzUsuńWasze wierne czytelniczki..
Car &Tori
Warto było czekać na ten rozdział! Doskonale piszecie odczucie wewnętrzne bohaterów, serio szacun. A ten list? Cudo. Uwielbiam Was i te opowiadanie, <3<3 a i dziękuję za dedykację ;) wnK ;)
OdpowiedzUsuńNosz kurde, nie wierze, niech to wszystko sie juz wyjasni no ;-; żal mi Victori ugh, mam nadzieje ze da rade przed sądem, czekam na next kochane :*
OdpowiedzUsuń~ Viktoria :)
Uwielbiam ♥♡♥ mysle ze w Polsce cos se wydarzy i Vic i Zayn w koncu bd razem :D a jak wam poszly egzaminy? Napewno swietnie i dostaniecie sie do wymarzonej szkoly ;) zycze weny i do nexta! :*
OdpowiedzUsuńMoja motywacja:
OdpowiedzUsuńhttp://pinkpoison-by-genowefa.blogspot.com/?m=1
Jeju jeju jak ja to kocham. Co za idiota od tych sms-ów. Mam nadzieje że sprawdziany poszły dobrze (mam brata który też pisał te sprawdziany) i ja już chcę nexta <3
OdpowiedzUsuńNo nieźle xd czekam na next
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham <3 Kiedy wreszcie Victoria dowie się co Zayn do niej czuje??? Cud miód i malina rozdział :* Czekam z niecierpliwością na następny :* Życzę weny <3
OdpowiedzUsuńCzy mi się zdaje czy ten list nie jest Harrego???? Jeśli tak to ja nie wiem co ja wam zrobie. Ona musi byc z Zaynem ;_; Ta reakcja Zayna na ten artykuł. Czy ona moze w koncu sie dowiedziec co on czuje? Życze weny :*
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam całego waszego bloga. Jestem pod ogromnym wrażeniem! Tyle się dzieje... zafascynowałyście mnie nim. Teraz juz nie żałuję, że go przeczytałam. Przecież ja wcale nie żałowałam. Nie wiem, dlaczego to napisałam, ugh.
OdpowiedzUsuńA może tym kimś będzie Paul albo Perrie? Nie wiem, dlaczego, ale tak mi się wydaje. Naprawdę. Bardziej mi się wydaje, iż to blondynka ze swoim wspólnikiem. W takiej jakby zemście. Chce się jej po prostu pozbyć, aby móc być z Zayn'em...
Właśnie, Malik. Niech on w końcu powie Victorii, co czuje. Oni niszczą siebie nawzajem, a to nie jest fajne! Niall powinien mu powiedzieć, o co chodzi w tym związku jej z Harrym. To jest takie niesprawiedliwe zwłaszcza, że Styles widzi ich uczucie. Widzi, jak siebie potrzebują. A lepiej, żeby powiedzieć prawdę teraz niż po fakcie, jak powie to ktoś inny. Znam to na własnej skórze.
Dobrze, że mulat powstrzymał ją przed zrobieniem sobie krzywdy. Samookaleczanie się nie jest zbyt dobrym rozwiązaniem, ale ją rozumiem, naprawdę. :)
Amy i Niall idealnie do siebie pasują. Są tacy słodcy, awww! *^* On jednak bardziej, sorki, ale musiałam. Ma takie piękne brylanciki w oczach. W ogóle cały jest śliczny.
Nie rozpisuję się bardziej, bo nie będzie chciało Wam się czytać. Pewnie już się Wam nie chce.
Pozdrawiam, weny życzę!
PS. Moglibyście mnie jakoś informować? NP. Na tym blogu za-gu-bio-na.blogspot.com Byłoby mi lepiej.
Dziękuję, pozdrawiam! ;*
Um Tak przy okazji. Ten blog będzie jeszcze prowadzony? http://i-hate-change.blogspot.com/?m=1
UsuńMiałyśmy taki plan, aby po zakończeniu LT go kontynuować, ale bardziej rozpisać wstęp. :) - Katy&Care.
UsuńCzyżby to kartka z pamiętnika Harrego , który mu zginął? Zastanawiam się też czy to Harry nie chce zniczyc Vic, bo jest zły i zazdrosny o to, że Ona kocha Zayana, a nie jego. A jak Wam poszły egzaminy? Ola ����❤
OdpowiedzUsuńBoże. Jestem pewna, że to będzie strona z pamiętnika Hazzy. Nie wiem, dlaczego, ale po prostu jestem tego pewna ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nexta!!!
Dajcie go szyyyyyyyyybko ^^
;***
Nawet nie wiem od czego mam zacząć. Może zacznę od początku.! Kiedy trafiłam na waszego bloga czytaj -->w poniedziałek zaczęłam go od razu czytać, i od razu przypadł mi do gustu. Nie mogłam się oderwać od tego i czytałam do 3 nad ranem, kończycie w takich momentach, że z ciekawością przechodzi się w kolejny i kolejny rozdział. Podziwiam talent oraz zapał do pracy. Na prawdę świetna historia, wszystko trzyma się całości. Z taka pasją opisujecie miłość, choć jesteście tak bardzo młode na prawdę podziwiam. Wielki szacunek dla was i dla waszej pracy.! <3 Mam wielką nadzieję, że Vicky i Zayn w końcu będą razem, że Hazz wyzna mu całą prawdę albo ona sama to zrobi, że ten koszmar który niszczy jej cały życie w końcu ją opuści i nie będzie się bała, będzie wolna.. W niesamowity sposób mówicie o przyjaźni, o prawdziwej przyjaźni! Która choć często wystawiana na próbę przetrwa wszystko.. Wasze opowiadanie otworzyło mi oczy na wiele spraw nauczyło mnie też, że czasem warto zaufać komuś, mogę wyciągnąć z niego wiele świetnych wniosków które mogę zastosować w moim życiu. kibicuje i trzymam kciuki żeby wena nigdy was nie opuszczała, żebym mogła czytać jeszcze wiele waszych tekstów bo są ma prawdę bardzo dobre, trzymają w napięciu i sprawiają, że chce się ich więcej i więcej. Pozdrawiam wasza FANKA <3 Haan <3!
OdpowiedzUsuńKto napisał ten list? Powiedzcie, że Zayn <3
OdpowiedzUsuńTo on pisze te listy. Chce poprostu wyrazić to co czuje do Victorii.. <3
Prosto w twarz nie może, to chociaż tak w liście... :*
Czemu "Harry Poter i Kamień Filozoficzny"?
Czyżby jesteście fankami Poterra? :D Fajny :D
Ale co to może znaczyć?
Zayn jest taki kochany <3
Mimo, że ją kocha to i tak cierpi patrząc na nią z Harrym :'(
Harry jest fajny, kochany, czuły, ale ja i tak sądzę, że Vic ma być z Zaynem!!!
Niall, Niall, Niall... Znajdz te wszystkie listy Malika i pokaż je Vic!!! Jesteś z Harrym jedynymi, a tak dokładniej TY, który wie prawie wszystko!
Napewno wiesz, jak oni się kochają, ale nie mogą być razem...
Coś ich blokuje..
Zayna, bo wie, że Vic jest z Harrym, a przyjacielowi nie odbiera się dziewczyny, poza tym myśli, że Szymańska jest szczęśliwa z Stylesem, a tak naprawdę potrzebuje jego :)
Victorie powstrzymuje fakt, że Paul (czego bym się po nim nie spodziewała) zmusi ją do udawania związku z Harrym, a po drugie nie wie, że Malik ją kocha. Myśli, że jest tylko przyjacielem...
A Harry, biedny Harry :( Ta cała szopka z związkiem, gdzie on może ją bardziej lubi, może nawet kocha, ale ona kocha innego :( Nic z tym nie zrobi :( Wszyscy cierpią :'(
Na dodatek jeszcze ta rozprawa :( Współczuję Vic z całego serca :(
A ten Unknow mógłby się ogarnąć -.-
Nie dość, że Tom zniszczył już życie Vic i reszty, to na dodatek jeszcze on :/
Jak bardzo ich sytuacje opisują ich piosenki, a napewno ich tytuły...
* Half A Heart
* All You Need Is Love
* Everything About You
* Gotta Be You
* I should have kissed you
* My Life Would Suck Without You
* Nobody Knows
* Only Girl (In the world)
* Same Mistakes
* Stole My Heart
* Torn
* Total Eclipse Of The Heart
* All You Need Is Love
* Don't Forget Where You Belong
* I'm Yours
* Just Can't Let Her Go
* Moments
* Once In A Lifetime
* Same Mistakes
* Stop Crying Your Heart Out
* They Don't Know About Us
* Where Do Broken Hearts Go
* You & I
Mam nadzieję, że jednak wszystko wyjdzie na prostą i będzie w porządtku <3
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na NN <3 Pat ka <3
super jest :)
OdpowiedzUsuńbluzy z nadrukiem koszulki one direction sklep internetowy directioners
jest koment :) podoba mi sie ^^
OdpowiedzUsuńbluzy z nadrukiem koszulki one direction sklep internetowy directioners