piątek, 1 lipca 2016

Rozdział 100

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥


*** Oczami Victorii ***

Nawet nie wiem kiedy ten czas minął i nadszedł wreszcie dzień ślubu Louisa i Eleanor. Byłam tym bardzo podekscytowana, ale w tej kwestii Amy przebijała wszystkich. Przez ostatnie dni nieźle świrowała i dopracowywała wszelkie detale, aby wszystko było wręcz idealne. Za to El wydawała się być wyluzowana jak nigdy. Wyszłam właśnie z łazienki dla gości, gdy zaatakowała mnie Black.
- Nareszcie! Siedziałaś tam chyba cała wieczność! - zaczęła śmiesznie wynajmować rękami, na co się zaśmiałam, jednak zanim zdążyłam coś odpowiedzieć, blondynka zamknęła mi drzwi przed nosem. Przeszłam parę kroków i nagle ktoś przygwoździł mnie do ściany, a następnie się nade mną pochylił.
- Też uważam, że siedziałaś tam wieczność. - usłyszałam, rozpoznając głos mojego chłopaka. Jego usta zetknęły się z moimi, a ręce przeniosły się na biodra. Poczułam jak uśmiechnął się przez pocałunek, a przez moje ciało przepłynęły przyjemne dreszcze, które ostatnio mnie nie opuszczają.
- To było tylko trzydzieści minut. - odparłam ze śmiechem, gdy przerwaliśmy pocałunek. - Nie chcę Cię martwić, ale będziesz musiał wytrzymać trochę dłużej beze mnie, bo o 10 jedziemy do Eleanor i zobaczymy się dopiero na ślubie. - powiedziałam, a jego mina momentalnie zrzedła. Zaśmiałam się z jego miny i szybko cmoknęłam go w usta. Przeszliśmy do salonu, gdzie zobaczyliśmy Harry'ego i Wal. Chłopak pochylał się nad jej brzuchem, który trochę już urósł i po chwili go pocałował, co stało się jego zwyczajem. Z tego co wiem, to robił to codziennie. Było to niezwykle słodkie i urocze. Jeśli mam być szczera to nie mam pojęcia czy są razem, ale zdecydowanie zachowują się jak para. Usłyszałam jak Zen odchrząknął, na co chłopak, jak oparzony oderwał się od dziewczyny.
- Nie zapominasz się? - zapytał Zayn, który nie był specjalnie zachwycony tym widokiem.
- Wal pomożesz mi zrobić śniadanie. - postanowiłam zostawić ich samych, a ona przytaknęła głową i obie ruszyłyśmy w kierunku kuchni. Zgodnie stwierdziłyśmy, że zrobimy coś na wzór stołu szwedzkiego, ponieważ wtedy każdy zje sobie to na co ma ochotę. - Jak tam z tobą i Harry'm? - zapytałam, a ona na mnie spojrzała i szkarłatny rumieniec oblał jej policzki.
- Właściwie to jesteśmy razem. - odparła, a ja niemal upuściłam miskę, która trzymałam w dłoniach. - Od wczoraj. - odpowiedziała na moje niezadane pytanie. - Powiedział że na ślubie chciałby mnie przedstawić swojej rodzinie jako swoja dziewczynę. - wytłumaczyła, a ja rzuciłam się jej na ramiona, przytulając ją. - Tylko... Boję się jak zareaguje na to Zayn. Widziałaś co było przed chwilą... Dodatkowo wtedy w Bradford pokłócili się... Zayn powiedział wtedy Harry'mu, żeby zostawił mnie w spokoju. - westchnęła i spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem.
- Wal po pierwsze w twoim stanie nie możesz się denerwować, po drugie lepiej przed nim tego nie ukrywajcie, bo będzie gorzej, a po trzecie, jeśli będzie trzeba to z nim porozmawiam. Jesteś jego młodszą siostrą i chce cię przed wszystkim chronić, musisz też go zrozumieć. On nie chce dopuścić do myśli tego, że już nie jesteś małą dziewczynką, że dorastasz. Powiecie mu po śniadaniu, okey? - zapytałam spoglądając na nią znaczącym wzrokiem, a ona mruknęła, nie podnosząc głowy. - Hej, nie przejmuj się. Najważniejsze jest to, żebyś była szczęśliwa, a nawet jeśli się pokłócicie to po jakimś czasie mu przejdzie. Naprawdę nie masz o co się bać, a teraz się uśmiechnij. - powiedziałam, gładząc ją po plecach i posyłając w jej kierunku szczery uśmiech. Brunetka, wciąż nieprzekonana, uśmiechnęła się słabo.
- Jak ty to robisz? - zapytała po chwili milczenia, na co ściągnęłam brwi w niezrozumieniu. - Jak to robisz, że pomimo tego co cię spotkało nadal się uśmiechasz i jesteś optymistką?
- Kiedyś ktoś mi powiedział, że najwięcej i najczęściej uśmiecha się osoba, która najwięcej wycierpiała. - powiedziałam i wzięłyśmy się za robienie śniadania. W przeciągu kilkunastu minut zeszła cała reszta i zasialiśmy do stołu. Zjedliśmy w naprawdę ekspresowym tempie, a po skończonym posiłku niemal wszyscy wrócili do swoich wcześniejszych zajęć.
- Zayn chcielibyśmy ci coś powiedzieć. - odezwała się Wal, a ja zobaczyłam, jak Harry kładzie dłoń na jej kolanie. Mulat spojrzał na dziewczynę pytająco. - Bo... Widzisz... Chciałam... - dziewczyna zaczęła się jąkać,  a ja posłałam jej uspokajający uśmiech. Wayliha wzięła głęboki wdech i w końcu wymusiła ta z siebie. - Jesteśmy razem.
- Że co? - niemal krzyknął, a jego mięśnie się napięły. Położyłam rękę na jego ramieniu, starając się go uspokoić. - Czego nie zrozumiałeś w tym, że masz zostawić moja siostrę w spokoju? - wycedził przez zaciśnięte zęby w stronę loczka.
- Zayn, wysłuchaj ich do końca. - powiedziałam,  ale zignorował mnie kompletnie. Malik wstał od stołu i podszedł do Styles'a. Podniósł go za koszulkę, Harry nie zareagował na to. Jedynie w jego szmaragdowych oczach był widoczny ból.
- Masz się do niej nie zbliżać. - powiedział, po czym puścił go i jak gdyby nigdy nic poszedł na górę.
- Porozmawiam z nim, spokojnie. - posłałam uśmiech w stronę dziewczyny, która nadal siedziała ze wzrokiem w bity w blat stołu. Szybko udałam się do pokoju Zayna i po wejściu do środka zamknęłam za sobą drzwi. Powoli do niego podeszłam i ułożyła dłonie na jego barkach.
- Zayn, nie możesz tak reagować. - zaczęłam.
- Nie rozumiesz... - westchnął ciężko i odwrócił się w moja stronę. - Znasz Harrego, ale nie wiesz jaki on jest... On zmienia dziewczyny jak rękawiczki... Nie chcę, żeby moja mała siostrzyczka przez niego cierpiała.
- Twoja mała siostrzyczka Za niedługo zostanie mamą... Poza tym dzieci potrzebują ojca, a przy bliźniakach będzie miała trochę roboty... Pomoże jej. Może nie znam Styles'a tak długo jak ty, ale wiem, że jest opiekuńczy, czuły i troskliwy... A ona teraz tego potrzebuje. Oni wyglądają naprawdę na szczęśliwych, a przecież nie chcesz odbierać szczęścia swojej siostrze, prawda? - zapytałam i przejechałam ręką po jego policzku, a jego zarost podrażnił moją skórę. Chłopak przez dłuższą chwilę patrzył w moje oczy. - Wiem, że chcesz ją chronić po tym co się stało, ale nie ochronisz jej przed całym światem. - Zayn wtulił się w moje ciało i ułożył swoją głowę na moim ramieniu, co musiało wyglądać zabawnie.
- Zawsze mogę próbować nie? - zapytał, na co się zaśmiałam, a ja poczułam jak przyciąga mnie jeszcze mocniej do siebie. - Kocham cię. - wyznał i gdy się ode mnie trochę odsunął, złożył pocałunek na moich ustach. - Powinienem teraz zejść na dół, prawda? - zastanowił się, a ja potwierdziłam jego słowa.
- Yhm... I powinieneś ich przeprosić. - dodałam i wyswobodziłam się z jego uścisku. - Chodź. - wyciągnęłam rękę w jego stronę, a on momentalnie ją chwycił. Zeszliśmy razem na dół, a Harry wraz z Wal nadal siedzieli w jadalni. Oboje spojrzeli na nas w wyczekiwaniem. W pomieszczeniu zapanowała cisza, a ja przeniosłam wzrok na mojego chłopaka, który zabawnie przewrócił oczami.
- Jeżeli moją siostra będzie przez ciebie cierpiała to nie ręczę za siebie. - powiedział, a ja dałam mu kuksańca w bok. Kąciki jego ust drgnęły w górę i delikatnie uszczypnął mnie w talii.
- Zayn przez to chcę powiedzieć, że bardzo cieszy się z waszego związku. - wytłumaczyłam, a Wal w mgnieniu oka znalazła się obok nas i mocno przytuliła Zayna, co śmiesznie wyglądało, ponieważ przeszkadzał jej brzuch.
- Dziewczyny! Musimy jechać! - dotarł do nas krzyk Amy, a po chwili do pomieszczenia weszła blondynka. - Nie ma przytulania! Ubierajcie kurtki i wychodzimy, bo Eleanor nie będzie czekała wiecznie! - powiedziała, klaszcząc w dłonie. Waliyha od razu udała się do przedpokoju, a w jej ślady udał się Harry. Zayn przyciągnął mnie do siebie i ułożył dłonie na dole moich pleców.
- Kocham cię. - szepnęłam, a on mnie pocałował. - Pamiętaj nie daj dużo lakieru i żelu na włosy. - zaśmiałam się, a on odpowiedział mi tym samym.
- Będę pamiętał. - powiedział i w tym samym momencie poczułam jak ktoś mnie ciągnie za rękę. Odwróciłam się w tamtą stronę, gdzie spotkałam się z wymownym spojrzeniem blondynki, na co przewróciłam oczami. Popatrzyłam ostatni raz na Zayna, bo za chwilę zginął z zasięgu mojego wzroku. Stanęłyśmy w przedpokoju, a Amanda przeklęła patrząc na zegarek. Szybko zebrałyśmy się i już po piętnastu minutach byłyśmy u Eleanor, która była już uczesania. Przez następne 3 godziny robiłyśmy paznokcie, malowałyśmy się i układałyśmy włosy. Gdy wreszcie byłyśmy wszystkie gotowe, a El robiła ostatnie poprawki przed lustrem, poprosiłam dziewczyny by zamknęły oczy, a ja w tym czasie wyciągnęłam pudełko z mojej torby.
- Kobieta w dniu ślubu powinna mieć coś starego, coś nowego, coś pożyczonego i coś niebieskiego. - powiedziałam, zapinając naszyjnik dziewczynie. - Nowe masz swoje buty, które nawiasem mówiąc wybierałam z tobą. Resztę wymagań spełnia ta rzecz. Otwórz oczy. - poprosiłam, przyglądając się odbiciu Eleanor. Dziewczyna uniosła powieki, a jej dłonie delikatnie dotknęły szafirowego kamienia. Jak zaczarowana wpatrywała się w lustro.
- Nie wiem co mam powiedzieć, Victorio. - przyznała, a ja się uśmiechnęłam. - Bardzo ci dziękuję, ale skąd... - oniemiała spojrzała na mnie pytająco.
- Dostałam go na osiemnastkę od Zayna. - odpowiedziałam, a wszystkie dziewczyny w pokoju wbiły we mnie swój wzrok.
- Rozumiem, że wtedy był w tobie szaleńczo zakochany. - Eleanor wymownie za mnie spojrzała, a ja poczułam jak ciepło rozlewa się po moim ciele. Rzeczywiście tak było?
- Czemu mi powiedziałaś, że to od Harry'ego?  - spytała blondynka, a ja ciężko westchnęłam.
- Spanikowałam. - przyznałam szczerze, a blondynka się zaśmiała. - Wtedy jeszcze udawałam z Harry'm ten cholerny związek i nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Kiedy powiedziałabym prawdę, mogłabyś zauważyć, że coś jest nie tak, prawda? Musicie przyznać że to nie jest zwykły naszyjnik. - odparłam, przypominając sobie jego historię, jak i niebywałą cenę.
- Robi wrażenie... Victoria to co było w tym liście, który był razem z naszyjnikiem? - spytała Amy unosząc wysoko brwi.
- Że jubiler zwrotów nie przyjmuje. - zaśmiałam się, a dziewczyny wraz ze mną. - Jeszcze napisał, że gdy tylko zobaczył naszyjnik, pomyślał o mnie i o moich oczach. - powiedziałam, czerwieniąc się jeszcze bardziej.
- Jejku... Jak wy się musicie kochać. - rozczuliła się Danielle. - To prawda Liam jest romantyczny, ale muszę z przykrością stwierdzić, że Zayn bije go na kolana.
- Zrobiłabym dla niego wszystko. - przyznałam, mówiąc z głębi serca. To była prawda. To on widział we mnie kogoś, kiedy ja myślałam, że jestem nikim. To dzięki niemu zrozumiałam czym jest miłość. To dzięki niemu jeszcze żyję. Blondynka podeszła do mnie, patrząc się na mnie przeszywającym spojrzeniem i dotknęła lekko mojego ramienia, gdzie mieściła się mała blizna po postrzale.
- Widać.

***

- Eleanor, oddychaj głęboko i przestań chodzić cały czas w kółko. - skarciła ją Waliyha, która przymknęła oczy i palcami wskazującymi masowała swoje skronie. - Przez ciebie zaczyna mi się kręcić w głowie.
- A co jeśli przypadkowo wywrócę się przed ołtarzem? Albo kiedy podczas przysięgi nie będę mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa? A co jeśli Lou... - zestresowana brunetka wpadła w słowotok, którego nie umiała opanować. Amanda siedziała na krześle i odpoczywała, aby mieć siły na resztę dnia. Nie dziwie się jej, że była zmęczona, kiedy musiała wymalować nas wszystkie i przede wszystkim zająć się Eleanor.
- Zamknij się, albo ci przywalę. - warknęła Wal, której ewidentnie nie spodobało się jej zachowanie. - Lou cię kocha i nie zostawi cię przed ołtarzem. A teraz niech mi ktoś powie czy przypadkiem nie ma ktoś truskawek? Mam ochotę na truskawki. - jęknęła, rozglądając się w około za upragnionymi owocami, jednak w tym samym momencie do pomieszczenia weszły Danielle z mamą Eleanor z ogromnymi uśmiechami na twarzach.
- Dziewczynki wszystko jest już gotowe. Możemy już jechać. - powiedziała starsza kobieta, a Amanda w mgnieniu oka podeszła do panny młodej i zaczęła poprawiać jej suknię i włosy, aby wyglądała perfekcyjnie w chyba najważniejszym dniu jej życia.
- Będzie świetnie. - stwierdziła blondynka. Wszystkie wyszłyśmy z pomieszczenia, zeszłyśmy schodami na dół, a następnie opuściłyśmy dom Eleanor. Droga do kościoła trwała zaledwie dziesięć minut. Kiedy bocznymi drzwiami weszłyśmy do środka, tata Eleanor chwycił swoją córkę i próbował ją uspokoić. Mały kościół został przemieniony w piękne i skromne miejsce, a goście wypełniali niemalże wszystkie rzędy siedzeń. Kwiaty pokrywały stare, drewniane ławki, a biały materiał zawieszony był na każdym rzędzie. Zauważyłam, że przed ołtarz wszedł Louis ubrany w czarny smoking. Nerwowo przebierał dłońmi co było oznaką, że się denerwował. Po chwili obok niego stanęli Harry, Niall i Liam, jednak po Zaynie nie było śladu. Zaczęłam się nerwowo rozglądać, gdy nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie w pasie i ciągnie na bok. Po chwili odwrócił mnie przodem do siebie i zachłannie pocałował w usta, a ja od razu rozpoznałam Zayna.
- Wyglądasz niesamowicie i przepraszam, ale nie mogłem się powstrzymać. - powiedział, a mój oddech ugrzązł w gardle, gdy zilustrowałam go wzrokiem. Jego widok kompletnie mnie pochłonął. a ja nigdy nie przywyknę do tego jak on idealnie wygląda w garniturze. Dzięki szpilkom, które miałam na sobie jestem prawie równa jego wzrostu. Stał tak blisko mnie, że byłam w stanie wyczuć perfumy, którymi wręcz był przesączony. - Eleanor wygląda naprawdę pięknie w tym naszyjniku, ale jestem przekonany, że on będzie zdecydowanie lepiej się eksponował na twojej szyi, w trakcie naszego ślubu, bo on jest wręcz stworzony dla ciebie, Aniele. - wyszeptał, mocniej ściskając moją talię, a ja poczułam jakbym traciła grunt pod nogami. Po tych słowach dosłownie rozpłynął się w powietrzu, zostawiając mnie z przyspieszonym biciem serca. Amy klasnęła w dłonie, więc Waliyha, Danielle, ja oraz ona ustawiłyśmy w rzędzie jedna za drugą zaraz za Eleanor i jej tatą. Deborah - mama Eleanor, wręczyła nam druhnom malutkie bukiety z czerwonych oraz białych kwiatów i w tym samym momencie organista zaczął grać masz weselny, a my powoli ruszyliśmy środkiem kościoła w stronę ołtarza. W ostatniej sekundzie obok Nialla pojawił się Zayn, który całą swoją uwagę skupił na mnie, a ja starałam się, aby przypadkiem się nie potknąć. Cała ceremonia minęła mi szybko, a może dlatego, że myślami byłam zupełnie gdzie indziej. W mojej głowie cały czas odtwarzały się słowa Zayna. Kocham go, ale cy byłabym dobrą żoną... dla niego? Czy byłabym dobrą matką? Co jeśli nigdy nie pokonam tego strachu? Od momentu kiedy jesteśmy razem nie doszło do niczego więcej niż pocałunki. Kiedy byliśmy już naprawdę blisko niespodziewanie ktoś nam przeszkadzał albo sami odpuszczaliśmy. A co jeśli ja się nie przełamie? Zayn dalej będzie chciał być ze mną? Spójrzmy prawdzie w oczy: on jest tylko mężczyzną, który też ma swoje potrzeby. Chciałabym to zrobić dla niego, dla nas, ale się boję. Boję się, że przed oczami staną mi te wszystkie sceny, których byłam głównym bohaterem. Nie wiem, czy jestem na to gotowa, ale nie przekonam się jeśli nie spróbuję, prawda?
- Victorio, coś się stało? - moje rozmyślenia przerwał Harry, który zaszedł mnie od tyłu i ułożył ręce na moich barkach, przez co wzdrygnęłam. - Wyglądałaś, jakbyś toczyła walkę z samą sobą i musisz mi uwierzyć twoja mina powinna być na reklamach środków przeczyszczających. - skomentował, a ja spojrzałam na niego dość wymownym spojrzeniem. W tym samym momencie Zayn podszedł do nas, przyciągnął mnie do siebie i mocno objął. Teraz czekaliśmy tylko jak młoda para wyjdzie z kościoła. Po chwili naszym oczom ukazali się Eleanor i Louis i wszyscy skierowali wzrok właśnie na nich, tylko chłopak o niezwykle brązowych oczach był jak zahipnotyzowany wpatrzony we mnie.
- Co ty robisz? - zapytałam, bo przecież powinien się skupić na młodej parze, a nie na mnie. W tle słyszałam śmiech i gratulacje wszystkich zgromadzonych. - Mam coś na twarzy? Jestem gdzieś brudna? - zaczęłam się dopytywać, przecierając buzię swoimi dłońmi, a on przecząco pokręcił głową.
- Podziwiam. - odparł, na co zmarszczkami brwi. - Podziwiam piękno tego świata. - dokończył, a ja palnęłam go w ramię.
- Idiota - mruknęłam, a uśmiech na jego twarzy poszerzył się jeszcze bardziej. Następnie przejechaliśmy do restauracji, gdzie miało odbyć się wesele. Gdy już byliśmy na miejscu porostu weszliśmy do środka, co mnie bardzo zdziwiło.
- Zayn... Jak wygląda tutaj wesele? - zapytałam nieśmiało, ponieważ mieszkałam prawie dwa lata w tym kraju. Chłopak spojrzał z początku z niezrozumieniem w oczach, ale po chwili znalazło się w nich zrozumienie.
- Jakby ci to wytłumaczyć? Tak zwyczajnie. - odpowiedział, wzruszając ramionami. Wszyscy goście zaczęli się schodzić i pierwsze co robili, to udawali się do rogu sali, gdzie znajdował się stół z rozłożonymi daniami. Po zjedzonym posiłku głos zabrali rodzice Eleanor i Louisa, którzy wygłosili naprawdę wzruszające przemówienia, a następnie była kolej Harry'ego, jako the Best men.
- Najlepiej będzie, jeśli zacznę od samego początku. Poznałem Louisa w X Factorze, a dokładniej w łazience przed castingiem. Wydaje mi się, że dobrym pomysłem będzie to, że nie będę mówił co to była za sytuacja. Naszą historię w programie zna chyba każdy, więc nie będę przedłużał i jej przytaczał. W między czasie razem z Lou mieliśmy przelotny romans, który niestety zakończył się fiaskiem, jednak dużo osób będzie wspominało "Larry'ego". - powiedział, na co wszyscy się zaśmiali. Miałam wrażenie, że dopiero teraz atmosfera w pełni się rozluźniła. Zayn przybliżył się do mnie i ułożył rękę na moim krześle. - Louis pomimo tego, że jest najstarszy w zespole zawsze robił głupie dowcipy i nigdy mu nie zapomnę wyprostowania moich włosów, kiedy spałem. To było okropnie i wyglądałem jak mop! - odparł, a sala ponownie wybuchła śmiechem. - To jeszcze nic. Raz chciał obudzić Zayna oblewając go woda, ale w trakcie realizacji jego niecnego planu, wywrócił się i sam się oblał, co wyglądało przekomicznie. - dodał i w tym momencie na twarzy samego Louisa pojawił się ogromny uśmiech. - Jak widzicie w jego życiu często pojawiały się żarty, jednak jest on także odpowiedzialny, opiekuńczy i niezwykle romantyczny. Tą cząstkę, która się w nim kłębiła, odkryła Eleanor. Dziewczyna, narzeczona, a teraz już żona, siedząca obok mojego brata. - wyznał, a po całej stali rozbrzmiały westchnienia wzruszenia. - Eleanor, Louis jest przy tobie lepszym człowiekiem, staje się swoim najlepszym wydaniem i wiem, że będzie dobrym mężem i ojcem, a umrze jako dumny i zakochany mężczyzna. Dlatego chciałbym wnieść toast. - powiedział i uniósł kieliszek wypełniony szampanem. - Za młodą marę. Za ich szczęście. - uśmiechnął się, a następnie upił musującego napoju, a reszta zgromadzonych poszła w jego ślady, a już po chwili każdy był pogrążony w rozmowie. Gdy tak siedziałam i przysłuchiwałam się konwersacji znajomych zauważyłam pewien szczegół, bez którego w Polsce nie może obejść się wesele. Mianowicie nigdzie nie było wódki. Na stołach poza kilkoma ciastami mi nie było nic więcej. Postanowiłam jednak nie pytać się o to. Kątem oka zauważyłam, jak Zayn pochyla się w moja stronę.
- Nie podoba ci się. - bardziej stwierdził niż zapytał. Nim zdążyłam zaprzeczyć na jego słowa on wstał i pociągnął mnie za sobą, kierując się w kierunku wyjścia.
- Co ty... Gdzie mnie ciagniesz?  - spytałam zdezorientowana jego zachowaniem.
- Chodź, nawet nikt się nie zorientuje. - powiedział, a na jego ustach pojawił się zadziorny uśmiech.
- Przecież nie możemy tak po prostu wyjść. - powiedziałam, kręcąc przecząco głową. Mimo, iż moje serce chciało iść z nim, to rozum mówił, że to będzie nieodpowiednie, aby po prostu opuścić wesele naszych przyjaciół.
- No chodź, zaufaj mi. - jego wspaniałe bursztynowe oczy wpatrywały się we mnie z ogromna nadzieją. Niepewnie kiwnęłam głową, a on promiennie się uśmiechnął. Niepostrzeżenie wymsknęliśmy się z restauracji i ruszyliśmy londyńskim ulicami. Nie pytałam się, gdzie mnie prowadzi. Z nim mogłabym iść nawet na koniec świata. Po kilkunastu minutach dotarliśmy nad Tamizę. Przelotnie zetknęłam na Zayna, który delikatnie się uśmiechnął i ucałował moje czoło. Usiedliśmy na ławeczce i wpatrywaliśmy się w tafle wody. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się.
- Przeprowadź się do mnie. - powiedział nagle, a ja przestałam się śmiać po jego żarcie, który przed momentem opowiedział. Spojrzałam na niego, czując jak krew odpływa z mojej twarzy. - Nie patrz się tak na mnie. - zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po szczęce. - Wiem, że mieszkam z chłopakami, ale chciałbym cię mieć blisko siebie... Oczywiście jeśli to dla ciebie nie za szybko... Jeżeli odmówisz w zupełności to zrozumiem. - zaczął nawijać jak katarynka, a ja patrząc na niego zastanawiałam się czy widziałam go kiedyś bardziej zestresowanego. Nastała chwila ciszy, w której musiałam podjąć decyzję. Czy się bałam? Oczywiście, nie chciałam przechodzić przez coś podobnego jeszcze raz, ale Zayn to nie Tom.
- Zgadzam się. - powiedziałam, a mój głos zadrżał. Przypatrywałam się chłopakowi, który wyprostował się, a nieobecny wzrok wpił rzekę.
- Rozumiem, jednak... - odparł smutno, jednak po chwili jak poparzony odwrócił się w moja stronę. - Czekaj. Ty się zgodziłaś? - upewnił się, na co pokiwałam lekko głową, a na naszych ustach pojawiły się wielkie uśmiechy. Chwilę później chłopak chwycił moje ciało, jakby nie ważyło zupełnie nic i ułożył na swoich kolanach, przez co pisk wymsknął się z moich warg. Nim zdążyłam wziąć oddech, jego usta łapczywie dopadły moje. Jego dłonie z bioder zsunęły się na moje pośladki i przeniósł mnie na górną część jego bioder. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, gdy zaczął nam doskwierać brak tlenu. Nie mogłam złapać tchu, a on czubkiem swojego nosa jeździł wzdłuż linii żuchwy, by na końcu złożyć pocałunek w zagłębieniu pod uchem. Wszystko przestało dla mnie istnieć. Kocham z nim przebywać, bo właśnie w tym momencie nic inne nie ma znaczenia. Kiedy Zayn pocałunkami zjechał niżej, na moją szyję, a następnie obojczyki, ja niepewnie się odsunęłam, wciąż czując dreszcze na powierzchni całego mojego ciała. Jęk niezadowolenia opuścił jego lekko nabrzmiałe usta.
- Zaynie powinniśmy już wracać. - wytłumaczyłam, a on głośno westchnął i wtulił się w moja klatkę piersiową. Po chwili niechętnie wstał i wziął mnie za rękę, a ja wlekłam się za nim w swoich szpilkach. - Kochanie, czy możesz troszeczkę zwolnić? - zapytałam, a on zaśmiał się pod nosem i podszedł do mnie, a następnie wziął mnie na barana. - Mówiłam ci, że cię kocham? - zachichotałam. Drogę z powrotem do restauracji pokonaliśmy w naprawdę szybkim czasie, a kiedy mieliśmy wchodzić już do środka Zayn dostał wiadomość.
- Louis napisał, że za niedługo wszystko będzie się kończyć i możemy wracać do domu. - wytłumaczył, a ja zauważyłam na wyświetlaczu jego telefonu, że jest już grubo po północy. Zdałam sobie sprawę, że nad rzeką kompletnie straciłam poczucie czasu i miałam wyrzuty sumienia, że nie było mnie na większości uroczystości moich przyjaciół, mimo iż spędziłam naprawdę miło czas z Zaynem.
- Jak myślisz będą na nas źli? Za to, że wyszliśmy? - zapytałam, gdy Zayn zaczął się kierować w stronę domu, który całe szczęście był niedaleko.
- Wydaje mi się, że nie. Czasami, któryś z nas robił dużo gorsze rzeczy, ale rzadko kiedy się kłóciliśmy lub obrażaliśmy się z tego powodu. Można powiedzieć, że to tego przywykliśmy. - wytłumaczył, a ja niepewnie kiwnęłam głową. Zayn ściągnął swoją czarną marynarkę i zarzucił na moje barki, po czym objął mnie ramieniem. Na miejscu byliśmy już po kilkunastu minutach. Po przekroczeniu progu domu, udaliśmy się do pokoju Zayna, a on od razu rzucił się na łóżko. - Co masz ochotę robić? Oni jeszcze nie wrócą przez pewien czas. - zapytał, a ja w odpowiedzi wzruszyłam ramionami. - Możemy obejrzeć film, jeśli chcesz. - zaproponował, chwytając po pilot od telewizora, który znajdował się na nocnym stoliku.
- Jasne, tylko muszę się najpierw przebrać. - mówiąc to wzięłam jedną koszulkę z jego komody i poszłam do toalety, gdzie od razu ściągnęłam z siebie sukienkę pozostając w samej czarnej koronkowej bieliźnie. Zmyłam z siebie makijaż i popatrzyłam w lustro. Znowu powróciły do mnie myśli sprzed kościoła. Może rzeczywiście powinnam spróbować, a moje wątpliwości znikną? Bardzo zależy mi na Zaynie i nie chcę go stracić. Westchnęłam, po czym nałożyłam na siebie koszulkę Zayna, która ledwo zakrywała moje pośladki i wróciłam do sypialni. Mulat leżał na łóżku i robił coś na telefonie, po chwili podniósł na mnie wzrok i zmrużył swoje oczy, przez co w jego kącikach pojawiły się urocze zmarszczki. Na jego ustach pojawił się zadziorny uśmiech, który próbował za wszelką cenę ukryć. Powoli podeszłam do niego, czując jak powoli i dokładnie skanuje moje ciało. Weszłam na łóżko, a następnie usiadłam okrakiem na dolnej partii jego brzucha. Zayn patrzył się na mnie, zesztywniały z napięcia. Chciałabym się nie bać. Chciałabym czuć się pewniej. Nachyliłam się nad nim, a kiedy nasze twarze dzieliło kilka centymetrów, zatrzymałam się.
- Pocałuj mnie. - poprosiłam. W moim głosie nie było wahania, przynajmniej tak mi się wydawało. Zayn mruknął pod nosem coś niezrozumiałego, a chwilę później poczułam jego wargi na swoich. Zanurzył rękę w moich włosach i wsunął mi język do ust. Lekko się od siebie oderwaliśmy. Wyszeptałam jego imię, a wtedy Zayn obrócił nas tak, że znalazłam się pod nim. Pochylił głowę, ale tylko trochę i musnął wargami moją szyję. Puls mi przyspieszył i nie mogłam złapać oddechu. Wygięłam się w łuk, napierając na niego biodrami, lecz on uspokajająco położył dłoń na brzuchu i pchnął z powrotem na materac.
- Powoli. - powiedział, a jego słowa wibrowały mi w ciele. Sunął ustami wzdłuż linii mojej szczęki. Zahaczył palcem wycięcie koszulki przy szyi i ściągnął je w dół odsłaniając trójkąt skóry. Pocałował dołek pod gardłem. A potem miejsce poniżej. Raz i drugi. Jego usta wywoływały ból, słodką błogość i furię. Znów poczułam, jak muska wargami moją skórę, jednak tym razem za uchem. Zayn zsunął usta do zagłębienia obojczyka i leciutko skubnął mnie zębami. Zapłonęłam i porwała mnie fala gorąca. Pragnęłam go. Cholernie go pragnęłam, jednak coś sprawiało, że się bałam co się stanie, jeśli zaraz nie przerwiemy. Zacisnęłam mocno powieki, a otworzyłam je, kiedy wzięłam oddech, którego potrzebowałam. Poczułam ból w dole brzucha, który pojawiał się wtedy jeśli się stresuje, lecz postanowiłam go zignorować. Wydawało mi się, że widzę cień półuśmieszku na jego wargach, ale zaraz znikł. Poderwałam się i w ułamku sekundy rozpięłam białą koszulę, wyrywając kilka guzików, które upadły na podłogę. Zaczęłam składać drobne pocałunki na jego klatce piersiowej, nie pomijając żadnego tatuażu. Dłużej zatrzymałam się przy czarnym sercu na piersi, który bym jednym z moich ulubionych. Zburzyłam palcami czuprynę Zayna i objęłam go za szyję. Trzymałam go i nie puszczałam. Moje wargi z powrotem znalazły jego usta. Nasz języki zaczęły toczyć ze sobą walkę, która przeobraziła się w wojnę, a jego dłonie wsunęły się pod moją bluzkę, poznając skórę mojego brzucha. W momencie, gdy oderwaliśmy się od siebie, moje drżące ręce złapały koniec mojej bluzki, by ją ściągnąć, jednak powstrzymał mnie Zayn. - Nie rób tego. - wydyszał, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie chcesz tego? - zapytałam się, starając się uspokoić oddech. Chłopak uwolnił się z moich objęć. Odsunął się i wycofał się na koniec łóżka. Jego klatka piersiowa gwałtownie unosiła się i opadała. Zdałam sobie sprawę, że zachowałam się jak kompletna idiotka. Już chciałam wstać i najlepiej wyjść z tego pokoju, jednak zatrzymały mnie jego słowa.
- Gdybyś to zrobiła nie mógłbym się już opanować. - wyznał, przysuwając się do mnie. - Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, jak strasznie pragnę poczuć cię pod sobą i usłyszeć, jak wykrzykujesz moje imię. Nie wiesz co dzieje się ze mną, kiedy czasami w mojej obecności się przebierasz odsłaniając swoje ciało. - oznajmił zwyczajnym tonem, a ja zastygłam, czując jak niechciane rumieńce pojawiają się na moich policzkach. Rozdziawiłam usta i gapiłam się na niego. "Więc dlaczego się odsunąłeś?" - chciałem zapytać, jednak żaden dźwięk nie chciał wyjść z moich warg. - Jakaś część ciebie ciągle się tego obawia. Czuje to. Nie chcę, żeby tak było, abyś robiła coś wbrew sobie. Dlatego się odsunąłem. Ja poczekam, dam ci tyle czasu ile będziesz potrzebowała. Poczekam, bo cię kocham i wiem, że warto, Aniele. - powiedział, głaszcząc mój policzek. Chciałam zaprzeczyć, zapewnić, że się nie boję, jednak miał rację. Uśmiechnął się lekko w moją stronę, a ja lekko zażenowania całą tą sytuacją również się uśmiechnęłam. Zaynie złożył delikatny pocałunek na moim nosie, sprawiając, że mój uśmiech zdecydowanie się poszerzył. Przysunął się do mnie i do mojego ucha wyszeptał słowa, które w jego ustach brzmiały pięknie. - Kiedyś sprawię, że będziesz krzyczała moje imię z rozkoszy.

_____________________________________________________
To jest już 100 rozdział, czy możecie w to uwierzyć, bo my same nie jesteśmy w stanie, że zaszłyśmy, aż tak daleko.
Przepraszamy, że musieliście tyle czekać na ten rozdział i postaramy się dodać następny zdecydowanie szybciej. :)

Jednakże, mamy do was ogromną prośbę. Liczba komentarzy spada i spada, oczywiście wiemy, iż jest to nasza wina, przez dodawanie rozdziałów w tak dużym odstępie czasowym, jednak będziemy baaaardzo wdzięczne, jeśli zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. Może to być dłuższa ocena, jak i jakiś pojedynczy znak interpunkcyjny. (xD)

Z GÓRY DZIĘKUJEMY, ZA TE KOMENTARZE!

Kisses.
- Katy&Care.

37 komentarzy:

  1. Super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  2. STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE ŻYJE NAM. STO LAT STO LAT NIECH ŻYJE ŻYJE NAM. JESZCZE RAZ JESZCZE RAZ NIECH ŻYJE ŻYJE NAM. NIECH ŻYJE NAMMMMM. A KTO? TEN BLOG!!!

    T
    O

    J
    U
    Ż

    1
    0
    0

    R
    O
    Z
    D
    Z
    I
    A
    Ł

    100
    100
    100
    100
    100

    STO!!!
    S
    T
    O

    A LT MA JUŻ 2 LATA. DWA LATA
    DWA
    LATA
    DWA LAATA MA
    J
    A

    W

    T
    O

    N
    I
    E
    W
    I
    E
    R
    Z
    Ę

    OKEY?
    ________________________________
    A TERAZ ROZDZIAŁ:

    RODZIAŁ JEST ISNDIDMDIFKJDKXLSIDNŹSKDMDKLMDUDDKDNFNXLDLDIWIEUZNLSOSIDMDLSIDNDKSLSIFKLDKDŃ

    LOUIS I ELEANOR DIKDJDHEKDIDBDODHD

    ZAYN I VICTORIA BRAK SŁÓW
    TO PARA ŻYCIA EIDNFNDMIDBFNFUHD
    A TEN NASZYJNIK CZY TO NIE BYŁ SERCE OCEANU? BO NIE PAMIĘTAM ALE BOŻESWIĘTYTENROZDZIAŁ ODJFMDINDKDMDBFIDKDMBFFJMDODJDBDBFNFNDNDIWJ
    WŁASNIEUMARŁAMKIEDYSIĘDOWIEDZIAŁAMŻEBĘDĄRAZEMMIESZKAĆ IFNMFMXNDODNFBMXLDNFNFMXKDNXMDKDNFNDMFJFBFJKDKDNDNDNNDNFN

    CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ IWIMDIDJDLE

    xxx You Know XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział Boski tak jak zawsze.. Zayn jest taki opiekunczy ze nie pogania Victorii... Nie moge sie doczekać nastepnego..
    Życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję setnego rozdziału laski!! :D
    Rozdział świetny, z resztą jak zawsze ;)
    Czekam na nexta. Całuski :***

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny !!! ������

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę uwierzyć, że to już 100 rozdziałów!!! I mam nadzieję, że będzie jeszcze kolejnych 100 <3
    Lou i El są już małżeństwem !!!!AJKASJISDJ9IEUWAHDISHEDFI3WR <3 teraz czekam na ślub mojej ukochanej pary i mam nadzieję, że kiedyś się pojawi taki rozdział <3
    Nie mogę sobie wyobrazić końca LT . Wtedy będę ryczała jak bóbr :') ale na razie o tym nie myślę .Od dwóch lat z niecierpliwością czekam na kolejne tak genialne, wyśmienite rozdziały .Harry i Wal !!!!
    Kończąc moją wypowiedz życzę Wam dużo weny i czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial! Czekałam na ten 1OO :) życzę dalszej weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jacie ...rozdział jest genialny ,niesamowite,żedowny,fantastyczny,boski no brak słów !!! Stworzłyście to przecudowne fanfiction, które ma już 100 rozdziałów i byłam nieco zasmucona bo myślałam, że po tym jak Vicky i Zayn się zeszli będzie to kończyć. A wy macie taki talnet, tak fantastyczne pomysły, że tu każdy, KAŻDY rozdział ma coś w sobie, przyciąga i od tego zwyczajnie nie da się oderwać ! Jestem naprawdę pod ogromnym wrażeniem waszego stylu pisania,pomysłu i talentu ! Oby jeszcze mnóstwo rozdziałów ! Poza tym te pary tutaj są tak urocze ! Harry jest z Wal, Louis i Elenor wzięli ślub ,Danielle i Liam ,Amy i Niall no i ZAYN I VICTORIA - jeny jak ja ich ubustwiam <3 !!! No to czekam zniecierpliwiona dalszych rozdziałów i życzę wam udanych wakacji !!! ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam to ff :)
    Świetny rozdział jak każdy, czekam na następny:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Łał! Łał! Łał! ♥/ Dominika :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział. Szkoda, że pomiędzy Zaynem a Victorią do niczego nie doszło, ale czekam na next. Mam nadzieję, że będzie szybko. Życzę duuuuużo weny. Pozdrawiam,
    Nikaa

    OdpowiedzUsuń
  12. Już myślałam, że go nie dodacie... Miałam zamiar was już po zabijać.... Dobra z tym po zabijaniem noże trochę przesadziłam xD No więc... Nie wierzę, że to 100 rozdział! "STO LAT!" Dobra przechodzę do rzeczy... Rozdzialik nisamowity, jak zresztą każdy poprzedni rozdział <333 Życzę dalszej wenki oraz.... UDANYCH WAKACJI!!! 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  13. Może*
    Sorki za jakiekolwiek błędy interpunkcyjne czy ortograficzne😥😖

    OdpowiedzUsuń
  14. Omg nie moge sama uwierzyc ze to juz 100 rozdzial. ♡♡

    Pamietam jak czytalam 1 rozdzial, zachwycajac sie nim i ogolnie potrafilam przeczytac kilka rozdzialow w jeden dzien. :D

    Nekwjriandndns slub El i Lou��
    Teraz tylko czekam na slub Zayna i Vicky ♡♡♡

    Stwierdzam ze Waliyha i Hazz sa super parą, omg ��

    Czekam oczywiscie na next..

    ♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział super! Myślę, że następny pokaże się szybciej niż ten:)) Pozostaje mi tylko życzyć dużo weeeeny i UDANYCH WAKACJI!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudo <3 Kocham tą historię *.*
    Udanych wakacji :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Walić że czekałam długo.
    To nic.
    Ten blog to najlepsze co miałam na feriach.
    Hepi Holidajs!
    I weny.
    Po jesteście zajebiste w pisaniu.
    I robicie to zajebiście 😍💗❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Suuupeeer ��������Podziwiam was ������

    OdpowiedzUsuń
  20. Najlepszego z okazji setki! Dużo weny, która wam się przyda, przy pisaniu kolejnych rozdziałów. ❤

    OdpowiedzUsuń
  21. Dajcie szybko kolejny rozdział! Tak się zaczynałam ze chyba normalnie nie wytrzymam :D Kocham was!

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej, dopiero zaczynam ? Wpadniesz do mnie ? Napisz jak się mam odwdzięczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ile mamy czekać na kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  25. Hej, jestem pierwszy raz na tym blogu, jak to zawsze ja czytam na początku najnowsze opowiadanie xdd Ale naprawdę dałyscie mi takiego smaka że ja nie mogę. .. Mam nadzieje ze nie będziecie kazały nam czekać tak długo i w jak najszybszym tępie napiszecie kolejne opowiadanie, bo się chyba nie doczekam. .. Musze polecić tego bloga moim koleżankom które, tak jak ja są wiernymi fanami One Direction :D Kochane, życzę wam dużo WENY bo naprawdę liczba napisanych przez was opowiadań jest ZNIEWALAJACA PO PROSTU i naprawdę widać ile serca wkładacie w to co robicie. Jestem pełna podziwu i mam nadzieje ze KOLEJNE OPOWIADANIE DOTRZE DO NAS W JAK NAJSZYBSZYM TEPIE BO INACZEJ SIĘ TROCHĘ NA WAS ZAWIODE! PS. Jesteście naprawdę zgrana parą w pisaniu tych opowiadań ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Dopiero kilka dni czytam tego bloga ale bardzo mi sie podoba .Rozdział super :D. Oby tak dalej . Bardzo mi sie podoba

    OdpowiedzUsuń
  27. Dziewczyny!! Dajcie szybko ten rozdział, bo normalnie nie wytrzymam!!! Jesteście super!

    OdpowiedzUsuń
  28. Piekny!!!! Zreszta jak zawsze:) Juz nie moge sie doczekac nexta:) Mam nadzieje ze ten nadejdzie szybciej♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Superaśny!!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Hej :)
    Świetny rozdział, zresztą jak zawsze! :*
    Zapraszam przy okazji wszystkich na swojego, nowego bloga z opowiadaniem o naszych cudownych chłopakach :)
    http://pewnoscnapoukladanezycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx