piątek, 3 października 2014

Rozdział 57

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne 

*** Oczami Victorii *** 

Dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. To jest na prawdę okropna rzecz. Chcesz się dowiedzieć, ale nie możesz... A nawet czasami nie chcesz. Czasami ta "odpowiedź" może być jeszcze gorsza, niż trwanie w niewiedzy. Z resztą mówi się, że dobre kłamstwo jest czasami lepsze od prawdy. Może tak rzeczywiście jest. Może po prostu przez to mniej cierpisz. Może tak po prostu jest lepiej. 
- Victoria. - dobiegł mnie głos Harrego. Momentalnie się obróciłam, po czym zobaczyłam wysportowaną sylwetkę chłopaka. - Co tak tutaj robisz? Jest zimno. Przeziębisz się. Znowu. - zapytał, a chwilę później już stał koło mojego boku. Rzeczywiście. Pogoda w ogóle nie zachwycała. Znaczna temperatura poniżej zera była bardzo odczuwalna. Biały puch sypał się z nieba, spadając na nasze twarze, po czym roztapiał się, pod wpływem wysokiej temperatury naszych ciał.
- Siedzę sobie. I myślę. - odpowiedziałam, po czym zauważyłam, że zajmuje miejsce na krzesełku, dokładnie obok mnie.
- I nad czym tak myślisz?
- O wszystkim. Tak wiesz ogólnie. Nic szczególnego. - odpowiedziałam niemal natychmiastowo. Przecież mu nie powiem, że przez ubiegłą godzinę myślałam o mulacie. Prawda? - A ciebie co tutaj sprowadza? - dodałam.
- Jesteś spakowana? Bo za... - w tym momencie spojrzał na złoty zegarek, który znajdował się na jego lewej ręce. - ... za 40 minut wracamy do domu. 
- Już?! - jęknęłam. Szczerze? Nie chciałam wracać do Londynu. Do tej zasranej szkoły. Po co to wszystko?!
- Niestety. Miałabyś troszeczkę więcej czasu, ale szukałem Ciebie chyba przez poprzednie pół godziny. - odparł.
- Serio? A nie wystarczyło zadzwonić? - zapytałam, wymachując mu przed oczyma, białym iPhone'm, który dostałam od nich na Mikołajki.
- Że też ja na to nie wpadłem. - zachichotał, a ja wraz z nim, po czym wstał, wyciągając mi rękę, którą chwyciłam. Gdy weszliśmy do salonu od razu sobie coś przypomniałam.
- A gdzie jest Gemma, Alice i Chris?! 
- Ej. Spokojnie. Kosmici ich nie porwali. - zaśmiał się. - Gemma miała tutaj swoje auto, więc zaoferowała im powrót do Londynu, więc pojechali. Nie znaleźli Ciebie, więc się nie pożegnali, ale kazali Cię pozdrowić i powiedzieć, że impreza była zajebista. - wytłumaczył. - Po siostry Zayn'a przyjechała mama. Gdybyś tam zauważyła, że ich też nie ma. - dodał. Na dźwięk Jego imienia, mój żołądek wykonał salto. Czy on na prawdę na mnie tak działa? Że reaguje nawet na dźwięk Jego imienia?! Dobra, przyznaje. Bardzo mnie zabolało, gdy zobaczyłam jego i blondynkę. Ale to nie zmieniło mojego nastawienia do niego. Dalej coś do niego czuję. To się chyba nigdy nie zmieni, nawet gdy mnie zrani kolejnych sto razy. Zawsze jego cząstka, będzie gdzieś w moim sercu. Zawsze.
- To... ja pójdę się spakować. - wymruczałam i powolnym krokiem ruszyłam do mojego pokoju.

***

Po upływie dwóch godzin wszyscy jesteśmy spakowani i siedzimy już w samochodach. Co prawda miałam straszny burdel w pokoju, jak i w walizce, po tym jak Harry i... i Zayn szukali w niej czegoś, co tylko utrudniło mi tylko spakowanie. A jeszcze wyjazd opóźnił się około godziny, bo Niall, powiedział, cytuję : "Mamy jechać bez obiadu?! Wy oszaleliście?!". Amy go momentalnie poparła. Więc rzecz biorąc żadnego wyboru nie mieliśmy i razem z Harrym zaczęłam szykować obiad. Nie wiem w jakim celu, ale Zayn cały czas siedział w kuchni i patrzył się nam na ręce, co mnie, przynajmniej, utrudniało pracę, bo myślałam, że zaraz upuszczę to, co aktualnie trzymałam w ręce. Z trudem powstrzymywałam łzy, które tworzyły się na powierzchni moich oczu. Nie chciałam, aby on tutaj przebywał, bo to tylko mi komplikowało całą sprawę, ale nie wiedziałam, jak w kulturalny sposób powiedzieć mu... no, żeby po prostu spieprzał. Harry cały czas się patrzył na niego bardzo wrogo. No dobra, właściwie to nie ważne... Chociaż właściwie, do tej pory nie wiem, gdzie Hazz polazł, po tym, jak byliśmy na rozmowie na dworze... Trzeba go spytać potem, bo na razie nie jesteśmy sami. No więc wracając do tematu... Spokojnie sobie gotujemy, aż tu nagle wpada Horan.

### Retrospekcja ###

- Harry! Muszę z Tobą porozmawiać! - niemal wykrzyknął na całą kuchnię, na co lekko podskoczyłam, o mało nie strącając garnka z palnika, co groziłoby na prawdę niezłym poparzeniem. Niall momentalnie znalazł się przy Hazzie, który chciał mi coś powiedzieć, ale Horan wyprowadził go z kuchni, zostawiając mnie samą z całym obiadem. Samą! Tu się zaraz zacznie palić, tutaj zaraz wykipi, a Nialler chce sobie urządzać teraz pogawędki! Nie no zajebiście! A potem będzie narzekał, że obiad jest za późno... I ogarnij tutaj chłopaka!
- Pomóc Ci? - moje przemyślenia przerwały słowa mulata, które zostały wypowiedziane w wyjątkowo delikatny sposób, dzisiejszego dnia. Od razu się do niego obróciłam. Znajdował się blisko mnie. Za blisko. Jeden krok w jego stronę, a stykalibyśmy się klatkami piersiowymi. Byłam tak zaskoczona, że lekko straciłam równowagę, przez co dłonie czarnowłosego wylądowały na mojej tali. Przez moje ciało przeszły dreszcze, a oddech przyspieszył wraz z rytmem mojego serca. Momentalnie się odsunęłam na bezpieczną odległość i odwróciłam wzrok, aby się na niego nie patrzeć. To boli. Bardzo. W myślach cały czas widzę Perrie. Cały czas. 
- Jeśli chcesz i nie masz nic do roboty. - odpowiedziałam obojętnie, chociaż we mnie aż wrzało od wszystkich emocji. No i co? Może jeszcze teraz znowu do mnie podejdzie i mnie pocałuje?! Dobra chciałabym tego. Nawet bardzo. Ale skąd mam teraz wiedzieć, że on tego nie robi, aby mnie wykorzystać... No skąd?! Tego już się chyba nigdy nie dowiem. Po moich słowach zabrałam się za moją poprzednią robotę, a po chwili ujrzałam, jak mój "towarzysz" przejmuje obowiązki Harrego. Malik czasami próbował nawiązać rozmowę, ale zbywałam go krótkimi odpowiedziami, na co on zamilczał, by po chwili ponownie przystąpić do próby. Po 20 minutach wspólnie dokończyliśmy posiłek. Zayn nawet całkiem nieźle raził sobie w kuchni. To trzeba z pełną odpowiedzialnością przyznać.
- Obiad, jest już gotowy! - wykrzyknęłam, zdzierając przy tym gardło. Prawie wszyscy momentalnie zjawili się przy stole i zabrali się za jedzenie. Po jakiejś chwili obecnością zaszczycili nas Niall i Harry. I jakby nigdy nic usiedli i zaczęli sobie jeść. Nialler, koło mulata, z którym zaczął o czymś, bardzo po cichutku rozmawiać, tak, że pewnie ledwo sami oni to słyszeli, a Hazz, przy wolnym krześle, który był przeznaczony dla mnie. Okey. To było mega dziwne.


## Koniec Retrospekcji ##

No więc po tym wszystkim i po efektownym założeniu kurtki przez Horan'a, na co się popatrzyłam na niego, jak na debila, a on tylko powiedział "No co?" i poszedł dalej, siedzę w aucie wraz z Niall'em, Amy i Harrym.
- Victorio... - powiedział w pewnym momencie błagalnie blondyn. No i się zaczyna ja nie obiad, to coś innego. Chyba zaprowadzę go do jakiegoś psychologa, czy coś w tym rodzaju. 
- Hmm... - mruknęłam, czekając na to, że odpowie.
- Victorio...
- No co?
- No, bo wiesz... Ty zawsze... hmm.. - obróciłam się do niego przodem i spojrzałam na niego podejrzliwie. Coś jest nie tak.
- Co chcesz?
- Masz jakieś ciastka? - gdy to wypowiadał zrobił takie maślane oczka. No i jak tu takiemu odmówić? Westchnęłam i zaczęłam szukać w torbie. No i tutaj przyznam rację, że mam torbę, jak prawdziwa kobieta. W końcu znalazłam żelki i batoniki. Wreszcie! Myślałam, że ich nie mam, a wtedy musielibyśmy stawać na stacji benzynowej!
- Co prawda ciastka to nie są, ale zawsze coś. - podałam moje zdobycze żarłokowi.
- Co tam masz? - o i drugi żarłok.
- Batony i żelki.
- Żelki! Ja chcę żelki! - krzyknął Hazz, jak jakieś małe dziecko, na co w duchu zaczęłam się potwornie śmiać. Prawie całe One Direction to są dzieci. No może oprócz Liam'a. Tylko on zachowuje jakieś resztki zdrowego rozsądku. 
- Harry spokój! Mam jeszcze drugie! - znowu musiałam zanurkować w torebce.
- Ty w tej torbie masz wszystko. - skwitował blondyn.
- Nie wszystko, tylko to co potrzebne.
- Czyli wszystko.
- Wcale, że nie.
- Masz te żelki? - wtrącił się Harry, patrząc się w tym czasie na mnie. Zaraz... Gdzie się on patrzy?! - Ty się skup na drodze! - wykrzyknęłam cała przerażona.
- Spokojnie. Jestem idealnym i przykładnym kierowcą, bez punktów karnych, więc nie stanie się nam krzywda.
- A ta stłuczka, chyba 3 miesiące temu? - zapytał Niall. Co?! 
- To nie była moja wina... - zaczął się bronić Harry. - To on we mnie wjechał.
- Ta, jasne... I Lou musiał jechać tam i przez miesiąc nie pozwalał Ci jeździć, bo się o Ciebie bał. - zachichotał. - A przekroczenie prędkości, 2 miesiące temu?
- Spieszyłem się do... - chciał dokończyć, ale mu przerwałam, bo jeszcze rzeczywiście spowoduje wypadek samochodowy.
- Dobra masz te żelki i koniec tematu. - powiedziałam i położyłam mu otwarte opakowanie koło skrzyni biegów.
- O misie! - niemal wykrzyknął i chwycił jednego w palce po czym odgryzł mu głowę. - Patrzcie nie ma głowy! "Jestem misiem bez głowy!" - zaczął mi nim wymachiwać przed oczyma, a ja stwierdziłam, że "chodzę" z dzieckiem.
- Ymm... Vic mogę o coś zapytać? - odezwała się blondynka.
- O co tylko chcesz. - w tej samej chwili pożałowałam tych słów. Po prostu tego nie przemyślałam.
- Możesz mi wytłumaczyć co się stało w Sylwestra? - czemu ja jestem taka głupia? I co ja mam jej teraz powiedzieć?
- Nic się nie stało. A co się miało stać? - posłałam jej słaby uśmiech.
- Właśnie ja się o to pytam. Wszyscy w tym samochodzie wiedzą o co chodzi. Tylko nie ja. Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, a przecież przyjaciółki sobie pomagają tak? Więc jak ja mam ci pomagać skoro nie wiem o co chodzi.
- Kochanie...
- Nie Niall. Nie wydaje mi się. Znam ją bardzo dobrze i widzę, że coś się stało. Vic. - zwróciła się do mnie. - Taka jest prawda. Wiem o tobie prawie wszystko, oprócz tego! - Nie wszystko Amy... Nie wszystko... - Więc może mi powiecie, bo ja się martwię. Nawet nie wiecie jak! - niemal wykrzyknęła, wyrzucając przy tym ręce do góry.
- Ale słonko, nie masz o...
- Nie Niall. Nie wciskaj mi tego kitu kolejny raz. - ostrzegła go. Stopniowo robiło mi się słabo. Czułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Poczułam bardzo nieprzyjemne dreszcze, a potem falę zimna. - Ja wiem, że coś... - nie dokończyła, bo przerwał jej Harry.
- Kochanie? - zapytał, ale nie odpowiedziałam. - Kotku... Wszystko okey? - słyszałam pytanie, jak przez mgłę.
- Vicky?! - usłyszałam zmartwiony głos mojej blondwłosej przyjaciółki. Nie byłam w stanie odpowiadać. Mój oddech pomału przyspieszał. Kontem oka zauważyła, jak Hazz wyciąga telefon, po czym przystawia go do ucha.
- Vic, co się dzieje? - zapytał Niall, ale zignorowałam jego pytanie i zaczęłam się przysłuchiwać "mojemu chłopakowi".
- Halo?!... Zatrzymujemy się na tej stacji, co będzie za kilometr... Nie ważne! Victorii, coś jest... Dobra, cześć. - zakończył rozmowę, po czym odłożył urządzenie elektroniczne, na swoje poprzednie miejsce.
- Nie trzeba... - szepnęłam, bo na tyle było mnie stać.
- Nie ma dyskusji. - powiedział głosem, nie znoszącym sprzeciwów. Po jakiejś minucie poczułam, jak samochód, gwałtownie skręca w lewo, a następnie się zatrzymuje, przez co prawie nie wylądowałam na przedniej szybie. Po jakiejś chwili drzwi od mojej strony się otworzyły.
- Vic, co ci jest?
- Nie wiem. - wydyszałam. Przed oczami zrobiło mi się momentalnie czarno. Gdzieś w oddali słyszałam głosy. Czułam, jak pomału odpływam.

Jestem w lesie. Biegnę. Ktoś mnie goni. Jest ciemno. Nic nie widzę. Potykam się. Upadam. Szybko się podnoszę, ale nie biegnę dalej. Jest ich więcej. Słyszę. Okrążają mnie. Nie wiem o co chodzi. Boję się. Wiem, że na darmo wzywać pomoc, bo jestem sama. Tylko ja i oni.  Są coraz bliżej. I bliżej. Słyszę strzał. Uciekają. Coś ich płoszy. Słyszę szmery. Gwałtownie się obracam. Widzę jakąś postać. To kobieta. Jest ubrana cała na biało. Podchodzi bliżej. Ja się oddalam. Jestem przerażona.
- Nie bój się. - przemawia. Ten głos. Znam go.
- Mama?
- Tak, kochanie. - posłała mi swój piękny uśmiech, który odwzajemniłam. - Pamiętasz co ci zawsze powtarzałam? Że każdy zasługuje na drugą szansę. Pamiętaj o tym. - odwróciła się.
- Mamo! Nie odchodź.
- Kochanie. Ja nie odchodzę. Zawsze przy tobie jestem. Tutaj. - położyła rękę na sercu.
- Jesteś mi potrzebna. Nie daję sobie rady. To wszystko mnie przytłacza.
- Jesteś już duża. Jesteś bardzo silną dziewczyną. Dasz radę. Wierzę w ciebie. Pamiętaj kocham Cię. Zawsze. - mówi ostatnie słowa, i odchodzi. Znika wśród drzew. Czuję pustkę. Jakby moja część odeszła wraz z nią.
- Mamo! Zostań! - krzyczę, ale na marne. Zniknęła. Wszystko wokół mnie zaczyna wirować. Drzewa znikają. Przestrzeń staje się czarna...

Od razu się podnosiłam. Czułam, że moje moje czoło, jak i całe ciało pokrywa zimny pot. Czułam wzrok wszystkich na sobie. Ona po prostu zniknęła... Na powierzchni moich oczu zaczęły się łzy, których nie umiem powstrzymać.
- Victoria? - usłyszałam, zmartwiony głos za sobą, na co się odwróciłam. Zayn.

___________________________________________________________
No i mamy 57!!! :) Troszeczkę nieudany, ale to przez brak weny... :) No ale cóż... Dodajemy :) Co myślicie o tym wszystkim? Macie jakieś uwagi? Może Wam się coś nie podobało? MACIE JAKIEŚ SUGESTIE ODNOŚNIE TEGO WSZYSTKIEGO? PISZCIE WSZYSTKO W KOMENTARZACH! WYWOŁACIE UŚMIECH NA NASZYCH TWARZACH!!! / Katy&Care.

22 komentarze:

  1. Nareszcie :) Rozdział jak zwykle świetny zazdroszczę Wam takiego talentu do pisania ! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3 Jesteście najlepsze !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. trochę krótki, ale to nie zmienia faktu, że i tak jest zajebisty :D ciekawe, o czym gadał Niall z Harrym? Amy się chyba "troche" wkurzyła... ale co się stało Vic? Dlaczego zemdlała?! to spotkanie z mamą było takie.. takie.. piękne ;') nie wiem jak to inaczej mogę opisać xd już nie mogę doczekać się kolejnego <3 @Nutka_13 ♪

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Co Zazza powie Vick, a co Vick Zaynowi?! I co jest Victorii? Kiedy ona będzie z brązowookim? Ja chcę nexta! Teraz, w tym momencie.

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG WOW
    świetny rozdział! Szkoda tylko ze taki krótki. .. ale ogólnie super! W ogóle to chyba wiecie ale uwielbiam Waszego bloga i kazdego piątku wieczorem wyczekuje kolejnego posta ♥
    Życzę weny i czasu
    Do następnego
    Alex
    Ps: obcxajalyscie cos w zwoazku z Wattpadem?

    OdpowiedzUsuń
  5. ZAJEBISTYYYY!!!!!KOFFAMMM!! szybko next!!! nich ona już będzie z Zaynem, i przyzna się co do tej sprawy z Paulem....Superrr

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG OMG O M G! Ale boski !! No wiecie co!? W takim momencie przerywać no nie no! Ja chce nexta jak najszybciej!!
    P.S Skoro ten rozdział jest dla was nie udany to ja nwm jaki jest udany :P :D :D

    http://zerrie-lovee-fanfiction.blogspot.com/2014/10/rozdzia-18.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Troszke krótki ale nic nie szkodzi i tak jest ZAJEBISTY *-* <3 <3 <3 juliaa :3

    OdpowiedzUsuń
  8. ZAJEBISTY !!! <3
    Jak ja się cieszę, że dodałyście ten rozdział aww ;3 *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jaki ku*wa nie udamy???
    Jest zajebisty!!!
    I na pewno nie tylko ja to przyznam ;)
    Czekam na neeeeext! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jest super, a nie jakiś nieudany-.-
    Proszę niech Perrie przypadkiem wpadnie pod samochód...
    Nuech Vic i Zayn się pogodzą <3 ciekawe jak zareaguje Amy jak się dowie prawdy....
    Czekam na kolejny i życzę dużooo weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ooo <3
    Ale meeeeeeeega! ;***
    Żadnych sprzeciwów, udany na maxa! <3
    Takie to wszystko wzruszające ;o
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. z niecierpliwością czekam na nexta, rozdział cudowny, aczkolwiek jakiś taki krótki, czyżby mamie chodziło o drugą szansę dla Zayna? Życzę dużo weny, jesteście cudowne. :D :P :) ;) :* ;* <3 Wasza olbrzymia fanka, Olka!. <3 :)) ;)) <3 :)) ;))

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak zwykle GENIALNY !!!! I na końcu Zayn . Nie no cudo <3 Czekamy na next

    ~Tori and Van

    OdpowiedzUsuń
  14. Co dalej?!! Błagam dodawaj szybko next'a! Rozdział cudo, mega, genialny :D i nie wiem od czego zacząć i na czym skończyć, więc nie pisze nic więcej.. :P Kocham, czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością :3 Szkoda tylko, że taki krótki :/ Ale rozumiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Zajebisty blog ♡ czekam na next :D ♥ :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda mi tej Vic , chociaż to fikcyjna. Wasze opowiadania są takie prawdziwe , macie talent. Radzę wam w przyszłości napisać książke B-) / Marcela

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham ~ :* <3 ~ Kornela

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham ~ :* <3 ~ Kornela

    OdpowiedzUsuń
  20. ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥ kocham tego bloga Gabi

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx