niedziela, 10 maja 2015

Rozdział 85

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥

*** Oczami Victorii ***
*** 21 lutego ***
( Wczesny ranek, pokład prywatnego samolotu )


- "Proszę zapiąć pasy. Samolot z Londynu do Polski będzie startował za kilka minut. Wszystkim życzymy miłego i spokojnego lotu." - usłyszałam słowa pewnej kobiety, które rozbrzmiały w całym samolocie. Momentalnie się wyprostowałam niczym struna, która dosłownie przed chwilą została naciągnięta, po czym gwałtownie wciągnęłam powietrze, które na jakiś czas zatrzymałam w swoich płucach. Drżącymi rękoma zapięłam pasy i próbowałam jakoś się uspokoić, jednak za dobrze mi to nie wychodziło. To nic, że za chwile wzbijemy się kilka, a może nawet kilkanaście tysięcy kilometrów nad ziemią. To nic, że może w każdej chwili wystąpić jakaś awaria i możemy się rozbić. Wylądujemy na jakiejś bezludnej wyspie, na której umrzemy z głodu lub pragnienia, albo zwariujemy i sami się pozabijamy. To nic, że lecąc tym przeklętym samolotem możemy po prostu zginąć. Z-G-I-N-Ą-Ć! Jednak nikt poza mną nie miał z tym żadnego problemu. Wszyscy siedzieli nad wyraz spokojnie. No dobra... Może nie dokładnie wszyscy. Eleanor i Waliyha zostały w domu pod opieką Louisa. Jak to dziwnie brzmi. Mam tylko nadzieję, że kiedy wrócimy z powrotem oni wszyscy będą w jednym kawałku.
- Kochanie? Wszystko w porządku? Nie wyglądasz za ciekawie. Jesteś cała blada. Na pewno dobrze się czujesz? - zapytał Harry, uważnie się mi przyglądając. Z wielkim wysiłkiem spojrzałam mu w oczy, gdyż strach z każdą mijającą sekundą paraliżował całe moje ciało, nad którym miałam coraz mniej kontroli. Tęczówki były w żywym, zielonym kolorze jak łodyga świeżo ściętej róży. Pojedyncze kosmyki włosów opadły na jego czoło, gdy minimalnie przechylił głowę. Podejrzewam, że wyglądałam gorzej niż biała ściana. Nie byłam w stanie nawet odpowiedzieć, więc tylko delikatnie pokiwałam twierdząco głową. Serce waliło mi jak oszalałe. Byłam przekonana, że prawie wszyscy mogli usłyszeć rytm jego bicia. Brunet delikatnie chwycił moją lewą dłoń, po czym kciukiem zaczął gładzić jej wierzch, lecz nie pojawiły się na jej powierzchni magiczne iskierki. To w stanie jest tylko zrobić jedna, jedyna osoba. I ona także znajduje się na pokładzie tego samolotu, dokładnie obok mnie. To z nim czuję się jak pieprzona księżniczka, jednak on już znalazł swoją królową. Ręką odgarnął moje włosy na prawą stronę. Po chwili poczułam jego gorące usta przy swoim lewym uchu, gdyż wargami przypadkowo zahaczył o jego płatek. - Zrelaksuj się. Uspokój i wycisz swoje myśli. Wszystko będzie dobrze. Rozluźnij swoje mięśnie. Nie bądź taka spięta, bo to ci w żaden sposób nie pomoże, lecz tylko utrudni. To jest tylko lot samolotem. Jeszcze będzie ci się bardzo podobało i będziesz chciała polecieć ponownie.  - mówił bardzo melancholijnym tonem, a jego ciepły oddech owiewał moją szyję, delikatnie mnie przy tym łaskocząc. Wdech. Wydech. Wdech i wydechTo jest tylko lot samolotem...
- Spokojnie, Victoria. Nie martw się. Samolot wykona tylko kilka pętli w powietrzu na samym początku, a następnie obróci się wokół własnej osi. Nie masz czego się obawiać. To będzie trwało tylko dwadzieścia minut. - usłyszałam śmiertelnie poważny głos Liam'a. Szybko odwróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i spojrzałam na niego jak na debila, mając nadzieję, że robi sobie ze mnie jakieś okropne żarty. W tym samym momencie kompletnie niewzruszony uniósł wzrok znad telefonu. Nie wyglądał jakby sobie żartował, był poważny. Ręce zaczęły mi się niemiłosiernie trząść. Rozejrzałam się wokoło szukając jakiegokolwiek ratunku. Gdyby była tylko jakaś droga ucieczki z tego pokładu, zrobiłabym to bez żadnego zastanowienia.
- Co?! Jakie pętle? W powietrzu?! Obracanie się wokół własnej osi?! O czym ty, do jasnej cholery, mówisz, Liam?! Robisz sobie ze mnie jaja, prawda?! Błagam! Powiedz to! - powiedziałam piskliwym tonem, który mógł uszkodzić błonę bębenkową. Czułam jak pomału robi mi się słabo. Powietrze wokół mnie stało się gęstsze i gorętsze. Swoje śniadanie poczułam w górnej części mojego gardła. Swobodnie opadłam na moje krzesło, czując że moje napięte mięśnie odmawiają posłuszeństwa. Robiło mi się niedobrze i słabo jednocześnie. - Nie. Nie! Nie ma mowy! Pierdolę to wszystko! Rozumiecie? Pierdolę! Ja nie lecę! Ja chcę wysiąść! Wypuście mnie stąd! Proszę! Wypuście mnie! Ja się cholernie boję! - zaczęłam szamotać się z pasami, które były już zapięte. Nie chciały za wszelką cenę się rozpiąć, co było w tym momencie moim jedynym pragnieniem. Naprawdę zamierzałam wyjść z tej przeklętej maszyny śmierci, zanim wbije się w powietrze, bo wtedy będzie już za późno. Nigdy nie leciałam samolotem i nie naprawdę zamierzałam. Oni mnie zmusili! Perfidnie mnie zmusili!
- Spokojnie, Victoria. Liam z tym wszystkim tam na prawdę żartował. Mnie też tak wkręcał razem z Lou, jak pierwszy raz miałem lecieć. Byłem strasznie przerażony, a ich to bawiło, w pewien sposób mnie teraz też. Nic co przed chwilą padło z jego ust nie będzie miało miejsca. Uwierz mi. - pomimo moich krzyków dość głośnych usłyszałam opanowany głos Zayn'a po swojej prawej stronie. Po zrozumieniu jego słów trochę, ale tylko trochę się uspokoiłam. Swoją jedną dłoń położył na prawym kolanie. - Nie bój się. Najlepiej będzie, jeśli zamkniesz oczy i pomyślisz po prostu o czymś przyjemnym. Zapomnisz tak na prawdę gdzie się znajdujesz...
- Yyy... Victorio, Niall mnie wołał. Wrócę za chwileczkę. - usłyszałam po lewej stronie, jednak gdy się odwróciłam to po Harry'm nie było nawet śladu. Jakby zniknął z podmuchem wiatru. Jakby w ogóle go tutaj nie było. Nawet nie zdążyłam mu cokolwiek odpowiedzieć. Po dosłownie chwili silniki samolotu zaczęły swoją pracę, a moje serce wykonało ruch, jakby właśnie teraz chciało wydostać się z klatki piersiowej. Dosłownie zamarłam. W uszach słyszałam szumienie krwi przepływającej w moich żyłach i tętnicach. Po upływie prawdopodobnie minuty stało się to, czego najbardziej się obawiałam - wreszcie wzbiliśmy się w powietrze. Pisnęłam, po czym niekontrolowanie rzuciłam się na pierwszą napotkaną przeze mnie osobę, którą okazał się... Zayn. Oddech ugrzązł mi w gardle. Gdybym powiedziała, że wcale nie przykleiłam się do jego torsu, niczym stęskniony pies do nogi swojego właściciela, który przed momentem wrócił do domu, to bym bezczelnie skłamała. Na początku był zdziwiony moim nagłym zachowaniem, z resztą nie tylko on, jednak po chwili swoją silną ręką objął mnie w pasie, przez co w sekundę, nie wiem jakim cudem, znalazłam się na jego kolanach. Na całym ciele czułam rozprzestrzeniające się iskierki, przez co moja skóra niezwykle gilgotała. Mimo strachu, który płynął w moich żyłach, poczułam ciepło, które rozprzestrzeniało się na moich policzkach, a one zaczęły tym samym przerażająco palić. Słyszałam bicie jego serca, które zaczęło idealnie współgrać z moim. Nie było żadnej różnicy między nimi. Przyspieszone, niezwykle mocne bicia dwóch serc, które sprawiały wrażenie, jakby tworzyły jedność. Jakby chciały tworzyć jedność. Jakby wręcz musiały tworzyć jedność, bo osobno nie są w stanie funkcjonować. Bez siebie nie istnieją. Osobno są niczym. "Pieprznij wszystko i zostań pisarką, bo fantazja i wymyślanie niestworzonych historii niezwykle cię ponosi." - usłyszałam w swojej głowie. Swoje dłonie kurczowo zacisnęłam na jego białej koszulce, przez którą można było zobaczyć niektóre tatuaże. Nie wiem, czy w tym momencie byłam bardziej przestraszona startującym samolotem czy zawstydzona tym, że znajdowałam się tak bardzo blisko niego.
- Spokojnie. Zaraz będzie po wszystkim. Oddychaj głęboko, zamknij oczy i pomyśl o czymś niezwykle dla ciebie przyjemnym. Staraj się zapomnieć gdzie jesteś. Jeśli się postarasz, to to wszystko po prostu zniknie. - powiedział, a jego ciepły oddech połaskotał mnie w kark. Starałam się jak najczęściej pobierać kolejne dawki tlenu, lecz było mi serio ciężko. Przeszkadzały mi w tym dwie rzeczy. Lęk i on. Zayn za każdym razem działał na mnie kompletnie inaczej. Jednak jedna rzecz nigdy się nie zmieniała. Zawsze traciłam przy nim wszelkie myśli oraz zdolności ruchowe. Gdyby poprosił o cokolwiek - zrobiłabym to. I to natychmiastowo, ponieważ przy nim trudno jest mi dokładnie przetwarzać wszystkie informacje. Kiedy głęboko oddychał jego klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół, a ja robiłam to razem z nią. Delikatnie poprawiłam się na jego kolanach, które okazały się najwygodniejszym miejscem, na jakim siedziałam. Nie wiem ile to tak naprawdę trwało, jednak do życia przywrócił mnie głos czarnowłosego. - Już dobrze? Lepiej ci? - zapytał i już chciałam odpowiedzieć, że wszystko jest całkiem w porządku, jednak nie wiem jakim cudem, ale usłyszałam jakiś hałas, przez co nie zmieniłam swojej pozycji, lecz jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. - Spokojnie. To naprawdę nic. Musisz po prostu o tym zapomnieć. Nic nam się nie stanie. Nic ci się nie stanie. Obiecuję ci to. Wiesz co? Yyy... Zagrajmy w pytania. Ja może zacznę... Jakie jest twoje największe marzenie? - zapytał, a ja minimalnie się od niego oderwałam, przez co natknęłam się na jego miodowe tęczówki, które wyglądały jakby nie miały dna. Jeśli się w nie spojrzy to już nie ma żadnego odwrotu. Przypominały dwa, najpiękniejsze kawałki bursztynu, które były dosłownie bezcenne.
- Moje największe marzenie? - upewniłam się, a chłopak delikatnie skinął głową, dalej w skupieniu mi się przyglądając. Ku mojemu zaskoczeniu mój głos nie drżał tak bardzo, a ciało trochę się uspokoiło. - Nie wiem. Nigdy nad tym tak szczerze nie myślałam. Myślę, że to pojęcie jest dla mnie za bardzo ogólne. Jest zbyt wiele rzeczy, które chciałabym mieć. Zbyt wiele rzeczy, które chciałabym zmienić. Jedną z nich jest zapomnienie tego co mi się przytrafiło. Gdyby była tylko taka możliwość, zrobiłabym to. Chciałabym, żeby te chwile po prostu zniknęły. Jest mi ciężko. Są takie dni, kiedy to wszystko mnie niemiłosiernie przytłacza. To wtedy wraca tak nagle. Te wspomnienia, te wszystkie słowa... Nie jestem w stanie tego zatrzymać. Wiesz, nikomu nie życzę tego co się mi przytrafiło. Żadnej młodej dziewczynie, która powinna kochać życie. Która ma szczęśliwą rodzinę, może brata czy siostrę, jednak to wszystko może się zmienić. Pierwsza noc jest zaskoczeniem. Nie wiesz co tak naprawdę się dzieje. Później jest tylko ból przeszywający całe ciało, całą duszę. Gdybym tylko mogła to chciałabym ochronić je wszystkie, jakoś to zatrzymać. Jeśli w przyszłości będę miała córeczkę to... To bym ją chroniła przed wszystkim, byłabym jak moja mama. Zrobiłabym dla niej wszystko, aby tylko była szczęśliwa, aby nie była smutna, aby się nie krzywdziła. Robiłabym to aż do mojej śmierci. Zrobiłabym dla niej wszystko, aby tylko nie spotkało ją to co mnie. Starałabym się, aby żyła pełnią życia, aby dowiedziała się tak na prawdę co to jest życie. Po prostu żeby była szczęśliwa... - powiedziałam, po czym na niego spojrzałam. Pełen podziwu patrzył wprost na mnie. Chciałam zejść z jego kolan, ponieważ wiedziałam, że nie jestem piórkiem, jednak jego ręce mnie zatrzymały. Moje policzki piekły, zdradzając w pewnym stopniu co działo się we mnie. - To wszystko co powiedziałam jest nierealne, więc chyba zmienię odpowiedź na taką, która jest bardziej możliwa do zrealizowania. Tylko się nie śmiej. Może to głupie, ponieważ mam minimalny lęk wysokości, jednak chciałabym balonem przelecieć nad całym Londynem. Chciałabym spojrzeć na to wszystko z góry, poczuć się jak wolny ptak. - odparłam, a Zayn z szerokim uśmiechem na ustach przypatrywał się mnie, jednak po chwili spoważniał. Poczułam jego ciepłe dłonie na swoich udach, gdzie palcami zaczął kreślić kółka różnych rozmiarów. Zadrżałam, co chłopach chyba zauważył. Wszystko tak nagle ze mnie odpłynęło.
- Jesteś naprawdę niesamowita, Victorio. Uwierz mi, kiedyś wszystkie twoje marzenia się spełnią. Nawet ten o tym balonie. - cieć uśmiechu ponowie zagościł na jego twarzy. Moje serce minimalnie przyspieszyło na dźwięk jego melodyjnego głosu. Policzki znów zaczynały palić, więc szybko przysłoniłam je swoimi włosami. Ponownie chciałam zejść z jego kolan, lecz szybko położył ręce na moich udach, lekko na nie naciskając, więc nie mogłam wykonać żadnego ruchu. - Nie musisz. Zostań. Jest dobrze. Naprawdę. - odparł, delikatnie przechylając głowę w bok. Nie wiem czemu, ale bardzo lubiłam, kiedy tak robił. Cały czas patrzył mi się w oczy, przez co jeszcze bardziej się speszyłam. Nigdy nie sądziłam, że jakikolwiek chłopak na świecie może być aż tak idealny. Zniewalające oczy, wydatne kości policzkowe, pełne wargi, nieskazitelna skóra, miękkie włosy. Przypominał posąg przedstawiający greckiego boga.
- Cóż. A jakie jest twoje największe marzenie? W końcu na pewno jakieś masz. - zapytałam, bawiąc się swoimi palcami. Wyłamywałam je w każdą możliwą stronę, dzięki czemu powstawał bardzo śmieszny dźwięk, który mnie uspokajał. W pewnym momencie poczułam jak bierze moje ręce w swoje. Od razu na mojej i jego skórze pojawiły się iskierki, które siebie przyciągały. Kciukiem delikatnie gładził wierzch mojej dłoni. Spowiło mnie ciepło, które zawsze promieniowało od jego ciała chyba na kilometr. Właśnie za tym bardzo często tęsknie.
- Wydaję mi się... Ja... Chciałbym, żeby wszystko było po prostu idealne. Chciałbym mieć na tyle odwagi, aby powiedzieć pewnej osobie o ważnej dla mnie rzeczy, która może wiele zmienić w życiu moim i jej. Aby wreszcie te właściwe słowa opuściły moje usta, a nie cały czas tkwiły w gardle. Jednak boję się, że ta osoba po prostu tego nie przyjmie do wiadomości, że będzie od tego uciekała. Boję się, że to co jej wyznam tylko pogorszy całą sytuację. Obawiam się, że to wszystko... Zależy mi na niej. Kurewsko mi na niej zależy. Po prostu umieram, kiedy zasypiam samotnie. To mnie niszczy od wewnątrz. Pragnę mieć cały czas kogoś u swego boku. Chciałbym właśnie mieć ją. Ja chciałbym to zmienić. Za wszelką cenę. - odparł. Jego głos był miodem na moje uszy, mogłabym go słuchać o każdej porze dnia i nocy, jednak jego słowa były sztyletem przecinającym moje serce przez całą długość. Z każdym kolejnym wypowiadanym zdaniem ran było coraz więcej i więcej. Mnożyły się nieprawdopodobnie szybko. Nie wiedziałam co mam zrobić. Czułam ogromne kłucie w klatce piersiowej, co w pewien sposób uniemożliwiało mi oddychanie. Chciałam się tylko rozpłakać, ponieważ doskonale znałam znaczenie jego sów. Łzy cisnęły się mi do oczu, których powierzchnia zaczęła mnie szczypać. Decyzja. Obawy. Duża zmiana. Wszystko się zgadzało. Czy Zayn chcę się oświadczyć? Czy Zayn chcę się oświadczyć Perrie Edwards?! 
- "Samolot znajduje się na odpowiedniej wysokości. Mogą państwo odpiąć pasy. Życzymy miłego lotu."


***

- Cześć mamusiu. - powiedziałam łamiącym się głosem, który wyszedł z zaciśniętego gardła. Rytm mojego serca gwałtownie przyspieszył, przez co moja klatka piersiowa opadała i unosiła się jak szalona. Mimo iż znajdowałam się tutaj zaledwie kilka minut moje mięśnie już odmówiły wszelkiego posłuszeństwa, przez co bezwładnie opadłam na drewnianą, już lekko zniszczoną ławeczkę, która znajdowała się przed marmurowym grobem. Delikatnie przymknęłam powieki, spod których wypłynęły słone łzy, a następnie opadły one na moją kurtkę. Już nawet zapomniałam co działo się wcześniej. Te wszystkie kamuflaże, żeby tylko przypadkowo jakaś fanka nie rozpoznała chłopaków, albo mnie, co wywołało trochę uśmiechu na naszych twarzach. Kompletne zdziwienie recepcjonistki w hotelu, kiedy zobaczyła nasze nazwiska. Zapomniałam nawet o tym, że Zayn, Harry i Niall stoją zaledwie kilka metrów ode mnie. Nie liczyło się zupełnie nic. Tylko ja i moja mama. - Bałam się, że cię nie znajdę. Bałam się, że zapomniałam, gdzie zostałaś pochowana. Nawet nie zdaję sobie sprawy jak to okropnie brzmi. W dniu twojego pogrzebu nawet nie podeszłam bliżej. Uciekłam najszybciej jak tylko to było możliwe. Zrobiłam to co planowałyśmy razem, to co ty dokładnie planowałaś, mamo. Bardzo cię przepraszam, że cię zostawiłam. Nie chciałam, mamo, jednak się bałam. Byłam dosłownie przerażona tym wszystkim. Uciekłam do innego kraju, jednak to wszystko nawet tam mnie dopadło. Znalazł mnie... Jednak to nie jest ważne. Chciałabym ci powiedzieć, że bardzo za tobą tęsknie. Nie sądziłam, że będzie mi aż tak bardzo ciężko po twojej śmierci. Każdego dnia o tobie myślę. Myślę co by było, gdybyś dalej żyła. Jak by wyglądało moje życie. Jak by wyglądało nasze życie. Bardzo mi ciebie brakuje. Chyba nawet nie wiesz jak bardzo. Czuję się wybrakowana, ponieważ część mnie odeszła razem z tobą. Byłaś dla mnie wszystkim. Byłaś moją mamą, byłaś moją najlepszą przyjaciółką, byłaś moim aniołem stróżem. Gdybym tylko ostatni raz cię zobaczyła, gdybym usłyszała twój spokojny, matczyny głos, gdybym tylko poczuła twoją dłoń na mojej, byłoby lepiej. - powiedziałam, po czym poczułam silny uścisk w płucach. Moje serce nierówno galopowało w piersi, a puls cały czas przyspieszał. Było mi coraz ciężej oddychać. Czułam jakby ktoś bardzo mocno zawiązał sznurek wokół mojej szyi. Łzy, które ograniczały mi widoczność swobodnie spływały po mojej twarzy. To wszystko stało się tak nagle. - Wróć, mamusiu. Błagam cię. - szepnęłam ostatkami sił. Więcej nie dałam rady. Zamknęłam oczy, żeby odciąć się od wszystkiego i robiłam co tylko mogłam, starając się złapać kolejny porządny oddech, jednak mi to nie wychodziło. Płuca, skóra, oczy. Wszystko mnie paliło. A co było najgorsze? Czułam jakbym umierała. Naprawdę umierała.

*** Oczami Zayn'a ***

- Victoria? - usłyszałem bardzo zdziwiony głos Harry'ego, po czym zobaczyłem jak rusza w kierunku, gdzie znajdowała się śliczna szatynka. - Kochanie, co się dzieje?! Odezwij się! Victoria?! Powiedz coś! - krzyknął, a ja zdezorientowany spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem, jak dziewczyna niemal leży na drewnianej ławeczce, kurczowo trzymając się przy tym za gardło. Swoje serce poczułem niemal w gardle. Szybko podbiegłem za szatynem, który już kucał obok niej. Kiedy spojrzałem na Victorię moje serce się zatrzymało. Mój cały świat się zatrzymał, bo ona nim właśnie była. Podszedłem jeszcze bliżej i dosłownie zamarłem. Dopiero w ostatniej sekundzie uratowałem się przed upadkiem na kolana. Tył gardła i oczy niemiłosiernie paliły. To działo się znowu. Harry, który zdążył już cały pobladnąć, wziął Victorię na swoje ręce. Dziewczyna wydała się tak okropnie mała przy jego ciele. Wyglądała jak mała laleczka. Zduszony jęk wydobył się z jej zaciśniętego gardła. Nie mogła złapać oddechu. Łzy przez cały czas spływały po jej czerwonych, niczym dojrzała, przepiękna róża policzkach.
- Pomóż jej, proszę cię. Nie wiem co mam robić, Zayn. - powiedział tonem pełnym rozpaczy. Spojrzałem na niego i pierwsze co rzuciło mi się w oczy były oczy błagające o pomoc. Szmaragdowe tęczówki pokryte grubą warstwą łez błyszczały niczym księżyc w pełni. Jego przejęty wzrok przeniósł się ponownie na dziewczynę, która była w jego ramionach. - Pomóż jej, bo ja nie wiem jak. Błagam cię. Jej nie może stać się żadna krzywda. Nie może, Zayn. - załkał, a ja dopiero wtedy w pełni oprzytomniałem i zdałem sobie sprawę co tak naprawdę się dzieje. Victoria była w kompletnym niebezpieczeństwie. Szybko podszedłem do przerażonego chłopaka i wziąłem brunetkę na swoje ręce. Była tak przerażająco lekka, że przez głowę przeszła mi myśl, iż będę codziennie sprawdzał co je.
- Spójrz na mnie. - szepnąłem niemal do jej ucha. Wyglądała jakby w ogóle mnie nie usłyszała. Cały czas drżała, przez co jeszcze bardziej się przeraziłem. Dalej wyrywała się na wszystkie strony z nadzieją, że to jej jakoś pomoże, że dzięki temu znowu złapie oddech, jednak bezskutecznie. To tylko pogarszało całą, pieprzoną sytuację, a strach zawładnął nad moim ciałem. Nigdy nie było tak źle. Zawsze świeże powietrze pomagało, a teraz? Miałem wrażenie, że było gorzej. Płakała. Cały czas płakała, a jej łzy, których pewnie już pewnie nie była w stanie kontrolować, swobodnie spływały po mojej piersi, a każda z nich cięła jak najostrzejszy nóż. Mijały sekundy, a ona nie mogła zaczerpnąć powietrza, ja natomiast czułem się coraz bardziej bezradny i bezużyteczny. Bałem się, że stanie się jej jakaś krzywda. Bałem się, że ją stracę. Że stracę najważniejszą osobę mojego życia.

______________________________________
Welcome in Poland. :) Jak myślicie, czy w Polsce stanie się coś ciekawego, a może bardziej tragicznego?
Czekamy na Wasze propozycje! :*

PS. ROZDZIAŁ NUMER 2 ZOSTAŁ POPRAWIONY !!!
>>>KLIK<<<

PROSIMY, ABY KAŻDY KTO PRZECZYTA ROZDZIAŁ, SKOMENTOWAŁ GO! DLA WAS TO JEST MINUTA, CZY DWIE, A DLA NAS TO OGROMNA MOTYWACJA. 
CI, KTÓRZY PISZĄ BLOGA, WIEDZĄ O CO CHODZI!

Czekamy chociaż na jakieś kropki z anonima!!!!! :D
LUDZIE CO WAM SZKODZI XD 
PISZCIE BYLE CO ;P

KOMENTARZE = MOTYWACJA!

- Katy&Care.

36 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział życzę wam weny :*

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG.... Rozdział jak zawsze wspaniały...Jeju mamy nadzieję ,że nic się nie stanie Victorii. Szkoda ,że ona nie wiem ,że Zayn to mówił o niej <3 Kochamy wasz blog i czekamy na next
    Car&Tori

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW!!!
    WOW!!
    WOW!
    Chyba jedynie tyle jestem teraz w stanie powiedzieć.Zdajecie sobie sprawę, że przez cały czas, gdy czytałam ten rozdział, wstrzymywałam powietrze? To jest niesamowite... Dopiero teraz go ze świstem wypuściła. To jak potraficie zaczarować czytelnika, sprawić, że nie potrafi oderwać się od telefonu/tableta/laptopa... Przeczytanie tego rozdziału to było dla mnie coś innego jak na dzisiaj i chyba właśnie czegoś takiego potrzebowałam. Dziękuję :*
    Ale przejdźmy do rzeczy, bo zaraz Was tu zanudzę tymi komplementami. :D
    Czytając pierwszą część rozdziału, przypomniałam sobie mój pierwszy lot samolotem. Musiało to wyglądać co najmniej komicznie w moim przypadku, bo prawie wgramoliłam się mojej 8 letniej kuzynce na kolana :D Tyle, że w przypadku Victorii, ja nie miałam stanów lękowych, a ona tak, więc zaczęłam się porządnie martwić, kiedy przeczytałam, że może zaraz zemdleć. Uwielbiam Harry'ego! <3 Jest w tym opowiadaniu taki słodki i opiekuńczy, poświęciłby dla Viki wszystko... ale pisałam wam już kiedyś o tym. I coś mi się wcale nie wydaje, że Niall go wołał hahah. Chłopak po prostu dobrze wyczuł sytuację, wiedząc, że jedynie nasz Zayn potrafi uspokoić Victorię! I prawidłowo. :D
    Cieszyłam się, że tak sobie swobodnie rozmawawiają i byłam pełna podziwu dla dziewczyny, która pomimo że tak dużo przeszła, potrafi miec jeszcze to jedno jedyne marzenie, całkiem beztroskie , ot taki lot balonem :D I coś czuję, że z finansami 1D, szybko zobaczy Londyn z lotu ptaka :D
    Niestety Zayn sam siebie wkopał, mówiąc jej o tym swoim marzeniu... Kurde, facet, ty to masz głowę... Aż bym go walnęła za ten jego tymczasowy idiotyzm... no ale, pogodzę się z tym :D A jeśli nie, to na pewno was znajdę i zmuszę, żeby on w końcu zmądrzał :*
    Część druga...
    Kurde dziewczyny, tutaj dałyście mi popalić. Jak już mówiłam prawie cały czas wstrzymywałam oddech, ale akurat w tym momencie zaczęły szklić mi się oczy. SZKLIĆ, rozumiecie?! Rozczuliło mnie totalnie to jak Victoria rozmawia (mówi) z mamą, jak jej opowiada co zrobiła, co przeszła... Nie umiem sobie nawet wyobrazić, co bym zrobiła, gdyby moja mama umarła, a ja zostałabym sama. Chyba bym się załamała i wylądowała na oddziale psychiatrycznym. Dlatego podziwiam bohaterkę, którą stworzyłyście, bo jest niesamowicie silna.

    "- Wróć, mamusiu. Błagam cię. - szepnęłam ostatkami sił. Więcej nie dałam rady. Zamknęłam oczy, żeby odciąć się od wszystkiego i robiłam co tylko mogłam, starając się złapać kolejny porządny oddech, jednak mi to nie wychodziło. Płuca, skóra, oczy. Wszystko mnie paliło. A co było najgorsze? Czułam jakbym umierała. Naprawdę umierała."

    Wiecie, że to jest straszne? Straszne to jak ona musi cierpieć. Perfekcyjnie opisałyście każdy jeden mały szczególik tego jak wygląda trauma takiej osoby...
    Kolejny punkt: bezsilność Harry'ego. Miałam ochotę się rozpłakać, czytając to jak on nie może nic zrobić... Jaki jest załamany. A Victoria się dusiła... znów atak paniki? To wygląda znacznie poważniej! Będę przez Was miała ściśnięte serce i żołądek przez cały następny tydzień, bo opowiadacie taką historię, której nie da się zapomnieć od tak! :D Czemu Zayn nie potrafił jej pomóc?!
    halo... przecież zawsze mu się udawało? Może teraz będzie jakiś szpital, zamieszanie medialne wokół nich? Myslę, że by się właśnie to przydało... Oczywiście w następnej kolejności sprawa sądowa itd... I może ruszycie swoje zacne serduszka i Zayn w końcu odważy się powiedzieć Victori? Ehh... znając Was to pewnie nie , bo to jest zaplanowane na rozdziały koncowe. Poczekam, spokojnie... :* Aaa... i jeszcze jedno: ja teraz też boję się o Viki, a to wszystko przez Was ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba pora na moje przeprosiny, bo w końcu ostatni komentarz był bodajże 10 rozdziałów wstecz... Straszna jestem, wiem. Musicie mi niestety wybaczyć ;x Sama nie do końca jeszcze odnajduję się w tej szarej rzeczywistości, po tych dwóch zabieganych miesiącach, ale postaram się już więcej nie dopuścić do tego, żeby wasze rozdziały pozostały bez komentarz... ohh... co to, to nie :*
      Mogę mieć jeszcze jedną małą prośbę (wyciąga rękę, jak pierwszoklasista)? Następny rozdział mógłby być dłuższy? Zaspokoiłabym wtedy moją duszę maniaka itd... Mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi, w końcu same jesteście bloggerkami ^^
      Pomimo że ten rozdział jest raczej ściskający za serce i wstrząsający, mam nadzieję, że tym co napisałam wywołałam choć cień uśmiechu na Waszych twarzyczkach :*
      A to jest moja malutka kropka anonima ;)
      Pozdrawiam serdecznie,
      Wasza Victorie la Roulette

      PS Blogger stwierdził, że jestem za dużą gadułą xD Limit znaków: 4 096... I gdzie tu sprawiedliwość? haahah muszą być dwa komentarze zamiast jednego :D

      Usuń
  4. OMG!!!
    NIE!!!
    Co z Vic?!
    Zayn!!! Pomóż jej jakoś!!!
    Nwm, pocałuj ją!!! Cokolwiek!!!
    Musisz wyznać jej, że to na niej ci zależy! Że to ona jest dziewczyną, o której jej opowiadałeś!
    Nawet nie wiesz, jak bardzo ją ranisz, udając obojętnego... Ciężko tobie, wiem, ale musisz zrobić ten pierwszy krok!
    Ona słuchając twoich słów w samolocie rozpadała się, jej serce na coraz to mniejsze kawałeczki... :'(
    Słodkie było jak wziąłeś ją na kolana :) I nie chciałeś puszczać ;)
    Bierdny Harry :( Nie dość, że nie potrafił jej pomóc przy tym ataku, to jeszcze ulotnił się, by Vic mogła zostać z Zaynem sami. To było słodkie z tw str Harry <3
    Niall... Wiesz praktycznie całą historię obydwu... Pomóż im być razem :) Jako jedyny możesz to zrobić :)
    Mam nadzieję, że w Polsce wszystko się wyjaśni :)
    Tom pójdzie siedzieć do pierdla na min 25 lat, a Zayn powie jej co do niej czuje <3 Lub przynajmniej powie, że Perrie to już dawno przeszłość :)
    Pozdrawiam i czekam na szybkiego nexta :D
    <3 Pat ka <3

    OdpowiedzUsuń
  5. No więc tak.
    Kurcze!
    Nie dość, że ta cała sytuacja w samolocie, to jeszcze tu!?
    Dlaczego ona się dusi, dlaczego?! Kurcze, niech Zayn jej pomoże! Ona musi żyć!
    Malik mówił o niej, a ona myślała, że o Perrie. Super, nie ma co! :// Ale on musi spełnić marzenia, musi. Niech jej w końcu to powie, niech się odważy. Sam powiedział, że to go niszczy, sam. Ech.
    W ogóle kiedy oni zamierzają powiedzieć, że ten związek nie jest prawdziwy? Kiedy minie ważność tej umowy? Nie wiem, czy mi się tylko tak wydaje, ale Harry najwidoczniej poczuł coś do Victorii. Sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle. A może mi się tylko tak wydaje? Kto tam wie?
    To, gdy ona mówiła do mamy.. po prostu serce mi pękało. To było takie piękne.. Wzruszyłam się na tym. Mówię całkiem szczerze. ://
    No nic, kiedy ciąg dalszy?
    W ogóle słyszałyście o tej całej aferze pomiędzy Louis'em i Zayn'em? Do tego gdzieś przeczytałam, że Harry powiedział, iż opuści zespół jeśli oni nie przestaną się kłócić! Po pięciu wspaniałych latach oni się tak zachowują. Myślałam, że ich przyjaźń będzie trwać wiecznie, a tu co? Kłócą się o NB, no sorki. Rozumiem, że Louis troszkę przesadził, ale to nie powód, żeby Malik miał naskakiwać na przyjaciela!
    Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że One Direction kończy swoją przygodę jako zespół. Teraz u nich same kłótnie... Szkoda gadać. :c
    Pozdrawiam, karmeeleq.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chcecie, żebym udławiła się własnymi łzami ?! Tego chcecie ? O Boże Vic ! Zayn musisz ją uratować . Nie wiem co masz zrobić ... pocałować, przytulić, powiedzieć, że ją kochasz . Naprawdę nie wiem , ale masz ją uratować . Uratuj swoją miłość !
    A teraz do was dziewczyny. Z każdym kolejnym rozdziałem płaczę jak bóbr. Ja nie płaczę ja ryczę i wyobrażam sobie to wszystko.

    Smuci mnie ta sytuacja z Louis'em i Zayn'em :( Mam tylko nadzieje , że pogodzą się .
    Kocham Was i życzę duuuuużo weny
    Van <3
    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Brak mi słów. Jest idealny <3 Zayn ratuj ją!!! Zayn powiedz jej w końcu co czujesz <3 Sytuacja w samolocie awrrrr boska :* Najlepsze jak Liam powiedział co się będzie działo myślałam, że pęknę ze śmiechu hahahah :D A potem jak siedziała Malikowi na kolanach <3 Więcej takich akcji :* Czekam na ciąg dalszy :* Życzę wenyyyy <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeszłyście same siebie, wow. Poryczałam się, to o czymś świadczy, o Waszym przeogromnyn talencie. Nie mam słów, wow. SZACUNEK. Nie wiem, jak wytrzymam do następnego rozdziału, wow. Jestem wstrzasniet. To było coś.

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko ... nie nie nie Vic musi przezyc niech Zayn ja jakos ratuje!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Znam Was trochę i wiem, że Vic, tylko niech Zayn coś zrobi!!!
    Tak myślałam, że Hazz się do niej przywiąże bardziej niż powinien. No bo nie sądzę, że mógłby udawać aż tak przejętego
    No nie ważne. Czekam na next i mam nadzieję, że będzie szybko ;)
    ;***

    OdpowiedzUsuń
  11. Mega mega mega <3 czytałam ten rozdział z dwa razy, i dalej jestem w szoku z jaką precyzją i wyczuciem opisujecie każdą scenę. Bohaterkę którą stworzyłyście tak na prawdę podziwiam. Straciła wszystko, tak na prawdę jest bardzo silną osobą, nie wyobrażam sobie siebie w takiej odsłonie.. Pewnie bym poszła w tą samą drogę co ona, ale moja droga zakończyłaby się o wiele szybciej. Proszę Was niech Zayn zrobi cokolwiek niech sam zacznie jej wdmuchiwać powietrze metodą usta-usta.. Gdzieś już kiedyś słyszałam, że to pomaga. Oni muszą być razem. Dlaczego to jest takie trudne i oboje tak siebie ranią równocześnie darząc siebie tak wielkim uczuciem jakim jest miłość? Nie mogę patrzeć jak oboje cierpią sam Harry też cierpi widząc co jest między nimi.. Może czas żeby prawda wyszła na jaw, i te układy wyszły na światło dnia. Nie mam pojęcia co się tam wydarzy. Ale wolałabym żeby ja uratował, zaczął wdmuchiwać jej powietrze. I harry się przyznał albo ona sama.. Żeby ona i zaynomogli być razem <3 jesteście świetne trzymajcie tak dalejżyczę więcej więcej weny. Ps piszecie tak wciągająco że szkoda że rozdziały takie krótkie pozdrawiam Haan xox <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Niech Ona się dowie , że On ją kocha! ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgadzam się z anonimem niech ona wie i niech ta głupia umowa się skończy xd Kocham to opowiadanie *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. OMFG co teraz bd ?!?!?!??!?!?!?! Kocham to ff ale blagam niech oni sb powiedza co do sb czuja bo az mnie to bolalo jak Vic cierpiala a nw ze to o niej Zaza mowi

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękny rozdział... Czekam na kolejny... Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział genialny.. �� nie moge sie doczekac nastepnego :3 Życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Super rozdział. Czekam na następny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. O boze. 21.02 to moje urodziny. Ale rozdzial to o boze.

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudo! Oby on nareszcie jej to wyznał, przeciez on tak cierpi. Harry cos do niej czuje, jestem pewna. Czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  20. Osz kurde, bedzie wszystko dobrze prawda?
    Ugh, jak zwykle świetny:* dobra robota dziewczyny :*
    ~ Viktoria

    OdpowiedzUsuń
  21. Fantastyczny <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestę. Czytam. :) - KochamSpongebobainicwamdotego

    OdpowiedzUsuń
  23. Dawno mnie tu nie było, przepraszam. Rozdział fenomenalny, jak zawsze zresztą. <333

    OdpowiedzUsuń
  24. Taktyczna kropka
    .

    OdpowiedzUsuń
  25. Mam to gdzieś, serio napisałam długi komentarz i mi się nie dodał, okey...
    W skrócie to bardzo mi się podoba, wgl Zayn takie wow! Kochany❤
    Przepraszam, że nie komentowałam, ale mój telefon odmówił współpracy ze mną, taaak...
    Życzę miłego wieczoru i pozdrawiam!
    @xnobodyxknows xx

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo fajny rozdział;) Ona nie moze umrzeć!!!! I wgl ro najlepiej jak oleja Paula i powiedza o tym udawaniu przyjaciołom :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kocham was blog :) przez przypadek tu trafilam ale sie bardzo ciesze ze tu jestem bo to jest Best Blog Ever :)

    OdpowiedzUsuń
  28. WoW! Ja tu prawie się udusiłam jak Victoria!
    Stwierdzam, że nie zdołam nic więcej napisać bo mi słabo i nic prawie przez łzy nie widzę. Zajebisty Best Ever blog.

    OdpowiedzUsuń
  29. To jest po prostu przepiękne. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Czy wy chcecie żebym skończyła zawałem ? Boję się waszej historii ale jednocześnie jest tak zajebista że mi się śni...
    Z każdym rozdziałem widzę jak dorastacie w sensie pisania. Ja też się tak rozwijam. Jak kwiat... I Victoria.. Przez tą znajomość się zmieniła.
    Śmieję się z Louisa i Harry'ego, płaczę przez Victorię.. Niesamowicie dobrze rozwijacie tą postać. Pokazujecie że uśmiech nie znaczy szczęście. Bo można się uśmiechnąć a jednocześnie nasze serce może krwawić.
    Nie wiem czy ktoś rozumie o co chodzi w tym komentarzu ale... Ugh. Koniec.

    OdpowiedzUsuń
  31. :) IDE dalej kolejne rozdziały czekaja

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx