niedziela, 5 kwietnia 2015

Rozdział 82

CZYTASZ = KOMENTUJESZ !
Będziemy bardzo wdzięczne ♥
Miłego czytania! ;*
Nie zapomnij wyrazić swojej opinii! :)

*** Oczami Harry'ego ***
*** 2 godziny później ***
( Klub Ministry of Sound w Londynie )

- Harry! Wszystkiego najlepszego, bracie! - usłyszałem za sobą donośny głos Louis'a. Od razu obróciłem się o sto osiemdziesiąt stopni, po czym roześmiany chłopak w ciągu sekundy zamknął mnie w przyjacielskim uścisku. Mimowolnie ogromny uśmiech zawitał na mojej ponurej twarzy. On zawsze tak na mnie działa. Mimo, iż nie mam ochoty i tak kąciki moich ust powędrują ku górze. Nie można siedzieć przygnębionym z nim w jednym pomieszczeniu. To jest Louis William Tomlinson. Pewnie musiał stanąć na palcach, aby do mnie dosięgnąć, gdyż jest między nami "malutka" różnica wzrostu. Nie wiem jakim cudem usłyszałem słowa Lou, ponieważ muzyka grała niemiłosiernie głośno, a wiele innych ludzi co chwilę się przekrzykiwało, więc w całym klubie tworzył się ogromny harmider. Trwała już impreza, więc czego mogłem się spodziewać. - Starzejesz się, Harry. Na prawdę się starzejesz. Pamiętam cię jako szesnastolatka z bujnymi loczkami na głowie, który bał się spać z nami wszystkimi w pokoju, bo obawiał się, że w nocy ktoś "przypadkowo" wyprostuje mu włosy. Wiesz... Nawet nie wiem, czego dokładnie mam ci życzyć. Jedno z twoich większych marzeń zostało już spełnione, kiedy skończyliśmy X Factor'a, a Simon niespodziewanie podpisał z nami kontrakt. Naprawdę zależy mi na twoim szczęściu, Harry. Chyba nawet nie wiesz jak bardzo. A wydaje mi się, że jesteś już szczęśliwy. Masz prześliczną dziewczynę. Miliony fanek na całym świecie. Niesamowitych przyjaciół. Przynajmniej mam taką nadzieję, że tak o nas myślisz. W tak młodym wieku osiągnąłeś na prawdę wiele. Chciałbym tylko ci powiedzieć, że niezależnie co się stanie w przyszłości, zawsze będziesz moim najlepszym przyjacielem. Zawsze cząstka ciebie będzie w moim sercu. Zawsze w nim będzie miejsce dla ciebie. To się nigdy nie zmieni. Zawsze możesz liczyć na moją pomoc. Zawsze mogę cię wysłuchać, gdy będziesz tego potrzebował. Zawsze Harry. Niezależnie od tego co się stanie. Może nasze drogi się rozejdą, rozwiążemy zespół, a my wszyscy stracimy kontakt. Jednak pamiętaj o tym, że gdzieś na świecie jest taki zwariowany chłopak o imieniu Louis, którego zawsze ucieszy twój widok. Pamiętaj o tym, Harry. Kocham cię, bracie. - powiedział wprost do mojego ucha, po czym się ode mnie oderwał, a następnie lekko poklepał po prawym ramieniu. Wywróciłem oczami, na co spotkałem się ze szczerym, pełnym radości uśmiechem mojego przyjaciela. - Widziałem przed sekundą Jason'a. Tylko się przywitam i zaraz wracam. Trzymaj się. - odparł, po czym w mgnieniu oka zniknął w ogromnym tłumie ludzi. Znowu zostałem sam. Usiadłem na wysokim, metalowym krześle przed ladą, na której oparłem swoje łokcie, po czym ukryłem swoją twarz w dłonie. Westchnąłem. Głośna muzyka cały czas dudniła mi w uszach. Nie miałem siły świętować. Po prostu nie miałem. Chciałbym wrócić do domu i tam siedzieć. Nie rozmawiać z nikim. Moje myśli cały czas zaprzątały zdarzenia z ostatnich dni. Nie wiem w co ten ktoś gra, ale jest coraz gorzej. To ten ktoś tutaj ustala reguły. Zayn ma rację. Nie wiemy do czego ta osoba jest zdolna. Może zrobić wszystko. Dosłownie wszystko. Nie boi się niczego. Po chwili po obu stronach dosiadły się dwie osoby. Dyskretnie spoglądnąłem w prawo i lewo. Niall i Zayn.
- Co się dzieje, Harry? Siedzisz tutaj i wyglądasz, jakbyś czekał na ścięcie, czy jakąś inną śmierć. Są twoje urodziny. Urodziny! Mam ci to przeliterować?! Jesteśmy w tym momencie w najlepszym klubie w Londynie z setkami twoich znajomych! Co się z tobą dzieje?! Powinieneś świętować, tańczyć, pić. Cokolwiek! - powiedział Niall, lecz ja dyskretnie spuściłem głowę na moje palce, które w tym momencie stały się niezwykle interesujące. - Jesteście po prostu identyczni. Identycznie jak dwie, pieprzone krople wody! Zachowujecie się tak samo! Mam już was dość! Mam was po dziurki w nosie!  - odparł desperackim głosem w stronę moją i mulata, na co Zayn wzruszył ramionami, dając tym samym znać, że nie wie o co mu chodzi. Między nami zapadła cisza.
- Gdzie jest Victoria? - po raz pierwszy się odezwałem, ignorując tym samym wcześniejsze uwagi blondyna. Miałem straszną chrypę. Poprawiłem się na krześle, po czym przetarłem twarz swoimi rękoma. Chłopakom momentalnie zrzedła mina. Dolna warga niemiłosiernie mi drżała. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Czułem się zagubiony. Moje dłonie powędrowały do włosów, które przetarłem. Dzisiaj przeżyłem już jeden zawał serca, nie jestem w stanie zrobić tego z kolejnym.
- Z Amandą poszła przed momentem do łazienki. Zaraz obie powinny wrócić. - Zayn odpowiedział, na co twierdząco kiwnąłem głową. Boję się. Kurewsko się boję. Jednak nie o siebie, czy chłopaków. My jesteśmy w stanie o siebie zadbać. Jesteśmy w stanie samych siebie obronić, gdyby była taka potrzeba. My jakoś damy sobie radę. Z tym nie ma żadnego problemu. Boję się o Victorię. Strach o nią z każdą mijającą godziną, minutą, sekundą wypełnia całe moje ciało. Jestem po prostu przerażony. Ona jest zbyt delikatna. Zbyt krucha. Jest jak bardzo delikatna porcelana, o którą trzeba się troszczyć i opiekować. Przeszła zbyt wiele. Jest silna, to prawda. Gdyby nie była, dawno by nie było jej na tym świecie. Oczywiście jest to też zasługa ludzi, z którymi przebywa. Nie znam chyba silniejszej osoby na tym świecie. Ale to wszystko ją osłabiło. Osłabiło jej duszę. Stawało się to dzień, po dniu. Teraz bardzo łatwo jest ją skrzywdzić. Naprawdę łatwo. Ja się boję nawet zamknąć oczy. Boję się, że kiedy to zrobię ona po prostu zniknie. Ktoś ją zabierze. Ktoś ją porwie. Boję się, że po prostu stanie się jej jakaś krzywda. I to będzie moja wina, bo tego nie powstrzymałem. Nie zauważyłem. Nie mogę nawet spać. Snuję się po korytarzach jak jakiś opętany człowiek. Wolałbym wiedzieć kim ta osoba jest. Wtedy moglibyśmy coś zrobić. Zacząć działać. A my co mamy? Nic. Kompletnie nic. Jesteśmy w pieprzonej kropce. Żadnych przypuszczeń. Żadnej wskazówki. Chciałbym rozgryźć tę zagadkę. Chcieć, a móc? Ja bardzo chcę, lecz nie mogę. Nie wiem jak. Nie wiem od czego zacząć. - Trzy razy Whiskey, poproszę. - czarnowłosy zwrócił się barmana, a po chwili przed nami pojawiły się szklanki wypełnione alkoholem. Uniosłem szkło, po czym wypiłem jego zawartość. Gorzki posmak pozostał w moim gardle. Moje mięśnie, które od kilku godzin były napięte, teraz się rozluźniły. Chociaż na chwilę. Lepiej by było, gdyby Victoria była tutaj z nami. Miałbym wtedy stuprocentową pewność, że nic się jej nie stanie. W pewnym momencie poczułem wibracje mojego telefonu. Dostrzegłem, że chłopaki zrobili to samo. Dziwne. Nowa wiadomość. Unknown. Odblokowałem ekran, po czym przeczytałem SMS'a tak, aby tylko oni usłyszeli.

From Unknown
"Lepiej korzystajcie, póki możecie.
Po śmierci już się nie napijecie."

- To już zaczyna mnie pomału wkurwiać. Chociaż nawet to jest za mało powiedziane. To jest jakaś pieprzona gra, w której nie mam ochoty brać udziału. Chciałbym się z tego po prostu wypisać. Po prostu to zakończyć. - odparłem, odkładając urządzenie koło pustej szklanki. Kolejna wiadomość dzisiaj? Cóż za zaszczyt mnie spotkał. Jestem tego kogoś ulubieńcem? Kurwa, żyć nie umierać.

### Retrospekcja ###

- Teraz moja kolej, Victoria. Zebra jest biała w czarne paski, czy czarna w białe paski? - zapytałem poważnym głosem, kiedy wraz z Victorią wyszliśmy z auta, które zaparkowałem przed domem moim i chłopaków. Dziewczyna przystanęła, po czym popatrzyła się na mnie jak na jakiegoś wariata, który ma problemy z głową, bądź przed chwilą uciekł z zakładu psychiatrycznego, w którym się urodził, a później wychowywał. Wyglądała dosłownie przeuroczo. Pojedyncze kosmyki brązowych włosów, które uformowane były w delikatne loki opadały na jej twarz. Ręce podparła na swojej talii. Czarna bluza, którą jej wręczyłem sięgała prawie do połowy ud dziewczyny. Niebieskie tęczówki wyglądały niesamowicie w blasku pojawiającego się już księżyca.
- Czy ty mówisz poważnie, Harry? Możesz się mnie zapytać o cokolwiek, a ty zadałeś mi pytanie o zebrę? O zebrę?! Naprawdę? Jesteś dziwny. Zdecydowanie dziwniejszy od Louis'a. Jakiego ja mam chłopaka?! - powiedziała, po czym jej usta opuścił cichy chichot. Ten dźwięk był dosłownie najpiękniejszą muzyką dla moich uszu. Muzyką, którą mógłbym słuchać godzinami. Ponownie ruszyła przed siebie. Zaraz. A moja odpowiedź?! Co z moją odpowiedzią?! Dogoniłem ją prawie pod drzwiami. - O! Coś tutaj dla ciebie jest! Jakaś paczka! Pewnie z okazji urodzin! - odparła, po czym się schyliła. Po chwili w jej rękach znalazło się szare pudełko z ogromnym napisem "HARRY" na przodzie. Po chwili mi je wręczyła. - Wybacz, ale muszę iść do łazienki. Po prostu nie wytrzymam ani chwili dłużej. - powiedziała, po czym zniknęła mi z pola widzenia. Mój wzrok ponownie powędrował na rzecz, która teraz należała do mnie. Dlaczego to coś przyszło do domu, a nie do studia, bądź wytwórni? Coś tutaj jest nie tak... Usiadłem przed drzwiami wejściowymi, po czym otworzyłem to pudełko. Na jego dnie leżały jakieś kartki. Szybko je chwyciłem, po czym wyciągnąłem. To mój pamiętnik. To są kopie tych kartek z mojego pamiętnika, które ktoś wyrwał. Szybko uniosłem swój wzrok, po czym rozglądnąłem się wokoło. Nikogo nie zauważyłem. Żadnej podejrzanej osoby. To znowu Unknown... Czego on do jasnej cholery chce? Przygryzłem swoją dolną wargę. Chciałem odłożyć tę paczkę, ale usłyszałem, jak coś się po niej jeszcze tłucze. Odwróciłem ją, po czym reszta zawartości wypadła mi na kolana. Jakaś kartka i... Naboje do pistoletu. Gwałtownie wciągnąłem powietrze. Zamarłem. Dokładnie trzy naboje leżały na moich czarnych spodniach. Serce momentalnie mi stanęło. Wstrzymałem oddech. Żołądek splótł mi się w ogromny supeł. Drżącymi rękoma sięgnąłem po biały papier, po czym przeczytałem to co się na nim znajdowało.

"Jak myślisz co się stanie wcześniej? Ty powiesz wszystkim całą prawdę, czy te naboje wylądują pośrodku twojego serca? A może to będzie serce Victorii? "

- Harry? Wszystko w porządku? Co ty tutaj jeszcze robisz? Czy jest coś o czym chciałbyś mi powiedzieć? - usłyszałem zdziwiony głos Niall'a tuż za swoimi plecami. Momentalnie wzdrygnąłem. Szybko wrzuciłem to wszystko do tego przeklętego pudełka, aby blondyn nic nie zauważył. Jeszcze tego by mi brakowało. Serce cały czas waliło mi jak oszalałe. Nie mogłem nad tym zapanować. Tak to będzie wyglądało? Co chwile będę dostawał wiadomości? Kolejne pogróżki? A co jeśli one staną się prawdą? A co jeśli ta osoba na serio posunie się do takiego czynu?
- Nie... Wszystko dobrze. Zaraz przyjdę. - odpowiedziałem. Starałem się, aby mój głos brzmiał w miarę normalnie, by Horan niczego się nie domyślił. Tylko co teraz? 

### Koniec retrospekcji ###


- Harry! - usłyszałem w pewnym momencie roześmiany głos. Obróciłem się lekko w prawo, a po chwili poczułem jak ktoś dosłownie zawisnął na mojej szyi. Victoria. Jak to zgadłem? Cóż ma bardzo specyficzne perfumy, które wyjątkowo przypadły mi do gustu. Zachichotałem wprost do włosów szatynki. Delikatnie ją potrzymałem, aby nie upadła. Brunetka dosłownie przywarła do mojego torsu, w wyniku czego nawet przez ubrania czułem bicie jej serca. Czułem jej subtelny oddech na swojej szyi. Teraz wiedziałem, że nic się jej nie stanie. Widziałem, że mogę ją w każdej chwili obrócić. Czułem, że była bezpieczna. Właśnie teraz poczułem, jakbym mógł ją obronić przed wszelkimi niebezpieczeństwami tego przeklętego świata. Po chwili się ode mnie oderwała. - Słyszałam, że mnie szukałeś, solenizancie! Co się stało? - promienny uśmiech zawitał na jej twarzy, przez co mogłem ujrzeć szereg idealnych zębów. Swoje dłonie delikatnie umieściłem na jej talii, po czym posadziłem dziewczynę na swoich kolanach. Victoria momentalnie przewróciła oczami, przez co cichy chichot opuścił moje usta. Prawą ręką odgarnąłem jej włosy na lewą stronę, po czym się do niej przybliżyłem.
- Martwiłem się, że coś ci się stało, cukiereczku. - cicho szepnąłem wprost do jej ucha, na co zostałem spiorunowany spojrzeniem Zayn'a. Złość dosłownie emanowała z jego czarnych już oczu. Jednak było w nich jeszcze widać iskierki prawdziwego uczucia. Swoje dłonie zacisnął w pięści na czarnych rurkach. Mogłem zobaczyć idealnie zarysowaną linie jego żuchwy. Jego klatka piersiowa unosiła się w nienaturalnym tempie. Słyszałem jego przyspieszony oddech. Był wkurzony. Był wkurzony, że ktoś znajduje się koło niej, aż tak blisko. Był wkurzony, że ktoś ją dotyka. Był o nią zazdrosny. Strasznie zazdrosny. Jednak mimo tego trzymał się z daleka. Równie dobrze już dawno mogłem dostać prosto w twarz, tak jak ja to zrobiłem po sylwestrze, czego w ogóle nie żałuję, ponieważ wtedy należało mu się w stu procentach, chociaż on dokładnie nie wiedział, jaki był tego prawdziwy powód. On trzyma się na dystans. Robi to, bo myśli, że ona jest szczęśliwa. On chce tylko jej szczęścia, nawet jeśli kurewsko przy tym cierpi. Nawet jeśli to wszystko dosłownie rozdziera jego serce, on i tak nie będzie chciał przerywać jej szczęścia. On ją tak kocha, że jest w stanie się poświęcić, żeby jej było lepiej. On ją tak kocha, że nikt nie powinien stanąć im na drodze. Nikt. Zupełnie nikt. "Właśnie. Nikt, Harry." - usłyszałem w mojej głowie.
- Minęły już dwie godziny. Wszystko w porządku, Harry. To było na prawdę nic. Nie masz się o co martwić, dobrze? - powiedziała delikatnym tonem, po czym pogłaskała mój policzek. Tylko, że ja nie martwiłem się już tylko o omdlenie...


*** Oczami Zayn'a ***
*** Pół godziny później ***

Siedziałem przy barze wpatrując się w szklankę, z której już dawno zniknął alkohol. Nie wypiłem dużo ze względu na sytuacje w jakiej byliśmy. To wszystko mnie dobijało. Świadomość, że w każdej chwili Victorii może się coś stać, po prostu rozrywała moje serce na malutkie kawałeczki. To rani mnie od wewnątrz. Nie mogę zaczerpnąć takiego prawdziwego oddechu. Czuję, jakby kamienie znajdowały się w moich płucach. Cały czas żyję ze świadomością, że ona jest w niebezpieczeństwie. Wszyscy jesteśmy na celowniku nieznanej nam osoby. Obróciłem się tyłem do baru i zacząłem obserwować tańczących ludzi. Nieświadomie szukałem szatynki. Zauważyłem ją w samym środku sali. Tańczyła z Harrym, całując go przy tym w usta. Widziałem jego dłonie na jej talii. Uśmiech na ich twarzach, kiedy się od siebie oderwali. Moje ręce automatycznie zacisnęły się w pięści, a serce zaczęło mocniej bić. Byłem zazdrosny. To nie jest moja wina, że tak na to wszystko reaguję. To jest jak odruch bezwarunkowy. Nieodwzajemniona miłość jest najgorsza. Jednak nic z tym nie zrobię. Nie jestem w stanie wymazać jej z moich myśli. To jest niemożliwe. Przecież nie mogę usunąć kawałka duszy, prawda? Nie mogę usunąć części siebie... Przez pewien czas żyłem ze świadomością, że Perrie to jest ta jedyna. Że to właśnie z nią będę chciał spędzić resztę swojego życia. Jednak pewnego razu niespodziewanie spotkałem brunetkę, która... Sam nie wiem. Ona mnie po prostu urzekła. Zobaczyła we mnie normalnego chłopaka, tak jak to widzą naprawdę nieliczni. Mam wrażenie, jakby to nasze spotkanie było nam przeznaczone. To był dar od mojego anioła stróża. Tylko ja go nie wykorzystałem. Po prostu go zmarnowałem. Moją uwagę odwrócił dźwięk przychodzącego sms'a. Sięgnąłem do kieszeni, po telefon i odblokowałem go.

From Unknown
"Zagrajmy w grę. Prawda czy wyzwanie.
 Ja zaczynam."

Czy ktoś mi powie o co chodzi tej osobie?! Co chce tym osiągnąć?! Mam już tego dosyć! Gra w jakieś pieprzone gry. Pisze co chwilę jakieś sms'y, jakby nie miała nic innego do roboty! Starałem się zachować spokój, wracając do poprzedniego zajęcia, jednak nie mogłem zapanować nad nerwami. W pewnym momencie zobaczyłem, że ktoś się koło mnie dosiada. Dyskretnie spojrzałem w bok.
- Cześć kochanie. Dawno się nie widzieliśmy, nie uważasz? Powinniśmy zdecydowanie nadrobić ten czas. - dziewczyna zaszczebiotała, a moją twarz mimowolnie wykrzywił grymas. To jest chyba, kurwa, jakiś pieprzony żart! Gwałtownie wciągnąłem powietrze. Nie mogłem uwierzyć. Po prostu mnie wmurowano. Przede mną siedziała najprawdziwsza Perrie. Pierrie Edwards we własnej osobie. Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczę. Myślałem, że po tym przeklętym sylwestrze na zawsze zniknie z mojego życia. Jednak się pomyliłem... Teraz wyglądała inaczej. Włosy, które sięgały jej do ramion, które zostały uformowane w lekkie fale, teraz były w kolorze jasnego blondu. Uśmiechała się do mnie w ten sposób, jak podczas naszego związku. Teraz już sam nie wiem czym mnie wtedy urzekła. Teraz wydaje się taka... Taka nijaka w moich oczach. Przypominała porcelanową lalkę, która dzięki kosmetykom ukazuje swoje emocje, a tak na prawdę jest w środku pusta. Nie wiem co ona tutaj robi, ale niech się stąd zmywa. I to jak najszybciej. Zawsze są z nią jakieś kłopoty. Zawsze, gdy ona się pojawi coś się komplikuje. Ona po prostu przyciąga cały pech na tej planecie. Jest jak jakiś pieprzony magnes na niego. Nie chcę, aby ponownie się przez nią pokomplikowało. Ona zniszczyła dosłownie wszystko. Musiałem zacząć od początku. Musiałem zacząć od kompletnego zera.
- Nie jestem twoim kochaniem. Zapamiętaj to raz na zawsze, Pezz, bo ja kolejny raz nie będę się powtarzał. Poza tym, co ty tutaj w ogóle robisz? - zapytałem dalej zdziwiony jej obecnością. Moje mięśnie dalej były napięte. Nie miałem ochoty z nią nawet rozmawiać. Nie miałem ochoty na nic. Chociaż tylko jedna osoba mogłaby mi poprawić humor. Mój telefon zaczął ponownie wibrować. Spojrzałem na wyświetlacz.

From Unknown
"Wyzwanie. Pocałuj ją."


Słucham?! Osłupiałem. Czy ja mam jakieś cholerne zwidy? Rozejrzałem się wokoło. No tak. Czego ja oczekiwałem? Że w zasięgu wzroku znajdę nadawcę tej pieprzonej wiadomości w środku największego klubu w Londynie? Zerknąłem na telefon i to był rzeczywiście sms. - Perrie, wydaje mi się, że powinnaś stąd pójść. I to jak najszybciej. Tak będzie najlepiej dla nas obojga. - powiedziałem dobitnym tonem w jej kierunku, aby zrozumiała każde wypowiadane przeze mnie słowo. Niech stąd zniknie. Popatrzyła na mnie zdziwionym wzrokiem. Nie będę grał w żadne popieprzone gry z tą osobą. Niech sobie to wybije z głowy! Za żadne skarby! Nie! Lepiej ja stąd pójdę. Zerwałem się na równe nogi i chciałem odejść, jednak urządzenie ponownie dało o sobie znać.

From Unknown
"Zrób to, albo pewnej pięknej niebieskookiej szatynce stanie się krzywda."

Victoria. Ten ktoś mówi o Victorii... Poczułem, jakby jakiś ogromny kamień został we mnie gwałtownie rzucony. Mój oddech momentalnie przyspieszył. Serce zaczęło pracować na przyspieszonych obrotach. W mojej głowie od razu odtworzyły się słowa mojego autorstwa sprzed kilku dni. "Musimy wykonywać wszystkie polecenia, niezależnie od tego czego będzie ta osoba oczekiwała. (...) Nie możemy ryzykować. Tutaj stawka jest na prawdę ogromna. (..) Victoria jest najważniejsza." Muszę ją chronić... Nie myśląc dokładnie nad tym co robię, przyciągnąłem blondynkę do siebie, po czym przywarłem swoimi do jej warg. W tym samym momencie doznałem wrażenia, jakby coś strasznie ostre zostało wbite prosto w środek mojego serca. Poczułem się, jakbym zdradzał Victorię, chociaż nawet nie jesteśmy razem. Zachowałem się jak pieprzony dupek, jednak nie miałem żadnego wyboru. Tutaj nie liczyła się Edwards, tylko Victoria. To o nią tutaj chodzi. O nikogo innego. Gdyby jej się coś stało nie wybaczyłbym sobie tego. Nie wybaczyłbym, bo to byłaby moja wina. Moja, bo nie wykonałem polecenia tej psychicznie chorej osoby.
- Idź i nigdy więcej do mnie nie przychodź, Perrie. Po prostu o mnie raz, na zawsze zapomnij. Zapomnij, że kiedykolwiek mnie spotkałaś. Zapomnij, jak się nazywam, gdzie mieszkam i co nas łączyło. - powiedziałem, patrząc się jej prosto w oczy, gdy się od siebie oderwaliśmy. Dziewczyna wydawała się zaskoczona, ale także bardzo uradowana obrotem spraw. Delikatnie przygryzła swoją wargę. Chciała się do mnie przybliżyć, lecz jej to uniemożliwiłem. W brew pozorom było mi strasznie ciężko oddychać. Czułem ogromny ciężar we wnętrzu swojego ciała. Czułem ogromny ciężar na swojej duszy.
- Zayn?! - usłyszałem podniesiony głos za sobą, na co lekko podskoczyłem na krześle. - Zayn, co ty do jasnej cholery wyprawiasz?! - po chwili moim oczom ukazał się Niall. Jego niebieskie oczy były wielkości pięciozłotówek. Wzrokiem błądził to na mnie, to na Perrie. Nie wiem, czy był bardziej wkurzony, czy zaskoczony. Przełknąłem nadmiar śliny, która nagromadziła się w moich ustach. Ponownie odwróciłem się do blondynki, po czym położyłem ręce na jej odkrytych ramionach.
- Idź i nie wracaj. Zrozumiałaś? - zapytałem dobitnie, a dziewczyna w lekkim osłupieniu odeszła od baru. Perrie zniknęła, ale poczucie winy nie. Wręcz przeciwnie. Ono tylko się jeszcze bardziej nasiliło. Przetarłem dłońmi swoją twarz, po czym uniosłem swój wzrok. Niall dalej stał, jakby był jakimś posągiem. - Musiałem, Niall. Musiałem to zrobić, bo inaczej ten ktoś zrobiłby Victorii krzywdę. - wyjąkałem, a po chwili mój telefon ponownie zabrzęczał. Szybko go podniosłem, po czym odblokowałem.

From Unknown
"To miał być prawdziwy pocałunek? Przykro mi. 
Niezaliczone."

"Zrób to, albo pewnej pięknej niebieskookiej szatynce stanie się krzywda." - przypomniał mi głos w mojej głowie.
- Niall. Mamy poważny problem.

______________________________________________
Witamy w rozdziale 82, w którym ponownie pojawiła się jakaś drama. :)
Rozdział bez dramy to rozdział stracony! ;*
Witamy PERRIE! :D
Tak więc co o tym wszystkim myślicie? 

Liczba komentarzy cały czas maleje... 
Wiemy, że ostatnio dużo się działo... Zayn, teraz nadeszły święta...
Więc jeśli przeczytałeś 
SKOMENTUJ!
PROSIMY!
To wywoła ogromny uśmiech na naszych twarzach!
Może to być kropka, pojedyncza literaka, uśmieszek, bądź smutna minka! Cokolwiek!

Zależy nam na tym! 

Wiemy, że troszeczkę spóźnione, ale...

WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKANOCNYCH! :)



Mamy nadzieję, że te święta zmienią Wasze życie na lepsze, że wniosą więcej uśmiechu oraz lepszego humoru! Życzymy wam wszystkiego najlepszego! Jesteście najlepsze i niezastąpione! ;*

- Katy&Care.

26 komentarzy:

  1. Ym...WOW!!!
    Ale jakby cos
    To nie zabijaj Zayna i Harrego i Victoii
    Ale zabij tego idiote od sms ow
    Taka wersja bedzie dobra xd
    10/10

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG !!!! CO TU SIĘ DZIEJĘ !!!! PERRIE. WIADOMOŚĆ. POCAŁUNEK. VICTORIA.
    Skąd macie na to tyle pomysłów ?! Błagam niech nic się nie stanie Vic, niech ktoś ją obroni. Mam w głowie widok jak osłania ją Zayn. Nie chcę by któremuś z tych bohaterów stała się krzywda.
    Też życzę dużo zdrowia i smacznego jajka oraz mokrego poniedziałku
    Kocham Was i nie mogę doczekać się kolejnego . Mam nadzieję, że dodacie go szybko.
    Van <3
    http://diaries-memories-zayn-malik-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. O MATKO masakra. Czyżby Victorii znowu groziło niebezpieczeństwo ? Dlaczego była tam Perrie ? Jeju juz nie łapiemy ;O czekamy na next ! I wgl życzymy duuużo weeny. I wam też życzymy wesołych świąt!

    ~Car and Tori

    OdpowiedzUsuń
  4. SNoż kujwa nie wiem co napisać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabije! Zabije! Zabije! Ktokowiek to jest nie żyje już!! I ta Perrie też!! >:/ (w realu bardzo lubie Perrie) Mam tylko nadzieje, że Vicky nic nie widziała, ani nikt inny :o Rozdział jest mega, boski, cudowny, kocham <3333333333333 Czekam na next'a i aż wreszcie wszystko się wyjaśni! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Coo.. Ja.. Nie.. Wierze.. Musiałyście?! W takin momencie?! Ughh.. ;_; Mam tylko taką maleńką prośbe.. Nie zabijajcie nikogo. (: Proosze. (': Ładnie prooosze. ('': Niech bohaterowie żyją.. No oprócz tego od sms.. Ej, ej.. Może Perrie tej osobie od sms pomaga? ^^ Ale nie.. Chyba nie.. Pożyjemy, zobaczymy. ^^ Rozdział meeeeeeeega!! Czekam JAK ZWYKLE z niecierpliwością! ^^ Wesołych! ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mogę!!! Jak można być takim człowiekiem i tak sterroryzować trójkę ludzi..... ugh...
    Mam nadzieję że Vic nic się nie stanie... że Niall i Zayn odnajdą ją i będzie bezpieczna....
    A i jeszcze ta sprawa z Perrie...chociaż bardzo lubię ją w realu to tutaj działa mi na nerwy samo jej imię...
    Aaah no i jak zawsze genialny rozdział!!!!!
    Życzę mnóstwa weny oraz z coraz większą niecierpliwością czekam na nexta!!!!!!!! <3

    WESOŁYCH ŚWIĄT!!!:*
    <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlaczego mam wrażenie, że tym Unknown jest Paul? Narazie mam tylko pojedyncze dowody, więc... Strasznie mi sie to podoba ze moge sobie sama na własną ręke prowadzic to "śledztwo". Satysfakcjonuje mnie ten rozdział bo mam kolejną część mojego przypuszczenia :) taaak rozdział bez dramy to faktycznie rozdział stracony, ale coś czuje że ta drama będzie się ciągla dlugo, bo bohaterowi nie są nawet na początku drogi do odkrycia osobowości Unknown ;) pozdrawiam i rownież życzę Wesołych Świąt :* Gaba :*

    OdpowiedzUsuń
  9. OMFG !!! mam dziwne wrazenie ze ten UNKNOWN ma cos wspolnego z Perrie ? no bo inaczej jakby wiedzial ze ten pocalunek nie byl prawdziwy ?? nwm ale czekam na kolejny a Wam zycze weny ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  10. OMG.! Boskiiii! Mam tylko nadzieje że żaden z bohaterów nke zginie! Boże Zayn kochany, że tak się pośsięca dla Victorii cały czas <3 szkoda tylko że ona tego nie widzi jam on się o nią stara :( czekam na nextaaaa! <333

    OdpowiedzUsuń
  11. Chciałabym żeby wreszcie zdemaskowali tego "Unknown" i żeby to wszystko się skończyło...
    Życzę weny na następne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  12. To są chyba jakieś jaja
    Co tu sie wyrabia :o
    Prosze niech tylko Viktoria przeżyje :(
    ~ Viktoria

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham. Ile zamierzacie napisać rozdziałów ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to dokładnie nie wiemy... Na pewno będzie ponad 100.
      Po prostu jest kilka akcji, które musimy zawrzeć.
      Dokładnie wiemy tylko jakie będzie zakończenie. :)
      - Katy&Care.

      Usuń
    2. Mam nadzieje że Zayn będzie z Vicky . <3 KOCHAM WAS

      Usuń
  14. ojeju wy to potraficie wprowadzić jakąś dramę że później się pozbierać nie mogę. Zayn współczuje ci że musiałeś całować to coś xd a ja wam mówię że ten " Unknow " to Ashton i Perrie. Zobaczycie. Dobrze więcej nie napisze bo jestem padnięta po całym dniu w szkole.
    Kocham Was <3 <3 <3
    pozdrawiam i życzę weny ;>
    juliaa ;3

    P.S przepraszam że tak późno dodaje komentarz ale nie miałam dostępu do internetu i nie miałam jak skomentować rozdziały ale za chwilę to nadrobię nie martwcie się :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne :D Na początku myślałam, że zdj Perrie jest, bo to ona za wszystkim stoi :)
    Niestety, zaskoczyłyście mnie i teraz dalej będę się głowić "Kto to?" "Kim jest ta osoba?"
    Mam nadzieję, że nic nie stanie się Victorii :) I mam WIELKĄ nadzieję, że WKOŃCU będzie VIC z ZAYN'em!!! To musi się wkońcu stać!!! Oni do sb tak pasują!!!
    Niall i ta jego mina :P Musiała być bezcenna :D
    To tyle :D Do SZYBKIEGO NEXT'a :D <3 Pat ka <3

    OdpowiedzUsuń
  16. To ten... podoba mi się, no nie? Nawet bardzo :3
    Tyle się w tym działo, że serio takie OMG!
    Jestem taka trochę zdziwiona zachowaniem Harry'ego :/ czy on coś zaczął czuć do Victorii? Mam nadzieję, że nie :c
    Nie mam bladego pojęcia, kto to może być... Jak pomyślę, że to jakaś osoba, to za chwilę mi nie pasuje i tak w kółko O.o
    Ten pocałunek, ugh miałam nadzieję, że do niego nie dojdzie, ale tu chodziło o Vicky :(
    Nie dziwię się, że Niall tak zareagował xd przecież to on słuchał Zayna i wgl mu pomagał w sprawie z Victorią :3
    Perrie taka zdziwiona, nie pasuje mi coś. Skoro na początku Zayn dostał sms o wyzwaniu, potem ona przyszła i NAGLE dostał sms o pocałunku, to wychodzi na to, że specjalnie ona tam przyszła, żeby Zayn ją pocałował.
    Przecież ten "Unknown" musiał mieć wszystko zaplanowane, czyli tak jakby Perrie miała MOŻE coś z tym wspólnego.
    No ale dlaczego była taka zdziwiona i wgl? Specjalnie tak, czy co?
    Mam tyle pytań, na które nie mam odpowiedzi XD
    Czekam na next i przepraszam, że tak późno :/
    Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku oraz dużo weny! :D
    @xnobodyxknows xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział! CZM Zayn jeszcze nie wrócił do 1D?!?:(:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne, świetne!!! Nie przejmujcie się hejtami! Czytam to całe opowiadanie już trzeci raz, bo to jest takie świetne! Po prostu to ♥ !!
    PS dla tych, co nie czytali: Niech 1D i Vic & Amy przeżyją, a ten dziad Unknown umarł!!! With Love, Ami ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za komentarze xx