wtorek, 8 lipca 2014

Rozdział 41

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne 

*** Oczami Victorii ***
*** 2 tygodnie później ***
(23 grudnia)

Właśnie jedziemy do tego domku na obrzeżach Londynu. Tak! Rodzice Amy się zgodzili. Wręcz byli zachwyceni tym pomysłem, że będą mogli wszystkich poznać. Ja też! W samochodzie siedzi Lou, El i Harry. A! No i oczywiście ja. Reszta pojechała osobnymi autami, bo byśmy się nie pomieścili. Ogólnie rzecz biorąc, jest nas bardzo, bardzo dużo. Jeżeli chodzi o El, to była na badaniach i faktycznie jest w ciąży. Jak się nie mylę termin ma na sierpień. Zazdroszczę im. Są idealną parą, widać po nich, że się bardzo kochają. Też bym tak chciała. 
- Lou! - kolejny raz krzyknęła dziewczyna.
- Co?
- Nie jedz tego!
- Ty też jadłaś!
- Co?! Co ty jesz?! Nie, tylko nie... - odwróciłam się na siedzeniu i spojrzałam na chłopaka. Jadł łoma, czyli wafla czekoladowego. - Louis! To jest na wigilię! 
- A na nią się nie drzesz! 
- Ona jest w ciąży!
- Ze mną! 
- Tommo... - zaśmiałam się wraz z resztą. - Dobra zjedźcie sobie to. Patrząc na to ile już z tego zostało to i tak nie duża strata. - na moje słowa brunetka dosłownie rzuciła się na jedzenie. Gorzej niż zwierzęta w zoo.
- Hazz, ile jeszcze? Bo ja z nimi nie wytrzymam. - zapytałam "mojego chłopaka". 
- Ej! - krzyknęła para przyszłych rodziców.
- Jedźcie i nie gadajcie. - zaśmiałam się.
- Około 40 minut, słońce. - odpowiedział, a ja mocniej wbiłam się w fotel. Ja tyle nie wytrzymam! Z nudów zamknęłam oczy i nie wiadomo jak, zasnęłam.

***

- Victoria... - usłyszałam szept, koło swojego ucha.  
- Wypierdalaj. Daj mi spać. - mruknęłam niewyraźnie. Ktoś zaśmiał się cicho.
- Victoria... Jest już ósma wieczorem. Wstawaj, bo w nocy nie będziesz mogła spać. - szept się ponowił. Gdy dotarły do mnie te słowa, od razu otworzyłam oczy.
- Co?! Ósma?! Dlaczego mnie nie obudziłeś?! Kiedy w ogóle przyjechaliśmy?! - dość szybko zorientowałam się, że jesteśmy już w domu. Aktualnie znajdowałam się w moim pokoju, ale właśnie chciałam udać się do kuchni.
- Przyjechaliśmy dwie godziny temu. Czekaj, bo chciałem ci coś powiedzieć... - przerwał, gdy weszłam do salonu, gdyż tak prowadziła droga do kuchni. Momentalnie się zatrzymałam, gdy zobaczyłam dwie nieznane mi osoby. - No właśnie, to ci chciałem powiedzieć. Przyjechała moja mama i Gemma.
- Dzień dobry. - powiedziałam nieśmiało.
- To ty jesteś Victoria. Nazywam się Anne. Milo mi cię poznać. - powiedziała rodzicielka Hazzy.
- A ja jestem Gemma. Starsza siostra Harrego. Jesteś rzeczywiście ładna. Chodź muszę cię lepiej poznać. - powiedziała dziewczyna o niebiesko-fioletowych włosach. Zazdroszczę jej koloru!
- Przepraszam. Nie chcę być nie miła, ale mam dużo roboty, bo ktoś nie mógł mnie obudzić. - powiedziałam, po czym zgromiłam chłopaka wzrokiem.
- Mówiłem, że będzie wściekła. - dodał Niall.
- Ja się zmywam, a ty mi pomożesz. - rzuciłam do Loczka.
- Oj, tam lubię gotować. - powiedział po czym udaliśmy do kuchni. - To co mam robić?
- Weź, tam są buraki obierz je. Jak chcesz wiedzieć będziesz robić barszcz.
- Barsc?
- Barszcz. Wiem polski trudny język. 
- No trochę. - potwierdził, a ja do niego podeszłam.
- Co ja mam mówić? - szepnęłam.
- Jeju, nie wiem, nie przemyśleliśmy tego. - odpowiedział.
- Głupio tak się czuję.
- Ja też. Nie chcę ich okłamywać. Są dla mnie wszystkim. - powiedział smutny.
- Przykro mi.
- Mnie też. Zayn i w ogóle.
- Zayn to jest inna sprawa. On ma dziewczynę, a to jest twoja rodzina. Kiedy przyjedzie twój tata?
- Moi rodzice się rozwiedli, mam ojczyma.
- Przepraszam, nie ch...
- Nie ma za co. - uśmiechnął się. - To jego traktuje jak mojego ojca. Wychowuje mnie od siódmego roku życia. A przyjedzie jutro, bo musiał być jeszcze w pracy.
- Rozumiem.
- No to zabieramy się za Barsc. - powiedział, a ja się zaśmiałam. - Ej to nie jest moja wina, że język polski jest trudny! - oburzył się.
- No już się nie gniewaj. - powiedziałam. Zabraliśmy się do pracy. Po około pół godziny barszcz się gotował. Harry wziął się za sprzątanie, a ja robiłam wafla. W pewnym momencie do kuchni weszła Gemma.
- Cześć. - uśmiechnęła się. - Mogę w czymś pomóc?
- O! Możesz pomyć naczynia. - powiedział Harry wycierając ręce. Popatrzyłam się na to co zrobił i stwierdziłam, że nie zrobił nic.
- No tak, nasz Hazzuś nic nie zrobił, z resztą jak zawsze. - powiedziała dziewczyna.
- Wcale, że nie! - krzyknął lokowaty, a Gemm zabrała się za naczynia.
- Więc, jak się poznaliście? - zapytała.
- Przez Zayn'a. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Przez Zayn'a?
- Tak. Victoria była na naszym koncercie i tak jakoś wyszło, że potem wpadła do nas i tak się jakoś potoczyło... - wytłumaczył Hazz.
- A. Rozumiem. Vic. Kiedy przyjedzie twoja rodzina? - zapytała, na co Harry momentalnie się przy mnie znalazł i przytulił.
- Tylko nie płacz, proszę. - szepnął mi wprost do ucha.
- Nie wszytko ok. Moja mama nie żyje, a ojciec... ojciec wyjechał...
- Przepraszam... nie chcia...
- Nic się nie stało. Tak właściwie to moja rodzina już tutaj jest. - powiedziałam lekko się uśmiechając, a oni popatrzyli na mnie jak na wariatkę. - No mam was. Z wami mam najlepsze wspomnienia, pomagacie mi w trudnych chwilach, a przecież nie musicie... - po moim policzku spłynęła samotna łza. Łza nie smutna, lecz szczęścia.
- Awww. - podeszli do mnie i pocałowali w policzki. Gem, po jednej, a Hazz po drugiej. Nice. 
- No dobra, koniec tych przytulasów! Jeszcze dużo roboty! - powiedziałam, śmiejąc się, a oni wraz ze mną. - Harry wymigałeś się od mycia naczyń, to.... Wiesz, jak się robi kapustę z grochem?
- Yyy...
- Dobra, nie było pytania. Hmm... zrobisz kutię. Weź w drugiej szafce od lodówki jest pszenica zalej wodą i ugotuj. - moja masa jest do połowy gotowa, ale musi wystygnąć, więc zostawiłam ją, a zajęłam się pasztecikami, a dokładniej ciastem. Farsz zrobiłam wczoraj, zawsze mniej roboty.
- Cały?
- Tak. - gdy to zrobił kontynuowałam swoją przemowę. - Teraz weź mak i zalej go wrzątkiem, potem chwilę go gotuj.
- Skończyłam. Co teraz szefowo? - zaśmiała się Gemma, za co dostała ode mnie mąką.
- Na razie masz przerwę.
- To nie fair! - zaprotestował Harry.
- Ty się nie odzywaj! Przez to, że mnie nie obudziłeś nie wyjdę z tej kuchni do 2 i to jest minimum. Chociaż zgaduję, że dłużej będę tu siedzieć.
- Oj, nie przesadzaj.
- Nie przesadzam dwanaście dań to nie jest mało. Mam nadzieję, że wam posmakuję. Gem lubisz pieczarki, kapustę, rybę, śledzie... Nie prościej będzie jak powiesz czego nie lubisz.
- Umm... Lubię wszystko, a nawet jeśli to i tak zjem. Nie bój się.
- A kompot z suszonych śliwek?
- Nie! - krzyknęli razem na co się zaśmiałam.
- Powiedz, że tego nie będzie. - kontynuował chłopak.
- Pamiętam, jak mama nam to raz zrobiła. Wymiotowaliśmy cały dzień. - mówiła niebiesko włosa lekko się krzywiąc.
- Może to było od czegoś innego...
- To było od tego kompotu, tyle, że nasza mama wynalazła przepis na internecie i bardzo prawdopodobne jest to, że coś źle zrobiła.
- Ale tu nie ma nic skomplikowanego...
- Dla ciebie.
- No może... Ej! Mówię wam, zrobię taki, że wam posmakuje. - uśmiechnęłam się lekko.
- No my myślimy. - zaśmiali się równocześnie. Strasznie widać, że to rodzeństwo. Nie dość, że są do siebie bardzo podobni to jeszcze mówią równocześnie. 
- No, to co? Zabieramy się do roboty?
- Tak jest szefowo!

***

Zostałam już sama na polu bitwy. Gem, wyszła zdecydowanie wcześniej, niż Hazzy, bo była wbrew pozorom zmęczona podróżą. Jest 1:34. Moje powieki mimowolnie opadają. Chce mi się strasznie spać, ale muszę skończyć chować jedzenie przed Horan'em i Calder. Na szczęście jest już posprzątane. Po jakiś 10 minutach skończyłam i nastawiłam wodę na herbatę, ponieważ zrobiło się strasznie zimno. Poszłam na chwilę do salonu i wróciłam z kocem. Zrobiłam sobie napój i owinęłam się nim i usiadłam na krześle podwijając nogi. Moje powieki stają się coraz cięższe.

*** Oczami Zayn'a ***
( następny dzień )

Założyłem na siebie czarną bluzę z kapturem i wyszedłem zapalić przed koncertem. Zdążę. Wszedłem w boczną uliczkę. Wyciągnąłem jednego papierosa i odpaliłem. Nagle pojawiła się przede mną dziewczyna o nieskazitelnej urodzie.
Pojechałem w miejsce, gdzie zawsze chodzę gdy mam gorszy dzień. Nikt tam nigdy nie chodzi. Jest to opuszczone, zapomniane miejsce. Jeszcze nikogo tu wcześniej nie zabrałem. Dlaczego Ona?
Siedziałem na leżaku, gdy zobaczyłem ciarki na Jej ciele. Ściągnąłem swoją bluzę i dałem Jej. 
Środek sceny. Ona w blasku reflektorów. Taka jest jeszcze piękniejsza. Nagle przy jej boku pojawia się On. Przytula ją do siebie, dając wszystkim do zrozumienia, że ona jest Jego. Nie mogę na to patrzeć. Moje serce rozpada się na tysiące małych kawałków.

Momentalnie się obudziłem. Na zegarku widniała godzina 5:38. Ostatnio nie mogę w ogóle spać. Jak nie jakiś sen, który później przekształca się w koszmar, to nie mogę, bo siedzimy do późna w studio, albo idziemy na imprezę. Coraz częściej myślę o Vic. O mikołajkach, gdy byliśmy w klubie. Bardzo się o nią boję. Pamiętam jak mi mówiła, że w tamten dzień kiedy porwał ją jej ojciec, przez cały dzień miała uczucie jakby ją ktoś śledził, dlatego gdy Niall nam powiedział co wyciągnął siłą od szatynki, przeraziłem się. Nawet nie wiem kiedy znalazłem się w kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem sok. Nalałem sobie do szklanki i oparłem się plecami o blat, popijając napój. O mało co nie zacząłem wrzeszczeć gdy zobaczyłem, że ktoś siedzi przy stole. To jest.. Victoria?! Co ona tutaj robi?! Była owinięta w biały, puchaty koc i siedziała, a raczej spała na krześle. Odłożyłem szkło i podszedłem bliżej. Odgarnąłem włosy, które opadały na jej nieskazitelną twarz. Mógłbym tak na nią patrzeć cały czas. Jednak po chwili budzę się z transu i najdelikatniej, jak potrafię podnoszę dziewczynę. Zaniosłem ją do jej pokoju. Niebieskooka zawsze była szczupła, pomimo tego strasznie schudła. Zgaduję, że to wszystko przez ten stres, jaki funduje jej ojciec oraz przez tryb życia jaki prowadzi. Myśli o wszystkich, ale nie o sobie. Za wszelką cenę będzie starała się oddać pieniądze za swoje utrzymanie rodzicom blondynki. Podobno Amanda nie raz próbowała przemówić jej do rozsądku, że nie musi pracować, lecz każdą bitwę przegrywała. Ułożyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Zaczęła się wiercić.
- Zostaw.... Puść.... Puść mnie..... Proszę... - mówiła przez sen.
- Ciś... Cichutko. To tylko sen. - siadłem na kraju łóżka i szeptałem jej do ucha. Uspokoiła się momentalnie. Pogłaskałem ją po włosach i już miałem wstawać, gdy chwyciła moją rękę i splotła nasze palce ze sobą.
Trzymała mnie dość mocno. Popatrzyłem na nią. Dalej spała. Położyłem się obok niej, cały czas próbując wyciągnąć z uścisku rękę. Nie wydaje mi się by była zadowolona widząc mnie tutaj. Leżałem tak długo. Uścisk się nie poluźniał...

***

Obudziłem się w pokoju Vic. Nie było tu jej, ale sądząc po odgłosach robi już coś w kuchni. Jak zareagowała na to, że tutaj jestem? Wstałem i strasznie cicho ruszyłem do miejsca, gdzie się znajduje brunetka. W kuchni znajdowała się ona i Harry. Serio?!
- Co robiłaś z Zayne'm w jednym łóżku? - zapytał w pewnym momencie loczek.
- Skąd wie...
- Chciałem pogadać, ale spałaś z nim. Czekaj... - zamyślił się. - On wie?! - niemal wykrzyknął. Zaraz. O CZYM?!
- Nie! Nie wie! Nikt nie może się dowiedzieć. - odpowiedziała. Ja pierdziele o czym oni rozmawiają?! Podszedłem bliżej, żeby jeszcze wszytko lepiej słyszeć.
- No to w takim razie, co z nim tam robiłaś?
- Ja..ja.. nie wiem. - jąkała się. - Pamiętam, że czekałam, aż woda zagotuje się na herbatę, po tym jak skończyłam chować jedzenie przed Eleanor i Niallem. Musiałam zasnąć, bo znowu śnił mi się ten popieprzony sen. Ale co robiłam z Zayn'em w jednym łóżku tego to nie wiem.
- Dobra, powiedzmy, że ci wierzę.
- Harry...
- Tak?
- Bo..bo ja prawie...
- Prawie co?
- Prawie pocałowałam Zayn'a. - powiedziała cicho.
- Co?! Kiedy?!
- Pamiętasz, jak na imprezie byliśmy w klubie? - zapytała, a on kiwnął głową. - Tańczyłam z Amy na rurach...
- Ah! Jak mogłem to zapomnieć! Wyglądałyście jak kocice! - odparł, a dziewczyna się zaśmiała i walnęła go pięścią w ramię.
- Dasz mi skończyć?
- Ależ oczywiście, mów słońce ty moje. - powiedział, a dziewczyna przewróciła oczami.
- No więc, po naszym skończonym tańcu wyszłam na zewnątrz by zapalić. Wtedy przyssał się do mnie jakiś koleś. Zaczął się do mnie dobierać... - w tym momencie koszula w którą był ubrany Styles zarysowała jego napięte mięśnie.
- Nic ci się nie stało?
- Nie, nie wszytko dobrze. - To on o tym nie wiedział?! Nie chciała go martwić? - No więc w tym momencie pojawił się Zayn. Odepchnął go ode mnie, potem niemal pobił do do nieprzytomności...
- I dobrze mu tak.. - cicho warknął.
- No i po tym wszystkim jemu krwawiły ręce, więc wzięłam chusteczki i zaczęłam je czyścić. I on się przybliżał i przybliżał.. i bam! Dalej nie pamiętam. - zakończyła.
- Skąd nie masz pewności, że go nie pocałowałaś?
- Odwoził mnie ostatnio do domu. Niechcący się o to zapytałam i on odpowiedział, że do niczego nie doszło.
- Chciałabyś, żeby on to zrobił?
- Ja... ja... - Trzask!

_____________________________________________________________________
Chapter 41. Kolejny "trzask!" hahaha. :) Zachęcamy do komentowania ^^  Aww.. Jak Zayn się sodko zachował *.* / Katy&Caroline.

14 komentarzy:

  1. Rozdział wspaniały ! ♥ Mam nadzieję, że Vic będzie z Zayn'em ♥
    Do następnego ! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie ! W takim momencie !? Jak !? Eh... ;) Uwielbiam to opowiadanie <3 Czekam na nexta xD ~Nika

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzask! Genialny rozdział !
    A ta scena Victorii i Zayna była mega mega słodka, niech oni zaczną być razem
    MOM PLEASE!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg omg omg!! Loffffffffff it!! Dawaj dalej, no nie mogę się doczekać nexta!! Oj, Zayn, przechlapane...
    Buźki =*

    OdpowiedzUsuń
  6. o jaki słodki zayn i tak wolę harrego

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :)
    Wpadłam na tego bloga dzięki przyjaciółce i przeczytałam wszystko w dwa dni ;D
    Dla mnie - świetny, nie można się od tego bloga oderwać ;)
    Wydaje mi się, że jest to jeden z najlepszych blogów jakie czytałam, a uwierzcie mi - czytać to ja mogę bez przerwy i blogi to już w dzisiątkach idą :D
    Życzę wam weny ;>
    Pozdrawiam :*
    Ps. Można dedyczka ? :* jakoś tam przy okazji jakby się dało :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świeeeeeeeetne <3
    ~D.

    OdpowiedzUsuń
  9. super pewno przeczytała bym juz dawno ale jestem u sis na wakacjach i wiecie nie ma kiedy czytać :D ale teraz dorwałam chwilkę :D rozdział świeeettnyyy!!! ten "trzask" to pewnie Zayn :D hahah czekam na nn :D <3 loffki

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny:)
    Zayn pewnie coś wywalił:P

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudo! Czekam na next'a :D Kocham <333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne <3
    Dotychczas podpisywałam sie jako ~D. Teraz się to zmieniło :]
    still-the-one-ff.blogspot.com ---> Zapraszam na mojego bloga. ;] Jeśli się spodoba, to bardzo zależy mi na opinii w komentarzu! Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx